Nikt obecnie nie ma wątpliwości, że Stany Zjednoczone Ameryki Północnej posiadają najpotężniejszą gospodarkę na świecie. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że kraj ten doszedł do bogactwa stosunkowo niedawno, bo w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Rodzinny rynek przesycony był lokalnymi produktami i należało szybko znaleźć nowe rynki zbytu dla nadwyżki produkcyjnej. Na przeszkodzie stała niestety polityka izolacjonizmu, głosząca wewnętrzny dobrobyt i doskonałość państwa amerykańskiego. Wyznający ją politycy postulowali ograniczanie kontaktów z resztą świata do niezbędnego minimum. Jednak produkcja krajowa rosła, a państwa obce co chwilę sygnalizowały zapotrzebowanie na konkretne surowce czy materiały. Polityka z mocy rzeczy musiała zostać zrewidowana.

Tak gwałtowny wzrost był niewątpliwie bezpośrednim skutkiem zakończenia wojny secesyjnej, która przez niemal sześć lat trawiła kontynent (1861-1865). Następuje wdrażanie nowych technologii, zwłaszcza dzieł rewolucji przemysłowej w Wielkiej Brytanii jak maszyn przędzalniczych czy parowych. Dzięki temu Stany doświadczyły swojej własnej rewolucji.

Rola w stosunkach międzynarodowych nabrała nowego wymiaru. Ameryka z dłużnika przekształciła się w globalnego producenta. Skierowała się na południe, do krajów łacińskich, jak Panama, Brazylia czy Argentyna.

Za ojca ruchu panamerykańskiego uważa się Jarnesa Blainea, sekretarza stanu USA, który postulował zbliżenie się zarówno handlowe jak i kulturowe obu Ameryk. Na oficjalnych wystąpieniach mówił o dwóch celach: gospodarczym i stabilizacyjnym. Głównym zadaniem Blainea było przekonanie krajów południowych do zamiany produktów produkowanych na starym kontynencie na produkty amerykańskie. Pod pojęciem stabilizacji z kolei rozumiał zapewne przegnanie z kontynentu mocarstw europejskich. Żywe w pamięci zachowały się wszak interwencje Francji i Hiszpanii. Ciężkim orzechem do zgryzienia była też silna, zarówno gospodarcza jak i polityczna pozycja Wielkiej Brytanii. Oprócz tego musiał często występować w roli mediatora między walczącymi państwami w samej Południowej Ameryce. Chodziło między innymi o spór graniczny Meksyku z Gwatemalą oraz o bitwy morskie na Pacyfiku. Pragnąc zmienić znaczenie ekonomiczne półkuli zachodniej zwołano konferencje.

Pierwsza z nich  odbyła się w Waszyngtonie 2 października 1889 roku. Okazała się prawie całkowitym fiaskiem. Państwa nie doszły do porozumienia w sprawie unii celnej, dzięki której można by wyeliminować z rynku produkty europejskie. Nie doszło do tego, gdyż państwa łacińskie doskonale zdawały sobie sprawę, że otworzyłoby to drogę do dominacji Stanów Zjednoczonych. Nie doszło do podjęcia uchwały o pokojowym rozstrzyganiu sporów. Nie uchwalono również zakazu konfiskaty ziem obcego państwa. Zablokowały to wspólnie Ameryka Północna (licząca na terytoria meksykańskie) i Chile (zajmująca terytoria Boliwii i Peru). Jedynym zdaje się udanym przedsięwzięciem było powstanie Międzynarodowej Unii Republik Amerykańskich, która stwarzała możliwość bliższego kontaktu między państwami-stronami.

Druga konferencja miała miejsce w Meksyku 22 października 1901r. Podpisany został protokół w sprawie przystąpienia do konwencji haskiej. Chodziło o pokojowe rozwiązywanie sporów-czyli o sprawę, której nie podołała pierwsza konferencja. Swój podpis złożyło szesnaście delegacji. Natomiast konwencje dotyczącą praw cudzoziemców i odpowiedzialności za szkody, które poniosą , podpisało już tylko piętnastu wcześniejszych sygnatariuszy. Swojego podpisu nie złożyła Ameryka, która w dalszym ciągu zapatrywał się tylko na własne interesy.

Trzecią konferencję zorganizowano w Rio de Janeiro. Trwała od 23 lipca do 27 sierpnia 1906r. Sprawą kluczową było ściąganie długów z państw Ameryki Południowej. W tej sprawie za sprawą USA wypowiedziała się konferencja pokojowa w Hadze. Jednoznacznie zaprzeczyła, aby istniała możliwość ściągania długów międzynarodowych przy użyciu siły, jednak wskazała w tej kwestii dwa wyjątki: kiedy państwo będące dłużnikiem nie zgodzi się na arbitraż międzynarodowy, lub zgodę taką wyrazi ale nie zechce podporządkować się jego decyzji. 

  Choć zapewne Jarneasowi Blaineanowi przyświecał szlachetna idea, to zbyt duże różnice między poszczególnymi państwami obu Ameryk nie pozwoliły na stworzenie zwartego i funkcjonalnego systemu gospodarczego do dzisiaj. Od początku to Stany Zjednoczone grały na poszczególnych konferencjach pierwszą rolę, zmuszając mniejsze państwa do ustępstw. Nie sprzyjało to zapewne pokojowej integracji.