Okres Rzeczpospolitej szlacheckiej z pewnością nie należał do tych okresów w historii naszego kraju, w którym stan chłopski mógł się cieszyć względną swobodą i dobrobytem. Dominacja jednej grupy społecznej, szlachty, nad innymi odbiła się negatywnie na sytuacji chłopów. Był to okres tworzenia się i rozrostu folwarków szlacheckich, na terenie których niepodzielną władzę sprawował szlachcic. Podlegli mu chłopi zmuszeni byli pracować na jego rzecz bez żadnego wynagrodzenia (pańszczyzna), a ponadto składać mu daniny w pieniądzu bądź też płodach rolnych. Nierzadko takie świadczenia nie miały żadnej podstawy prawnej i były tylko aktem złej woli właściciela ziemskiego. Jeżeli do tego obrazu doda się, że za zabójstwo chłopa przez przedstawiciela szlachty przewidywano jedynie karę grzywny, a zabójstwo szlachcica karane było już śmiercią, to sytuacja polskiego chłopstwa w tamtym okresie jawi się nam dramatyczną.
Czy zmieniło się to w epoce oświecenia, epoce triumfu rozumu człowieka i haseł sprawiedliwości społecznej? W nieznacznym tylko stopniu. Co prawda, Stanisław Staszic proponował zamienić pańszczyznę na czynsz, a Hugo Kołłątaj opowiadał się za nadaniem chłopom praw obywatelskich na równi z innymi stanami. Mimo to Konstytucja 3 Maja zawierała jedynie nic nie znaczący zapis o opiece państwa nad chłopami. Wraz z III rozbiorem sytuacja stanu chłopskiego nadal pozostawała taka sama. Jak się później okaże, nie przywiązywanie większej wagi do tego będzie tragiczne w skutkach podczas kolejnych zrywów narodowych w walce o niepodległość. Chłopi odegrali wtedy ważną dla tych wydarzeń, lecz nie zawsze chlubną rolę.
Podczas powstania kościuszkowskiego (1794) chłopi odznaczyli się na polu walki. Szczególnie podczas bitwy pod Racławicami (4 kwietnia 1794) jawnie przyczynili się do zwycięstwa nad rosyjskimi oddziałami dowodzonymi przez gen. Tomasowa. Nie pozostało to bez efektów. Bartoszowi Głowackiemu, chłopu, który odznaczył się szczególną odwagą, nadano tytuł szlachecki. Naczelnik powstania, Tadeusz Kościuszko 7 maja 1794 roku wydał Uniwersał Połaniecki. Na mocy tego aktu chłopi mieli zagwarantowaną opiekę państwa, nieusuwalność z uprawianej ziemi i ograniczenie pańszczyzny do maksymalnie 2 dni w tygodniu. Niechętna takim postanowieniom szlachta ignorowała postanowienia Uniwersału. Nie godziła się także z wcielaniem do swego stanu osób, które "jedynie" odznaczyły się w walce o ojczyznę. Powstanie upadło, a wraz z nim także pomysły Kościuszki na poprawę doli chłopów.
Zgodnie z postanowieniami pokoju w Tylży (1807) utworzono Księstwo Warszawskie. Jego konstytucja, nadana przez Napoleona Bonapartego gwarantowała wszystkim obywatelom Księstwa równość wobec prawa. Jej postanowienia miały w założeniu zerwać ostatecznie z wszelkimi pozostałościami feudalizmu i przynieść likwidację podziału społeczeństwa na stany. Tak się jednak nie stało. Książę Fryderyk August, sprawujący najwyższą władzę w Księstwie wydał 21 grudnia 1807 roku dekret, w którym zawarto zapisy zakazujące opuszczenia wsi przez chłopa wraz z jego uprawami, narzędziami rolniczymi itp. Okazywało się w praktyce, że te rzeczy należeć miały do dziedzica. Dziedzic otrzymał prawo do rugowania chłopa z jego własności. Wraz z upadkiem Księstwa Warszawskiego przywrócono status quo sprzed 1807 roku.
Powstanie listopadowe (1830 - 31) zakończyło się klęską w znacznym stopniu dlatego, że nie udało się do niego przekonać warstw chłopskich. Przedstawiciele politycznej prawicy (Kaliszanie, a także zwolennicy Adama Czartoryskiego) wykazywali brak poparcia dla poważniejszych zmian w położeniu chłopów. Opowiadali się jedynie za ograniczoną reformą struktur agrarnych. Lewica z kolei, z Maurycym Mochnackim na czele, popierała pomysły głębokich reform i tym samym przyciągnięcia chłopów do powstania. Te pomysły nie spotkały się jednak ze zrozumieniem w sejmie i ostatecznie nie podjęto żadnych kroków by zmienić ich sytuację.
Zgodnie z powiedzeniem "Polak mądry po szkodzie" sprawą chłopską zajęto się już po stłumieniu powstania przy okazji rozważania powodów jego klęski. Głównie zaprzątało to głowy osób, które znalazły się na emigracji. Nie tylko politycy zauważali błąd w swoim dotychczasowym podejściu do chłopów. Juliusz Słowacki pisał, że porażka w powstaniu była wywołana poprzez "nieumiejętność wyzyskania siły ludu polskiego". Kolejne tworzące się na emigracji organizacje omawiały sprawę chłopską w swoich programach. Komitet Narodowy Polski z Joachimem Lelewelem na czele opowiadał się za zniesieniem pańszczyzny. Według części działaczy był to program zbyt ograniczony. Utworzyli oni Towarzystwo Demokratyczne Polskie (1832). Na jego czele stał Wiktor Heltman i Jan Nepomucen Janowski. Porównując oba programy polityczne Towarzystwa, zawarte w Małym (1832) i Wielkim (1836) manifeście można zaobserwować jak z rewolucyjnego stawało się ono stronnictwem umiarkowanym. Towarzystwo widziało przyszłą Polskę jako republikę parlamentarną, zapewniającą swoim obywatelom równość niezależnie od pochodzenia i stanu majątku. Niepodległość miał sobie wywalczyć cały naród, więc także i chłopi. W kwestiach szczegółowych Towarzystwo opowiadało się za uwłaszczeniem chłopów na dzierżawionej przez nich ziemi bez odszkodowania dla dziedziców. Jednocześnie pozostawiona w spokoju miała być własność szlachecka. Ten program znalazł duże poparcie wśród inteligencji polskiej.
W 1835 roku szeregi Towarzystwa opuścili działacze popierający hasła bardziej radykalne. Byli wśród nich Tadeusz Krępowiecki i Stanisław Worcell. Powołali oni do życia własną organizację - Gromady Ludu Polskiego. W ich szeregach znaleźli się emigranci - żołnierze pochodzenia chłopskiego, którzy po upadku powstania znaleźli się w Wielkiej Brytanii. Przyszłą Polskę widzieli oni jako republikę, w której władza należy do ludu. Drogą do niepodległości miał być zbrojny zryw ludności chłopskiej. Inne hasła, które wygłaszali to zniesienie własności prywatnej i zastąpienie jej własnością społeczną, nadanie ziemi chłopom w dożywotnie użytkowanie. Tak utopijny program powodował, że inne organizacje polskie stroniły od Gromad.
Najbardziej konserwatywna organizacja polskich emigrantów - Hotel Lambert skupiony wokół Adama Czartoryskiego, popierało stopniowe ograniczanie zakresu pańszczyzny i uwłaszczenie chłopów na uprawianej przez nich ziemi.
Jak widać, Polacy, którzy znaleźli się na emigracji, chcieli zmiany sytuacji stanu chłopskiego, bo to chyba oni najlepiej zdawali sobie sprawę z tego jak ważne jest przekonanie chłopów do sprawy niepodległości ojczyzny. Co może martwić, to niemożliwość wypracowania jednego programu, który znalazłby poparcie wśród wszystkich organizacji emigracyjnych. Tymczasem na ziemiach polskich nie było oczywiście warunków politycznych do przeprowadzania zmian na szerszą skalę. Co ważniejsze, nie było także chęci po stronie szlachty do przeprowadzania takich zmian. Trzeba bowiem pamiętać, że na dobrą sprawę utrzymanie status quo przynosiło szlachcie wymierne korzyści ekonomiczne.
Powstanie krakowskie wybuchło nocą z 20 na 21 lutego 1846 roku. Siły powstańcze zaatakowały wojska austriackie stacjonujące w Krakowie. Władzę w mieście przejął Rząd Tymczasowy Rzeczpospolitej Polskiej. Jego członkami byli Ludwik Gorzkowski, Jan Tyssowski i Aleksander Grzegorzewski. Program polityczny rządu został przedstawiony w Manifeście do Narodu Polskiego (22 lutego): oto miała powstać Rzeczpospolita Polska, w której zostaną zlikwidowane wszelkie podziały stanowe. Co do chłopów, to mieli oni zostać zwolnieni z wszelkich powinności na rzecz pana, a ponadto użytkowana przez nich ziemia miała stać się ich własnością. Chłopi nie użytkujący ziemi mieli ją dostać od państwa.
Szybko doszło do kłótni w rządzie. Ich efektem było ustanowienie dyktatury Tyssowskiego. Jego sekretarzem został Edward Dembowski. Dużym osiągnięciem Dembowskiego było nakłonienie części chłopów do poparcia powstania. Mimo to ich zdecydowana większość na skutek działalności agitacyjnej Austriaków postanowiła nie uczestniczyć w walkach. Do zmiany nastawienia miał chłopów przekonać chwyt propagandowy w postaci pokojowej procesji. Dembowski stanął na jej czele i zginął na Podgórzu od kul austriackich. Wraz z jego śmiercią zakończyło się szybko powstanie. Tyssowski opuścił Kraków. 4 marca 1846 roku w mieście pojawiły się wojska rosyjskie i austriackie. Powstanie krakowskie dało Austriakom znakomity pretekst do zlikwidowania Rzeczpospolitej Krakowskiej i wcielenia jej obszaru w granice Austrii.
Austriacy umieli zjednać sobie chłopów. Powstanie krakowskie przedstawiali jako wystąpienie szlachty przeciwko cesarzowi austriackiemu, pragnącemu znieść pańszczyznę i wprowadzić uwłaszczenie. Na skutki takiej propagandy nie trzeba było długo czekać. W Tarnowskiem, Sądeckiem i Przemyskiem chłopi nie tylko nie poparli powstania, ale wystąpili zbrojnie przeciwko powstańcom, a gdy tych zabrakło - także przeciwko całemu ziemiaństwu. Zapewniwszy sobie poparcie zaborcy chłop Jakub Szela zaczął organizować chłopów do walki ze szlachtą, za co później Austriacy mu się odwdzięczyli przyznaniem dużego gospodarstwa w Bukowinie. Efektem tego wydarzenia nazwanego później rabacją galicyjską było niemal 1000 ofiar śmiertelnych i 500 dworów puszczonych z dymem. Czy rabacja przyniosła chłopom jakieś wymierne korzyści? Co prawda, na terenie nią objętym nie pobierano pańszczyzny. Lecz gdy powstanie krakowskie zostało ostatecznie stłumione, wojska austriackie sprawnie spacyfikowały wieś galicyjską i przywróciły stary porządek. Austriakom nie było na rękę rozprzestrzenianie się buntu chłopów, gdyż istniała możliwość, że w pewnym momencie wystąpią oni przeciwko zaborcy. Wcześniejsi oprawcy znów musieli odrabiać pańszczyznę na rzecz swoich dotychczasowych ofiar. Rzeź galicyjska wzmocniła przeczucie polskiej inteligencji co do potrzeby większego zaangażowania chłopów w sprawę odzyskania niepodległości.
Wraz z wybuchem wiosny ludów zaczęły się głębokie przeobrażenia społeczne w wielu państwach europejskich. Nie ominęło to także ziem polskich, choć jak raz tu wiosna ludów przebiegała raczej spokojnie. Najwięcej zyskali chłopi z zaboru austriackiego. W Wiedniu wybuchła rewolucja. Ten fakt wykorzystali Polacy. Powołali oni Komitet Narodowy, który 23 kwietnia 1848 roku zniósł pańszczyznę na terenie zaboru. Krok ten zaakceptował cesarz, a w sierpniu tego roku pańszczyzna została zniesiona na terenie całej Austrii. Z kolei w Wielkopolsce wybuchło powstanie (marzec 1848), lecz bardzo szybko się skończyło. Jego organizatorzy nie przejawiali chęci do przyciągnięcia chłopstwa do sprawy powstania. Być może było to wywołane nie tak dawnymi zdarzeniami w Galicji i niechęcią oraz wręcz nieufnością w stosunku do ludności polskiej.
Lata sześćdziesiąte XIX wieku w zaborze rosyjskim to starcie dwóch orientacji co do przyszłości narodu polskiego. Skrzydło umiarkowane, "biali" pod przewodnictwem Jana Zamoyskiego popierali program pracy u podstaw i stopniowego dochodzenia do pełnej autonomii na drodze pokojowej. Przeciwieństwem ich byli "czerwoni", którzy nadzieję na niepodległość widzieli jedynie w czynnym wystąpieniu przeciwko zaborcy.
Radykalizacja nastrojów skłoniła władze zaborcze do podjęcia pewnych reform. Wprowadzić je miał nowy rząd Królestwa Polskiego (tzw. Rząd Cywilny), którego przewodniczącym został Aleksander Wielkopolski. Wśród wprowadzanych reform były takie, jak równouprawnienie żydów, spolszczenie szkolnictwa, oczynszowanie chłopów.
Reformy nie powstrzymały jednak środowisk radykalnych przed szykowaniem powstania. W styczniu 1863 roku Wielopolski ogłosił tzw. brankę - dodatkowy pobór mężczyzn do wojska. W założeniu miało to przyczynić się jeżeli nie do uniknięcia powstania, to przynajmniej do zmniejszenia liczebności powstańców. Tylko je przyspieszyło. Powstanie wybucha 22 stycznia. Władzę przejmuje Tymczasowy Rząd Narodowy, który wydał Manifest wzywający do zbrojnego wystąpienia przeciwko zaborcy. Chłopów do powstania rząd starał się przyciągnąć wydając dwa dekrety, jeden znoszący wszelkie powinności na rzecz ziemian, a drugi - przyznający chłopom ziemię na własność. Rzeczywiście, w porównaniu z poprzednimi powstaniami, to poparła dosyć duża liczba chłopstwa. Mogła być ona jeszcze większa gdyby nie nastawienie części ziemiaństwa sprzeciwiającego się postanowieniom obu dekretów.
Samo powstanie nie przypominało w niczym powstania listopadowego. Nagły jego wybuch uniemożliwił przygotowanie się do prowadzenia otwartej walki z Rosjanami. Pozostawała więc walka partyzancka, którą umożliwiała mała mobilność sił rosyjskich, skupiających się na obronie twierdz. Taki kształt powstania spowodował, że polski aparat państwowy musiał tworzyć się i działać w podziemiu.
Pomimo sprawnie zorganizowanego państwa podziemnego i to powstanie zakończyło się klęską. Niewielkie oddziały walczyły jeszcze latem 1864 roku. Wyjątek stanowił oddział księdza Stanisława Brzóski, który nie złożył broni aż do wiosny 1865 r. Władze carskie wydały ukazy na dobrą sprawę powtarzające postanowienia dekretów powstańczych (2 marca 1864 r.). Ten zabieg doprowadził do odwrócenia się chłopów od sprawy powstania. Co więcej, zaczęli oni aktywnie pomagać zaborcy w śledzeniu i wyłapywaniu działających jeszcze sił powstańczych. Do jedności narodu droga była jeszcze bardzo daleka.
Powstanie styczniowe było ostatnim zrywem narodowowyzwoleńczym w XIX wieku. Jeśłi można mówić o jego pozytywnych skutkach, to z pewnością będzie to zmiana postawy inteligencji wobec chłopów. Zrozumiano, że odbudowywanie polskiej państwowości bez ich wsparcia będzie nie tylko trudne, ale wręcz niemożliwe. Nadal jednak istniała głęboka przepaść między obiema grupami społecznymi. Z pewnością wiąże się to z faktem, że poprzez wydanie ukazów uwłaszczeniowych car był wśród chłopów postrzegany jako ten, który zagwarantował im zerwanie z pańszczyzną i zdobycie ziemi na własność. Nic więc dziwnego, że z niechęcią patrzono na wszelkie propozycje zbrojnego wystąpienia przeciwko Rosji. Pozyskanie chłopów musiało odbyć się na innej drodze - uświadamiania im przynależności narodowej, tego, że są równoprawną częścią narodu polskiego. W ciągu niemal całego XIX wieku zabrakło tego elementu pracy u podstaw. Gdyby prowadzono ją wcześniej niż w okresie powstania styczniowego, być może inaczej potoczyłyby się losy Polaków.