Syzyfowe prace

Stefan Żeromski

Streszczenie krótkie

I

Na początku stycznia państwo Borowiczowie odwieźli swojego jedynego syna do szkoły w Owczarach, która miała przygotować go do egzaminów wstępnych do gimnazjum w Klerykowie. Marcinek Borowicz był przerażony całą sytuacją, matka również przeżywała nowy etap w życiu syna. Jazda saniami skończyła się szybko, a przed budynkiem szkoły pojawili się Ferdynand Wiechowski i jego żona Marcjanna. Pokazali rodzicom Marcinka skromny pokój chłopca, dokonali z nimi ostatnich ustaleń dotyczących zapłaty w postaci mięsa, warzyw, tkanin za naukę syna, a następnie pożegnali ich. Marcinek rzucił się za odjeżdżającymi saniami, ale na niewiele się to zdało.

Następnego dnia Marcinek trafił do szkolnej izby, gdzie starszy (i najmądrzejszy z uczniów) Michcik opowiadał chłopcu o zasadach obowiązujących w szkole. Okazało się, że wszystko skupia się przede wszystkim na nauce rosyjskiego. Marcinek nic z tego nie rozumiał, ale od razu zwrócił uwagę, że kiedy nauczyciel zaintonował rosyjską pieśń „Kol sławien”, większość uczniów zaczęła śpiewać „Święty Boże”.

II

Marcinek świetnie radził sobie w szkole. Najlepiej szło mu czytanie i interpretowanie, zdecydowanie więcej problemów miał z arytmetyką, której również musiał się uczyć po rosyjsku. Rodzice nie odwiedzali chłopca, chcąc ułatwić mu proces adaptacji do nowej sytuacji.

Pewnego dnia nauczyciel wrócił z miasta z informacją, że do szkoły przyjeżdża inspektor. Informacja ta bardzo zestresowała państwa Wiechowskich, co odczuli również uczniowie. Zaczęło się wielkie sprzątanie, przyspieszony kurs rosyjskiego alfabetu, rosyjskiego pozdrowienia, którym należało odpowiedzieć inspektorowi i wielu innych umiejętności, które przychodziły uczniom w większości dość opornie. Marcinek i równie młoda Józia mieli zostać ukryci przed wzrokiem dyrektora.

Kiedy w końcu pojawił się inspektor Piotr Nikołajewicz Jaczmieniew, rozpoczęła się wizytacja. Problemem było to, że na pozdrowienie dyrektora zestresowane dzieci nie odpowiedziały. Zrobił to jedynie (a i tak z opóźnieniem), Michcik. Potem inspektor zaczął odpytywać uczniów. Dopóki odpowiadał Michcik wszystko szło świetnie, ale dyrektor nie chciał na nim poprzestać. Przepytywał po kolei, co szybko pokazało, jak niewiele jeszcze potrafią uczniowie Ferdynanda. Jaczmieniew był wściekły, czego nie omieszkał okazać nauczycielowi. Kiedy wyszedł, Ferdynand się upił. Okazało się jednak, że po jakimś czasie dyrektor wrócił, przepraszając Ferdynanda i obiecując mu podwyżkę. Był to wynik spotkania z wiejskimi kobietami, które narzekały, że nauczyciel przymusza dzieci do nauki rosyjskiego. To nastawienie dla Jaczmieniewa jako zwolennika rusyfikacji było najistotniejsze.

III

Na korytarzach gimnazjum w Klerykowie panował chaos, ponieważ trwała rekrutacja do szkoły, a rodzicom bardzo zależało, aby ich dzieci dostały się do klerykowskiego gimnazjum. Nie było to jednak takie proste, bo kandydatów było wielu, a egzaminy niezbyt proste. Mamie Marcinka przez żydowskiego kupca udało się jednak dowiedzieć, że kluczem do sukcesu jest wykupienie korepetycji u nauczyciela klasy wstępnej – pana Majewskiego. Wykupiła ona więc synowi pakiet korepetycji, które miały zapewnić drogę do zakończonej sukcesem rekrutacji.

IV

Z Majewskim Marcinek spotkał się tylko trzy razy, bo rozpoczęła się rekrutacja. Była wieloetapowa, ale najważniejszy był egzamin z rosyjskiego, także rozłożony na kilka tur. Marcinkowi, podobnie jak innym uczniom korzystającym z korepetycji u Majewskiego, udało się przebrnąć ten etap. Egzaminy z religii i arytmetyki były właściwie jedynie formalnością. Marcinek miał zamieszkać na stancji u „starej Przepiórzycy”, którą Helena Borowicz znała z dawnych czasów. Tutaj poznał przyjaciół swojej gospodyni – radcę Somonowicza i Grzebickiego, który doskonale zdawali sobie sprawę z postępów, jakie w obszarze rusyfikacji poczynił zaborca.  

V

Marcinek początkowo w Klerykowie czuł się samotny, mimo że mieszkali z nim: Wiktor Alfons Pigwański, „Pytia” uczeń klasy siódmej (poeta, z którego młode Przepiórkowskie się wyśmiewały), trzej bracia Daleszowscy oraz Szwarc „Buła” poprawiający właśnie pierwszą klasę. Zainteresowanie Majewskiego Marcinkiem osłabło, kiedy nauczyciel uświadomił sobie, że chłopiec nie pochodzi ze szczególnie majętnej rodziny. W szkole panowała bardzo wyraźna hierarchia, słabsi, biedniejsi, mniej zdolni uczniowie byli wyszydzani (tak przez kolegów, jak i nauczycieli), tak jak Romcio Gumowicz. Marcinek poddawał się tej fali, do momentu, kiedy nie zobaczył, jak chłopiec płacze.

VI

Pani Borowiczowa w okolicach Zielonych Świątek zabrała Marcinka na dwa dni do domu. Był to czas szczególny, kiedy chłopiec uświadomił sobie, jak bardzo kocha matkę i jak jest ona dla niego ważna.

VII

Entuzjazm do nauki opadł u Marcinka po promocji do pierwszej klasy. W tym czasie zmarła też jego matka. Ten brak oznaczał również pozbawienie chłopca wsparcia i motywacji, ponieważ ojciec troszczył się jedynie o to, by Marcinek przechodził z jednej klasy do drugiej, natomiast wyniki średnio go interesowały. Musiał samodzielnie zapewnić synowi byt, co nie było proste. Marcinek zaczął więc wagarować. Kiedy pewnego dnia zawrócił z wagarów, aby odśpiewać z resztą kolegów hymn w kościele, miał okazję widzieć scysję między księdzem a inspektorem gimnazjum o polski śpiew. Ksiądz nakazał mu milczeć o tym, co widział.

VIII

Uczniowie bardzo różnie podchodzili do swoich nauczycieli. Opiekuna pierwszej klasy i nauczyciela łaciny, Leima, traktowali z dużą dozą lekceważenia. Średnio dobrze mówił po rosyjsku, ale pilnował zasad obowiązujących w szkole, a więc używania wyłącznie języka rosyjskiego. Sam w domu mówił po polsku. Nauczyciel rosyjskiego, Ozierskij, zupełnie nie był w stanie poradzić sobie z chłopcami. Najmniejszym szacunkiem cieszył się Sztetter, nauczyciel polskiego, którego zajęcia nie były obowiązkowe, a on cały czas martwił się o utrzymanie posady. Liczono się natomiast z nauczycielem arytmetyki, Nogackim, który co prawda nie rusyfikował na siłę, ale przez swoje metody pracy wymuszał na uczniach myślenie po rosyjsku.

 

IX

Marcinek w drugiej i trzeciej klasie uczył się dalej co najwyżej przeciętnie. Kiedy jednak przyłapano go razem ze Szwarcem na strzelaniu z pistoletu, co sprawiło, że prawie otarł się o wyrzucenie ze szkoły, prosił o pomoc Boga. Łaskawy wyrok dyrekcji, który oznaczał  tylko dwa dni kozy o chlebie i wodzie, był dla Marcinka znakiem, że warto wierzyć. Odkrył w sobie na nowo pobożność, a to sprawiło, że zmienił także stosunek do nauki.

X

Kiedy Marcinek dostał się do piątej klasy, pojechał na wakacje do ojca, gdzie miał mu pomagać. Szybko jednak okazało się, że najlepszym towarzyszem chłopca jest dubeltówka, a on sam kocha ganiać za ptakami. Wśród mieszkańców wsi stary Szymon Noga stał się jego najwierniejszym towarzyszem. Mimo że chłop starał się przy okazji nastawić młodzieńca na patriotyczno-rewolucyjne tory, Marcinek stanowczo odmawiał zainteresowania tym tematem. Zdecydowanie bardziej wolał polowania, nawet te na głuszce, których w okolicy nie widziano od lat.

 

XI

W szkole zaszły zmiany, przede wszystkim w kadrze nauczycielskiej. Zmienił się jednak także dyrektor i inspektor szkoły. Dyrektor Kriestoobriadnikow i inspektor Zabielski byli gorącymi zwolennikami idei rusyfikacji i robili wiele, aby jak najskuteczniej wprowadzić ją w życie. Weszły nowe przepisy dotyczące lektur, zorganizowano coś na kształt edukacyjnej policji, która miała czuwać nad tym, co czytają uczniowie. Coraz częściej dochodziło do rewizji na stancjach. Wszystko to pogłębiło przepaść między uczniami a nauczycielami, którzy traktowali się już jak dwa wrogie obozy.

Marcin na przekór większości uczniów postanowił pójść na przedstawienie rosyjskiego teatru amatorskiego. Już sam początek nie zrobił na nim dobrego wrażenia. Chciał wyjść, ale dostrzegł, że przygląda mu się dyrektor. Do chłopców, którzy przyszli na przedstawienie, w przerwie przyszedł Majewski, wprowadził ich do loży dyrektorskiej, potem obdarował słodyczami. Następnego dnia Marcina do swojego domu zaprosił inspektor Zabielski, który umiejętnie oczarował chłopca.

XII

Do Klerykowa wędrował pieszo Andrzej Radek. Był to syn biednego fornala, którym zainteresował się nauczyciel szlacheckich dzieci. Opieka wyśmiewanego przez wszystkich Antoniego Paluszkiewicza otworzyła Radkowi drogą do progimnazjum w Pyrzogłowach. Tutaj uczył się z sukcesami do klasy czwartej. Do trzeciej klasy opiekował się nim sam Paluszkiewicz, który zmarł jednak na suchoty. Po ukończeniu progimnazjum Radek wrócił do rodziny, ale uświadomił sobie, że nie chce już wieść takiego życia jak jego rodzice, dlatego udał się do Klerykowa. Miał wiele szczęścia, bo po drodze spotkał człowieka, dzięki któremu znalazł się w domu Płoniewicza. Ten w zamian za korepetycje dla swoich dzieci dał mu schronienie i wyżywienie. Radek nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Przyjęto go do szkoły, przed zajęciami i po nich pomagał uczniom Płoniewicza, w tym Władziowi, który na wiedzę był wyjątkowo odporny, ale Andrzej się nie poddawał. Do swoich zajęć Radek siadał około północy. Nie czuł rozżalenia, był zdeterminowany do osiągnięcia swoich celów. Bycie w szkole utrudniały mu jednak zaczepki synów bogatych rodziców. Podczas jednej z odpowiedzi przy tablicy Radka wyśmiał Tymkiewicz. Chłopak dał się ponieść emocjom i pobił szydercę. Po fakcie zdał sobie sprawę, że to koniec jego kariery w klerykowskim gimnazjum i wszystkiego, co z tym związane. Kiedy miał już odejść ze szkoły, stanął przed nim Borowicz, który wziął chłopaka w obronę i wykorzystując swoją pozycję u inspektora Zabielskiego, sprawił, że wyrzucenie ze szkoły zostało cofnięte, choć Radek trafił na listę podejrzanych uczniów.

XIII

Borowicz zorganizował wokół siebie grupę literatów (Rosjan, Żydów i kilku Polaków), którzy pozostawali pod wpływem Zabielskiego. Walczyli oni z „ligą wolnopróżniaków”, która skupiała przede wszystkim synów polskich właścicieli ziemskich. Pierwsza grupa ćwiczyła się w literaturze rosyjskiej, czytaniu i pisaniu w tym języku, druga – grała w karty, jeździła konno, uczęszczała do teatru. Już na tym etapie uczniowie jednak zgadzali się w szacunku do matematyki i fizyki, odmawiając zasadności nauki większości pozostałych przedmiotów. Wyjątkiem był oczywiście rosyjski, który był najważniejszy. Mimo że szkoła regularnie rewidowała torby chłopców, w ich ręce trafił rosyjski przekład „History of civilisation In England” Henryka Tomasza Buckle’a, który uformował myślenie wielu z uczniów. Powstała grupa tzw. materialistów, do których zaliczał się również Marcin. Uczniowie zaczęli się rozwijać zgodnie z interesującymi ich tematami, prowadzili poszukiwania na własną rękę, poza murami szkoły, co dyrekcji nie mogło się oczywiście podobać.

XIV

Klasa siódma była znacznie mniej liczna, mimo że dołączyło do niej kilku uczniów powtarzających rok. Jednym z prymusów klasy był Walecki „Figa”, który jedynie swojej bezkompromisowości „zawdzięczał” bycie numerem 2 w klasie. Był mocno religijny, o co dbała matka – zagorzała katoliczka. Podczas lekcji historii prowadzonej przez Kostriulewa pojawiła się opowieść, jak to po upadku Polski w jednym z klasztorów mniszek w podziemiach znaleziono trumny ze zwłokami noworodków. Walecki zaprotestował, że nie jest gotowy przyjmować takich kłamstw. Tylko jeden uczeń solidaryzował się z Waleckim, reszta nie chciała go wziąć w obronę. Chłopak nie został jednak ze szkoły wydalony, ale ukazano go rózgami. Walecki, który wrócił do klasy, obdarzył Borowicza, który jako pierwszy wystąpił przeciwko niemu, nienawistnym spojrzeniem.

XV

W styczniu w klasie pojawił się nowy uczeń – Bernard Sieger, którego wydalono z Warszawy jako „nieprawomyślnego”. Dzięki protekcji kogoś znanego przyjęto go w Klerykowie, ale roztoczono nad nim specjalny nadzór, aby nie mógł swoich przekonań szerzyć wśród innych uczniów. To się jednak nie udało, ponieważ na pierwszej lekcji języka polskiego u Sztettera ujawnił, że naprawdę nazywa się Zygier, tylko dziadek i ojciec zaczęli używać innej formy nazwiska. Potem Bernard zaczął pięknie czytać po polsku, rozbierać zdania. W końcu Sztetter zapytał go o lektury i okazało się, że chłopak zna literaturę romantyczną, wiele wie o Mickiewiczu, a naukę polskiego uważa za oczywistość, w końcu to język ojczysty. Deklamacja „Reduty Ordona” poruszyła wszystkich, łącznie z Marcinem.

XVI

W ósmej klasie grupa Borowicza, która obejmowała oprócz Marcina, Zygiera, Pieprzojada i Andrzeja Radka, który wtedy jeszcze był w klasie 7, spotykała się często w Starym Browarze przerobionym na mieszkania. Na strychu znajdowało się mieszkanie rodziców Marcina Gontali i tutaj chętnie spotykali się potajemnie chłopcy. To był czas wyjątkowej edukacji, pokątnej, ukrytej, ale rozpalającej serca i umysły. Czytano Mickiewicza i Słowackiego, dyskutowano o filozofii, Walecki, który także pojawiał się na spotkaniach zafascynował się Bucklem, którego w końcu przeczytał. Na spotkania przygotowywano rozprawkę z wybranej lektury, a potem o niej dyskutowano. Na spotkaniach pojawiali się czasem nawet wolnopróżniacy. Pomagano sobie w nauce, zadaniach domowych, a jednocześnie odkrywano wszystko to, o czym w szkole usłyszeć nie można było. Nauczyciele próbowali złapać uczniów, których podejrzewali o udział w tego typu zgromadzeniach. Raz nauczyciel Majewski był całkiem bliski złapania chłopców. Na szczęście tego dnia ze względu na przedłużające się korepetycje Borowicz szedł do kolegów później, dzięki czemu uniemożliwił Majewskiemu dotarcie do grupy.

XVII

Ósmoklasiści przygotowywali się do matury. W tym czasie Marcin coraz częściej znikał kolegom z pola widzenia. Okazało się, że uczył się w parku, gdzie kilka razy miał okazję spotkać Annę „Birutę” Stogowską, córkę Polaka i Rosjanki, która dla męża wyparła się wszystkiego, co rosyjskie. Niestety pod zaborami nie przynosiło to rodzinie chwały, a pogłębiające się problemy doprowadziły do śmierci matki Anny. Córka przejęła od matki nienawiść do Rosjan, postanowiła również, że nie powtórzy smutnej historii rodzicielki i nigdy nie zwiąże się z mężczyzną. Zainteresowanie, jakie Borowicz okazywał Annie, wzbudzało w niej konsternację. Kiedy podczas drugiego spotkania w parku dostrzegła, jak się w nią wpatrywał, zaskoczyło ją to. Następnego dnia nie przyszła do parku, w kolejne dni również. Marcin po dwóch dniach także nie poszedł do parku, tylko spędził czas samotnie w lesie. Kolejnego dnia czekała na niego jednak niespodzianka – Anna była w parku, podobnie jak on nie mogła się skupić na nauce, w końcu podniosła wzrok na Marcina i para z uśmiechem się w siebie wpatrywała.

XVIII

Minęły matury, zakończenie szkoły. Marcin nie widział Anny od pamiętnego dnia w parku. Na wakacje wyjechał pomagać ojcu w gospodarstwie. Przyjechał jednak do Klerykowa we wrześniu, aby załatwić sprawy, podziękować „starej Przepiórzycy” za opiekę. Tutaj dowiedział się, że rusyfikacja przybiera na sile, szykowany jest specjalny internat dla uczniów. Dyskutował także z radcą Somonowiczem o konieczności przeciwstawienia się tej polityce. Chłopak zupełnie zmienił zdanie i był gotowy walczyć za swoją polskość, co przeraziło starszego człowieka.

Marcin szukał Anny, kiedy jednak dotarł pod jej dom, okazało się, że okna są puste. Od stróża dowiedział się, że ojciec Anny dostał pracę w Rosji i wyjechał z córką, która opuszczając dom, płakała. Marcin był w szoku. Poszedł do parku, wyjął z kieszeni kartkę zapisaną przez Annę, którą wyrwał z pamiętnika innej dziewczyny. Wpatrywał się w nią tępo, kiedy poczuł na ramieniu rękę Andrzeja Radka. Chłopak chciał wiedzieć, co się stało. Marcin uścisnął jedynie jego dłoń.

Potrzebujesz pomocy?

Młoda Polska (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.