Tren I - interpretacja - (Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe…)
Podmiot liryczny, którym jest ojciec zmarłej Orszulki, mówi o tym, że w jego domu zagościł ogromny smutek (żale, frasunki, rąk łamania) i rozpacz po śmierci dziecka. W trenie pojawiają się aluzje mitologiczne (łzy Heraklitowe, lamenty Simonidowe – odwołania do Heraklita z Efezu i Symonidesa z Keos, autorów utworów o tematyce żałobnej). Podmiot liryczny już na samym początku sygnalizuje czytelnikom, że głównym tematem cyklu trenów będzie właśnie smutek, ból, żal i rozpacz, a także opłakiwanie zmarłej córki i przeżywanie żałoby po jej stracie.
Orszulkę zabrała niepobożna śmierć – czyli śmierć niegodziwa, która przyszła – zdaniem zrozpaczonego ojca – wbrew bożej woli. Poeta porównuje śmierć do smoka, który wypatruje gniazda ptaków, by porwać z niego małe słowiki i je pożreć. Nad losem tych ptaków szczebioce ich ptasia matka – zupełnie tak, jak rozpaczają rodzice nad zmarłą Orszulką.
Ludzie mówią pogrążonemu w żałobie ojcu, że łzy i rozpacz są daremne (próżno płakać). Tymczasem on dowodzi, że podobnie jak daremne są łzy, tak samo daremne i marne (kruche, przemijalne) jest wszystko inne na tym świecie. W ludzkiej naturze leży szukanie tego, co przyjemne, a omijanie cierpienia. Jednak całe ludzkie życie jest błądzeniem. Na koniec poeta wyznaje, że nie wie, co przynosi większą ulgę – czy wyżalić się i opłakać stratę, czy też „mocować się” z tymi uczuciami i tłumić je w sobie.
Tren II - interpretacja - (Jeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić…)
Poeta mówi o tym, że gdyby już miał kiedykolwiek poświęcać swoje wiersze dzieciom, byłyby to raczej kołysanki, przy których opiekunki (mamki) mogłyby usypiać dziecko w kołysce (kolebce). Byłyby to wówczas fraszki – utwory pogodne i wesołe, o lekkiej i błahej tematyce. Jednak nieszczęście – jakim była śmierć dziecka – sprawiło, że przyszło mu pisać raczej utwory żałobne (treny). W nich daje on upust swoim uczuciom bólu po stracie córki oraz skarży się na swój los i na nieuchronność śmierci. Śmierć Orszulki była nagła i niespodziewana – nie było mu łatwo przyjąć tę wiadomość. Opisując śmierć dziecka, nieszczęśliwy ojciec usycha z tęsknoty.
W utworze śmierć zostaje spersonifikowana i określona jako Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni (nieprzebłagana księżna). Poeta zwraca się do niej bezpośrednio (apostrofa) i oskarża śmierć o to, że jest niesprawiedliwa (ponieważ jego mała córeczka musiała umrzeć, zanim jeszcze na dobre nauczyła się żyć; poszła oglądać zaświaty, zanim napatrzyła się na świat ziemski – zdążyła poznać tylko narodziny i właśnie śmierć, czyli żyła bardzo krótko). Orszulka, zamiast być pociechą rodziców, pozostawiła ich smutnych i pogrążonych w żałobie.
Tren III - interpretacja - (Wzgardziłaś mną, dziedziczko moja ucieszona…)
Podmiot liryczny (pogrążony w żałobie ojciec) zwraca się bezpośrednio do swojej zmarłej córki Orszuki. Ona była jego pociechą i miała być jego dziedziczką (spadkobierczynią, dziedziczącą majątek ziemski). Teraz jednak posiadłość poety, którą w przyszłości miała dziedziczyć Orszulka, wydaje się zubożała – właśnie przez jej śmierć.
W małej Orszulce można było dostrzec już kształtujący się charakter pełen pozytywnych cech (idealizacja). Była urocza, zabawna, umiała rozczulić wszystkich dookoła. Ojcu szczególnie brakuje jej miłego i radosnego usposobienia. Orszulka była pociechą swojego ojca. Teraz jednak zdał sobie on sprawę, że dziewczyna nie wróci już do żywych oraz że nie ma sposobu na to, by powstrzymać jego tęsknotę. Poeta dodaje, że jedyne co mu pozostało, to pójść w ślady córki (przygotować się na to, że sam również kiedyś umrze). Ma bowiem nadzieję, że po śmierci spotka swoją ukochaną córeczkę w zaświatach, a ona rzuci mu się w ramiona.
Tren IV - interpretacja - (Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje…)
Poeta zwraca się wprost do śmierci („zgwałciłaś niepobożna śmierci oczy moje”), która wyrządziła mu wielką krzywdę dlatego, iż musiał patrzeć na śmierć swojej ukochanej córeczki. „Żniwo”, jakie zebrała śmierć, porównane zostało do przedwczesnego zrywania niedojrzałych owoców. Widok ten przysporzył wiele cierpienia rodzicom dziecka („serca się krajały”).
Niezależnie od tego, kiedy Orszulka by umarła (ile miałaby wówczas lat) – jej śmierć nie obyłaby się bez wielkiego żalu i bólu ojca. Śmierć dziecka przynosi największy możliwy smutek, jaki ojciec mógł sobie wyobrazić. Gdyby Bóg miał taką wolę, Orszulka mogłaby dłużej żyć i w kolejnych latach przynosić ojcu jeszcze więcej radości. Tak poeta mógłby spędzić swoje życie, aż w końcu, dożywszy starości, „odprawiłby się Persefonie” (umarłby; Persefona – postać mitologiczna, tu jako uosobienie śmierci). Wówczas jego smutek nie byłby aż tak wielki. Na koniec podmiot liryczny mówi, iż nie dziwi się Niobe, która skamieniała z żalu, patrząc na śmierć swoich dzieci (Niobe – postać mitologiczna; archetyp matki rozpaczającej po śmierci dzieci; opłakiwała śmierć czternaściorga swoich córek i synów).
Tren V - interpretacja - (Jako oliwka mała pod wysokim sadem…)
Podmiot liryczny porównuje swoją zmarłą córeczką do sadzonki oliwki (drzewka oliwnego), która rośnie, pnie się w górę, nie daje jeszcze owoców, ale wypuszcza młode listki i pędy. Pędom tym mogą jednak zagrażać ciernie i pokrzywy – chwasty, które chcą ją przytłoczyć i stłamsić. Wówczas młoda, wschodząca gałązka usycha. Porównanie to stanowi metaforyczny opis śmierci Orszulki, która – niczym drzewo oliwne – miała wzrastać i dojrzewać pod okiem swoich rodziców, jednak przedwcześnie uschła (umarła). Ostatnie wersy trenu to apostrofa (bezpośredni zwrot) do Persefony (postać mitologiczna, tu jako uosobienie śmierci). Śmierć przyniosła wiele bólu rodzicom, odbierając im ich dziecko.
Tren VI - interpretacja - (Ucieszna moja śpiewaczko, Safo słowieńska…)
Poeta porównuje swoją zmarłą córeczkę do Safony, słynnej poetki starożytnej Grecji (mówi o niej: Safo słowieńska). Orszulka miała bowiem odziedziczyć po ojcu nie tylko majątek ziemski, ale także i talent poetycki. Takie przypuszczenie wynika z faktu, iż dziewczynka za życia była rozśpiewana i układała piosenki (porównanie do małego słowika). Niestety, ten śpiew zbyt szybko i niespodziewanie ucichł, gdy dziewczynkę zabrała śmierć.
Rozżalony ojciec mówi o tym, że dziecko nie zdołało nasycić jego uszu swoimi pieśniami – myśl o tym wywołuje u niego łzy. Orszulka nie przestała śpiewać nawet w chwili śmierci. Umierając, żegnała się ze swoją matką i śpiewała przy tym tradycyjną pieśń weselną (Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę – tradycyjna pieśń weselna śpiewana przez panny, które w ten sposób żegnały się ze swoimi rodzicami oraz ze stanem panieńskim). Rodzice, słysząc takie pożegnanie od umierającej córeczki, rozpaczali i czuli ogromny ból.
Tren VII - interpretacja - (Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory…)
Podmiot liryczny (ojciec Orszulki) wspomina jej rzeczy osobiste (ochędóstwo) – ubrania, ozdoby itp., które nosiła, kiedy jeszcze żyła. Teraz kiedy patrzy na te rzeczy, odżywają jego wspomnienia o zmarłym dziecku. Widok ubranej Orszulki wywołuje w ojcu smutek i żal po jej stracie. Nie ma już bowiem nadziei na to, że dziewczynka jeszcze kiedykolwiek je założy. Orszulka zasnęła żelaznym snem (metafora śmierci). Ojciec patrzy na jej kolorową letnią sukienkę (letniczek) i wstążki (uplotki), które nosiła we włosach. Były to rzeczy, w które dziewczynkę stroiła jej mama. Teraz, po śmierci Orszulki, rzeczy te nie mają znaczenia ani wartości.
Poeta zaznacza, iż normalną koleją rzeczy byłoby dla rodziców stroić córkę do wesela (gdyby dożyła wieku dorosłego i zamążpójścia), a nie do trumny („Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,/ Miała cię mać uboga/ Doprowadzić”). Normalną sytuacją byłoby również to, gdyby w przyszłości rodzice przygotowali dla swojej córki posag (wyprawkę, tradycyjnie ofiarowaną pannie młodej przed ślubem, zazwyczaj w skrzyni). Poeta stwierdza z gorzką ironią, że w obecnej sytuacji i Orszulka, i cały jej posag (jedna sukienka trumienna) zostały zamknięte razem w jednej skrzyni.
Tren VIII - interpretacja - (Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim…)
Poeta wyznaje, że nagła i niespodziewana śmierć Orszulki sprawiła, że w jego domu stało się niezwykle pusto i smutno. Mimo iż w domu nadal mieszka liczna rodzina (jest wielu domowników), poeta ma wrażenie, jakby nikogo nie było. Jedna mała duszyczka Orszulki wywołała niewyobrażalną stratę.
Pogrążony w smutku ojciec wspomina, jak Orszulka rozweselała wszystkich w domu swoim śpiewem, ruchliwością i wesołym usposobieniem. Dzięki temu dziewczynka nigdy nie pozwalała swoim rodzicom się smucić, umiała ich pocieszyć. Była urocza, miała w sobie dużo wdzięku, lubiła przytulać się do ojca i radośnie obejmowała go małymi rączkami. Teraz wszystko to ucichło – w domu zrobiło się pusto; po śmierci dziecka nikt już się nie uśmiecha i nie umie cieszyć się jak dawniej. W każdym kącie domu zamieszkał żal – nie ma niczego, co mogłoby przynieść pocieszenie.
Tren IX - interpretacja - (Kupić by cię, mądrości, za drogie pieniądze…)
Utwór rozpoczyna się apostrofą (bezpośrednim zwrotem) do mądrości, która w opinii ludzi stanowi wartość mogącą ustrzec człowieka przed smutkiem i cierpieniem. Takiej życiowej mądrości nie da się jednak kupić za żadne pieniądze. Gdyby istniała taka mądrość (lekarstwo na wszystkie smutki), byłaby ona zdolna przerobić człowieka w anioła (człowiek posiadający taką mądrość byłby istotą boską). Taki człowiek nie odczuwałby smutku, bólu ani żalu, byłby też odporny na wszelkie złe przygody. Podmiot liryczny mówi tu o mądrości stoickiej (związanej z antyczną filozofią stoicyzmu).
Mądrość stoicka powinna czynić człowieka zrównoważonym i obojętnym na skrajne emocje. Człowiek, który ją wyznaje, powinien zachowywać się jednakowo (mieć jednakowe podejście emocjonalne) niezależnie od sytuacji ("Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie”). Mądrość stoicka nie boi się śmierci, nie jest zachłanna (nie potrzebuje skarbów, ani bogactwa), sprawia, że człowiek potrafi racjonalnie oceniać swoje potrzeby. Mądrość taka jest niezależna od stanu posiadania (nie dzieli ludzi na bogatych i biednych) – jest ona dla każdego, kto zechce z niej skorzystać.
Podmiot liryczny użala się sam nad sobą, że lata jego młodości były nieszczęśliwe – ponieważ spędził je na poszukiwaniu takiej właśnie stoickiej mądrości. Tymczasem okazało się, że w obliczu trudnego i bolesnego wydarzenia, jakim była śmierć dziecka, filozofia (mądrość) stoicka nie zdała egzaminu. Poeta cierpi tak samo, jak każdy inny człowiek – światopogląd stoicki nie przyniósł mu ukojenia ani nie uchronił przed cierpieniem.
Tren X - interpretacja - (Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?)
Utwór zaczyna się od serii pytań retorycznych o miejsce pobytu Orszulki po śmierci. Ojciec zastanawia się, jakie są losy duszy dziewczynki po śmierci. W jego rozważaniach pojawiają się różne wizje zaświatów (niebo z aniołami, wyspy szczęśliwe, czyściec, postać Charona – mitycznego przewoźnika dusz przez Styks – rzekę opływającą Hades, mityczne państwo umarłych). Poeta zastanawia się, czy po śmierci wraca się tam, gdzie było się przed narodzinami. Na koniec cierpiący ojciec prosi zmarłą córeczkę, aby ukazała mu się w jakiejkolwiek postaci (Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości), np. we śnie lub jako zjawa.
Tren XI - interpretacja - («Fraszka cnota», powiedział Brutus porażony...)
Poeta wspomina słowa Brutusa (postać historyczna – zabójca Juliusza Cezara), który powiedział, że cnota jest fraszką. Chodzi tu o cnotę w rozumieniu antycznym (mądrość życiową, męstwo), która w obliczu cierpienia, nieszczęścia i słabości okazuje się nic niewarta). Człowiek chciałby poznać istotę świata (boże tajemnice), ale jest słaby i śmiertelny, a jego uwagę zaprzątają błahe ziemskie rzeczy. Poeta obawia się, że z żalu po śmierci dziecka straci nie tylko nadzieje na pocieszenie, ale i rozum.
Tren XII - interpretacja - (Żaden ociec podobno barziej nie miłował…)
Poeta twierdzi, że żaden ojciec przed nim nie kochał swojego dziecka tak bardzo, jak on Orszulkę – żaden też aż tak nie rozpaczał po jego stracie. Jego córeczka była grzeczna, posłuszna, nierozpieszczona, umiejąca się odpowiednio zachować itp. Była także zdolna, mądra, skromna, znająca dobre obyczaje itp. (podmiot lityczny idealizuje ją i wymienia wszelkie jej zalety).
Dziewczynka zaczynała zawsze dzień od modlitwy, w której powierzała Bogu swoich rodziców. Chętnie także pomagała rodzicom. W tym trenie poznajemy także wiek Orszulki w momencie śmierci („więcej nad trzydzieści miesięcy nie miała”). Poeta porównuje zmarłą córeczkę do kłosa zboża, który usechł, nie doczekawszy żniwa. Na koniec zasmucony ojciec wyznaje, że śmierć dziecka spowodowała w nim utratę nadziei.
Tren XIII - interpretacja - (Moja wdzięczna Orszulo, bodajty mnie była…)
Podmiot liryczny zwraca się wprost do zmarłej Orszulki (apostrofa), mówiąc, że byłoby lepiej, gdyby w ogóle się nie narodziła – ponieważ jej krótkie życie rozbudziło w nim ojcowskie nadzieje, które następnie nagle zgasiła niespodziewana śmierć. Orszulka, odchodząc, zabrała swemu ojcu połowę duszy – natomiast część, która została, jest samą tylko tęsknotą. Następnie w trenie pojawia się treść epitafium (napis nagrobny), które zasmucony ojciec chce umieścić na nagrobku córeczki. Napis mówi o tym, że spoczywająca tu Orszula Kochanowska przysporzyła swoją śmiercią wiele bólu swojemu ojcu. To ona miała kiedyś opłakiwać jego – nie odwrotnie.
Tren XIV - interpretacja - (Gdzie te wrota nieszczesne, któremi przed laty…)
Na początku trenu pojawia się aluzja do mitologicznej postaci Orfeusza, który jako jedyny z żywych udał się dobrowolnie do państwa umarłych (Hadesu), aby wyprowadzić stamtąd swoją ukochaną (Eurydykę). Poeta chciałby podążać tą samą drogą, aby w zaświatach mógł spotkać Orszulkę. W podróż do Hadesu zabrałby swoją lutnię (symbol talentu poetyckiego; atrybut poety), aby swoimi pieśniami (poezją) zmiękczyć serce Plutona (boga umarłych, władcy „krainy cieni”). Wszystko to po to, aby Pluton przywrócił Orszulkę do świata żywych. Poeta przypuszcza, że to niemożliwe, aby Bóg miał tak kamienne serce, że człowiek nie byłby już w stanie uprosić go o łaskę.
Tren XV - interpretacja - (Erato złotowłosa i ty, wdzięczna lutni…)
Poeta zwraca się do Erato (jednej z dziewięciu muz, muzy poezji miłosnej, zazwyczaj przedstawianej z lirą), a także do własnej lutni (symbolu poezji) z prośbą o ukojenie jego myśli.
Dalej poeta mówi o swoim bólu i smutku. Wspomina też Niobe (postać mitologiczną – matkę opłakującą śmierć swoich dzieci, która z żalu zamieniła się w kamień). Mitologiczna matka pożegnała czternaścioro swoich dzieci: siedmiu synów i siedem córek. Poeta porównuje je do polnych kwiatów sieczonych kosą. Mimo że Niobe skamieniała, pod marmurem wciąż ma żywe rany, jakie wyrządziła jej śmierć dzieci. Marmurowy posąg Niobe płacze rzewnymi łzami, które strumieniami spływają po kamieniu.
Tren XVI - interpretacja - (Nieszcześciu kwoli a swojej żałości…)
Poeta po raz kolejny opisuje swój ból i żal, który „przejmuje go aż do kości”. Z tego żalu zamierza on porzucić swą lutnię (zaprzestać twórczości poetyckiej) – niewiele brakuje, a żal i smutek przyprawiłby go o śmierć (umarłby ze smutku). Następnie poeta zadaje sobie pytanie retoryczne, czy nadal jest żywy, czy też męczy go złudny sen?
Dalej poeta snuje rozważania nad ludzką naturą. Człowiek jest skłonny do błądzenia oraz zbytniego ufania myślom, które prowadzą go na manowce. Łatwo jest popisywać się rozumem czy np. żyć według określonej filozofii, kiedy świat nam sprzyja i wszystko dzieje się po naszej myśli. Kiedy człowiek opiewa w dostatki, łatwo przychodzi mu chwalenie ubóstwa. Póki jesteśmy młodzi, zdrowi i mamy życie przed sobą – śmierć wydaje się nam błaha; nie myślimy o niej na poważnie. Dostrzegamy ją i zaczynamy się jej bać dopiero wówczas, gdy ona już po nas idzie (gdy znajdujemy się w jej obliczu).
W dalszej części utworu pojawia się apostrofa do postaci Arpina (pochodzący z Arpinum w Lacjum rzymski pisarz, mówca i filozof, zwolennik filozofii stoickiej), który głosił, że domem człowieka jest cały świat – jednak bardzo rozpaczał, kiedy wygnano go z ukochanego Rzymu. Przykład tej postaci pokazuje, że nie łatwo jest zachować postawę stoicką w wobec sytuacji, w której tracimy to, co kochamy.
Poeta kontynuuje rozważania o ludzkiej naturze. Wobec nieszczęścia człowiekowi trudno jest zachować postawę stoicką. Fortuna (bogini losu) odmienia nasz los – i to od niej zależy, jakie emocje i uczucia będziemy przeżywać. Nie da się do każdej sytuacji podejść z postawą stoicką (zrównoważoną, spokojną, pozbawioną emocji). Podmiot liryczny dostrzega, że filozofia ta nie zdaje egzaminu wobec tragicznych wydarzeń, jakie spotykają nas w życiu. Serce ludzkie nie jest bowiem z kamienia – nie może pozostać obojętne wobec nieszczęścia (Człowiek nie kamień, a jako się stawi/ Fortuna, takich myśli nas nabawi).
Tren XVII - interpretacja - (Pańska ręka mię dotknęła…)
Zrozpaczony ojciec użala się i płacze nad swoim losem. Śmierć dziecka była jednak wyrokiem boskim, przed którym człowiek nie może uciec. Śmierć prędzej czy później dopadnie każdego człowieka – choć dla każdego jest inna, w swojej istocie jest taka sama dla wszystkich.
Dalej poeta wspomina, że wiódł skromne życie, a nieszczęścia go omijały – do czasu, gdy Bóg zabrał mu to, co było dla niego najcenniejsze (ukochaną Orszulkę). Podobne cierpienia ludzie starają się sobie w różny sposób wytłumaczyć, a niekiedy nawet mieć do nich lekkie podejście – jednak poeta uważa, że takie tłumaczenia są nic nie warte, a śmiech w obliczu nieszczęścia jest szaleństwem. Lekceważenie płaczu, smutku i bólu tylko ten smutek potęguje – nie da się pozostać objętym (lub udawać obojętności) wobec cierpienia, które się przeżywa. Dlatego filozofia stoicka nie sprawdza się jako lekarstwo na trudne wydarzenia w życiu. Bolesne przeżycie (śmierć dziecka) należy opłakać. Rozum (podejście filozoficzne, stoickie) nie koi cierpienia – ukoić je bowiem może jedynie sam Bóg.
Tren XVIII - interpretacja - (My nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje…)
W trenie tym podmiot zbiorowy zwraca się wprost do Boga (My nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje) – utwór ma formę modlitwy i refleksji nad relacją człowieka z Bogiem. W czasie, gdy wszystko układa się pomyślnie i jesteśmy szczęśliwi – rzadko o tę relację dbamy, zapominamy o Bogu i cieszymy się życiem. Kiedy jednak Bóg widzi u ludzi brak wdzięczności, jest skłonny szybko odmienić ich los – wówczas jego łaska przemija. Tymczasem brak bożej łaski to sroga męka dla człowieka. Podmiot liryczny błaga Boga o litość i wyrozumiałość, a jednocześnie ma świadomość, że Bóg, jeśli zechce, może łatwo przyprawić człowieka o zgubę, gdyż człowiek jest niczym wobec jego potęgi (metafora śniegu roztapianego przez słońce).
Mimo wszystko jednak Bóg słynie z litości i nie gardzi człowiekiem pokornym (nawet jeśli wcześniej długo postępował on wbrew woli bożej). Miłosierdzie boże przewyższa wszystkie ludzkie złości – dlatego podmiot liryczny prosi Boga, aby miał nad nim litość.
Tren XIX albo Sen - interpretacja - (Żałość moja długo w noc oczu mi nie dała…)
Podmiot liryczny opowiada o tym, jak z żalu i smutku po śmierci córeczki długo nie mógł zasnąć – udało mu się to dopiero na godzinę przed świtem. We śnie zobaczył swoją zmarłą matkę (babkę Orszulki), która przyniosła mu jego małą córeczkę na rękach. Dziewczynka była radosna i wyglądała jak wtedy, kiedy żyła. Matka zaczęła pocieszać poetę, mówiąc mu, że wiadomość o jego smutku dotarła aż do świata zmarłych (w zaświaty) – dlatego ona przyszła do niego z dzieckiem, aby przynieść mu pociechę i ukojenie.
Matka zapewniła Jana, że jego córeczka żyje w zaświatach życiem pozaziemskim i jest szczęśliwa (modli się, przebywa wśród aniołów). Nie należy zamartwiać się tym, że nie zdążyła ona zaznać uroków życia ziemskiego – ponieważ wszystkie one są naznaczone bólem i cierpieniem oraz wydają się znacznie mniej atrakcyjne, kiedy porówna się je do uroków nieba (życia pozaziemskiego). Dzięki przedwczesnej śmierci Orszulka uniknęła trudów i smutków, z jakimi nieuchronnie wiąże się ludzkie życie. To, co ominęło ją na ziemi, to tak naprawdę wyłącznie cierpienie, ból i trudności (choroby, starość, łzy itp.) – dlatego nie należy płakać nad jej śmiercią, ale cieszyć się z tego, że jest spokojna i szczęśliwa w niebie.
Dalej matka tłumaczy synowi, że Orszulka umarła w młodym wieku, bo tak właśnie było jej pisane – człowiek nie ma władzy nad śmiercią. Matka poucza go też, że światem rządzi fortuna (ślepy los), dlatego nie należy smucić się i skarżyć, kiedy coś utracimy – ale raczej dziękować, że w ogóle mogliśmy się tym cieszyć, że się nam to przytrafiło. Jan (poeta) spędził swoje życie w większości nad książkami – a zdobyta wiedza i mądrość nie uchroniły go przed cierpieniem. Dzieje się tak, ponieważ najlepszym lekarstwem jest czas, który leczy rany – takie właśnie „lekarstwo” zaleca synowi matka (Teraz, Mistrzu, sam się lecz; czas doktór każdemu).
Matka daje także synowi rady w duchu filozofii stoickiej. Niezależnie od tego, co spotyka go w życiu, powinien znosić to po ludzku (a ludzkie przygody, / Ludzkie noś) – czyli ze spokojem, godnością, ale też bez zbędnych emocji (np. bez rozpaczy). Po wygłoszeniu tych porad i pocieszeniu Matka z Orszulką na ręku zniknęła, pozostawiając poetę z pewną dozą niepewności, czy naprawdę wszystko to mu się przyśniło, czy też widział obie zmarłe naprawdę.
Dedykacja
Cykl trenów poświęcony został zmarłej córce poety – Orszuli Kochanowskiej. W dedykacji autor podkreśla jej wyjątkowe cechy. Orszulka była wdzięczna, ucieszona i niepospolita – czyli urocza, kochana, niosąca innym radość, wyjątkowa. Zmarła w niedoszłym wieku, czyli przedwcześnie, w wieku dziecięcym (z trenów dowiadujemy się, że miała około 30 miesięcy) – przysparzając tym wiele smutku swoim rodzicom.
Problematyka
Treny to cykl utworów o tematyce żałobnej, których podmiotem lirycznym jest ojciec rozpaczający po stracie swej zmarłej córeczki Orszulki Kochanowskiej. Podmiot liryczny może być utożsamiany z osobą samego poety (Kochanowski miał córkę o tym imieniu, która zmarła we wczesnym dzieciństwie) – możemy założyć, że opisy trudnych przeżyć po śmierci dziecka czerpał Kochanowski z własnego doświadczenia. Zostały one jednak przetworzone przez jego poetycką wyobraźnię i opisane językiem pełnym środków poetyckich (metafor, porównań, apostrof, uosobień), aluzji mitologicznych, filozoficznych i kulturowych.
Głównym tematem trenów są właśnie przeżycia kochającego ojca po śmierci dziecka. Uczucia, jakie dominują w całym cyklu, to ból, smutek, żal i rozpacz – ale także utrata nadziei, której podmiot liryczny upatrywał w filozofii stoickiej. W trenach poeta snuje refleksje nad ludzką egzystencją (człowiek jest kruchy, śmiertelny, słaby, bezsilny wobec śmierci i bożej woli), a także nad samą istotą śmierci (która jest nieprzebłagana, nieuchronna, przychodzi znienacka, przynosi cierpienie żyjącym, którym przyjdzie opłakiwać swoich bliskich).
Rozważania nad ludzkim losem towarzyszą podmiotowi lirycznemu podczas przeżywania żałoby. Istotnym tematem w trenach jest także poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje mądrość (filozofia), która przyniosłaby ukojenie człowiekowi w chwilach cierpienia? Wcześniej (przed śmiercią Orszulki) poeta uważał, że filozofią taką jest stoicyzm. Postawa stoicka przejawia się w zrównoważonym, pełnym dystansu podejściu do życia i świata – bez intensywnych emocji. Jest to postawa, którą charakteryzuje stałość (tzw. stoicki spokój) – obojętność, stateczność; bycie jednakowo spokojnym, niezależnie od tego, czy przeżywamy właśnie radosne chwile, czy nieszczęścia.
Treny są świadectwem kryzysu filozofii stoickiej, a także załamania się wiary. Podmiot liryczny przeżywa chwile zwątpienia i braku nadziei – ma poczucie, że dotychczasowy światopogląd (połączenie filozofii stoickiej i wiary w Boga) nie sprawdza się wobec cierpienia – ani stoicyzm, ani wiara katolicka nie uchroniły go przed cierpieniem. Mimo wszystko jednak – po tym, jak podmiot liryczny daje upust uczuciom smutku i żalu, z czasem pojawia się ukojenie, powrót nadziei i zachwianej wiary. Ukojenie to przynosi poecie sen (tren XIX), w którym widzi zmarłą Orszulkę oraz swoją matkę. Obie przebywają w zaświatach i są tam szczęśliwsze niż w ziemskim życiu. To przywraca poecie nadzieję i wiarę, że po swojej śmierci ponownie spotka się ze zmarłymi.
W Trenach uczucia smutku, żalu i ojcowskiego bólu po stracie dziecka zostały upoetyzowane i uwznioślone. Sam portret Orszulki – córki poety, jest mocno wyidealizowany. Dziewczynka posiadała liczne talenty: śpiewała, zabawiała domowników, modliła się w intencji rodziców, układała wierszyki i piosenki, pomagała mamie i tacie itp. Jej liczne pozytywne cechy i talenty wydają się jednak nieco “na wyrost”, gdy zestawimy je z faktem, iż… dziewczynka miała około 2,5 roku. Należy także wziąć pod uwagę, iż śmierć dziecka w tamtym czasie (XVI wiek) była zjawiskiem dość powszechnym. W czasach, gdy medycyna nie była jeszcze zbyt rozwinięta, umieralność dzieci tuż po narodzinach i w pierwszych latach życia była na stosunkowo wysokim poziomie. Dlatego można założyć, iż ojcowskie przeżycia w trenach w dużej mierze stanowią przykład zamierzonej kreacji literackiej.
Tren jako gatunek poetycki
Tren to utwór poetycki o charakterze żałobnym (elegijnym), którego głównym tematem jest opłakiwanie straty zmarłej osoby, a także sławienie jego zalet i zasług. Tren jest przykładem liryki funeralnej (żałobnej, pogrzebowej), blisko spokrewnionym z elegią (rodzaj pieśni żałobnej).
Gatunek ten wywodzi się z antyku, a dokładnie ze starożytnej Grecji. Treny pisał m.in. Pindar (poeta starożytnej Grecji) oraz Owidiusz (w starożytnym Rzymie).
Na czym polega nowatorstwo trenów Jana Kochanowskiego?
W antyku treny pisane były zazwyczaj na cześć zmarłej osoby zasłużonej – np. dostojników, polityków, wojskowych czy władców. Miały one upamiętniać ich zasługi, szerzyć pamięć o nich i przysparzać im pośmiertnej sławy. Nowatorstwo trenów Kochanowskiego polega natomiast na tym, że poeta zdecydował się poświęcić je (bardzo małemu!) dziecku – osobie bliskiej, ale nieznanej powszechnie i niewyróżniającej się żadnymi wybitnymi zasługami.
Nowatorskie jest także samo wykorzystanie antycznego wzorca trenu na gruncie poezji polskiej. Jest to pierwszy i po dziś dzień najwybitniejszy cykl trenów w polskiej poezji – Kochanowski był więc prekursorem, jeśli chodzi o zastosowanie tego gatunku. Poeta z Czarnolasu dał także podwaliny pod stworzenie polskiego języka poetyckiego – jako pierwszy zaadaptował wzorce poezji antycznej do możliwości ówczesnej polszczyzny, a także z mistrzowską swobodą posługiwał się zasadami poetyki na wzór wybitnych poetów starożytnych, których dzieła studiował.
Treny jako cykl
Treny są cyklem dziewiętnastu utworów poetyckich, które łączy wspólna tematyka (przeżycia ojca po śmierci dziecka, którym towarzyszą refleksje nad ludzkim losem). Cykl Trenów pokazuje także ewolucję uczuć i emocji, jakie przeżywa podmiot liryczny oraz zmiany jego postawy i światopoglądu.
Dwa pierwsze treny stanowią wstęp do cyklu i zapowiedź dalszej tematyki. Kolejne (III-VIII) to stopniowo narastający ból, żal i rozpacz po stracie dziecka. W trenach tych pojawia się wiele wspomnień idealizujących zmarłą dziewczynkę, a także poczucie niesprawiedliwości wynikające z faktu, iż śmierć zabrała ją w tak młodym wieku, gdy całe życie było jeszcze przed nią. W następstwie tych wspomnień i rozważań pojawia się zwątpienie (treny IX – XI). Podmiot liryczny przeżywa kryzys wiary oraz wątpi w słuszność postawy stoickiej, która nie uchroniła go przed cierpieniem i nie dała ukojenia w bólu. Postawa stoicka okazała się wręcz niemożliwa do utrzymania wobec śmierci dziecka – taka tragedia musi bowiem zostać opłakana i niemożliwe jest powstrzymanie silnych i gwałtownych uczuć, jakie targają przeżywającym żałobę ojcem. W kolejnych trenach (XII – XVIII) poeta stara się uzasadnić swoje zwątpienie – poszukuje odpowiedzi na pytania egzystencjalne o sens i istotę śmierci, Rozważa także zasadność postawy stoickiej.
W kolejnych trenach słabnie jednak jego żal i rozpacz, a stopniowo pojawia się ukojenie, spokój i pokora wobec wyroków boskich. Poeta zaczyna rozumieć, że człowiek jest niczym w obliczu potęgi Boga – zamiast więc buntować się przeciwko jego woli, lepiej zawierzyć mu i poszukać w nim ukojenia. Ukojenie to spływa na poetę pod wpływem snu (tren XIX), który przyświadcza go o fakcie, że istnieje życie pozaziemskie, a zmarli wiodą szczęśliwe, spokojne i pozbawione trosk życie niebie. Wizja ta daje mu z powrotem nadzieję na przyszłe spotkanie z ukochaną córeczką.
Język poetycki w trenach
Treny pisane są wyrafinowanym językiem poetyckim i utrzymane w podniosłym, elegijnym nastroju. Pojawia się w nich wiele aluzji mitologicznych (np. do postaci Niobe, Orfeusza, do muz itp.), literackich, historycznych, kulturowych, filozoficznych i religijnych.
Poeta zastosował w trenach liczne metafory, porównania, personifikacje i apostrofy (bezpośrednie zwroty do adresata). Śmierć Orszulki jest często ukazywana za pomocą metafor ze świata przyrody (np. ptaszek słowik; gałązka oliwna; ścięte kłosy, które nie doczekały żniwa; polne kwiaty ścinane sierpem). Poeta personifikuje samą śmierć i opisuje ją licznymi epitetami (np. niepobożna śmierci – działająca wbrew woli Boga).
Język poetycki trenów jest barwny, plastyczny, żywy i pełen emocji. Należy jednak pamiętać, iż jest to polszczyzna XVI-wieczna. Dlatego z punktu wiedzenia współczesnego czytelnika tren mogą wydawać się trudne w odbiorze. Barierą jest język pełen archaizmów (słów dawnych, staropolskich, które wyszły już z użycia). W trenach wielokrotnie pojawia się także archaiczna składnia, znaczni różniąca się od współczesnej. Dlatego utwory te należy koniecznie czytać w wydaniu z opracowaniem naukowym, z przypisami.