Zbrodnia i kara - streszczenie szczegółowe
Część I
Na początku lipca w bardzo upalny dzień, przed wieczorem ze swojego ubogiego pokoiku wyszedł Rodion Romanowicz Raskolnikow. Wynajmował on nędzny kawałek przestrzeni przy ulicy S-skiej. Był to młody człowiek, który spokojnym tempem, wręcz nieco leniwie, ruszył w kierunku mostu K-go.
Zmierzał do Alony Iwanownej, starszej kobiety, która zajmowała się lichwą, a więc przyjmowała pod zastaw różnego rodzaju przedmioty, oferując w zamian ze nie zdecydowanie mniej niż były w rzeczywistości warte. Żyła przede wszystkim z usług lichwiarskich, z których korzystali ubodzy studenci. Wielu młodym ludziom w tym czasie brakowało bowiem pieniędzy na codzienne życie, nie mówiąc już o konieczności opłacenia czynsz za podobne, jak Raskolnikowa, pokoje. Rodion przyniósł tutaj już bardzo wiele. Pozbył się nawet pamiątek rodzinnych, w tym zegarka ojca czy pierścionka Duni. Konieczność korzystania z usług tak podłej w rozumieniu Raskolnikowa postaci, jaką była Alona, doprowadzała go do wściekłości, ale nie widział innego wyjścia z sytuacji, w której się znalazł. Był mimo to przekonany, że sytuacja ta jest wyjątkowo niesprawiedliwa, a kobieta żeruje i wzbogaca się na biednych studentach. Te rozważania doprowadziły go do myśli o tym, że stara powinna zginąć. Będąc u niej z kolejną wizytą, zaczął więc uważnie przyglądać się mieszkaniu, jego rozkładowi, najmniejszym szczegółom. Zwracał uwagę na to, gdzie stoją poszczególne przedmioty. Wszystko po to, aby zbrodnia przebiegła bez niespodzianek. To na razie tylko plany, ale powoli krystalizują się one w głowie mężczyzny, który metodycznie podchodzi do narzuconego sobie zadania. Po wyjściu z domu lichwiarki dopadają go jednak wątpliwości, męczy sumienie. Nie jest mu łatwo pogodzić się z myślą, że rozważa takie wyjście z sytuacji. Jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że mogłoby to rozwiązać wiele jego problemów. Przekonuje samego siebie, że gest ten byłby sprawiedliwy. Nie jest to jednak teza, którą łatwo mu przyjąć.
Przeczytaj również: Motyw przemiany postaci w powieści "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego
Po wizycie u Alony Raskolnikow rusza w kierunku szynku. Zamierza napić się piwa. Zaczepia go tam Marmieładow. To dojrzały już mężczyzna, który ma ogromną potrzebę opowiedzieć komuś o swoim życiu. Okazuje się, że Marmieładow także nie ma lekko w życiu. Zarówno on, jak i cała jego najbliższa rodzina, głoduje. Stale brakuje im środków do życia. Sonia, młodziutka córka Marmieładowa zarabia na życie sprzedając swoje ciało (prostytuuje się, na co wskazuje posiadana przez nią tzw. żółta karta). Sam Marmieładow z kolei przepija większość pieniędzy, które udaje mu się zdobyć. Jest alkoholikiem, który nie jest już w stanie zapanować nad swoim nałogiem. Żona mężczyzny, Katarzyna Iwanowa cierpi na gruźlicę, a choroba postępuje coraz szybciej. Cała historia Marmieładowa jeszcze bardziej tylko przygnębia Raskolnikowa.
Raskolnikow wraca do swojego pokoju. Otrzymuje list od matki, w którym informuje go ona, że jego siostra – Dunia zamierza przyjąć oświadczyny Piotra Pietrowicza Łużyna. Matka wspomina także o wcześniejszym upokorzeniu, jakiego dziewczyna doznała w domu Swidrygajłowa, gdzie pracowała w charakterze guwernantki. Matka uprzedza Raskolnikowa, że zamierzają pojawić się w Petersburgu. Rodion uważnie czyta list. Jest przekonany, że siostra zbyt pochopnie podjęła decyzję o zamążpójściu, a Łużyn to niekoniecznie najlepszy kandydat. Mężczyzna jest przekonany, że siostrę do tej decyzji popchnęła także i jego sytuacja. W Raskolnikowie coraz wyraźniej kształtuje się myśl o tym, że zbrodnia na Alonie rozwiązałaby więc nie tylko jego problemy, ale i uwolniła od myślenia o nich jego rodzinę.
Rodion zasypia. Śni mu się koszmar. To wspomnienie wydarzenia, które miało miejsce, kiedy Raskolnikow był jeszcze dzieckiem. Jako mały chłopiec był świadkiem śmierci starego, zmęczonego, zabiedzonego konia. W śnie mężczyzna na nowo przeżywa scenę, w której to Mikołka brutalnie zabija zwierzę w asyście tłumu gapiów. Jest to bardzo realistyczna scena, mimo że dotyczy snu.
Następnego dnia w szynku Raskolnikow słyszy studenta, który rozmawia z oficerem o starej lichwiarce. Obaj mężczyźni uznają starą Alonę za odrażającą, niegodną życia, żywiącą się tragediami innych. Odrzuca ich to, że kobieta żeruje na biedakach, a zebrany ich kosztem majątek zamierza przekazać do dyspozycji klasztoru. Raskolnikow z uwagą przysłuchuje się argumentacji studenta, który uważa, że śmierć Alony byłaby korzystna z punktu widzenia całego społeczeństwa, w końcu te „zrabowane” biednym pieniądze mogłyby realnie komuś pomóc. Oficer w pełni zgadza się z tymi wnioskami. Wzmacnia je wręcz, stwierdzając, że gest taki nie powinien w nikim wywoływać wyrzutów sumienia. Raskolnikow ma wrażenie, jakby słuchał swoich własnych myśli. Zgadza się ze wszystkimi przedstawionymi argumentami. Zyskuje poczucie, że inni myślą podobnie jak on, a w swoich wnioskach nie jest on odosobniony. To przekonuje go do kontynuacji powziętego zamiaru. Wracając z szynku, dowiaduje się jeszcze, że Alona następnego dnia będzie w domu sama. Słyszy bowiem rozmowę jej siostry – Lizawiety z kupcami, których kobieta uprzedza, że następnego dnia będzie poza domem. Wszystko zdaje się ułatwiać Raskolnikowowi realizację powziętego zamiaru.
Rodion następnego dnia budzi się wyjątkowo wypoczęty. Czuje w sobie siłę do podjęcia wyzwania, jakie przed sobą postawił. Koszulę zamienia w pętlę. W jej środek zamierza włożyć siekierę. Przygotowuje także podróbkę papierośnicy, którą obiecał poprzednim razem Alonie. Teraz starannie ją pakuje, aby jej rozpakowywanie przykuło uwagę kobiety. Bierze siekierę stróża, który jest nieobecny. Do tego momentu nic nie staje na przeszkodzie w realizacji jego planów. Wszystko idzie dokładnie tak, jak to sobie zaplanował.
Bez przeszkód również dociera do mieszkania Alony. Lichwiarka otwiera mu drzwi, zdaje się jednak bardzo nieufna, jakby podejrzewała, że grozi jej niebezpieczeństwo. Rodion patrząc na kobietę, przez chwilę nawet zaczyna się wahać. Ostatecznie jednak nie porzuca swojego planu. Z premedytacją i metodycznie zabija lichwiarkę siekierą. Jest w pełni świadomy tego, co robi. Po zabójstwie nie jest już sobą. Jest coraz bardziej zdenerwowany, szuka skrytki z biżuterią i pieniędzmi. Kiedy ma wychodzić, nagle w mieszkaniu pojawia się Lizawieta. Przerażona dostrzega zabitą siostrę, która leży w kałuży krwi. Raskolnikow wie, że nie może sobie pozwolić na jakiegokolwiek świadka jego czynu. Decyduje się więc zabić również Lizawietę, co czyni już jednak znacznie bardziej zdenerwowany. Po tym drugim zabójstwie w pośpiechu opuszcza mieszkanie kobiet. Zatrzymuje się jeszcze, aby wytrzeć ręce i siekierę z krwi. W tym momencie słyszy jednak na schodach czyjeś kroki. W pośpiechu próbuje zamknąć drzwi od mieszkania lichwiarki, ale mu się to nie udaje do końca. Na zewnątrz znajdują się dwaj mężczyźni, którzy szybko domyślają się, że coś jest nie tak. Chcą to sprawdzić. Decydują się więc zbiec na dół i poszukać strażnika. Raskolnikow korzysta z tego momentu, opuszcza mieszkanie Alony. Decyduje na chwile ukryć się w pustym mieszkaniu, które opuścili mężczyźni (jak się okazuje Koch i Piestriakow). Wykorzystuje zamieszanie, czeka na odpowiedni moment i opuszcza kamienicę. Ponieważ obawia się, że ktoś może jednak wpaść na jego trop, krąży po mieście, zostawia siekierę w stróżówce, a następnie wraca do swojego pokoju.
Część II
Rodion jest w kiepskim stanie po całym wydarzeniu. Nie jest w stanie do końca zapanować nad swoimi reakcjami. W końcu wpada w malignę, majaczy i śni na przemian. Kiedy otrzymuje wezwanie na policję, nie wie, co ma myśleć. Okazuje się jednak, że właścicielka mieszkania, które mężczyzna wynajmuje, domaga się uregulowania zaległego czynszu. Niespodziewanie policjanci zaczynają rozmawiać o zabójstwie Alony i Lizawiety. Raskolnikow, który słyszy ich rozmowę, jest tak zaskoczony, że przerażony mdleje.
Sytuacja na komisariacie wzbudza w Raskolnikowie obawy o rewizję mieszkania. Z tego też powodu postanawia ukryć to, co wyniósł z mieszkania lichwiarki. Zabiera wszystkie rzeczy i rusza na miasto. Poszukuje jak najlepszej kryjówki. Ostatecznie decyduje się na ukrycie łupu na przypadkowym podwórzu pod kamieniem. Po wykonaniu tego zadania rusza do swojego przyjaciela Razumichina. Ten zdaje sobie sprawę, w jak trudnym położeniu znajduje się jego przyjaciel, dlatego proponuje mu pracę przy tłumaczeniu tekstu. Raskolnikow, ku zaskoczeniu Razuminicha, odmawia. Opuszcza przyjaciela i idzie na długi spacer. Przemierza kolejne ulice Petersburga. Jest tak zanurzony w swoich myślach, że nie zauważa nadjeżdżającej dorożki. Prawie wpada pod jej koła, za co dorożkarz uderza go batem. Przechodnie dostrzegając opłakany stan Raskolnikowa dają mu 20 kopiejek jałmużny. Mimo że Raskolnikow nadal jest w dramatycznym położeniu i potrzebuje pieniędzy, ostatecznie otrzymane pieniądze wrzuca do rzeki Newy. W końcu wraca do domu i zapada w gorączkowy stan, w końcu traci przytomność.
Raskolnikow bardzo źle radzi sobie po zabójstwie lichwiarki i jej siostry. Coraz mocniej choruje. Matka przysyła mu 35 rubli. Część tych pieniędzy Razumichin wykorzystuje, aby kupić przyjacielowi ubranie. Nad chorym czuwa lekarz Zosimow, który przychodzi do Raskolnikowa dość regularnie. Czuwa nad nim oczywiście także sam Razumichin. Podczas jednej z wizyty lekarza, rozmowa schodzi na zbrodnię, którą żyje cała okolica. Stan Raskolnikowa ponownie się pogarsza. W końcu Rodiona odwiedza Piotr Pietrowicz Łużyn – przyszły mąż jego siostry. To on przekazuje Raskolnikowi kolejne informacje dotyczące śledztwa i poszukiwania sprawcy zbrodni. Mimo że Raskolnikow nie znosi Łużyna, z czym się nie kryje, wysłuchuje cennych informacji. Okazuje się, że do morderstwa Alony przyznaje się malarz pokojowy Mikołaj.
Raskolnikow dalej choruje. Coraz częściej pojawiają się u niego myśli samobójcze. Jest przekonany, że zostanie złapany. Nie wie, jak to wszystko zakończyć. W końcu decyduje się wyjść z domu. Spaceruje, a następnie dociera do „Pałacu Kryształowego” – gospody, w której spędza czas na lekturze gazety. W pewnym momencie dosiada się do niego Zamietow, sekretarz na pobliskim komisariacie. Po raz kolejny zawiązuje się rozmowa o zbrodni. Raskolnikow jest już na tyle rozchwiany emocjonalnie, że ma odwagę prowokacyjnie zapytać mężczyznę, co by zrobił, gdyby mu wyznał, że to on zabił te kobiety. Sekretarz nie ma pojęcia, jak zareagować. Nie daje wiary słowom Raskolnikowa. Uważa natomiast, że Rodion postradał zmysły.
Kiedy Raskolnikow wychodzi, natyka się na Razumichina. Następnie udaje się na most. Tam jest świadkiem dramatycznego gestu rozpaczy kobiety, która chce popełnić samobójstwo, rzucając się do rzeki. Kobietę udaje się jednak uratować. Rodion z kolei krąży wokół domu Alony i Lizawiety. Coś pcha go do tego, by wszedł do środka. W końcu to robi, udając, że jest zainteresowany wynajmem mieszkania.
W międzyczasie spotkany na początku przez Rodiona Marmieładow wpada pod koła powozu i umiera. Rodion jest w pobliżu całego wydarzenia. Zwraca się do rodziny zmarłego, chce pomóc. Decyduje się im przekazać wszystkie pieniądze, jakie uzyskał od matki i jakie mu jeszcze zostały. Poznaje przy okazji córkę mężczyzny – Sonię. Spotkanie to robi na Raskolnikowie ogromne wrażenie. Pierwszy raz od dawna Rodion ma wrażenie, że żyje, a jego życie wcale nie skończyło się w momencie, kiedy zabił lichwiarkę. Podejmuje decyzję wyraźnego odcięcia się od tego, co się stało. Chce przywrócić w swoim życiu porządek i zacząć naprawdę żyć.
Z tym mocnym postanowieniem odwiedza Razumichina. W mieszkaniu przyjaciela trwa przyjęcie, ale chłopak zwraca uwagę na pobudzenie Raskolnikowa, decyduje się więc odprowadzić go do domu. Na miejscu czekają już matka i siostra Rodiona, na widok których mężczyzna mdleje.
Część III
Do Raskolnikowa zostaje wezwany lekarz. Kiedy udaje się doprowadzić Raskolnikowa do przytomności, ten skupia się na rozmowie z rodziną. Zarówno matka, jak i siostra są poważnie zaniepokojone stanem Raskolnikowa. Ten w ogóle nie cieszy się z powodu ich przyjazdu. Zaskoczone i rozczarowane kobiety opuszczają mieszkanie i decydują się wrócić następnego dnia. Wtedy Rodion wita je już zupełnie inaczej. Kobiety dają mu do wglądu list Łużyna, który z punktu widzenia Raskolnikowa przypomina urzędnicze pismo i jest tylko kolejnym świadectwem, że siostra źle robi, decydując się na ślub z nim. Okazuje się, że w liście do kobiet Łużyn wyraźnie zastrzega, że nie życzy sobie obecności Raskolnikowa na kolacji. Dochodzi nawet do spotkania się z Sonią, która przychodzi do Rodiona - aby zaprosić go na stypę. Kobiety poznają Sonię. Następnie po wyjściu dziewczyny Razumichin i Raskolnikow rozmawiają i ten drugi przyznaje się przyjacielowi, że zastawił u lichwiarki pierścionek od siostry oraz zegarek od ojca.
Razumichin towarzyszy Raskolnikowowi podczas wizyty u komisarza Porfirego Pietrowicza. Rodion chce bowiem odzyskać zastawione u Alony rzeczy. Część z nich to ważne dla niego rodzinne pamiątki. Raskolnikow angażuje się z rozmowę z sędzią śledczym dotyczącą artykułu Rodiona. W „Wiadomościach Periodycznych” zamieszczony jakiś czas temu został jego artykuł poświęcony zbrodni, w którym to autor przekonywał, że istnieją jednostki wyższe i lepsze od innych, które nie powinny podlegać żadnym prawom ani ograniczeniom wynikającym z porządku społecznego. Mężczyzna wydaje się żywo zainteresowany koncepcjami Raskolnikowa.
Po zakończeniu tej wizyty Raskolnikow żegna się z Razumichinem i jeszcze raz błąka się po Petersburgu. Nagle nieznany mu człowiek, mijający go przechodzień wypowiada słowo „morderca” mijając Rodiona. To ponownie wyprowadza mężczyznę z równowagi. Rodion dociera do domu i zasypia, męczy się przez sen, z którego wyrywa go pojawienie się Swidrygajłowa.
Część IV
Swidrygajłow zwraca się do Raskolnikowa z bardzo konkretną propozycją. Propozycja dotyczy, że Swidrygajłow oferuje 10 tysięcy rubli za zerwanie Duni z Łużynem. Pieniądze te mają być przekazane kobiecie, a ten chce zyskać przychylność brata oraz aby ten przekonał swoją siostrę do zerwania zaręczyn i równocześnie był obecny przy spotkaniu. O ile Raskolnikow również jest przeciwnikiem tego związku to propozycji Swidrygajłowa nie przyjmuje, ponieważ jest przekonany, że nie ma on szczerych intencji wobec jego siostry. Swidrygajłow mówi również, że Dunia ma po zmarłej jego małżonce testament w wysokości 3 tysięcy rubli. Swidrygajłow w tej rozmowie zachowuje się dziwnie. Wydawałoby się, że dochodzi do pomieszania jego zmysłów. Chciał się spotkać z kobietą, niby ją kocha, ale potem nie kocha, mówi, że się żeni. Mężczyzna też mówi, że widzi ducha swojej żony — na jawie.
Matka Raskolnikowa i Duni, Pulcheria Aleksandrowa organizuje kolację, na której pojawia się Dunia, a także Raskolnikow, Razumichin i Łużyn. Narzeczony Duni nie jest zadowolony z przebiegu sprawy, ponieważ wyraźnie zastrzegał w swoim liście, że nie chce siedzieć z Raskolnikowem razem przy jednym stole. Pojawia się rozmowa o tym, że Dunia miała zdecydować czy wybierze brata czy Łużyna. Pojawia się również wątek Soni. Łużyn nie wierzy, że Dunia stawia ich na równi i każe wybierać. Kobieta mówi, że jej rodzina jest dla niej bardzo ważna. Sposób wypowiedzi mężczyzny sprawia, że obnaża on przykrą stronę charakteru. Obraża nie tylko Raskolnikowa, lecz także jego matkę i siostrę. Logiczną konsekwencją tych zdarzeń jest zerwanie zaręczyn. W międzyczasie żegna się on z Razumichinem opuszczając matkę i siostrę.
Raskolnikow udaje się do Soni, córki Marmieładowa. Rozmowa dotyczy przede wszystkim jej sytuacji po śmierci ojca. Mężczyzna w pewnym momencie prosi kobietę, aby przeczytała mu z Biblii fragment dotyczący wskrzeszenia Łazarza. Wcześniej całuje jej stopy, co bardzo zawstydza dziewczynę, a Sonia spełnia tę prośbę. Czuje, że to ważne. Głos się jej trzęsie, a Raskolnikow każdego słowa słucha ze śmiertelną powagą. Ostatecznie wychodzi, obiecując, że jej powie kto zabił lichwiarkę.
Rodion pojawia się po raz kolejny na komisariacie, tym razem po to, by złożyć zeznania. Nagle jasne staje się, że sędzia śledczy Porfiry Pietrowicz jest pewny, że to Raskolnikow jest mordercą. Nie stawia jednak mężczyźnie żadnych zarzutów, nie jest w stanie mu nic udowodnić. Postanawia cierpliwie poczekać, że mężczyzna sam się zdemaskuje. Porfiry jest pewien, że bardzo szybko do tego dojdzie. Nagle przybywa jednak malarz Mikołaj, który przyznaje, że to on zabił Alonę. Oczywiste jest, że to nieprawda i trudno zrozumieć motywacje mężczyzny do przyznania się. Spotyka też tego mężczyznę, który nazwał go mordercą, ten mu wyjawia, że siedział i przysłuchiwał się rozmowie jego i sędzi śledczego. Mówił on, że sądził, że to on, bo Rodion poszedł do domu lichwiarki i dopytywał m.in. o krew ofiary.
Część V
Po wieczornych wydarzeniach Łużyn patrzy na sprawę trochę bardziej obiektywnie. Kiedy ochłonął, zdał sobie sprawę z tego, że jest w stosunkowo trudnym położeniu. Zerwanie zaręczyn z Dunią wcale nie było mu bowiem na rękę. Postanawia więc wszystko naprawić. Chce jeszcze raz zrobić dobre wrażenie na Duni i jej matce. Wpada na pewien plan. Zaprasza do siebie Sonię, wręcza jej 10 rubli i jednocześnie (o czym się dowiadujemy) podrzuca do jej kieszeni banknot o nominale stu rubli. Wszystkiemu przygląda się jego współlokator Lebieziatnikow.
W mieszkaniu rodziny Marmieładowa odbywa się stypa. Nieoczekiwanie na tym spotkaniu pojawia się także Łużyn, który przy wszystkich oskarża Sonię o to, że ukradła mu 100 rubli. Katarzyna Iwanowa jest zszokowana i za wszelką cenę broni niewinności pasierbicy. Znalezione w kieszeni Soni pieniądze stanowią jednak dowód jej winy. Przyglądający się temu wszystkiemu Lebieziatnikow, demaskuje jednak Łużyna jako oszusta, który uknuł całą tę intrygę. Razem z Raskolnikowem staje w obronie dziewczyny i wskazuje na jej niewinność.
Raskolnikow odsłania się przed Sonią. Przyznaje się do popełnionej zbrodni. Forma jego wypowiedzi jest porażająca, przypomina spowiedź. Mężczyzna początkowo stwierdza, że: Zabiłem, nie żeby pomóc matce – to nonsens! Zabiłem nie dlatego, żeby zdobyć pieniądze i stać się dobroczyńcą ludzkości – to bzdura! Po prostu zabiłem dla samego siebie. Było mi całkowicie obojętne, czy zostanę czyimś dobroczyńcą, czy też przez całe życie będę pająkiem wysysającym żywą krew ze swych omotanych pajęczyną ofiar!… Pieniądze również nie były głównym motywem zabójstwa, Soniu! Co innego było mi potrzebne, nie pieniądze… Wszystko teraz zrozumiałem… Słuchaj: gdybym dalej poszedł tą drogą, to zapewne nigdy więcej bym nie zabił. Chciałem się o czymś przekonać, pchała mnie chęć dowiedzenia się, przekonania się natychmiast, czy jestem jak inni wszą, czy też człowiekiem? Czy potrafię przekroczyć ów próg, czy nie? Czy odważę się schylić i wziąć władzę, czy nie? Czy jestem drżącym, nędznym stworem, czy też mam prawo… i dodatkowo dodaje: że jestem taka sama wesz jak wszyscy. Na dziewczynie wrażenie robi nie tylko treść jego słów, ale także sposób ich wypowiedzenia. Wypowiedź Rodiona dotyczy również pojęcia wszy jako ludzkiego osobnika. Można zauważyć, że mężczyzna porównuje starą lichwiarkę do wszy. Raskolnikow spodziewa się potępienia, nic takiego jednak się nie dzieje. Dziewczyna okazuje mu łaskę współczucia. Niestety treść tej rozmowy słyszy jeszcze jedna osoba – Swidrygajłow, który jest sąsiadem Soni (o czym dowiadujemy się później).
Nagle w mieszkaniu Soni pojawia się Lebieziatnikow, który donosi o bardzo złym stanie zdrowia Katarzyna Iwanownej. Okazuje się, że kobieta decyduje się na żebractwo. Chodząc razem z dziećmi po ulicach, zamierza zdobywać środki na utrzymanie rodziny. Zmusza dzieci do „popisów” – śpiewu, gry, tańca, recytacji. Sprawia wrażenie obłąkanej. Do tego jej stan zdrowia jest coraz gorszy – przeraźliwie kaszle, w końcu dostaje krwotoku. Z ulicy zostaje przeniesiona do domu Soni, gdzie umiera. W domu Soni pojawia się również Swidrygajłow, który informuje, że przekaże kwoty na sieroty, równocześnie mówi o wszach, co świadczy o tym, że mężczyzna poznał koncepcje Rodiona. Informuje go, że słyszał całą rozmowę z Sonią, bo jest jej sąsiadem.
Część VI
Raskolnikow jest coraz bliższy popadnięcia w obłęd. Nie jest w stanie kontrolować własnych działań. Żyje na granicy jawy i snu. Traci pamięć, włóczy się po mieście bez celu. Rodion wie, że Swidrygajłow zna już o nim całą prawdę i podejrzewa, że mężczyzna cały czas ma jakieś plany wobec jego siostry. Nie chce, aby wiedza o zbrodni brata posłużyła mężczyźnie do jakiejkolwiek formy nacisku na Dunię. Rodion spotkał mężczyznę kilka razy u Soni. Swidrygajłow jest zajęty przygotowywaniem pogrzebu Katarzyny Iwanowny. Rodion dowiaduje się od niego, że wspiera on dzieci, umieścił je w odpowiednim zakładzie i dał im fundusz.
Kiedy Raskolnikow widzi nieżyjącą Katarzynę Iwanownę w trumnie, widok ten robi na nim bardzo dziwne wrażenie. To mieszanka odczucia przykrości i jednocześnie czegoś mistycznego.
Raskolnikow jest przemęczony, cała ta sytuacja robi się dla niego trudna do zniesienia. Oddala się od innych, szuka samotności, marzy mu się miejsce, gdzie wreszcie nie będzie stale odczuwał czyjejś obecności. Na razie jednak nie pozostaje mu nic innego jak ukrycie się w tłumie ludzi. Coraz intensywniej myśli natomiast o swoich bliskich. Jest świadomy tego, że w końcu zostanie zdemaskowany. Boi się o przyszłość matki i Duni. Cierpienie budzi w nim myśl, że mógłby zostać przez nie potępiony, choć jednocześnie zdaje sobie sprawę, że zawiódł je obie całkowicie. Myśli o tym, jak obie kobiety mocno w niego wierzą, wspierają go, jak tylko mogą. Dzielą się wszystkim, co mają, mimo że mają niewiele. Raskolnikow cierpi, myśląc o tym, jak wiele trudów i upokorzeń matka i siostra zniosły dla niego. Przeraża go postawa Duni, która jest w stanie poświęcić własne szczęście dla dobra brata. Matka i Dunia są dla niego przykładem miłości ofiarnej. Można domyślić się, że podobnym uczuciem darzy w tym momencie Raskolnikowa także Sonia.
Zachowanie Raskolnikowa staje się coraz dziwniejsze i budzi jeszcze większe podejrzenia. Chłopak śpi na przykład w krzakach, ale po przebudzeniu nie jest w stanie stwierdzić, jak się w nich znalazł. Męczy go gorączka, Rodion zapada się w sobie. Nie jest w stanie wziąć udziału w pogrzebie Katarzyny Iwanowny, zbyt późno się budzi, ale nie ma też siły podnieść się z łóżka. Stara się usprawiedliwić sam wobec siebie. Odwiedza go Razumichin. Jest wyraźnie zaniepokojony stanem przyjaciela, za którego czuje się odpowiedzialny. Ma także poczucie obowiązku wobec jego rodziny. Chce więc poznać prawdę. Razumichin przyznaje przez Raskolnikowem, że cała sytuacja go przerasta. Zapowiada, że jeśli sytuacja będzie trwać, zacznie nadużywać alkoholu. Rodion sięga po niezawodny argument – przywołuje obraz swojej matki i siostry i przypomina Razumichinowi, że po prostu nie może tym kobietom, które tak bardzo w niego wierzą, zrobić czegoś takiego, Prosi przyjaciela, by ten je zawsze wspierał, niezależnie od tego, co się wydarzy. Razumichin zaczyna podejrzewać, że jego najlepszy przyjaciel zrobił coś złego. Wyobraźnia podpowiada mu, że być może Raskolnikow stoi przed jakimś ważnym zadaniem, będzie musiał czegoś dokonać. Te podejrzenia skłaniają go, by zakończyć temat. Zmienia więc wątek i informuje Raskolnikwa, że jego siostra dostała jakiś list. Rodion jest zaniepokojony tą informacją. Kiedy Razumichin opuszcza jego mieszkanie, Rodion natychmiast decyduje się dowiedzieć czegoś więcej o tajemniczym liście i jego nadawcy.
Rodion podejrzewa, że do jego siostry mogły trafić jakieś informacje na jego temat. To go bardzo denerwuje, ale jednocześnie przywraca ostrość myślenia. Postanawia udać się do Swidrygajłodwa i zorientować się, czy jego podejrzenia są słuszne. Kiedy wychodzi z pokoju, natyka się na Porfirego. Wraca więc wspólnie z nim do mieszkania. Mężczyźni najpierw milczą, aż w końcu Porfiry przerywa ciszę. Rozmowa przebiega nietypowo. Wynika to przede wszystkim z tego, że dla komisarza to ostatnia szansa na konfrontację z Raskolnikowem i potwierdzenie swoich domniemań. Na początku zaznacza, że wyłoży karty na stół i przyznaje, że jest przekonany, że to właśnie Raskolnikow jest mordercą. Stopniowo komisarz przedstawia Rodionowi swoją wersję wydarzeń dotyczących morderstwa. Bardzo duży nacisk kładzie na emocjonalny aspekt całej historii. Umiejętnie uderza w czułe punkty Raskolnikowa, mówiąc wprost, że jego zdaniem Rodion wymyślił sobie teorię, która nie sprawdziła się jednak w praktyce i po fakcie jest mu wstyd, że jego wizja zawiodła. Porfiry udowadnia także Raskolnikowi, że wielokrotnie zdradził się jako morderca. Wskazuje na jego zachowania, które siłą rzeczy musiały budzić podejrzenia. Przy całym tym precyzyjnym – i bolesnym dla Raskolnikowa wywodzie – jednocześnie Porfiry stara się zaprezentować jako przyjaciel Rodiona. Mówi mu, że ta wizyta ma charakter prywatny, a nie urzędowy. Próbuje przekonać go, że darzy go wielką sympatią i że jako śledczy zadba o to, żeby psychologiczny kontekst morderstwa nie był przedmiotem publicznej dyskusji. Uznaje, że to, co zrobił Raskolnikow, był momentem chwilowego obłędu i tak też chce to zaprezentować opinii publicznej. Porfiry jest także przekonany, że Rodion nie przyznając się do morderstwa, ucieka przed cierpieniem, przed którym tak naprawdę uciec już nie może. To także mówi Raskolnikowi. Ten jest jednak zbyt dumny, aby przyznać śledczemu rację w którymkolwiek punkcie. Nie chce od niego żadnej łaski. Nie odnosi się właściwie do niczego, co mówi Porfiry. Nie pozwala mu więc w żaden sposób zweryfikować swoich sądów. W końcu Porfiry wychodzi.
Raskolnikow także wychodzi i rozpoczyna poszukiwania Swidrygajłowa. W końcu znajduje go w traktierni. W rozmowie bohaterów wychodzi na jaw, że Swidrygajłow bardzo boi się śmierci. Stara się za wszelką cenę unikać rozmów, które jej dotyczą. On żyje dla namiętności, jego ulubionym zajęciem – do czego się wprost przyznaje – jest uwodzenie, a następnie wykorzystywanie kobiet. To niepoprawny uwodziciel, który niestety musi się przyznać do tak niegodnego czynu, jak gwałt na nieletniej dziewczynce. Raskolnikow wszystkich tych informacji wysłuchuje z pełnym zaangażowaniem, zachęca wręcz mężczyznę do tego, bym kontynuował swoją opowieść. Tego Swidrygajłowi nie trzeba za dwa razy powtarzać. Mężczyzna opowiada mu o relacjach z żoną, wspomina o kontrakcie, który zawarł z kobietą (starszą od niego), mówiąc, że chciała ona, aby w żadnen sposób nie zapałał miłością do innej kobiety i nie opuszczał jej. Opowiada Raskolnikowi, że to żona początkowo zapałała sympatią do siostry Rodiona — Duni, on początkowo nie wchodził z nią w bliższe relacje, ale ostatecznie sam zapałał głębokim uczuciem do kobiety. Był gotowy nawet zostawić żonę i uciec z kobietą. Swidrygajłow również opisuje Raskolnikowi swój aktualny związek z szesnastolatką, z którą się właśnie zaręczył. Opowiada o tym jak podarował jej kosztowny prezent, ale spotkał się z deklaracją, że dziewczynkę nie interesują drogi upominki, a szacunek przyszłego męża. Dla mężczyzny te słowa są absolutnie szokujące, nie wie, co ma z nimi zrobić. Zostaje oczywiście przyjęty jako narzeczony, uchodzi bowiem za całkiem dobrą partię, ma odpowiedni majątek, a w mieście nikt nie zna jego przeszłości. Cała rozmowa jest dla Swidrygajłowa jasnym sygnałem, że Raskolnikow chce o nim wiedzieć jak najwięcej, ten zaś nie chce zdradzić mu nic ponad to, co już powiedział. Kończy więc rozmowę.
W końcu Swidrygajłow pozbywa się Raskolnikowa i umawia się z Dunią w swoim mieszkaniu. Zwabia dziewczynę do swojego pokoju, a następnie zamyka drzwi na klucz. Kiedy dziewczyna orientuje się, co się stało, prosi mężczyznę, żeby zostawił ją w spokoju. On jednak nie planuje się poddać. W końcu, kiedy dziewczyna nie widzi innego ratunku dla siebie, celuje do Swidrygajłowa z rewolweru. Rani go w prawą skroń. Na mężczyźnie nadal jednak nie robi to wrażenia, jest on praktycznie pewien, że uda mu się w końcu uwieść Dunię. Ta jednak nie pozostawia mu żadnych nadziei. Mówi wreszcie wprost, że nie ma takiej możliwości, aby kiedykolwiek go pokochała. Dopiero te słowa uderzają w mężczyznę, ranią go, co sprawia, że bez słowa wyjaśnienia oddaje klucz Duni.
Po nieudanym spotkaniu z siostrą Rasklonikowa, Swidrygajłow udaje się do Soni. Przekazuje jej 3 tysiące rubli, które dziewczyna nie chce wziąć, jednak mówi on, że te pieniądze jej się przydadzą jak Rodion zostanie zesłany na Syberię, jednocześnie informuje Sonie, że wyjeżdża do Ameryki. Następnie udaje się do swojej narzeczonej – jej przekazuje resztę posiadanych środków. W końcu błąka się nocą po zalanym deszczem Petersburgu, aż trafia do jakiegoś nędznego hotelu. Kiedy zasypia, pojawiają się koszmary. W śnie Swidrygajłow dostrzega piękną dziewczynkę, która leży w trumnie. Skądś dobiega płacz dziecka. Mężczyzna się budzi, wychodzi na korytarz. Tam spotyka przemoczone dziecko. Zabiera je ze sobą do pokoju, otula kołdrą. W pewnym momencie zaczyna majaczyć. Patrzy na dziecko, które lubieżnie się do niego uśmiecha. Z samego rana Swidrygajłow opuszcza hotel, a następnie strzela do siebie z pistoletu, skutecznie popełniając samobójstwo.
W tym czasie Raskolnikow z kolei udaje się do matki. To pożegnanie. Kobieta niewiele z tego rozumie. Kobieta w trakcie rozmowy wykazuje się dużym szacunkiem do dzieła literackiego Rodiona, który został opublikowany, temat dotyczył kondycji ludzkiej i pojęcia ludzi. Raskolnikow mówi jej jedynie, że będzie musiał wyjechać na dłuższy czas. Kobieta przeczuwa, że dzieje się coś bardzo złego. Rodion nie decyduje się jednak na wyznanie jej prawdy o morderstwie. Dunia spędza czas z Sonią i chce porozmawiać z Rodionem, udaje się do jego mieszkania. Dochodzi do spotkania z siostrą. Rodion mówi jej: Czy to ma być zbrodnią, że zabiłem wstrętną, szkodliwą wesz, starą lichwiarkę, nikomu niepotrzebną, za której zgładzenie powinny być wszystkie grzechy odpuszczone, która wysysała z biedaków żywą krew? Nie myślę o tym i ani mi się śni odkupywać tę zbrodnię. I czemu wytykają mi ze wszystkich stron: „zbrodnia, zbrodnia!”. Dopiero teraz widzę wyraźnie całą absurdalność mojej małoduszności, teraz, kiedy się już zdecydowałem znieść tę niepotrzebną hańbę. Kobieta podkreśla, że był to człowiek i Rodion zabił człowieka. Mężczyzna równocześnie informuje kobietę, że odchodzi i aby ta dbała o matkę i że jego przyjaciel się nimi zajmie. Oddał jej również portret zmarłej narzeczonej. Kobieta patrzy na niego z okna, czuć w tej scenie duże emocje, w których dominuje smutek.
Raskolnikow udaje się do Soni. Dziewczyna przekazuje mu cyprysowy krzyżyk. Jest on symbolem cierpienia, ale cierpienia, które ma dać szansę odkupienie. Po wyjściu od dziewczyny udaje się na plan Sienny. To jedno z najbardziej ruchliwych i zatłoczonych miejsc Petersburga. Tutaj na środku placu, kładzie się ziemi, całuje ją z pewną ekstatyczną radością, a następnie wstaje, kłania się raz jeszcze i mówi o tym, że idzie do Jerozolimy, a więc żegna się z całym światem, w tym ważnym dla niego Petersburgiem — wykonuje zalecenie Soni odnoszące się do tego, aby ucałował ziemię.
W końcu Raskolnikow dociera na komisariat (nazywany w niektórych tłumaczeniach kancelarią). Wpada na Procha, i mówi mu, że szuka Zamietowa, ale mężczyźni rozmawiają trochę o filozofii (nihilizmie), ludziach, rodzinie Rodiona i w końcu Rodion dowiaduje się o samobójstwie Swidrygajłow. Waha się przed wyznaniem prawdy i ostatecznie wiadomość o samobójstwie mężczyzny sprawia, że chce wyjść. Wycofuje się, jednak na zewnątrz w bamie widzi postać Soni, co też dodaje mu sił. Rodion wraca do środka, a następnie wygłasza przyznanie się do winy – morderstwa lichwiarki i jej siostry oraz rabunku. To wyzwanie elektryzuje wszystkich. Na komisariacie robi się ogromne zamieszanie.
Epilog
Narrator informuje czytelnika, że Rodion odbywa karę na Sybirze w więzieniu. Mężczyzna przebywa w zakładzie karnym już dziewięć miesięcy, a od czasu zbrodni mija półtora roku. Tutaj następuje opis procesu Rodiona, który przebiega stosunkowo sprawnie. Mężczyzna potwierdza swoje pierwsze zeznania, ze szczegółami opisuje samą zbrodnię. Nagle zdecydowanie rośnie także liczba świadków. Pojawiają się byli koledzy, jakaś służąca, gospodyni, zeznaje lekarz Zosimow (który twierdzi, że mężczyzna jest hipochondrykiem). Zeznanie te prezentują Raskolnikowa – jak na sytuację, w której się znalazł – w bardzo korzystnym świetle, ponieważ nie pozwalają go widzieć jako pospolitego złoczyńcę, rabusia czy rozbójnika.
Zeznaje oczywiście także Razumichin. Jego wypowiedzi razem z dowodami, które prezentuje, pokazują Raskolnikowa jako człowieka, który przez pół roku studiowania potrafił wspierać materialnie znacznie uboższego od siebie kolega. Ten mężczyzna, chorujący na suchoty w końcu zmarł, co zrobiło wrażenie na Raskolnikowie. Razumichin przytacza także historię tego, jak Raskolnikow opiekował się swoim starym, niepełnosprawnym ojcem, jak następnie wziął na siebie ciężar wyprawienia mu pogrzebu. Pozytywne oblicze Raskolnikowea potwierdza także dawna gospodyni Raskolnikowa, która pracowała dla niego, kiedy jeszcze mieszkał przy Pięciu Rogach i był zaręczony z jej córką. Kobieta opowiada, jak to Raskolnikow uratował dwójkę dzieci podczas pożaru, nie zważając na to, że sam się poparzy.
W końcu pojawiły się pytania do samego Raskolnikowa. Ten, kiedy zapytano go o motyw, przyznał, że sprowokowało go przede wszystkim bardzo złe położenie materialne, brak jakichkolwiek szans na poprawę swojej sytuacji, poczucie ogromnej bezradności i nadzieja na jakąkolwiek możliwość rozpoczęcia kariery. Kiedy zapytano go, co więc sprawiło, że się przyznał, odpowiedział, że było to szczera skrucha. Analiza całej sytuacji, a także wzięcie pod uwagę wszystkich okoliczności łagodzących, Raskolnikow został skazany na osiem lat ciężkich robót.
Na samym początku procesu na poważną chorobę zapada matka Raskolnikowa. Wszystko wskazuje na chorobę psychiczną. Dunia i Razumichin decydują się ukryć przed nią informację o Raskolnikowie. Jej macierzyński instynkt podpowiadał jej jednak, że działo się coś strasznego. Mogła także dowiedzieć się prawdy, kiedy słyszała majaczenia Duni, których ta nie była w stanie kontrolować. Jeśli nawet tak się stało, to matka nigdy do tej wiedzy się nie przyznała. Jej reakcje były skrajne: potrafiła milczeć całymi dniami, zatapiając się w świecie własnych myśli albo też w nadmiernym podnieceniu opowiadać o Raskolnikowie, przyszłości, jaką ma on przed sobą i nadziejach, jakie ona z nim wiąże, spała nawet z jego artykułem dotyczącym kondycji ludzkiej.
Raskolnikow zaś został zesłany na Syberię, do więzienia zlokalizowanego nad rzeką Irtysz. Za Raskolnikowem ruszyła Sonia, która postanawia przez cały okres jego kary być w pobliżu.
W międzyczasie Dunia i Razumichin biorą ślub. Ze względu na sytuację jest on bardzo skromny, natomiast wśród gości pojawia się między innymi sędzia śledczy Porfiry. Na ślubie pary obecna jest jeszcze matka Duni, natomiast niedużo później jej choroba znacznie się pogłębia, a Pulcheria Aleksandrowna umiera. Młode małżeństwo także planuje za kilka lat przeprowadzić się na Syberię. O losach Raskolnikowa na ten moment listownie donosi im Sonia. Z jej listów wynika, że mężczyzna źle znosi pierwszy okres odbywania swojej kary. Jest ponury, w większości milczy, listy go nie interesują. Można było wręcz odnieść wrażenie, że nawet informacja o śmierci matki nie wyrwała go z tego stanu dziwnej obojętności.
Samą karę odbywa Rodion w bardzo skromnych warunkach. Jego cela, którą dzieli z innymi więźniami, jest bardzo ciasna, zaniedbana. Spać trzeba w ciepłej odzieży, ponieważ warunki tutaj panujące nie należą do najłatwiejszych. Raskolnikow wszystko jednak zdaje się przyjmować z tą samą obojętnością.
To wszystko jest jednak jedynie do pewnego stopnia maską, jaką przyjmuje Rodion. Mężczyzna czuje się bowiem bardzo upokorzony, wstydzi się tego, jak wygląda, co musi robić, gdzie żyje. Jego duma jest urażona, co sprawia, że nawet Sonię traktuje pogardliwie, nie mówiąc już o tym, jak patrzy na innych więźniów, co ci bardzo szybko dostrzegają. Rodionowi nie udaje się nawiązać żadnej bliższej relacji. Pozostali mężczyźni go nie lubią, wyśmiewają go, szydzą z niego. W trakcie rekolekcji wielkopostnych część rzuciła się na niego, zarzucając mu, że jest bezbożnikiem i nie wierzy w Boga.
Przy tym wszystkim Raskolnikow nie dostrzega ogromnego poświęcenia Soni, które nie ogranicza się tylko do przyjazdu na Syberię. Dziewczyna robi wszystko, aby ułatwić mu codzienne funkcjonowanie. To ona stoi za tym, że władze twierdzy odnoszą się do Raskolnikowa bardziej przyjaźnie, że często przydzielane są mu lżejsze prace. Rodion zdaje się jednak tego wszystkiego nie widzieć.
W pewnym momencie Raskolnikow zapada na ciężką chorobę. To uniemożliwia mu spotkania z Sonią, która przychodzi na więzienne podwórze jedynie, aby popatrzeć na szpitalne okna, za którymi jest Rodion. Pewnego dnia Raskolnikow widzi ją, jak tak stoi przed oknami. Obraz ten bardzo boleśnie przeszywa mu serce, mężczyzna w końcu zaczyna uświadamiać sobie, jak bardzo tęskni za Sonią. Ona jednak przestaje przychodzić. Okazuje się, że sama zachorowała. Teraz to Raskolnikow się o nią martwi i szuka wszelkich sposobów, aby dowiedzieć się, co z nią. Pisze emocjonalne listy, przy których serce bije mu mocniej. Sonia odpowiada, że czuje się lepiej i wkrótce go odwiedzi. Spotkanie ma miejsce wczesnym rankiem. Sonia przychodzi na brzeg rzeki, gdzie Raskolnikow ma wyznaczoną pracę.
Jest to niezwykle wzruszająca scena, okazuje się bowiem, że bohaterowie nie są w stanie wiele powiedzieć. Głos więźnie im w gardle, natomiast oboje już wiedzą, że czeka ich nowa, wspólna przyszłość. W ich oczach stają łzy, są bladzi, wychudzeni, zmęczeni chorobą, ale właśnie zmartwychwstają do nowego życia. To ich serca stają się wzajemnie dla siebie źródłem niewyczerpanej siły. Przed nimi jeszcze 7 lat męki i cierpienia, przez które będą ich przechodzić razem, tym samym czerpiąc wspólne szczęśnie. Rodion wiedział, że już zmartwychwstał, bo ona dała mu siłę.