Miłość to potężne uczucie, któremu są powolni zarówno możni tego świata, jak i przeciętni śmiertelnicy. Trudno sobie wyobrazić, aby kiedykolwiek na ziemi istniał człowiek, który choćby się o nią nie otarł. Nic zatem dziwnego, że we wszystkich znanych nam epokach stanowiła ona niezwykle płodną inspirację dla artystów. Czy jesteśmy sobie wyobrazić nasza kulturę bez sonetów Petrarki, obrazów Rubensa, rzeźb Rodina? A wszakże dla nich miłość stanowiła jeden z głównych tematów, które podejmowali w swej twórczości.
Realizacja motywu miłości w dziełach autorów starożytnych i średniowiecznych.
Tragedia Sofoklesa zatytułowana "Antygona" przynosi nam przykład miłości siostrzanej. Jego tytułowa bohaterka jest gotowa poświęcić swe życie, byleby tyko dochować wierności swej miłości do brata Polinejkesa. Otóż, Kreon, władca Teb, zakazał sprawiania mu pochówku, gdyż był zdrajcą swej ojczyny. Wzburzyło to Antygonę, ponieważ w te sposób dusza jej brata nie mogła odejść do Hadesu, gdzie zaznałaby ukojenia, dlatego tez nasza bohaterka wbrew zaleceniom Kreona chowa ciało Polinejkesa. Za ten występek zostaje skazana na śmierć. Trudno chyba o piękniejszy przykład miłości do jednego z członków swej rodziny.
Średniowiecze koncentrowało się przede wszystkim na miłości do Boga, aczkolwiek nie do końca, co postaram się pokazać.
Człowiekiem, który miłował Boga ponad wszystko, co mógł mu zaoferować ten świat, był święty Aleksy. Historię jego życia poznajemy dzięki wierszowanemu utworowi noszącemu tytuł "Legenda o świętym Aleksym". Pochodził on z bogatego rodu. Jego ojciec postanowił, że ożeni się z pewną panną, chociaż nasz bohater wzdrygał się przeciw temu, gdyż pragnął swe życie spędzić na kontemplacji Boga. Dlatego tez w noc poślubną uciekł od swej małżonki i został wędrownym żebrakiem, co było jedną z form umartwień, które aplikował swemu ciału, aby w ten sposób przybliżyć się do Boga. W końcu powrócił do swego rodzinnego miasta, gdzie zamieszkał pod schodami domu, który był domem jego rodziny. Nikt go ni rozpoznał, co było dodatkowym umartwieniem dla naszego bohatera. Dopiero po śmierci Aleksego zorientowano się, jakim to świątobliwym był on człowiekiem.
Ale, jak już wspomniałem, średniowiecze to nie tylko Bóg i nic więcej, ale także miłość, która zadzierzga się pomiędzy mężczyzną i kobietą. Koronnym tego przykładem jest romans dworski zatytułowany "Dzieje Tristana i Izoldy". Opowiada on o miłości, która połączyła rycerza króla Marka, Tristana, z księżniczką irlandzką, Izoldą. Była ona wyklętą, gdyż dziewczyna była narzeczoną, a następnie żoną Marka. Dwójka naszych bohaterów nie chciała być wobec niego nielojalną, nie potrafili się jednak oprzeć ogniowi miłości, który w nich płonął. Dzieje ich miłości to seria rozstań i nagłych spotkań, ale przede wszystkim to historia wielkiej tęsknoty i niemożności jej, z wiadomych względów, ukojenia. Na wieki połączyła ich dopiero śmierć.
Także Dante w swej "Boskiej komedii" nie uniknął tematu miłości. To wszakże jego ukochana Beatrycze oprowadza go po Czyśćcu i Raju. My jednakże pozostańmy w Piekle i posłuchajmy co do powiedzenia o swej miłości miała napotkana tam przez naszego poetę Francesca de Rimini
"A ona: Nie ma dotkliwszej boleści
Niźli dni szczęścia wspominać w niedoli, (…)
Raz dla zabawy czytaliśmy boje,
Gdzie wpadł Lancelot w miłosne wiezienie;
Byliśmy sami, bezpieczni oboje. (…)
Ale nas zmogło jedno Koa mgnienie.
Kiedyśmy doszli, gdzie usta kochane
Rycerz całował w nieowładnej chęci,
On, z którym nigdy już się nie rozstanę,
Drżący do ust mych ust przywarł bez pamięci;
Księga i pisarz Galeottem byli -
W ten dzień jużeśmy nie czytali więcej."
Tutaj miłość, chociaż tak pięknie przedstawiono, stała się przyczyną poniesienia przez parę kochanków kary. Za zbytnie folgowanie swym namiętnościom oboje zostali skazani na wieczne potępienie.
Jak zatem widzimy miłość w wydaniu starożytnym i średniowiecznym jest uczuciem, które jest zdolne odmienić człowieka, uczuciem dla którego warto ponieść najstraszliwsze konsekwencje. Jednakże nie zawsze najważniejsze jest tu samo uczucie, lecz jego przedmiot, co dobitnie widać na przykładzie świętego Aleksego. Jest ona tu zatem przede wszystkim, nie licząc Dantego, siłą pozytywną, wydobywającą z człowieka to, co najlepsze.
Miłość w renesansie
Jedną z najpiękniejszych historii miłosnych, jakie zna ludzkość, wyszła spod pióra Williama Szekspira. Chodzi oczywiście tragedię zatytułowaną "Romeo i Julia". Rozpoczyna się ona następująco:
"Dwa rody, zacne jednako i sławne -
Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Weronie,
Do nowej zbrodni pchają złości dawne,
Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonie.
Z łon tych dwu wrogów wzięło bowiem Zycie,
Pod najstraszliwszą z gwiazd, kochanków dwoje;
Po pełnym przygód nieszczęśliwych bycie
Śmierć ich stłumiła rodzicielskie boje."
(Romeo i Julia)
Są to dzieje miłości pary kochanków, którzy mieli to nieszczęście, że urodzili się jako potomkowie dwóch zwaśnionych ze sobą rodów we Weronie. Nie mogli się oni zatem połączyć węzłem małżeńskim oficjalnie, dlatego też uczynili to potajemnie. Koniec końców w wyniku straszliwej pomyłki popełniają oni samobójstwo. Dopiero śmierć tych dwojga doprowadziła do wygaśnięcia konfliktu pomiędzy rodami Kapuletów i Montekich. Miłość jest tu zatem, z jednej strony, żywiołem niszczącym - Romeo i Julia giną, z drugiej zaś, budującym, gdyż to dzięki niej zapanowała we Weronie zgoda.
Innym dziełem renesansowym, które pokazuje siłę tego uczucia są Treny Jana Kochanowskiego. Ten cykl pieśni stanowi wyraz bólu poety po śmierci jego ukochanej córeczki Urszuli.
"A ty, pociecho moja, już mi się nie wrócisz
Na wiek ani mojej tesknice krócisz!
Nie łza, nie łza, jedno za tobą gotować
A stopeczkami twymi ciebie naszladować.
Tam cię ujrzę, da Pan Bóg, a ty więc drogimi
Rzuć się ojcu do szyje ręczynkami swymi!"
(Jan Kochanowski, Tren III)
Poeta, aby ponownie zobaczyć swą córeczkę, jest gotów nawet pójść w jej ślady, czyli ponieść śmierć. Jak się wydaje od czasów napisania przez Sofoklesa "Antygony" nie było w literaturze piękniejszego przykładu miłości rodzinnej. Tu miłość jest przede wszystkim żywiołem budującym, jakkolwiek to przez nią Kochanowski zaczyna wątpić w miłosierdzi Boga, ale koniec końców to także dzięki niej dostępuje pocieszenia (zobacz - "Tren XIX albo Sen").
Barok
W tej epoce miłość ma dwa oblicza. Z jednej strony, mamy bowiem Jana Andrzeja Morsztyna, dla którego jest ona zabawą, okazją do zaprezentowania swej pomysłowości, czego przykładem może być słynny sonet "Do trupa", w którym to poeta zrównał ze sobą kondycję nieboszczyka oraz nieszczęśliwie zakochanego:
"Leżysz zabity i jam też zabity,
Ty - strzałą śmierci, ja - strzałą miłości,
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
Ty jawne świece, ja mam płomień skryty"
Z drugiej zaś strony, to epoka która wydała Mikołaja Sępa - Szarzyńskiego z jego dość ponurą wizją natury człowieka, który mu się zdaje być istotą pędzącą bezrozumnie ku swej zgubie. Co zaś do miłości, to
"I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one,
Które i mienić, i muszą się pasować."
Miłość ciała to dla niego prosta droga do zatracenia własnej duszy, jeśli zaś chcemy tego uniknąć, to powinniśmy się zwrócić ku tej czystej, której wzorem jest uczucie Chrystusa do świata. W wypadku Morsztyna miłość nie jest ani żywiołem budującym, ani niszczącym, gdyż zabawa zdaje się po prostu leżeć poza tym kategoriami, natomiast jeśli chodzi o Szarzyńskiego to wszystko zależy od tego, czy będzie ona skierowana ku ciału, czy ku Bogowi.
Wiek dziewiętnasty
Ów wiek zaczął się od romantyzmu i jego kultu miłości. W literaturze polskiej znakomitym tego przykładem jest czwarta część "Dziadów" Adama Mickiewicza. Jej głównym bohaterem jest Gustaw, a właściwie jego zjawa, gdyż nasz bohater popełnił samobójstwo. Tym, co go popchnęło do tego, był zawód miłosny, jaki mu sprawiła jego ukochana. Byli parą młodych ludzi, którzy kochali się namiętnie, ale gdy przyszło co do czego, to panna wybrała bogatszego kawalera, który mógł jej zapewnić dostatnią przyszłość. Gustaw musi teraz odpokutować swój grzech błąkając się po ziemi, a pocieszać się może jedynie platońską myślą o jedności bytu, którą stanowi połączenie kobiety i mężczyzny:
"Ten sam Bóg stworzył miłość, który stworzył wdzięki.
On dusze obie łańcuchem uroku (…)
Wprzód, nim je wyjął ze światłości stoku,
Nim je stworzył i okrył cielesną żałobą,
Wprzódy (…) powiązał ze sobą!"
Warto w tym miejscu zauważyć, że pisząc ten utwór Mickiewicz zawarł w nim swe niebyt dobre doświadczenia z romansu z Marią Wereszczakówną. Miłość w czwartej części "Dziadów" jest zatem żywiołem destruktywnym, przynajmniej w sensie - by tak rzec społeczno - obyczajowym, i takie na nią spojrzenie będzie dominowało w całym romantyzmie.
Także w pozytywizmie znajdujemy interesujące przykłady realizacji tego motywu.
Powieść Henryka Sienkiewicza zatytułowana "Quo vadis?" opowiada dzieje miłości, jaka połączyła chrześcijankę Ligię - akcja utworu dzieje się w pierwszym wieku naszej ery w Rzymie - i rzymskiego generała, poganina, Marka Winicjusza. To właśnie dzięki niej ów porywczy i nieraz okrutny młodzieniec zmienia w szlachetnego i prawego człowieka, który jest gotów przyjąć chrzest i moralność, która objawił światu Jezus Chrystus. Jest tu zatem miłość bezsprzecznie żywiołem budującym.
Z kolei w "Lalce" Bolesława Prusa sytuacja nie jest już tak jednoznaczna. Mimo tego, że to właśnie miłość do Izabeli Łęckiej skłoniła Stanisława Wokulskiego o wyrwania się z marazmu, w jaki popadł, to nie da się ukryć, że to uczucie niszczyło go powoli od środka. Trudno zresztą się dziwić, gdy trafiło się na taką osobę jak owa arystokratka. Sądzę zatem, że to uczucie owego nieszczęsnego "kupca" należy zaliczyć w poczet tych niezbyt dobrych.
Literatura Młodej Polski z kolei przyniosła przykłady miłości zmysłowej, pełnej erotyzmu. Sztandarowym przykładem tego typu spojrzenia na owo uczucie jest liryka Kazimierza Przerwy - Tetmajera. W swym najsłynniejszym erotyku pisał:
"Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
Kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
Gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
I wargi rozchylą się wilgotne bezwiednie"
Trudno tu mówić o jakichś głębszych uczuciach podmiotu lirycznego do przedmiotu jego pożądania, ale też trudno tu zauważyć, aby jego partnerka była tym szczególnie zraniona, co, być może, wynika z jednostronnej optyki tego wiersza. Jakkolwiek by nie było, to na podstawie samego tekstu trudno orzec czy miłość jest tu żywiołem destruktywnym, czy też budującym. Nie jestem zresztą pewien czy można tu w ogóle mówić o miłości.
U innych młodopolskich twórców uczucie łączące mężczyznę i kobietę nie jest aż tak płytko potraktowane jak u Tetmajera, czego przykładem mogą być poematy prozą Stanisława Przybyszewskiego, gdzie miłość jest pokazana jako metafizyczny żywioł, który niszczy słaba, dodajmy męską, jednostkę. To w nich kobieta jest nazywana samicą, co wskazuje na jej związki ze sferą biologiczną., która w kulturze europejskiej była przez wieki postrzegana negatywnie.
Cóż, nie będzie odkrywczym stwierdzenie, że miłość bywa tym, ci uwzniośla człowieka, ale również tym, co go niszczy. A jak będzie w naszym przypadku? Nie pozostaje nam nic innego jak tylko spróbować się przekonać na własną rękę, do czego szczerze namawiam.