Fraszki:

"Do Mikołaja Firleja" - fraszka ta, składająca się z jednego tylko zdania, zawiera odpowiedź na zarzut "nieobyczajowości", czyli pisania o rzeczach frywolnych i rubasznych, których "by się przed panną czytać nie godziło". Podmiot liryczny zwraca uwagę na to, że to sam poeta powinien być człowiekiem poważnym, przyzwoitym i godnym szacunku, natomiast jego wiersze jak najbardziej mogą służyć rozrywce, czasem nawet niewybrednej.

"Na swoje księgi" - jest to fraszka programowa. Poeta określa w niej swoje zainteresowania, przekazuje nam, o czym chce pisać w swoich utworach - nie o Achillesie, Marsie czy innych zwycięskich bohaterach, ale o zabawach, tańcach, biesiadach, żartach i śmiechach. Jego fraszki mają z założenia bawić i rozweselać, a nie moralizować i nudzić odbiorców.

"O kapelanie" - fraszka ta zawiera krytykę obyczajów dworskich pozwalających tytułowemu kapelanowi zaniedbywać swoje obowiązki duszpasterskie. Królowa gani kaznodzieję, że zbyt długo sypia i z tego powodu nie odprawił porannego nabożeństwa, a ten się usprawiedliwia, że wcale nie spał jeszcze, gdyż, jak się później okazało, całą noc "pilnował dzbana", czyli uczestniczył w hulance i ucztowaniu. Na dodatek przyszedł przed oblicze królowej "w czerwonym ornacie", czyli pijany, z czerwoną twarzą.

"O kaznodziei" - fraszka satyryczna, krytykująca niemoralność i obłudę ówczesnego kleru. Ksiądz wygłasza w swoich kazaniach piękne i szczytne idee, nakazuje wiernym żyć w zgodzie z moralnymi zasadami, podczas gdy sam ich nie przestrzega (np. naucza o szóstym przykazaniu, a sam ma w domu kucharkę). W końcu bohater przyznaje się do tego, że za żadne pieniądze nie wiódłby takiego życia, o jakim "naucza w kościele", a kazania takie wygłasza tylko dlatego, że mu za to dobrze płacą.

"Na nabożną" - kpina z fałszywej pobożności. Podmiot liryczny zarzuca "nabożnej", że skoro twierdzi, iż nie grzeszy, to dlaczego tak często się spowiada.

"Raki" - fraszka obyczajowa, w której już tytuł sugeruje, że należy ją czytać dwukrotnie. Czytana tradycyjnie jest pochwałą kobiecych zalet (nie mają one wad, pragną miłości, a nie złota, miłują z serca, nie zdradzają, nie kłamią itp.), a wspak - drwiną z kobiecych słabości. Utwór jest refleksją na temat kobiecej natury.

"O żywocie ludzkim" - fraszka filozoficzna. Kochanowski zastanawia się nad życiem i miejscem człowieka w świecie. Zdaje on sobie sprawę z tego, że nawet jeśli będziemy bogaci i sławni, to i tak nie ominie nas przeznaczenie (jesteśmy jak lalki teatralne, którymi ono kieruje).

"Do gór i lasów" - fraszka autobiograficzna. Rozpoczyna się apostrofą do tytułowych gór i lasów, co świadczy o silnej więzi łączącej poetę z przyrodą. Podmiot liryczny przedstawia migawkowa rekonstrukcję najważniejszych wydarzeń ze swojego życia: czas studiów i podróży, udział w wyprawie wojennej Zygmunta Augusta, pobyt na dworze. Zakończenie utworu przynosi pytanie o nieznaną przyszłość, która przynosi starość. Puenta fraszki zawiera optymistyczną epikurejską maksymę "carpe diem": "Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici, / A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci".

"O doktorze Hiszpanie" - jest to fraszka napisana w formie dialogu i prezentuje zdarzenie z życia dworskiego. Tytułowy lekarz wyszedł wcześniej z karczmy, by udać się do swojego domu na spoczynek. Jednak towarzysze wspólnych zabaw idą po wieczerzy do niego, aby dalej ucztować. Wyważają drzwi ("doktor nie puścił, ale drzwi puściły") i nakłaniają doktora do uczestnictwa w dalszej pijatyce. W końcu wszyscy się spili. Rano lekarz zastanawiał się, jak się to stało, że szedł spać trzeźwy, a wstał pijany. Humor sytuacyjny miesza się tutaj z humorem słownym.

"Do fraszek. Fraszki moje (coście mi dotąd zachowały)" - refleksja Kochanowskiego na temat własnej twórczości. Poeta zapowiada, że nie chce nikogo skrzywdzić. Główną zasadą jego fraszek jest krytykowanie wad i złych uczynków, a nie występowanie przeciwko konkretnym osobom ("Niechaj karta występkom, nie personom łaje!"). Nawet gdy Kochanowski kogoś chwali, to także z umiarem, gdyż nie chce być posądzany o chęć pochlebiania ludziom.

Pieśni:

"Pieśń IX (Chcemy sobie być radzi…)" - początkowo wydaje się, że jest to utwór tylko biesiadny, chwalący przyjemności ucztowania i zachęcający do wspólnego spędzania czasu. Szybko jednak pojawiają się refleksje mówiące o rozwadze. Poeta wykorzystuje tutaj epikurejskie hasło "carpe diem" (chwytaj dzień). Za decydujące w życiu każdego człowieka uznaje wyroki boskie. Uznaje władzę bogini Fortuny, która może wynieść człowieka lub spowodować jego upadek. Filozofia poety opiera się na założeniu, że człowiek powinien pogodzić się z własnym losem, a wtedy osiągnie spokój.

"Pieśń IX (Nie porzucaj nadzieje…)" - poeta mówi, iż nie można nigdy tracić nadziei, bo nawet przyroda nie poddaje się zniechęceniu. Jako przykład na to przytacza przemijanie pór roku. Życie to przeplatające się radości i smutki. Kochanowski przypomina człowiekowi, że jego los to koło fortuny. "Lecz na szczęście wszelakie / Serce ma być jednakie" - zasada złotego środka. Ostatnie słowa mówią o wielkiej mocy wiary i zaufaniu Bogu.

"Pieśń V. Pieśń o spustoszeniu Podola"manifest renesansowego patriotyzmu. Nawiązanie do wydarzeń historycznych - napadu Tatarów na Podole w 1575 roku, kiedy to Polska znajdowała się w stanie bezkrólewia po ucieczce Henryka Walezego do Francji. Podmiot liryczny zwraca się do czytelnika i mówi o hańbie i wstydzie dla całego narodu. Hańbą nazywa "pozwolenie' na wzięcie w jasyr córek szlacheckich. Wstydem jest poddanie się zbójom. Wzywa wszystkich Polaków do walki, zemsty i wzięcia odwetu. "Polak przed szkodą i po szkodzie głupi".

"Pieśń XIX. (Jest kto, co by wzgardziwszy…)" - zwana też "Pieśnią o dobrej sławie". Porusza problematykę filozoficzną. Poeta wprowadza tutaj motyw poczciwej sławy, będącej jedną z podstawowych cnót człowieka. Uważa, że każdy powinien pozostawić po sobie dobre imię, wspomnienia i sławę, ale taką sławę, która nie przydaje próżności, a "ku pożytku dobra spólnego pomoże". Można ją zdobyć np. na polu bitwy, broniąc mężnie i odważnie wiary chrześcijańskiej.

"Pieśń świętojańska o Sobótce" - afirmacja życia ziemiańskiego. Jest to śpiewany przez dwanaście panien cykl dwunastu pieśni, wykonywanych w tzw. sobótki, czyli w wigilię św. Jana przypadającą na dzień 23 czerwca. Pieśni te zawierają opisy i pochwałę życia na wsi. Stanowią one próbę stworzenia pierwszej polskiej sielanki. Najbardziej znana jest pieśń Panny XII "Wsi spokojna, wsi wesoła…" - wieś została przedstawiona jako arkadia obfitości, idylliczna kraina, w której panuje ład, spokój i radość. Gwarantem szczęścia jest życie zgodne z rytmem natury.

Treny:

Tren I - utwór pełniący rolę wstępu do całości cyklu, składającego się z dziewiętnastu trenów. Podmiotem lirycznym jest ojciec zmarłego dziecka - poeta. Wzywa on Heraklita z Efezu (greckiego filozofa uchodzącego za pesymistę, który zastanawiał się nad znikomością człowieczej egzystencji), Simonidesa z Keos (greckiego autora trenów), troski i wszystkie żale ("płacze,… łzy…, troski…, wzdychania, I żale, i frasunki, i rąk łamania"), aby pomogły mu przetrwać najcięższe chwile, a także pomogły mu wyrazić przeżywaną tragedię. W utworze tym występuje również porównanie homeryckie - poeta porównuje śmierć do smoka, który pożera ptaszki (ptaszki symbolizują oczywiście Urszulkę). W drugiej części podmiot liryczny przybiera postać myśliciela, który rozważa położenie, w jakim się znalazł, i zastanawia się, jaką postawę ma przyjąć.

Tren V - cały tren jest porównaniem homeryckim. Podmiot liryczny przyrównuje Urszulkę do małej oliwki (drzewa drobnego i delikatnego), która z czasem dojrzewa. Nadgorliwy ogrodnik to śmierć ścinająca oliwkę. Dwa ostatnie wersy zawierają apostrofę do Persefony - mitologicznej bogini świata umarłych. Utwór kończy się pytaniem retorycznym.

Tren IX - w trenie tym zauważamy przejście do tematyki filozoficznej. Kochanowski wyraża w nim zwątpienie w podstawową wartość filozofii stoickiej, w która wierzył przez całe życie, czyli w mądrość. Zgodnie z założeniami miała ona człowieka uniezależnić od zewnętrznych okoliczności i wzruszeń spowodowanych np. bólem, cierpieniem, śmiercią najbliższych. Tymczasem w obliczu zastałych wydarzeń okazała się ona zawodna. Uczucie bólu i rozpaczy po stracie ukochanego dziecka pokonało zalecany chłodny dystans do świata. Rozum przegrał z bólem i cierpieniem.

Tren X - kryzys religijny. "Gdzie jesteś Orszulo?". Tren jest zbudowany z pytań skierowanych do zmarłej córki. Wyraża on zwątpienie w istnienie nieba i nieśmiertelność duszy. Poeta poszukuje Urszulki w miejscach zarówno chrześcijańskich, jak i pogańskich: raju, na Wyspach Szczęśliwych, w Hadesie. W końcu zadaje chyba najważniejsze pytanie: "Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest…". Słowa "jeśliś jest" stanowią podważenie całego sensu ludzkiej egzystencji, a także chrześcijańskiego dogmatu o życiu pozagrobowym. Gdy okaże się, że Urszulki nie ma w ogóle, będzie to znaczyć, że po śmierci nie ma nic, a więc nie ma także zmartwychwstania dusz. Wówczas zostałby podważony cały porządek ustalony przez Boga, a także sam fakt istnienia Najwyższego. Zrozpaczony poeta prosi córkę o ukazanie mu się (we śnie lub jako cień).

Tren XI - kryzys etyczny. Podmiot liryczny powraca do polemiki ze stoicyzmem. W tym trenie poeta wyraża zwątpienie w wartość stoickiej cnoty, w sens pobożnego życia. Przytacza szereg przykładów, w których zło zwycięża dobro. Doprowadza go to niemalże na skraj szaleństwa i autodestrukcji. Szybko jednak się opamiętuje i chce odzyskać równowagę psychiczną i umysłową. Od tego momentu kolejne treny będą mówiły o wyjściu z kryzysu i powolnym obudowywaniu zachwianego systemu wartości.

Tren XIX, albo Sen - tren ten przynosi ukojenie dla rozpaczającego ojca oraz jego pogodzenie się z losem. Śpiącemu podmiotowi lirycznemu ukazuje się jego matka wraz z Urszulką w ramionach i mówi mu, że obie są szczęśliwe i spokojne pod opieką Boga. Zapewnia go o istnieniu Boga i nieba. Ojciec uspokaja się i wycisza. "Tego się synu trzymaj, ludzkie przygody / Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody". Udaje mu się pokonać kryzys i zwalczyć wątpliwości światopoglądowe.