Przełom wieku XIX i XX oraz początek XX wieku to okres dynamicznych, gwałtownych i zaskakujących zmian społecznych, gospodarczych, technicznych, obyczajowych i kulturalnych w Europie. Wiek XX to jednak przede wszystkim stulecie wielkich charyzmatycznych wodzów, którzy tworzyli bądź reprezentowali globalne ideologie, nazizm, faszyzm, komunizm, stanowiące podwaliny systemów totalitarnych, jakich nawet wojna nie wykorzeniła. Oczywiście to również czas klęski idei człowieczeństwa, zakwestionowanej dwiema światowymi wojna, z których ta druga stała się symbolem upadku i zezwierzęcenia ludzkości, gotowej przyjąć każde zło. Jednak i ta pierwsza wojna była symptomatyczna dla zmian w strukturze społeczeństw Europy - wyrosła ona z antagonizmów między interesami poszczególnych krajów, tak jak społeczeństwo przypominało coraz bardziej linię frontu między posiadającymi a posiadanymi. Kapitalizm, który doprowadził do powstania wolnego rynku, nowoczesnej gospodarki, napędzającej rozwój przemysłu, stworzył też na skalę masową problemy: wyzysk, finansowe zniewolenie i biorącą się z tego nędze, głód. Dotknęły one w równej mierze mieszkańców wsi jak i miast, gdzie powstawała i określiła się nowa grupa społeczna - robotników. Faktyczny szok powojenny nałożył się na te zmiany socjologiczne tak, że po 1918 roku mieliśmy do czynienia często z zupełnie innymi społeczeństwami niż przed 1914. Oznaką tego jest równoległy z I wojną wybuch rewolucji bolszewickiej w Rosji w 1917 roku. Nędza w prostej drodze doprowadziła do rozlewu krwi i nienawiści, której nie dało się ugasić pokojowymi paktami, a końca przewidzieć.

W Polsce wszystkie te konflikty można było obserwować jak pod lupą. Nieistniejące oficjalnie państwo funkcjonowało jako peryferyjna część trzech różnych mocarstw europejskich. Z perspektywy zaborców ziemie polskie były ziemiami obcymi, które można eksploatować, nie dbając szczególnie o ich mieszkańców. W czasie wojny Polska znajdowała się na linii przecięcia dwóch frontów wschodniego i zachodniego, działania wojenne szczególnie mocno jej zniszczyły. Ale upragniona wolność i niepodległość została w końcu wywalczona. Przed wojną jak i w czasie jej trwania powstało wiele wizji odbudowy kraju, scalenia ziem trzech zaborów, wyeliminowania różnic gospodarczych w różnych regionach kraju. Jednak budowanie wspólnego państwa nie było nawet tak trudne jak odbudowanie solidarnego, zjednoczonego narodu, społeczeństwa. Na przeszkodzie stanęła ogromna bieda, której nie wiadomo było jak zaradzić. Tworzono kolejny mit polskości, świetlaną polską tradycję z: Cudem nad Wisłą, powstaniami śląskimi, marszem na Kijów, gdy obok miliony żyło w skrajnej nędzy, zastanawiając się, co z "odzyskanym śmietnikiem" zrobić.

Wrażliwość i wyobraźnia były wtedy i nadal są najważniejszymi lekami na ludzkie cierpienie, dlatego ci, którzy się odznaczali takimi cechami, zasługiwali na szczególny szacunek. Silne państwo można było budować tylko na fundamentach moralnych. Tak ważna była więc rola autorytetu, który wskazałby gdzie należy poszukiwać wartości, jak odbudować mocno naruszony system etyczny każdego człowieka i całego narodu. Dostrzegając tylko indywidualną krzywdę, można było dążyć do dobra ogólnego.

Żeromski dostrzegał wszystkie te potrzeby, dlatego można zaryzykować tezę, że był on dla swojego pokolenia autorytetem. Mówił głosem narodu, mówił też o trudnych losach jednostek. Przypominał o rzeczach niewygodnych, o gorzkiej prawdzie, o rozczarowaniu milionów, o zawiedzionych nadziejach, o skompromitowanych mitach. Poruszał problem społecznej, masowej biedy, zacofania i obojętności politycznej chłopów, proletariatu, odważył się bogatym, ziemianom wytknąć grzech próżniactwa, beztroski i braku świadomości politycznej. Nie rezygnował z idealizmu, wskazując, że tylko na fundamencie ludzkiego współczucia i solidarności międzyklasowej można odbudować ducha polskości. Był największym moralistą wśród politycznych pisarzy. W różny sposób, ale stale poruszał on tematykę moralną, opierającą się głównie na odpowiedzialności, w swoich powieściach i opowiadaniach : "Ludziach bezdomnych", "Przedwiośniu", "Siłaczce", "Doktorze Piotrze".

"Ludzie bezdomni" oraz "Przedwiośnie" tworzą razem coś w rodzaju powieściowego dyptyku - są dopełnieniem, rozwinięciem wstępem i kontynuacją rozważań nad losem Polski przed i powojennej. Przy wielu już zauważalnych różnicach w postrzeganiu przyszłości kraju i strategii kształtowania jej, jedno pozostaje niezmienne. Zarówno w przed jak i powojennej powieści, Żeromski z dużą uwagą odmalowuje obraz polskiej nędzy, czyniąc ją nieodmiennie tłem dla poczynań swoich bohaterów. W "Ludziach bezdomnych" mamy opis niszczejących miejskich kamienic, dzieciaków bawiących się w cuchnących rynsztokach, wariatów przykuwanych do szpitalnych ścian, fabryk, gdzie w piekielnych warunkach kobiety pracowały przy wyrobie tytoniu, hut, grożących utratą zdrowia i życia swoim pracownikom. Jak widać zawsze opisom przestrzeni nędzy, towarzyszy refleksja nad tymi, którzy w tych przestrzeniach muszą żyć. Jeśli pisze o fabrykach, wskazuje na ciężki los robotników. Podobnie jest we fragmentach odnoszącym się do życia wiejskiego. Nędza i bieda to bezpośrednie przyczyny śmierci chłopów na malarię. Przerażające opisy kopalń jako ciemnych, wilgotnych jam przypominają o uwięzionych w ich wnętrzach górnikach. Obok tego wszystkiego zaś w błogiej nieświadomości czy beztroskiej niewiedzy żyją ci, którym niczego nie brakuje i którzy swoją pracą mogliby wiele zrobić, by tę dramatyczną sytuację poprawić. Tymczasem ich bezmyślność jest tak duża, że nie tylko nie poprawia, lecz nawet szkodzi bardziej jeszcze biedocie (np. w Cisach ). Żeromski jednak w powieści swojej stworzył wzór postawy innej, prospołecznej, światłej, odpowiedzialnej, altruistycznej. Postawę tę przejawia młody lekarz Tomasz Judym, sam z dzieciństwa doskonale znający smak biedy. Jest on wręcz chodzącym ideałem, być może dlatego ponosi klęskę w rzeczywistości pozbawionej ludzkich odruchów współczucia. Zarówno w Warszawie, jak i w Cisach pozostaje zawsze samotnym bojownikiem o sprawiedliwość i poprawę bytu najbiedniejszych. Jest osamotniony jednak również z własnej winy, nie potrafi on korzystać ze wsparcia innych, jemu bliskich, życzliwych osób. Odrzuca on miłość Joasi, jego wyborem jest samotna walka, poświęcenie się totalne dla idei naprawy świata. Trudno powiedzieć czy Żeromski stawia Judyma wszystkim za wzór, lecz pokazuje na pewno, ze takie poświęcenie jest możliwe i jest potrzebne.

"Ludzie bezdomnie" to przykład powieści obyczajowej, której wydźwięk jest zdecydowanie moralizatorski. Przekaz pisarza zbudowany jest na trzech płaszczyznach jednocześnie. W pierwszej jest to naturalistyczny, drobiazgowy opis faktycznej nędzy i ubóstwa. W drugiej jest to wskazanie tych, którzy żyją w obojętności, niewiedzy i nieświadomości tego tragicznego stanu, nie przyjmując żadnych sygnałów zza szklanej ściany dobrobytu i nazwanie ich wprost winnymi. Brak reakcji jest dla niego najlepszym dowodem upadku moralności i wartości międzyludzkich. W trzeciej zaś jest to wyznaczenie drogi poprawy przez podniesienie standardów moralnych w życiu społeczeństwa polskiego, a Judym jest jednym z tych, którzy mieli pokazać czym różni się poświęcenie od bierności i obojętności i jak się tej idei społecznictwa można oddać.

Żeromski przypomina, ze bez odnowy moralnej, raka biedy, ciemnoty, nędzy, który toczy polską rzeczywistość społeczną, zwalczyć nie można. Moralność jego zaś zasadza się na silnym fundamencie godności ludzkiej, która powinna być powszechnie szanowana, gdy tymczasem jest ona przywilejem najbogatszych. Jeśli autorytetem nazywamy kogoś, kogo należy warto i trzeba naśladować, to Żeromski nim będzie jako pisarz i człowiek, który całe życie poświęcił na przypominanie o kwestiach najprostszych i najbardziej zaniedbanych - o ludzkim współczuciu, o potrzebie wzajemnej pomocy, o niepopularnej wówczas i dziś drodze poświęcenia indywidualnego w imię idei. Żeromski pisał o Polakach, ale przede wszystkim do Polaków, dlatego jego powieści obok warstwy fabularnej, artystycznej, fikcyjnej, zawierają bardzo silnie oddziałującą warstwę ideową, która czasem może wydawać się zbyt łatwa, jednoznaczna i zmitologizowana, jednak pełni funkcję społecznego budziciela sumień. Przekaz tej jego powieści jest tak silny i wyraźni, iż nie można pozostać wobec niego obojętnym. Żeromski nie pozwala zagnieździć się w mentalności polskiej wygodnej i selektywnej moralności mieszczańskiej, zwraca się on do znanej, choć nawet już w jego czasach zapominanej tradycji romantycznego poświęcenia i pozytywistycznej pracy u podstaw. A tradycja ta, choć patetyczna miejscami, idealistyczna nawiązuje do wartości fundamentalnej, jaką jest życie każdego człowieka. Moralnym obowiązkiem obywatela jest szacunek dla drugiego, to już nie jest tylko mój prywatny wybór, lecz świadoma decyzja, wynikająca z życia w obrębie społeczeństwa. Altruizm może być praktycznym wzorem postępowania, poświęcenie może być czymś konkretnym i dosłownym, nie zaś jedynie abstrakcyjną ideą.

"Zmierzch" to z kolei inne opowiadanie Żeromskiego, które miało na celu jednym obrazkiem obnażyć istotę mieszczańskiej "moralności niezauważania". Zaczyna pisarz niewinnie, od pięknego impresjonistycznego opisu przyrody, kunsztownego, poruszającego wrażliwego estetycznie czytelnika. W tym sielankowym tle umieszczone jest chłopskie małżeństwo, trudniące się nieludzką pracą za kilka groszy. Nagle przedstawiona sytuacja staje się naturalistycznym świadectwem wyzysku jednaj klasy przez drugą. W takiej rzeczywistości nie ma miejsca na żadnego wrażliwego idealisty, który wyciągnie dłoń do potrzebujących. Chłopi pozostaną sami, podobnie jak czytelnik patrzący na nich. Żadnego projektu poprawy nie ma, żadnych sugestii, co robić dalej. Codzienność dostarcza największych argumentów oskarżenia o dehumanizację społeczeństwa polskiego. Winni jesteśmy wszyscy, ci którzy zaniżają płacę, wykorzystując bezrobocie i desperację ludzi, i ci którzy patrzymy na to jak na coś normalnego, oczywistego, nieuniknionego. Żeromski przypomina, ze żyjemy w świecie pozorów, również moralnych, tworząc rzeczywistość dla uprzywilejowanych, biednych pozostawiając bez praw do godności.

"Ludzie bezdomni" byli sygnałem, że droga do niepodległości i wolności będzie drogą żmudnych wewnętrznych przemian w obrębie społeczeństwa, które należy uwrażliwić na krzywdę jego obywateli. "Przedwiośnie" pokazało, iż przeczucie Żeromskiego było trafne. Nie wystarczył fakt odzyskania niepodległości przez Polskę, by automatycznie zniknęły problem biedy, ubóstwa i ciemnoty. I wolność, bynajmniej nie zwolniła obywateli od dalszej odpowiedzialności za losy kraju zrujnowanego wojna i zaborami. W "Przedwiośniu" wyraźnie Żeromski przestrzega przed konsekwencjami bagatelizowania problemów biedoty i niesprawiedliwości, co doprowadziło w Rosji do wybuchu rewolucji bolszewickiej w 1917 roku, zbierającej krwawe żniwo zwłaszcza wśród posiadaczy ziemskich. Oni to bowiem wykazują najdalej posuniętą ignorancję wobec spraw polityczno-społecznych, ograniczając swój udział do walki o niepodległość. Jak rodzina Wielosławskich, ziemiaństwo wysłało na front "reprezentację", by po zakończeniu walk powrócić do swego dotychczasowego XIX-wiecznego, beztroskiego, próżniaczego trybu życia. Wobec takiej postawy "kwiatu polskiego społeczeństwa" widmo rewolucji jest bliskie. Choć jednak Żeromski jest zwolennikiem równości, braterstwa i solidarności, to jednak hasła komunistów traktuje z rezerwą, widząc w nim przykrywkę wobec bezwzględnej, krwawej walki o władzę, co obserwuje Baryka, bohater powieści, w Baku. Rewolucja niczego nie zmienia, bieda się wręcz pogłębia. Jednak i droga reform, którą prezentuje plan Gajowca, jest wątpliwa: zbyt powolna, zachowawcza, bezzasadnie optymistyczna. Program taki również nie znajduje poparcia u Żeromskiego, który widzi, ze odrodzona Polska potrzebuje na gwałt nowej idei, potrzebuje silnego autorytetu, wskazówki, gdzie pójść dalej, gdzie szukać wartości. Zmiana nie może się jednak dokonać poza moralnością, bezprawie, gwałt, rozboje nie stworzą nam lepszej przyszłości, nie rozwiążą problemu umierających z głodu i zimna chłopów, dzieci bawiących się w rynsztokach, robotników pracujących od świtu do nocy w fabrykach. Rewolucja techniczna, która była jedną z alternatyw w dwudziestoleciu międzywojennym okazała się największym mitem przedwojennej Polski. Wizja szklanych domów została skompromitowana jako jeszcze jednak utopia, która nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.

W tej ostatniej swojej wielkiej powieści Żeromski nie wskazuje już łatwej, jednoznacznej drogi wyjścia z kryzysu. Szlachetność i idealizm Judyma w powojennej rzeczywistości już nie wystarcza, gdy w nowej Polsce doszło do bankructwa ideologicznego. Ani romantyczny, ani pozytywistyczny plan odbudowy kraju się nie sprawdził: przegrał z ogromną biedą, zacofaniem, biernością tych, od których tak wiele zależało. Mimo to jednak Żeromski nie popada w cynizm, amoralizm, wręcz przeciwnie, zachęca do intensywnych poszukiwań prawdziwych wartości, nie populistycznych i demagogicznych haseł, służących interesowi jednej grupy społecznej. Ostrzega on przed radykalizmem, nienawiścią i działaniem z resentymentu, lecz jednocześnie krytykuje reformatorów za ich zbytnią zachowawczość, naiwną wiarę, że "jakoś to będzie" Żeromski okazał się w tej powieści największym przeciwnikiem bylejakości. Piętnował brak odpowiedzialności, lekkomyślność, ignorancję - to z nich narodził się problem biedy. Z nich i z odejścia od chrześcijańskiej moralności, która w każdym człowieku nakazuje widzieć bliźniego. Przede wszystkim jednak Żeromski, mimo iż wiedział, że Polska pogrążona jest w ideologicznej pustce i jest na rozdrożu, przestrzegał przed bezkrytycznym, pochopnym przyjmowaniem ideologii zastępczych, populistycznych, szarlatańskich. Nie ma łatwych dróg wyjścia z kryzysu, nie ma łatwych rozwiązań, nie zwalnia nas to jednak z moralnego obowiązku poszukiwania ich. To najważniejsze i najbardziej trwałe z przesłań, jakie zostawił pokoleniu swojemu i następnym - ciągłego, upartego poszukiwania wartości głównej: prawdy.

Dlatego można odpowiedzieć na pytanie, postawione w temacie pracy, twierdząco. Żeromski w istocie był autorytetem, wymagającym nauczycielem i wyznawcą moralności w najszerzej pojmowanym duchu humanistycznym.