Dzieje Tristana i Izoldy - streszczenie szczegółowe
Dziecięctwo Tristana
Król Marek toczył kolejną walkę z nieprzyjaciółmi. Jej losy mogłyby potoczyć się różnie, gdyby nie Riwalen, król ziemi lońskiej, który przyszedł Markowi z nieocenioną pomocą. Ten chcąc się odwdzięczyć za okazane wsparcie, dał mu za żonę swoją siostrę Blancheflor – przepiękną kobietę.
Małżeństwo nie trwało jednak długo, ponieważ prawie zaraz po zaślubinach Riwalen znów wyruszył do boju. Tym razem jednak nie miał tyle szczęścia i zginął. Blancheflor była już jednak przy nadziei. Urodziła więc syna Tristana, którego imię odnosiło się do smutku, który odczuwała po śmierci męża. Także i ona jednak umarła, właściwie zaraz po porodzie. Tristan od razu więc został sierotą. Na szczęście pod opiekę wziął go marszałek Rohałt, który zastępował chłopcu najbliższą rodzinę. Sztuki rycerskiej chłopiec natomiast uczył się od Gorwenala.
Chłopiec wzbudzał jednak zainteresowanie i niejednokrotnie próbowano czyhać na jego życie. Jeden raz na swój statek zwabili Tristana norwescy kupcy. Uwięzili go i porwali. Mieli jednak pecha, ponieważ rozpętała się okropna burza. Przestraszeni, że ma to jakiś związek z chłopem, uwolnili go. W ten sposób Tristan trafił do Kornwalii i dotarł na dwór króla Marka, gdzie został bardzo dobrze przyjęty. Rohałt przedstawił jego tragiczną historię królowi Markowi. Tym samym Tristan dowiedział się, że nie jest synem marszałka, a bratem jego przedwcześnie zmarłej matki jest król Marek. Postanowił się zrzec się swojego dziedzictwa i skupić na służeniu wujowi.
Morhołt z Irlandii
Tristan stał się więc wasalem Marka. Tak samo, jak ojciec był oddany swemu seniorowi. Dlatego też bez wahania stanął do walki ze słynnym Morhołtem z Irlandii, który przybył do Kornwalii, aby w imieniu króla Irlandii, swojego brata wyegzekwować lenno od Marka. Zaproponował jednak, że zamiast zapłaty któryś z rycerzy musi stanąć do walki z nim. Nie było zbyt wielu chętnych. Do walki odważnie stanął Tristan. Nie przestraszył się, odważnie stanął do walki i Marhołta pokonał. Co istotne, zostawił odłamek swojego miecza w jego czaszce. Sam jednak także został ranny. I była to rana śmiertelna, ponieważ Marhołt zaatakował go zatrutym ostrzem.
Tristan przekonany, że nic już go nie uratuje, poprosił, aby spuścić do w łodzi i pozwolić na śmierć na morzu. Być może tak skończyłaby się jego historia, gdyby nie rybacy, którzy go znaleźli i zawieźli do irlandzkiego portu, gdzie uleczyła go sama królewna – Izolda Złotowłosa, córka króla i jednocześnie siostrzenica zabitego przez Tristana Marhołta. Nie zdawała sobie ona jednak sprawy, że ratuje życie zabójcy wuja.
Szukanie Pięknej o Złotych Włosach
Kiedy tylko doszedł do siebie, Tristan powrócił na dwór w Kornwalii. Kiedy tam przybył, dowiedział się, że dworzanie bardzo mocno naciskają na króla, aby ten w końcu się ożenił. Ten natomiast, aby odwlec sprawę, bo do ożenku wcale mu się nie spieszyło, ogłosił, że ożeni się on jedynie z właścicielką złotego włosa, który jakiś czas temu przyniosły jaskółki.
Tristan jako wierny poddany, po raz kolejny zadeklarował królowi swoje usługi i obiecał, że znajdzie właścicielkę wyjątkowych włosów. Przygotował się do poszukiwań Złotowłosej. Zaopatrzył odpowiednio kupiecki statek i jeszcze raz ruszył do Irlandii. Wiedział doskonale, kogo ma przywieść królowi. Teraz jednak musiał wymyślić, jak zdobyć Izoldę Złotowłosą dla Marka. Dowiedział się jednak przy okazji, że Irlandia także ma swoje problemy.
Grasował tam podobno smok, który siał spustoszenie wśród mieszkańców. Król więc obiecał, że ten, kto potwora zgładzi, ten otrzyma rękę jego córki. Tristan nie był pierwszym, który odpowiedział na to wezwanie. Jemu jednak, w przeciwieństwie do wielu przed nim, udało się pokonać potwora. Walka nie była jednak bardzo wymagająca, nawet dla Tristana. Mężczyzna zdążył odciąć smokowi język, a następnie zemdlał pokonany przez zmęczenie i smoczy jad.
Znalazł się więc inny rycerz, kolejny konkurent do ręki Izoldy, który postanowił wykorzystać sytuację. Odciął smokowi głowę i zaprezentował się na dworze jako pogromca smoka. Izolda nie do końca wierzyła w jego prawdomówność, więc razem ze służącą poszła sprawdzić, czy rzeczywiście opowieść rycerza jest prawdziwa. Na miejscu Izolda i jej matka znalazły nieprzytomnego Tristana, który miał przy sobie język smoka, a więc niezaprzeczalny dowód, że to on pokonał potwora.
Izolda otoczyła Tristana opieką. Obmyła jego rany. Patrzyła na niego nie tylko jak na pogromcę smoka, ale i jej wybawcę, który uchronił ją od ślubu z tchórzliwym kasztelanem. Po zajęciu się rannym przyszedł czas na jego zbroję. Na niej dostrzegła znak po mieczu i kiedy porównała go z odłamkiem wyciągniętym z czaszki wuja – Morhołta z Irlandii zorientowała się, że to właśnie Tristan zabił jej wuja. Chciała go pomścić. Tristan jednak opowiedział jej, że Morhołt zginął z uczciwym starciu, które zresztą sam zaproponował. Izolda przyjęła to wyjaśnienie.
Kiedy na dworze ujawniono, że Tristan zabił smoka, aby zawalczyć o rękę Izoldy dla króla Marka, swojego władcy, król Irlandii zgodził się na wyjazd i ślub córki z władcą Kornwalii. Izolda była jednak rozczarowana, że to nie Tristan zostanie jej mężem.
Napój miłosny
Wszystko wskazywało na to, że Tristan dotrzymał słowa. Miał nastać pokój. Kiedy płynęli do Kornwalii, na statku zapanowały upalne dni. W jeden z nich niechcący Tristan i Izolda wypili napój miłosny, który matka dziewczyny przygotowała dla Izoldy i jej przyszłego męża. Napój sprawił, że młodzi zapałali do siebie wyjątkowo silnym uczuciem. Była to miłość, ale i ogromna namiętność trudna do pokonania.
Brangien wydana niewolnikom
Jako zakochani w sobie dotarli do Kornwalii. Uczucie, które wybuchło między nimi, niczego jednak nie zmieniło. Zachwycony król Marek poślubił piękną Izoldę. Tyle tylko, że dziewczyna nie miała zamiaru sypiać ze swoim mężem. W noc poślubną miejsce w łożu z królem zajęła jej wierna służąca, Brangien. W ten sposób udało się zachować pozory. Izolda była szczęśliwą żoną Maka, Tristan jego oddanym wasalem, dzięki któremu do tego związku doszło.
Rzeczywistość jednak była znacznie bardziej skomplikowana. Młodzi nie byli w stanie przeciwstawić się sile swojej namiętności. Byli absolutnie zniewoleni magią napoju, który wypili na statku. To z kolei sprawiało, że stale musieli okłamywać króla Marka. Używali coraz to nowych podstępów, aby w ogóle móc się spotkać. Dużą pomocą była w tej historii Brangien, ale Izolda nie ufała jej do końca. W pewnym momencie zleciła nawet jej zabójstwo. Po wszystkim zaczęła jednak rozpaczać, ponieważ dotarło do niej, jak wiele służąca dla niej poświęciła. Izolda zrozumiała, że nie doceniała wierności Brangien. Okazało się jednak, że służący nie byli w stanie zabić dziewczyny. Po tym wydarzeniu na nowo zapanowała przyjaźń między Izoldą a Brangien.
Wielka sosna
Tristan dzięki swoim zasługom oczywiście awansował mocno w dworskiej hierarchii. Oznaczało to także, że prędzej czy później musiał dopracować się wrogów. Tak też się stało. Czwórka baronów, zagorzałych wrogów Tristana, doniosła królowi, że między nim a jego żoną istnieje jakiś związek. Marek nie był do tych oskarżeń w pełni przekonany, ale by nie ryzykować, odprawił Tristana z zamku. Kochankowie byli zrozpaczeni, rozstanie było dla nich końcem świata. Jednocześnie jednak mieli świadomość, że cały czas zawodzą pokładane w nich zaufanie króla. Uczucie było jednak silniejsze niż jakiekolwiek poczucie lojalności czy innego rodzaju zobowiązania.
Mimo wygnania Tristana z zamku młodzi spotykali się każdego dnia w ogrodzie pod sosną. To oczywiście sprawiało, że Izolda była szczęśliwa i radosna. Nie potrafiła w wyrafinowany sposób ukryć swojego szczęścia. To zaś natychmiast wzbudziło podejrzenia baronów, którzy zakładali, że kobieta pewnie nadal spotyka się z Tristanem. Próbowano więc jeszcze raz króla przekonać, że powinien się tej parze uważnie przyjrzeć. Karzeł Frocyn przekonał go, by ukrył się w między sosnami i sam przekonał się na własne oczy, że kochankowie nadal się spotykają. Podstęp baronów się jednak nie udał. Tristan co prawda przyszedł na spotkanie jak zawsze, ale ponieważ zobaczył w strumyku odbicie króla, rozmawiał z Izoldą wyłącznie o swojej winie i świadomości, że zranił tak dobrego króla. Rozmowa ta, zamiast więc rozsierdzić Marka, obudziła w nim litość w stosunku do siostrzeńca i sprowokowała do tego, by mu ostatecznie wybaczył.
Karzeł Frocyn
Baronowie, mimo że zawiedzeni, dalej nie ustawali w próbach nastawienia Marka przeciwko swojemu siostrzeńcowi. Irytowało ich, że Tristan, zamiast zostać ostatecznie pogrążony, znów odzyskał łaskę króla. Jeszcze raz więc przekonali władcę, aby wezwał przed swoje oblicze karła Frocyna, który uchodził za genialnego w tropieniu wszystkich zamkowych spisów i spróbował złapać kochanków na gorącym uczynku. Marek dał się przekonać. Frocyn natomiast zaproponował, że wokół łoża królowej i Tristana rozsypać mąkę. W końcu ten podstęp pozwala złapać kochanków na gorącym uczynku. Tristan był bowiem ranny, więc przeskakując z jednego łoża na drugie, nie był w stanie uniknąć kropli krwi, które spadały na podłogę. Ten dowód ostatecznie przekonał Marka, który praktycznie do samego końca wierzył w niewinność żony i siostrzeńca. Nadal darzył ich ogromną miłością, ale jako sprawiedliwy władca nie miał wyjścia, tylko musiał oboje bez sądu po prostu skazać na śmierć.
Skok z kaplicy
Tristan prowadzony na miejsce egzekucji poprosił o spełnienie ostatniego życia w postaci modlitwy w kaplicy nad urwiskiem. Pozostawiono go tam samego, ponieważ z tego miejsca nie było właściwie ucieczki. Tristan wyskoczył jednak przez okno. Cudem uratował się od śmierci. Z pomocą przyszedł mu jego wierny giermek Gorwenal. Odnalazł swojego pana, przyniósł mu broń i pomógł się ukryć. Teraz jednak głównym zmartwieniem Tristana nie było własne bezpieczeństwo, a ratowanie życia Izoldy. Kiedy kobietę prowadzono na stos, z tłumu wystąpił jeden z trędowatych — prosząc króla, aby kobietę oddał chorym. Marek wyraził na to zgodę. Izolda była przerażona, ale od stosu odprowadzili ją trędowaci. Na gościńcu czekał już Tristan, który odbił ją z rąk trędowatych i zabrał do lasu moreńskiego, gdzie kochankowie się ukryli.
Las moreński
Tristan i Izolda schronili się w lesie, zamieszkali tam i zbudowali swoje życie. Nie przeszkadzało im zimno i pozbawienie wielu wygód. Najważniejsze, że mogli być ze sobą i się kochać. To dawało im prawdziwe szczęście. Spotkali na swojej drodze pustelnika Ogryna, który próbował namówić ich, aby zeszli z drogi grzechu, ale argumenty, którymi się posługiwał, nie przekonały ich. Byli przekonani, że są niewinni i ich miłość w ogóle nie może być postrzegana jako grzech. Nie przestawali wierzyć w boską opiekę, jaką nad nimi czuwała. Musieli jednak być czujni. Zdawali sobie sprawę, że ich wrogowie nadal próbują wpaść na ich trop.
W pewnym momencie wypuszczono z zamknięcia psa Tristana, Łapaja, który nie pozwalał się nikomu do siebie zbliżyć. Liczono, że pies naprowadzi pościg na ślad Tristana. Pies odnalazł swojego właściciela. Wrogowie kochanków bali się jednak wejść do lasu, a Tristan nauczył Łapaja polować bezgłośnie, dzięki czemu przeciwnicy nie byli w stanie trafić na ich trop i odnaleźć kryjówki kochanków.
Giermek Tristana zabił pewnego razu polującego w lesie wroga kochanków, czyli Gwenelona. W końcu jednak kochanków, którzy spali w namiocie z liści, odnalazł leśnik. Pobiegł z tą informacją do króla Marka. Ten sam ruszył do lasu. Kiedy zobaczył śpiących Tristana i Izoldę, którzy rozdzieleni byli nagim mieczem, okazał im łaskę. Chciał jednak pozostawić ślad swojej obecność. Zatkał więc rękawicami dziurę w dachu ich szałasu, zamienił miecz Tristana na swój, a także zdjął z palca Izoldy pierścień, a na tym miejscu pozostawił swój.
Pustelnik Ogryn
Tristan szybko oczywiście zorientował się, że król był w ich szałasie. Gesty Marka sprawiły, że Tristan zaczął zastanawiać się, czy król nie byłby w stanie przebaczyć im ich winy i pozwolić powrócić na dwór. Zdawał sobie sprawę z tego, że zdradził króla. Postanowił więc rozstać się z Izoldą. Kobieta też cierpiała z powodu wyrzutów sumienia. Tristan podczas rozmowy z Ogrynem prosi go, aby napisał list do Marka. Tristan chce zawalczyć o to, by Marek przywrócił swoją żonę na zamek.
Szalony Bród
Marek, zgodnie z przewidywaniami Tristana, pozwolił na powrót Izoldy do zamku. Tristan zaś miał wyjechać z kraju. Izolda przeniosła się więc na powrót do Tyntagielu, a Tristan ukrył się w domku leśnika, aby upewnić się, że król dobrze traktuje Izoldę.
Sąd przez rozpalone żelazo
Baronowie nie byli zadowoleni z decyzji Marka. Cały czas próbowali ponownie nastawić go przeciwko żonie. Byli przekonani, że spiskuje ona z Tristanem i wszystko to zagraża Markowi. Izolda, widząc niepewność męża, oświadczyła mu, że jest w stanie stanąć przed próbą rozpalonego miecza. Wszystko, aby rozwiać ewentualne jego wątpliwości. Próba ta była nazywana tzw. Sądem Bożym i traktowano ją jako ostateczny sprawdzian czyjejś prawdomówności. Marek zgodził się na tę propozycję Izoldy. Nadszedł wyznaczony dzień. Wszyscy zebrali się na Białej Równi. Byli to nie tylko król, książęta czy baronowie, ale i cały lud, wśród którego w stroju pielgrzyma ukrył się Tristan. Izolda dała mu bowiem znać, co się dzieje. Poprosiła, by to on przeniósł ją z łodzi na brzeg rzeki. Było to bardzo przemyślane zagranie, ponieważ jej przysięga brzmiała, że żaden mężczyzna poza królem Markiem i pielgrzymem, który właśnie ją przeniósł z łodzi, nigdy nie trzymał jej w ramionach. Tak sformułowana przysięga była prawdziwa, Izolda więc bez lęku ujęła rozpalone żelazo. Jej ciało pozostało nienaruszone.
Głos słowika
Po tej próbie kochankowie, nieco ośmieleni, na nowo zaczęli się spotykać. Robili to coraz śmielej. Do czasu jednak kiedy Tristan zabił dwóch śledzących ich dworzan. Po tym wydarzeniu, na nowo odżyło niebezpieczeństwo zdemaskowania, Tristan musiał więc na jakiś czas opuścić ukochaną.
Dzwonek cudowny
Tristan po opuszczeniu Izoldy ukrył się u diuka Galli – Żylenia. Diuk miał ogromny problem, ponieważ jego lud gnębił olbrzym Urgan, który zmuszał ludzi do płacenia ogromnego haraczu. Tristan w zamian za gościnę postanowił uwolnić Galię od tego problemu i zabił Urgana. W podziękowaniu dostał zaczarowanego psa Milusia. Pies miał na szyi dzwoneczek na złotym łańcuszku. Jego magiczna moc polegała na tym, że rozweselał on swoim pięknym dźwiękiem. Tristanowi dzwonek się bardzo spodobał, postanowił go więc wysłać Izoldzie do Kornwalii, aby pomóc jej w znoszeniu rozłąki. Kobieta bardzo ucieszyła się z prezentu, ostatecznie jednak postanowiła wyrzucić go do morza. Wolała bowiem cierpieć, niż radować się, gdy ukochany był tak daleko.
Izolda o Białych Dłoniach
Tristan ruszył dalej. Dotarł do Bretanii, do diuka Hoela. Jego z kolei wsparł w odparciu ataku wroga. Nawiązała się przy okazji ogromna nić sympatii między nim a Kaherdynem, synem diuka. Hoel był zachwycony Tristanem. Postanowił więc oddać mu za żonę swoją córkę, przepiękną Izoldę o Białych Dłoniach. Dziewczyna od razu pokochała Tristana. Ten jednak nie był w stanie odwzajemnić jej uczucia. Mimo to doszło do ślubu, odbyło się huczne wesele. Tristan bardzo się starał, aby pojawiło się uczucie do tej Izoldy, nie był jednak w stanie zapomnieć o swojej ukochanej. Miał wrażenie, że się jej sprzeniewierzył. Małżeństwa nie skonsumował, co tłumaczył Izoldzie o Białych Dłoniach ślubami czystości.
Kaherdyn
Tristan coraz gorzej znosił całą sytuację, rozłąkę z ukochaną, małżeństwo z kobietą, której nie kochał. Musiał się komuś zwierzyć. Zrobił to przed Kaherdynem, który był najbliższą mu osobą w Bretanii. Opowiedział mu historię swojej nieszczęśliwej miłości. Przyjaciel autentycznie mu współczuł. Zaproponował wyjazd do Kornwalii, który pozwoliłby Tristanowi przekonać się, czy Izolda jeszcze o nim pamięta. Tak też uczynili. Kiedy przybyli do Kornwalii, Tristan dowiedział się od Dynasa, że królowa od czasu jego wyjazdu bardzo cierpi, cały czas jest smutna, a teraz potrzebuje przede wszystkim spokoju. Tristan chciał jednak spojrzeć na nią ostatni raz przed wyjazdem. Dynas zgodził się na poselstwo.
Dynas z Lidanu
Dynas dotarł do Izoldy Złotowłosej, przekazał jej, że ukochany chce się z nią spotkać. Izolda najpierw zgodziła się na spotkanie, ale potem je odwołała. Przyczyną była usłyszana przez nią plotka, która mówił, że Tristan uciekł przed rycerzem, który wzywał go imieniem Izoldy. Tristan bardzo chciał wyjaśnić to nieporozumienie, więc w przebraniu trędowatego zbliżył się do ukochanej. Ta go rozpoznała, ale odtrąciła. Po tym spotkaniu Tristan wrócił do Bretanii. Kiedy Izolda się o tym dowiedziała, popadła w jeszcze większą rozpacz. Narzuciła sobie pokutę, chcąc samą siebie ukarać. Od tego momentu zaczęła ubierać się w szaty pokutne.
Szaleństwo Tristana
Tristan cierpiał nie mniej niż Izolda. Miał wrażenie, że jego życie przypomina sen. On zaś marzył jedynie o śmierci. Postanowił jeszcze raz dostać się na dwór i zbliżyć się do ukochanej. Przypłynął więc do Tyntagielu i przebrany za szaleńca dostał się do orszaku Izoldy. Musiał jednak sprawić, by ukochana go rozpoznała. W swoim obłąkanym bełkocie umieszczał jednak wtrącenia, o których wiedzieli tylko oni. Izolda wzbraniała się jednak przed uznaniem tego szaleńca za swojego ukochanego. Wdarł się on jednak do jej komnat. Rozpoznał go Łapaj. W tym momencie Izolda go rozpoznała i przyjęła raz jeszcze. Kochankowie znów na chwile zaznali szczęścia. Było ono jednak naprawdę chwilowe, ponieważ Tristan po raz kolejny musiał uciekać z Kornwalii przed podejrzeniami dworzan.
Śmierć
Tristan wrócił do Brytanii. Pomagając Kardenowi w walce, został ranny. Niestety lanca, którą został raniony, była zatruta. Wszystko wskazywało na to, że Tristan umiera. Przyjaciel Tristana obiecał mu, że sprowadzi do niego z Kornwalii ukochaną Izoldę. Rozmowę między przyjaciółmi podsłuchała żona Tristana, którą ogromnie zabolało odrzucenie. Postanowiła się zemścić. Kiedy Kaherdyn dobijał do brzegu na statku, na którym razem z nim znajdowała się Izolda Złotowłosa, żona Tristana powiedziała mu, że statek ma czarny żagiel. Miał to być znak od przyjaciela, że przybywa bez jego ukochanej. Ta informacja sprawiła, że Tristan umarł z rozpaczy. Izolda Złotowłosa nie zdążyła się z nim pożegnać, ale położyła się u jego boku i także zmarła. Kochanków pochowano w osobnych mogiłach, ale z grobu Tristana wyrósł krzew głogu, który zanurzył się w grobie Izoldy. Na początku go ścinano, od znów odrastał. W końcu król Marek nakazał, aby zostawić krzew i przestać go ścinać.