Dopiero wraz z twórczością Jana Kochanowskiego poezja polska wyzwoliła się z ograniczeń "średniowiecznych" i odetchnęła pełną piersią. Oczywiście mistrzostwo jego nie było samorodne i wielki wpływ na dorobek tego renesansowego autora miał antyk - z Horacym i Wergiliuszem na czele - ale to właśnie on pierwszy wykorzystał go chyba najpełniej. Jednak jego poezja to nie epigonizm, czy naśladownictwo, lecz żywa i oryginalna kontynuacja antycznych wątków; ich ciągłe poszerzanie a nawet wdawanie się w zwady z nimi. To na czas renesansu przypada właśnie wielki "powrót" antyku, poetyk Arystotelesa i Horacego. Jednak nie na długo. Po kilkudziesięciu latach, wraz z barokiem następuje odejście od "czystego", spokojnego nurtu klasycznego; poezja staje się, w oczach późniejszych jej czytelników, wynaturzona, niezgodna z większością wcześniejszych zasad. To wyzwolenie się barokowych twórców z antyku, a przez to i kontynuowania twórczości Kochanowskiego pozwoliło, na ich samodzielność i oryginalność zależną już tylko od nich samych. Z drugiej strony "nietradycyjna poezja", chcąc nie chcąc i tak pamiętała o antyku i rzucała nań, jeśli nawet pośrednio, to nowe światło.
Przywołaniem antycznego spokoju i radości i przeniesieniem ich na grunt renesansu może być słynna fraszka Kochanowskiego "Na lipę". Dodatkowo widzimy w niej typowo odrodzeniową wizję świata, który zapewnia człowiekowi schronienie, służy mu, jest jego prawdziwym domem - "odpocznij sobie / Nie dojdzie Cię tu Słońce(…)". Wszystko w tym świecie ma sens i swoje miejsce - jak pisał autor Odprawy… - w Hymnie - "w brzegach morze stoi, / A zamierzonych granic przeskoczyć się boi: (…) / Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają". Inaczej w baroku. Już w Sonetach Sępa-Szarzyńskiego możemy przeczytać - "Ehej, jak gwałtem obrotne obłoki / I Tytan prętki lotne czasy pędzą", świat niejako wypada ze swych posad, wszystko w nim jest w ruchu, przez co nic z kolei nie jest w nim pewne. "Pokój szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz podniebny" - tak właśnie z czasem układają się relacje człowiek - świat.
Na porównaniu twórczości Kochanowskiego i Szarzyńskiego najlepiej zresztą można pokazać jak poza pojmowaniem świata, zmieniał się i styl poetycki pisarzy. Przez to, że renesans odwoływał się do antyku, tak i wiele z tamtejszej sztuki poetyckiej zostało włączone w wiersze. Kochanowski zachowuje antyczną zasadę decorum, wiersze jego w zależności od tematu pisane są w konkretnym (wysokim, średnim, bądź niskim) stylu i w jasno określonym gatunku. W wierszach renesansowych nie ma też tej właściwej barokowi zabawy formą - konceptyzmu. Owszem Kochanowski stosuje przerzutnie (najbardziej chyba znane te z w Pieśni XXIV - "…ze dwojej złożony / Natury…", czy "ludnemi / Miasty wzgardzę…"), wprowadza czasami przestawny szyk w wersie, lecz jego wiersze do dzisiaj nie sprawiają trudności w czytaniu. Inaczej już z twórcami barokowymi. Już Sęp-Szarzyński wprowadza wiele niestosowanych wcześniej zabiegów stylistycznych. W Pieśni o Fridruszu pisze - "Farbę Bugowej, widziałem, krew wody / nasza zmieniała, prócz pochańskiej szkody(…)". Stosując tylko w tych dwóch wersach: inwersje, elipsę, metaforę, omówienie i wreszcie przerzutnię, powoduje zamęt i trudności w dotarciu do znaczenia danych słów. Można jednak uznać, że tym akurat przypadku sens użycia powyższych zabiegów był uzasadniony, "łamana" składnia oddawała przeżycia Fridrusza; u Sępa nie miał jeszcze miejsca przerost formy nad treścią, tak często zarzucany później dojrzałemu barokowi. Już w swoich innych Pieśniach Szarzyński bliższy jest w stylu renesansowi, niż np. zabiegom Jana Andrzeja Morsztyna, czy Daniela Naborowskiego.
Z dwoma ostatnimi poetami wiąże się pojecie marynizmu, najpełniej właśnie widoczne w ich twórczości. Termin "marynizm" pochodzi od włoskiego poety Giambattisty Marini'ego; według sformułowanych przez niego zasad głównym zadaniem wiersza jest zaskakiwanie, zadziwianie czytelnika. Poeta miałby być wręcz magikiem w panowaniu nad formą wiersza, który miał opierać się na koncepcie - zadziwiającym punkcie wyjścia w opisie i jeszcze bardziej zaskakującym rozwiązaniu "problemu". Na takich założeniach opiera się na przykład wiersz Morsztyna, Niestatek.
Przez wprowadzenie anafory ("Prędzej kto…") poeta wymienia najprzeróżniejsze rzeczy niemożliwe do wykonania, a jednak bliższe w podejmowanych prób sensowi, niż ostre stwierdzenie w ostatnim wersach - "Prędzej nam zginie rozum i ustaną słowa, / niźli będzie stateczna, która białogłowa". Na tym właśnie polegały marynistycznie wiersze, przy znikomości treści, mamy wspaniale wybujałą formę, oksymorony, paradoksy, metafory i wreszcie hiperbole. Te widać np. w wierszu Daniela Naborowskiego - Na oczy królewny angielskiej…, w którym każdy kolejny wers niesie jeszcze wspanialsze i potężniejsze zjawisko, z którym można je zrównać, co i tak w końcu prowadzi do wniosku, że "…wszystko się zamyka w jednym oka słowie: / Pochodnie, gwiazdy, słońca, nieba i bogowie". Wiersze Morsztyna i Naborowskiego, były więc często zabawkami, sprawiającymi radość. Jednak styl marynistyczny (i dodatkowo licznie stosowane makaronizmy -obce wyrazy) rozplenił się z czasem na całą poezję baroku, powodując jej sztuczność, napuszenie, wreszcie niezrozumienie. Taką właśnie poezję zatracona w formie w dobry sposób pokazał w swoich Uwagach śmierci niechybnej ks. Baka. Jemu samemu zarzucano właśnie wynaturzenie i grafomanię, ale jego styl to raczej przekorna satyra na barokowe "koncepty".
W przypadku Uwag… zarzucano również autorowi wręcz nieprzyzwoite (nawet jak na tamte czasy) "bawienie się" ze śmiercią. Lecz o wiele bardziej zaskakujący jest chyba wiersz Jana Andrzeja Morsztyna Do trupa. Możemy w nim zobaczyć właściwe barokowi lubowanie się w brzydocie, w krążeniu wokół śmierci; tutaj dodatkowo spotęgował wszystko koncept autora by trupa porównać z zakochanym człowiekiem i wykazać, że temu pierwszemu jest mimo wszystko łatwiej i spokojniej w grobie, niż gdyby miał żyć i kochać.
Mówiąc o poetyce watro wspomnieć również o poecie i jego kondycji w baroku i renesansie. Modelowym przykładem na pewno jest Jan Kochanowski. Jako renesansowy mistrz, był on w pełni świadomy swojej wartości, dodatkowo czując za sobą wsparcie tysiącleci kultury europejskiej. Nie dziwią słowa z jego Pieśni XXIV ("z Horacego" wprawdzie, w której poeta jednak w pełni się z nim zgadza) "Niezwykłym i nieleda piórem opatrzony…" - wyraz dumy i pewności, że swoją poezją wzniesie sobie "pomnik trwalszy od spiżu", jak pisał Horacy. By zaś mówić o poetach barokowych i ich "ze dwojej złożonej Naturze", trzeba na początek przyjrzeć się w ogóle człowiekowi siedemnastego wieku. "Beczka pełna gnoju i zgniłego smrodu" - tak postrzegał człowieka w wierszu, o takim właśnie tytule, Wacław Potocki. Daniel Naborowski pisał w Krótkości żywota, że "dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt - żywot ludzki słynie". Można by podawać jeszcze wiele podobnych w swoim pesymizmie przykładów, na marność człowieka w baroku. Nie był on już, jak w ujęciu Humanizmu, osią centrum świata, lecz istota wpisaną w jego bieg, jak u Sępa walczącą "z szatanem, światem i ciałem", poprzez co rozdarta i niespokojną. Wracając już jednak do samego poety, nie można się więc dziwić, że w baroku i ranga tego "zawodu" podupadła. Dodatkowo poeci nie byli już tak chętni do publikowania swoich wierszy, wskutek czego nie było już raczej mowy o "nie umrę ani mię czarnymi / Styks niewesoła zamknie odnogami swymi".
Istnieje jeszcze wiele różnic, ale i dużo cech wspólnych, obu epok. Warto sobie uświadomić jednak, że tak jak i barok nie istniałby bez renesansu, a renesans bez antyku, tak i renesans bez późniejszych epok były dzisiaj całkowicie inaczej odbierany. Ważne właśnie jest to przenikanie się epok (widoczne w twórczości Sępa-Szarzyńskiego), nakładanie się prądów, poetyk, co pozwalało i nadal pozwala na coraz to nowy, a przez to i pełniejszy ogląd sprawy. W powiedzeniu, "kto szuka, nie błądzi" jest więc dużo mądrości, bo bez jasności renesansu i paradoksów baroku, sami dzisiaj nie moglibyśmy sobie poradzić z wieloma sprawami.