Do siódmej klasy gimnazjum w Klerykowie na początku trzeciego kwartału przybył nowy uczeń Bernard Sieger. Jego osoba wzbudzała duże emocje, był wydalony z któregoś z warszawskich gimnazjów za nieprawomyślność poglądów. Bernard był szczególnie kontrolowany, rewidowano jego tornister i przez miesiąc nie pozwalano mu uczestniczyć w wykładach profesora Sztettera z języka polskiego.
Kiedy po raz pierwszy w nich uczestniczył były ostatnimi zajęciami tego dnia. Profesor Sztetter wszedł do klasy z wyrazem pogardy na twarzy. Wkrótce wymienił nazwisko jednego z chłopców i kazał mu zrobić tłumaczenie wiersza z języka polskiego na język rosyjski. Tym utworem był ,,Pająk" Czajkowskiego. Chłopiec , aby uniknąć zadania próbował zwrócić uwagę profesora na nowego ucznia .
Zdziwiony profesor zapytał nowo przybyłego o nazwisko , a także o powód , dla którego chce uczęszczać na lekcje polskiego. Zygier odpowiedział po rosyjsku, że przecież jest to jego ojczysty język. Sztetter kazał mu zacząć czytać wcześniej wskazany wiersz. Podczas gdy Zygier tłumaczył wiersz i analizował jego zdania pod względem logicznym i gramatycznym , inni uczniowie zajmowali się sprawami w ogóle nie związanymi z lekcją. Wszystkich dziwiło to, że bernard dokonywał nadzwyczaj starannej analizy po polsku. Nauczyciel nie wiedział co ma zrobić, nie czuł się na siłach ocenić odpowiedź ucznia.
Sztetter chciał się dowiedzieć jakie utwory z literatury polskiej znane są Zygierowi, w końcu zapytał go o Mickiewicza. Zygier przedstawił długą listę znanych mu utworów Mickiewicza, znał tez dobrze jego biografię. Profesor zaproponował, aby zarecytował coś z jego twórczości.
Wtedy chłopiec zaczął dźwięcznym głosem wypowiadać słowa, które śmiertelnie przeraziły profesora, który próbował uciszyć chłopca, ale ten nie przestawał. W końcu zbity z tropu spojrzeniem Zygiera usiadł i z niepokojem wpatrywał się w drzwi, czy ktoś przypadkiem ich nie otwiera. Dawno nie słyszane polskie wersy przykuły uwagę wszystkich uczniów, przed oczyma mieli obraz boju, który słowami Mickiewicza wydobywał się z ust Zygiera.
Filecki stanął przy drzwiach, spojrzał czy nikt nie idzie i dał znak mówcy, żeby nie przerywał, bo nic mu nie grozi. Recytując wiersz wielkiego poety jednocześnie wysuwał swoje oskarżenie wobec zaborcy obdzierającego z godności Polaków. Niektórzy uczniowie powstali z ławek i zbliżyli się do Bernarda, Borowicz miał wrażenie, ze już kiedyś słyszał te słowa. Wtedy Zygier zaczął wypowiadać wersy mówiące o oddanej, honorowej walce żołnierzy polskich z Moskalami. Wówczas Borowicz przypomniał sobie o żołnierzu zabitym nahajami przez Rosjan, o którym opowiadał mu niegdyś strzelec Noga. W Marcinie coś pękło, wydawało mu się że zacznie płakać z ogromnego zbieranego od dawna żalu, uwolnionym dopiero teraz po usłyszeniu recytacji Zygiera. Sztetter siedział nadal na swoim miejscu, jednak wyglądał inaczej niż zwykle, z jego oczu płynęły łzy.