1. XIX-wieczne Stany Zjednoczone Ameryki Północnej

W roku 1783 granice państwa amerykańskiego sięgały Oceanu Atlantyckiego na wschodzie kraju, rzeki Missisipi na zachodzie, krainy Wielkich Jezior na północy oraz Zatoki Meksykańskiej na południu.

Z nastaniem pierwszej połowy XIX stulecia, władze Stanów Zjednoczonych podejmowały dalsze starania o poszerzenie państwowego terytorium. Już w roku 1803, udało się Amerykanom nabyć od Napoleona Bonaparte stan Luizjana. Tym samym, terytorium państwa wzbogaciło się o olbrzymi obszar, który po dziś dzień stanowi znaczną część ziem całego kraju (Luizjana zajmuje blisko 1/3 terytorium USA). Na tym nie koniec. W roku 1818, Amerykanie nabyli od Brytyjczyków Dakotę Północną, zaś w roku 1819, hiszpańska dotąd Floryda stała się częścią składową Stanów Zjednoczonych.

Z nastaniem lat 40-tych XIX stulecia, Amerykanie sformułowali tzw. Manifest Destiny (czyli Manifest Objawionego Przeznaczenia). Manifest ten, ogłaszał prawo narodu amerykańskiego do szerzenia misji demokratycznej tak na terytorium Ameryki Północnej, jak i na terenie Ameryki Południowej. Uzasadniał on także potrzebę opanowania przez Amerykanów wybrzeży Pacyfiku. Na szczególną uwagę zasługuje stwierdzenie, iż misja demokratyzowania podejmowana przez mieszkańców USA, miała objąć obydwa kontynenty amerykańskie. Twórcy manifestu, uważali, że zjawisko to jest jak najbardziej naturalne, i że jest on ściśle podyktowane wkładem, jaki wniosły Stany Zjednoczone w demokratyzowanie świata.

Tak więc, z nastaniem lat 20-tych XIX stulecia, zgodnie z wytycznymi Manifestu Objawionego Przeznaczenia, Amerykanie przystąpili do kolonizowania ziem położonych na zachodzie kraju, oraz w okolicach wybrzeży Pacyfiku. Zainicjowany wówczas ruch osadniczy, został wsparty rozwojem wymiany handlowej na tamtejszych terenach.

Z nastaniem roku 1845, z inicjatywy strony amerykańskiej, dokonana została aneksja Teksasu. Konsekwencją działań Amerykanów, było uwikłanie państwa w zbrojny konflikt z Meksykiem w latach 1846-1848. Ostatecznie wojnę wygrali Amerykanie, a Meksykanie zmuszeni byli przyjąć warunki pokoju podyktowanego im przez Stany Zjednoczone. W roku 1848, Meksyk utracił na rzecz sąsiada z północy Kalifornię oraz Nowy Meksyk. Tym samym, granica pomiędzy państwami ustaliła się na rzece Rio Grande. W toku wojny, oraz na skutek traktatu pokojowego, mieszkańcy Meksyku nie tylko, że utracili znaczną część swego dotychczasowego terytorium, ale także zamknięty został ich dostęp do obszarów obfitujących w złoża złota. To co stracili Meksykanie, zyskali Amerykanie. W kraju rozpoczęła się gorączka złota, obejmując swym zasięgiem całą Kalifornię.

Warunki klimatyczne, oraz szczególnie urodzajna na południu ziemia, sprzyjały rozwojowi amerykańskiego rolnictwa. W krótkim czasie, to właśnie w południowej części państwa, zaczęły powstawać wielkie plantacje bawełny, trzciny cukrowej oraz tytoniu. Siłą roboczą pozostawali na nich niewolnicy.

Kwestia niewolnictwa stała się w niezwykle krótkim czasie problemem ogólnopaństwowym, obejmując całe społeczeństwo, niezależnie od tego, czy zamieszkiwało ono ziemie na północy, czy też na południu kraju. Sprawa komplikowała się tym bardziej, że właściciele ziemscy z południa kraju, coraz częściej i coraz głośniej, zaczęli się domagać zaprowadzenia niewolnictwa także w świeżo przyłączonej do państwa, Kalifornii. Problem oddano pod rozstrzygnięcie Kongresu, który w roku 1850 wydał kompromisową decyzję. Rozstrzygnięcie Kongresu stanowiło, że stan Kalifornia pozostanie stanem wolnym od niewolnictwa, przy jednoczesnym stwierdzeniu, że w celu rekompensowania ponoszonych przez plantatorów strat, powodowanych zbiegostwem niewolników, wprowadzone zostanie bardzo restrykcyjne prawo uniemożliwiające bezprawne opuszczanie plantacji przez ludność murzyńską. Kongres zakazywał także handlu niewolnikami w północnych stanach USA.

Uchwalony kompromis okazał się nie tylko niewystarczający, ale także mało trwały. Wkrótce bowiem, na amerykańskim horyzoncie zaistniała sprawa niewolnictwa w stanach Kansas i Nebraska. Co ciekawe, pomimo wyraźnego sprzeciwu zamieszkującej je ludności, kongresmani z południa, przeprowadzili ustawę o prawnym usankcjonowaniu niewolnictwa w wymienionych stanach.

Do posiadłości amerykańskich włączonych do państwa w XIX stuleciu, należy jeszcze zaliczyć odkupioną od carskiej Rosji Alaskę (1867 rok).

2. Stosunki gospodarcze w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych

Z nastaniem roku 1850, w Stanach Zjednoczonych zapoczątkowany został dziesięcioletni okres niezwykle sprzyjającej koniunktury gospodarczej. W kraju odnotowywano spektakularny wzrost demograficzny. Na podstawie przeprowadzonego w roku 1860 spisu powszechnego, dowiadujemy się, że z nadejściem lat 50-tych XIX stulecia, liczba ludności w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 8,5 miliona. Tym samym, w USA mieszkało 31 milionów osób. Nie bez znaczenia była tutaj skala europejskiej emigracji, jaka dotknęła Stany Zjednoczono około połowy stulecia. Do USA masowo napływali Irlandczycy, Niemcy oraz Brytyjczycy. Nierzadko osiedlali się oni na niedawnych ziemiach indiańskich, niejednokrotnie prowadząc z nimi otwarte walki.

W kraju z dnia na dzień, rozbudowywana była sieć połączeń kolejowych. Kwitła także żegluga rzeczna. Szczególny postęp w rozwoju komunikacji widoczny był na północy kraju. Oczywiście, spowodowane to było wspominaną już wyżej gorączką złota, oraz chęcią jak najszybszego dotarcia do bogactw, które miały zagwarantować łatwe, a nade wszystko szybkie, wzbogacenie się amerykańskiej ludności. O wiele wolniej, proces rozbudowy połączeń kolejowych postępował się na południu kraju.

Jak już wspominałam, w państwie, zwłaszcza na jego południu, istniały niezwykle sprzyjające warunki do rozwoju rolnictwa. Wykorzystywano je na tyle skutecznie, że po roku 1850 nadwyżkę amerykańskiego zboża eksportowano na ziemie Starego Kontynentu. Od roku 1851 ułatwieniem w pracy rolniczej miały się stać, wynalezione właśnie, żniwiarka oraz snopowiązałka.

O ile, na południu kraju rozwijało się w XIX wieku rolnictwo, tak na północy kwitł przemysł. Rodzima produkcja przemysłowa w pełni zaspakajała potrzeby amerykańskiego społeczeństwa. Co więcej, od roku 1850, kiedy to zysk z amerykańskiego przemysłu wyniósł ponad miliard dolarów, tendencja zwyżkowa wciąż się utrzymywała. W latach poprzedzających wybuch wojny secesyjnej Amerykanie produkowali między innymi: tory kolejowe, narzędzia oraz maszyny wykorzystywane w rolnictwie, maszyny do życia, jak również broń palną (popularny rewolwer Colt). Jako że doskonaliła się także wytwórczość włókiennicza, w Stanach Zjednoczonych widoczny był wzrost w produkcji towarów bawełnianych.

Sytuacja ekonomiczno-gospodarcza rysująca się w przedwojennych Stanach Zjednoczonych, znajdowała swoje odzwierciedlenie w życiu politycznym kraju. I tak, konsekwentny rozwój rodzimego przemysłu, kusił współpracą handlową burżuazję. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dotychczas burżuazja bardzo silnie kooperowała z właścicielami ziemskimi z południa. Słabły także wpływy plantatorów wśród kongresmanów.

Napiętą sytuację gospodarczo-polityczną wzmacniał dodatkowo aspekt niewolnictwa, oraz wszelkie związane z nim spory na osi północ-południe. W latach 50-tych problem niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych nabrał nowego wymiaru. Tak bowiem oto, podczas gdy dla przemysłowców z północy był on mechanizmem opóźniającym branżowy rozwój oraz postęp, tak dla plantatorów z południa, niewolnictwo stanowiło podstawę egzystencji oraz możliwość bogacenia się. Nic więc dziwnego, że w latach bezpośrednio poprzedzających wybuch wojny secesyjnej, ziemianie z południa nie tylko, że optowali za utrzymaniem niewolnictwa, ale jeszcze domagali się jego rozwoju.

Na fali sprzeciwu, oraz braku akceptacji rozwiązań lansowanych na południu, w północnej części kraju zaczął się rozwijać abolicjonizm. Pod pojęciem abolicjonizmu rozumiemy działalność społeczno-polityczną, której zasadniczą istotą było doprowadzenie do zniesienia niewolnictwa. Abolicjoniści stawali w obronie ludności murzyńskiej, uważając, że niewolnictwo jest formą dyskryminacji na tle rasowym. Niezwykle powszechnie wykorzystywanym przez abolicjonistów narzędziem walki z niewolnictwem, była wydana w roku 1852, powieść Harriet Beecher Stowe, zatytułowana Chata Wuja Toma. Fabuła książki była tak skonstruowana, iż dowodziła, że niewolnictwo jest system złym oraz zbrodniczym, tak z punktu widzenia przesłanek religijnych, jak i moralnych.

Jednym z punktów zapalnych w sporze pomiędzy stanami południowymi oraz północnymi, była także wspominana już wyżej, kwestia stanu Kansas. Jego mieszkańcy postanowili podjąć walkę, i nie godzili się na wdrożenie w życie odgórnej decyzji Kongresu, decyzji, która była sprzeczna z ich stanowymi przekonaniami.

Wybuch wojny domowej w kraju zbliżał się więc wielkimi krokami.

3. Wojna secesyjna (1861-1865)

W sferze politycznej północ i południe kraju także pozostawały podzielone i poróżnione. Podczas gdy plantatorzy i ziemianie z południa, utożsamiali się z poglądami demokratycznymi, tak przemysłowcy z północy, byli w większości republikanami.

Demokraci amerykańscy w dobie poprzedzającej wybuch wojny secesyjnej, postulowali szeroką autonomię stanową, wspierali także niewolnictwo, nie widząc przesłanek, tak politycznych, jak i społecznych, do jego likwidacji. Republikanie wręcz przeciwnie. Nie tylko, że domagali się zniesienia systemu niewolniczego, to jeszcze głosili postulat centralizowania władzy na wszystkich szczeblach władzy państwowej. W krótkim czasie, z płaszczyzny czysto ideologicznej, konflikt przeniósł się na forum Kongresu, rodząc dodatkowe, niepotrzebne waśnie pomiędzy i tak już skłóconymi stronami.

Fatalną sytuację społeczną w kraju pogorszyła jeszcze sprawa niejakiego Johna Browna. Brown organizował akcję uwolnienia niewolników z południa z jarzma ich oprawców, plantatorów. Opanował nawet arsenał broni w stanie Wirginia, dokonując licznych i wspieranych przez zwolenników abolicjonizmu, ataków na majątki ziemskie południowców. Niestety, podczas jednego z takich napadów, Brown został ranny, schwytany przez przeciwników, i postawiony w stan oskarżenia. Wkrótce sąd skazał Browna na karę pozbawienia życia, którą wykonano w roku 1859. Sprawa Johna Browna wzbudziła szczególnie wiele emocji na północy kraju. Tam też podniesiono go do roli bohatera, niezwykle walecznego człowieka, i to o nim śpiewali jankesi (Prochy Johna Browna spoczywają w grobie, lecz duch jego kroczy zawsze z nami), idąc na wojnę z konfederatami.

Wydarzenia polityczno-społeczne przyspieszyły w Stanach Zjednoczonych jeszcze bardziej z nastaniem roku 1860, wraz z wyborem Abrahama Lincolna na urząd prezydencki. Wielki opór rodziły republikańskie sympatie Lincolna, oraz jego wizja zniesienia w kraju systemu niewolniczego.

Przejawem nieprzychylnych Lincolnowi zachowań, była decyzja siedmiu stanów położonych na południu kraju, o wystąpieniu, czyli o secesji, z dotychczasowej federacji stanowej. Był przełom roku 1860 oraz 1861, a secesjonistami okazały się: Karolina Południowa, Missisipi, Floryda, Alabama, Georgia, Luizjana i Teksas. Siedem stanów utworzyło nowy twór polityczny, nazywany Skonfederowanymi Stanami Ameryki Północnej. Ich siedzibą zostało Richmond w stanie Wirginia, a prezydentem Jefferson Davis.

Momentem inicjującym wybuch wojny secesyjnej był atak konfederatów na fort Charleston (kwiecień 1861). W ciągu czterech lat wojny, szala zwycięstwa przelewała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Przez cały rok 1862, wojska północy przegrywały w starciach z konfederatami. Niemniej jednak, porażka gen. Roberta Lee w bitwie pod Gettysburgiem odmieniła koleje wojny. Od tego momentu bowiem, zwycięstwo stawało się coraz bardziej udziałem północy. Wkrótce gen. Ulissesowi Gratowi udało się otoczyć Richmond, zaś gen. Wiliam Sherman w zwycięskim marszu przez dolinę Missisipi, doprowadził ostatecznie do zajęcia miasta Atlanta. Od tego momentu konfederaci doświadczali już niemal samych klęsk. Jankesi zajęli Savannah, a niedobitki oddziałów południa, zdecydowały się poddać gen. Grantowi.

Po czterech latach, w roku 1865, wojna pełna okrucieństw, niepotrzebnych ofiar, wojna która pochłonęła morze krwi, dobiegła wreszcie końca. Nastał czas leczenia ran i przezwyciężania dawnych sporów. Wybuch wojny oraz jej przebieg, oddaliły od USA widmo podziału oraz rozbicia państwa. Od roku 1865 w państwie miała nieprzerwanie triumfować demokracja. Władzę stanową podporządkowano odgórnemu rządowi federalnemu, a na politycznej scenie swoje miejsce znaleźli tak demokraci, jak i republikanie. Okazało się, że pokojowe współistnienie dwóch przeciwnych nurtów ideologiczno-politycznych jest w Stanach Zjednoczonych jak najbardziej możliwe.

Niestety, zniszczeń oraz strat poniesionych w wojnie secesyjnej przez naród amerykański, nie udało się odbudować równie szybko. Na polu walki poległo niemal 360 tysięcy jankesów, oraz niemal 260 tysięcy konfederatów. Rozmiar strat materialnych porażał zwłaszcza na południu kraju. Większość plantacji uległa zniszczeniu, majątki ziemskie poprzepadały, budynki spalono lub zdewastowano, a linie kolejowe pozrywano. Owszem, w toku wojennej zawieruchy, niewolnicy uzyskali wolność (1865 rok, 13 poprawka zniosła niewolnictwo w całych Stanach Zjednoczonych). Nie rozwiązywało to jednak ostatecznie wszelkich trudności społecznych z jakimi musiało się mierzyć amerykańskie społeczeństwo.

Wojna secesyjna naznaczyła Amerykanów poczuciem ogromnych strat, ale także zmusiła naród do przystąpienia do nowego okresu w dziejach, okresu zwanego rekonstrukcją. Okres ten trwał do roku 1877, czyli do momentu opuszczenia przez garnizony federalne ziem południowych. Dzięki rekonstrukcji, w południowych stanach rozwinął się lokalny samorząd, upowszechniło się szkolnictwo. I o ile 13 poprawka do Konstytucji USA (1865 rok) gwarantowała zniesienie niewolnictwa na obszarze całych Stanów Zjednoczonych, tak kolejna poprawka (14 z roku 1868) pozwalała przypuszczać, że w przyszłości ludność murzyńska wywalczy w USA prawa wyborcze.