Kreon, jeden z bohaterów "Antygony" Sofoklesa to jeden z pierwszych bohaterów, których możemy uznać za ofiarę popełnionej zbrodni. Gdy został nowym władcą Teb, wydał zakaz pochowania Polinejkesa, jednego z braci Antygony. Dekret ten był sprzeczny z prawem boskim, według którego pochowanie zmarłego członka rodziny należało do obowiązków żyjących. Bezlitosny władca wiedział, że jego zakaz zostanie złamany przez ludzi, którzy i tak nie mają zamiaru odbierać mu władzy. Nie cofnął jednak swego postanowienia. Kreon nie mógł przewidzieć, że jego bezduszne rozkazy zwrócą się przeciwko niemu. Po tym, jak Antygona kierowana miłością do brata i nakazami boskimi pochowała ciało Polinejkesa, kazał ją zamurować w jaskini. Bohaterka popełnił jednak samobójstwo. Po tym czynie jego syn Hajmon, który kochał Antygonę, również postanowił odebrać sobie życie. Kreon zostaje więc sam, gdyż jego żona nie chcąc żyć w otoczeniu ludzi fałszywych i bezlitosnych, również zabija samą siebie. Kreon poniósł surową karę, gdyż zlekceważył odwieczne prawa boskie i kierował się wyłącznie swoimi interesami.
W "Makbecie" został pokazany proces popełniania zbrodni przez jednostkę chorobliwie pragnącą władzy. Tytułowy bohater jest wasalem, oddanym i wiernym rycerzem władcy Szkocji. Zmieniło go spotkanie z czarownicami. Zdał sobie wtedy sprawę z tego, że zawsze marzył o sprawowaniu władzy. Jego żona tylko utwierdza go w tym przekonaniu. Przepowiednia wiedźm sprawiła, że zaczął poważnie myśleć o zdobyciu tronu. Na początku lękał się popełnić zbrodnię, przerażała go już sama myśl o haniebnym czynie. Za namową żony, Lady Makbet, zdecydował się zamordować starego króla Dunkana. Chciał tym postępkiem udowodnić żonie, że jest mężczyzną zdolnym do popełnienia najgorszej zbrodni w imię władzy. Po zabiciu króla i jego sług Makbeta zaczęły nękać straszliwe wyrzuty sumienia. Okazuje się, że zbrodnia rodzi zbrodnię i aby ukryć niegodny czyn, trzeba mordować kolejne osoby, które mogły domyślić się prawdy. Makbet z lojalnego, wiernego władcy rycerza staje się okropnym, nieczułym i złym tyranem, zdolnym do najokropniejszych czynów. Lud zaczyna go nienawidzić za pełne przemocy, nieludzkie rządy. Makbet staje się samotnym człowiekiem, gdyż nikomu nie może wyjawić prawdy o popełnionych zbrodniach. Okazuje się, że jedna zbrodnia pociąga za sobą kolejne. Aby ukryć morderstwo króla, Makbet musi zabić również swego przyjaciela Banka. Nowy władca płaci srogą karę za sprawowanie rządów, miewa koszmary i halucynacje. Lady Makbet w końcu umiera pogrążona w szaleństwie. Makbet zaś w momencie śmierci zostaje sam, wszyscy opuszczają niedobrego władcę.
Dramat pokazuje, w jaki sposób rodzi się okrutna zbrodnia, która nie kończy się na jednej ofierze. Okazuje się, że gdy raz wkroczy się na wąską ścieżkę zbrodni, to nie można z niej zejść bez poniesienia konsekwencji. Kolejne zbrodnicze czyny wpływają na charakter bohatera, który staje się coraz bardziej nieczuły.
Nie można popełnić zbrodni bez wyrzutów sumienia - taki wniosek płynie z powieści "Zbrodnia i kara". Rodion Raskolnikow wiele musiał wycierpieć, zanim poznał prawdę o sobie samym i przekonał się, co jest w życiu najważniejsze. Ubogi student prawa z Sankt Petersburga miał poczucie własnej wyjątkowości i przewagi nad pospolitym tłumem ludzi. Był przekonany, że wybitne jednostki, do jakich zaliczył również siebie, mogły czynić zło w imię wyższych celów. Wymyślił, że zabicie człowieka według niego zupełnie niepotrzebnego, dla ludzkości okaże się dobrym, zasługującym na uznanie czynem. Ponadto taki postępek byłby dla bohatera sprawdzianem jego własnej dumy i poczucia wyższości. Aby zrealizować swą teorię, zabił starą lichwiarkę i jej siostrę Lizawietę. Dostojewski ukazał dokładną analizę psychiki zabójcy. Rodion nie jest postacią łatwą do jednoznacznej, prostej oceny. Z zimną krwią zamordował siekierą dwie bezbronne kobiety. Ten sam człowiek jednak oddał ostatnie pieniądze, aby pomóc choremu na gruźlicę koledze, a po jego odejściu wspaniałomyślnie i bezinteresownie opiekuje się niepełnosprawnym ojcem kolegi. Uratował również z płonącego domu dwoje małych dzieci, a dla ukochanej Diunieczki jest wspaniałym, wiernym bratem. Jednak dopiero miłość Sonii ukazuje mu prawdę o nim samym. Dopiero na zesłaniu na Syberię dokonuje się wielka przemiana wewnętrzna Rodiona. Wcześniej, nękany wyrzutami sumienia, sam oddaje się w ręce policji, by sąd wymierzył mu sprawiedliwą karę za morderstwo. Podczas zesłania się przeżywa przełom, gdy uświadamia sobie wielką miłość i oddanie Sonii. Dawna prostytutka, zmuszona przez okoliczności życiowe do uprawiania tego niegodnego zawodu, stała się dla Raskolnikowa wybawieniem. Ujrzał bowiem, że ta kobieta od dawna złączyła swój los z jego życiem i wiernie mu towarzyszy w niedoli. Do tego momentu postępował egoistycznie, był ślepo zapatrzony we własne męki duchowe. Wraz z miłością przyszło uwolnienie od męczącego egoizmu. Rodion pojął, że dzięki miłości człowiek może stać się prawdziwym człowiekiem.
Zenon Ziembiewicz, bohater powieści Zofii Nałkowskiej pt. "Granica", krzywdzi innych i nie dostrzega obłudy w swoim postępowaniu. Wdał się w romans z córką kucharki Justyną Bogutówną, co początkowo było dla niego niezobowiązującą do niczego zabawą. Kiedy jednak żeni się z Elżbietą Biecką i zaczyna zdobywać coraz wyższą pozycję zawodową, znajomość z Bogutówną zaczyna być dla niego niewygodna i krępująca. Został prezydentem miasta i nie wypadało, aby człowiek pełniący tak odpowiedzialną funkcję miał romans. Kiedy Justyna zachodzi w ciążę, namawia ją do usunięcia dziecka. Zupełnie nie myśli o tym, że namawiając ją do tego czynu, krzywdzi Justynę. Nie liczą się dla niego jej uczucia, nie obchodzi karygodność takiego postępowania. Staje się bezwzględnym, cynicznym człowiekiem, który nadal sądzi, że postępuje dobrze. Jego obłuda wynika z niechęci do przyjęcia tego, kim naprawdę jest. Zenon nie dostrzega, że jego czyny są niezgodne z zasadami, jakimi chciał się w życiu kierować. W dzieciństwie bowiem widział, jak jego ojciec wielokrotnie zdradzał matkę i postanowił, że sam nigdy czegoś takiego nie zrobi. Rani Elżbietę, która kocha męża i jest w stanie mu wybaczyć. Wie o jego romansie i pomaga Justynie, mimo, iż jest to dla niej trudna sytuacja. Zenon w czasie studiów pisze artykuły, w których celowo przemilcza trudne sprawy, aby nie zrazić nimi swego protektora, Czechlińskiego. Po zakończeniu nauki robi błyskawiczną karierę, której ceną są ustępstwa na rzecz zamożnej arystokracji. Zostaje redaktorem naczelnym "Niwy", a potem prezydentem miasta. Zamyka oczy na krzywdę najbiedniejszych, nie chce widzieć ubóstwa proletariatu, nie chce przyjąć do wiadomości pogłosek o znęcaniu się nad więźniami politycznymi. Sądzi, że konflikty społeczne można rozwiązać, budując mieszkania dla robotników i pijalnie mleka. Jest po części odpowiedzialny za rozpędzenie protestujących robotników, ale nie przyjmuje tego do wiadomości. Myśli, że jest osobą prawą i uczciwą, która w postępowaniu nie łamie żadnych zasad moralnych. Bogutówna oblała jego twarz kwasem, w ten sposób mszcząc się za doznane krzywdy. Zenon popełnia po tym samobójstwo. Jego życie z pewnością można określić jako przegrane, gdyż mimo określonych zasad etycznych, nie potrafił postępować zgodnie z nimi. Jego klęska ponosi za sobą nieszczęście innych osób. Justyna staje się szalona i trafia do więzienia. Elżbieta, zdradzana i okłamywana, zawiodła się na mężu i wyjechała z kraju. Ziembiewicz okazał się człowiekiem z łatwością dającym sobą kierować, podatnym na wpływy innych, za wszelką cenę dążącym do zaszczytów. Sprawiał innym krzywdę, bezwzględnie dążąc do wyznaczonego celu. Poniósł klęskę, gdyż unieszczęśliwiał innych. Stwierdził w końcu, że "Jest się takim, jak myślą ludzie, a nie jak myślimy o sobie my". W życiu nie dokonał niczego, co byłoby godne pochwały. Wybrał samobójczą śmierć, dla niektórych oznaczającą słabość i będącą ucieczką od problemów. Zenon do końca myślał, że może wszystko naprawić. Przekroczył jednak cienką granicę, za którą człowiek przestaje już być sobą. Jego marzenia o szczęśliwym życiu zniszczył sam przez swoje niemądre postępowanie.