W trzeciej części Dziadów, w scenie pt. Salon warszawski, Adam Mickiewicz zawarł niezwykle wymowny obraz ówczesnego społeczeństwa polskiego. Wyraźnie dzieli się ono na dwie grupy: aktywnie działających patriotów oraz ludzi pogrążonych w apatii, ze spokojem poddających się tyranii władzy. Pierwszą stanowią w większości osoby młode, uczniowie szkół oraz studenci wyższych uczelni. Drugą - przedstawiciele arystokratycznego środowiska, mieszczanie, bogaci dorobkiewicze, piękne damy oraz carscy urzędnicy. Wewnątrzspołeczne podziały zdają się podkreślać rozmowy, które prowadzą członkowie obu grup: uczniowie i studenci zawzięcie dyskutują o trudnej sytuacji panującej w kraju, bardzo trudno jest im pogodzić się z ciągłą inwigilacją i prześladowaniami, wspominają liczne aresztowania swoich przyjaciół (min. Cichowskiego) i krytykują brak wrażliwości na ludzką krzywdę wśród arystokracji. Wypowiadają się o tej warstwie społecznej z niechęcią i dużą dozą goryczy:
Ach, te szelmy, łotry, łajdaki!
Żeby ich piorun trzasł.
Elita nie interesuje się sprawami narodowymi, jest pozbawiona jakiejkolwiek chęci walki i zupełnie nie czuje potrzeby angażowania się w życie polityczne gnębionej przez zaborców ojczyzny. Absorbuje ją codzienność, wydawane przez Nowosilcowa wielkie huczne przyjęcia i okazjonalne bale, jest ciekawa kiedy wreszcie dojdzie do przyjazdu Senatora, rozprawia o panującej modzie i muzyce, pojawia się również kwestia wartości dzieł literackich:
Jaka muzyka, jaki śpiew
Jak pięknie meblowany dom.
(...) Ach, jaka świetność,
przepych jaki!
W pewnym momencie, arystokracja dochodzi do wniosku, że polska proza i poezja jest nic nie warta w porównaniu z twórczością pisarzy francuskich. Spotyka się to z wielkim oburzeniem ze strony młodych patriotów, którzy uważają, że o wartości literatury stanowi jej zaangażowanie w sprawy społeczne czy polityczne i powinna w możliwie największym stopniu oddawać nastrój konkretnych realiów historycznych. Wszyscy są zdania, że musi spełniać również funkcję dydaktyczną - uczyć młode pokolenie odpowiedzialności za własną ojczyznę i miłości do niej.
Głównym założeniem Adama Mickiewicza było zwrócenie uwagi na kontrast między określonymi środowiskami społecznymi w Polsce pierwszej połowy dziewiętnastego wieku. Przesłanie autora znakomicie oddaje bardzo kunsztowna metafora, ukazująca naród w postaci lawy:
Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Konsystencja "lawy" jest trudna do jednoznacznego określenia. Jej wierzchnia część sprawia wrażenie twardej, martwej skorupy z piasku i skał, natomiast wewnątrz jest wiecznie płynną, wrzącą magmą, niemożliwą do ujarzmienia i zawsze gotową wybuchnąć z niesamowitą siłą.
Ową "martwą skorupą" możemy zatem nazwać środowisko bogatej arystokracji, nastawionej na życie w dostatku i obojętnej na losy państwa polskiego. Ogień wewnętrzny lawy to młodzi patrioci, gotowi do heroicznej walki o dobro ukochanej ojczyzny.
Kartoteka rozrzucona, autorstwa Tadeusza Różewicza, również dotyczy bardzo trudnej problematyki społecznych postaw wobec ojczyzny. Utwór powstał sto pięćdziesiąt lat po mickiewiczowskich Dziadach, jednak trudno jest oprzeć się wrażeniu, że jest ich swoistą "reminiscencją". Pisarz używa w swoim dramacie kontrapunktu i nawiązuje do myśli wielkich Polaków aby pokazać, że w Polsce lat dziewięćdziesiątych nie ma miejsca na patriotyzm, a życie społeczne ulega pomniejszeniu i trywializacji.
Budowa Kartoteki rozrzuconej jest bardzo skomplikowana, zasadniczo różni się od "luźnej" struktury kompozycyjnej, która pisarz zastosował w swojej pierwszej Kartotece (na stałe wpisała się w kanon lektur obowiązkowych, przewidzianych dla uczniów polskich szkół średnich). W tekście odnajdziemy np. rozliczne wtrącenia z artykułów pojawiających się ówcześnie w prasie, mających na celu w jak największym stopniu potwierdzić autentyczność całości dzieła. Różewicz odwołuje się również do pism wielu mądrych ludzi, którym udało się przepowiedzieć klęskę narodu.
Inaczej niż w Dziadach Mickiewicza, w utworze Tadeusza Różewicza nie ma społecznych podziałów klasowych. Bohaterami są zwykli, przeciętni obywatele narodu polskiego, zmęczeni losem swojej ojczyzny. Historia doprowadziła do diametralnych zmian w ich osobowości, "przemieliła" ich i nadal "miele". Można o nich rzec, że są: "biesiadnikami losu".
Scena Salon warszawski, zarówno nazwą jak i przez zawarte w niej treści, nawiązuje wprost do omówionego wyżej fragmentu z trzeciej części Dziadów. Dokonuje się w niej krytyka społeczeństwa polskiego, które okazuje się być zawistne, hołdujące prywacie i kumoterstwu. W kraju panuje wszechogarniający "konflikt pokoleń", ludzie urodzeni w latach wojny i okupacji nie są w stanie zrozumieć potrzeb osób młodszych, rzuca się w oczy atmosfera ciągłych waśni i sporów o rzeczy najbardziej błahe.
Na plan pierwszy w Kartotece rozrzuconej wysuwa się bardzo dobitnie zaakcentowane moralne pouczenie, dotyczące trudnej sytuacji panującej w kraju. Pisarz zdaje się mówić, że ludzie powinni czym prędzej zastanowić się nad własnym postępowaniem i rozpocząć dążenia do ogólnej integracji. Tłumaczy potrzebę pielęgnowania wzajemnych stosunków i umacniania relacji. Komentarz do realiów politycznych i społecznych, stanowią fragmenty - mające charakter przestróg - tekstów księdza Piotra Skargi oraz Józefa Piłsudskiego.
Różewicz przedstawił w swoim utworze społeczeństwo wynaturzone. Tradycja i wartości narodowe powoli gubią swoje znaczenie i ustępują miejsca szeroko pojętej konsumpcji. Szum informacji zastępuje komunikacje między ludźmi, żałosne obrady parlamentu i sejmu stanowią jedynie namiastkę demokracji i wolności. Świat zdaje się zmierzać w niewiadomym kierunku. Kartoteka rozrzucona bynajmniej nie jest łatwa w odbiorze i może wydawać się niesympatyczna, ponieważ przekazuje prawdy bardzo okrutne. Jeden z bohaterów, młody zastępca wicedyrektora Operetki Narodowej, w jednym z fragmentów wypowiada takie oto słowa:
Widnokrąg jest coraz mniejszy. Najlepiej widzę, kiedy zamknę oczy. Z zamkniętymi oczyma widzę miłość, wiarę, prawdę... Świat z otwartymi oczyma wygląda dużo gorzej (...).
Zarówno mickiewiczowskie Dziady jak i Kartoteka rozrzucona Tadeusza Różewicza, ukazują czytelnikom obrazy społeczeństwa, w którym doszło do zatracenia wyższych wartości.