Stanisław Wokulski dzięki swojej pracy, życiowemu sprytowi i zaradności zdobył spory majątek. Można by nazwać bohatera ,,Lalki" rycerzem epoki pozytywistycznej, gdyż to, co miał, ba a nawet własne życie ofiarował wybrance.

Szarej codzienności Stacha zawsze towarzyszył pewien zapał, z czasem przeradzający się w pasje. Początkowo całkowicie oddał się nauce, której poświęcał każdą wolną chwilę. To książki wypełniały jego dni i noce. Miał bowiem w sobie tyle samozaparcia i wewnętrznej siły, by udowodnić wszystkim, iż jest w stanie dostać się do szkoły, na której niezmiernie mu zależało. Kolejną pasją, której poświęcił się całkowicie była powstańcza walka o wolną ojczyznę, a której konsekwencją była zsyłka w głąb Rosji.

Po powrocie z miejsca kaźni tysiąca powstańców Wokulski ożenił się z panią Minclową. Nie było to małżeństwo, w którym tętniła namiętność, wielkie uczucia, lecz była związkiem czysto pragmatycznym. Poślubił starszą od siebie kobietę tylko z rozsądku, smaku miłości jeszcze wówczas nie zaznał. Po jakimś czasie znów Stach stał się samotnym człowiekiem, gdyż jego żona zmarła. Jej śmierć nie była mu obojętną, bowiem wciąż nękały go wyrzuty sumienia, pogłębiane dodatkowo komentarzami jego otoczenia, które zarzucało mu związek z Minclową tylko ze względów finansowych. Takie zarzuty bardzo bolały Wokulskiego. I, by oderwać się od tak przytłaczającej atmosfery, jaka unosiła się nad jego osobą, pewnego wieczoru za namową Rześkiego, udał się do teatru. Był to przełomowy moment w jego dotychczasowym życiu, gdyż własne tam ujrzał anioła swojego życia - pannę Łęcką. Czy oby na pewno anioła? Była ona przez pewien czas sprawczynią jego sukcesów, a później życiowej klęski. Uczucie, jakim obdarzył Wokulski Izabelę stało się motorem jego poczynań, a przede wszystkim trudu wspinania się po szczeblach drabiny społecznej. Wszystko to robił wyłącznie dla niej. Początkowo swoje wysiłki skoncentrował na tym, by Łęcka zauważyła, że istnieje ktoś taki, jak Stach. Dlatego też rzucił się w wir zdobywania pieniędzy. Był jednak człowiekiem, którego duszą nigdy nie zawładnęła chęć jeszcze większego zysku kosztem innych. Potrafił dostrzec w swoim otoczeniu kogoś, komu należy pomóc. Cechował się więc subtelną wrażliwością oraz szlachetnością charakteru. Pieniądze, jakie posiadał umożliwiały mu zachowanie swojej niezależności. W jego hierarchii wartości na pierwszym miejscu był człowiek bez względu na przynależność do danej klasy społecznej. Za okazaną pomoc spotykała go nagroda, ludzka wdzięczność i pamięć.

Dla miłości był w stanie znieść wszystko nawet upokorzenia i pogardę, jakie serwowała mu ukochana kobieta. próżność, wyrachowanie Izabeli nie potrafiły zniszczyć idealnego wręcz jej obrazu, jaki nosił w sercu Wokulski. Co prawda nieraz pojawiały się chwile otrzeźwienia, kiedy zakochany mężczyzna zaczynał dostrzegać olbrzymie wady ukochanej, jednak nie mógł uwolnić się z tych szpon destruktywnej miłości. Fascynacja Izabelą była silniejsza niż zdrowy rozsądek. W jej towarzystwie zupełnie zanikał jego instynkt obronny przed złymi istotami, Noe potrafił racjonalnie myśleć. Nie dostrzegł, iż w pewnym momencie stał się zabawką w rękach Łęckiej, która manipulowała mężczyzną. Tak bardzo pragnął miłości, obecności obietnicami swego boku kochanej miłości, że wierzył obietnicom Izabeli. Jakiekolwiek ostrzegawcze sygnały, które docierały do jego rozumu natychmiast likwidował. Wybrał wyimaginowane szczęście, uczucie bez pokrycia…Przyszła jednak chwila opamiętania, Wokulski ujrzał, kim tak naprawdę jest kobieta, której ofiarował siebie. Nagle wszystko straciło znaczenie, zaczął spadać w nieznaną otchłań bezsensu. Majątek, jaki posiadał nie miał już dla niego żadnej wartości, z taką energia do niedawna snute plany również nie wzbudzały jego najmniejszego zainteresowania. Plany na przyszłość - po co, skoro jej już nie ma? Przyszłości już nie ma…Coś w Wokulskim w tych chwilach umarło. Po uregulowaniu swoich wszystkich spraw Stanisława nagle zniknął.

Tak silnego mężczyznę złamało jedno uczucie…miłość, która okazała się być silniejszą, a zarazem destrukcyjną mocą. Zniszczyła wszystko…I czyż miłość nie ma w sobie mocy?