Pan Wołodyjowski

Henryk Sienkiewicz

Streszczenie szczegółowe

Po wojnie z księciem Siedmiogrodu Jerzym II Rakoczym nastał w Rzeczypospolitej pokój. Andrzej Kmicic wykorzystał okazję, by ożenić się z ukochaną Aleksandrą Billewiczówną. W związek małżeński planował także wstąpić pan Michał Wołodyjowski. Zdążał więc z przyszłą żoną Anusią Borzobohatą Krasieńską do Krakowa. Było to w 1668 roku słynącym z urodzaju. Państwo Kmicicowie spodziewali się dziecka.

Rozdział I

Pięknego letniego dnia Andrzej Kmicic siedział w altance nieopodal swego dworku i popijał miód, kiedy doniesiono mu, że przybył pan Charłamp, jego dawny towarzysz broni. Przywiózł on smutną wieść o śmierci Anusi Borzobohatej. Okazało się, że Wołodyjowski został w Częstochowie i zamierza zostać mnichem. Kmicic wiele się nie namyślając postanowił natychmiast wyruszyć na ratunek znakomitemu rycerzowi i swemu serdecznemu przyjacielowi.

Rozdział II

Kmicic wyruszył jeszcze tego samego dnia. Przejechawszy przez Wilno, Grodno, Białystok i Siedlce dotarł wreszcie do posiadłości Skrzetuskich, gdzie spotkał się z Janem Skrzetuskim i Zagłobą. Przyjaciele wspólnie postanowili nie dopuścić, aby Wołodyjowski pozostał w klasztorze. Do Częstochowy wybrał się pan Zagłoba twierdząc, że tylko on umiejętnie wyperswaduje „małemu rycerzowi” chęć zostania zakonnikiem. Dobry humor Zagłoby wkrótce udzielił się pozostałym, zwłaszcza, że stary wiarus twierdził „poczekajcie, niech jeno owe rany duszne mu się zamkną i świeżą skórą pokryją, a obaczym, czy mu dawna ochota nie powróci”.

Rozdział III

Zagłoba wyruszył do Częstochowy, ale nie dotarł tam tak szybko, jak się spodziewał. Im bardziej zbliżał się do Warszawy, tym wolniej jechał. Były to czasy po zrzeczeniu się tronu przez króla Jana Kazimierza. Szlachta miała obrać nowego władcę, a sejm konwokacyjny został wyznaczony na dzień 5 listopada. Zjeżdżali więc tłumnie do miasta szlachcice, a niewielu wśród nich było takich, którzy nie znaliby Zagłoby, zwłaszcza, że dumnie się przedstawiał „Zagłoba sum!”. Trudno było znaleźć miejsce noclegu w Warszawie i Zagłoba miałby niemały kłopot, gdyby szczęśliwie nie spotkał Ketlinga - Szkota kochającego Polskę jak drugą ojczyznę i przyjaciela Wołodyjowskiego. Ten ofiarował mu gościnę u siebie, we własnym dworku w okolicy Mokotowa.

Zagłoba opowiedział Ketlingowi o nieszczęściu Wołodyjowskiego, a ten zgodził się pomóc, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Rozdział IV

W kilka dni później rozpoczął się sejm konwokacyjny, a przy tej okazji Zagłobie udało się porozumieć z Janem Sobieskim, wówczas marszałkiem koronnym. Ten dobrze znał „małego rycerza” i bolał nad jego nieszczęściem. Twierdził jednak, że nie można się sprzeciwiać woli boskiej. Oburzony Zagłoba oświadczył, że nie dopuści, by Wołodyjowski pozostał w klasztorze, poruszony wykrzykiwał: „wola boska nie przychodzi nagle, jako i stare przysłowie mówi, że co nagle to po diable”.

Rozdział V

Następnego dnia rano Zagłoba stanął przed furtą klasztoru. Skromny młody mnich otworzył mu bramę, ale w żaden sposób nie mógł zrozumieć z kim pragnie się widzieć rubaszny szlachcic. W końcu powiedział, że Michał Wołodyjowski przybrał w klasztorze imię Jerzy. Nie ociągał się jednak z przywołaniem byłego rycerza.

Zagłobę wzruszył widok Wołodyjowskiego w białym habicie, zmizerniałego, pogrążonego w smutnych rozmyślaniach. Stary szlachcic nie okazał, jak bardzo boli go cierpienie przyjaciela i powitał go serdecznie. Wołodyjowski jednak nie dał się porwać rubaszności Zagłoby, wciąż powtarzał, że tylko śmierć może go pocieszyć. Sprytny rycerz napomknął nagle, że orda turecka szykuje napad na Rzeczpospolitą. Wołodyjowski poruszył wąsikiem, ale natychmiast spuścił wzrok powtarzając po łacinie „pamiętaj o śmierci”. Zagłoba powtórzył mu jeszcze pochlebną opinię Sobieskiego o rycerskich zdolnościach „małego rycerza”, a potem poważnie mu oznajmił o smutnym wypadku. Przyjaciel Wołodyjowskiego Ketling został ranny i leży umierający. Pan Michał musi opuścić klasztor choć na parę dni i udać się do Warszawy. Co gorsza zranił go książę Bogusław Radziwiłł, zdrajca z czasów potopu szwedzkiego. Tego już Wołodyjowskiemu było za wiele. Pobiegł się przebrać w świecki ubiór i w kilka chwil potem stanął przy Zagłobie w mundurze z szablą u boku.

Jeszcze nie zdążyli wsiąść do wasąga, którym przybył Zagłoba, kiedy stary wiarus wyciągnął omszały gąsior z winem, proponując wypić za zdrowie Ketlinga, potem wzniesiono toast za zdrowie Zagłoby, a w końcu i Wołodyjowskiego - tych toastów pan Michał nie mógł odmówić, choć dziwiła go nieco wesołość Zagłoby.

W drodze stary szlachcic namawiał Wołodyjowskiego, by znowu pomyślał o ślubie - pięknych panien nie brakuje. „Mały rycerz” nie chciał o tym słyszeć, ale udało się wymóc na nim obietnicę, że przed powrotem do klasztoru odwiedzi Skrzetuskich. Wkrótce przybyli do dworku Ketlinga. Wołodyjowski nie zwracając uwagi na zgromadzonych pobiegł prędko do komnaty, gdzie miał leżeć umierający przyjaciel. Ten jednak na jego widok zerwał się równe nogi i oznajmił, że jest zdrów, a chorobę tylko udawał, żeby Wołodyjowskiego „z klasztoru wydobyć”.

Przez moment Wołodyjowski miał żal, że przyjaciele nie potrafili uszanować jego cierpienia, ale nagle nadszedł nowy gość. Był to sam Jan Sobieski - hetman wielki. Kochał swoich rycerzy, dlatego na jego widok wszyscy z szacunkiem się pokłonili, a Wołodyjowski pochylił mu się do kolan. Sobieski powiedział „małemu rycerzowi” tylko kilka słów: „No, stary żołnierzu! Boża ręka cię przycisnęła do ziemi, aleć cię ona podniesie i pocieszy... Bóg z tobą! Już też ostaniesz z nami...”. I pan Wołodyjowski na zawsze porzucił myśli o klasztorze.

Rozdział VI

W tydzień później z Kurlandii, ojczyzny Ketlinga, przyszła smutna wieść, że jego ojczym jest ciężko chory. Ketling natychmiast opuścił Rzeczpospolitą. Do dworku przyjechała natomiast pani stolnikowa Makowiecka, siostra Wołodyjowskiego, z dwiema wychowanicami - Krzysią Drohojowską i Basią Jeziorkowską. Ta pierwsza miała urodę księżniczki, dworne obyczaje, była delikatna i wrażliwa. Druga natomiast zachowywała się jak mały rycerzyk, wszędzie jej było pełno, śmiała się i dokazywała, wzbudzając szczerą sympatię mężczyzn, zwłaszcza Zagłoby.

Krzysia zawojowała serce Wołodyjowskiego pięknym śpiewem. Wzruszyło ją nieszczęście żołnierza, starała się go pocieszyć. Pan Michał jednak wciąż pamiętał o ukochanej Anusi.

Rozdział VII

Mijały dni. Basia uprosiła Wołodyjowskiego, by uczył ją fechtunku. Rozgniewała się, widząc, że rycerz nie tylko nie podziwia jej umiejętności, ale od niechcenia tylko porusza szablą, podczas gdy ona używa całej swej sztuki. Kiedy w końcu wytrącił jej szablę z dłoni, Basia w rozpaczy uciekła na dwór. Stolnikowa pobiegła za nią krzycząc, że przeziębi się na mrozie, Basia tymczasem zdążyła wejść na drabinę i uparła się, że nie zejdzie. Dopiero pojawienie się pana Nowowiejskiego skłoniło ją do powrotu do ciepłej komnaty.

W czasie, gdy Zagłoba i Stolnikowa zajęci byli Basią, Wołodyjowski pozostał sam na sam z Krzysią. Oboje byli wzruszeni, Krzysia poskarżyła się żołnierzowi, że też jest samotna - jest sierotą. Wołodyjowskiemu wydała się prawdziwym aniołem dobroci - zakochał się.

Nowowiejski przyniósł smutne wieści, wiosną spodziewano się tureckiego ataku.

Rozdział VIII

Nazajutrz Wołodyjowski udał się do hetmana Sobieskiego. Z radością słuchał pokrzepiających słów wielkiego żołnierza: „moi żołnierze? (...) z czystej miłości dla matki giną (...) przez nich ten naród nieszczęsny się odrodzi, prywaty próżen, swawoli niepomny, i stanie jako lew okrutną moc w członkach czujący, i świat zadziwi! Takie to bractwo z moich żołnierzów uczynię!”. Wołodyjowski był gotów na każdy rozkaz, okazało się, że obejmie dowództwo chorągwi, ale na elekcję powróci do Warszawy. Obaj doszli do wniosku, że Rzeczpospolita potrzebuje króla-rycerza podobnego do Stefana Batorego.

Pan Michał powracał potem do dworku Ketlinga i bardzo się ucieszył na widok Krzysi czekającej na niego przy bramie. Oznajmił jej, że wkrótce pojedzie na Dzikie Pola. Panna nie kryła smutku. Na wieść o rychłym wyruszeniu Wołodyjowskiego na wojnę Basia wyrzekła tylko kilka słów „szkoda pana Michała”, ale widać było i po niej, że bardzo jej to nie w smak.

Rozdział IX

Wołodyjowski przygotowywał się do wyjazdu. Zagłoba zamierzał pojechać do Skrzetuskich. Wciąż rozmawiali jednak o ewentualnym ożenku Michała. Zagłoba namawiał go, by zainteresował się Basią, ale „mały rycerz” miał serce zajęte Krzysią, o której coraz więcej myślał. Ona także wiele się zastanawiała nad swymi uczuciami do żołnierza. Zdarzyło się pewnego dnia, że Krzysia została w dworku sama z Wołodyjowskim i wówczas dała mu do zrozumienia, że darzy go uczuciem - tak zrozumiał jej słowa pan Michał.

Nagle do komnaty wpadła Basia i zrozumiawszy, że doszło do jakichś ważnych wyznań wybiegła do stajni, gdzie się rozpłakała.

Rozdział X

Wszystkie myśli pana Michała były zaprzątnięte problemem: oświadczyć się Krzysi przed wyjazdem, czy poczekać z tym do powrotu? Okazja do oświadczyn nadarzyła się jeszcze przed jego wyjazdem: Basia, Nowowiejski oraz on i Krzysia udali się na przejażdżkę saniami. Wtedy to Basia odmówiła swej ręki Nowowiejskiemu, a Krzysia... przyjęła oświadczyny pana Michała. Poprosiła go tylko, by do jego przyjazdu trzymać to w tajemnicy.

Po powrocie obie panny były zamyślone. Krzysia rozpamiętywała wydarzenia ze spaceru, a Basia smutno przewidywała, że Wołodyjowski, którego kochała, pojmie za żonę pannę Drohojowską.

Rozdział XI

Wołodyjowski musiał opuścić Warszawę. W drodze na Dzikie Pola wstąpił do Częstochowy, gdzie odwiedził grób Anusi Borzobohatej. Im bardziej się od niego oddalał, tym więcej myślał o Krzysi. Ona także wiele czasu poświęcała rozmyślaniom o nowej dla niej sytuacji i o przyszłości.

Tymczasem pewnego dnia do dworku w Warszawie zawitał Ketling. Panna Drohojowska zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Bardzo cierpiała - dała przecież słowo Wołodyjowskiemu. Basia toczyła z Zagłobą boje o to, kto jest większym rycerzem: Ketling czy Wołodyjowski. Panna Jeziorkowska opowiadała się oczywiście z panem Michałem.

Pewnego wieczora Krzysia i Basia odbyły ważną rozmowę. Drohojowska była smutna i rozdrażniona. Powiedziała Basi, że Ketling bardzo ją polubił, potem przytuliła się do niej, a w końcu z ciężkim westchnieniem położyła się spać. Nie mogła przestać myśleć o Ketlingu.

Rozdział XII

W kilka dni później Zagłoba oświadczył Ketlingowi, że Krzysia zachowuje się tak, jakby była w nim zakochana. Groźnie stwierdził, że oboje ze Stolnikową przeznaczyli ją dla Wołodyjowskiego. Wtedy Ketling zapewnił szlachcica, że nie będzie stawał między Krzysią a swoim przyjacielem. Zagłoba tubalnie się roześmiał - chciał tylko wybadać uczucia Ketlinga. On wiedział, że najdoskonalszą żoną dla Wołodyjowskiego będzie Basia, dlatego przykazał Ketlingowi, by bez skrupułów zajął się piękną panną Drohojowską.

Basia już wiedziała, że Ketling jest zakochany w Krzysi i pozwoliła sobie na drobne żarty na temat ich przyszłego związku. Ku jej zdziwieniu Krzysia uderzyła w płacz i powiedziała jej, że jest bardzo nieszczęśliwa.

Wieczorem w dworku odbył się bal. Krzysia i Ketling nie potrafili już ukrywać swoich uczuć. Tego wieczora choć Basia żartowała, naśladując dworne obyczaje Ketlinga, Krzysia już nie płakała.

Rozdział XIII

Zagłoba doskonale wiedział, że Wołodyjowski darzy uczuciem Krzysię, a przynajmniej myśli, że tak jest, dlatego sprytny szlachcic postanowił ją usunąć. Miłość Ketlinga do Drohojowskiej była mu bardzo na rękę.

Pewnego dnia Ketling wybrał się z Zagłobą i Krzysią zwiedzać zamek królewski. W pewnej chwili młodzi znaleźli się sami w katedrze. Tu wyznali sobie miłość. Krzysia jednak tajemniczo zastrzegła: „nigdy nie będę twoją”.

Rozdział XIV

Tymczasem nadeszły listy od Wołodyjowskiego, w których oznajmiał swój rychły powrót. Krzysia bardzo cierpiała, nie wiedziała, co powinna zrobić, w myślach układała przemowę do Michała, a potem wstydziła się tego, że nie dochowała mu raz danego słowa. Zdarzyło się, że Basia zbudziła się niespokojna, bo śniło się jej, że Michał został zabity. Wtedy Krzysia pomyślała w duchu, że może by tak było najlepiej, ale zaraz potem wraz z Basią uklękła do pacierza za szczęśliwy powrót „małego rycerza” do domu.

Rozdział XV

Krzysia i Ketling cierpieli coraz bardziej. Panna podjęła decyzję - pójdzie do klasztoru. Błagała też Ketlinga, by nigdy nikomu nie zdradził się ze swoją miłością do niej.

Tymczasem Zagłobę zaprzątały ważniejsze sprawy. Radzono nad wyborem nowego króla. Zagłoba opowiadał się za Michałem Korybutem Wiśniowieckim i starał się pozyskać dla niego jak najwięcej stronników.

Ketling postanowił opuścić Warszawę - uciekał przed uczuciem, którego w pobliżu Krzysi nie mógł znieść.

Rozdział XVI

Zagłoba chcąc, nie chcąc, znowu musiał się zająć matrymonialnymi komplikacjami. Zaniepokoił go nagły zamiar Ketlinga dotyczący wyjazdu, przestraszył się także, że być może wcale się Michałowi nie przysługuje, a wręcz przeciwnie - działa na jego niekorzyść. Zdziwiła go także decyzja Krzysi o pójściu do klasztoru. Postanowił sam wypytać pannę o jej uczucia. Kiedy spokojnie oświadczyła, że przywdzieje habit mniszki, szlachcic zupełnie już stracił orientację w sytuacji „uczuciowej”.

Rozdział XVII

Nadszedł czas wolnej elekcji. Do Warszawy przyjechał i Wołodyjowski. Jedynie Basia szczerze cieszyła się na myśl o spotkaniu z „małym rycerzem”. Kiedy przybył, Krzysia nie wyszła go powitać. Pani stolnikowa oznajmiła mu smutną nowinę - panna Drohojowska chce zostać mniszką. „Czy klątwa ciąży nade mną?!” krzyknął Wołodyjowski w rozpaczy.

Rozdział XVIII

Pocieszali go wszyscy na czele z Zagłobą. Rozmawiał z Krzysią, która uparcie twierdziła, że czuje powołanie do życia klasztornego. I w końcu Basia w gniewie wyjawiła mu prawdę - Krzysia kocha Ketlinga, dlatego postanowiła pójść „za kratę”. Tego już było panu Michałowi za wiele, wskoczył na konia i pędem wyjechał za wrota.

Rozdział XIX

Basia wpadła do komnaty z krzykiem, że Wołodyjowski pojechał zabić Ketlinga. Niewiele myśląc, Zagłoba postanowił ruszyć do miasta w nadziei zapobieżenia rozlewowi krwi. Nie wiedział jednak, w której gospodzie Ketling zatrzymał się przed wyjazdem do Kurlandii. Nie znalazł go i wraz z Basią, która za nic nie chciała puścić go samego, wrócili do domu.

Wczesnym rankiem Zagłoba znowu ruszył na poszukiwanie pana Michała, Basia została z Krzysią - przerażoną i o Ketlinga i o pana Michała. Wieczorem na podwórzu dały się słyszeć głosy jeźdźców.

Rozdział XX

W drzwiach stanął zmieszany i zawstydzony Ketling, a zaraz za nim Wołodyjowski. Michał podszedł do Krzysi, wziął ją za rękę i połączył jej dłoń z dłonią Ketlinga. Spokojnie, ale ze smutkiem oświadczył, że woli, by go oboje szanowali i kochali, niż przez całe życie przeklinali, że stanął na drodze do ich szczęścia. „Mnie trocha boli, ale to nic...” - powtarzał. Potem wyszedł z komnaty i na korytarzu zobaczył płaczącą Basię. „Ja pana Michała kocham z całej siły” usłyszał i wtedy poczuł, że tak naprawdę kocha Basię.

Na to wszystko wszedł Zagłoba, który powrócił z nieudanych poszukiwań. W jego obecności Basia oświadczyła, że... wychodzi za mąż za Michała Wołodyjowskiego. „Dalibóg, ryknę!... hajduczku, Michale, pójdźcie tu!...” zakrzyknął pijany ze szczęścia stary wiarus.

Rozdział XXI

Basia i pan Michał byli ze sobą bardzo szczęśliwi. W 1671 roku przebywali w dziedzicznej wsi Basi, Sokole. Stamtąd Michał miał pojechać bronić wschodnich granic Rzeczypospolitej. Żona uparła się, by mu towarzyszyć. Mieli jechać do Chreptiowa. Przyklasnął temu Zagłoba, który zaraz zaczął tłumaczyć Wołodyjowskiemu, że przecież bezpieczniej mieć żonę przy sobie. Stary rycerz postanowił zresztą jechać z nimi, „bo Baśkę kochał i tyle”. Michał wyjechał wcześniej, by wszystko przygotować.

Rozdział XXII

Po trzech tygodniach przysłał po Basię i Zagłobę eskortę, w które znaleźli się również Tatarzy. Przewodził im Azja Mellechowicz. Wołodyjowski pisał w liście, że to dobry i prawy żołnierz. Zagłoba nie miał do niego zaufania. Powiedział o tym panu Snitce - dowódcy dragonów. Za to Basia darzyła Tatara sympatią, starała się, by nie odczuł nieufności.

Wkrótce wyruszono do Chreptiowa. Zagłoba wspominał w drodze wyprawę po Helenę Kurcewiczównę, przemierzali bowiem głębokie, zarośnięte jary. Basia cieszyła się na spotkanie z mężem i już planowała wspólne polowania. Zagłoba był dumny z „hajduczka”.

Tymczasem Azja nie mógł zrozumieć, co się z nim dzieje. Zadurzył się w Basi i nie mógł przestać o niej myśleć. Podczas podróży koń Azji stoczył się na dno jaru i Tatar zranił się w głowę. Troskliwość i delikatność młodej kobiety wzbudziły w sercu Azji mocne uczucie.

W Chreptiowie powitano orszak muzyką. Żołnierze cieszyli się od dawna na przybycie „pani pułkownikowej”. Michał wyjechał przed Basię, która rzuciła się w ramiona męża.

Rozdział XXIII

Podczas, kiedy oddziały Wołodyjowskiego strzegły okolicy, Basia gospodarowała w Chreptiowie. Żołnierze tak ją pokochali, że twierdzili: „Gdyby Małego Sokoła zabrakło, ona mogłaby komendę objąć, i nie żal by było pod takim regimentarzem zginąć”. W listopadowe wieczory zbierano się przy kominie i opowiadano przeróżne historie. Wśród żołnierzy byli: pan Muszalski, Nienaszyniec, Hromyk, Bawdynowicz. Muszalski opowiadał zebranym o Turcji, kładł nacisk na potęgę tego państwa.

Rozdział XXIV

Mellechowicz tymczasem dochodził do zdrowia. Wśród żołnierzy jednak wielu było takich, którzy podejrzewali Tatara o zdradę. Wołodyjowski starał się ich uspokajać, aż wreszcie zgodził się sprawdzić pochodzenie Azji oraz jego zamiary. Okazało się, że utrzymuje on z polecenia pana Bogusza kontakty ze zdrajcami, którzy przeszli na stronę Tatarów, ale chcą powrócić w szeregi polskiego wojska. Przy tym Azja zaprezentował prawdziwą dumę i godność. Odtąd zyskał szacunek i sympatię załogi Chreptiowa.

Basia natychmiast zaczęła nakłaniać męża, by powierzył Tatarowi jakąś ważną misję, dzięki czemu Tatar mógłby się przekonać, że „mały rycerz” darzy go głębokim zaufaniem.

Tymczasem naprawdę Azja był zdrajcą. Tylko miłość do Basi powstrzymywała go przed ostatecznymi posunięciami.

Rozdział XXV

Żołnierze z Chreptiowa dzielili się opowieściami związanymi z Turcją. Wspominali bliskich wziętych w jasyr. Nagle nadszedł pan Lelczyc wysłany z podjazdem, oznajmiając, że nieopodal stoi oddział nieprzyjaciela. Postanowiono ruszyć przeciw niemu wczesnym świtem.

Rozdział XXVI

W Rzeczypospolitej roiło się w tych czasach od luźnych watach Tatarów, które trudniły się rozbojem. Walczyła z nimi między innymi załoga Chreptiowa. Na wieść o wyprawie Basia zaczęła błagać męża, by pozwolił jej wziąć w niej udział. Wołodyjowski nie umiał długo opierać się żonie.

W czasie walki Basia mogła podziwiać odwagę i żołnierski kunszt Michała. Sama też ruszyła w pole. W pewnej chwili kilku ordyńców zaczęło gonić Wołodyjowską, która niebezpiecznie oddaliła się od grupy polskich żołnierzy. W pogoń za nimi ruszył Azja. Koń Basi potknął się i osunął w dół. Wołodyjowska straciła przytomność. Azja ostrożnie uniósł je głowę, wiedział, że żyje i ostatkiem sił powstrzymał się przed pocałowaniem ukochanej. Gdy nadjechał Wołodyjowski, Tatar odzyskał już panowanie nad sobą. Tak skończyła się wojenna przygoda Basi.

Okazało się, że rozgromiono watachę Azba-beja. Wracano z wielką radością, w Chreptiowie spodziewano się uczty po trudach walki.

Rozdział XXVII

Tymczasem do Chreptiowa przybył pan Nowowiejski z córką. Przyjechały także Zosia Boska z matką. Był to szczęśliwy traf, gdyż za parę dni miał się tu zjawić syn Nowowiejskiego. Wspólnie z Basią i Wołodyjowskim wesoło rozmawiano, kiedy nagle do izby wszedł Azja. Nowowiejski rozpoznał w nim swego pachołka, wpadł we wściekłość. Wołodyjowski starał się go uspokoić, stanowczo sprzeciwił się poniżaniu Mellechowicza, który był żołnierzem Rzeczpospolitej. Wezwał go i poprosił, by pokazał znamię, które powinien mieć zgodnie z twierdzeniem Nowowiejskiego. Okazało się, że Azja to syn wodza tureckiego Tuhaj-beja.

Rozdział XXVIII

Tuhaj-bej sprzymierzył się z Chmielnickim w czasie powstania Kozaków, uczynił Rzeczpospolitej wiele złego. Azja jednak zaprezentował się jako polski patriota. Publicznie stwierdził „tę ojczyznę miłuję i pana hetmana miłuję, więc niczyj ja, jeno hetmański”.

Okazało się, że Ewa Nowowiejska jest od wielu lat zakochana w Azji. Dziewczyna liczyła, że w Chreptiowie będzie okazja do wyznania uczuć. Azja jej jednak unikał, choć Basia robiła wszystko, by młodzi mogli się do siebie zbliżyć.

Podczas rozmów z polskimi żołnierzami Azja roztoczył przed nimi plany pozyskania Tatarów na służbę Rzeczypospolitej. Sam zamierzał zostać ich hetmanem.

Rozdział XXIX

Basia uradziła z Zagłobą, że nakłonią Nowowiejskiego, by pozostawił Ewkę w Chreptiowie (szlachcic wybierał się do Raszkowa). Michał nie pochwalał takiego „wtrącania się” w cudze sprawy, ale Basia nie mogła patrzeć spokojnie na cierpienie przyjaciółki. Zwłaszcza, że odkąd Azja wyjawił swe wielkie plany, było o nim głośno, żołnierze i dowódcy podziwiali jego odwagę i stanowczość.

Rozdział XXX

Basia przeprowadziła w końcu poważną rozmowę z Azją. Oznajmiła mu, że Ewka go kocha, a wtedy Tatar wypadł z krzykiem z komnaty. Basia odczytała to jednoznacznie - Azja szaleje z miłości do panny Nowowiejskiej.

Azja tymczasem spotkał się ze swoim sługą, Halimem. Wyjawił mu, że jest zakochany w żonie Wołodyjowskiego i jest gotów walczyć o nią z całą Rzeczpospolitą. Halim ostrzegł go przed „małym rycerzem”, miał też wątpliwości, czy Sobieski wyrazi zgodę na urząd tatarskiego hetmana, o którym marzył jego pan.

Ostatecznie jednak podziwiał odwagę i determinację Azji.

Rozdział XXXI

Nadeszła zima, czas pełnego niepokoju oczekiwania. Przygotowywano się do wojny z Turcją. Sobieski wiele rozmyślał nad przyszłymi wypadkami, nie był pewien, czy uda mu się podobnie jak Żółkiewskiemu, pociągnąć żołnierzy do boju. Tymczasem przybył do niego pan Bogusz i opowiedział mu o planach Tuhaj-beja, by zostać hetmanem tatarskim. Mądry hetman nie zgodził się na to - obawiał się takiego sojusznika, który w każdej chwili może się zwrócić przeciwko Polakom. Ponadto wyjaśnił Boguszowi: „Bom ja jest hetman nie tylko polski ale i chrześcijański; bo na straży krzyża stoję”, dlatego nie chciał pozwolić, by z Kozakami (wyznającymi prawosławie) walczyli po stronie polskiej Tatarzy (wyznający Allacha).

Rozdział XXXII

Do Chreptiowa przyjechał Adam Nowowiejski, brat Ewki. Ledwie przyjechał, już się zakochał - w Zosi Boskiej. Wołodyjowscy wyprawili ucztę z tańcami.

Rozdział XXXIII

W czasie zabawy Basia ponownie zapytała Azję o jego uczucia do Ewki. Ten odpowiedział jej, że kocha „na śmierć”, nie wyjawił jednak kogo tak kocha. Basia była zachwycona potęgą jego miłości i spokojna, że wszystko ułoży się szczęśliwie. Azja natomiast zrozumiał jej słowa opacznie - myślał, że i ona się w nim zakochała.

Adam Nowowiejski wyznał miłość Zosi.

Rozdział XXXIV

W kilka dni potem poprosił o rękę Zosi, a ona się zgodziła. Adam szalał z radości.

Rozdział XXXV

Następnego dnia młody Nowowiejski wyjechał do Raszkowa, aby przygotować wszystko na przyjęcie narzeczonej i jej matki. W dwa tygodnie później wyruszył orszak jego ojca. Ewka, zgodnie z planem Basi została w Chreptiowie. Wołodyjowska obiecała mu, że sama mu córkę odwiezie do domu.

Starała się też na wszystkie sposoby doprowadzić do rozwoju uczucia między Azją a Ewką, ale jej się to nie udawało. Panna Nowowiejska wyznała jej, że nie ma odwagi powiedzieć o miłości do Azji ojcu i prosiła, by Basia koniecznie towarzyszyła jej do Raszkowa.

Azja tymczasem był oszołomiony swoim szczęściem. Zostało ono jednak zmącone wiadomością, że nigdy nie zostanie hetmanem tatarskim Rzeczypospolitej. Czuł się zawiedziony i rozczarowany. Ponownie spotkał się z Halimem. Tym razem bez ogródek mówił o porwaniu Wołodyjowskiej.

Rozdział XXXVI-XXXVII

Michał nie chciał się zgodzić, by Basia jechała do Raszkowa, ale w końcu... pozwolił jej na to. Żona prosiła go również, by wysłał z nimi Azję - chciała doprowadzić do małżeństwa Ewki i Tatara. W trakcie podróży Ewka była coraz bardziej zalotna, co drażniło Azję. Basia nieraz z niepokojem śledziła jego zachowanie, nawet zwróciła mu uwagę, że powinien więcej czasu spędzać z panną Nowowiejską..

Po kilku dniach drogi przybył Halim. Oznajmił on Tuhaj-bejowiczowi, że tak jak chciał, watahy tatarskie zajęły uwagę większości stacjonujących w pobliżu oddziałów.

Wtedy Azja podjął ostateczną decyzję porwania Basi.

Rozdział XXXVIII

Najpierw wyznał jej miłość, co Wołodyjowska przyjęła ze wstrętem. Kiedy stał się nachalny, wyszarpnęła pistolet zza jego pasa i dotkliwie go zraniła. Potem uciekła. Myślała tylko o Michale i o tym, żeby dotrzeć do Chreptiowa. Wierzyła, że jej się to uda.

Rozdział XXXIX

Tuhaj-bejowicz był ranny. Miał zmiażdżoną część nosa, wybite oko. Nie czuł jednak bólu, tylko wściekłość, że Basia wymknęła mu się z rąk. Zebrał swoich Tatarów i ruszył do Raszkowa. Dokonał tam prawdziwej rzezi. W okrutny sposób zabił Nowowiejskiego, Ewkę oddał jednemu z Tatarów, Zosię Boską zatrzymał dla siebie. Po opuszczeniu Raszkowa przez Tatarów pozostały tam tylko gruzy i popioły.

Rozdział XL

Miasta leżące na szlaku powrotnej drogi Basi oddzielało po kilkanaście mil. Młoda kobieta była zdana tylko na siebie. W dodatku wciąż groziło jej niebezpieczeństwo ze strony oddziałów tatarskich. Postanowiła nie spać w nocy, tylko w dzień, w czasie jazdy, bo bała się, że zamarznie. Pewnej nocy napadły ją wilki, straciła dodatkowego konia. Drugi utopił się podczas przeprawy przez rzekę. Mimo to Basia wciąż posuwała się naprzód.

W końcu dotarła do Chreptiowa. Ukazała się na progu właśnie w momencie, kiedy Wołodyjowski dzielił się z Zagłobą swoim niepokojem o żonę. Zobaczywszy wynędzniałą postać Basi, pan Michał wpadł w rozpacz, myślał, że umarła.

Rozdział XLI

Basia zapadła na ciężką chorobę. Codziennie wszyscy drżeli o jej zdrowie. Zemstę Azji poprzysięgła cała załoga Chreptiowa, z Zydorem Luśnią, wachmistrzem dragońskim i ulubionym żołnierzem Wołodyjowskiego, na czele.

Wyzdrowienie „hajduczka” przyniosło wszystkim ulgę. Wołodyjowski szalał z radości.

Rozdział XLII

Adam Nowowiejski szalał natomiast z rozpaczy - stracił rodzinę i ukochaną Zosię. Los siostry i narzeczonej przerażał go i budził w nim wściekłość. Był jak obłąkany.

Rozdział XLIII

Wołodyjowskich i Zagłobę odwiedzili państwo Ketlingowie. Okazało się, że Ketling został dowódcą artylerii w Kamieńcu. Krzysia była w ciąży, mieli już syna. Ketling przywiózł wiadomość, że dwóch średnich synów państwa Skrzetuskich uciekło ze szkół do wojska. W całym kraju wrzało - wszyscy szykowali się do wojny.

Wołodyjowski planował zawieźć Basię do Skrzetuskich, gdzie mogła bezpiecznie przeczekać wojenną nawałnicę, ale kiedy Krzysia oświadczyła, że ona pojedzie wraz z Ketlingiem do Kamieńca, już nie było o czym mówić. Ustalono, że obie podążą z mężami.

Rozdział XLIV

Nadeszła wiosna. Wołodyjowski otrzymał od hetmana Sobieskiego list, w którym ten wezwał go do Kamieńca, aby dowodził obroną twierdzy. Przyszły król pisał: „Niebezpieczna to może być ta służba w Kamieńcu, wszelako my już do tego przywykli, że na owym deszczu mokniem, przed którym inni się chowają”. Wołodyjowski rozkazu posłuchał.

Rozdział XLV

Na Rzeczpospolitą nadciągała tymczasem armia padyszacha. W tylnej straży ze swoimi Tatarami podążał w niej Azja Tuhaj-bejowicz.

Rozdział XLVI

Tuhaj-bejowicz postanowił służyć sułtanowi, wreszcie czuł się doceniony. Znęcał się okrutnie nad Zosią Boską, bo wciąż pamiętał o Basi i szalał na myśl, że nigdy nie będzie jej miał. Wziął ją też na wojnę, ale w drodze sułtan rozkazał oddalić wszystkie kobiety. Wtedy Azja sprzedał Boską i jej matkę. Zosia nigdy już nie wróciła do kraju. Kupił ją człowiek, który ją pokochał i ożenił się z nią. Stała się jedną z żon, do śmierci pozostała w haremie.

Rozdział XLVII

Sobieski liczył na to, że twierdza kamieniecka utrzyma się dotąd, dopóki nie uda się zebrać wszystkich sił polskich. Wiedział, że posyła Wołodyjowskiego na śmierć, że Kamieniec padnie. Rozumiał jednak, że ojczyzna wymaga wyrzeczeń i poświęcenia. „Chodzić hetmanowi mogło tylko o to, aby naprzód Kamieniec zasłonił Rzeczpospolitą, później Rzeczpospolita resztę chrześcijaństwa”.

Tymczasem Adam Nowowiejski cierpiał, popadł niemal w obłęd. Myślał tylko o tym, by odnaleźć Ewkę i Zosię, a potem zemścić się na Azji.

Rozdział XLVIII

Wołodyjowski zgodził się, by Luśnia towarzyszył Adamowi w wyprawie w poszukiwaniu Azji. Długo szukali tatarskich śladów, wreszcie udało im się pochwycić kilku Tatarów i dzięki temu odnaleźli Azję. Od tych Tatarów młody Nowowiejski dowiedział się także o straszliwym losie siostry i ukochanej. Szalał.

Rozdział XLIX

Śmierć Azji była okrutna - wbito go na pal. Dokonał tego wachmistrz Luśnia.

Rozdział L

W trzy tygodnie później Nowowiejski stanął w Chreptiowie. Wszyscy dowiedzieli się o śmierci Tuhaj-bejowicza oraz o cierpieniach Ewki i Zosi. Basia uznała, że jedynie broniąc Kamieńca Nowowiejski może powrócić do równowagi.

Wkrótce wyruszono do twierdzy. W Kamieńcu przygotowywano się do obrony. Wołodyjowskiego witano z honorami i z wielką radością. Wiedziano, że brał udział w obronie Zbaraża, wierzono, że obroni też Kamieniec.

Odbyła się rada wojenna. Choć Wołodyjowski już na początku wezwał wszystkich do podporządkowania się rozkazom jednej osoby, każdy chciał mieć ostatnie zdanie. Padały różne słowa, nawet te o poddaniu miasta Turkom. W końcu jednak postanowiono bronić twierdzy. Wieczorem odbyło się nabożeństwo, podczas którego Wołodyjowski i Ketling ślubowali bronić twierdzy aż do śmierci.

Rozdział LI

2 sierpnia wojska tureckie stanęły pod Kamieńcem. Polacy zaczęli robić z twierdzy wypady. Żołnierze zadziwiali bohaterstwem i wojennymi zdolnościami. Basia obserwowała z murów wyczyny swojego męża.

Rozdział LII

Podobnie było przez kilka następnych dni. Wołodyjowski stał się postrachem Turków.

Rozdział LIII

Turcy zaczęli podkopywać się pod mury twierdzy. Wołodyjowski wiedział, że jeśli im się to uda, wysadzą mury i bez trudności zdobędą miasto. Całe dni spędzał na murach, kierując obroną, zagrzewając do walki, nie czuł zmęczenia, wykazywał olbrzymią siłę fizyczną i siłę charakteru.

Rozdział LIV

Ketling z Wołodyjowskim właśnie rozmawiali na murach o żonach, kiedy pojawili się tam Basia i Zagłoba. „Hajduczek” nie mógł wytrzymać z daleka od ukochanego męża. Basia chciała walczyć razem z nim. Została na murach do wieczora, a wtedy odbyła z Michałem bardzo ważną rozmowę. Wołodyjowski pożegnał się z nią, przewidywał, jako doświadczony żołnierz, że może zginąć broniąc Kamieńca. Powiedział żonie: „Po prostu powinnaś sobie powiedzieć: Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! Bo i ja za nim podążę!”.

Rozdział LV

Na ostatniej naradzie wojennej padła propozycja poddania twierdzy Turkom. Wołodyjowski nie zgodził się na to. Trwała zaciekła obrona.

Pan Muszalski wybrał się na zwiady do obozu wroga. Przyniósł wieści, że Turcy podziwiają bohaterstwo obrońców i uważają, że dopóki jest wśród nich „Mały Sokół”, Kamieniec nie podda się. W serce Wołodyjowskiego na chwilę wstąpiła otucha.

Rozdział LVI

Nadszedł dzień 26 sierpnia. Oczekiwano potężnego ataku tureckiego, a tymczasem tureckie działa milczały. Oficerowie domyślili się, że wrogowi udało się podminować zamek. Mieszczanie chcieli się poddać. Wtedy Michał i Ketling podjęli decyzję - zeszli do lochów i wysadzili zamek.

Pogrzeb Hektora Kamienieckiego, jak zaczęto nazywać pana Michała, i jego wiernego przyjaciela Ketlinga odbył się w kolegiacie stanisławowskiej. W czasie uroczystości pojawił się długo oczekiwany hetman Sobieski.

Epilog

Sobieski stał się prawdziwym pogromcą Turków. Zwyciężył ich pod Chocimiem. Tam zginął Adam Nowowiejski. W 1673 roku Sobieski został wybrany królem Rzeczpospolitej. Jako Jan III Sobieski zwyciężył Turków pod Wiedniem.

Potrzebujesz pomocy?

Pozytywizm (Język polski)

Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG

autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A. Sabak, D. Stopka, A. Szóstak, D. Pietrzyk, A. Popławska
redaktorzy: Agnieszka Nawrot, Anna Grzesik
korektorzy: Ludmiła Piątkowska, Paweł Habat

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu.

Polityka Cookies. Prywatność. Copyright: INTERIA.PL 1999-2023 Wszystkie prawa zastrzeżone.