Henryk Sienkiewicz

Pan Wołodyjowski - streszczenie szczegółowe

Wstęp

Utwór poprzedza wstęp nawiązujący do „Potopu”. Narrator wyjaśnia, że losy pana Jerzego Michała Wołodyjowskiego, nie przebiegły tak, jak mogłoby to sugerować optymistyczne zakończenie drugiej części Trylogii. Narzeczeni – Michał Wołodyjowski i Anna Borzobohata – nie zawarli bowiem od razu związku małżeńskiego. Pojawiły się problemy, które wymagały rozwiązania. Wszystko całą sprawę opóźniło i odwlekło w czasie. Pan Michał musiał także wyjechać do Wiednia, by uzyskać zgodę na poślubienie Anusi od jej prawnej opiekunki księżnej Jeremiej Wiśniowieckiej. Potem z kolei musi udać się na Ukrainę, gdzie walczy po raz kolejny w obronie Rzeczpospolitej. Burza polityczno-wojskowa, która przechodzi przez Rzeczpospolitą zdaje się nie kończyć. Michała Wołodyjowskiego wciągają burzliwe wydarzenia polityczne i poselstwo na Krym. Dochodzi także do wojny domowej związanej z rokoszem Jerzego Lubomirskiego i buntem części szlachty przeciwko Janowi Kazimierzowi. W końcu jeszcze raz wznowione zostają walki na Ukrainie. W końcu nastaje znacznie spokojniejszy rok 1668, kiedy na moment walki w kraju tracą na intensywności. Dla Rzeczpospolitej jest to czas niezwykle udany po okresie ogromnych niepokojów. Szczęśliwy jest także dla niektórych bohaterów Trylogii: Kmicicowie spodziewają się swojego pierwszego dziecka. Przyjaciele Wołodyjowskiego przypuszczają, że będzie on mógł zrealizować swoje przez lata odkładane plany małżeńskie. W zakończeniu wstępu narrator sugeruje, że losy postanowiły inaczej.

Rozdział I

Historia rozpoczyna się sceną z życia państwa Kmiciców. Pięknego letniego dnia Andrzej Kmicic siedzi w altance nieopodal swego dworku i popija miód. Jest piękna jesień 1668 roku. Oleńka jest brzemienna. Do dworku pary w Wodoktach przybywa jednak pan Charłamp z ogromie smutną wieścią, że zmarła narzeczona Wołodyjowskiego, panna Anusia Borzobohata Krasieńska. Okazuje się, że śmierć jej była tak wielkim ciosem dla małego rycerza, że Charłamp, niepokojąc się o jego życie, postanowił odszukać dawnych jego przyjaciół, by ci mogli mu przynieść pomoc, pocieszenie i wsparcie. Żołnierz był absolutnie zdruzgotany swoim nieszczęściem i trzeba było jakoś go z tego stanu wyciągnąć. 

Niestety w tym czasie Skrzetuscy z Zagłobą udali się w podróż w Kaliskie. Oleńka Kmicicowa uważała jednak, że są winni Wołodyjowskiemu ogromną wdzięczność za wszystko, co dla nich kiedyś uczyni, dlatego mimo wątpliwości męża, nakazuje mu spełnić obowiązek wobec przyjaciela i dobroczyńcy. Kmicic nie jest pewny wyjazdu, ponieważ Oleńka jest ciężarna i nie chce jej zostawiać samej, kobieta jednak uważa, że jej mąż jest potrzebny w tym czasie gdzie indziej.  

Rozdział II

Za radą Oleńki Andrzej wyrusza więc w podróż, by odnaleźć Wołodyjowskiego. Wiadomo, że żołnierz przebywał do tej pory ostatnio w Częstochowie. Przejechawszy przez Wilno, Grodno, Białystok i Siedlce, po drodze trafia do Łukowa. Tu dowiaduje się, że Skrzetuski z Zagłobą wrócili niedawno z podróży. Postanawia odwiedzić ich w Burzcu. 

Dociera do posiadłości Skrzetuskich, gdzie spotka się z Janem Skrzetuskim i Zagłobą. Wieść o nieszczęściu, jakie spotkało pana Michała, którego wszyscy ogromnie szanowali i kochali, bardzo porusza przyjaciół. Zagłoba przekonuje Kmicica i Skrzetuskiego, że to właśnie on powinien ruszyć do małego rycerza. Onufry jest przekonany, że to właśnie on będzie go w stanie pocieszyć i wyrwać ze stanu rozpaczy. 

Rozdział III

Zagłoba wyruszył do Częstochowy, ale nie dotarł tam tak szybko, jakby chciał. Podróż Zagłoby do Warszawy trwała bowiem znacznie dłużej, niż planował. Był to bowiem czas, kiedy Jan Kazimierz zrzekł się praw do polskiego tronu. Szykowała się więc kolejna elekcja. Zbliżał się czas sejmu konwokacyjnego. Szlachta była rozpolitykowana. Różne partie i stronnictwa zabiegały o poparcie dla swoich kandydatów. 

Sejm został wyznaczony na 5 listopada, a to oznaczało, że szlachta coraz bardziej tłumnie zjeżdżała do stolicy. Wszyscy rozpoznawali Zagłobę jako znakomitego i cieszącego się autorytetem żołnierza i szlachcica. Wszędzie był on wdzięcznym gościem, chętnie go zatrzymywano, włączano w dyskusje, proszono o zdanie. Ten zaś skwapliwie korzystał ze swojej niemałej  popularności i dowodów uznania. Sam zresztą przedstawiał się „Zagłoba sum!”. 

Kiedy dociera do Mińska dowiaduje się, że Bogusław Radziwiłł nie tylko zostaje wybrany na posła, lecz także zamierza ubiegać się o insygnia władzy. Radziwiłł, który zdradził Polskę podczas potopu szwedzkiego królem Polski? Zagłoba jest do głębi wstrząśnięty i nie wyobraża sobie, jakby mógł na to pozwolić. Postanawia udaremnić plany Bogusława. Przyspiesza więc podróż do Warszawy, by zdążyć przed terminem elekcji.

Warszawa jest pełna przybyszów z różnych powodów zainteresowanych wynikami sejmu konwokacyjnego i tymi, którzy mają w nim brać udział. Miasto jest przepełnione, więc Zagłoba ma oczywiste kłopoty ze znalezieniem noclegu i tutaj jego popularność na niewiele się zdaje. Spotyka jednak dawnego znajomego, Hasslinga-Ketlinga, Szkota, który jednak Polskę traktował jako swoją drugą ojczyznę. Ketling zaprasza go na nocleg w swoim dworku na Mokotowie. Wyjawia podczas wspólnych rozmów, że między nim a Wołodyjowskim w okresie wspólnych walk i stawiania czoła niebezpieczeństwu nawiązała się bardzo serdeczna przyjaźń. Ketling traktował Wołodyjowskiego niczym brata. Widział ich obu jako współczesnych Kastora i Polluksa, który jedli z jednej miski. Zagłoba opowiada Ketlingowi o dramatycznych losach jego przyjaciela. Ketling boleje nad stratą Wołodyjowskiego i jego cierpieniem. Deklaruje Zagłobie, że chętnie pomoże, jeśli tylko będzie w stanie w jakikolwiek sposób się przydać. 

Następnie Zagłoba zmienia temat i dzieli się z Ketlingiem informacją, że dawny zdrajca ojczyzny, sojusznik szwedzki, książę Bogusław Radziwiłł, planuje ubiegać się o polską koronę. Zagłoba jest przekonany, że Ketling jako jeden z posłów pomoże mu nie dopuścić do realizacji tego planu Radziwiłła.

Rozdział IV 

5 listopada rozpoczyna się sejm. Już na samym jego początku Ketling publicznie zgłasza wątpliwości co do prawomocności wyboru Bogusława Radziwiłła na posła. To publicznie wypowiedziane zdanie popycha innych do ujawnienia swojego oburzenia. Z galerii sejmowej słychać okrzyk „zdrajca”. Robi się spore zamieszanie, wypowiedziane słowa zapadają jednak w pamięci posłów. To natychmiast sprawia, że szanse wyborcze Radziwiłła spadają. Po tym występie ma on znacznie mniejsze szanse na bycie pretendentem do polskiej korony. 

Bogusław jest oczywiście wściekły, kiedy dowiaduje się, że za całą sytuacją stoi Zagłoba. Nie może wybaczyć mu tej wstępnej, jeszcze jednak niczego nierozstrzygającej porażki. Najpierw wygraża staremu szlachcicowi, potem jednak postanawia zmienić strategię i zdobyć przychylność starego szlachcica. Rozpowiada, gdzie tylko może, że darzy Zagłobę szczególnym szacunkiem. Zagłoba nie jest jednak tak naiwny, jak wydaje się Radziwiłłowi, a jego powszechnie okazywana estyma wobec Onufrego, tego ostatniego raczej drażni. Kiedy niedługo później dochodzi do ich bezpośredniego spotkania, w obecności Jana Sobieskiego dochodzi do ostrej utarczki słownej, w której Radziwiłł nie ma żadnych szans. Hetman Sobieski podziwia dowcip i szermierkę słowną pana Zagłoby. Ten zaś okazuje się absolutnie nieprzejednany w swojej postawie wobec zdrajcy ojczyzny. Spotkanie z hetmanem Sobieskim jest także okazją do rozmowy o Wołodyjowskim, którego Jan ceni. Boleje nad jego stratą. Od przysłuchującego się tej rozmowie kasztelana krakowskiego, pana Warszyckiego Zagłoba otrzymuje informację, że Michał Wołodyjowski podjął decyzję o tym, że zamknie się w klasztorze i zostanie mnichem. Zagłoba jest w szoku, ale absolutnie nie zamierza dopuścić, aby Wołodyjowski, rządzony emocjami, podjął taką decyzję. Ta informacja sprawia jednak, że Zagłoba błyskawicznie rusza do Częstochowy.

Rozdział V

Pod bramy klasztoru na Jasnej Górze Zagłoba dociera następnego dnia rano. Dobija się do bram. Otwiera mu młody mnich, który kompletnie jednak nie ma pojęcia, z kim właściwie Onufry chce się widzieć. W końcu dociera do niego, że chodzi o Wołodyjowskiego, który w zakonie przybrał imię Jerzy. Kiedy już udaje się to ustalić, młody mnich szybko rusza po przyszłego zakonnika.

Dochodzi wreszcie do spotkania Zagłoby z bratem Jerzym, który szczęśliwie nie zdążył jeszcze złożyć ślubów zakonnych. Zagłoba jest zszokowany, ale przede wszystkim głęboko wzruszony widokiem Wołodyjowskiego w białym habicie, który podkreśla tylko jak bardzo jest on smutny, zmizerniały, pogrążony w zupełnie dalekich rozmyślaniach. Zagłoba nie ma jednak zamiaru pokazywać po sobie, jak bardzo sam cierpi, widząc ból Wołodyjowskiego. Wita go bardzo serdecznie, wykorzystując swoją naturalną rubaszność. Tym razem jednak Wołodyjowski nie dał się jej porwać. Starał się uzmysłowić Zagłobie, że w jego stanie pocieszyć może go już tylko śmierć. 

Zagłoba sprawdzał różne ścieżki. Mimochodem napomknął o szykowaniu się ordy tureckiego do napadu na Rzeczpospolitą. Wołodyjowski zareagował odruchowo, poruszył swoim wąskim, ale zaraz wręcz spuścił wzrok, powtarzając po łacinie „memento mori”. Zagłoba się jednak nie poddawał, opowiadał Wołodyjowskiemu, jak pochlebnie o jego umiejętnościach wypowiadał się hetman Sobieski. Także i to jednak nie wyrwało przyjaciela z letargu. Podkreślał on tylko, że wybrał już swoją drogę. 

Zagłoba rozsądnie nie sprzeciwia się woli przyjaciela, chytrze prosi go jednak, by na kilka dni przywdział strój świecki i złożył wizytę śmiertelnie choremu przyjacielowi, Ketlingowi. Opowiada mu o tym, jak ważny dla niego człowiek został ranny i teraz kona. Zagłoba jednak na tym nie kończy. Gdyby wieść o umierającym przyjacielu nie była wystarczającą motywacją dla Wołodyjowskiego, Zagłoba informuje go, że winny ran i nadchodzącej śmierci Ketlinga jest nikt inny jak Bogusław Radziwiłł, zdrajca ojczyzny, przeciwko któremu podczas potopu szwedzkiego walczył między innymi sam Wołodyjowski. Więcej małemu rycerzowi nie trzeba, wychodzi, po czym wraca przebrany w mundur i z szablą u boku.  

Wszystko jest oczywiście dobrze przemyślanym fortelem Zagłoby, który nie zamierza zostawiać przyjaciela w klasztorze. Wołodyjowski daje się nabrać. Zanim jeszcze wsiedli do wasąga, którym do Częstochowy dostał się Zagłoba, Onufry wyjął gąsior z winem. Najpierw kazał pić za Ketlinga, potem wznieśli toast za samego Zagłobę, a w końcu i za Wołodyjowskiego. Mały rycerz nie miał jak odmówić tych toastów, mimo że wesołość Zagłoby nieco nie pasowała mu do całej sytuacji. Po drodze Zagłoba nie marnował czasu, próbował przekonać Wołodyjowskiego, aby pomyślał o ślubie. Przypominał, że na świecie jest tyle pięknych panien. Wołodyjowski nawet nie chciał o tym słyszeć. Jedyne, co Zagłobie udało się wynegocjować, to obietnicę, że w drodze powrotnej z Warszawy, Wołodyjowski najpierw odwiedzi Skrzetuskich. 

Kiedy przybyli do dworku Ketlinga, Wołodyjowski zupełnie nie zwrócił uwagi na zgromadzonych, tylko pobiegł do komnaty, gdzie konać miał Ketling. Ten jednak, kiedy tylko go zobaczył, zerwał się na nogi, przyznając, że jedynie udawał, by wydobyć przyjaciela z klasztoru. Zaskoczony Wołodyjowski najpierw ma żal, że nikt nie uszanował jego cierpienia, potem jednak widząc zgromadzonych w domu Ketlinga dawnych przyjaciół, a wśród nich samego hetmana Sobieskiego, uświadamia sobie, że cały podstęp był wyrazem ich ogromnej troski o niego. W trakcie spotkania Wołodyjowski przyrzeka w końcu Sobieskiemu, że zostanie wśród żołnierzy i nie wróci do klasztoru. Następnego dnia pan Michał w dowód uznania i wdzięczności otrzymuje od wielkiego hetmana pięknego bułanego dzianeta.

Rozdział VI

W tydzień po spotkaniu z Wołodyjowskim jego przyjaciel Ketling, którego rzekoma śmierć ściągnęła małego rycerza z klasztoru, musi wyjechać do Kurlandii. Przychodzi bowiem stamtąd wiadomość, że jego ojczym jest ciężko chory. Ketling nie zastanawia się i wyjeżdża, swój dworek warszawski pozostawia zaś do dyspozycji Zagłoby i Wołodyjowskiego. 

W tym samym właściwie czasie do Warszawy przybywa siostra Michała Wołodyjowskiego, żona stolnika latyczowskiego, pana Makowieckiego. Oprócz niej pojawiają się także dwie młode kuzynki Wołodyjowskiego – Krystyna Drohojowska i Barbara Jeziorkowska. Kobiety są totalnymi swoimi przeciwieństwami:  Krysia Drohojowska jest poważna, stateczna, ma urodę dostojnej księżniczki, a do tego anielski głos, który sprawia, że bardzo przypada ona do gustu Wołodyjowskiemu. Basia natomiast przypomina małego rycerzyka, to trzpiot i podlotek, którego wszędzie jest pełno. Ta rozbójniczka kradnie serce Zagłoby, który postrzega ją jako idealną kandydatkę na żonę Wołodyjowskiego. 

Rozdział VII

Kolejne dni upływają w mocno romansowej atmosferze. Mimo zainteresowania Krysią Wołodyjowski myśli jednak cały czas o Anusi. Basia przychodzi natomiast do niego z prośbą, aby nauczył ją fechtunku. Dziewczyna bardzo liczy na te lekcje, zakłada także, że zrobi na Wołodyjowskim wrażenie swoimi umiejętnościami. Boli ją więc brak podziwu. Dziewczyna widzi, że Wołodyjowski właściwie od niechcenia rusza szablą, a ona w tym czasie musi używać wszystkich swoich umiejętności. W końcu mężczyzna wytrąca jej szablę z dłoni. Rozzłoszczona Basia ucieka na dwór. Stolnikowa goni za nią, ostrzegając, że przeziębi się na mrozie. Tymczasem Basia wchodzi na drabinę i upiera się, że z niej nie zejdzie. 

 Kiedy Basią zajmują się Stolnikowa i Zagłoba, Wołodyjowski i Krzysia zostają sami. Są wzruszeni, czują bliskość, dziewczyna wyznaje mu, że także jako sierota czuje się od dawna samotna. Wołodyjowskiemu wydaje się ona ideałem, na nowo się zakochuje.  

Basia siedziałaby na drabinie dalej, gdyby nie to, że do Wołodyjowskiego przybył młody przyjaciel i podkomendny, Nowowiejski. Chce prosić o wstawiennictwo u hetmana Sobieskiego. Przynosi on także wieści o spodziewanym coraz bardziej tureckim ataku. Na Adamie Nowowiejskim Basia wywiera za to ogromne wrażenie.

Rozdział VIII

Na prośbę Sobieskiego pułkownik Michał Jerzy Wołodyjowski zgadza się tymczasowo objąć na Ukrainie na Dzikich Polach komendę po panu Ruszczycu. Tego bowiem hetman Sobieski planuje wysłać z poselstwem na Krym. Na ten czas Wołodyjowski obejmie dowództwo chorągwi, ale na elekcję ma powrócić do Warszawy. 

Wołodyjowski dostał dwa tygodnie na przygotowanie się do wyjazdu. Podczas rozmowy obaj mężczyźni doszli do wniosku, że Rzeczpospolita potrzebuje króla-rycerza podobnego do Stefana Batorego.

Nikogo w dworku nie cieszy wyjazd Michała. Przede wszystkim informacja o wyjeździe martwi Krysię, która czekała na małego rycerza przy bramie. Krzysia nie kryła smutku. Basia wyrzekła tylko kilka słów, ale jasne było, że także i ona jest bardzo niepocieszona. 

Rozdział IX

Wołodyjowski szykował się do wyjazdu. Zagłoba zdecydował, że pojedzie do Skrzetuskich. Przed wyjazdem suszył jednak Michałowi głowę o ożenek i chciał zainteresować go Basią. W tym samym czasie jednak serce Michała zajęła już Krzysia. Coraz więcej o niej myślał, ona także zastanawiała nad swymi uczuciami do niego. Kiedy zostali sami pewnego dnia, dała mu do zrozumienia, że darzy go uczuciem. W tym momencie do domu wpadła Basia, która szybko zorientowała się w sytuacji i pobiegła do stajni, aby w samotności się rozpłakać. 

Rozdział X

Zanim Wołodyjowski opuści Mokotów, między nim a Krzysią pojawiają się zwierzenia i pocałunki. Jedną z ostatnich wspólnych atrakcji przed wyjazdem Michała jest kulig. Podczas niego para składa sobie śluby wierności. Krzysia właściwie przyjmuje oświadczyny Michała. Decydują się jednak, że w obecnej sytuacji ogłaszanie ich związku nie ma sensu, dlatego pozostawiają go w tajemnicy. Podczas tego samego kuligu Basia odrzuca oświadczyny Nowowiejskiego.Po powrocie z kuligu obie panny były bardzo zamyślone. Krzysia rozpamiętywała wyznania między nią a Wołodyjowskim. Basia z kolei bardzo cierpiała, ponieważ podejrzewała, że Wołodyjowski, w którym była zakochana, ożeni się z Krzysią. 

Rozdział XI

Wołodyjowski w końcu musi wyjechać z Warszawy. Po drodze na Dzikie Pola wstępuje jednak do Częstochowy, aby odwiedzić grób zmarłej narzeczonej. Doświadczenie jest trudne, ale okazuje się, że im dalej był od niego, tym jego myśli krążyły coraz bardziej wokół Krzysi, a nie zmarłej Anusi. Pana Drohojowska także dużo o nim myślała, zastanawiając się, co przyniesie przyszłość. 

Wkrótce po wyjeździe Wołodyjowskiego z podróży powraca Ketling. Jest zaskoczony obecnością pięknych panien, natomiast natychmiast wręcz od pierwszego spotkania między nim a Krzysią rodzi się płomienne uczucie. Krzysia zakochana w Ketlingu była jednak bardzo nieszczęśliwa. Pamiętała o słowie danym Wołodyjowskiemu. Tymczasem Basia i Zagłoba licytowali się, kto jest większym rycerzem: Wołodyjowski czy Ketling. Basia oczywiście stawiała na Pana Michała. 

Krzysia w końcu któregoś wieczora przyznała się Basi, że czuje, że Ketling ją bardzo polubił. Przytuliła się do Basi i zasnęła z głębokim westchnieniem. Nie była w stanie już przestać o nim myśleć.

Rozdział XII

Zagłoba, który od początku chciał doprowadzić do ożenku Michała z Basią, cieszy się, widząc  niedający się już ukryć, wzajemny afekt Ketlinga i Krzysi. Chcąc jednak sprawdzić reakcję Szkota, oświadcza najpierw Ketlingowi, że Krzysia zachowuje się tak, jakby była w nim zakochana, a on i Stolnikowa przeznaczyli ją dla Wołodyjowskiego. Ketling reaguje natychmiast, gwarantując, że w takim razie nie będzie stawał między Krzysią a przyjacielem. Zagłoba jest zachwycony, bo ta deklaracja potwierdza zainteresowanie Ketlinga Krzysią. W końcu tłumaczy Ketlingowi, że on tak naprawdę chce Michała wyswatać z Basią. Nie napomyka jednak, że Michał okazywał jednak przed wyjazdem uczucie wobec  Drohojowskiej.

Basia również zdawała się bardzo zadowolona z rozwoju wypadków. Wiedziała, że Ketling jest zakochany w Krzysi. Pozwalała sobie na niewinne żarty w kierunku pary.  Krzysia jedynak przeżywa niebywałe katusze. 

Miłość do Ketlinga pochłania ją zupełnie. Wcześniejsze przyrzeczenie dane Michałowi nie pozwala jej myśleć o ukochanym. Dziewczyna płacze. Następnego dnia na balu zapomina jednak o rozterkach i nie jest w stanie ukrywać swoich uczuć.

Rozdział XIII

Zagłoba cieszył się z rozwoju wypadków, choć dalej miał w pamięci uczucie, jakim Michał obdarował Krzysię. Uważał jednak, że to nie jest kobieta dla Wołodyjowskiego, dobrze więc, że Ketling się nią zajął.

Pewnego razu Ketling namawia Krzysię i Zagłobę do zwiedzania zamku królewskiego. W katedrze Ketling wyznaje Krzysi miłość. Spodziewa się wzajemnego wyznania, odpowiedź więc go bardzo zaskakuje: Krzysia przed ołtarzem oświadcza mu, że miłuje go z całej duszy, ale nigdy nie wyjdzie za niego. Ketling nie ma pojęcia, o co chodzi. 

Rozdział XIV

W międzyczasie przyszły listy od Wołodyjowskiego informujące o jego szybkim powrocie. Krzysia była bardzo zaniepokojona, nie wiedziała, jak się zachować. W myślach komponowała przemówienie do Michała. Bardzo wstydziła się, że nie dotrzymała mu danego słowa. Basia natomiast pewnej nocy obudziła się z przerażeniem. Śniło jej się, że Michał został zabity. Krzysi przemknęło przez myśl, że tak może byłoby najlepiej, ale zaraz sama się skarciła za takie myśli.  klękła z Basią do pacierza, modląc się o szczęśliwy powrót małego rycerza do domu 

Rozdział XV

Cierpienie zakochanej pary było coraz bardziej widoczne. Krzysia nie potrafiła zdecydować, co powinna zrobić. W końcu doszła do wniosku, że jedyne, co jej pozostaje, to pójść do klasztoru. Prosiła Ketlinga, aby nie zdradzał się z miłością do niej, bo to może skrzywdzić innych. Ketling doszedł do wniosku, że musi wyjechać. Nie był w stanie dalej przebywać w Warszawie, blisko Krzysi, nie mogąc liczyć na oficjalne odwzajemnienie uczucia. 

Zagłoba na chwilę stracił całą tę sytuację z oczu. Zajął się bowiem ważniejszymi tematami. Przede wszystkim zbliżał się wybór nowego króla. Do Zagłoby przybył ksiądz podkanclerzy Olszowski, który pragnął zyskać przychylność Zagłoby dla koncepcji, by na tronie obsadzić „Piasta”. Zagłoba poparł pomysł.  Był zdecydowanym zwolennikiem Michała Korybuta Wiśniowieckiego i to właśnie pozyskiwanie dla tej kandydatury kolejnych stronników odciągnęło go od innych spraw. 

Rozdział XVI

Kiedy Zagłoba dowiedział się o dość nagłym i niespodziewanym zupełnie zamiarze Ketlinga dotyczącym wyjazdu, musiał zwrócić na nowo swoją uwagę w kierunku matrymonialnych komplikacji. Zaczął się zastanawiać, czy odsuwając Krzysię od Michała, czasem nie wyrządza przyjacielowi krzywdy, zamiast się mu przysłużyć. Postanowił więc sam porozmawiać z Krzysią, tym bardziej że zdziwiła go również jej decyzja o tym, że pójdzie do klasztoru. Nic z tego nie rozumiał, więc postanowił poszukać odpowiedzi. Kiedy zapytał pannę o uczucia, ona spokojnie oświadczyła mu jednak, że po prostu przywdzieje habit mniszki. Nic nie był w stanie z tego zrozumieć. 

Rozdział XVII

Zbliżał się termin elekcji. Miasto zaludniało się na nowo szlachtą zjeżdżającą na elekcję. Do Warszawy powraca także i Wołodyjowski. Radośnie wita go właściwie jedynie Basia. Krzysia nawet to niego nie wychodzi. Stolnikowa natomiast przekazuje mu wiadomość o zakonnych planach Krzysi. Jest to dla niego ogromny cios. Mały rycerz jest przekonany, że w sprawach miłosnych ciąży nad nim jakieś przykre fatum. 

Rozdział XVIII

Wołodyjowskiego pocieszali wszyscy. Robił to nawet Zagłoba. Michał nie rozumiał, co się właściwie wydarzyło. Krzysia nie chciała mu wyjawić prawdy, uparcie twierdząc, że jej zmiana wynika wyłącznie z poczucia powołania do życia zakonnego. W ogóle nie wspominała o Ketlingu, którego zresztą szczęśliwie nie było na miejscu. W końcu dopiero mocno poirytowana i zmęczona sposobem, w jaki odnosił się do niej Wołodyjowski Basia wyjawia mu bez ogródek przyczynę jego miłosnych niepowodzeń. Informuje go, że Krzysia zakochała się w Ketlingu, ale związana deklaracjami wobec Wołodyjowskiego nie widzi dla siebie innej drogi niż włożenie habitu. Wołodyjowski jest wściekły, w pierwszym odruchu przede wszystkim na przyjaciela, który stał się rywalem. Gwałtownie wybiega z dworku i siada na konia. 

Rozdział XIX

Basia wbiega z krzykiem do domu i informuje zgromadzonych, że Wołodyjowski ruszył zabić Ketlinga. Wszyscy są poruszeni możliwością zemsty na Wołodyjowskiego na Ketlingu, więc Zagłoba niewiele myśląc, rusza na poszukiwania tego pierwszego. Chce za wszelką cenę zapobiec rozlewowi krwi. Rusza z nim razem Basia. Nikt z nich jednak nie wie, w której gospodzie planował się zatrzymać Ketling przed wyjazdem do Kurlandii. Nie znajdują więc ani jego, ani Wołodyjowskiego i zrezygnowani wracają do dworku. Następnego dnia rano Zagłoba postanowił kontynuować poszukiwania Michała. Basia tym razem została w domu z przerażoną i niepokojącą się o obu mężczyzn Krzysią. Wieczorem na gościńcu słychać tętent koni. 

Rozdział XX

Wszyscy w trwodze oczekują najgorszego, ale w drzwiach jako pierwszy staje zmieszany Ketling. Zaraz za nim pojawia się Wołodyjowski. Niewiele myśląc, podchodzi do Krzysi i łączy jej dłoń z ręką Ketlinga. Oświadcza, że zdecydowanie woli, aby oboje go szanowali niż przeklinali za to, że odebrał im wspólne szczęścia. W ten sposób zwalnia ją od danych przedwcześnie przyrzeczeń.

Kiedy wychodzi z komnaty na korytarz, zastaje tam płaczącą Basię. Dziewczyna poruszona jego wspaniałomyślnością i godnością decyduje się wyznać mu miłość i chęć zostania jego żoną. Zaskoczony Michał po chwili uświadamia sobie, że tak naprawdę to właśnie tę kobietę kocha. 

Na to wszystko wchodzi Zagłoba, twierdząc poszukiwania obu mężczyzn nic nie dały. Kiedy Basia oświadcza mu, że wychodzi za Wołodyjowskiego, stary szlachcic jest niezwykle kontent. Wszystko wreszcie układa się po jego myśli. 

Rozdział XXI

Narrator informuje, że Basia i Wołodyjowski byli ze sobą bardzo szczęśliwi. Właściwie jedynym ich zmartwieniem było to, że po trzech latach od małżeństwa nadal nie doczekali się potomka. Gospodarowali ziemią w pobliżu Kamieńca, gdzie dokupili kilka wiosek. Ziemia tutaj była stosunkowo tania, ponieważ okolica była nieustannie zagrożona różnego rodzaju konfliktami. Mimo to czas ten był sielskim okresem w życiu Wołodyjowskiego.  Otoczony był miłością i szacunkiem. Otrzymał urząd. Nadal cenił go hetman, a jego imię było powtarzane nawet na dalekim Krymie. Żył w rytmie wyznaczanym przez miłość, gospodarstwo i wojnę. 

Przyszło lato 1671. Wołodyjowscy przebywali tego w Sokole, w majątku Basi (wieś Sokół). Odwiedził ich w tym czasie Zagłoba. Niedługo później Wołodyjowski otrzymał rozkaz od hetmana Sobieskiego, by objął komendę w Chreptiowie. Chodziło o skuteczną obronę wschodnich granic Rzeczypospolitej, które cały czas były narażone  tatarskie i nie tylko napady. Basia nie zgadza się na samotny wyjazd męża, decyduje się mu towarzyszyć, mimo że Michał – ze względu na niebezpieczeństwo – nie jest do tego pomysłu przekonany. W końcu przekonuje Basię, że najpierw wyprawi się tam sam, a dopiero kiedy przygotuje stanicę, rozprawi się z rozbójnikami, przyśle eskortę po Basię i pana Zagłobę.

Rozdział XXII

Zgodnie z obietnicą po panią Wołodyjowską i Zagłobę po trzech tygodniach od wyjazdu Michała zjawiła się spora eskorta, w której znaleźli się również Tatarzy. Dowodził nimi młody Tatar, Azja Mellechowicz, którego Wołodyjowski rekomendował jako dobrego żołnierza. Zagłoba jednak nie był do niego przekonany i tym niepokojem podzielił się z panem Snitką, który dowodził oddziałem dragonów, którzy także mieli eskortować przejazd. Basia jednak zgadzała się z opinią męża, ponadto starała się, aby Tatar nie odczuł nieufności ze strony kogokolwiek. 

Basia jest zachwycona samą wyprawą, która zaczyna się następnego dnia rano. Do Chreptiowa rusza kilkanaście wypełnionych po brzegi wozów. Podróż przebiega bez problemów. W trakcie przeprawy przez lasy Zagłoba wspomina swoje przygody razem z Heleną Kurcewiczówną, obecnie Skrzetuską. Basia cieszy się na wyprawy, na które będzie mogła się wybierać z mężem. Zagłoba jest z niej bardzo dumny. Cierpi natomiast Azja, który nie rozumie, co się z nim dzieje. Zadłużył się w żonie Wołodyjowskiego. Cały czas o niej myślał. Kiedy jego koń stoczył się na dno jaru, a on sam zranił się w głowę, Basia okazała mu tyle delikatności, że przepadł dla niej na amen. 

Późną nocą eskorta dociera do Chreptiowa. Na spotkanie żonie wyjeżdża sam pan Michał. Żołnierze owacyjnie witają przybyszów razem z towarzyszącą temu muzyką. Bardzo się cieszą, że dołączyła do nich wreszcie pani pułkownikowa.  

Rozdział XXIII

Basia bardzo szybko odnajduje się w Chreptiowie. Żołnierze chwalą ją jako doskonałą gospodynię, bardzo ją szanują, uważają, że ma doskonałe zdolności do dowodzenia i z powodzeniem mogłaby zostać regimentarzem. Z kolei obecność Wołodyjowskiego sprawia, że w okolicy wreszcie przywrócony zostaje spokój. Sporo osób wraca do wcześniej opuszczonych domostw.

Kolejne tygodnie upływają na życiu żołnierskim. W okolicach listopada potyczki z rozbójnikami oddziałom Wołodyjowskiego właściwie prawie nie grożą. Wieczorem wszyscy spotykają się przy kominie zasłużeni dowódcy i wojownicy, snując przy ognisku różne wspomnienia. Podczas jednego z takich wieczorów zajmującą historię ze swego życia opowiada doskonały łucznik, Muszalski. Jego opowieść pokazuje, jak czasami dziwne scenariusze ludzkich losów jest w stanie napisać los. 

Okazuje się, że w młodości mężczyzna dziedziczy posiadłość na Dzikich Polach. Osiedla się tutaj, ale życie uprzykrza mu uszlachcony chłop spod Białocerkwi, Dydiuk, który na Siczy ma status atamana. Mężczyźni regularnie wchodzili ze sobą w konflikt. Potem jednak Muszalski trafił do tureckiej niewoli i pracował jako galernik, a jego współtowarzyszem został nie kto inny, jak Dydiuk. Mężczyźni z nienawiści przeszli do wielkiej przyjaźni. Razem uciekli z niewoli i wrócili do kraju. Dydiuk niedługo później poległ, a Muszalski walczył dalej z wrogiem. 

Rozdział XXIV

Po wypadku w trakcie eskorty Basi do Chreptiowa Mellechowicz stopniowo dochodzi do siebie. Nie cieszył się on jednak wśród innych szczególnym zaufaniem, wręcz przeciwnie – nie brakowało takich, którzy podejrzewali go o zdradę. Wołodyjowski starał się te nastroje tonować, ale w końcu zgodził się uważniej przyjrzeć Azji. W wyniku tego przechwycono skierowany do niego list od Kryczyńskiego, Tatara,  który był co prawda w służbie Rzeczypospolitej, ale później przeszedł na stronę ordy tureckiej. 

Podejrzewano więc, że Azja ma  układy z dowódcami tatarskimi. On jednak to wyjaśnił: z polecenia podkomendnego hetmana Sobieskiego, pana Bogusza utrzymywał kontakty ze zdrajcami, którzy chcieli powrócić w szeregi polskiego wojska.  Azja dążył do przeciągnięcia ich na polską stronę. Opierając zarzuty, Azja zachował szczególną godność, co sprawiło, że w końcu zyskał szacunek i sympatię załogi Chreptiowa. Niestety prawda była taka, że jego zamiary nie były czyste. Azja był po prostu zdrajcą, jedyne co powstrzymywało go przed podjęciem bardziej konkretnych działań, było uczucie, które obudziła w nim Basia. 

Rozdział XXV

Żołnierze z Chreptiowa chętnie między sobą dzielili się opowieściami związanymi z Turcją i skomplikowanymi relacjami związanymi z konfliktem polsko-tureckim. Ksiądz Kamiński opowiada o własnej drodze do kapłaństwa i praktycznym realizowaniu przykazania o miłości bliźniego. Inni żołnierze wspominają bliskich, którzy wzięci zostali w jasyr. Robi to między innymi pan Nienaszyniec, który po śmierci rodziców  musiał zaopiekować się znacznie młodszą siostrą, Halszką. Niestety podczas jednej z jego nieobecność dziewczynkę wzięto w jasyr, nie udało się jej wykupić, a jej właścicielem został słynny dowódca tatarski - Tuhaj-bej. Nienaszyniec nie mógł pogodzić się ze stratą siostry, postanowił więc porwać Tuhaj-bejowi dziecko i wymienić na siostrę. Porwane dziecko miało na piersi wykute dwie ryby jako znak rozpoznawczy, ale po porwaniu słuch o nim zaginął. Azja Mellechowicz, który przysłuchuje się tej opowieści, zwraca uwagę, taki znak może nosić wielu Tatarów. Nienaszyniec twierdzi jednak, że jest to wyłącznie znak plemienia Tuhaj-beja.

Rozdział XXVI

Wołodyjowski dalej walczy z różnymi oddziałami rozbójników, w których przewodnią rolę odgrywają przede wszystkim zbiegowie z tureckiej ordy, a także krymscy wojownicy. Wyjątkowo niebezpieczna jest przede wszystkim wataha, którą dowodzi Azba-bej. Pan Michał postanawia, że czas najwyższy się z nią rozprawić. W walce wziąć ma również oddział dowodzony przez Azję Mellechowicza. W walce chce również wziąć udział Basia, która męża o taką możliwość męczy od dawna. W końcu Wołodyjowski czyni zadość marzeniom żony. Młoda pani Wołodyjowska wreszcie ma możliwość poczuć prawdziwy smak wojennych potyczek. Radzi sobie naprawdę dobrze do momentu, kiedy wpada na dziurę i spada ze swojego konia. Na chwilę traci przytomność. Grozi jej tym samym ogromne niebezpieczeństwo. Dostrzega to Azja, który natychmiast rusza jej z pomocą. Nie jest już w stanie dalej ukrywać swojego uczucia do kobiety, całuje nieprzytomną Basię. Chwilę później pojawia się Wołodyjowski ze swoimi żołnierzami. Basia odzyskuje przytomność i wszystko kończy się szczęśliwie. 

Rozdział XXVII

Do Chreptiowa przybywa pan Bogusz, któremu Sobieski zlecił zorientowanie się, na ile skuteczne są pertraktacje, jakie Azja miał prowadzić z Tatarami chcącymi przejść na polską stronę. Razem z Boguszem przyjeżdża także stary Nowowiejski z córką. Pojawia się także pani Boska z córką, Zosią. Kobieta stara się za wszelką cenę doprowadzić do uwolnienia męża, który dostał się do niewoli tureckiej. Jest na tyle zdeterminowana, że udaje się jej dotrzeć do samego Sobieskiego. W liście do Wołodyjowskiego hetman prosi, aby pan Michał spróbował jakoś pomóc kobiecie.

Okazuje się, że Nowowiejski jest ojcem jednego z ulubionych podwładnych Michała – Adama. Podczas wieczerzy Nowowiejski natyka się jednak na Azję Mellechowicza, w którym rozpoznaje swojego dawnego sługę. Informuje, że znalazł on go jako dziecko jeszcze, porzucone w stepie. Przygarnął je i wychował. Wszystko układało się dobrze do momentu, kiedy Azja nie zaczął zalecać się do jego córki. Kiedy Nowowiejski to odkrył, kazał parobka wychłostać, a ten niedługo później uciekł ze służby. 

Azja najpierw wypiera się tej historii. Zaprzecza, by był tym, za kogo bierze go Nowowiejski. Ten jednak przypomina, że parobek ma znak rozpoznawczy – dwie ryby wykute na piersiach. Azja zostaje zmuszony do odsłonięcia ciała. Okazuje się, że rzeczywiście na jego piersiach widnieje znak dawnego wodza Tatarów. Okazuje się więc, że Azja jest synem Tuhaj-beja, który walczył u boku Chmielnickiego przeciwko Polsce. Azja przyznaje, że ma świadomość swojego wysokiego pochodzenia, nie zmienia to jednak faktu, że chce dalej służyć u hetmana. 

Rozdział XXVIII

Azja marzy o tym, aby zostać sławnym wodzem. Próbuje się za wszelką cenę zaprezentować jako polski patriota, do czego udaje mu się przekonać całkiem sporą część słuchaczy. Tonem zbliżonym do rozkazu, zamiast prośby zwraca się do Bogusza, aby ten przekonał Sobieskiego do jego projektu, zgodnie z którym każdy Tatar, który przybędzie na znajdującą się pod władzą Rzeczypospolitej Ukrainę, będzie mógł liczyć na szlachectwo. Azja próbuje przekonać słuchających go żołnierzy, że w ten sposób uda się stworzyć posłuszną mu armię, która przejęłaby rolę (zbuntowanego od czasu Chmielnickiego) kozactwa. To miałoby doprowadzić zarówno do wyciszenia konfliktów z Turcją, jak i również wygaszenia ukraińskich buntów, które powracały. Do Bogusza ta wizja przemawia, więc decyduje się podjąć misję przekonania do niej Sobieskiego. 

Rozdział XXIX

Okazuje się, że córka Nowowiejskiego, Ewa nadal, od wielu lat jest zakochana w Azji. Basia, która szybko się w tym orientuje, a jednocześnie jest zupełnie nieświadoma uczuć, jakimi darzy ją sam Mellechowicz, podejmuje się zeswatania tej pary. Zagłoba nie jest przekonany do jej pomysłu. Próbuje ją przekonać, że ostatecznie jest to Tatar. Dla Basi jednak Azja jest synem kniazia. Postanawia ona, że nakłoni Nowowiejskiego, by pozostawił Ewkę w Chreptiowie (szlachcic wybierał się do Raszkowa), co pozwoli w spokoju wyjaśnić sprawy między młodymi. 

Rozdział XXX

Wołodyjowski jednak daje Basi wolną rękę na te miłosne manewry, choć ich do końca nie pochwala. Nie jest przekonany, że sprawy wyglądają tak, jak się wydaje jego żonie. Właśnie za jego radą Basia chce zorientować się, jakie uczucia wobec Ewy żywi Azja. Jest przekonana, że pewnie chodzi o wielką miłość, a czym upewniają ją słowa mężczyzny, który mówi o trawiącym go uczuciu (nadal zupełnie nie zdając sobie sprawy, że mówi on o uczuciu do niej, a nie Ewy). 

Azja spotyka się z dawnym sługą Tuhaj-beja, Halimem. Podczas tej rozmowy młody żołnierz nie pozostawia wątpliwości, że Ewa w ogóle go nie interesuje. Ma zupełnie inne plany. Marzy mu się pozycja hetmana tatarskiego na Ukrainie. Liczy, że mógłby wrócić na sułtańskie ziemie razem z Basią. Halim ostrzega go przez Wołodyjowskim i radzi, aby uważał na małego rycerza. Wyraża także wątpliwość, czy Sobieski wyrazi zgodę na plan Azji. 

Rozdział XXXI

Nadchodzi zima. U hetmana Sobieskiego pojawia się pan Bogusz. Hetman jest świadom nadchodzącej wojny z Turcją, martwi się, czy uda mu się zgromadzić wojsko, które będzie w stanie odepchnąć siłę tatarską. Bogusz pełen entuzjazmu próbuje przedstawić mu projekt Azji Mellechowicza. Ku zaskoczeniu Bogusza Sobieski uznaje go za absolutnie szkodliwy dla Rzeczpospolitej. Zwraca uwagę Boguszowi, że w ten sposób siły muzułmańskie przesunęłyby się bardzo daleko na północ. Byłoby to złe nie tylko dla kraju, ale i samego chrześcijaństwa. Dopiero w rozmowie w Sobieskim Bogusz uświadamia sobie całkowitą niedorzeczność projektu Azji. Jest zawstydzony własną naiwnością. Rusza do Chreptiowa. 

Rozdział XXXII

W Chreptiowie pojawia się syn Nowowiejskiego, Adam, z którego ojciec jest bardzo dumny. Cieszy się, że służba żołnierska przyniosła synowi także znaczny majątek. Adam dowiaduje się, że Mellechowicz to nie tylko ich dawny sługa, ale i syn słynnego Tuhaj-beja. Pan Wołodyjowski organizuje tańce przy muzyce. Adam zaś od pierwszego wejrzenia zakochuje się w młodziutkiej Zosi Boskiej. 

Rozdział XXXIII

Podczas zabawy Basia jeszcze raz próbuje podpytać Azję o jego uczucia do Ewy. Ten odpowiada jej, że kocha na śmierć. Basia jest zachwycona taką potęgą miłosnej deklaracji. Jej zachwyt Azja jednak odczytuje opacznie – jest przekonany, że także i ona darzy do uczuciem. Młody Nowowiejski wyznaje Zosi Boskiej miłość. 

Rozdział XXXIV

Adam oświadcza się o rękę Zosi, a jej matka – mimo że jest zaskoczona – oświadczyny przyjmuje. Zgadza się także na wyjazd do Raszkowa. Jest przekonana, że tam będzie miała szansę szybciej wypracować kontakty, które pozwolą jej w końcu doprowadzić do uwolnienia męża. 

Rozdział XXXV 

Do Raszkowa już następnego dnia wyjeżdża Adam, aby przygotować wszystko na przyjęcie narzeczonej i jej matki. Dwa tygodnie później rusza do Raszkowa orszak jego ojca, w którym jadą także pani Boska z córką. Ewa – zgodnie z życzeniem Basi Wołodyjowskiej –  pozostaje w Chreptiowie.

Młoda Nowowiejska skarży się Basi na obojętność Azji, ale jednocześnie przyznaje się, że sama nie ma odwagi wyznać ojcu swoich uczuć. Basia decyduje się więc na jeszcze jedną rozmowę z Azją. Grozi mu nawet, że sama odprawi pannę do Raszkowa. Dokładnie ten zamiar idealnie splata się z planami Azji. Tatar chytrze więc deklaruje, że być może to właśnie taka podróż okaże się szansą na utrwalenie związku z Ewą. Basia akceptuje ten pomysł. 

Azja był bardzo zadowolony. Wszystko szło po jego myśli. Niestety szczęście to zmąciła informacja o odrzuceniu jego projektu przez Sobieskiego. Zrozumiał, że nigdy nie zostanie hetmanem tatarskim Rzeczypospolitej. Czuł się bardzo rozczarowany. Ponownie spotkał się z Halimem i podczas tego spotkania otwarcie już snuł plan porwania pani Wołodyjowskiej.

Rozdział XXXVI

Wołodyjowski nie jest zachwycony pomysłem wyjazdu żony do Roszkowa, ale w końcu udaje się jej wyjednać jego zgodę. Okazuje się jednak, że sam Wołodyjowski nie może im towarzyszyć, ponieważ ma pełne ręce roboty. Wyprawa do Roszkowa rozpoczęła się w mroźną, suchą zimę. Z pozoru nie mogła być więc trudna. Basia w towarzystwie Azji czuła się bezpieczna, ale już podczas pierwszego postoju w Jaryszowie zauważyła, że piechota opuściła miasteczko. Wzmógł się zdecydowanie ruch hord tureckich i wszystkie polskie oddziały były zajęte walkami. Po dotarciu do Mohilowa Azja zostawia część swego oddziału, dowódcy każe czekać na rozkazy. Sugeruje, że rozważa decyzję o spaleniu miasteczka. 

Rozdział XXXVII

Następnego dnia ruszają w dalszą drogę. Kierują ją na Jampol. Pośpiech Azji dziwi Basię. Jej niepokój jeszcze się wzmaga, kiedy orientuje się, że także w Jampolu zostawia on pięćdziesięciu ludzi. On tłumaczy jej, że ma to być ubezpieczenie dla jej powrotu. Niepokoi się, ale nie podejrzewa mężczyzny o złe intencje. Próbuje rozmawiać z nim o Ewie. Kiedy jednak są w połowie drogi z Jampola do Raszkowa, Azja i Basia zostają nieco w tyle za eskortą. Do młodego Tuhaj-bejowicza dołącza Halim. Informuje go, że w Raszkowie nie ma już wojska, bo wyprowadził je młody Nowowiejski. Azja każe Halimowi jechać natychmiast do Kryczyńskiego z poleceniem, by zajął Raszków, a sam podejmuje ostateczną decyzję o porwaniu Basi. 

Rozdział XXXVIII

Azja w końcu ujawnia Basi, w jakim znajduje się ona położeniu. Wyznaje jej miłość, ale ona reaguje na to wyznanie ze wstrętem. Azja nie umie przyjąć odmowy i informacji o tym, że dziewczyna go nie chce. Staje się coraz bardziej nachalny. Między nim a Basią dochodzi do szamotaniny, w której kobiecie udaje się wyrwać Azji pistolet i jego rękojeścią uderza go między oczy. Azja traci przytomność. Basia wskakuje na konia i co sił rusza w kierunku Chreptiowa. Razem za nią rusza także koń Azji. W niesionym przez niego ekwipunku Basia znajduje muszkiet, róg z prochem, worek z kulami, a także worek z siemieniem. Myśląc wyłącznie o Michale, próbuje wrócić do domu przez step.  

Rozdział XXXIX

Kiedy Azja odzyskuje przytomność, okazuje się, że stracił nie tylko kobietę, której pożądał. W wyniku starcia z Basią stracił także oko. Kiedy udaje mu się opanować ból, rusza do Roszkowa. Tutaj zarządza pościg za Basią. Na kilka dni traci jednak przytomność. Kiedy dochodzi już do siebie, rozpoczyna rzeź ludność. W walce uśmierca starego Nowowiejskiego: podrzyna mu gardło na oczach przerażonej Ewy. Tę zaś oddaje jednemu z żołnierzy jako jego nałożnicę. Dla siebie zatrzymuje Zosię Boską. Przy życiu zostawia również jej matkę. Zrównuje z ziemią cały Roszków, a potem rusza na ziemie sułtana. 

Rozdział XL

Basia jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie jest pewna, w którą stronę ma się udać. Boi się, że zbłądzi. Spotykani po drodze ludzie również okazują się niebezpieczni i Basia musi od nich uciekać. W końcu uświadamia sobie, że nie może liczyć na pomoc. Przy życiu trzyma ją jedynie miłość do Michała. Wilki atakują jednego jej konia, drugi tonie w rzece. Dalszą część drogi kobieta musi odbyć pieszo. Kiedy jest już przekonana, że nie uda się jej uratować, dostrzega zabudowania Chreptiowa. Resztką sił dociera do domu, kiedy Wołodyjowski dzieli się swoim niepokojem o żonę z Zagłobą. Z trudem wyjawia przerażonemu Michałowi, co się stało i mdleje. Wołodyjowski jest przerażony, ponieważ jest pewien, że stracił żonę. 

Rozdział XLI

 

Basia zapada na zdrowiu. Wołodyjowski i Zagłoba robią wszystko, aby pomóc jej wygrać z chorobą. Posyłają po medyka do Kamieńca. Na szczęście jeszcze przed jego przyjazdem Basia odzyskuje przytomność. Lekarz daje nadzieję. Po tygodniu zagrożenie życia Basi mija. Cała załoga Chreptiowa poprzysięga zemstę na Azji. Na ich czele stoi Zydor Luśnia, wachmistrz dragoński i ulubieniec Wołodyjowskiego. Ogólną radość z uzdrowienia Basi mącą wiadomości o zniszczeniu Raszkowa. Do Chreptiowa przychodzi list od pana Białogłowskiego. Informuje on w nim o losie Nowowiejskiego, a także znanych mieszkańcom Chreptiowa kobiet.  Autor listu podejrzewa, że wojna z Turkami jest nie do uniknięcia i przewiduje, że zacznie się wiosną. Wołodyjowski podziela to zdanie. Dyskutując o tym z Zagłobą, mówi, że przewiduje odprawienie Basi do majątku Skrzetuskich. Nie chce jej bowiem  narażać na kolejne niebezpieczeństwo w trakcie wojny. 

Rozdział XLII

Z rozpaczy szaleje Adam Nowowiejski, któremu Azja zamordował ojca. Mężczyzna cierpi okrutnie także z powodu losu narzeczonej i siostry. Przypomina obłąkanego.  

Rozdział XLIII

W Chreptiowie nieoczekiwanie pojawiają się państwo Ketlingowie. Ketling chwali się, że Sobieski powierzył mu dowództwa nad artylerią w Krzemieńcu. Pary bardzo cieszą się ze spotkania. Krzysia jest w ciąży. Wcześniej para się doczekała syna. Krzysia twierdzi, że za nic w świecie nie opuściłaby męża. Jej zdecydowana postawa utwierdza Basię w przekonaniu, że i ona nie powinna się rozstawać z Michałem. Ketling informuje ich, że dwóch synów Skrzetuskiego uciekło ze szkół wojska. W całym kraju wrze. Wszyscy szykują się na kolejną nadchodzącą wojnę. Ketlingowie zostają w Chreptiowie około trzech tygodni. Kiedy ich pobyt zbliża się ku końcowi, Basia wreszcie odzyskuje siły. 

Rozdział XLIV

Nadchodzi wiosna. Do Wołodyjowskiego przychodzi list od Maliszewskiego, w którym ten informuje, że chan z pięćdziesięciotysięcznym wojskiem idzie w kierunku Doroszeńca. Wołodyjowski przekazuje przez posłańca tę informację hetmanowi Sobieskiemu. Wolą hetmana jest, aby Wołodyjowski dołączył do szeregów obrońców twierdzy w Krzemieńcu.  W podróży towarzyszą mu Basia i Zagłoba.

Rozdział XLV

Z wiosną ku granicom Rzeczypospolitej ciągnie nawała turecko-tatarska. Na czele kroczy wraz z Lipkami Azja Tuhaj-bejowicz.  

Rozdział XLVI

W namiocie Azji przebywa Zosia Boska, którą ten bardzo źle traktuje. Cały czas wracają do niego jednak wspomnienia dotyczące Basi. Mężczyzna nie jest w stanie przeboleć, że nie ma szans zdobyć tej upragnionej przez siebie kobiety.W pewnym momencie sułtan podejmuje decyzje, że wszystkie kobiety mają zostać odprawione z obozu. Wtedy Azja decyduje się sprzedać Boską jednemu z kupców. Ten nie tylko kupił ją razem z matkę, lecz także z czasem podniósł do rangi żony. Kobieta jednak do końca życia pozostała w haremie, mimo że ktoś z kraju próbował wydobyć ją z niewoli. 

Rozdział XLVII

Obrona Rzeczpospolitej była pełna trudnych decyzji. Hetman był niestety przekonany, że obrona Kamieńca nie ma szans powodzenia, ale zdecydował się tam posłać najlepszego swojego żołnierza, czyli Wołodyjowskiego. Chodziło mu bowiem o to, aby twierdza utrzymała się możliwie jak najdłużej, zasłoniła Rzeczpospolitą, aby ta następnie mogła zasłonić chrześcijańską Europę. 

Rozdział XLVIII

Młody Nowowiejski i Luśnia wyruszają, by rozeznać pozycje wroga. Adam także jest żądny zemsty na Azji i chce go odnaleźć. Oddział 300 żołnierzy przekracza Dniestr i w ten sposób przekracza również granicę Rzeczpospolitej. W ciągu dwutygodniowej wyprawy coraz żołnierze sobie lepiej sobie radzą, przebiegają się w tatarskie stroje i rozbijają kolejne watahy. 

Adam jest przekonany, że na przedzie będą szły oddziały Lipków, które najlepiej znają ziemie Rzeczypospolitej, będą kroczyć na przedzie. W widłach rzek Saraty i Tykicza postanawia rozbić obóz i tu czeka. W końcu na czele oddziałów turecko-tatarskich pojawia się Azja z Lipkami i Czeremisami. To jest ten moment, na który czekał Nowowiejski. Udaje mu się rozbić kilkakrotnie większy oddział Azji, on zaś zostaje wzięty do niewoli. Od Tatarów Adam dowiaduje się o strasznym losie siostry i ukochanej, szaleje z cierpienia. 

Rozdział XLIX

Uczestnicy wyprawy wracają do Raszkowa. Tuhaj-bejowicz jest przekonany, że czeka go straszna kara. Sam próbuje więc odebrać sobie życie. Ostatecznie, kiedy wojska zbliżają się do Raszkowa, zapada decyzja, aby właśnie tutaj mężczyzna zginął, cierpiąc wielkie męki. Wbito go więc na pal. 

Rozdział L

Trzy tygodnie później Nowowiejski przybywa do Chreptiowa. Wołodyjowskiego już nie ma, ponieważ bierze udział w walce z kolejną krymską ordą. Basia natomiast przygotowuje się z resztą ludzi do wyjazdu z taborem do Kamieńca.Adam chce jej towarzyszyć, a ona uznaje, że to dobry pomysł. Wierzy, że walka o Krzemieniec może pomóc mu poradzić sobie z ogromnym cierpieniem, które mu towarzyszy. Po drodze przyjaciele zauważają, że Adam postradał zmysły. Chcą mu pomóc, więc organizują wsparcie lekarskie. 

 Do twierdzy przybywa Wołodyjowski. Jest witany z ogromnym szacunkiem i honorami. Wszyscy wiedzieli, że brał udział w obronie Zbaraża, są więc przekonani, że Kamieniec również obroni. Już następnego dnia bierze udział w naradzie wojennej, która nie napawa go optymizmem. Sam Wołodyjowski jest zwolennikiem tego, by jedna osoba dowodziła obroną. Niestety okazuje się, że generał podolski nie chce przejąć dowództwa. Mówi o przekazaniu jej radzie. Okazuje się, że wszyscy chcą mieć ostatnie słowo, co nie wróży dobrze karności podczas obrony. 

Wołodyjowski się jednak nie poddaje – namawia do umocnienia obronę zamków przed miastem i to mu się udaje. W końcu rozdzielone zostają także zadania obronne wśród dowódców. Następnego dnia wieczorem podczas nabożeństwa Wołodyjowski i Ketling ślubują, że będą bronić twierdzy do ostatniej kropli krwi. Wolą polec pod gruzami, niż oddać Kamieniec nieprzyjacielowi. Czas szybko weryfikuje ich słowa, ponieważ jeszcze tego samego dnia uczestniczą w akcji przeciwko Turkom.

Haberskuł, stary perkuła chocimski przez swojego sekretarza radzi Wołodyjowskiemu, by opuścił Kamieniec. Sugeruje, że miasto na pewno zostanie zdobyte. Jest przekonany, że sułtan wkrótce zjawi się pod Chocimiem. Toczą się intensywne walki o Żwaniec. Obronę wspierają żołnierza z Kamieńca. Wołodyjowski, Wasilkowski, Muszalski walczą z całych sił, ale ostatecznie Turcy zdobywają miasto.

Rozdział LI

W bezpośrednim zagrożeniu jest już Kamieniec. Mieszkańcom otuchy dodaje fakt, że wśród nich jest Wołodyjowski. 2 sierpnia wojska tureckie stają przed Kamieńcem. Zjawia się sam wezyr na czele licznego wojska. Widok potęgi tureckiej z murów osłabia i tak już wątpliwą motywację u sporej części obrońców. Nie pomagają także wieści docierające z obozu tureckiego. Nawet starsi oficerowie zaczynają mieć wątpliwości, czy obrona Kamieńca jest w ogóle możliwa. 

Rozdział LII

Wołodyjowski nie zamierza się jednak poddawać. Nie traci ducha walki. Przez kolejne dni staje się prawdziwym postrachem Turków. Basia z dumą obserwuje jego wyczyny. Niestety nie jest w stanie w innych rozbudzić podobnego ducha walki. Starszyzna,  w tym Potocki, biskup Lanckoroński skłania się ku układom. Nikt nie wierzy bowiem, że jakiekolwiek wojska przyjdą obrońcom z odsieczą. 

Rozdział LIII

W obrońcach przeważa jeszcze wola walki. Szturm turecki nie słabnie. Obrońcy odpowiadają ogniem z dział. Turcy chcą wymusić poddanie twierdzy, ale im się to nie udaje. Obrona jednak staje się coraz bardziej rozpaczliwa, szczególnie kiedy Turcy zaczynają podkopywać się pod mury, aby wysadzić zamek w powietrze. Wołodyjowski decyduje, że trzeba zabrać działa do starego zamku i bronić się najdłużej jak się tylko da. Wierzy, że stare mury oprą się tureckim minom.

Rozdział LIV

Do walczącego Wołodyjowskiego przychodzi Basia z Zagłobą. Spędza z mężem cały dzień na murach, ale wieczorem dochodzi między nimi do poważnej rozmowy. Wołodyjowski zdaje sobie bowiem sprawę, że może zginąć, broniąc miasta. Basia również wie, że może to być ich ostatnie pożegnanie, ale nie umie się z tym pogodzić. Wołodyjowski prosi ją, aby przyjęła los spokojnie i pomyślała o tym, że jeśli on odejdzie, to ona za jakiś czas kiedyś podąży za nim.

Rozdział LV

W końcu zapada decyzja o poddaniu miasta. Wołodyjowski nie zgadza się z nią. Nie może pogodzić się z tym, że Turcy mieliby zostać wpuszczeni do miasta.  Zarządza więc dalszą obronę. Muszalski wracający ze zwiadów, powiedział, że Turcy podziwiają bohaterstwo obrońców i są przekonani, że dopóki jest wśród nich „Mały Sokół”, to Kamieniec się nie podda. Wołodyjowski poczuł na chwile otuchę wstępującą w jego serce. 

Rozdział LVI

26 sierpnia oczekiwano kolejnego ataku tureckiego, a ku zaskoczeniu wszystkich działa milczały. Oznaczać to mogło tylko jedno: Turkom udało się podminować zamek. Mieszczanie byli gotowi się poddać. W tym momencie Wołodyjowski i Ketling podjęli ostateczną decyzję: zeszli we dwóch do lochów i wysadzili zamek.  tymczasem tureckie działa milczały. Oficerowie domyślili się, że wrogowi udało się podminować zamek. 

Pogrzeb obu odbył się w kolegiacie stanisławowskiej. Na pochówku Hektora Kamienieckiego, jak zaczęto określać Wołodyjowskiego, i wiernego mu Ketlinga przybył sam hetman Sobieski.  

Epilog

 Narrator opisuje  wydarzenia historyczne, jakie nastąpiły rok po upadku Kamieńca. Sobieski podejmuje wyprawę przeciw Turkom. W listopadzie 1673 roku ma miejsce bitwa pod Chocimiem, gdzie Sobieski zwycięża. Tam ginie między innymi Adam Nowowiejski, Motowidło, Muszalski. W tym samym roku Sobieski zostaje wybrany królem Polski, później zwycięża Turków pod Wiedniem.

Potrzebujesz pomocy?

Pozytywizm (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.