"Poezja, aby była sobą,

Musi dialog tworzyć z prawdą.

A może jedną jest osobą.

Piękną i nieco starodawną ?

Nie jest dla tych, co myśleć nie chcą

(Dla nich gotowe słońca dnieją),

I nie poddaje się pochlebcom,

I nie wybacza kaznodziejom!

Dla mnie poezja to jest noc księżycowa,

Wielkie uspokojenie,

Kiedy poziomki słodkie są w parowach

I słodsze ciernie.

Gdy nie ma przy mnie kobiet ani dziewczyn

Gdy się uśpiło

Wszystko i świerszczyk w szparze cegły trzeszczy

Że bardzo miło.

Moja poezja to są proste dziwy

To kraj gdzie w lecie

Stary kot pod lufcikiem krzywym

Na parapecie."

Konstanty Ildefons Gałczyński

Tematem przewodnim niniejszej pracy jest stwierdzenie, że poezja stanowi świadectwo czasów, w których powstaje. Pragnę dowieść prawdziwości tych słów, posługując się wybranymi przykładami poezji różnych okresów.

Rozpocznę swoje rozważania od próby charakterystyki średniowiecznej poezji polskiej. W XV wieku w Polsce, tak jak wcześniej w innych krajach europejskich, niemal cała bieżąca twórczość poetycka była zdecydowanie zdominowana przez lirykę religijną. Nasycenie akcentami religijnymi znajdziemy prawie we wszystkich ówczesnych utworach, jak choćby w pozornie świeckim wierszu pod tytułem "O zachowaniu się przy stole" lub innych utworach tego typu. Szczególną popularnością cieszyło się w średniowieczu żywotopisarstwo świętych, czyli hagiografia. Licznie powstające legendy o rozmaitych świętych można by umiejscowić gdzieś pomiędzy poezją ściśle religijną a utworami świeckimi. Przykład opowieści tego typu stanowi w Polsce "Legenda o świętym Aleksym". Przedstawia ona osobowy wzór ascety, który poświęcił Bogu swoje doczesne życie. Na drodze do świętości ponosił szereg ogromnych wyrzeczeń, rezygnując z rodzinnego szczęścia i dobrobytu.

Można zaobserwować duże zainteresowanie średniowiecza zagadnieniem śmierci, pojmowanej jako granica między doczesnym a wiecznym życiem. Utwór "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią" jest przeróbką podobnego utworu łacińskiego. Rękopis polskiego utworu datuje się na koniec XV wieku.

Utwór porusza główne aspekty śmierci i prezentuje typowy dla średniowiecza rodzaj patrzenia na ten problem. "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią" mieści liczne uwagi krytyczne wobec przedstawicieli rozmaitych zawodów i stanów: karczmarzy, lekarzy, sędziów i duchownych. Po śmierci Bóg wymierzy każdemu sprawiedliwość, ponieważ zaś wszyscy muszą kiedyś umrzeć, wszyscy są też równi wobec majestatu śmierci: tak samo książę jak żebrak. Śmierć w wierszu mówi tak:

"Nikt się przede mną nie skryje

Wszystkiem żywem utnę szyje.

Sama w lisie jamy lożę.

Wszystki liszki w zdrowiu każę;

Za kunami lażę w dzienie,

Łupieże dam na odzienie;

Ja dławię gronostaje

I wiewiórkom się dostaje;"

Śmierć przybyła na spotkanie z mistrzem Polikarpem, który chciał się z nią porozmawiać. Jednak jej pojawienie się wzbudziło jego przerażenie, z czego drwiła śmierć. Autor utworu posłużył się często używanym w średniowieczu motywem "tańca śmierci". Realistycznie przedstawił również krytyczny obraz ówczesnych stosunków społecznych.

Odmienny charakter ma wiersz pod tytułem "O zachowaniu przy stole", autorstwa kogoś o nazwisku Słota bądź Złota. Utwór ujęty jest w ramy modlitwy na początku i na końcu utworu, treść natomiast pozostaje całkowicie świecka. Są to reguły, zalecenia i rady odnośnie poprawnego i stosownego zachowania przy stole w czasie biesiadowania. Interesującą rzeczą jest wyeksponowana w utworze osoba kobiety, otoczonej swoistym kultem, który ma religijne uzasadnienie:

"Od Matki Boże tę moc mają,

Iż przeciw jim książęta wstają

I wieliką jim chwałę dają."

Współcześnie przekazywany w powieściach czy filmach obraz średniowiecza jest mocno wyidealizowany. Jawi się ono wspaniałą epoką, w której ludzie wiedli proste, ale piękne życie. Jednak realia średniowiecznego życia były inne, rzeczywistość była w wiekach ciemnych znacznie trudniejsza. Otaczający ówczesnych ludzi świat jawił się jako tajemniczy i wrogi. Tylko niewielka część społeczeństwa miała dostęp do wiedzy i pieniędzy. Europa pustoszona była kolejnymi pełnymi okrucieństwa wojnami, gdzie działy się rzeczy dalekie od etosu rycerza. Ludność dziesiątkowały liczne epidemie i zarazy. Powszechny był głód i brak żywności zwłaszcza wśród szerokiej rzeszy najuboższych, dla których przeżycie zimy było poważnym problemem. Samowola warstw bogatych i rządzących wobec ubogich grup społecznych była niezmierna. Do pogłębienia nędzy przyczyniał się również średniowieczny model religijności, sprzyjający skrajnie irracjonalnym postawom. Nie dziwi więc fakt, że powszechne było przekonanie o znikomości i kruchości życia, marności i przejściowości ludzkiej egzystencji na ziemi. Podstawę dla tego światopoglądu dała oczywiście religia chrześcijańska. Wobec codziennych trudności ówczesnego życia, łatwiej było zwrócić się ku myśli o wiecznym życiu po śmierci i żywić nadzieję na zbawienie. Jako pomoc w osiągnięciu tego ostatecznego celu, kościół lansował pewne wzorce osobowe, czego odbicie znajdujemy także w poezji. Sensem ludzkiego trwania stawało się właśnie życie pozagrobowe. Filozofia średniowieczna stanęła przed problemem uporządkowania świata. Powszechnie panowała doktryna kościoła, mówiąca o nakazie akceptacji świata w jego zastanym kształcie, jako doskonałego tworu Boga. Musiał więc być on harmonijny i celowy, pozbawiony przypadkowych czy zbędnych elementów. Dostrzegano wobec tego dobro i piękno świata, czego wyrazem może być utwór "Kwiatki świętego Franciszka". Warunkiem uzyskania zbawienia po śmierci było zaakceptowanie doczesnego cierpienia, chorób i głodu oraz gotowość do ponoszenia wyrzeczeń. Średniowieczny społeczeństwo było mocno zhierarchizowane i polegało na systemie feudalnym. Kilkustopniowa hierarchia widoczna była nie tylko w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym, ale dawała się również zauważyć na gruncie religijnym, gdzie między człowiekiem a Bogiem było wielu pośredników, jak choćby święci czy aniołowie. Dobrze jest to widoczne w utworze "Pieśń o Rolandzie". Absolutnie naganną, wręcz grzeszną sprawą było naruszenie owej hierarchii, dlatego że każdy człowiek powinien z pokorą wypełniać daną mu od Boga rolę. Przeciw tym, którzy tego nie robią występowała na przykład "Satyra na leniwych chłopów". Dominowało w średniowieczu powszechne przekonanie, że byt człowieka na ziemi musi być w całości podporządkowany dążeniu do wiecznego zbawienia. Uznawano, że sfera duchowa ma znacznie większe znaczenie niż sfera fizyczna, zmysły i ciało ludzi. Człowiek ma wobec tego obowiązek ciągłego doskonalenie się. Poezja przyjęła na siebie obowiązek pouczania i napominania człowieka, by ułatwić mu drogę do zbawienia. Wbrew pozorom jednak średniowiecze nie było epoką jednorodną, ale bardzo zróżnicowaną wewnętrznie, bogatą duchowo i kulturowo.

Przejdę teraz do omawiania epoki renesansu. Wiodących prądem tego okresu był humanizm, który uważał człowieka za wartość nadrzędną. Wyrazem tego stało się łacińskie hasło Terencjusza "Homo sum et nihil humani a me alienum esse puto", czyli "Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce." Człowiek więc ze swoimi zdolnościami, postępowaniem i szczęściem stał się podstawą dla ówczesnych systemów ideowych, w dużej mierze przejętych z antyku. Początkowo renesansowy humanizm odnosił się do epikurejskiej filozofii, której jednym z haseł było horacjańskie "carpe diem", chwytaj dzień. Epikurejczycy cenili przede wszystkim zadowolenie i radość z codziennego życia, a także wszelkie cielesne przyjemności. Szczęście nie opierało się jedynie na hedonizmie, ale było już efektem braku cierpienia. Zwrócono w renesansie swą uwagę na piękno otaczającego świata i urodę natury - wspaniały dar Boga. Dążono do piękna, zgody i harmonii, jako do najważniejszych ideałów. Pod koniec epoki uległy one przewartościowaniu, gdyż do głosu zaczęło dochodzić cierpienie i niepowodzenie człowieka. Zaczęto przyjmować wobec nich stoicką postawę życiową. Te dwie postawy humanistyczne znajdują swój wyraz w literackiej spuściźnie epoki.

Jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego odrodzenia był Jan Kochanowski. Jego pieśni i fraszki ukazują główne wartości tej epoki. W swej pieśni "Serce roście patrząc na te czasy..." poeta pokazuje ścisły związek człowieka i natury, która stanowi dla niego źródło szczęścia. Jednak tylko człowiek o czystym sercu, wyzbyty złych myśli i nie nękany wyrzutami sumienia może cieszyć się z cudownego daru, jakim jest świat. Dlatego pod koniec utworu znajduje się prośba o "dobrą myśl".

W utworze "Chcemy sobie być radzi..." znajdujemy pochwałę cnotliwego życia. Poeta nawołuje też do radości z życia i jego uroków, zgodnie z ideą epikureizmu. Zaleca również stoicyzm wobec zmienności losu:

"U Fortuny to snadnie,

że kto stojąc upadnie:

A który był dopiero u niej pod nogami,

Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami."

Nie brak też u Kochanowskiego nawoływań do zabawy, której poświęcony jest utwór "Miło szaleć, kiedy czas po temu..." W trakcie zabawy dobrze jest odrzucić podziały towarzyskie i sztuczne formy zachowania, które ograniczają spontaniczność i psują radość. Nie powinno się żałować czasu na uciechę, bo przecież:

"Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,

Jakie szczęście o jutrze przypadnie."

W renesansowej poezji nie brak utworów poświęconych miłości czy pełnych zachwytów nad ciałem ludzkim. Kobieta staje się przedmiotem uwielbienia. Jej uroda harmonizuje z pięknem opisów przyrody. W poezji Jana z Czarnolasu jest miejsca i na radość i na smutek, jak w pieśni "Trudna rada w tej mierze...". Mimo przykrych wydarzeń wciąż żywi się nadzieję na odmianę losu: "W nadzieją ludzie orzą i w nadzieją sieją...". Odwoływanie się do podstawowych ideałów stoickich, jak nadzieja, wiara, optymizm i opanowanie było częste w twórczości renesansowych poetów. Sylwetka Jana Kochanowskiego stanowi doskonały przykład człowieka renesansu. Jego wszechstronne, staranne wykształcenie, patriotyzm, zamiłowanie do antyku, dbałość o czystość i poprawność języka, a przede wszystkim znakomita spuścizna literacka zapewniają mu czołowe miejsce wśród polskich humanistów renesansowych. W szesnastowiecznej Polsce popularny był wzorzec dobrego ziemianina, który propagował Mikołaj Rej. Napisał on pochwałę wiejskiego życia w utworze pod tytułem "Żywot człowieka poczciwego", będący pierwszą częścią "Zwierciadła...". Dzieło to zawiera przemyślenia pisarza dotyczące naturalnego porządku życia i świata. Kolejny model osobowy przyjęty w tej epoce, powiązany był z dworskim życiem. Dobry dworzanin zachowywał polską tradycję i język, uważając za ujmę naśladowanie obcych wzorców i obyczajów. Miał dawać pozytywny przykład innym, jako przedstawiciel elit. Wymagano od niego wykształcenia i ogłady towarzyskiej, pięknej wymowy i obeznania w sztukach pięknych, a także prawości i szlachetności. Te koncepcje życia mają swe źródło w renesansie europejskim. Rozpowszechnione w literaturze wzorce osobowe znalazły w Polsce swoje odbicie w realiach. Wolność wyznania i słowa oraz inne swobody obywatelskie miały praktyczne zastosowanie. W Polsce reformacja nie wywołała krwawych wojen domowych, jak to miało miejsce w innych krajach Europy, gdzie mamy do czynienia z kryzysem światopoglądowym w XVI w. Kryzys ten miał związek ze stosunkiem antyku i chrześcijaństwa. W pewnym sensie refleksem tego kryzysu stały się "Treny" Kochanowskiego. Renesans nie zgadzał się na ingerencję Kościoła przy interpretacji tradycji antycznej. Opozycja wobec Kościoła nie trwała jednak zbyt długo i już u schyłku renesansu zaczęto dążyć do odbudowy pozycji Kościoła. Reformacja pociągnęła za sobą również kryzys dotychczasowego modelu literatury. Spowodowała ona światopoglądowe przewartościowanie podstawowych kategorii i pojęć. W odpowiedzi na nią Sobór Trydencki zapoczątkował zakrojony na szeroką skalę ruch kontrreformacyjny, który objął prócz kwestii ściśle religijnych, zagadnienia nauki, sztuki i wychowania. Na nowo zaczęto walczyć z niebezpiecznymi hasłami antyku. Można zaobserwować ponowny zwrot ku poezji dydaktycznej i próby odnowienia rozmaitych średniowiecznych gatunków. W Polsce było to wyjątkowo łatwe, gdyż w ciągu całego XVI wieku wciąż żywe były tu wpływy gotyckiej sztuki, dominowała także zupełnie średniowieczna religijność, nie pozbawiona cech dewocji. U schyłku XVI wieku przeszła przez Polskę fala religijnych polemik, pełnego fanatyzmu zacietrzewienia.

Na takim gruncie ukształtował się barok. Na nowo rozgorzały spory o człowieka i świat, zaczęto ponownie oddzielać ziemskie, marne sprawy od boskich i doskonałych. Ten antagonizm widoczny jest w całej literaturze, kulturze i sztuce. Jednocześnie zaznaczyło silne zróżnicowanie narodów i choć wiele w baroku wspólnych dla Europy elementów, wyraźnie zarysowują się narodowe odrębności oraz charakterystyczne cechy poszczególnych kultur. Także w polskiej literaturze znajdziemy kilka odrębnych tendencji. Mikołaj Sęp Szarzyński jest przedstawicielem nurtu metafizycznego. Barok ziemiański reprezentowany jest przez Władysława Potockiego, natomiast barok dworski ze swoim konceptyzmem przez Andrzeja Morsztyna. W polskim baroku pojawia się też nurt sarmacki, jako twór wyjątkowy, typowo polski. Spotkamy się w literaturze barokowej z rozmaitymi prądami ideowymi, poetyckimi, stylistycznymi oraz z odrębnymi sposobami obrazowania. Za ostatniego wybitnego poetę odrodzenia lub pierwszego wielkiego autora baroku uchodzi Mikołaj Sęp Szarzyński. Nie można bowiem jednoznacznie i precyzyjnie przypisać jego twórczości do któregoś z tych okresów. Początki jego twórczości miały miejsce za czasów Jana Kochanowskiego. Szarzyński był poza tym niezwykle oryginalnym poetą, zupełnie niepodobnym do swoich poprzedników. Jego poezja zalicza się do nurtu metafizycznego, stosunkowo mało widocznego w polskiej liryce wszystkich epok. Głównym tematem jego poezji była śmierć i znikomość ziemskiego życia, marność ludzkich pragnień i dążeń. Zajmowało go też zagadnienie zbawienia. Boga postrzegał jako jedyny niezmienny i stały punkt w chaotycznym świecie. Zbawienie według niego można osiągnąć tylko dzięki boskiemu miłosierdziu. Jedyną ważną aktywnością człowieka jest modlitwa i uwielbienie Stwórcy.

"Z wstydem poczęty człowiek, urodzony

Z boleścią, krótko tu na świecie żywie

I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie,

Ginie od słońca jak cień opuszczony.

I od takiego Boże nieskończony,

W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie

Sam przez się żyjąc żądasz jakimiesz chciwie

Być miłowany i chcesz być chwalony".

Według poety życie człowieka jest tylko etapem na drodze do zbawienia. Zwraca również uwagę na dwoistość świata, widoczną w podziale na sprawy ziemskie i wieczne. Również człowiek rozdarty jest między sprawami duszy i ciała. Ponieważ dla Boga tylko dusza ma znaczenie, człowiek musi stale pokonywać swoje fizyczne, cielesne słabości, które wykorzystuje Szatan. Ważna jest więc jakość ludzkiego życia. Niestety walka ze swoimi słabościami jest samotna, Bóg jest gdzieś daleko, ale tylko On daje nadzieję na zbawienie.

"Ciebie, wszego stworzenia o obrońco wieczny,

Wzywam, wątły, ubogi i nigdzie bezpieczny:

Miej mnie w pilnej opiece, a we wszystkiej trwodze

Pospiesz przynieść ratunek duszy mej, niebodze."

W swojej poezji wymienia Szarzyński szereg niebezpieczeństw czyhających na człowieka. Przede wszystkim ludzką duszę nieustannie poluje Szatan, próbując skusić człowieka doczesnymi przyjemnościami. Ciało człowieka jego zmysły i popędy stają się dla niego źródłem grzechu. Ciężko jest oprzeć się człowiekowi urokom bogactwa, władzy czy rozkoszy. Ich wartość jest jednak pozorna i znikoma, podobnie jak sam człowiek jest marną, grzeszną istotą. Mikołaj Sęp Szarzyńskiego zdradza w swojej twórczości kryzys porenesansowych wartości. Świat pełen fałszu, niepokoju i zła zmusza człowieka do heroicznej, duchowej walki o zbawienie. Dla Sępa Szarzyńskiego ideałem życia są asceza i wyrzeczenie. Tworzy on pełen surowych praw i reguł świat, w którym stracony jest każdy moment bez Boga. Człowiek powinien nieustannie skupiać się na pracy nad swoimi wadami:

"Wszakże rozmnaża cnoty przyrodzone

Ćwiczenie czynią serce utwierdzone."

Nic dziwnego, że Mieczysław Jastrun pisał o Szarzyńskim, iż "był nieubłagany w swoim ciemnym widzeniu, w swoim odepchnięciu urody świata."

Następną epoką, której się przyjrzymy pod kątem twórczości poetyckiej jest romantyzm. Jednym z częstszych motywów literackich w tym okresie, była figura pielgrzyma - tułacza. Pielgrzym to człowiek wędrujący do miejsca kultu religijnego, składający Bogu w ofierze swą uciążliwą często wędrówkę. Pątnik chce uzyskać w ten sposób odkupienie za grzechy lub wyjednać łaski. W literaturze romantycznej termin ten ma trochę inne znaczenie. Romantyczny pielgrzym jest pozbawiony ojczyzny. Musiał ją opuścić, gdyż jego kraj zajął okupant czy zaborca, przeciw któremu wygnaniec występował. Dlatego teraz nie może tam powrócić, bo czeka go represje, aresztowanie, a nawet śmierć. Z kolei symbolem okrutnego władcy i tyrana stał się dla Polaków rosyjski car. Jak łatwo się domyślić, motyw pielgrzyma - tułacza związany jest w polskiej literaturze ze środowiskiem tzw. Wielkiej Emigracji. Po upadku powstania listopadowego nastąpił wielki exodus uczestników tego zrywu narodowego, którzy emigrowali w przeważającej części do Francji, lecz również Anglii, Niemiec i Ameryki. Motyw ten pojawił się jednak już nieco wcześniej, w latach dwudziestych, w twórczości Adama Mickiewicza. Po represjach aparatu carskiego, które dotknęły zaangażowaną patriotycznie wileńską młodzież, poeta wyruszył w podróż po Rosji. Już wtedy zaczęła się tułaczka Mickiewicza. Artystycznym owocem tej podróży stał się cykl osiemnastu utworów zwanych "Sonetami krymskimi". W przeważającej części tych utworów pojawia się temat pielgrzymowania. Pomimo cudownych widoków Krymu czy akermańskich stepów, poeta nie może stłumić swojej tęsknoty do ojczyzny. Jego miejsce urodzenia, rodzinne strony jawią mu się stokroć piękniejsze niż te wspaniałe górskie krajobrazy, morskie widoki czy stepowe równiny. Poświęcony tym przeżyciom jest na przykład znamiennie zatytułowany sonet "Pielgrzym". Tak więc bohaterem "Sonetów krymskich" jest romantyczny wygnaniec i tułacz, którego wędrówka ma metafizyczny charakter. Jest czymś więcej, niż tylko poszukiwaniem zmysłowych dążeń. Do metafizycznych refleksji, poszukiwania esencji życia skłania poetę dzika przyroda, która jest wyrazem mocy Boga. Podmiot liryczny cyklu, to wrażliwy na emocje człowiek, który stara się poetycko uporządkować swoje wnętrze i otaczającą go rzeczywistość. Jego tęsknota jest tak przemożna, że każdy kolejny widok czy nowy obraz przywołuje wspomnienie tego, co stracił. Niepowodzeniem kończą się wszelkie próby ukojenia bólu i tęsknoty za ojczyzną. Piękny krajobraz tylko na moment budzi zachwyt, już za chwilę przychodzi udręka pielgrzyma - tułacza. Poeta zwraca swe myśli ku ostatecznym, zadaje sobie pytania o kwestie przemijania, śmierci a także nieskończoności, której wyrazem jest dzika przyroda. Pojawia się pewnego rodzaju pośrednik między wędrowcem a wschodnią przyrodą, mieszkaniec tamtych terenów, Misza. Dzięki niemu podróż nabrała charakteru pielgrzymki, w czasie której namacalna stała się potęga Stwórcy. W trakcie swej wędrówki poeta zdaje się słyszeć "głos Litwy", wołanie niedostępnej dla niego ojczyzny. Na obraz przyrody wciąż nakłada się pryzmat przykrych doświadczeń poety - wygnańca. Dwupłaszczyznowość "Sonetów krymskich" ma duży wpływ na znakomite walory poznawcze i artystyczne tego cyklu.

Kolejny cykl poetycki Mickiewicza pod tytułem "Liryki lozańskie" powstały w końcu lat trzydziestych. To dzieło również było wyrazem uczuć polskich emigrantów. Pokazywało ich tęsknotę za ojczyzną, uczucie zagubienia w obcym kraju, w którym przyszło im żyć, po opuszczeniu rodzinnego kraju. W piątym utworze cyklu pod tytułem "Nad wodą wielką i czystą" znajdujemy znów znajomy motyw pielgrzyma - tułacza:

"Skałom trzeba stać i grozić,

Obłokom deszcze przewodzić,

Błyskawicom grzmieć i ginąć,

Mnie płynąć, płynąć, płynąć."

Motyw ten pojawia się także w innych dziełach Adama Mickiewicza. W Epilogu eposu "Pan Tadeusza" znajdujemy nawiązanie do wygnańczego losu poety, jego cierpienia i tułaczki. Pisanie poematu przywołującego kraj lat dziecinnych próbuje było osłodą ciężkiego życia poety "na paryskim bruku". Pozwoliło powrócić mu w myślach do opuszczonego kraju, do wytęsknionej przez wszystkich emigrantów Polski. Podobny do Mickiewicza los stał się udziałem Cypriana Kamila Norwida, który również przebywał na emigracji, a wyraz jego tęsknoty za krajem znajdujemy w wierszach poety, który w swoim utworze "Moja piosnka II" mówi bezpośrednio:

"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszę z ziemi przez uszanowanie

Dla darów Nieba...

Tęskno mi, Panie..."

Podobny refren powtarza się w hymnie Juliusza Słowackiego pod tytułem "Smutno mi Boże". Utwór zawierający intymne wyznania poety jest swoistą rozmowę z Bogiem, skargą wygnańca na tułaczy los. Jeździ on po świecie próbując znaleźć sens życia i porządek świata. Tylko w jedno miejsce pojechać nie może - do Polski. Wiersz powstał w trakcie podróży poety statkiem na Wschód, kiedy piękny widok zachodu słońca nad morzem przywołał bolesne wspomnienie kraju.

"Kazano w kraju niewinnej dziecinie

Modlić się za mnie co dzień... a ja przecie

Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,

Płynąc po świecie...

Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,

Smutno mi Boże!"

W tym tematycznym kręgu pozostaje wstrząsający wiersz Słowackiego pod tytułem "Pogrzeb kapitana Meyrena". Pokazuje on smutny los bohatera listopadowego zrywu, wielkiego patrioty, który dokonał swych dni na emigracji a jego zwłoki o mało nie zostały pochowane w bezimiennej, zbiorowej mogile nędzarzy. Uniknął tego losu dzięki jałmużnie dobrych ludzi. Na końcu utworu znajduje się przejmująca prośba do Boga, aby zechciał przynajmniej po śmierci przychylniej spojrzeć na Polaków zmuszonych do emigracji:

"Ale Ty, Boże! który z wysokości

Strzały Twe rzucasz na kraju obrońce,

Błagamy Ciebie przez tę garstkę kości,

Zapal przynajmniej na śmierć naszą - słońce!

Niechaj dzień wyjdzie z jasnej niebios bramy,

Niechaj nas przecie widzą - gdy konamy!"

Na czas Wielkiej Emigracji przypadł szczyt artystycznych dokonań polskich poetów romantycznych. To na obczyźnie powstały najwybitniejsze dzieła, zakładano ważne ośrodki skupiające polskich emigrantów, wybitnych przedstawicieli świata kulturalnego i politycznego. Przykładem takich ośrodków było Towarzystwo Demokratyczne Polskie oraz Hotel Lambert. Zdarzały się w tym emigracyjnym życiu chwile podniosłe i uroczyste, ale na co dzień wygnańcom towarzyszyło poczucie wyobcowanie i zagubienia, bieda, rozpaczliwa tęsknota za ojczyzną i gorycz poniesionej klęski.

W okresie tak zwanej Młodej Polski mamy do czynienia z odmiennymi zjawiskami kulturalnymi. Pod koniec XIX wieku pojawia się kierunek zwany dekadentyzmem. Termin ma źródło we francuskim określeniu "decadence", oznaczającym schyłek, kres, upadek. Dekadencka, kontestatorska postawa zdawała się całkowicie uzasadniona przy końcu XIX wieku, była wówczas swoistą koniecznością. Wiązała się z potrzebą zaakceptowania nieuchronnego losu, dramatycznej katastrofy, do której zmierzał świat. Dekadentyzm stawiał na bierną, pozbawioną buntu postawę zgody na zastaną sytuację. Postawa ta została wykreowana głównie przez francuskich poetów Rimbauda, Baudelaire'a i Verlaine'a, którzy przedstawiali osamotnionego, zagubionego w świecie i zapatrzonego w swe wnętrze bohatera. Jego dusza była "naga", wyzwolona, ale zawsze samotna i zawieszona w kosmosie, często opanowana przez zło. To właśnie zło urasta w tym czasie do niebotycznych rozmiarów, to ono zdaje się rządzić światem. Najwyższym bóstwem staje się szatan. Nie ma sensu stawać z nim w szranki, jak chcieli romantycy. Można jedynie ukorzyć się przednim, błagając o litość, lub próbować go pojąć, zawierając swoisty sojusz z szatanem. Tak więc bezsilność jest jednym z częstych motywów. Pojawia się on w wierszu twórcy dekadentyzmu, Verlaine'a, pod tytułem "Niemoc":

"Jam Cesarstwo u schyłku wielkiego karania...

O, nie móc przez tę słabość, przez żądze tak małe,

O, nie chcieć zaznać nieco tego falowania."

U Rimbauda w utworze "Statek pijany", życie staje się nie do zniesienia, dlatego dominujące jest uczucie śmierci. Nic już człowieka nie cieszy:

"...gorzkie jest słońce,

okrutny każdy księżyc i dotkliwa zorza..."

Przedstawicielem polskiego dekadentyzmu jest Kazimierz Przerwa - Tetmajer, autor wiersza "Koniec wieku XIX". Człowiek tych czasów porzucił nadzieję i modlitwę, walka jest dla niego bezcelowa, nie ma już żadnych wartości, towarzyszy mu ideowa pustka. Dlatego pyta z rozpaczą:

"Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,

dla których żadna z dawnych miar już nie wystarcza?..."

Nie ma odpowiedzi na te pytania, dlatego człowiek schyłku epoki "głowę zwiesił niemy". Dekadencką, bierną postawę przejawia podmiot liryczny innego wiersza Kazimierza Tetmajera pod tytułem "Nie wierzę w nic". W przekonaniu, że światem rządzi przeznaczenie, porzucił marzenia, ideały i wiarę. W swej bezsilności za jedyne wyjście uznaje ucieczkę w stan nirwany:

"...w której istność pogrąża się cała.

W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym

I nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie."

W innym utworze zatytułowanym właśnie "Hymnie do Nirwany", poeta prosi o odebranie męki i cierpienia, które pociąga za sobą życie. Niebyt staje się jedynym ratunkiem, dlatego błaga:

"Z otchłani klęski i cierpień podnoszę głos do ciebie, Nirwano!

Przyjdź twe królestwo jako na ziemi, tak i na niebie, Nirwano!

Złemu mnie z szponów wyrwij, bom jest utrapion srodze, Nirwano!

I niech już więcej w jarzmie krwawiącym kark nie chodzę, Nirwano!"

Temat schyłku wieku, pociągający za sobą kryzys i upadek wartości był podejmowany również przez Jana Kasprowicza w jego "Hymnach". Klęskę wartości etycznych spowodował brak zaufania do Stwórcy. Dlatego w hymnie pod tytułem "Święty Boże" znajdujemy postać szatana, ku któremu poeta kieruje swe słowa. Bóg nie słucha modlitw i pozwala na zło, nie ma więc innego wyjścia, jak tylko zwrócić się o litość do szatana:

"Szatanie!

Ty kościotrupa chwyciłeś pod ramię

I nad wysokość jego ostrej kosy

Urosłeś w niebiosy

A grom nie pada!

Z nieukojoną żałobą

Klękam przed Tobą!

Zlituj się, zlituj nad ziemią..."

Postać szatana przywołał Leopold Staff w utworze "Deszcz jesienny". Lecz tu szatan jest znużony i bezsilny jak człowiek. Dzieło zniszczenia, jakiego dokonał, napełniło go żalem i trwogą: zmieniony w pustynię ogród, przysypane popiołem pustynię, zarzucona kamieniami trawa. Widząc okropny obraz swej działalności:

"Położył się na tym kamiennym pustkowiu,

By w piersi łkające przytłumić rozpacze,

I smutków potwornych płomienne łzy płacze..."

Panujący w utworze Staffa nastrój melancholii i smutku, podkreśliło jeszcze odejście próżno czekających na słońce snów wieczornych: "W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą." Zniechęcony i smutny jest też podmiot liryczny. Słuchając deszczu wspomina wypadki ze swojego życia, mówi o nich jednak niejasno i tajemniczo. Ktoś umarł, ktoś inny odszedł, sam już nie wie, kto to był. Skarży się, że:

"(...)Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło,

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,

Gdy poznał, że we mnie skrę rozpalić chce próżno..."

Dla bohaterów dekadenckiej poezji wszystkie możliwości działania zostały już wyczerpane. Nic nie jest w stanie rozwiązać ich problemów. Znikąd nie widać światła nadziei, dlatego poezja ta przepełniona jest smutkiem i tęsknotą za jakimś innym, lepszym życiem.

Jak widzimy poezja zawsze odzwierciedlała nastroje i wydarzenia danej epoki. Tak wielkie nieszczęście, jakim była dla ludzkości wojna nie mogło również przejść bez echa. Wraz z wojną narodził się w literaturze katastrofizm, wyrażający uczycie zagrożenia i nieuchronnej klęski. Pokolenie Kolumbów bezpośrednio zetknęło się z wojennym koszmarem. Musiało zrezygnować z beztroski młodości, lecz stanąć w obronie narodu. Mimo poczucia misji, jaką mieli do spełnienia, nie opuszczał ich strach i przeczucie śmierci. Krzysztof Kamil Baczyński w utworze zatytułowanym "Rodzicom" zapewnia ich o swojej patriotycznej, obywatelskiej postawie, obiecuje wytrwać na stanowisku, pomimo utraty nadziei na ocalenie, stwierdza, że wyzbył się lęku przed śmiercią. W innym wierszu pt. "Mazowsze" nawiązuje do polskiej tradycji walki narodowo-wyzwoleńczej. Wspomina powstania z lat 1831 oraz 1863. Bez względu na czas, żywot żołnierzy jest zawsze podobny:

"Jeszcze tu wczoraj słyszałem trzask:

salwa jak poklask wielkiej dłoni

Był las. Pochłonął znowu las

Kaski wysokie, kości i konie."

Symboliczne znaczenie - synonimami ojczystego mają w wierszu nazwy Wisła i Mazowsze. Są one synonimami ojczyzny. Las znów staje się miejscem partyzanckiej walki. Co jakiś czas staje się on grobem dla nowych pokoleń. Między jedną a drugą wojenną zawieruchą rany się zabliźniały, ludzie wracali do normalnego życia.

"A potem kraju runęło niebo.

Tłumy obdarte z serca i z ciała,

i dymu i ogniem każdy kęs nieba,

i śmierć się stała."

Wraz z wojną cierpienie i śmierć poniosły rzesze ludzi, krew lała się strumieniami, a wokół kłębiły się stosy trupów. Baczyński sugestywnie opisuje to wszystko. Przy końcu wiersza znajdziemy osobisty akcent: deklarację wierności nakazom moralnym przekazywanym przez walczące pokolenia, gotowość do walki. Poeta wie, że może zginąć, ale chciałby uniknąć losu pochowanych w bezimiennych grobach.

Wiersz pod tytułem "Pokolenie" ma stanowić wypowiedź całej ówczesnej młodzieży, której życie naznaczył "czas wielkiej próby". Dlatego podmiot liryczny wiersza jest zbiorowy i wyrażony w liczbie mnogiej. Początkowe strofy utworu ukazują okropności wojny. Ściśle określony, jako jesień, jest czas wybuchu wojny, gdy "ziemie owoców pełne po brzegi". Sielski obraz zakłócają przejmujące metafory, obrazujące wszechobecną grozę:

"... ze świerków na polu zwisa

głowa odcięta strasząc jak krzyk.

....................................................

... jak korzeń skręcone ciała,

żywcem wtłoczone pod ciemny strop."

Takie przeżycia musiały podważyć dotychczasowe normy moralne i odcisnąć się piętnem na ludzkiej psychice:

"Was nauczono. Nie ma litości.

...................................................

Was nauczono. Nie ma sumienia.

...................................................

Was nauczono. Nie ma miłości.

...................................................

Was nauczono. Trzeba zapomnieć."

Nie uwierzy w litość człowiek, wspominający wciąż zamordowanie swojego brata. Kaci znęcali się nad nim przed śmiercią łamiąc mu kości i wydłubując oczy. Młode pokolenie, będące świadkiem okropieństwa wojny straciło wiarę w istnienie sumienia i zwyczajnej międzyludzkiej miłości. Ludzie żyją w bunkrach, jak troglodyci w jaskiniach. Nieustannie towarzyszy im paraliżujący strach o życie. I ich piersiach nie ma już serc, lecz twarde głazy. To obraz, jakiego dokonała wojna. Jedynym wyjściem dla młodego pokolenia widzi jest zachowanie heroicznej, patriotycznej postawy, która przyrównuje Kolumbów do homeryckich bohaterów "Iliady":

"Jak obce miasta z głębin kopane,

popielejące ludzkie pokłady

na wznak leżące, stojące wzwyż,

nie wiedząc, czy karty Iliady

rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie,

czy nam postawią, z litości chociaż,

nad grobem krzyż."

Pełen melancholii i smutku nastrój ma utwór pod tytułem "Elegia o... chłopcu polskim". W wierszu zrozpaczona matka kieruje swe słowa do poległego syna. Trudno pogodzić się jej z brutalną rzeczywistością wojny, która pozbawiła jej syna młodości i życia. Wymienia wszystkie potworności, z jakimi musiał się zetknąć:

"...haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,

malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,

wyszywali wisielcami drzew płynące morze."

Chłopiec ten wyuczył się na pamięć swej ziemi, przemierzając z partyzanckim oddziałem las. Wkrótce nadszedł ten moment, gdy dosięgła go wroga kula:

"Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.

Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?"

Inny wiersz Baczyńskiego "Z głową na karabinie" wyraża żal do świata, za los, jaki przypadł mu w udziale. Na nic zdało się radosne oczekiwanie młodości, kiedy to "wyhuśtała go chmur kołyska", bo kiedy wreszcie "wytryskała gołębia młodość" przyszła sroga wojna. Musiał porzucić swe plany i marzenia, na rzecz obrony kraju:

"Krąg jak nożem z wolna rozcina,

przetnie światło, zanim dzień minie,

a ja prześpię czas wielkiej rzeźby

z głową ciężką na karabinie".

Nakaz walki pojawia się także w innych utworach, bez względu na ciągłe przeczucie śmierci:

"bo to była życia nieśmiałość,

a odwaga - gdy śmiercią niosło.

Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało

wielkie sprawy głupią miłością."

Twórczość tego niezwykle utalentowanego młodego poety doskonale wyraża przeżycia wojennego pokolenia, które heroicznie złożyło swe młode życie w obronie ojczyzny. Swą chwalebną postawą dało ono przykład przyszłym pokoleniom, co przewidział poeta w utworze "Wiatr":

"Wołam cię, obcy człowieku,

co kości odkopiesz białe,

Kiedy wystygną już boje,

szkielet mój będzie miał w ręku

sztandar ojczyzny mojej."

Dokonawszy przeglądu poezji szeregu różnych epok, trzeba wyraźnie stwierdzić, że poezja stanowi świadectwo swoich czasów. Ponad to w szczególnie plastyczny, obrazowy i pełen emocji sposób ukazuje otaczającą rzeczywistość, przenosząc przyszłego czytelnika w dawny świat. Czasem przekazany w poezji obraz jest sielski i uroczy, czasem okrutny i brutalny. Na jej kartach ścierały się ze sobą rozmaite prądy i stanowiska intelektualne. Jej największą siłą są emocje i refleksje nieodmiennie wywoływane w czytelnikach. Poezja pozwala dostrzec inny wymiar spraw i spojrzeć na życie z głębszej perspektywy. Udziela nam niezbędnych pouczeń i rad, jak ten wiersz Zbigniewa Herberta:

"Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa

wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku

żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi

i abyś całą skórą zmierzył się ze światem

.................................................................................................

Jeżeli już będziesz wiedział zamilcz swoją wiedzę

na nowo ucz się świata jak joński filozof

smakuj wodę i ogień powietrze i ziemię

bo one pozostaną gdy wszystko przeminie

i pozostanie podróż chociaż już nie twoja

.................................................................................................

Odkryj znikomość mowy królewską moc gestu

bezużyteczność pojęć czystość samogłosek

którymi można wyrazić wszystko żal radość zachwyt gniew

lecz nie miej gniewu

przyjmuj wszystko..."

Jeśli tylko będziemy chcieli wsłuchać się w słowa poezji, staniemy się dzięki niej lepsi, mądrzejsi i silniejsi. Łatwiej będzie nam zrozumieć prawa rządzące światem i dostrzec subtelność uczuć, tak byśmy mogli bez wahania powtórzyć słowa Terencjusza: "Homo sum et nihil humani a me alienum esse puto" ("Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce"), będące kwintesencją humanizmu.