Dom to według słownika budynek przystosowany konstrukcyjnie i funkcjonalnie do celów mieszkalnych. Zależnie od usytuowania domy mieszkalne podzielić można najogólniej na domy miejskie (kamienica, blok mieszkalny) i domy wiejskie (chałupa, czworak), które dzielą się z kolei na domy jedno- lub wielorodzinne. W różnych okresach hist. rozwijały się odrębne formy domów mieszkalnych, w których na pierwszy plan wysuwały się np. względy obronności (zamek) czy reprezentacyjności (dwór, pałac, willa). Osobną grupę stanowią budynki przeznaczone do czasowego zakwaterowania, jak zajazdy, hotele, koszary, szpitale itp., lub dostosowane do określonych warunków klimatycznych (bungalow). Ale mówiąc dom mamy na myśli gniazdo rodzinne, rodzinę, mieszkanie wraz z jego mieszkańcami, dom też jako ojczyzna lub dom boży-świątynia. Dom symbolizuje bezpieczeństwo, trwałość, schronienie, to miejsce zorganizowane, uporządkowane i ogrodzone jest symbolem porządku, ładu kosmicznego, azylem.
Motyw domu i rodziny znajdujemy w utworach pisarzy właściwie wszystkich epok literackich. Rodzina i dom to podstawowe komórki, na których opiera się społeczeństwo. Omawiając temat domu trzeba wziąć pod uwagę różne aspekty ujęcia tego zagadnienia. Dom to nie tylko obraz szczęścia i miłości, ale też dom bez miłości i ciepła rodzinnego, gdzie ukazane zostały konflikty pokoleń i złe traktowanie dzieci. To również problem bezdomności.
Mitologia -Boginią ogniska domowego była Hestia (córka Kronosa i Rei, siostra Zeusa i Hery). Ślubowała dziewictwo, nie miała własnego domu, była opiekuńcza i stała na straży wszystkich innych ognisk domowych. Była uosobieniem gospodyni domowej. Jest wzorem gospodyni domu. Jako jedyna wśród bogów nie miała świątyni, bowiem był nią każdy dom.
"Biblia"- w Starym Testamencie pojawiają się postacie naszych prarodziców, Adama i Ewy, ich synów- Kaina i Abla, a także rodzina Noego, która jako jedyna przeżyła potop i musi odbudować ludzkość na nowo. Z Nowego Testamentu Święta Rodzina- Maria, Józef i Jezus darzą się miłością i szacunkiem, najważniejsza jest dla nich cześć oddawana Bogu.
"Przypowieść o synu marnotrawnym" mówi o młodszym z synów bogatego człowieka, otrzymał on majątek i szybko go roztrwonił w świecie. Najął się do pasienia świni, w końcu skruszony wrócił do domu. Ojciec przyjął go z otwartymi ramionami i z radością. Starzy syn był zbulwersowany tym faktem, gdyż jego ojciec nigdy tak nie potraktował, a służy mu wiernie. Ojciec wyjaśnił mu, dlaczego cieszy się z powrotu brata: "Synu, ty zawsze jesteś ze mną, a wszystko moje twoim jest. On zaś był umarły, a znowu ożył; zaginął, a odnalazł się."
Każdy człowiek jest synem marnotrawnym. Dom ojca to dom Boży, ojciec to Bóg kochający nawet grzeszników, synowie to ludzie z trudem odnajdujący się w Bogu. Syn marnotrawny z przypowieści to żałujący za winy grzesznik, którego Bóg przyjmuje do siebie.
Homer "Odyseja" -Król Itaki, Odys, bardzo niechętnie opuszcza swój dom, gdzie żyje dostatnio i spokojnie z żoną Penelopą, synem Telemachem i ojcem Laertesem. Po dwudziestu latach tułaczki powraca do domu w stanie nie zmienionym, a w nim wierną i czekającą żonę i dorosłego syna. Penelopa przez dwadzieścia lat czekała na powrót męża z wojny trojańskiej. Odyseusz tęsknił w czasie wędrówki za swymi bliskimi i domem.
"Mit o Dedalu i Ikarze" jest przykładem konfliktu pokoleń. Ojciec i syn kierują się innymi zasadami. Dedal jest rozsądny, a Ikar lekkomyślny. Dedal zaleca Ikarowi, aby nie zbliżał się zbyt bliski słońca i morza. Ikar nie zważa na przestrogi ojca i wpada do morza, które od tamtej pory nazywane jest Morzem Ikaryjskim.
J. Bedier "Dzieje Tristana i Izoldy" -Dom-pałac króla Marka i królowej Izoldy jest pełen bogactwa, przepychu i dostatku, ale jednak brak w nim ciepła, bezpieczeństwa, spokoju i miłości. Za sprawą czarów i specjalnego płynu Izolda kocha Tristana i od wygodnego domu na zamku i bycia królową w Tyntagielu woli szałas w lesie i niewygody życia z ukochanym Tristanem. Wielka i romantyczna miłość.
"Legenda o św. Aleksym" - Przed rozpoczęciem opowieści o żywocie świętego, autor prosił Boga o dar mądrości:
"Ach, krolu wieliki nasz,
Coż ci dzieją Męszyjasz,
Przydaj rozumu k mej rzeczy,
Me serce bostwem obleczy,
Raczy mię mych grzechów pozbawić,
Bych mogł o twych świętych prawić."
Podczas nocy poślubnej Aleksy poinformował żon, że wyrusza w świat. Nazajutrz potajemnie opuścił dom. Statkiem dopłynął do Syrii, znalazł miejsce pod kościołem i tam spędził wiele lat. Przez siedemnaście lat pędził żywot żebraczy w Syrii, a następnie wrócił pod bramę domu ojcowskiego i tam żył jak żebrak, nie rozpoznany przez bliskich. Przez szesnaście lat Aleksy leżał pod schodami rodzinnego domu. Po śmierci został uznany za świętego. Rodzice Aleksego byli bardzo pobożni, wspierali ubogich, postępowali zgodnie z Bożymi przykazaniami. Bardzo szczególny był dom rodziców Aleksego: zamożny, książęcy, przez długie lata nie mieli potomstwa, ale wytrwale modląc się, wyprosił u Boga upragnionego syna. Gdy Aleksy dorósł, porzucił dom, rodziców, a ich bogactwo rozdał biednym. Gdy po kilkunastu latach powrócił wynędzniały do domu rodzinnego, żył znowu długo, nie znany nikomu, mieszkając pod schodami, jako żebrak, pozwalając się poniżać.
Mikołaj Rej "Żywot człowieka poczciwego" -Rej kreśli portret szlachcica- ziemianina, który wiedzie uporządkowane życie na wsi. Człowiek poczciwy to przede wszystkim ten "co pokój czyni na ziemi". To dobry gospodarz, poczciwy, dba o swoje gospodarstwo i rodzinę. Człowiek poczciwy musi umieć znaleźć się w towarzystwie, mieć poczucie humoru. Nie boi się starości ani śmierci. Trzecia księga mówi o starości poczciwego ziemianina. "Z czytania rozkosz staremuAzaż nie rozkosz, jeśliże czytać umiesz, układszy się pod nadobnym drzeweczkiem między rozlicznymi pięknymi a woniającymi kwiateczki, albo także zimie na nadobnym a rozkosznym łóżeczku swoim, iż się rozmówisz z onymi starymi mędrcy, z onymi rozlicznymi filozofy, z których najdziesz wielkie pociechy starości swojej, w których najdziesz wielką naukę ku każdej rozważnej sprawie swojej? A chcesz li się też czym ochłodzić albo pocieszyć, azaż nie najdziesz onych rozkosznych historyj o dziwnych sprawach onych ludzi rycerskich a ludzi poważnych, którym się i podziwować, i z ich dziwnych spraw ucieszyć się możesz? A chcesz li się też pośmiać, azaż nie znajdziesz onych krotofilnych fabułek onych mądrych ludzi, z których się i nacieszyć, i nauczyć się zawżdy czego możesz? A czasem się też udasz do proroków, do apostołów, do ewanielistów, abyś też wiedział powinność swoję, a nie dał się unosić w powinności swojej od plotek rozlicznie wymyślonych świata tego, gdyż Pan nie chce cię za własną owcę sobie poczyść, nie będziesz li też słuchał własnego głosu jego, a udasz się za głosem sprośnego najemnika, któryć tylko będzie bęczał i ryczał jako wół dla pożytku swego. A toć snadź będzie napilniejsza już na tej drodze tego wędrowania twego, abyś się pytał co naprościej drogi do Pana swego a do onego wdzięcznego miejsca swego, dokąd cię już pewnie wiedzie powinność twoja, a prawie już masz jako pewną obietnicę do Niego. Bo to wdzięczna rzecz jest każdemu, kto w drogę jedzie albo idzie, iż nie przydzie na błędne a na omylne drogi, jedno iż prosto a bezpiecznie sobie jedzie albo idzie, wiadomym a torowanym gościńcem swoim." Nie ma w życiu miejsca na obowiązki żołnierskie, szlachcic może jedynie wypełniać obowiązki posła. Ukazany został dom ziemianina, który żyje zgodnie z rytmem natury, gospodaruje mądrze, z przyjemnością pracuje w ogrodzie i sadzie, latem jest wspaniale, bo wówczas wszystko dojrzewa, co było posadzone wiosną:
"Nuz gdy przyjdzie ono gorące lato, azaż nie rozkosz, gdy ono wszystko, coś na wiosnę robił, kopał nadobnieć dojrzeje a poroście ? Anoć niosą jabłuszka, gruszeczki, wisneczki, śliweczki (...) więc z ogródków ogóreczki, maluneczki, ogrodne ony ine rozkoszy. (...) Używaj, miła duszo, masz wszystkiego dobrego dosyć." Zima ma swoje uroki, to pora łowienia ryb, polowań, odpoczynku w domu, w towarzystwie sąsiadów,
wie, że zimą będzie mógł spokojnie korzystać z tych dobrodziejstw natury, które zgromadził latem i jesienią. "Nuz nachodziwszy się po swym pobożnym gospodarstwie, już też sobie w ciepłej izbie usiądziesz albo sam, albo z przyjacielem. A jeślić jeszcze Pan Bóg dziatki dał, toć już jako błazenkowie kuglują, żonka z panienkami szyje, też się z tobą rozmawia, albo też co powieda, pieczeń się wieprzowa dopieka, cietrzew w rosołku, a kapłun z kluskami dowiera, więc rzepka, więc inne potrawki. A czegóż ci więcej trzeba."
Ma dbać o ogród, uprawiać owoce i warzywa. "Też sobie i wineczka, i różyczek możesz przysadzić, bo się to barzo łacno wszytko a za barzo małą pracą przyjmie. Dostawszy gałęzi winnych, ukopawszy dołek, nasypawszy gnoju drobnego a trzaskowiska, położywszy dwie gałązce na krzyż, środek onych gałązek wtłoczywszy w on dołek, nadobnie onąż ziemią przyłożysz, a końce ku górze wypuścisz; tedy się to barzo snadnie przyjmie. Także też tam chwastu strzeż, boć ten każdą rzecz zagłuszy. Potym, kiedy się rozroście, niepotrzebne gałązki i liście, gdzie go wiele, obrzynaj, bo także też to wilgotność wyciąga która miała gronka urościć, jako i chwast około szczepów."
Dom zgodny, harmonijny, gdzie gospodarz z żoną i dziećmi darzą się miłością, są życzliwi i przechadzają się po swoim ogrodzie, żyją w zgodzie z sąsiadami, dom bogaty we wszystko, jawi się jako mitologiczna Arkadia. Rej potrafi cieszyć się życiem i być szczęśliwym. Ideały moralne Reja to cnota, umiarkowanie, spokój duszy. Utwór jest afirmacją świata i jego spraw. "O ŚRZEDNIM WIEKU ŻYWOTA POCZCIWEGO CZŁOWIEKA, ZWŁASZCZA O PIRWSZYM POSTANOWIENIU JEGOA gdyżechmy już odprawili pirwszy wiek człowieka młodego, to jest od narodzenia jego aż do śrzedniego wieku jego, gdzie się już wypisała wszytka młodość jego, i wychowanie jego, i przyrodzenie jego, ćwiczenie, nauki i wszytki postępki jego, już też pójdziemy do tego, jako gdy człowiek poczciwy już przydzie do wieku postanowniejszego, to jest do wieku śrzedniego, któregożkolwiek stanu będzie, jako wiek on swój i ony czasy swoje aż do starości swojej około siebie sprawować i stanowić ma, co by było i ku dobrej sławie jego, i ku poczciwości jego. Czworaki stan ludzkiBo acz są stany różne i na różne sprawy, urzędy i rozliczne postępki wedle sprawy świata tego dziwnie rozsadzone, a wszakoż już stan narodu pospolitego tak mi się zda, iż jest właśnie na czterzy części rozdzielony, to jest: stan małżeński, stan wdowi, stan dziewiczy, a czwarty stan bezzakonny a sobie wolny. A między tymi wszytkimi stany żaden się lepiej Panu Bogu nie podoba i żaden nie jest poczciwszy tak ku pobożnemu żywotowi, jako też i ku inym sprawam świata tego, jako stan małżeński. Stan małżeński nalepszyA tak, gdy już pan młody przydzie do lat swych doskonalszych, to jest do lat wieku śrzedniego, nie lza, jedno iż się już musi starać, kędy dalej swe koła toczyć ma, a jako się postanowić i umiarkować jako by już dalej żywot swój w poczciwym opatrzeniu a w pobożnym postanowieniu rządzić i sprawować miał. A postanowienie jego żadne poczciwsze, przystojniejsze ani pobożniejsze być nie może, jedno sobie wziąć żonkę poczciwą a w bojaźni bożej wyćwiczoną, a w onej nadobnej społeczności starać się o to ze wszytkiej pilności, jako by wżdy ony lata swe i lata dalsze, które go już dalej do kresu wiodą, tak wiódł, tak sprawował, jako by wżdy w nich żywot swój stanowił ku czci Panu Bogu swemu i ku pociesze powinowatym swoim, a także i ku czci a ku sławie swojej, także, jeśli by się do tego pozdarzył ku służbie Rzeczypospolitej i ojczyźnie swojej, a stąd i ku podparciu, i ku porządkowi lepszemu dobrego mienia swego. Co się w żadnym inym stanie wszytko zawrzeć ani słusznie postanowić nie może, jedno w tym stanie, który się Panu Bogu podoba i któremu zawżdy hojne błogosławieństwo obiecuje, gdyż są nigdy nieomylne obietnice Jego."
Życie na wsi, w bliskim kontakcie z naturą i zgodzie z jej rytmem, daje człowiekowi poczucie szczęścia i spełnienia. Uczy też pokory wobec świata i godzenia się z przemijaniem i śmiercią. "Jeśliże też masz sadzaweczki albo stawki jakie, to też tego trzeba nie opuszczać, nadobnie dno przesuszywszy, a gdy już traweczką podroście, nie głęboko wody przystawić, siedm albo dziewięć karpi puścić, takież w drugą karasków. Bo siłna to lichwa z kilka ryb puścić, a kilkaset kop wziąć. Jeśli też masz łońskie drobne, tedy to w staweczki rozsadzić, a nie masz li, nabyć albo kupić; ali to poroście, ali ty i pieniążki, i pożytek z tego możesz mieć. A nie żałuj grzywny, którać może uczynić dziesięć, i stawku posypać, i nowy, gdzie możesz, jeśli po temu miejsce masz, ukopać, bo to i rozkosz, i pożytek, i wdzięczna krotofila. Idziesz na przechadzkę, ano rybeczki przed oczyma twymi skaczą, pirwsza rozkosz; każesz chłopiętom zabrnąć, druga rozkosz; za część weźmiesz grzywnę, a drugie też do panwie, trzecia rozkosz; a snadź ta trzecia ma coś naprzód przed tymi drugimi."
Jan Kochanowski "Pieśń świętojańska o Sobótce" (Pieśń Panny XII) - to obszerny poemat o wsi. Tematykę do niej zaczerpnął Kochanowski z wierzeń ludowych- z pogańskiego święta Kupały, które obchodzono w noc św. Jana. Jest pochwałą życia na wsi, która daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności (inaczej niż życie żeglarza). Przedstawiony jest idylliczny obraz wiejskiego życia, choć wymagającego wielkich trudów i ciężkiej pracy, to umożliwiającego jednak osiągnięcie szczęścia. Z jednej strony mamy renesansową radość życia, z drugiej pochwałę spokoju, który człowiekowi zapewniają przyroda i życie na wsi. W Wieś to Arkadia, miejsce zupełnie bezpieczne i spokojne. Dom tu pokazany nie razi przepychem, choć niczego nie brak jego mieszkańcom (sady obradzają, pszczoły miód dawają). Autor przedstawia idealny obraz rodziny mieszkającej na wsi. Mężczyzna to gospodarz, który dogląda gospodarstwa, opiekuje się dobytkiem i rodziną. Kobieta to skrzętna gospodyni, która pomaga mężowi w wprowadzeniu gospodarstwa. Rodzina wspólnie pracuje, ale znajduje też czas na zabawę, na ogniska w gronie przyjaciół i na rozmowy. W tym domu panuje zgoda, harmonia (gospodyni wspiera męża radą, dzieci wychowane są w szacunku dla starszych). W pieśni tej Kochanowski pochwalił pracę, życie zgodne z naturą i życie rodzinne. Panna XII śpiewa:
"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?
Człowiek w twej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywię;
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie.
Inszy się ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze,
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi.
Najdziesz, kto w płat język dawa,
A radę na funt przedawa,
Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardła na to odważają.
Oracz pługiem zarznie w ziemię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają;
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda jagniąt pełna.
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszytko nosi.
Skoro też siew odprawiemy,
Komin wkoło obsiędziemy.
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne plęsy z ukłony,
Tam cenar, [tam] i goniony.
A gospodarz wziąwszy siatkę
Idzie mrokiem na usadkę
Albo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.
W rzece ma gęste więcierze,
Czasem wędą ryby bierze;
A rozliczni ptacy wkoło
Ozywają się wesoło.
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
Gra w piszczałkę proste pieśni;
A faunowie skaczą leśni.
Zatym sprzętna gospodyni
O wieczerzej pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że się obejdzie bez jatek.
Ona sama bydło liczy,
Kiedy z pola idąc ryczy,
Ona i spuszczać pomoże;
Męża wzmaga, jako może.
A niedorośli wnukowie,
Chyląc się ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male,
Wstyd i cnotę chować w cale.
Dzień tu, ale jasne zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszytki
Wieśne wczasy i pożytki".
William Szekspir "Makbet" -ukazuje dom zbrodniczy. Makbet wiedziony żądzą władzy wkracza na drogę zbrodni (jedna zbrodnia pociąga następne), popełnia kolejne zbrodnie. Makbet staje się władcą- tyranem, władza jest dla niego najważniejsza. Później obawia się, że zbrodnie mogą się wydać, ale dopuszcza się kolejnych morderstw. Małżonkowie szybko stają się sobie obcy, więc dom ich po niedługim czasie zamienia się w ruinę. Lady Makbet popełnia samobójstwo, wcześniej dręczą ją sny, nie może zmazać plamy krwi.
William Szekspir- "Romeo i Julia"- konflikt pokoleń, rodziny zakochanych są ze sobą skłócone od lat. Mimo nienawiści rodziców młodzi zakochują się w sobie. Biorą potajemny ślub, miłość ich zmienia. Julia podporządkowana rodzicom, buntuje się i nie chce wyjść za mąż za kandydata, którego wybrała jej rodzina, kocha Romea. A Romeo za wszelka cenę chce być z Julią. Julia dotąd posłuszna rodzicom, sprzeciwia się matce i ojcu. Usiłuje uniknąć ślubu z Parysem, wybranym dla niej przez rodziców i w tym celu decyduje się na podstęp ojca Laurentego. Wypija tajemniczy płyn, który ma spowodować jej pozorną śmierć. Romeo myśląc, że Julia naprawdę nie żyje, odbiera sobie życie. Julia widząc martwego Romea, popełnia samobójstwo. Ich śmierć jest powodem do zażegnania sporu między zwaśnionymi rodami.
Molier "Skąpiec" -Dom Harpagona to przykład siedemnastowiecznego mieszczańskiego domu we Francji, przy czym domowników nie łączą żadne więzi uczuciowe. Harpagon narzucił wszystkim oszczędny sposób życia: służbę podejrzewa, że go okrada, dzieci chce się jak najszybciej pozbyć z domu, by ich nie karmić i nie ubierać. Harpagon żyje w stałym lęku przed wydatkami i kradzieżą, uprawiając potajemnie lichwiarstwo. Centralne miejsce w tym domu zajmuje szkatułka, która skupia całą uwagę gospodarza, tam znajdują się jego oszczędności. Harpagon tyranizuje wszystkich mieszkańców swojego domu, ale w dodatku staje na drodze do szczęścia własnych dzieci. Dzieci cierpią przez poglądy ojca- despoty, dla którego nie liczą się żadne wartości oprócz pieniędzy. Skąpstwo Harpagona ma tu dwa oblicza: jedno - odrażające, drugie zaś komiczne i rozbrajające przez swą naiwność, jest źródłem komizmu tego utworu. Harpagon na wszystkim oszczędza. Dom jest prowadzony tak, aby wydawać jak najmniej pieniędzy, dlatego wizytówką jego mieszkańców nie może być służba, bo chodzi w obdartej odzieży, nie płaci jej, sam nie dojada. W domu Harpagona nie ceni się więzi rodzinnych, miłości, zaufania czy przywiązania. Harpagon wymaga od swoich dzieci całkowitego posłuszeństwa. Dzieci nie obchodzą go, chce się ich jak najszybciej pozbyć, są dla niego przeszkodą. Nie liczy się z ich uczuciami, sam wybiera im życiowych partnerów. Kieruje się chęcią zysku. Elizę chce wydać za mąż wbrew jej woli lub zamknąć w klasztorze. Kleant gra w karty, zaciąga długi. Harpagon był tak chciwy, że nie chciał "dorzucić" ani grosza na śluby swoich dzieci z ich wybrankami życiowymi. W domu nikt nie jest szczęśliwy przez skąpstwo Harpagona. W domu zamiast miłości i zaufania, panują lęk i podejrzenia. W domu tym brakuje uczciwości i serdeczności, najważniejszy jest pieniądz i to on rządzi. Pieniądze są ważniejsze od rodziny.
I. Krasicki "Żona modna" -Pan Piotr żeni się dla korzyści majątkowych. Pieniądze okazują się ważniejsze niż miłość, małżeństwo nie jest udane. Za sprawą modnej Filis spokojny, tradycyjny dom szlachecki został "wywrócony do góry nogami", przebudowa ogrodu, zmiana wyglądu komnat, został też zmieniony rytm życia (ciągłe zabawy i bale) oraz organizacja w domu (zwalnianie starych, wiernych służących).
"W dwa tygodnie już domu i poznać nie można,
Jejmość w planty obfita, a w dziełach przemożna,
Z stołowej izby balki wyrzuciwszy stare,
Dała sufit, a na nim Wenery ofiarę.
Już alkowa złocona w sypialnym pokoju,
Gipsem wymarmurzony gabinet od stroju.
Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury,
A nowym dziełem kunsztu i architektury
Z półek szafy mahoni, w nich książek bez liku,
A wszystko po francusku: globus na stoliku,
Buduar szklni się złotem, pełno porcelany,
Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany.
Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace,
A ja w kącie nieborak, jak płacę, tak płacę.
To mniejsza, lecz gdy hurmem zjechali się goście,
Wykwintne kawalery i modne imoście,
Bal, maszki, trąby, kotły, gromadna muzyka,
Pan szambelan za zdrowie jejmości wykrzyka,
Pan adiutant wypija moje stare wino,
A jejmość w kącie szepcząc z panią starościną,
Kiedy ja się uwijam jako jaki sługa,
Coraz na mnie pogląda, śmieje się i mruga.
Zachcianki i kaprysy żony, szczególnie jej bal z fajerwerkami doprowadzają do ruiny finansowej.
"Po wieczerzy fejerwerk. Goście patrzą z sali;
Wpadł szmermel między gumna, stodoła się pali.
a wybiegam, ja gaszę, ratuję i płaczę,
A tu brzmią coraz głośniej na wiwat trębacze.
Powracam zmordowany od pogorzeliska,
Nowe żarty, przymówki, nowe pośmiewiska.
Siedzą goście, a coraz więcej ich przybywa,
Przekładam zbytni ekspens, jejmość zapalczywa
Z swoimi czterma wsiami odzywa się dwornie.
"I osiem nie wystarczy" - przekładam pokornie.
"To się wróćmy do miasta". Zezwoliłem, jedziem;
Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem.
Już... ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,
Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie".
G.G. Byron "Giaur" -Pojawia się tu fragmentaryczny obraz pustego domu Hassana, gdzie nie ma sług, jest cicho, głucho, w ogrodzie czasami słychać puszczyka, wszędzie jest zielsko. W haremie nie ma śladu życia. Wszystko to stało się za sprawą zemsty Giaura, który po śmierci Leili przyszedł i smętarz zrobił z Baszy domu. Jego rozpacz popycha go do zemsty na Hassanie, staje się mścicielem własnej krzywdy. Zabija Hassana, ale nie koi to jego rozpaczy. Hassan zostaje śmiertelnie ranny z ręki Giaura. Giaur mówi:
"Tak ! tyś pochował w falach mą Leilę,
Jam cię pochował w czerwonej mogile.(...)
Zbójcą zostałem, jeździłem na wzwiady,
Aż w końcu zdrajca padł ofiarą zdrady,
Jam spełnił swoje, zemścił się nad tobą.
A teraz dalej- w świat- jadę sam z sobą."
Giaur nie żałuje zmarnowanego losu ani popełnionych czynów. Postąpiłby tak samo jak Hassam:
"Mógłbym, śmiałbym to samo uczynić,
Gdyby kochanka śmiała mi przewinić."
Choć śmierć jej była zasłużoną karą."
Lecz jej niewierność była dla mnie wiarą."
Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz" utrwala stary szlachecki świat. Spotykamy tu opisy spraw takich jak polowania, zajazd, sejmiki, prace rolne, procesy sądowe. Dom-dworek w Soplicowie, gdzie panuje kult narodowych pamiątek , gdzie każdy, kto tu trafi, czuje się bezpiecznie i zna swoje miejsce zarówno podczas posiłków, przy stole, jak też podczas spaceru. Mickiewicz czyni Soplicowo centrum polszczyzny. Sędzia ceni staropolską grzeczność, tradycje.
"Takie były zabawy, spory w one lata
Śród cichej wsi litewskiej, kiedy reszta świata
We łzach i krwi tonęła, gdy ów mąż, bóg wojny,
Otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny,
Wprzągłszy w swój rydwan orły złote obok srebrnych,
Od puszcz libijskich latał do Alpów podniebnych,
Ciskając grom po gromie: w Piramidy, w Tabor,
W Marengo, w Ulm, w Austerlitz. Zwycięstwo i Zabor
Biegły przed nim i za nim. Sława czynów tylu,
Brzemienna imionami rycerzy, od Nilu
Szła hucząc ku północy, aż u Niemna brzegów
Odbiła się, jak od skał, od Moskwy szeregów,
Które broniły Litwę murami żelaza
Przed wieścią dla Rosyi straszną jak zaraza."
Dom życzliwy wszystkim, gościnny. Gospodarz, Sędzia, bardzo dba o to, aby w jego domu były zachowane tradycje i panowały porządek, harmonia, życzliwość, wyznaje bowiem zasadę: tym ładem (...) domy i narody słyną, z jego upadkiem domy i narody giną. Połączenie pojęcia domu w dwóch sensach: jako rodziny i jako ojczyzna. Podkomorzy i Telimena, szlachtę zaściankową- Dobrzyńscy, szlachtę zubożałą- Wojski, Gerwazy i Protazy. Obraz Soplicowa jest sielankowy. Mickiewicz przedstawił obyczaje i zwyczaje panujące w Soplicowie. Uczty staropolskie, wieczerze były najważniejszymi wydarzeniami tamtych lat, zachowywano porządek sadzania gości za stołem na wyznaczonych miejscach według wieku i urzędu. Na ucztach nie mogło zabraknąć jedzenia, a najważniejszą potrawą był chłodnik. Przy stole obowiązywały określone zasady, obowiązywał porządek usadzenia za stołem gości i gospodarzy oraz kolejność podawania potraw. Były tańce i toasty. Należało usługiwać damom i zabawiać je rozmową, prowadzono dyskusje. Sędzia jako gospodarz dbał o zachowanie obyczajów przy stole. Jedną z ulubionych rozrywek szlachty były polowania. Polowano na grubego zwierza, ważne było ustawienie myśliwych na odpowiednich miejscach i gra na rogu, obwieszczająca koniec polowania. Po polowaniu był czas na dyskusje i na gotowanie bigosu.
"Knieje! do was ostatni przyjeżdżał na łowy,
Ostatni król, co nosił kołpak Witoldowy,
Ostatni z Jagiellonów wojownik szczęśliwy
I ostatni na Litwie monarcha myśliwy.
Drzewa moje ojczyste! jeśli Niebo zdarzy,
Bym wrócił was oglądać, przyjaciele starzy,
Czyli was znajdę jeszcze? czy dotąd żyjecie?
Wy, koło których niegdyś pełzałem jak dziecię...
Czy żyje wielki Baublis, w którego ogromie
Wiekami wydrążonym, jakby w dobrym domie,
Dwunastu ludzi mogło wieczerzać za stołem?
Czy kwitnie gaj Mendoga pod farnym kościołem?
I tam na Ukrainie, czy się dotąd wznosi
Przed Hołowińskich domem, nad brzegami Rosi,
Lipa tak rozrośniona, że pod jej cieniami
Stu młodzieńców, sto panien szło w taniec parami?
Chętnie uczestniczono w grzybobraniach, które były ulubioną rozrywką ziemiaństwa. Uczestnicy grzybobrania ubrani byli w specjalne stroje. Dwór w Soplicowie został ukazany jako ostoja szczęścia i porządku. Soplicowo jest ostoja tradycji, obyczajów, gromadzenia pamiątek narodowych. Tu na ścianach wiszą portrety sławnych Polaków, stary zegar wybija o pełnych godzinach melodię "Mazurka Dąbrowskiego". Młodzież wychowuje się w duchu patriotyzmu. Małżeństwa kojarzyli rodzice, mając na uwadze majątek kandydatów. Sędzia zachowuje polskie tradycje, jest patriotą. Sędzia Soplica to wzorowy ziemianin, jest przywiązany do dawnych obyczajów, tradycji. Małżeństwa kojarzyli rodzice, mając na uwadze majątek kandydatów. Mickiewicz ukazał w "Panu Tadeuszu" codzienne życie obyczajowe szlachty, poeta podkreślił przywiązanie szlachty do tradycji i starych obyczajów.
Zygmunt Krasiński "Nie-Boska komedia" - W salonie przy kolebce z uśpionym dzieckiem, w trakcie przygotowań do chrztu, małżonkowie sprzeczają się. Maria stwierdza, że Henryk już jej nie kocha. Prosi go, by przynajmniej nie opuszczał ich dziecka i je kochał. Henryk odpowiada: "Czuję, że powinienem cię kochać." Mąż rozpacza z powodu zawartego małżeństwa, stawia Bogu pytanie: "Boże, czyś ty sam uświęcił związek dwóch ciał ? czyś ty sam wyrzekł, że nic ich rozerwać nie zdoła, choć dusze się odepchną od siebie, pójdą każda w inną stronę i ciała, gdyby dwa trupy zostawia przy sobie ?" Mąż wraca do domu i dowiaduje się, że Maria jest w szpitalu wariatów. Idzie tam, przedstawiając się jako przyjaciel męża chorej. Maria opowiada mu, że stała się poetką i również ich syn w przyszłości będzie poetą. Po chwili umiera. W dziesięć lat później Henryk modli się na cmentarzu przy grobie swej żony w raz synem Orciem. W domu hrabiego Henryka wszyscy są nieszczęśliwi: on sam opuszcza dom w pogoni za ideałami, męczy go i nuży codzienność; jego żona, chcąc zachować miłość męża, stanie się poetką, wreszcie umrze, podobnie jak ich syn Orcio. Henryk na tle spraw rodzinnych jako mąż i ojciec nie wypada dobrze. Po ślubie rozpoczyna się tragedia, Henryk jest wrażliwy, jest poetą, nie interesuje go zwykłe, codzienne życie. Życie rodzinne nie odpowiada mu, nie daje mu szczęścia, nie dostrzega jego wartości, chce uciec przed rzeczywistością i codziennymi sprawami. "Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej..." Henryk jest oderwany od realnego życia, jest egoistą, wyobcowany i żyje tylko własnymi fikcjami poetyckimi i marzeniami o miłości i sławie. Poezja i sława są celem marzeń i dążeń Henryka, dla marzeń poetyckich poświęca szczęście żony, życie syna i własny spokój. "Słuchaj, Mario, może ty udajesz, skryłaś się gdzie. żeby mnie ukarać? Ozwij się, proszę cię, Mario - Marysiu. -Nie - nikt nie odpowiada. - Janie - Katarzyno! - Ten dom cały ogłuchł - oniemiał. -Tę, której przysiągłem na wierność i szczęście, sam strąciłem do rzędu potępionych już na tym świecie. - Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu. - Czyż na to piekło mnie wypuściło, bym trochę dłużej był jego żywym obrazem na ziemi? Na jakiejże poduszce ona dziś głowę położy? - Jakież dźwięki otoczą ją w nocy? - Skowyczenia i śpiewy obłąkanych. Widzę ją - czoło, na którym zawsze myśl spokojna, witająca - uprzejma - przezierała - pochylone trzyma- a myśl dobrą swoją posłała w nieznane obszary, może za mną, i błąka się. biedna, i płacze." Jego żona, która miała być jego muzą i natchnieniem, okazała się zwykłą kobietą. Jest prosta, nie jest poetką, pragnie talentu poetyckiego dla swego syna.
Bolesław Prus "Antek" -Dom jest tak biedny, że matka musi podjąć bolesną decyzję o wysłaniu jednego z dzieci (Antka) w poszukiwaniu szczęścia w mieście. Nowela Bolesława Prusa. Opowieść o losach nieprzeciętnie zdolnego chłopca, który w środowisku, w którym przyszło mu żyć (zacofana polska wieś), niezrozumiany przez najbliższe otoczenie (matkę, chrzestnego, nauczyciela z wiejskiej szkółki), traktowany jest jak leń, nie może więc rozwijać swoich zdolności. "Każdy chłopski dom, szarą słomą pokryty, miał ogródek, a w ogródku śliwki węgierki, spomiędzy których widać było komin sadzą uczerniony i pożarną drabinkę. Drabiny te zaprowadzono nie od dawna, a ludzie myśleli, że one lepiej chronić będą chaty od ognia niż dawniej bocianie gniazda. Toteż gdy płonął jaki budynek, dziwili się bardzo, ale go nie ratowali." Dlatego też Antek opuszcza rodzinne strony, w których nie ma szans na przyszłość, opuszcza dom, by w świecie szukać nauki, wiedzy i perspektyw rozwoju. Utwór o typowo pozytywistycznym przesłaniu, zakończony apelem do czytelnika o wspieranie podobnych Antkowi młodych ludzi ze wsi. Wykazuje konieczność edukacji wsi i walki z jej obyczajowym i cywilizacyjnym zacofaniem.
Bolesław Prus "Kamizelka" -Ubogi dom dwojga bardzo skromnych ludzi, których wzajemna miłość i wielkie oddanie wnoszą w smutną codzienność wiele ciepła. Tytułowa kamizelka należała do bliskiego sąsiada narratora, młodego, niezamożnego urzędnika chorego na gruźlicę. Utwór rozpoczyna opowieść narratora o jego kolekcji osobliwych przedmiotów, wśród których jest kamizelka bez guzików. "Oto ona. Przód spłowiały, a tył przetarty. Dużo plam, brak guzików, na brzegu dziurka, wypalona zapewne papierosem. Ale najciekawsze w niej są ściągacze. Ten, na którym znajduje się sprzączka, jest skrócony i przyszyty do kamizelki, wcale nie po krawiecku, a ten drugi, prawie na całej długości, jest pokłuty zębami sprzączki." Urzędnik wraz z żoną sprowadził się do kamienicy na początku kwietnia. Byli to młodzi ludzie, "ani ładnie, ani brzydcy". Kochali się i troszczyli o siebie. W niedziele chodzili na spacery do Łazienek, Ogrodu Botanicznego. Rano wychodził do pracy, żona szyła, dawała lekcje. Harmonię burzy śmierć męża. W lipcu pan się przeziębił, miał krwotok, żona wezwała doktora. Kobieta zajmowała się mężem z największą czułością. Lekarz dał nadzieję kobiecie, że mąż wyzdrowieje. Choroba przedłużała się, pan kaszlał, chudł, miał krwotoki. Przestał pracować, całe dnie spędzał w domu. Okazuje się, że choroba jest nieuleczalna, żona starała się to ukryć przed mężem. Prosi doktora, by przychodził, co pozwoli uspokoić pana. Mężczyzna coraz bardziej chudł, co zauważył, wkładając zbyt obszerną kamizelkę. Codziennie przymierzał kamizelkę i utwierdzał się, że nabiera ciała. Codziennie posuwał sprzączkę ściągacza, chciał pokazać żonie, że nabiera ciała, co oznaczało, że zdrowieje. Jego żona co dzień skracała pasek, on o tym nie wiedział. Mężczyzna uwierzył, że wyzdrowieje. Wspierali się nawzajem, bardzo się kochali, chcieli sobie dodać otuchy. Po śmierci urzędnika kamizelkę kupił od Żyda sąsiad młodej małżeństwa, narrator. Odszedł, nie poznając tajemnicy żony. Narrator zadawał sobie pytanie, czy małżonkowie będą mogli wyjawić sobie tajemnice kamizelki. W spokojne życie młodych ludzi wtargnęła choroba, która zburzyła dotychczasowy ład. Małżonkowie kochali się, traktowali wzajemnie z wielką czułością i troską. Bohaterowie Prusa to zwyczajni ludzie, ale łączy ich prawdziwa miłość, której nie zniszczyła choroba.
Narrator w puencie utworu stwierdza, że gdy nie ma już nadziei, zawsze jest miłość:
"Dziś patrząc na kamizelkę, widzę, że nad jej ściągaczami pracowały dwie osoby. Pan- co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień- skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy. Czy znowu zejdą się kiedy oboje, ażeby powiedzieć sobie cały sekret o kamizelce ?..."- myślałem patrząc na niebo. Nieba prawie już nie było nad ziemią. Padał tylko śnieg taki gęsty i zimny, że nawet w grobach marzły ludzkie popioły. Któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca ?..."
Bolesław Prus "Lalka" W kamienicy Łęckich są różne domy, będące ilustracjami warunków życia wielu warstw społecznych: baronowej Krzeszowskiej, pani Stawskiej - skromny dom, którego mieszkanki wstydzą się swego ubóstwa, funkcjonujący dzięki pracy pani Stawskiej; "goły i wesoły" domy studentów, których nie stać nawet na opłacenie komornego, ale nie brakuje im poczucia humoru. Kamienica ŁĘCKICH, mieszkanie piękne, przestronne, widne. "Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy, lecz wynajmował lokal, złożony z ośmiu pokojów, w stronie Alei Ujazdowskiej. Miał tam salon o trzech oknach, gabinet własny, gabinet córki, sypialnią dla siebie, sypialnią dla córki, pokój stołowy, pokój dla panny Florentyny i garderobę, nie licząc kuchni i mieszkania dla służby, składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja, jego żony, która była kucharką, i panny służącej, Anusi.
Mieszkanie posiadało wielkie zalety. Było suche, ciepłe, obszerne, widne. Miało marmurowe schody, gaz, dzwonki elektryczne i wodociągi. Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość. Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną, ani za mało, ani za wiele, a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami. Kredens budził w widzu uczucie pewności, że z niego nie zginą srebra; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych; stół można było obciążyć, na krześle usiąść bez obawy załamania się, na fotelu marzyć.
Kto tu wszedł, miał swobodę ruchu; nie potrzebował lękać się, że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje. Czekając na gospodarza nie nudził się, otaczały go bowiem rzeczy, które warto było oglądać. Zarazem widok przedmiotów, wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom, nastrajał go na jakiś ton uroczysty." Dom państwa Łęckich, gdzie zachowuje się pozory dawnej świetności, żyje na kredyt, zachowuje się pozory, a do płacenia długów wzywa się i prosi Wokulskiego. Dom, w którym od zawsze wszystko było, a Izabela nie mogła narzekać na biedę. "Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale - nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto.
Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna, pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy. Nie istniały różnice położeń geograficznych, gdyż w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie, te same obyczaje, te same sprzęty, a nawet te same potrawy: zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego, ostrygi z Morza Północnego, ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego, zwierzyna ze wszystkich krajów, owoce ze wszystkich części świata. Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości, gdyż krzesła jej podsuwano, talerze podawano, ją samą na ulicy wieziono, na schody wprowadzano, na góry wnoszono.
Woalka chroniła ją od wiatru, kareta od deszczu, sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury. Dwa razy spotkała ją straszna burza, raz w Alpach, drugi - na Morzu Śródziemnym. Truchleli najodważniejsi, ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu, ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa. Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów, kamieni i morskiego odmętu, jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury, które zakrywały słońce. To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy."
Miejsce, w którym Stach Wokulski czuje się źle, zawsze da się mu odczuć niskie pochodzenie. Izabela szydzi z niego. Jest tylko "zwyczajnym kupcem".
Eliza Orzeszkowa- "Nad Niemnem" pochodzi z drugiego, dojrzałego okresu twórczości Elizy Orzeszkowej. Powieść po raz pierwszy drukował w odcinkach "Tygodnik Ilustrowany" w 1887 roku. Pierwotnie powieść miała nosić tytuł "Mezalians". W 1888 roku, na dzień przed dwudziestą piątą rocznicą powstania styczniowego, ukazało się książkowe wydanie "Nad Niemnem". Uznano ją za narodowy epos, a cenzura w 1890 roku zabroniła kolejnej edycji. Akcja utworu toczy się w latach osiemdziesiątych XIX wieku na Grodzieńszczyźnie, we dworze Korczyńskich oraz w sąsiednim zaścianku Bohatyrowiczów. Orzeszkowa ukazuje w "Nad Niemnem" rozległy obraz społeczeństwa polskiego drugiej połowy XIX wieku. Opisuje czasy po klęsce powstania styczniowego. Bohaterem zbiorowym jest szlachta: od arystokracji po zaścianek. Autorka prezentuje warstwę szlachecką, ukazuje jej zróżnicowanie. Korczyński to człowiek pracowity, uczciwy i oddany rodzinie. Musiał zaciągnąć długi, zostały narzucone kary pieniężne przez zaborców. Benedykt musiał odrzucić ideały młodości. "Trzymałem ziemię...Ale w jeden punkt zapatrzony inne z oczu tracił; jak wół ze schyloną pod jarzmem głową jedną bruzdę depcąc, inne dostrzegać przestawał." Emilia mu nie pomaga, to wieczna hipochondryczka. Cały czas znajdywała coraz to nowe choroby, cierpiąca na migreny. Ucieka w świat marzeń, w świat romansów, nie opuszcza pokoju. Nic ją nie obchodzi, jest egoistką, dba tylko o siebie, jest egocentryczna. Nie rozumie męża, nie zna jego pracy, ma mu za złe, że nie poświęca jej czasu, a zajmuje się tylko gospodarstwem, jest zapatrzona w siebie, w niczym nie pomaga w domu.
Witold to wyznawca postulatów "pracy u podstaw" i "pracy organicznej", uważa, że należy pomagać mieszkańcom zaścianka. Ciężko pracują Bohatyrowicze, szanują pracę, która przynosi im korzyści. Małżeństwo Justyny z Jankiem staje się symbolem zbratania się ziemiaństwa z ludem. Orzeszkowa tak pisała o głównym problemie utworu:
"Wszystko prawie, co się dzieje w powieści, uczepionym jest do tego węzła (powstania styczniowego) i z niego bierze albo początek swój, albo przyczyny rozwoju. Węzeł ten z przyczyn cenzuralnych osłonięty jest woalem przemilczeń i przenośni, który z łatwością przebije oko polskiego czytelnika (...) Jest to, można powiedzieć, styl więzienny..."
Maria Konopnicka "Mendel Gdański" -Dom starego Żyda, który samotnie wychowuje wnuka, ucząc go szacunku dla nauki i pracy, kultywując tradycje żydowskie. Nie ukrywa, że jest Żydem, nie wstydzi się tego. Stary Żyd mieszka w Polsce i czuje się Polakiem. Mendel potwierdził swą przynależność do polskiego społeczeństwa rzetelną pracą i udziałem w powstaniu styczniowym. Pochodzenie nie przeszkadza mu cieszyć się dobrą opinią i życzliwością sąsiadów - Polaków. Mendel nie dopuszczał do siebie myśli, że może być prześladowany z powodu religii, przecież jest uczciwym człowiekiem. Do pewnego wydarzenia. Źli ludzie nie mogą się pogodzić z faktem, że Mendel jest Żydem i nie pozostawiają jego domu w spokoju. Któregoś dnia pijany motłoch rani kamieniem jego wnuka Kubusia. Mendel nie zostaje pobity, obronił go student. Kubuś pojękiwał, student trzymał go za rękę. Zawalił się świat Mendla, wszystko to, w co wierzył. Tego wieczora Mendel nie pracował, milczał. Stracił serce do Warszawy:
"- Panie Mendel ! - burknął wreszcie - wyleżże pan już raz z tego kąta ! Bosiny pan odprawiasz czy co u licha ? Trochę gorączki i nic więcej. Chłopak za tydzień jaki do szkoły pójdzie, byle się trochę tylko skóra zrosła. A pan tak jak na worze z popiołem zasiadł' Przecie panu nikt nie umarł ! Stary Żyd milczał. Po chwili dopiero podniósł głowę i odezwał się głosem namiętnie drgającym: - Pan się pyta. czy ja na bosiny siedzę ? Nu. ja siedzę na bosiny ! Ja popiół na głowę mam i wór gruby na głowie mam. i na popiele ja siedzę, i nogi bose mam, i pokutę wielką mam. i wielka boleść ma. i wielką gorzkość...Zamilkł i twarz znowu w ręce ukrył. Mała zielona lampka dawała jego siwej głowie jakieś szczególne, widmowe niemal oświetlenie. Malec jęknął raz i drugi i znów zaległo milczenie. A wtedy wśród tej ciszy podniósł Mendel Gdański raz jeszcze głowę i rzekł:- Pan powiada, co u mnie nic nie umarło ? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził. z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu. u mnie umarło serce do tego miasto !".
Mendel padł ofiarą religijnej nienawiści, stracił wiarę w rodzinne miasto, a czuł się Polakiem.
M. Konopnicka "Miłosierdzi gminy" -Tu raczej występuje marzenie o domu. Stary Kuntz Wanderli, wystawiony na licytację przez gminę, bo jest za stary by zarabiać na życie. Bezwzględny Probst wygrywa licytację, zażąda od gminy najmniejszej dopłaty.
Bohater pragnie, aby przelicytował go syn , bo wówczas mógłby ostatnie lata życia spędzić w normalnym domu, z synem, wśród bliskich, bawiąc się z wnukami, a nie w obcym miejscu i w obcym domu.
Fiodor Dostojewski "Zbrodnia i kara" -Pokój Raskolnikowa, ciemny i ponury, przypominający kształtem i nastrojem trumnę. Nie można nazwać tego domem. Stanie się to jednym z powodów zamordowania przez niego lichwiarki. Uważa ją za staruchę żerującą na ludzkiej biedzie. Dla ratowania matki i siostry przed nędzną wegetacją, biedą i nędzą, rozważa możliwość zamordowania starej lichwiarki, która posiada dużą fortunę. Raskolnikow uważa, że jej pieniądze mogłyby uszczęśliwić wielu ludzi i jego samego. Zabija ją w poczuciu niesprawiedliwości, buntuje się, że by jedni żyją dostatnio, a inni w całkowitej nędzy. Wyznaje Soni tajemnicę, przyznaje się do morderstwa. Sonia wierzy w niego, wpiera i nie zostawia w trudnej sytuacji. Sonia nie odrzuca go, chce by przyznał się do winy i odbył karę: "Przyjąć cierpienie i odkupić się przez nie, oto co trzeba". Kiedy Rodion wyznaje jej, jakiego okrutnego czynu dokonał, ta reaguje: "- Cóżeś, cóżeś sobie wyrządził !- rzekła mu z rozpaczą, porwała się z klęczek, rzuciła mu się na szyję, objęła i mocno, mocno ścisnęła ramionami. (…) Nie, na całym świecie mnie ma dziś nikogo nieszczęśliwszego niż ty !- krzyknęła zapamiętale, nie słysząc jego słów, i nagle załkała spazmatycznie." Sonia widzi w Raskolnikowie szlachetnego człowieka, wrażliwego i dobrego. Razem będą czekali na koniec kary i planują wspólne życie. Główny bohater zmienia się, wspiera go Sonia. Miłość Soni pozwala ocalić Raskolnikowa od upadku moralnego.
Gabriela Zapolska "Moralność pani Dulskiej" -Mieszczański dom we Lwowie (lub Krakowie), zdominowany przez terroryzującą rodzinę Dulską. Jest to ten rodzaj domu, gdzie co innego się głosi, a co innego robi, gdzie dba się o opinię publiczną, ale tylko na zewnątrz, w domu panuje obłuda, dom gdzie panuje kult pieniądza. Salon w jej domu jest urządzony na pokaz, są w nim dywany, piękne meble, modne obrazy na ścianach w złotych ramach, mahoniowa serwantka, efektowne zasłony okienne, sztuczna palma, fotografie rodzinne. Tak urządzony salon świadczy o zamożności rodziny, Dulska chce się pokazać. Salon widzą goście odwiedzający rodzinę. "Scena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. Dywany, meble solidne, na ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. Rogi obfitości, sztuczne palmy, landszaft haftowany za szkłem. Pomiędzy tym stara piękna serwantka mahoniowa i empirowy ekranik. Lampa z abażurem z bibuły, stoliki, a na nich fotografie. Rolety pospuszczane, na scenie ciemno. Gdy zasłona się podnosi, zegar w jadalni bije godzinę szóstą. W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się, wreszcie rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą. Kucharka! Hanka! wstawać!... (mruczenie w kuchni) Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam... Cicho, kucharka, nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!... (idzie ku drzwiom na prawo) Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć, gamy do grania... prędzej... nie gnić w łóżkach!." Dulska najbardziej obawia się tego, by nie popsuć sobie opinii publicznej i nie zburzyć zewnętrznego wizerunku porządnego domu i porządnej rodziny. Dlatego zachowuje pozory i jest obłudna. Toleruje romans syna Zbyszka ze służącą. Dulska ma zakłamaną, podwójną moralność, jedną na zewnątrz, drugą dla siebie, w domu. Ludziom pokazywała twarz kobiety godnej, która reprezentuje powszechnie uznawane zasady moralne. Na zewnątrz była kobietą, która dba o swój porządny i szanowany dom, o rodzinę. W domu była tyranem, terroryzowała członków rodziny, a szczególnie męża, który w utworze wypowiada jedno zdanie: "a niech was wszyscy diabli". Źle traktowała służącą, krzyczała na nią i wyzywała: "Jak palisz? jak palisz? skaranie boże z tym tłumokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego, ja ci pokażę (przykuca sama i pali w piecu) Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry." Dewizą są słowa pani Dulskiej: "na to mamy cztery ściany i sufit, aby własne brudy prać we własnym domu." Uważała, że można naruszać normy moralne pod warunkiem, że wszystko odbywać się będzie w czterech ścianach i pozostanie to tajemnicą domową. Zakłamana twarz Dulskiej jest jej prawdziwą twarzą. Ostarnie słowa Dulskiej: "no ! będzie znów można zacząć żyć po Bożemu" to tryumf jej obłudy.
W.S. Reymont "Chłopi" -Domy są świadectwem pozycji chłopów, ich majętności. O tym, jak bardzo łatwo jest też stracić dom, przekonuje się stara Agata, która na starość jest wygnana przez dzieci na wycug.
Zofia Nałkowska "Granica" 1) Dom-kamienica pani Kolichowskiej z podziałem na poziomy, które odpowiadając pozycji społecznej mieszkańców. Na piętrze było mieszkanie - Cecylii Kolichowskiej, starzejącej się samotnej kobiety i wychowywanej przez nią Elżbiety; w suterenie mieściły się mieszkania, gdzie przebywała biedota, w okropnych warunkach, gdzie na jednym tapczanie spało pięć osób (w tym niewidome dziecko i umierająca babka) 2) Dom Elżbiety i Zenona to dom zamożny, elegancki. Początkowo się starają, ale oboje powielają schematy swoich domów rodzinnych. Zenon przekroczył granicę moralną, romansował z Justyną, w trakcie z małżeństwa z Elżbietą również, skrzywdził Justynę, wykorzystał ją, nie traktował poważnie jej uczuć. Oszukiwał żonę, zdradzał ją, przekroczył granicę, która pociągnęła za sobą tragiczne skutki. Zenon mówi: "Jest się takim, jak miejsce, w którym się jest". Uważał siebie za moralnego człowieka, nie widział niczego złego w swoim zachowaniu. Zenon stwierdza, że jesteśmy tacy, jak myślą o nas inni: "Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my." Elżbieta mówi do Zenona: "Chodzi o to, że musi cos przecież istnieć ! Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą."
Stefan Żeromski- autor i bohater "Dzienników". Pisarz borykał się z nędzą i biedą. Rodzice Żeromskiego dzierżawili folwark w Ciekotach, w domu panowała bieda. Żeromski będąc w gimnazjum zarabiał na swe utrzymanie korepetycjami. Niekiedy nie miał co jeść. 11.5.1887 roku notuje w "Dzienniku":
"Więcej niż tydzień temu nie jadłem obiadu- gdybyż obiadu: nie miałem nic w ustach prócz herbaty i chleba. Zbierałem się już wczoraj zapisać wrażenia wywołane przez głód".
14.5. "Chleba nie ma zupełnie- ach-to potworne, brudne, wstrętne, obrzydliwe, obrzydliwe."
15.6. "Nędza, w jakiej żyję od paru dni, nie da się z niczym porównać. Stałem się bezmyślną istotą doznającą jedynie wstrząśnień nerwowych. Wstrząśnienia te zamieniać się zaczynają w stan ciągły: morduje mnie huk powozów, głośne rozmowy, głos dzwonków."
Stefan Żeromski "Ludzie bezdomni"- bezdomność dosłowna- głównych postaci powieści, którzy nie mają swoich domów, mieszkań w sensie realnym i zajmują mieszkania służbowe, np. Judym mieszka w pokojach służbowych, Korzecki przy kopalni. Joasia w domach swoich wychowanków. Mieszkania w norach, w okrutnych warunkach, których nie można nazwać mieszkaniami, np. w Cisach izby w czworakach i budy robotnicze w Zagłębiu.
Bezdomność w znaczeniu przenośnym- poczucie samotności, brak stałego miejsca w świecie, wyobcowanie, tułaczy tryb życia. Judym sam decyduje o takiej sytuacji, protestuje przeciwko złu, buntuje się, walczy o poprawę bytu najbiedniejszych. Chce być społecznikiem, odtrąca miłość Joasi, która go kocha. Mówi do Joasi: "Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku. Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny ! Ja jestem !". Judym traktuje swój zawód lekarza jako posłannictwo. Judym czuje na sobie obowiązek spłacenia długu: "Otrzymałem wszystko, co potrzeba, musze to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty..." Zostaje sam niczym rozdarta sosna. Judym słyszy obok siebie "płacz samotny, jedyny, płacz przed obliczem Boga. Nie wiedział tylko kto płacze. Czy Joasia ?- Czy grobowe lochy kopalni płaczą ? Czy sosna rozdarta ?" Sosna jest symbolem jego rozdartej duszy.
Stefan Żeromski- "Doktor Piotr"- na wsi panuje nędza i głód, chłopi podejmują pracę w cegielni Bijakowskiego, dla nich budowane są lokale mieszkalne na wyznaczonych przez inż. Bijakowskiego terenach. Praca trwa od rana do późnej nocy, nie ma narzędzi do pracy, biedota wiejska jest wykorzystywana. Wyzysk robotników staje się przyczyną konfliktu między ojcem a synem. Dominik Cedzyna z trudem przystosowuje się do nowych warunków ekonomicznych, w jakich przyszło mu żyć, marzy o powrocie na wieś do roli. Po konflikcie z synem przeżywa świadomość przegranej: "schylał się ku ziemi i przy świetle ostatniego brzasku zorzy wieczornej rozpoznawał ślady stóp syna wyciśnięte w miękkim śniegu, które teraz mróz miłosierny utrwalał dla niego na tej okrutnej drodze. Nad każdym z tych śladów zatrzymywał się, macał go laską...Nad każdym z piersi jego wydzierał się cichy, nieprzerwany jęk, podobny do żałosnego skomlenia wiatru nad mogiłami cmentarza."
Maria Kuncewiczowa "Cudzoziemka" - Róża Żabczyńska zakochana była niegdyś bez wzajemności, jej życie podporządkowane było przez niespełnioną miłość do Michała. Róża ubolewa nad swoją zaprzepaszczoną karierą skrzypaczki, jej dom, to dom, w którym tytułowa cudzoziemka tyranizuje całe otoczenie swoimi stłumionymi kompleksami i uczuciami. Dom bez radości i ciepła. Róża podporządkowuje sobie wszystkich domowników: Władysławowi chętnie wybrałaby żonę, Marcie każe zostać śpiewaczką. Członkowie rodziny boja się jej. Jest to dom bez radości i poczucia bezpieczeństwa.
Maria Dąbrowska "Noce i dnie"- to księga polskiego domu i rodziny, obrazuje codzienne życie jednej rodziny i wielu osób, z którymi była ona związana, krewnych, znajomych, przyjaciół, służby domowej i pracowników folwarku. Dom w świetle powieści to ostoja takich wartości, jak miłość, serdeczność, przyjaźń, dobroć, życzliwość wobec innych ludzi, dom to nie tylko miejsce, w którym żyje rodzina od wielu pokoleń. Atmosferę domową tworzą kobiety: matki, babcie, służące, nianie, nauczycielki domowe, kucharki. Powieść obrazuje codzienne, powszednie i wiejskie życie w zaborze rosyjskim, życie, które w niewoli ograniczało się do kręgu domowego. Życie głównych bohaterów utworu wypełnione jest pracą, codziennymi troskami. Rodzina Niechciców szanuje ludzi, jest życzliwa dla innych i tolerancyjna. Bogumił to człowiek spokojny, sprawiedliwy i wyrozumiały. Wzorowy gospodarz, dobry mąż i ojciec, za swój obowiązek uważa dbanie o ziemię. Kocha żonę i dzieci, pochłonięty jest pracą. Barbara Niechcic to kobieta zmienna, kapryśna i nieufna. Toczy wewnętrzna walkę ze sobą, jest ze wszystkiego niezadowolona, zatruwa życie mężowi, jest romantyczka o nadmiarze wyobraźni. W końcu docenia wartość wspólnego życia z Bogumiłem. Jako matka jest pełna poświęcenia, troszczy się o dzieci, pobłaża Tomaszkowi i nie potrafi wyegzekwować od nich podstawowych obowiązków.
Witold Gombrowicz "Ferdydurke" -Mieszczański dom Młodziaków, którego mieszkańcom zależy na etykietce, są to ludzie bardzo postępowi, wyznają "nowoczesność". Młodziakowi stanowią nowoczesne małżeństwo, manifestują swą niezależność wobec wszelkich norm obyczajowych i moralnych. Sprzeciwiają się konwenansom i przesądom, aprobują i pochwalają amoralne zachowanie córki. W domu wszyscy grają swoje role, nie są autentyczni, są sztuczni i upozowani, a walcząc z tradycyjnymi formami - wpadają w niewolę nowej formy. Prawda o domu i domownikach ujawnia się podczas ostatniej sceny walki Pimki z Kopydrą.
Albert Camus "Dżuma" -W zadżumionym Oranie nie było domu, w którym by ktoś nie umarł. Narrator opowiada o pojawieniu się szczurów, których trupy leżą na ulicach i w domach. Następuje całkowite odcięcie miasta od świata. Plaga odcina od świata i pustoszy Oran. Wyjątkową pozycję zajmuje dom doktora Rieux, w którym doktor bywa tylko po to, żeby przez kilka godzin odpocząć i zobaczyć się z matką, ponieważ potrzeba mu jej serdecznego wsparcia. Doktor Rieux to człowiek rzeczowy i skromny, pełen poświęcenia. Mimo własnych trosk walczy jak może z epidemią. Tarrou i ojciec Paneloux umierają. Grand ciężko choruje. Dziennikarz Rambert ma dość ludzi umierających dla idei: "Nie wierzę w bohaterstwo, wiem, że jest łatwe, a zrozumiałem, że było zabójcze. Żyć i umierać od tego, co się kocha, tylko to mnie interesuje." Z wolna epidemia ustępuje, zmniejsza się śmiertelność. Bramy miasta zostają otwarte. Ludzie się spotykają, ale nie są to już ci sami ludzie. Rieux chciał wykazać, że zawsze trzeba pomagać "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (...)"
Gustaw Herling- Grudziński "Inny świat" -Obraz domu, w karykaturalnym świetle, w sowieckim łagrze, nazwana "domem swidanij" - to miejsce spotkań więźniów z rodzinami, gdzie przez dwa, trzy dni mogą oni spać w czystej pościeli. Więźniowie wtedy nie pracują, dostają lepsze jedzenie. Autor opisał codzienną rzeczywistość obozu, wykorzystanie pracy więźniów w różnych porach roku, scharakteryzował psychikę więźniów, ich poziom wykształcenia i wiedzy o świecie. Autor zanalizował organizację pracy przymusowej. "W baraku było już o tej porze icho. Prycza w rogu, na której wieczorami wysiadywał Dimka, postukując drewniana łyżką w protezę, była teraz pusta- naszego "dniewalnego" odesłano niedawno do "trupiarni". Zbliżała się noc. Byłem sam, straszliwie sam." Po odjeździe najbliższych powroty do codzienności są bolesne.