RODOWÓD
Rodowód Cezarego Baryki ogranicza się głównie do matki – Jadwigi z domu Dąbrowskiej rodem z Siedlec i ojca – Seweryna Grzegorza Baryki. Matka nauczyła się rosyjskiego z gazet, małżeńskie życie spędziła w Baku, wciąż wspominając ojczyste zakątki. W trakcie jednego z balów niechcący obraziła córkę gubernatora, gdy zamierzając powiedzieć jej komplement, użyła niewłaściwego słowa.
Ślub rodziców Cezarego Baryki odbył się w Polsce. Ojciec nie miał konkretnego zawodu, ale był uczciwy i pracowity, posiadając wachlarz cech pożądanych u pracownika w Rosji. Był tu urzędnikiem, dobrze zarabiał, potrafił oszczędzać. Barykowie szybko doczekali się syna Cezarego Grzegorza. Ojciec dużo czytał, a w jego księgozbiorze szczególne znaczenia miała książeczka oprawiona w złoconą skórę. Był to pamiętnik z wojny 1831 roku nieznanego autora, w którym wspomniany był dziad Seweryna — Kalikst Grzegorz Baryka, właściciel Sołowijówki, który całym majątkiem poparł powstanie i zapłacił za to jego konfiskatą oraz życiem w biedzie. Motyw Sołowijówki był w rodzinie Baryków jak legenda, a książeczka miała być zawsze jak najlepiej strzeżona. Seweryn Baryka woził ją wszędzie ze sobą podczas podróży i pilnował jej, jak oka w głowie.
W Baku skromne mieszkanie Seweryna szybko zamieniło się w apartament, a w banku trzymał kilkaset tysięcy rubli. Jadwiga wiecznie tęskniła za ojczyzną i rodzinnymi stronami, ale dostatnie życie w Baku wynagradzało jej smutki.
Cezary miał najlepsze nauczycielki francuskiego, niemieckiego, angielskiego i polskiego, a później korepetytorów, jako gimnazjalista. Był bardzo związany z ojcem – razem powtarzali lekcje i czytali. Ojciec próbował w nim pielęgnować poczucie polskości, ale syn lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku.
CZĘŚĆ PIERWSZA
SZKLANE DOMY
Cezary Baryka zdał do piątej klasy. Wybuchła wojna, a ojca powołano do wojska. Cezary ze zrozpaczoną matką odprowadzili go na statek. Bohater nie martwił się wyjazdem ojca do momentu, gdy zobaczył, jak odpływa.
Wyjazd ojca dał Cezaremu Baryce poczucie wolności. Początkowo słuchał matki, ale z czasem zaczął coraz jawniej robić to, na co ma ochotę. Zadzierał z nauczycielami i każdą chwilę spędzał na beztroskich spotkaniach z kolegami i włóczeniu po ulicach. Wybijał szyby Tatarom, napadał na tatarskich i ormiańskich burżujów, a także czytał zakazane książki.
Matka martwiła się o niego i nie potrafiła zatrzymać go w domu. Cezary Baryka stał się wobec niej bezczelny i niegrzeczny. Jadwiga była bardzo zagubiona bez męża, cierpiała na bezsenność. Czuwała nad Czarkiem, gdy spał. Kochała go bez pamięci. Nocami wspominała rodzinne miejsca, marzyła o powrocie do kraju. Przypominała sobie ukochanego Szymona Gajowca, z którym spacerowała, ale nigdy nie wyznali sobie miłości. Została wydana za Barykę, który był znacznie lepszą partią niż wówczas Gajowiec. Myślami uciekała do wycieczki wozami do Drohiczyna. Wprawdzie po zaręczynach dostała od Gajowca list, ale go zniszczyła.
Ojciec Cezarego początkowo pisywał listy z wojny, ale miały one suchy, urzędowy charakter. Matka chwaliła w swoich odpowiedziach Cezarego, toteż ojciec w kolejnych listach gratulował mu postępów. Chwilowo przynosiło to pewną skruchę syna wobec matki, ale nie trwała ona długo i Czarek dalej robił to, na co ma ochotę. Bywały jednak chwile, w których bohater odczuwał tęsknotę za ojcem. Stało się tak pewnej niedzieli, gdy Cezary śpiewał w kaplicy podczas mszy pieśń. Wczuł się tak bardzo, że wzruszył wszystkich wiernych. Po wyjściu z kościoła wrócił dawny Cezary Baryka, który znakomicie bawił się z kolegami, grał w karty.
Seweryn Baryka walczył na Mazurach, potem poszedł na Węgry. Jego listy nadal były jednostajne i monotonne.
Cezary Baryka i jego matka zostali zabezpieczeni finansowo przez ojca, jeszcze przed jego wyjazdem na wojnę. Seweryn wypłacił część oszczędności i zakopał je w piwnicy wraz z kosztownościami w obecności Jadwigi i Czarka. Ponadto Barykowie dostawali ojcowską pensję oficerską, która w zupełności wystarczała na bieżące wydatki. Cezary zresztą wydawał pieniądze swobodnie, nie martwiąc się o nic.
Minęły 3 lata, a ojca nie było. Wieści o nim były coraz bardziej skąpe. Był ranny, leżał w szpitalu, potem już nie pisał. Czarek wyrósł w tym czasie na młodzieńca i ojciec kojarzył mu się głównie z zakazami. Tymczasem pod jego nieobecność, to Cezary Baryka zajął miejsce ojca i rządził w domu, decydując za matkę. Było ogólnie wiadomo, że to Czarek rządzi. Rzeczy ojca pozostały jednak w takim porządku, w jakim je zostawił, udając się na wojnę. Brak wiadomości od ojca przyniosły rozpacz nie tylko matki, ale wreszcie także zmartwienie syna. Cezary Baryka zdołał jedynie dowiedzieć się w urzędach, że ojciec zaginął i prawdopodobnie dostał się do niewoli niemieckiej lub austriackiej.
Wnet do Baku dotarła informacja o wybuchu rewolucji. Cezary Baryka odnalazł w niej sens i szybko zdecydował o rzuceniu szkoły. Zaczął ubierać się w normalne ubranie, a nie szkolne. W takim stroju spotkał na mieście dyrektora gimnazjum, który zapytał go, dlaczego jest tak ubrany. Cezary uderzył go w odpowiedzi szpicrutą w prawe i lewe ucho. Co dziwne, tłum gapiów wziął stronę Baryki. Nie zmieniło to jednak faktu, że bohater został decyzją rady pedagogicznej wydalony ze szkoły, a dyrektor pozwał go do sądu. Dziwnym przypadkiem zostały stłuczone szyby w domu dyrektora, a sprawców nie zdołała odnaleźć policja. Zdecydowanie było już czuć w tych zdarzeniach oddech rewolucji.
W Baku pojawił się komisarz rewolucyjny, z pochodzenia Polak. Sklepy zostały zamknięte, banki nie wypłacały pieniędzy, brakowało żywności, nikt nie dostawał pensji. Tatarzy i Ormianie zaprzestali ze sobą walk. Zaczęli rządzić robotnicy, ale w mieście panował spokój. Cezary brał udział w zgromadzeniach ludowych i był świadkiem spalenia kukły Józefa Piłsudskiego. Matka była przeciwniczką rewolucji. Próbowała Cezaremu przemówić do rozsądku, ale bezskutecznie. Tłumaczyła synowi, że nie sztuką jest zabrać cudze mienie i zwyczajnie kraść. Mówiła, że należałoby podzielić pustą ziemię równo między wszystkich i wtedy byłoby sprawiedliwie. Do syna to jednak nie przemawiało i wiedział swoje.
Cezary Baryka był także świadkiem okrutnych, wręcz nieludzkich i bestialskich egzekucji więźniów, których przebieg relacjonował potem matce. Jadwiga rozumiała, że nie ma wpływu na syna, dlatego potajemnie wykopała część skarbu z piwnicy i ukryła go w murach za miastem. W ten sposób uratowała majątek, ponieważ wkrótce wydano nakaz oddania wszelkich wartościowych rzeczy, na co Cezary zdecydował czym prędzej oddać dla idei skarb, zakopany niegdyś przez ojca w piwnicy. Nie myślał, z czego będą żyć. Z dumą patrzył, jak dorobek ojca jest wynoszony z domu, a wkrótce dziwił się wielce, że jedzenia na talerzu znajduje znacznie mniej, a posiłki są coraz bardziej monotonne. Matka głodowała, ale tego też Cezary Baryka nie zauważył, tkwiąc w rewolucyjnej iluzji.
Matka w tajemnicy przed synem wymieniała ukryty przez siebie skarb u Tatarów i Gruzinów. W zamian za wartościowe przedmioty dostawała odrobinę kaszy, ziarna czy mąki. Przemycała jedzenie, dźwigała zmęczona i niedożywiona, by syn miał co jeść. Okłamywała syna, że załatwiła coś po starej znajomości, aby nie domyślił się prawdy. Jadwiga z każdym dniem marniała coraz bardziej.
W końcu zarekwirowano mieszkanie Baryków, pozostawiając im jeden niewielki pokój. Do pozostałych wprowadzono innych ludzi. Cezary Baryka w ostatniej chwili przypomniał sobie o książeczce w złotej oprawie, której miał pilnować jak oka w głowie i czym prędzej zaczął szukać jej w zajmowanym gabinecie ojca, ale bez skutku. Konfiskata majątku nieco otrzeźwiła Cezarego, ponieważ musiał wyrzekać się coraz więcej dóbr ze swojego dotychczasowego życia. Spostrzegł, że matka potwornie zmarniała, postarzała się, zgarbiła i posiwiała. Wreszcie poczuł wstyd, że ledwo żywa, zmęczona kobieta mu usługuje, aby mógł się najeść, podczas gdy sama niknie w oczach.
Postanowił zmienić swoje postępowanie, ale w taki sposób, by matka tego nie zauważyła i nie dostrzegła w tym jego słabości. Zaczął jej pomagać w pracy, sprzątać, dźwigać i gotować. Wyjaśniał jej swoje dobre uczynki, jako komunistyczną konieczność wspólnej pracy. Z czasem odkrył także sekret ukrytego skarbu za miastem. Gdy dotarło do niego to, co matka dla niego przeżyła i wycierpiała, zaczął płakać gorzkimi łzami. Zaczął czuwać przy matce, pomagał jej zasnąć i wypocząć. Był to czas, w którym Cezary Baryka znów zbliżył się do matki.
Cezary z matką chodził do portu, gdy przypływał statek z nadzieją, że wśród pasażerów jakimś cudem ujrzą ojca. Wprawdzie w urzędzie powiedziano mu, że ojciec zginął, ale bohater nie miał sumienia, by zabrać matce ostatnią nadzieję, na powrót męża. Czekali zatem w porcie bezskutecznie, choć nawet Cezary w głębi serca wierzył, że może jeszcze ojciec pojawi się w ich życiu. Jednocześnie drwił z przybyszów, widząc w nich uciekinierów z Rosji, tchórzy i zakałę burżuazji.
Pewnego razu w porcie na ląd wysiadła grupa nędzarek, które wzbudziły litość w matce Cezarego Baryki. Podeszła do nich i okazało się, że jest to uciekająca z kraju księżna i księżniczki Szczerbatow-Mamajew. Jadwiga Baryka wspaniałomyślnie zaprosiła je do domu. W nocy okazało się, że księżna ma ukryte na nogach kosztowności, które ledwie zdjęła, bo były już wrośnięte w ciało. Pech chciał, że jeszcze w nocy do domu Baryków wpadła rewizja. Kobiety zabrano, a za karę za ukrywanie kosztowności, Cezary i Jadwiga Baryka trafili na czarną listę. Czarek, jako stary towarzysz uniknął większej kary. Wkrótce okazało się, że matka była śledzona i odkryto jej skarb. Za karę dostała roboty publiczne, które na jej wątłe siły okazały się wyrokiem. Cezary wprawdzie wybłagał na chwilę szpital dla matki, z której zdrowiem było coraz gorzej, ale po powrocie do robót i biciu przez dozorcę zmarła.
W czasie pogrzebu Cezary Baryka, żegnając się z matką, zobaczył, że ktoś zrabował jej ślubną obrączkę razem ze skórą palca. Próbował dociec jakim prawem doszło do tej konfiskaty, ale w odpowiedzi otrzymywał tylko drwiące miny. Wreszcie zrozumiał, kto jest prawdziwym wrogiem.
Cezary dowiaduje się od władz bolszewickich, że ojciec zdradził Rosję i przeszedł na stronę wroga, wstępując do legionów polskich, po czym słuch o nim zaginął. Cezary Baryka nie potrafił odnaleźć się po śmierci matki. Godzinami siedział przy jej grobie, zaczynał poznawać ją od nowa.
Zauważył, że w gruncie rzeczy nie była słabą kobietą, za którą miał ją przez lata. Trwała dzielnie w swej niewoli i dopiero Sowieci zdołali ją pokonać. Bohater wylewał łzy nad grobem matki, co działało, jak swego rodzaju oczyszczenie. Zaczynał mieć z nią zupełnie nową więź, spędzając mnóstwo czasu na rozmyślaniach i rozmowach z nią. Opowiadał jej o otaczającej przyrodzie i wiośnie, która budziła się do życia. W swojej bezsilności szukał poczucia bezpieczeństwa w ramionach matki, której w wyobraźni uległ, czego nie potrafił uczynić za jej życia. Wierząc nadal w moc rewolucji, próbował raz jeszcze wyjaśnić rodzicielce swoje poglądy i wytłumaczyć się z ze swoich przekonań o konieczności wyrównania stanów. Twierdził uparcie, że największą niesprawiedliwością jest praca na rzecz drugiego człowieka, który jest uprzywilejowany i wykorzystuje swoją władzę do deptania słabszych. Nadal uparcie twierdził, że dobra materialne, które posiadali, były niesprawiedliwością, która należało zrzucić z barków. Odgrażał się, że sam nie będzie uciskał słabszych i nie chce być wyróżniany lepszym jadłem i napojem. W tych niemych monologach słyszał odpowiedź matki, która wreszcie przyznawała mu rację i popierała jego słowa.
W 1918 roku w Baku byli Anglicy, stacjonujący w centrum miasta. Doszło do rzezi Tatarów przez Ormian, co było zemstą za mordy z 1905 roku. Bez mrugnięcia okiem spalili meczety, w których ukrywały się kobiety i dzieci. Ci, którzy przeżyli, szukali ratunku u kalifa, dzięki czemu do Baku wkroczyli Turcy. Anglicy wprawdzie bronili miasta, ale bezskutecznie. Gruzini uciekli w swoją stronę. Anglicy zarządzili pospolite ruszenie Ormian, ponieważ miasto w było w coraz gorszym położeniu pod wpływem tureckiego oblężenia. Nie zdało się to na wiele, ponieważ powołani żołnierze byli niedoświadczeni i głodni, a miasto huczało od pocisków.
Cezary Baryka został wygnany ze swego mieszkania i ostatecznie stracił dach nad głową. Jego dom runął od pocisków, a on sam brudny, obdarty i zarośnięty usiłował przeżyć, zdobywając dla siebie ochłapy pożywienia. Tatarzy walczyli z Ormianami o dostęp do bakijskiej ropy, a bohater obserwował barbarzyńskie mordy, które miały miejsce po obu stronach. Dochodził wówczas do wniosku, że bezwzględność w wykonywaniu rzezi nie jest domeną tylko rewolucjonistów, ale w ogóle Rusinów.
Cezary Baryka oswoił się ze śmiercią, którą widział na każdym kroku. Stał się już na nią wręcz nieczuły. Jednocześnie doskwierała mu straszliwa samotność, tuż obok głodu, pragnienia i nędzy bezdomnego włóczęgi. Poczucie głodu wyzwalało w nim najniższe instynkty. Codziennym widokiem było mordowanie na ulicach kobiet i dzieci, torturowanie niedobitków, bestialstwo na każdym kroku. Cezary uciekał na grób matki, szukając tam schronienia i ukojenia myśli.
Wreszcie ktoś go wypatrzył i widząc jego bezczynność, wcielono go do armii. Walczył w okopach do września 1918 roku, kiedy Turcy zdobyli miasto. Żołnierze ormiańscy wracali do domu, a Cezary Baryka zamieszkał w ruinach piwnicy dawnego mieszkania. Wówczas w Baku rozpoczęła się rzeź. 800 żołnierzy angielskich zdołało uciec, drugie tyle zostało wymordowanych przez Turków. 4 dni wystarczyły tureckiemu zwycięzcy do zabicia ponad 70000 ludzi. Byli wśród nich Ormianie, Rosjanie i ich sprzymierzeńcy. Był to tak gigantyczny mord, że ludzka krew płynęła ulicami Baku, wpadając wreszcie do morza i zabarwiając je na czerwono. Ilość ludzkich ciał była zatrważająca, iż najpierw zwożono je ciężarówkami na wybrzeże i wrzucano do morza. Było ich jednak tak dużo, że morze nie chciało ich pomieścić.
Cezarego Barykę od śmierci w rzezi urządzonej przez Turków uratowało polskie obywatelstwo. Miał przy sobie legitymację wydaną przez konsula państwa polskiego, potwierdzającą, że jest obywatelem Lechistanu. Tym samym legendarna Polska, którą znał z rzewnych opowiadań rodziców, a która dla niego nie była w niczym ważna, okazała się wybawieniem od śmierci. Nie udało się jednak Cezaremu uciec od podłego zajęcia zakopywania pozostałych zwłok. Został do tego powołany wraz z resztą niedobitków, którym udało się uciec od rzezi.
Do zakopania pozostało kilkadziesiąt tysięcy ciał ludzkich, które były już przecież w różnym stadium rozkładu. Ciała zwożono wielkimi wozami (arbami), układano jedno na drugim w wielkie kopy z których ciekła krew i płyny, wydzielające straszliwy odór. Cezary poganiał woły, ciągnące wozy i przyzwyczaił się do podłego zajęcia. Cieszyła go nawet marna porcja mamałygi, którą dostawał w głodowych racjach. Ciała zmarłych zrzucano z wozów z pomocą wideł, jakby przerzucano siano, a nie tragicznie pomordowanych.
Pewnego dnia Cezary Baryka ujrzał na jednym z wozów ciało przepięknej Ormianki. Zastanawiał się, jak można było zamordować taką doskonałość. W martwym ciele dziewczyny widział prośbę o pomszczenie jej śmierci. Bohater prowadził w myślach rozmowę z Ormianką, zastanawiał się, jakie uczucia towarzyszyły jej w ostatnich chwilach. Wyobrażał sobie, jak piękne życie wiodła i jak ukochana była przez swoją matkę. Widział podłość zbrodniarzy w pełnym wymiarze i rozumiał, że o tym mordzie nie wolno zapomnieć.
Wojskowe okopy za miastem przydawały się teraz na potrzeby zbiorowej mogiły w kształcie półokręgu. Ciała były tu sukcesywnie zakopywane, a prace trwały dniem i nocą pod surowym okiem żołnierzy. W dawnych umocnieniach wojennych Cezary znalazł sobie legowisko do spania. Tym samym w jednym szeregu pod ziemią spali zakopani zmarli, w kolejnym nędzni grabarze, a nad nimi ci, którzy pilnowali, aby prace szły, jak najsprawniej. Pracownicy z czasem dostawali coraz mniejsze racje żywnościowe, toteż Cezary słabł i nędzniał z dnia na dzień. Miał już dość zakopywania rozkładających się, śmierdzących zwłok. Niedawno wychuchany przez matkę, teraz głodny, brudny i obdarty.
Cezary Baryka pracował wśród Rosjan, Niemców, Gruzinów i Żydów, którzy gardzili jego polskim pochodzeniem. Gonitwa myśli nie dawała mu spokoju i prowadziła do bezsenności. Zasypiał tylko po to, by kolejnego dnia mieć jakiekolwiek siły do ciężkiej pracy. W okolicę okopów przychodzili także okoliczni żebracy, którzy szukali tu okazji do złapania resztek jedzenia od żołnierzy. W Baku panowała bieda, sklepy nie działały, toteż okopy stały się dla nich niekiedy ostatnią nadzieją. Próbowali nawet podkradać głodowe racje pracownikom trupiarni, toteż wzbudzali ich niechęć. Byli to biedacy, ale często także wariaci albo zwykłe łotry.
Pewnego dnia, wśród żebraczych wariatów
Cezary Baryka wypatrzy jednego, który szczególnie zwrócił jego uwagę. Wyglądało na to, że starał trzymać się blisko bohatera, ale nic od niego nie chciał. Był całkiem zarośnięty i chodził wiecznie ze spuszczoną głową. Początkowo Cezary podejrzewał go o jakiś podstęp. Dziwny człowiek ciągle coś nucił pod nosem. Bohater usiłował usłyszeć piosenkę szaleńca, ale nie mógł złożyć z zasłyszanych dźwięków nic sensownego. Wydawało mu się, że słyszy jakąś dziecięcą melodię i swoje imię, co było dość nieprawdopodobne. Zaczął się bacznie przyglądać starcowi, rozpoznając słyszane przed laty zawołanie. Nagle ich spojrzenia spotkały się i Cezary niemal nie zamarł. Oto rozpoznał w niegroźnym wariacie własnego, zaginionego ojca.
Gdy wypowiedział cicho słowo „ojciec”, wariat pokręcił przecząco głową i spuścił głowę. Cezary był już pewien, że widzi Seweryna Barykę w łachmanach i obserwował, co tamten zrobi. Ojciec poszedł do kloaki z tarcic (było to miejsce pełniące funkcję toalety – niezwykle cuchnące od fekaliów) i zniknął za parkanem, który zasłaniał żołnierzy i pracowników, załatwiających tu swoje potrzeby fizjologiczne. Cezary zauważył, że ojciec daje mu ukradkiem sygnał, by do niego dołączył. Chłopak dla niepoznaki na chwile zajął się pracą, po czym poszedł do kloaki. Za parkanem ojciec złapał go w objęcia i żaden z nich nie miał już wątpliwości co do swojej tożsamości. Cieszyła ich przeogromnie ta niema chwila szczęścia, lecz gdy tylko usłyszeli, że ktoś się zbliża, czym prędzej odskoczyli od siebie, udając, że się nie znają. Gdy zostali znów sami, mogli wreszcie porozmawiać. Ojciec wyjaśnił, że obawia się ujawnienia, kim są, aby ktoś z przeszłości złośliwie nie chciał ich skrzywdzić.
Cezary powiedział ojcu, że matka nie żyje, ale Seweryn już o tym wiedział od gruzińskiego księdza i nawet udało mu się odwiedzić jej grób. Ojciec i syn umówili się na wieczór z zamiarem wspólnej wyprawy na cmentarz. Ojciec opowiedział także o tym, że walczył w legionach polskich. Barykowie zdecydowali się na ucieczkę z Baku.
Panowanie Turków w Baku szybko zakończył Traktat Wersalski, a tutejsze tereny weszły w skład Azerbejdżanu. Niedługo potem rewolucja ponownie dotarła do Baku i nie tylko zniszczyła nowe państewko, ale rozpoczęła koszmarny okres gwałtów, rzezi i egzekucji. Nastała jesień i Cezary Baryka wraz z ojcem planowali coraz bardziej konkretnie wyjazd do Polski. Zbierali fundusze na ten cel, choć szło dość opornie, ponieważ młodzieniec nie potrafił za dobrze zarabiać, a schorowany ojciec nie miał już na to siły. Dokuczały mu stare rany. Każdy grosz odkładali na bilety, toteż nie było ich stać na lekarstwa dla ojca.
Pierwszym celem podróży do ojczyzny miała być wyprawa do Moskwy, w której Seweryn zostawił swą walizkę u polskiego przyjaciela – Bogusława Jastruna. W walizce znajdowały się najcenniejsze wówczas skarby: czysta bielizna, chustki do nosa, kołnierzyki i krawaty, ale przede wszystkim lekarstwa i skarb rodzinny w postaci książeczki w złotej oprawie, której należało pilnować, jak oka w głowie.
Seweryn opowiadał synowi o swoich wojennych przygodach i długiej podróży przez Rosję do ukochanej rodziny pozostawionej w odległym Baku. Znajomość Rosji i tutejszych obyczajów pomogła mu dotrzeć do celu, pomimo rewolucji.
Cezary Baryka nadal nosił w sercu ideały rewolucji, ale z trudem przyznawał się przed sobą do tęsknoty za czystą bielizną czy watą. Rozumiał też, że ojcu niezbędne są leki, szczególnie aspiryna, która została walizce. Wreszcie zimą, przebrani za robotników powracających do domu, ruszyli w podróż do Moskwy. Najpierw statkiem do Carycyna, dalej jechali pociągiem w zatłoczonym wagonie, z ciągłymi postojami. Podczas jednego z nich ojciec zaczął wyjaśniać, dlaczego muszą dostać się do Polski.
Ojciec opowiadał Cezaremu Baryce o nowej cywilizacji, która dotarła do Polski za sprawą ich krewnego. Ów Baryka rzucił studia medyczne, wyjechał na Pomorze i zaczął skupować tutejsze ziemie. Wybudował na nich fabrykę szkła, w której produkował szkło belkowe, niezbędne do budowania szklanych domów. Wyjątkowość szklanych domów polegała na tym, że łatwo było je utrzymać w czystości, a wzrost higieny niwelował wiele chorób. Ponadto woda krążąca w ścianach zimą ogrzewała domy, a latem przyjemnie chłodziła. Takie domy były niezwykle ekonomiczne i wygodne. Na dodatek, projekty domów tworzyli artyści i z użyciem kolorowego szkła realizowali cuda architektury. Seweryn twierdził, że widział je na własne oczy i były ich już setki. Jakby tego było mało, szklane domy były bardzo tanie, dlatego budowane były z nich już całe wsie i powiaty.
Fabryka szkła była własnością pracowników i artystów, a krewny Baryka budował kolejne nad Wisłą, wykorzystując jej nurt. Cezary nie dowierzał w pachnące szklane wsie, szklane szkoły i szklane kościoły. Ojciec opowiadał także o planach pięknych szklanych domów dla robotników. Szklane domy miały być także pragnieniem burżujów, dla których zdrowie jest najcenniejsze, a przecież higienicznie czyste domy ze szkła zapewniały także lepsze zdrowie.
W końcu Barykowie zaczęli dyskusję na temat rewolucji, mając całkiem odmienne zdanie. Ojciec tłumaczył Cezaremu, że w zrabowanych domach wcale nie mieszkają chłopi, tylko nowi panowie, a najbiedniejsi dalej klepią biedę.
Po przyjeździe do Moskwy udało się odzyskać walizkę, a następnie przebrać w ubranie inteligenckie, obcokrajowca. Jastrunowi ojciec podarował część bielizny, a następnie cieszył się z Cezarym mydłem, lekami i resztą cennej zawartości walizki. Młodzieniec z kolei zachwycony był widokiem bolszewickiej Moskwy.
Wkrótce Cezary Baryka z ojcem wsiedli do przepełnionego pociągu do Charkowa, który miał być przystankiem w ich długiej podróży. Ludzie wieźli często cały swój dorobek życia, a sprytny i chytry maszynista nad wyraz często i na bardzo długo zatrzymywał pociąg w szczerym polu pod pretekstem naprawy. W rzeczywistości maszynista czekał na łapówki. Po zebraniu zadowalającej ilości kosztowności ruszał dalej. Ostatni postój miał miejsce nieopodal Charkowa. Część pasażerów cierpliwie czekała, ale wielu – a z nimi Barykowie – ruszyli dalej piechotą.
Na dworcu dostawili walizkę w depozycie, by ruszyć do polskiego biura po wiadomość o pociągu do Polski. Zastali dużą kolejkę. Przezorny ojciec, który znał Charków, znalazł dla nich nocleg u krawca mówiącego trochę po polsku. Wreszcie w biurze okazało się, że pociąg po Polski nie nadjedzie zbyt prędko i nie wiadomo kiedy to nastanie. Pewne jest jednak to, że będzie przeładowany i nie ma co liczyć na to, że w Charkowie ktokolwiek do niego wsiądzie. Cezary Baryka poszedł wobec tego z ojcem po walizkę. Okazało się, że walizka zaginęła. Zrozpaczeni, wrócili do mieszkania krawca. Jako że zostali bez pieniędzy, wkrótce mieszkanie musieli opuścić, by czekać kolejne długie tygodnie na pociąg. Seweryn czuł się coraz gorzej. Cezary kładł go w skrytce pod schodami, by ojciec mógł tam odpocząć, a sam biegł do biura pytać o pociąg.
Cezary poznawał tu rewolucję od wewnątrz. Odwiedzał spotkania robotników i słuchał przemówień. Czasem żałował, że ojciec wrócił i musi mu teraz towarzyszyć w nieswojej podróży. Nadszedł jednak wreszcie dzień przyjazdu przeładowanego pociągu. Na końcu pociągu ojciec zobaczył znajomego inżyniera Białynia i błagał go o pomoc w wejściu do pociągu. Ten tłumaczył się karą śmierci za wpuszczenie nowych pasażerów. Nagle pojawił się jednak mężczyzna, który zaprowadził Baryków do wagonu z kożuchami i kazał im się tu ukryć i siedzieć cicho w razie rewizji.
Pociąg ruszył do Polski. Na postojach nieznajomy przynosił Cezaremu Baryce i jego ojcu gorącą wodę i coś do zjedzenia. Ojciec jednak czuł się coraz gorzej. Na jednym z postojów zbadał go lekarz, ale jego smutna mina mówiła wszystko. Dał starcowi gorzki napój, ale Cezary był już przygotowany na najgorsze. Ojciec ostatkiem sił wspominał dzieciństwo Czarka i szczęśliwe czasy. Kazał mu w Warszawie udać się do Szymona Gajowca, po czym zasnął. Cezary tulił go i także zapadł w sen. Gdy się obudził, ojciec już nie żył.
Na postoju nieznajomy zabrał zwłoki ojca, na Cezarego narzucił kożuch i zaprowadził go do wagonu z innymi pasażerami. Obiecał, że ciało ojca spocznie godnie pod tamtejszą kaplicą. Cezary wahał się, czy jechać dalej, ale w końcu wsiadł do pociągu.
Pociąg wreszcie dojechał do granicy. Cezary wysiadł. Tłum pędził do słupków granicznych, całowanych ze szczęścia. Wtem Bałynia wcisnął mu do ręki jakieś papiery, które okazały się niezbędne do przekroczenia granicy. Cezary Baryka był w Polsce. Nie zobaczył szklanych domów, tylko błoto, biedę i obdarte dzieci.
CZĘŚĆ DRUGA
NAWŁOĆ
Cezary Baryka przyjechał do Warszawy. Dostał się na studia medyczne i zgłosił do Szymona Gajowca, który był wysoko postawionym urzędnikiem w Ministerstwie Skarbu. Gajowiec dał mu pracę w biurze i naganiał klientów na korepetycje z rosyjskiego. Wypytywał o matkę i zwierzał się ze skrytej miłości do niej. Cezary poznał w tych opowieściach matkę na nowo.
Spokój nie trwał długo, ponieważ wybuchła wojna bolszewicka i Cezary Baryka wstąpił do wojska, choć nie po myśli była mu walka z Sowietami. Pewnego dnia podsłuchiwał w kawiarni rozmowy Żydów, tzw. plutokracji. Rozprawiali o tym, co będzie, gdy bolszewicy wejdą do Warszawy, kończąc nic nieznaczącym „zobaczymy”. Cezary w głębi duszy czuł się, jakby zdradzał swoje ideały zrównania stanów. W Warszawie jednak na wojnę szli wszyscy, nawet robotnicy, którzy nie zamierzali walczyć tu z burżuazją, a z wrogim najeźdźcą.
Wreszcie Cezary Baryka ruszył ze swoim oddziałem do bitwy. Za Wisłą minęli grupę sowieckich jeńców. Jakaś wiejska kobieta wyszła na ulicę i strasznie wygrażała Sowietom. Kolumna poszła dalej do Radzymina, a stąd jeszcze dalej, by pogonić nieprzyjaciela. Wszędzie, gdzie dotarł wróg, pozostawały zgliszcza, co nie umknęło oczom bohatera. Cezary walczył dzielnie i dostawał pochwały.
W swojej kompanii zaprzyjaźnił się z Hipolitem Wielosławskim, którego uratował pod Łosicami, gdzie tamten został ranny. Cezary wrócił po niego i przyniósł rannego do reszty oddziału. Tym bardziej zacieśniła się ich przyjaźń.
Jesienią przyszła wiadomość o nadchodzącym rozejmie. Żołnierze wracali do domów. Cezary Baryka i Hipolit także ruszyli z Białorusi w stronę Warszawy. Hipolit zaprosił Cezarego do rodzinnej Nawłoci, na co bohater z ochotą się zgodził.
Po przyjeździe na małą stację już czekał na nich powóz z woźnicą – Jędrkiem. Ruszyli w drogę. Powóz pędził po nierównej drodze, aż nagle pasażerowie spadli z niego na ziemię i strasznie się pobrudzili. Wsiedli z powrotem i ruszyli dalej przez Leniec, aż dojechali do Nawłoci.
W Nawłoci witano Hipolita z ogromną radością, grzecznie powitano także Cezarego. Poznał matkę Hipolita, pannę Karolinę, księdza Anastazego i wuja Skalnickiego. Karolina przekomarza się z Hipolitem. Wreszcie zasiedli w domu przy kolacji, mocno zakrapianej. Matka Hipolita płakała ze szczęścia w kącie, ciesząc się z przyjazdu syna. Pytała o matkę Cezarego, który odpowiedział, że zmarła w Baku. W końcu zawitały ciotki Aniela i Wiktoria.
Cezary jadł i pił. Za oknem słychać było jakby strzały. Okazało się, że parobkowie strzelali z bata na powitanie panicza. Hipek wyszedł do nich z flaszkami, jak kazał obyczaj. Cezary pijany obserwował wszystko. W końcu przytulił Hipolita, zapłakał i ostrzegł, że ci służący mogą ich wywlec z domu dla kilku kosztowności i zamordować (tak, jak robili to bolszewicy).
Było późno, więc zmęczonego Cezarego i księdza Karolina odprowadziła do „Arianki”, gdzie mieli nocować. Droga była długa, zatem Cezary postanowił odprowadzić Karolinę z powrotem do dworu. O poranku Cezary wybrał się na spacer po parku, gdy jeszcze wszyscy spali. Zwiedzał folwark, ogród warzywny i ptasi ogrojec. Nagle zauważył dziewczynę, która wybiegła z „Arianki” i znalazła się wśród ptactwa. Nieszczęśliwie pogoniły ją perliczki, a dziewczyna uciekła w popłochu.
Cezary Baryka poszedł do dworu, ale w stołowym pokoju było jeszcze pusto. Położył się wiec na sofie. Chwilę później w pokoju zjawiła się w samej koszuli nocnej Karolina, chcąc ogrzać się przy kominku, odstawiła istny taniec. Cezary uznał, że musi ujawnić swoją obecność, na co dziewczyna uciekła zawstydzona do swojego pokoju. Wkrótce pojawił się Maciej i szybko podał Cezaremu śniadanie: świeże bułeczki z konfiturami i kawą. Maciej powiedział, że Karusia nie przyjdzie na śniadanie, bo jest chora. Pojawił się za to Hipolit, który po śniadaniu zabrał Cezarego do stajni.
W stajni znajdowały się piękne i zadbane konie. Po przeglądzie koni i rozmowie z Jędrkiem Hipolit i Cezary wsiedli na linijkę (niewielki jednokonny wóz) i popędzili przez pola. Hipek mocno gnał konia, który w dzikim pędzie ubrudził całego panicza błotem. Wtem spotkali Laurę Kościeniecką z narzeczonym Barwickim, którzy byli na konnej przejażdżce. Cezary został im przedstawiony. Laura zaprosiła młodzieńców na śniadanie. Kościeniecka od razu zrobiła na Cezarym ogromne wrażenie. Dojechali na Leniec – majątek Laury. W bibliotece Cezary rozmawiał z kobietą, która zaprosiła go na bal w Odolanach.
W „Ariance” mieszkała 16-letnia Wanda Okszyńska, siostrzenica żony rządcy tego majątku. To właśnie ją Cezary widział uciekającą przed perliczkami. Wanda źle się uczyła, dlatego wysłano ją do Nawłoci. Okazało się jednak, że wielką pasją dziewczyny była gra na fortepianie. Gdy dowiedziała się o tym Karolina, wyprosiła u pani Wielosławskiej możliwość gry na nieużywanym w dworze instrumencie.
Hipolit i Cezary po powrocie z Leńca usłyszeli piękną grę i koniecznie chcieli zobaczyć, kto jest jej sprawcą. Zawstydzona dziewczyna na ich widok odeszła od fortepianu, ale Cezary zachęcił ją, aby zagrała z nim na cztery ręce. Podczas gry, wstyd Wandy minął. Występ został przerwany wezwaniem na obiad.
Na obiad przyszła Karolina, a Cezary próbował sprawić by zapomniała o poranku przy kominku. Hipolit zaproponował poobiednią wycieczkę. W powozie jechał Cezary, ksiądz i Karolina, której na nieszczęście podwinęła się sukienka, gdy koń raptownie ruszył. Bohater zaproponował dziewczynie agrafkę do spięcia spódnicy, ale ta omówiła. Gdy Cezary powiedział, że chyba powinien wyjechać, Karolina zaprzeczyła. Cezary po drodze obserwował okolice. Zobaczył Żyda dźwigającego wielki worek i zaczął znów rozmyślać o tym, jak wygląda prawdziwe życie chłopów. Rozważał o ogromnych różnicach między bogatymi i biednymi.
Dojechali na miejsce. Cezary poszedł z Karoliną na spacer nad staw. Rozmawiali o swoich rodzicach i sytuacji, w której się znaleźli. Dziewczyna opowiedziała Cezaremu, że jej rodzice zginęli za sprawą bolszewików, którzy skonfiskowali ich majątek na Ukrainie. Bohater opowiedział jej także swoją historię. Karolina chciała się zemścić na bolszewikach i ubolewała, że jest tylko słabą kobietą. Chciała odebrać im wszystko, co zrabowali. Cezary i Karolina obiecali sobie przyjaźń.
Cezary chciał zostać pisarzem w Chłodku, ale Hipolit nie się zgodził. Twierdził, że obśmiano by go, gdyby dał przyjacielowi taką prostą pracę. Dni w Nawłoci mijały leniwie na jedzeniu, piciu i przyjemnościach. Wszyscy spali do późna, czasem Karolina budziła panów kamieniami rzucanymi w drzwi „Arianki”. Cezary Baryka wolne chwile starał się spędzać na obserwacji pracy chłopów. W czasie zbioru jabłek z kolei wszyscy mieszkańcy pałacowi zbierali się na strychu, gdzie składano różne gatunki jabłek. Przychodzili tu, aby je segregować, ale przede wszystkim obżerali się nimi do oporu. Przy tej okazji Cezary flirtował z Karoliną.
Trwały przygotowania do balu w Odolanach, na którym miały być zbierane datki dla kadłubków, czyli żołnierzy, którzy w trakcie walki w wojnie bolszewickiej stracili kończyny. Fundusze miały być przeznaczone na protezy. Laura była odpowiedzialna za organizację pikniku, zatem zdobywała różne pyszności i planowała całość. O pomoc w przygotowaniach poprosiła Hipolita i Cezarego.
Cezary był zaproszony na bal, ale nie posiadał fraka. Hipolit sprawił mu nowy frak, szyty przez mistrza Poola w Częstochowie. Pewnego dnia, wróciwszy do pokoju, zobaczył pięknie wyprasowany frak, koszulę, kołnierzyk, mankiety i krawat. Dowiedział się, że to Karolina wszystko dla niego przygotowała. Zawołał ją do swego pokoju i choć nie chciała wejść, zapewnił, że nikt ich nie widzi. Zaprosił ją do tańca, a następnie namiętnie pocałował. Dziewczyna broniła się tylko pozornie, ponieważ nie mogła mu się oprzeć. Próbowała wyjść z pokoju, ale pocałunki były coraz dłuższe. W końcu wymknęła się w pośpiechu. Żadne z nich nie wiedziało, że wszystko widziała przypadkiem Wandzia, zakochana w Cezarym. Pocałunki Cezarego i Karoliny były dla niej szokiem i doprowadziły ją do szaleństwa oraz poczucia prawdziwej zazdrości. Niejednokrotnie podsłuchiwała Cezarego pod drzwiami pokoju, całując klamkę.
W związku z przygotowaniami do balu Cezary przywiózł cukierki do Odolanów na prośbę Laury.
Nie mógł wrócić do Nawłoci, ze względu na ulewny deszcz. Czekał więc na powrót koni, które odeszły do innego dworu. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, toteż czekał w salonie. Wnet wróciła Laura i zaskoczona odkryła obecność młodzieńca. Postanowiła odwieźć go powozem. Gdy wsiedli do środka, niespodziewanie doszło do wybuchu uczuć, pocałunków, pieszczot i pełnej rozkoszy. Miłosne uniesienie zakończyło się tuż przed Nawłocią, gdzie oszołomiony Cezary wysiadł z powozu, który odjechał z powrotem.
Kilka dni przed balem, Laura przyjechała do Nawłoci, prosząc Hipolita i Cezarego o pomoc w kilku sprawach. Baryce szepnęła do ucha specjalne zlecenie. Bohater po kolacji udał się do pokoju pod pozorem bólu głowy, aby potajemnie czmychnąć wprost na Leniec do Laury. Zakradł się przez werandę do pokoiku i nasłuchiwał. Słyszał głos Barwickiego i teściowej Laury. Kościeniecka odprowadziła narzeczonego, który wyruszył w podróż do swego majątku i pożegnała się z teściową. Weszła do pokoiku i cicho porwała Cezarego Barykę do swej sypialni. Powiedziała, że musi zwiększać ogień w lampie, aby narzeczony widział, że poszła spać. Gdy światła powozu Barwickiego zniknęły na horyzoncie, kochankowie oddali się miłosnej ekstazie.
Nadszedł dzień balu. Cezary świetnie prezentował się we fraku. Hipek wyśmiał strój księdza, który wystroił się w dziwną sutannę. We trójkę wsiedli do powozu i ruszyli na bal. Cezary Baryka początkowo czuł się na balu skrępowany, ale wnet zobaczył Laurę, która wyglądała przepięknie. Cezarego przeszedł dreszcz. Nie mógł znieść widoku Barwickiego u jej boku.
Na bal przyjechała reszta mieszkańców dworku w Nawłoci. Cezary tańczył z Karoliną, ale wciąż zerkał na Laurę. Młodzieniec obtańczył niemal wszystkie panny na balu, nawet Wandę, która nie umiała tańczyć. Wreszcie zobaczył, że Laura jest wolna i porwał ją do tańca. Wdowa wyznawała mu do ucha miłość, a Cezary wypominał narzeczonego. Laura powiedziała, że nie ma wyjścia i ze względów finansowych musi za niego wyjść.
Do sali wjechał na wózku pan Schorzan i wzniósł toast za „kadłubków”. Pani Wielosławska posadziła Wandę przy fortepianie i kazała jej pięknie zagrać. Laura skinęła porozumiewawczo do Cezarego i wyszła. Niedługo za nią wyszedł Cezary. Zauważyła to Karolina i postanowiła sprawdzić, o co chodzi. Gdy zobaczyła ich razem, zrozumiała, że tych dwoje łączy romans.
Kochankowie wrócili na bal, przemarznięta i zszokowana Karolina także. Wnet ksiądz Anastazy zaczął namawiać Karolinę, by zatańczyła kozaka. Dziewczyna zgodziła się, ale pod warunkiem, że zatańczy z nią Cezary Baryka, który przecież wychował się także na wschodzie. Odtańczyli pełen emocji taniec ku zadowoleniu widowni. Barwicki krytykował taniec, nazywając go kacapskim.
Podpity Hipolit wypominał Cezaremu, że z nimi nie pije, tylko tańczy bolszewickie tańce i pewnie ma ich za burżujów, którymi gardzi. Anastazy go uspokajał. Hipek wspominał, jak Cezary go uratował w czasie wojny. W końcu panicz spił się i zakończył biesiadę. Nad ranem Cezary udał się z księdzem do Nawłoci. Po drodze widział ciężkie życie ludzi na wsi. Przypomniała mu się ojcowska obietnica szklanych domów.
Cezary Baryka nudził się w Nawłoci, ale z drugiej strony zadomowił się tu na tyle, że nie chciał stąd wyjeżdżać. Wspominał o powrocie do Warszawy, by usłyszeć propozycję przedłużenia pobytu. Wciąż myślał, jak wymknąć się do Leńca. Sądził, że jego romans pozostaje słodką tajemnicą, jednakże mieszkańcy dworu domyślali się, że coś jest na rzeczy. Gdy pewnego dnia grał na cztery ręce z Wandą, dziewczyna nieoczekiwanie chwyciła go za dłoń. Zrozumiał, że biedaczka się w nim zakochała, więc próbował zmienić temat, by uwolnić się od trudnego położenia.
Cezary zakochany był bez pamięci w Laurze, idealizował w myślach ich relację i tęsknił. Pewnego dnia Laura przyjechała do Nawłoci na plotki. Przy okazji podała niepostrzeżenie Cezaremu karteczkę. Zauważyła to Karolina. Następnego dnia Cezary poprosił o konie, by udać się do Częstochowy w celu wysłania pilnego telegramu do Warszawy. Okazało się, że Laura także jechała tego dnia do Częstochowy. Karolina wytropiła nie tylko tę schadzkę, ale także nocne spotkanie, po którym zostały ślady kopyt w okolicach „Arianki”.
Pewnego dnia, gdy Cezary wrócił do pokoju z nocnej schadzki, znalazł list od Anastazego z nakazem pilnego przyjścia do pokoju Karoliny. Nie wziął tego za nic pilnego, ale dopadł go sam ksiądz i popędził, wyjaśniając, że Karolina umiera. Wszyscy zebrali się pod drzwiami jej pokoju i czekali na wyrok lekarza, który akurat przybył. Medyk stwierdził zatrucie i poprosił Cezarego do chorej na jej prośbę. Karolina pożegnała Czarka, dodając, że nie wie co się z nią dzieje. Była blada, miała drgawki. Cezary pocałował ją, ale wysunęła mu się martwa z rąk. Ksiądz powiedział mu, że wie o wszystkim, ale obowiązuje go tajemnica spowiedzi. Stwierdza, że Karolina nie była samobójczynią, a ofiarą.
Po modlitwach rodzina Wielosławskich rozpoczęła śledztwo, które prowadziło do państwa Turzyńskich, u których Karolina była chwilę wcześniej z wizytą. Ustalono, że podano jej sok, który lubiła, a Wanda dodatkowo go posłodziła, tak, jak Karolina lubiła. Wkrótce w ciele denatki znaleziono strychninę. Truciznę znaleziono także w domu rządcy, ale Wandzia pomimo aresztowania nie trafiła do więzienia z braku dowodów.
Cezary nie wzruszył się śmiercią Karoliny, sobie nie miał też nic do zarzucenia. Spotykał się potajemnie z Laurą i kontynuował romans. Pewnej nocy zakradł się znów do domu kochanki, ale okazało się, że w pokoju czekał na niego Barwicki i zaczął okładać go szpicrutą. Cezary wyrwał mu ją z ręki i bił, ile się dało. Wtem weszła Laura, udając, że nie wie, co robi tu Baryka. Kazała mu wynosić się z jej domu, na co bohater w szale uderzył ją szpicrutą w twarz i uciekł.
Nie wiedział, co ze sobą począć. Spał w sianie, myśli męczyły go okrutnie. Przypominał sobie śmierć Karoliny i zbrodnię głupiutkiej Wandy. Płakał z rozpaczy i upokorzenia. Nie wiedział, co zrobić. Wrócił do Leńca, ale dom był zamknięty. Zrozpaczony dotarł na grób Karoliny, gdzie spotkał Anastazego, który bezskutecznie próbował obudzić sumienie młodzieńca. Zaproponował mu spowiedź, ale Cezary nie chciał. Nie przyznał się także, dlaczego ma pokaleczoną twarz.
Cezary Baryka wrócił do swego pokoju. Hipolit próbował namówić go na zwierzenia. Mówił, że wszyscy myśleli, że mają się z Karoliną ku sobie i Wielosławscy chcieli dać jej Chłodek. Miał za złe przyjacielowi, że mu się nie zwierza. Zgodził się na pobyt Cezarego w Chłodku.
Baryka pojechał do Chłodka, gdzie stał się gościem ekonoma Gruboszewskiego i jego żony. Dostał skromny pokój z czystą pościelą. Gospodarz jednak podejrzewał, że Cezary chciał go wygryźć z posady. Bohater spędził tu parę tygodni, obserwując bacznie wiejskie życie. Sam także pracował od świtu do zmierzchu. Sporo czasu spędzał ze starym młynarzem Sylwestrem. Rozmawiał także z chłopami o ich codziennych sprawach. Przypatrywał się też schorowanym starcom wypędzanym z ciepłych domów do zimnych stodółek, by tam charczeli i kaszleli, dokonując żywota.
Wigilie Cezary spędził w Chłodku z Gruboszewskimi i ich rodziną. Po świętach odwiedził go Hipolit, przywożąc wieści o ślubie Laury. Baryka podjął wówczas decyzję o wyjeździe do Warszawy, czym sprawił ulgę Gruboszewskiemu. Wszyscy w Nawłoci pożegnali go miło, ale jakoś dziwnie. Cezary poszedł pożegnać się także z Turzyńskimi. Wychodząc, zobaczył w kącie bladą i wychudłą Wandzię.
W podróży na stację towarzyszył mu Hipolit. Pojechali przez Leniec, a znajome krajobrazy wycisnęły łzy z oczu Cezarego Baryki. Hipek udawał, że tego nie widzi, ale mocno chwycił go w przyjacielskim uścisku.
CZĘŚĆ TRZECIA
WIATR OD WSCHODU
W Warszawie Cezary Baryka wrócił na studia medyczne. Zamieszkał u kolegi – Buławnika, który „śmierdział pieniędzmi”. Pokój był bardzo skromny, w kącie gniła ściana. Cezary nie miał pieniędzy, więc sprzedał swój frak, pachnący jeszcze perfumami Laury. Ostatecznie frak wszedł w posiadanie Buławnika. Brak funduszy zaprowadził bohatera do Gajowca, który bardzo ucieszył się na jego widok. Wypytywał o wrażenia z pobytu na wsi, ale Czarek niewiele chciał o tym opowiadać. Zapytał za to Gajowca o postacie, których portrety wisiały na ścianach.
Gajowiec z zapałem opowiadał o Warszawiakach, z których każdy wsławił się walką o Polskość. Pierwszy – profesor Marian Bochusz – felietonista, filozof i socjolog, potajemnie nauczał, żyjąc bardzo skromnie. Drugi – Stanisław Krzemiński – członek Rządu Narodowego, historyk, miłośnik książek i eseista. Wielki patriota wierzył w wolną Polskę i pracował całymi dniami na jej rzecz. Kolejny – Edward Abramowski – filozof i socjolog, socjalista rewolucyjny i zwolennik Marksa. Struktury nowego państwa widział pod postacią stowarzyszeń. Cezary podsumował, że „jesteśmy urodzeni z defektem polskości”. Gajowiec podkreśla, że od postaci na portretach uczył się polskości i dzięki takim, jak oni, polskość przetrwała w sercach ludzi pod zaborami.
Obrazy, mają mu przypominać o tych wartościach, a także o tym, że nowe potrzeby Polski są znacznie inne. Ponownie wspomina Abramowicza, który sprzeciwiał się wszelkim strukturom państwowym, łącznie z wojskiem i policją. Mylił się, ponieważ bez wojska, kraj nie mógłby odpierać ataków wroga.
Cezary Baryka w drodze z uczelni do domu przechodził przez dzielnicę żydowską (tzw. getto), uważnie obserwując tutejsze życie. Twierdził, że kamienice wyglądają tu tandetnie, podwórza są brudne i zaniedbane, a żydowskie dzieci mizerne i schorowane, bawiąc się w tych warunkach. Handel żydowski kwitł – na ulicach Żydzi wręcz bili się o kury, obryzgani ich krwią. W sklepikach sprzedawano wszelkie żelastwo. Gdy przyjechał wóz, ludzie rzucili się na niego, ściągając także żelazny złom. Cezary widział upadek społeczeństwa żydowskiego i twierdził, że Żydzi są próżniakami.
Gajowiec postanowił napisać książkę o Polsce prawdziwej, takiej, jaka jest naprawdę, opierając się na urzędowych statystykach. Do pomocy zatrudnił Cezarego, aby porządkował mu dane, potrzebne do pisania. Tym samym, bohater rano i po południu pracował w prosektorium i chodził na wykłady, po nich spędzał czas z kolegami, a wieczory mijały mu na pracy u Gajowca.
Pracodawca okazał się mistykiem, wierzącym w dwa cudy: cud odzyskania niepodległości i cud nad Wisłą, uwieńczony sukcesem przegnania bolszewików. Cezary nie słuchał wywodów Gajowca, a zamiast tego uciekał myślami do Laury. Gajowiec z kolei marzył o wprowadzeniu polskiej waluty: złotego.
Cezary Baryka patrzył na Polaków z niechęcią, krytykując ich za zbyt częste patrzenie za siebie, przez co złudnie widzieli piękną, wolną Polskę, zamiast prawdziwej Polski w łachmanach, jaką faktycznie wówczas była.
Do Buławnika przychodził Antoni Lulek, aby pożyczać pieniądze. Szybko zaprzyjaźnił się z Cezarym. Spędzali sporo czasu na rozmowach, a Baryka zwierzył się przyjacielowi z części przygód w Nawłoci. Lulek był schorowany i wiecznie kaszlał. Znał dobrze języki, toteż zajmował się tłumaczeniami. Dużo czytał. Umiał słuchać i szybko zyskał zaufanie Cezarego. Lulek miał socjalistyczne poglądy, do których próbował przekonać także Czarka. Nie lubił nowej Polski, krytykował rząd, który według niego działał zbyt opieszale. Uważał, że racja jest po stronie mocarstwa rosyjskiego. Był przeciwnikiem wojska i policji.
Cezary Baryka odwrotnie – nie popierał bolszewików, lecz stał po stronie wojsk polskich. Dawne ideały rewolucyjne przegrały w konfrontacji z polską rzeczywistością. Nie był to jeszcze patriotyzm, bo miłość do Polski była nadal dla Cezarego tęsknotą matki i ojca do ojczyzny. Bohater nie widział w Lulku mędrca, a raczej tępego i ograniczonego ideowca, nad wyraz radykalnego w swych przekonaniach. Cezary zastanawiał się, czy Żydów należy zaliczyć do burżuazji, czy raczej proletariatu, który miałby przejąć władzę według teorii Lulka. Taka wizja była dla bohatera przerażająca.
Pewnego dnia Lulek zaprosił Cezarego do udziału w tajnej konferencji partii. Konferencja organizacyjno-informacyjna miała za zadanie oświecić ludzi i wskazać im drogę do dalszego działania. Cezary zgodził się na nią iść. Następnego dnia w drodze na spotkanie Lulek zachowywał się tak, jakby go ktoś śledził. Wreszcie w konspiracyjnej atmosferze dotarli na miejsce. Pomieszczenie gęste było od dymu i wypełnione robotnikami. Do pokoju weszło siedem osób, które miały przemawiać.
Pierwszy zabrał głos blondyn, krytykujący burżuazję i twierdzący, że tylko robotnicy są w stanie sprawnie rządzić. Nawoływał do zabrania spraw w swoje ręce, postulując równość robotników wszystkich państw. Jako druga, głos zabrała kobieta, która twierdziła, że pieniądze dają władzę, dlatego rządzi bogata burżuazja, uciskająca biednych. Klasa robotnicza powinna według niej zdobyć władzę, aby doprowadzić do zrównania klas społecznych i zniesienia panowania ludzi nad ludźmi. Następnie odniosła się do własnych doświadczeń, które zdobyła jako lekarka, kiedy to obserwowała ludzką nędzę, wynikającą z triumfu kapitalizmu. Klasa robotnicza przeżarta jest według niej chorobami.
Cezary Baryka poczuł w sobie silną przekorę i postanowił zabrać głos. Zapytał, jak ta przeżarta nędzą i chorobami klasa robotnicza miałaby sprawnie rządzić. Twierdził, że przedmówczyni sama sobie przeczy. Dodał, że może uzdrowieniem tych ludzi, będzie odradzająca się Polska. Na te słowa na sali słychać było oburzenie. Lekarka spytała, czy zatem Polska ma zastąpić akcję proletariatu, na co Cezary odpowiedział, iż nieprawdą jest, że w Polsce rządzi burżuazja, bo rząd pomaga robotnikom, walczyć o ich prawa. Na sali Cezary wyraźnie nie miał zwolenników swojej tezy.
Głos zabrał kolejny mówca – Mirosław. Twierdził, że w Polsce narody są uciemiężone, na co Cezary mówił, że wśród tych narodów nie ma burżuazji, więc nie ma ich kto uciemiężać. W odpowiedzi usłyszał, że to Polacy pełnią dla nich rolę burżuazji i są wszystkiemu winni. Mirosław mówił dalej o torturach stosowanych przez policję, na co Cezary zarzucił mu, że socjaliści wysadzili prochownie, zabijając jednocześnie niewinną ludność żydowską, mieszkającą obok. Tamten mówił dalej o torturach policyjnych, aż wreszcie Baryka wściekły wyszedł z zebrania.
Cezary miał totalny mętlik w głowie. Poszedł dokawiarni, by zebrać myśli. Obserwował policjanta, który patrolował ulicę. Bezskutecznie próbował zobaczyć w nim kata, o którym mówiono na zebraniu. Widział zalety policjanta, który chroni ludzi przed napaściami bandytów. Baryka w natłoku myśli, nie wiedział, co dalej robić.
Cezary poszedł do Gajowca i zaczął mu przekornie opowiadać o zebraniu komunistów, stawiając się teraz w pewnym sensie po ich stronie. Mówił o nędzy robotników, a Gajowiec tłumaczył, że rząd robi co może, ale do tego trzeba czasu. Wszystko dzieje się małymi kroczkami i nie da się tego zrobić na raz. Baryka mówi o potrzebie reform, które lepsze będą niż bolszewickie i niemieckie, dzięki czemu zachód nie będzie patrzył na Rosję, ale na Polskę. Gajowiec mówił z kolei o zjednoczonym, wolnym i równym państwie, które powstaje i podkreślał, że na to potrzeba czasu i własnej waluty – złotego.
Pewnego dnia niespodziewanie Cezary Baryka otrzymał list od Laury z propozycją spotkania w Ogrodzie Saskim. Początkowo obawiał się podstępu Barwickiego, ale udał się do parku. Zobaczył Laurę. Wypełniało go ogromne szczęście. Ukochana wydawała mu się piękna. Kobieta zaczęła od wypominania ostatniego pechowego spotkania i tego, że Cezary uderzył ją szpicrutą, po czym wyjechał. Twierdziła, że to przez niego musiała wyjść za Barwickiego, aby ratować swój honor. Dodała, że gdyby Cezary nie wyjechał, mogłaby uwolnić się z zaręczyn. Bohater był zdumiony, tym co usłyszał.
Zaproponował, aby poszli gdzieś razem. Laura nie zgodziła się, mówiąc, że jest mężatką i już nie będzie między nimi więcej schadzek. Kobieta obwiniała Cezarego za śmierć ich miłości, ale bohater nie zgadzał się z jej słowami. Zagniewany odwrócił się i odszedł.
W pierwszym dniu przedwiośnia ulicami Warszawy szła manifestacja robotnicza. W jednej z fabryk robotnicy żądali podwyżek, ale ich nie dostali. Wyprowadzili dyrektora siłą za bramę zakładu i ogłosili, że przejmują fabrykę i będą tu sami pracować i rządzić. Po tych wydarzeniach właściciel fabryki ogłosił, że ją zamyka, a policja miała za zadanie siłą wyprowadzić robotników, gdyby nie zrobili tego dobrowolnie. Był to główny powód, dla którego partia zorganizowała manifestację idącą wprost na Belweder. W pierwszym szeregu manifestantów szedł w mundurze Cezary Baryka, a obok niego Lulek. Policja pilnowała tłumu, a oficer na koniu szczególnie bacznie przyglądał się bohaterowi. Nagle Cezary wyszedł przed tłum i szedł przodem wprost na mur żołnierzy.
Głównym bohaterem Przedwiośnia Stefana Żeromskiego jest Cezary Baryka – młodzieniec, którego rodzice zaraz po ślubie wyjechali z Polski do Baku, gdzie ojciec Cezarego pracował jako urzędnik. Wiedli tam dostatnie życie aż do wybuchu wojny i powołania Seweryna Baryki do rosyjskiej armii. Przed wyjazdem, przezorny Seweryn wraz z Jadwigą – matką Cezarego, ukryli w piwnicy domu pieniądze i kosztowności, które miały stanowić zabezpieczenie dla nastoletniego Cezarego Baryki.
Po wyjeździe ojca na wojnę Cezary przestaje słuchać swojej matki, rzuca szkołę i chłonie jak gąbka bolszewicką, rewolucyjną propagandę. Nie zauważa cierpienia schorowanej matki, która nie tylko tęskni za mężem, ale także za ojczyzną i miejscami rodzinnych stron. Jadwiga drży o bezpieczeństwo syna i potajemnie zakopuje część piwnicznego skarbu pod murami miasta. Kosztowności wymienia u tatarów na odrobinę jedzenia dla ukochanego Cezarego, taszcząc ciężary przez długą drogę i podupadając coraz bardziej na zdrowiu. Sama niedojada i słabnie. Cezary Baryka nie widzi niedoli matki i oddany jest bolszewikom. Oddaje skarb zakopany w piwnicy, nie orientując się, że czegoś brakuje.
Cezary Baryka sukcesywnie usiłuje dowiedzieć się czegokolwiek o losie ojca, ale słyszy tylko strzępki informacji, a których wynika, że Seweryn Baryka zaginął lub trafił do legionów.
Wraz z matką chodzą do portu, gdy przypływa statek, wypatrując wśród pasażerów ojca. Cezary Baryka udaje przy matce niewzruszonego. Pewnego razu matka poznaje w porcie wśród uciekinierek w łachmanach księżną Szczerbatow-Mamajew z księżniczkami i postanawia przenocować je w domu. Kobiety przemycały na sobie liczne kosztowności, do czego przyznały się w pokoju. Nad ranem do domu Baryków wpada rewizja. Kobiety zostają pojmane. Wkrótce na jaw wychodzi skarb ukryty pod miastem, za co Jadwiga Baryka zostaje skazana na roboty. Cezary załatwia jej lepsze warunki, ale dla słabej i schorowanej matki jest to wyrok.
Po śmierci matki Cezary Baryka jest załamany. Całe godziny spędza na jej grobie i rozmawia z nią w myślach, zbliżając się do niej jak nigdy. Wreszcie rewolucja upada, w Baku trwają walki Anglików, Tatarów i Ormian z Turkami. Po zwycięstwie Turków dochodzi do rzezi. Cezary Baryka zostaje zmuszony do prac, polegających na zakopywaniu ciał na obrzeżach miasta. Nieoczekiwanie spotyka tu swojego ojca. Planują ucieczkę, która prowadzi ich najpierw do Moskwy, gdzie Seweryn Baryka pozostawił w czasie wędrówki drogocenną walizkę u przyjaciela. Z Moskwy ruszają pociągiem do Charkowa, gdzie czekają tygodniami na kolejny pociąg, który zawiezie ich do polskiej granicy. Cudem udaje im się wsiąść do przepełnionego pociągu. Ojciec opowiada synowi o wspaniałych szklanych domach, które buduje w Polsce ich krewny, dzięki wspaniałym pomysłom i postępowi. Opisuje mu Polskę piękną, czystą i nowoczesną. Niestety ojciec Cezarego Baryki umiera w pociągu. Na jednej ze stacji ksiądz obiecuje Cezaremu, że ojciec zostanie pochowany pod tamtejszą kaplicą. Chłopak kończy podróż i dojeżdża do granicy.
Polska ukazuje się oczom Cezarego Baryki zupełnie inna niż ta z opowieści rodziców. Zamiast szklanych domów widzi biedę i błoto, ale spostrzega także rodaków całujących słupki graniczne, szczęśliwych ponad miarę z powrotu do ojczyzny. Cezary zgodnie z poleceniem ojca udaje się do Warszawy do Szymona Gajowca, który daje mu pracę i schronienie. Opowiada mu on o swojej niespełnionej miłości do matki Cezarego. Baryka zaczyna studia medyczne, które szybko przerywa wojna bolszewicka. Chłopak idzie do wojska, gdzie walczy przeciwko bolszewikom. Poznaje tu Hipolita Wielosławskiego, któremu ratuje życie i w którym odnajduje serdecznego przyjaciela. Po zwycięskiej wojnie Hipek zaprasza Cezarego Barykę do rodzinnego majątku w Nawłoci.
W Nawłoci Cezary poznaje rodzinę
Wielosławskich i zyskuje ich sympatię. Wiedzie tu spokojne życie w stylu panicza Hipolita. Widzi, jaka przepaść dzieli bogaczy od chłopów i służby. Chciałby zakosztować chłopskiego życia i poznać tych ludzi, ale Hipolit nie daje mu na to wielu szans. Cezary Baryka zaprzyjaźnia się z Karoliną, wreszcie całują się, a Karolina zakochuje się w młodzieńcu bez wzajemności. Czarek staje się także obiektem platonicznych westchnień młodziutkiej i nieśmiałej Wandy, która odkrywa tajemnice flirtu Cezarego Baryki z Karoliną, co staje się przyczyną jej szaleństwa. Obie dziewczyny nie znajdują jednak zainteresowania Czarusia.
W niedalekich Odolanach planowany jest bal charytatywny, z którego datki mają być przeznaczone na protezy dla żołnierzy poszkodowanych w wojnie bolszewickiej. Pieczę nad organizacją balu trzyma młoda wdówka Laura Kościeniecka, która wciąga do pomocy Hipolita i Cezarego. Nieopatrzenie Cezary Baryka wplątuje się w namiętny romans z Laurą, która zaręczona jest z Barwickim. Podczas balu Karolina odkrywa zażyłość łączącą Cezarego i Laurę. Dziewczyna jest zrozpaczona i czuje się upokorzona przez Czarka. On z kolei nie widzi nic złego w swoim postępowaniu.
Nieoczekiwanie Karolina umiera, otruta strychniną. Ksiądz Anastazy dowiaduje się w trakcie spowiedzi dziewczyny o jej relacji z Czarkiem i jego romansie z Laurą. Cezary nie ma sobie nic do zarzucenia. Rodzina Wielosławskich szuka winnego śmierci dziewczyny. Tropy prowadzą do Wandy, która zostaje wprawdzie aresztowana, ale nic nie zostaje jej udowodnione. Podczas nocnej wizyty u Laury, Cezary zostaje przyłapany przez Barwickiego. Laura wygania Cezarego. Chłopak w gniewie uderza ukochaną i odchodzi.
Załamany utraconą miłością nie wie, co ze sobą zrobić. Hipolit zgadza się wysłać Cezarego Barykę do Chłodka, jako gościa ekonoma Gruboszewskiego, który sądzi, że Cezary chce go wygryźć ze stanowiska. Chłopak wykorzystuje okazję i zbliża się do chłopów, rozmawia z nimi, pracuje od rana do zmroku. Widzi chłopską nędzę i niedolę. Wreszcie decyduje o powrocie do Warszawy na studia.
Cezary wraca na medycynę w Warszawie i mieszka w pokoju z kolegą – Buławnikiem. W stolicy pracuje w prosektorium, w końcu dostaje także posadę u Gajowca, pomagając mu w przygotowaniu materiałów do książki. Gajowiec opowiada mu o polskości i Polakach, którzy o ów polskość dbali w czasie zaborów. Cezary Baryka jest przekorny, nie zgadza się z tezami Gajowca, wciąż widzi nierówności społeczne. W Warszawie obserwuje także żydowskie getto i nędzne życie Żydów w łachmanach. Widzi w nich próżniaków i oszustów.
Do Buławnika przychodzi Antoni Lulek, aby pożyczyć pieniądze. Baryka nawiązuje bliską znajomość z Lulkiem. Wiele rozmawiają, Cezary zwierza mu się z części swoich nawłociowych tajemnic. Lulek ma skrajne poglądy: antypolskie i komunistyczne. Próbuje Czarka przeciągnąć na swoją stronę. Zaprasza go na tajne zebranie partii, na którym Baryka wszczyna kłótnię z prowadzącymi zebranie. Sam nie wie, czy słusznie sprzeciwił się mówcom, rozmyśla nad tym, co usłyszał. Gdy w pracy spotyka Gajowca, również z nim zaczyna toczyć polityczny spór.
Niespodziewanie otrzymuje list od Laury z propozycją spotkania w Warszawie. Jest w pełni szczęścia, widząc ukochaną, jednakże ich spotkanie przybiera nieprzewidziany bieg. Laura wyznaje mu miłość, ale obwinia go o scenę z Barwickim, przez którą zmuszona była do ślubu. Twierdzi, że mogliby być razem, gdyby nie to zdarzenie. Cezary wścieka się na Laurę i jej zarzuty, uważając je za bezpodstawne. Żegna się i odchodzi.
W ostatnich scenach powieści Cezary Baryka przewodzi manifestacji robotniczej, idącej na Belweder pod czujnym okiem policji.
1. Pochodzenie rodziny Baryków i cenna książeczka.
2. Zaręczyny Seweryna Baryki z Jadwigą Dąbrowską i wyjazd z Siedlec do Baku.
3. Rozwój kariery urzędniczej Seweryna, narodziny Cezarego Baryki.
4. Cezarego uczą najlepsi nauczyciele.
5. Wybuch wojny, wyjazd ojca na front.
6. Cezary przestaje słuchać matki i włóczy się z kolegami.
7. Samotność matki, troska o syna i tęsknota za mężem i ojczyzną.
8. Wspomnienia matki o miłości do Szymona Gajowca.
9. Listy od ojca z wojny.
10. Rozrzutność i beztroska Cezarego.
11. Cezary rządzi w domu.
12. Zaginięcie ojca.
13. Wybuch rewolucji, Cezary rzuca szkołę.
14. Cezary uderza dyrektora szkoły, sprawa trafia do sądu.
15. Komisarz rewolucyjny w Baku – zamknięte sklepy i bieda.
16. Cezary urzeczony rewolucją uczestniczy w mitingach i egzekucjach.
17. Cezary próbuje przekonać matkę do słuszności rewolucji.
18. Cezary oddaje rewolucjonistom skarb ukryty przez ojca w piwnicy (wcześniej matka ukrywa większość skarbu za miastem).
19. Matka zdobywa jedzenie za ukryte kosztowności, zmęczona kobieta marnieje w oczach.
20. Konfiskata mieszkania, Cezary z matką zajmują mały pokoik.
21. Ocknięcie Cezarego z rewolucyjnego zamroczenia – zauważa cierpienie matki i zaczyna jej pomagać.
22. Cezary bezskutecznie czeka z matką w porcie na powrót ojca, po którym słuch zaginął.
23. Uciekinierzy w porcie, spotkanie księżnej i księżniczek Szczerbatow-Mamajew i ukrywanie ich w domu.
24. Rewizja, konfiskata kosztowności kobiet, Cezary i matka na czarnej liście.
25. Skarb za miastem odkryty, matka skazana na roboty publiczne w porcie.
26. Śmierć matki z przemęczenia, pogrzeb. Cezary odkrywa, że matce zdarto obrączkę ze skórą i ukradziono.
27. Ocknięcie Cezarego Baryki i upadek rewolucyjnych ideałów.
28.Ojciec w legionach, Cezary przesiaduje godzinami na grobie matki i rozmawia z nią w myślach.
29. Marzec 1918. Rzeź Tatarów popełniona przez Ormian. Oblężenie Baku.
30. Pospolite ruszenie Ormian i ich klęska. Walki z Turkami. Upadek rewolucji.
31. Zburzony dom Baryków. Cezary mieszka w ruinach piwnicy.
32. Samotność Cezarego.
33. Bestialstwa i mordy w Baku.
34. Cezary wcielony do wojska ormiańskiego do września 1918. Powrót do piwnicy domu.
35. Zwycięstwo Turków, rzeź Ormian – w 4 dni zabito ponad 70 tys. ludzi. Cezarego ratuje polskie obywatelstwo.
36. Morze nie mieści trupów. Cezary zmuszony do zakopywania zwłok za miastem.
37. Cezary idzie za wozami pełnymi cuchnących trupów. Widzi ciało pięknej Ormianki, z którą rozmawia w myślach i słyszy pragnienie zemsty.
38. Praca przy zwłokach w okopach, zaniedbanie i zobojętnienie Cezarego Baryki.
39. Żebracy i wariaci w okopach – jeden z nich okazuje się ojcem Cezarego.
40. Tajne spotkanie Cezarego z ojcem w kloace. Plan nocnego spaceru na grób matki.
41. Wycofanie Turków z Baku, nadejście bolszewików. Koniec pracy w okopach.
42. Cezary mieszka z ojcem. Planują wyjazd do Polski przez Moskwę.
43. Wątpliwości Cezarego.
44. Podróż do Moskwy: statkiem do Carycyna, dalej koleją. Ojciec i syn przebrani za robotników.
45. Opowieść ojca o krewnym Baryce i szklanych domach w Polsce.
46. Szklane domy symbolem dobrobytu: zapewniają czystość i mniej chorób, ciepło zima i chłód latem, są niezwykle ekonomiczne.
47. Dyskusje Cezarego Baryki z ojcem na temat rewolucji.
48. Moskwa. Odbiór walizki od Bogumiła Jastruna. Oczekiwanie na pociąg do Charkowa.
49. Podróż koleją do Charkowa z licznymi postojami.
50. Charków. Długa kolejka w biurze, wynajęcie pokoju u krawca.
51. Zaginięcie walizki w depozycie, utrata dobytku.
52. Oczekiwanie na wieści o pociągu, utrata pokoju ze względu na brak pieniędzy. Ojciec podupada na zdrowiu. Bieda.
53. Cezary zachwyca się rewolucją.
54. Po tygodniach oczekiwań przyjeżdża przeładowany pociąg.
55. Brak miejsc. Znajomy inżynier Białyń nie chce pomóc. Nieznajomy przemyca Baryków do wagonu z kożuchami.
56. Nieznajomy mężczyzna przynosi Cezaremu i Sewerynowi ciepłe picie i coś do zjedzenia na postojach. Ojciec czuje się coraz gorzej.
57. Badanie Seweryna przez lekarza nie daje złudzeń. Ojciec umiera w drodze.
58. Zostawienie zwłok ojca na postoju. Obietnica godnego pochówku pod tamtejszą kaplicą.
59. Pociąg dojeżdża do granicy. Białyń daje Cezaremu dokumenty, dzięki którym przekracza granicę.
60. Cezary Baryka w Polsce. Widzi błoto i biedę.
61. Przyjazd Cezarego Baryki do Warszawy. Studia medyczne.
62. Cezary udaje się do Szymona Gajowca – przyjaciela rodziców.
63. Zwierzenia Gajowca o miłości do matki Cezarego.
64. Gajowiec pomaga Cezaremu: załatwia klientów na korepetycje z rosyjskiego, daje mu pracę w biurze.
65. Wybuch wojny bolszewickiej. Cezary walczy po stronie polskiej.
66. Droga oddziału do bitwy i mijanie jeńców sowieckich.
67. Oddział Cezarego rusza do Radzymina.
68. Na wojnie Cezary widzi porażkę rewolucji i zgliszcza zostawiane przez bolszewików.
69. Cezary ratuje życie kolegi – Hipolita Wielosławskiego. Narodziny przyjaźni.
70. Rozejm. Powrót do Warszawy.
71. Wyjazd do Nawłoci – zaproszenie Cezarego przez Hipolita do rodzinnego majątku.
72. Podróż powozem ze stacji do Nawłoci. Cezary podziwia widoki wsi.
73. Przyjazd na miejsce i powitanie przez rodzinę Wielosławskich.
74. Kolacja, długie rozmowy z księdzem Anastazym przy kieliszku. Cezary poznaje Karolinę.
75. Szczęście matki Hipolita, przyjazd gości, tradycyjne powitanie panicza przez parobków.
76. Pijany Cezary ostrzega Hipolita przed bezwzględnością podwładnych, którzy mogą zechcieć zrównania klas.
77. Karolina odprowadza księdza i Cezarego do „Arianki”, gdzie mają spać.
78. Cezary odprowadza Karolinę z powrotem do dworu.
79. Poranek. Cezary przechadza się po parku i folwarku, obserwując pracę chłopów.
80. Nieznajoma dziewczyna ucieka przed perliczkami.
81. Cezary w dworku w pustej sali. Nieoczekiwanie obserwuje „taniec” przy kominku Karoliny w samej koszuli nocnej. Płoszy dziewczynę.
82. Śniadanie.
83. Hipolit zabiera Cezarego do stajni. Szalona przejażdżka linijką.
84. Spotkanie Laury i Barwickiego. Śniadanie w Leńcu na zaproszenie Laury.
85. Historia Wandy i jej pasji do gry na fortepianie.
86. Powrót Cezarego i Hipolita, odkrycie gry Wandy. Cezary namawia dziewczynę do gry na 4 ręce.
87. Obiad. Obojętność Karoliny wobec Cezarego.
88. Wycieczka bryczką. Wypadek Karoliny z sukienką.
89. Cezary ciekawy jest prawdziwego życia na wsi, chciałby rozmawiać z ludźmi.
90. Przyjazd do Chłodka.
91. Spacer Cezarego i Karoliny nad stawem. Opowieści o straconych rodzicach. Nienawiść Karoliny do bolszewików i pragnienie zemsty.
92. Zawarcie przyjaźni między Cezarym Baryką a Karoliną.
93. Cezary chce dostać pracę pisarza na Chłodku, ale Hipolit się nie zgadza.
94. Życie mieszkańców dworku wypełnia jedzenie, picie i zabawa. Monotonia.
95. Cezary obserwuje życie chłopów.
96. Przygotowania do balu w Odolanach. Cezary i Hipolit zaangażowani przez Laurę.
97. Hipolit daruje Cezaremu frak.
98. Karolina przygotowuje frak z dodatkami w pokoju Cezarego.
99. Pocałunki Cezarego i Karoliny w pokoju. Wanda obserwuje sytuację z zazdrością.
100. Szaleństwo Wandy na punkcie Cezarego.
101. Cezary przywozi cukierki do dworku w Odolanach i czeka na powrót koni.
102. Laura odwozi Cezarego powozem do Nawłoci. Cielesne uniesienia w powozie, początek gorącego romansu.
103. Laura przyjeżdża do Nawłoci w sprawie balu. Daje liścik Cezaremu.
104. Cezary zakrada się wieczorem do Leńca. Namiętności kochanków w sypialni Laury.
105. Bal w Odolanach. Wszyscy goście wystrojeni.
106. Cezary tańczy z Karoliną i wszystkimi pannami.
107. Cezary tańczy z Laurą, jest zazdrosny o Barwickiego.
108. Toast pana Storzana za „kadłubków”.
109. Wanda gra na fortepianie.
110. Spotkanie Cezarego i Laury w ogrodzie. Karolina odkrywa ich romans.
111. Karolina i Cezary tańczą taniec kozacki.
112. Hipolit pijany wypomina Cezaremu rewolucyjne sympatie.
113. Cezary Baryka biesiaduje z Anastazym. Razem wracają nad ranem do Nawłoci.
114. Cezary nieudolnie ukrywa romans z Laurą.
115. Wanda łapie Cezarego za rękę podczas gry na fortepianie. Cezary orientuje się, że dziewczyna się nim zakochała.
116. Karolina odkrywa, że Laura w nocy odwiedziła Cezarego.
117. Karolina umiera otruta. Przed śmiercią wzywa Cezarego. Anastazy dowiaduje się o romansie w trakcie ostatniej spowiedzi dziewczyny – próbuje wzbudzić w Cezarym poczucie winy.
118. Śledztwo w sprawie śmierci Karoliny prowadzi do Turzyckich. Wanda podejrzana o dosypanie strychniny do soku Karoliny. Wandzie nie udowodniono winy.
119. Pechowa wizyta Cezarego w Leńcu – potyczka z Barwickim.
120. Laura wyrzuca Cezarego z domu, chcąc zachować twarz przed narzeczonym. Wściekły Cezary uderza ją szpicrutą i wychodzi.
121. Cezary leży zrozpaczony w sianie, nie wie, co ze sobą zrobić. Powrót do Leńca i zamknięte drzwi.
122. Cezary idzie na grób Karoliny. Spotkanie z Anastazym. Cezary niewzruszony śmiercią Karoliny.
123. Powrót do Nawłoci. Rozmowa z Hipolitem, który chce pomóc przyjacielowi.
124. Hipolit zgadza się na pobyt Cezarego Baryki w Chłodku.
125. Ekonom Chłodka – Gruboszewski – podejrzewa Cezarego o próbę przejęcia jego stanowiska.
126. Cezary pracuje całymi dniami w Chłodku, rozmawia z młynarzem i chłopami, poznaje smutne realia wsi.
127. Wigilia z rodziną Gruboszewskich.
128. Wizyta Hipolita i wieści o ślubie Laury. Cezary postanawia wracać do Warszawy.
129. Hipolit odwozi przyjaciela na stację. Cezary płacze.
130. Warszawa. Cezary zamieszkuje z kolegą – Buławnikiem w kiepskim pokoju.
131. Powrót na studia, praca w prosektorium. Sprzedaż fraka, brak pieniędzy.
132. Wizyta u Gajowca. Opowieści o zasłużonych Polakach z portretów w pokoju.
133. Cezary obserwuje życie Żydów w getcie. Żydów postrzega, jako próżniaków.
134. Gajowiec pisze książkę o współczesnej Polsce, Cezarego zatrudnia do opracowywania danych, niezbędnych do pisania.
135. Mistyczne opowieści Gajowca o Polsce, rozważania Cezarego o polskości.
136. Przyjaźń Cezarego Baryki z Antonim Lulkiem – socjalistą. Cezary zwierza się Lulkowi.
137. Przekonania Lulka po stronie bolszewików, Cezary – patriotą.
138. Lulek zabiera Cezarego na tajną konferencję organizacyjno-informacyjną partii socjalistycznej. Drodze zachowuje się, jakby ktoś ich śledził.
139. Na zebraniu trwają przemówienia piętnujące burżuazję, policję i Polaków. Namowy do buntu klasy robotniczej i postulaty zrównania klas.
140. Cezary wchodzi w polemikę z członkami partii, wreszcie w złości wychodzi z zebrania.
141. Cezary siedzi w kawiarni. Ma gonitwę myśli. Obserwuje policjanta na ulicy, szukając jego win i zasług.
142. Cezary idzie do Gajowca, opowiada o zebraniu. Krytykuje rząd.
143. Gajowiec broni działań rządu, podkreśla, że do zmian niezbędny jest czas i waluta – złoty.
144. Cezary Baryka dostaje list od Laury z propozycją spotkania.
145. Cezary spotyka się z Laurą w Ogrodzie Saskim.
146. Laura obwinia go o to, że ją zostawił. Twierdzi, że przez niego musiała poślubić Barwickiego. Cezary nie widzi swojej winy, skoro Laura miała wziąć ślub dla pieniędzy. Odchodzi.
147. Manifestacja robotników idzie pod Belweder. Cezary i Lulek w pierwszym rzędzie.
148. Cezary Baryka ubrany w mundur wychodzi przed szereg i idzie wprost na wojsko.
Cezary Baryka – główny bohater Przedwiośnia. Mieszka w Baku z rodzicami, którzy przyjechali tu z ojczystej Polski. W czasie wojny rzuca szkołę i staje się zwolennikiem rewolucji. Nie widzi niedoli matki. Dostrzega ją dopiero po jej śmierci. Po upadku rewolucji nieoczekiwanie spotyka ojca, z którym udaje się w podróż do ojczystego kraju. Ojciec umiera w drodze, a Cezary Baryka trafia do Warszawy pod opiekę Szymona Gajowca. Zaczyna studia medyczne, przerwane przez wojnę bolszewicką.
Cezary walczy za Polskę i poznaje Hipolita, który po wojnie zabiera go Nawłoci. Tu Cezary poznaje różnice klasowe na własne oczy, nie znajdując szklanych domów. Po burzliwym romansie z Laurą i złamaniu serc Karoliny i Wandy wraca do Warszawy na studia. Wciąż szuka swojej drogi, nieprzekonany ani do bolszewickich ideałów z Baku, ani słuszności podziałów klasowych. Wypomina Gajowcowi nieudolność polskiego rządu, na koniec stając na czele robotniczej manifestacji.
Seweryn Baryka – poślubia Jadwigę i wyjeżdża do Baku, gdzie pracuje jako urzędnik, dzięki czemu jego żona i syn – Cezary Baryka – wiodą dostatnie życie. Powołany do rosyjskiego wojska w czasie wojny znika na lata i uznany zostaje za zaginionego. Odnajduje syna w Baku już po upadku rewolucji i namawia go na podróż przez Moskwę i Charków do Polski. Okazuje się, że w czasie wojny trafił do legionów i widział niepodległą ojczyznę. Opowiada Cezaremu o szklanych domach i fabryce szkła, zbudowanej przez ich krewnego. Mówi o wolnej Polsce, w której wszyscy żyją w ciepłych, czystych domach w dostatku. Nie udaje mu się wrócić do ojczyzny i umiera w pociągu z Charkowa do Polski.
Jadwiga Baryka – matka Cezarego Baryki. Wydana za Seweryna Barykę opuściła za mężem ukochane Siedlce i Szymona Gajowca, którego bardzo kochała, nie mając pewności czy on odwzajemnia jej uczucie. Wyjechała z mężem do Baku, gdzie doczekali syna. Całe uchodźcze życie tęskni za ojczyzną, wspomina ukochane miejsca i próbuje swoją miłość do Polski przekazać Cezaremu. Po wcieleniu Seweryna do wojska nieustannie tęskni za mężem, dzielnie znosząc trudy wojennej codzienności. Pokonuje własne słabości i fizyczną słabość, zdobywając jedzenia dla syna. Schorowana i zaniedbana trafia na karne roboty. Umiera wycieńczona pracą.
Szymon Gajowiec – wysoki urzędnik Ministerstwa Skarbu, przyjaciel rodziców Cezarego Baryki, skryta i odwzajemniona miłość Jadwigi Baryki.
Matka Cezarego została wydana za Seweryna Barykę jako świetnego kandydata na męża, a Gajowiec nie próbował walczyć o ich uczucie. Po przyjeździe Cezarego do Warszawy opiekuje się nim i daje mu pracę. Zwierza mu się ze swej miłości do Jadwigi. Opowiada młodzieńcowi o walce o Polskość, mówi o swojej wizji wolnej ojczyzny i trudnej pracy, jaka stoi przed rządem.
Bogusław Jastrun – mieszkający w Moskwie znajomy Seweryna Baryki, u którego przechowana zostaje walizka.
Inżynier Białyń – znajomy Seweryna Baryki z Baku, nie pomaga Barykom wsiąść do pociągu w Charkowie, ale na granicy podrzuca Cezaremu dokumenty, dzięki którym bohater znajduje się w Polsce.
Hipolit Wielosławski – przyjaciel Cezarego Baryki z wojny bolszewickiej. Zaprasza Czarka do rodzinnego majątku w Nawłoci. Jest typowym paniczem. Bawi życiem, nie zważa na chłopską niedolę. Ważne dla niego są konwenanse i to, co ludzie powiedzą. Rozumie pragnienie Cezarego, by poznać prawdziwe życie chłopów, ale nie chce dać mu pracy w Chłodku, by nie być wyśmianym przez służących i okolicznych właścicieli ziemskich. Do końca pozostaje jednak wierny przyjacielowi i stara mu się pomagać w niedoli.
Pani Wielosławska – matka Hipolita. Szczęśliwa, że syn wrócił z wojny cały i zdrowy.
Ksiądz Anastazy – brat przyrodni Hipolita, duchowny, który lubi cieszyć się życiem, dobrze zjeść i wypić w towarzystwie. Staje się także powiernikiem ostatniej spowiedzi otrutej Karoliny, która zdradza księdzu sekrety Cezarego Baryki.
Karolina Szarłatowiczówna – siostra cioteczna Hipolita. Bolszewicy skonfiskowali majątek jej rodziców na Ukrainie, co w końcu doprowadziło ich do śmierci. Dziewczyna w tym czasie przebywała w Warszawie, dzięki czemu uszła z życiem. Trafiła pod opiekę rodziny Wielosławskich, gdzie pomagała w codziennych zajęciach. Zamierzano zapisać jej majątek w Chłodku, licząc, że osiądzie tam z Cezarym Baryką. Początkowo Karolina i Cezary zaprzyjaźnili się, znajdując wspólny język, jako dwie sieroty. Z czasem zbliżyli się do siebie i wymieniali w tajemnicy pocałunki, które ważne okazały się tylko dla dziewczyny. Karusia odkrywa romans Cezarego i Laury, co łamie jej serce. Dziewczyna umiera w męczarniach otruta strychniną przez chorobliwie zazdrosną Wandę.
Skalnicki – wuj Hipolita.
Turzycki – rządca „Arianki” - dworku przy dworku Wielosławskich.
Turzycka – żona rządcy.
Wanda Okszyńska – siostrzenica Turzyckiej. Ma 16 lat, a przez to, że nie radziła sobie w szkole, została przez rodziców wysłana do Nawłoci. Jej jedyną i największą pasją jest granie na fortepianie, co czyni z prawdziwą maestrią. Dziewczyna zakochuje się w Cezarym Baryce, a po odkryciu potajemnych pocałunków Czarka z Karoliną, Wandzia popada w szaleństwo. Prawdopodobnie to ona z zazdrości wsypuje strychninę do soku Karoliny, co doprowadza do szybkiej śmierci dziewczyny.
Laura Kościeniecka – młoda wdowa, mieszkanka Leńca – majątku, który odziedziczyła po mężu. Mieszka tu z teściową. Zaręczona z Barwickim z przyczyn materialnych (małżeństwo miało jej zagwarantować niezależność finansową). Wdaje się w namiętny romans z Cezarym. Nie zamierza się z nim wiązać, a jednak po czasie wyrzuca Baryce, że to przez niego musiała poślubić Barwickiego.
Władysław Barwicki – narzeczony Laury, chory na astmę. Właściciel majątku Suchołustek. Bogacz i spryciarz. Ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa. Małżeństwo z Laurą oznacza dla niego także korzyści materialne. Odkrywa romans narzeczonej i wdaje się w bójkę z Cezarym. Ostatecznie poślubia Laurę.
Pan Storzan – sparaliżowany starszy pan, właściciel największego pałacu w okolicy Nawłoci. To w jego majątku odbywał się charytatywny bal w Odolanach.
Jędrek – woźnica i stajenny u Wielosławskich.
Maciejunio – służący Wielosławskich.
Sylwester – młynarz w Chłodku.
Buławnik – kolega Cezarego Baryki z Warszawy, z którym bohater mieszka w pokoju. Jego rodzina jest dobrze sytuowana, dlatego Buławnik nie musi troszczyć się o pieniądze.
Antoni Lulek – kolega Buławnika i Cezarego Baryki, oczytany student prawa. Staje się powiernikiem pewnych tajemnic nawłockich bohatera. Bliska jest mu myśl komunistyczna, do której próbuje przekonać Barykę. Są towarzyszami wielu rozmów, ostatecznie razem idą na Belweder w manifestacji robotniczej.
Czas i miejsce akcji Przedwiośnia Stefana Żeromskiego wyznaczają daty wydarzeń historycznych oraz miejsc zamieszkania, podróży oraz wspomnień bohaterów. Mowa tu zatem o latach 1900-1925 i terenach Rosji, Ukrainy, Białorusi i Polski.
Właściwa akcja powieści rozpoczyna się w czasie wybuchu I wojny światowej (1914 r.) w Baku w zatoce Półwyspu Apszerońskiego pod Uralem w Rosji. Stąd ojciec Cezarego Baryki rusza na wojenną tułaczkę i tu po latach spotykają się już po upadku rewolucji w 1918 r. Wówczas miejsce akcji przenosi się wraz z bohaterami przez Moskwę do Charkowa, gdzie czekają na pociąg do Polski. Do granic ojczyzny dociera już sam Cezary i udaje się do Warszawy. Niedługo potem w 1919 r. wybucha wojna bolszewicka, w której walczy Cezary Baryka (oddział Cezarego i Hipolita dociera aż do Białorusi). Następnie akcja przenosi się przez Warszawę do Nawłoci i okolicznych majątków, takich jak Chłodków, Leńce, Odolany. W końcu akcja wraca do Warszawy 1921 r., gdzie wydarzenia toczą się w żydowskiej części miasta, w Ogrodzie Saskim, pod Belwederem i w wielu bliżej nieokreślonych częściach miasta. Powieść kończy się w pierwszych dniach przedwiośnia 1924 r.
Warto dodać, że wspomnienia bohaterów – szczególnie rodziców Cezarego Baryki – sięgają Siedlec, Drohiczyna około roku 1900, kiedy to Seweryn otrzymuje rękę Jadwigi i zabiera ją z ojczystych stron do Baku. W powieści pojawia się także rodzinna pamiątka w postaci książki – pamiętniczka z wojny 1831 roku, w którym mowa o dziadku Seweryna, którym był Kalikst Grzegorz Baryka. Poparł on powstanie własnym majątkiem (Sołowijówką), który Rosjanie skonfiskowali po powstaniu.
Przedwiośnie wydane w 1925 roku jest ostatnią, a zarazem najsłynniejszą powieścią Stefana Żeromskiego. Nakład 5000 egzemplarzy sprzedał się w ciągu tygodnia, co na tamte czasy było niemałym wyczynem. Powieść stała się wydarzeniem ideowym, tematem burzliwych polemik zarówno wśród krytyków literackich, jak iw środowiskach politycznych.
Geneza utworu związana jest z sytuacją polityczną Polski, odrodzonej po 123 latach zaborów. Żeromski był pisarzem i publicystą szczególnie wrażliwym na sprawy państwowe, toteż Przedwiośnie stało się przekrojem idei i ruchów społeczno-politycznych, które miały stanowić receptę na naprawę zrujnowanego kraju i wyrównania różnic nie tylko między klasami społecznymi, ale także między poszczególnymi regionami.
Pewnym wstępem do Przedwiośnia było kilka wcześniejszych utworów Stefana Żeromskiego. W noweli Nagi bruk pisarz poruszył problem walki klasy robotniczej w czasie rewolucji 1905 roku. Wizję ustroju nowej Polski ukazał z kolei w dramacie Róża, a w tomie publicystycznym Snobizm i postęp przedstawił swoje ideowe wizje społeczne. Właściwe prace nad Przedwiośniem trwały około 3 lata i powieść była prawdopodobnie pisana etapami.
Pomysły na fabułę i miejsce akcji pierwszej części, umiejscowione w dalekiej Rosji, pisarz czerpał z rozmów ze świadkami wydarzeń w Baku. Część druga i trzecia utworu toczy się w Polsce w realiach dobrze znanych autorowi. Żeromski był prawdziwym patriotą i z nadzieją obserwował narodzenie II Rzeczpospolitej, a także problemy młodej demokracji. W czasie wojny polsko-bolszewickiej, pracował jako korespondent wojenny, dlatego wiedzę z tego okresu czerpał z autopsji. Widział także nierówności społeczne, które szczególnie go bolały.
Gatunek – powieść: utwór pisany prozą epicką, na którego budowę składa się świat przedstawiony, fabuła oraz narracja. W przypadku Przedwiośnia Stefana Żeromskiego można dodatkowo określić go w ramach odmian powieści, takich jak:
- powieść polityczna – utwór epicki poruszający aktualne problemy polityczne. U Żeromskiego mowa o pierwszych latach niepodległości Polski,
- powieść realistyczna, której fabuła dotyczy zwykłych ludzi w prawdziwych miejscach i w czasach współczesnych autorowi,
- powieść społeczno-obyczajowa, jako główna odmiana powieści realistycznej, porusza tematy związane z czynnikami społeczno-historycznymi,
- powieść społeczno-ideowa, w której autor prezentuje różne idee społeczne.
Przedwiośnie Stefana Żeromskiego jest powieścią polityczną i społeczno-ideową. Autor porusza tu szereg tematów, żywych po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Obnaża także wizję odrodzonej polski, która nagle miałaby stać się niezależnym i nowoczesnym krajem. Mit szklanych domów, opowiadany Cezaremu Baryce przez ojca jest jawnym odarciem idealistów ze złudzeń. Polska niepodległa nie jest piękna i bogata. Wręcz przeciwnie. Cezary przekracza granicę i widzi brud, błoto i biedę. Nic nie przypomina idyllicznej krainy, o której opowiadała mu matka, tęskniąca za ojczyzną i ojciec, który nie przeżył trudnej podróży do ukochanego kraju. Z drugiej strony Cezary widzi patriotyczne postawy rodaków, którzy całują polskie słupki graniczne, ciesząc się, że są już w ojczyźnie. Nie patrzą na nędzę pozostawioną przez zaborców, za to doceniają, że mogli tu wrócić.
Żeromski pokazuje także świat rewolucji i wojny, ociekający krwią i okrucieństwem. Wydarzenia, w których Cezary Baryka uczestniczy w Baku, odciskają na nim swoje piętno. Wpierw młodzieniec urzeczony jest myślą rewolucyjną, wbrew przekonaniom matki. Po jej śmierci i stracie całego dobytku zaczyna rozumieć, że idea rewolucyjna wcale nie jest sprawiedliwa. Zdarta ze skórą z palca ślubna obrączka matki otwiera Cezaremu oczy. Baryka popada w nędzę, a trafiwszy do okopów, gdzie zmuszony jest do prac przy zbiorowej mogile tysięcy rozkładających się ciał zamordowanych Ormian, popada w swego rodzaju znieczulicę.
Pobyt w Nawłoci przynosi kolejne tematy społeczne. Autor odczarowuje mityczny dworek szlachecki, znany z Pana Tadeusza. Cezary Baryka widzi leniwe, przesadnie dostatnie życie Wielosławskich i konfrontuje je z trudnymi warunkami chłopów, którzy pracując całymi dniami, nie mają pewności czy starczy im jedzenia i opału na zimę. Widzi nierówności społeczne i konieczność ich zniwelowania. Wprawdzie myśl rewolucyjna jest już w jego oczach niedoskonała, ale nie widzi alternatywy. Okrucieństwa widziane w Baku sprawiają, że śmierć Karoliny nie robi na Cezarym większego wrażenia. Nie widzi także swojej winy w dawaniu jej nadziei, podczas gdy wplątał się w romans z Laurą. Jest zobojętniały na cierpienie Karoliny i szaloną miłość Wandy.
Powrót Cezarego do Warszawy przynosi następne obserwacje społeczeństwa. Widzi nędzne życie, jakie toczy się w getcie żydowskim, nie mając dobrego zdania o jego mieszkańcach. Nie wie, czy Żydzi są jeszcze burżuazją, czy już proletariatem, jednakże obawia się przejęcia przez nich władzy. Rozmowy z Gajowcem prowadzą Cezarego do wniosku, że rząd nadal działa za wolno i nie odpowiada na prawdziwe potrzeby społeczne. Długie dyskusje z Lulkiem, prowadzą go z kolei do komunistów i idei socjalistycznych. Ostatecznie staje na czele manifestacji robotniczej, widząc konieczność sprzeciwienia się obecnym rządom.
Cezary Baryka jest bohaterem problemowym, który wciąż poszukuje odpowiednich idei i rozwiązań, aby naprawiać otaczający go świat. Każde rozwiązanie okazuje się niedoskonałe. Rewolucja nie jest sprawiedliwa, za to pełna okrucieństwa. Podziały społeczne między bogaczami a chłopstwem są gigantyczne i niesprawiedliwe. Działania rządu nie są skierowane na pomoc wsi i wszystkie reformy dzieją się zbyt wolno. Postulaty socjalistów nie pokazują całej prawdy i daleko im do doskonałości. Cezary rozdarty przez przychodzącą regularnie gonitwę myśli, szuka odpowiedniej drogi, ale nie ma pewności, czy dokonywane przez niego wybory są słuszne. Finałowa scena pokazuje dramatyczne dążenie bohatera do zmian w kraju, ale niejednoznaczność sytuacji pozostawia ją otwartą.
Żeromski pokazuje na przykładzie Cezarego Baryki złożoność problemów Polski po 1918, nie dając jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, która droga jest właściwa. W rozterkach głównego bohatera autor pokazuje argumenty za i przeciw różnym ideom, a w dialogach prowadzi polemikę pomiędzy zwolennikami różnych frakcji, nie oceniając ich przy tym. Akcja powieści nie daje także jasnego zakończenia i urywa się w trakcie marszu na Belweder. Bohater nie znajduje idealnego rozwiązania, ale rusza w manifestacji, widząc konieczność zmian tu i teraz, a nie identyfikując się z komunistami.
Przedwiośnie Żeromskiego nie opowiadało się za jedną opcją, ale wyraźnie krytykowało nieudolność odbudowy kraju, przez co pisarz musiał walczyć z nagonką na niego i jego twórczość, a polityczne dyskusje na temat odważnej powieści nie milkły jeszcze długo po śmierci autora.
Przedwiośnie Żeromskiego doczekało się w 2001 r. adaptacji filmowej w reżyserii Filipa Bajona, która została obsypana nagrodami. Film bardzo dobrze pokazuje wydarzenia zapisane na kartach powieści, choć nie wszystkie zgadzają się z oryginałem.
Stefan Żeromski urodził się w Strawczynie 14.10.1864 r. Wybitny polski pisarz, publicysta i dramaturg. Publikował także pod pseudonimami: Maurycy Zych, Józef Katerla, Stefan Iksmoreż.
Pochodził ze szlacheckiej rodziny herbu Jelita, jednakże jego ojciec stracił majątek jeszcze przed powstaniem styczniowym. Pracował wobec tego, jako dzierżawca folwarków. Żeromski wcześnie stracił rodziców i szybko poczuł trudy życia, musząc się usamodzielnić. Poznał smak biedy, co poskutkowało gruźlicą. Wychowany został w duchu patriotycznym. Szczególne miejsce w pamięci rodzinnej miało powstanie styczniowe, które wspierał ojciec, a w którym zginął brat cioteczny pisarza.
Edukację Żeromski rozpoczął w 1873 roku w Psarach, a rok później podjął naukę w gimnazjum w Kielcach. Już w czasach szkolnych zaczął pisać, jednakże gruźlica i brak stabilizacji materialnej sprawiły, że nie zdawał matury. Kontynuował naukę w Warszawie, studiując weterynarię (1886 r.), jednakże i tych nauk musiał wkrótce zaniechać z przyczyn finansowych (1889 r.).
Aby się utrzymać, Żeromski zatrudnił się w roli guwernera, pisząc jednocześnie teksty do Tygodnika Powszechnego, Głosu i Nowej Reformy. Pracował m.in., w Nałęczowie (od 1890 r.), który stanowił dla niego natchnienie jeszcze w późniejszych latach. W tym samym roku po raz pierwszy odwiedził Zakopane, które stało się dla niego jednym z ważniejszych miejsc w późniejszym czasie. Następnie wyjechał za granicę do Pragi, Monachium i Wiednia, aż dotarł do Szwajcarii. Tu dostał pracę zastępcy bibliotekarza w Muzeum Narodowym Polskim w Rapperswilu. Nowe zajęcie przyniosło pisarzowi ogrom wiedzy i materiałów do kolejnych książek, ponieważ tamtejsze zbiory pełne były historii związanych z polską emigracją i powstaniami. Na obczyźnie Żeromski poznał także wybitnych Polaków – Gabriela Narutowicza i Edwarda Abramowskiego (to portret Abramowskiego wisi przecież w domu Gajowca w Przedwiośniu). W Szwajcarii powstawały już powieści i opublikowane zostały opowiadania (1898 r.).
W 1897 r. Stefan Żeromski wrócił do kraju, gdzie dostał pracę bibliotekarza w Warszawie w Bibliotece Ordynacji Zamojskiej. Pisarz zaczął wydawać swoje powieści, a sukces Popiołów (1904) przyniósł z kolei Żeromskiemu długo oczekiwaną stabilizację finansową, dlatego mógł rzucić pracę w bibliotece i przenieść się na rok z rodziną do Zakopanego. W tych okolicznościach mógł swobodnie pisać. Zbudował w Nałęczowie dom, zaprojektowany przez Stanisława Witkiewicza. W 1909 r. wyjechał na 3 lata do Paryża, po czym wrócił już na stałe do Zakopanego.
Życie osobiste Stefana Żeromskiego nie było standardowe ani łatwe. Co ciekawe, nadal trwają spory badaczy literatury, odnośnie małżeństw pisarza. Jeszcze w Nałęczowie poznał swoją żonę Oktawię z Radziwiłłowiczów Rodkiewiczową, którą poślubił w 1892 r., a w 1899 r. przyszedł na świat syn Adam. Po latach małżeństwo przeżywało kryzys, a choroba psychiczna Oktawii dodatkowo komplikowała sprawy. W Paryżu Żeromski poznał malarkę Annę Zawadzką, z którą w 1913 r. doczekał córki Moniki. Wiele wskazuje na to, że nieprawdą jest, aby Anna była kiedykolwiek prawowitą żoną Stefana, jednakże w akcie chrztu córki wpisała jej nazwisko Żeromska, co po czasie musiała sprostować. Od tej pory pisarz prowadził podwójne życie, opiekując się dwoma swoimi rodzinami. Mieszkali w Zakopanem osobno w 3 różnych miejscach. W 1918 r. ku rozpaczy Żeromskiego zmarł na gruźlicę jego syn Adam. Ponoć pisarz do końca nie rozwiódł się z żoną, ale testamentem zabezpieczył Annę i Monikę, co po jego śmierci uznała Oktawia.
Swój patriotyzm, troskę o sprawę polską i wrażliwość na nierówności społeczne Żeromski przelewał nie tylko na karty swoich książek. Aktywnie działał w różnych ugrupowaniach i pomagał potrzebującym. Po rewolucji 1905 r. zbliżył się do Polskiej Partii Socjalistycznej, ale widząc bezsens okrucieństw bolszewickich, oddalił się od wschodnich idei. Niesłusznie uznawano go za sprzymierzeńca komunistów (m.in. wówczas, gdy prawica uznała Przedwiośnie za powieść popierającą komunizm.
Żeromski stanowczo odciął się od tej opinii W odpowiedzi Arcybaszewowi). W czasie I wojny światowej zgłosił się do legionów, ale ze względu na stan zdrowia nie mógł walczyć. Podczas wojny bolszewickiej był korespondentem w ramach Wydziału Propagandy Armii Ochotniczej. Brał udział w akcjach plebiscytowych.
Stefan Żeromski był inicjatorem powstania Uniwersytetu Ludowego, a także stworzenia robotniczej grupy teatralnej. W swoim domu w Nałęczowie prowadził tajną szkołę i ochronkę dla dzieci. Wystąpił w roli delegata Związku Zawodowego Literatów Polskich (1922 r.), założył polski oddział PEN Clubu i został nagrodzony Państwową Nagrodą Literacką za Wiatr od morza. Niestety ta sama powieść zamknęła mu drogę do nominacji do nagrody Nobla. Ponadto u schyłku życia otrzymał tytuł honorowego członka Towarzystwa Dziennikarzy Polskich we Lwowie. Zmarł w Warszawie 20.11.1925 r., pozostawiając po sobie ogromny dorobek literacki.
Ważniejsze utwory Stefana Żeromskiego:
- Doktor Piotr (1895)
- Rozdzióbią nas kruki, wrony (1895)
- Siłaczka (1895)
- Syzyfowe prace (1897)
- Ludzie bezdomni (1900)
- Popioły (1902)
- Echa leśne (1905)
- Dzieje grzechu (1908)
- Róża (1909)
- Wierna rzeka (1912)
- Na probostwie w Wyszkowie (1920)
- Wiatr od morza (1922)
- Przedwiośnie (1924)
Tytuł powieści Stefana Żeromskiego Przedwiośnie to pora roku między zimą i wiosną, a zatem czas przemian, odrodzenia natury i odwilży. W tym okresie Cezary Baryka przybywa do wolnej Polski.
W warstwie symbolicznej tytuł odnosi się do przedwiośnia, jako okresu w rozwoju nowej, odrodzonej Polski, narodzenia nowych idei i zmian, zachodzących w społeczeństwie niepodległego kraju. Tytułowe przedwiośnie daje nadzieję na rozkwit i odbudowę ojczyzny. Symbolikę Przedwiośnia można odczytać także, jako młodość i dojrzewanie głównego bohatera, który wchodzi w wiosnę swojego życia, szukając właściwej drogi.
Warto zauważyć, że ostatnie sceny powieści rozgrywają się także w pierwszych dniach przedwiośnia, w trakcie manifestacji robotniczej, która miała być początkiem zmian na lepsze.
W jaki sposób twórcy przedstawiają młodość w utworze Przedwiośnie?
Młodość Cezarego Baryki, głównego bohatera Przedwiośnia zostaje przedstawiona na tle sytuacji społeczno-politycznej w Polsce oraz w Rosji. Chłopiec mieszka wraz z rodzicami w Baku. Kiedy wybucha I wojna światowa, a jego ojciec zostaje wysłany na front, młodzieniec cieszy się ze swobody, którą dzięki temu zyskał. Czternastolatek przestaje słuchać matki, opuszcza się w nauce i chuligani. Nie zastanawia się, w jaki sposób Jadwiga Barykowa radzi sobie bez męża, ile trudu kosztuje ją przemycenie jedzenia dla siebie i syna:
„Robił, co chciał. Nie dostrzegając granic tych obszarów, których mu dawniej nie wolno było przekraczać, rzucał się na prawo i na lewo, w tył i naprzód — żeby wszystko dawniej zakazane dokładnie obejrzeć. Całe teraz dnie spędzał poza domem na łobuzerii z kolegami, na grach, zabawach, eskapadach i wagusach. Gdy się skończyły wakacje, „uczęszczał” do gimnazjum i pobierał w domu jak dawniej lekcje francuskiego i niemieckiego, angielskiego i polskiego języka, ale był to już raczej szereg awantur, a nieraz i bójek. Z każdym teraz belfrem zadzierał, wszczynał kłótnie i toczył nieskończone procesy, doznawał bowiem stale „niesprawiedliwości” i „krzywd”, za które znowu jako człowiek honoru musiał się mścić w sposób właściwy i za właściwy uznany w sferach miarodajnych, wśród „starych” kolegów piątej klasy. Zabawy — zresztą niewinne — łazęgostwo i urwisostwo, pochłonęły go jak jakiś żywioł. W gronie kilku starych kolegów drałował z lekcyj i bujał po okolicy, a nawet nocą ganiał po ulicach, po jamach i wertepach, po zwaliskach gwebryjskich świątyń i ruinach starych meczetów.Wyrwawszy się z ojcowskiej uździenicy nie mógł już znieść żadnego arkanu”.
Bunt jest typowy dla okresu dojrzewania, jednak młodość Cezarego Baryki przypadła na trudne czasy. Co więcej, młody umysł Baryki chłonął rewolucyjne idee, interpretując je na swój sposób.
Zuchwały młodzieniec uderza dyrektora gimnazjum, otrzymując tym samym „wilczy bilet” do wszystkich polskich szkół. Początkowo popiera rewolucję bolszewicką, oddając komunistom złoto, które ukryła matka. Nie rozumie, dlaczego Jadwiga Barykowa jest jej przeciwniczką. Nawet kiedy zostają przeniesieni do dawnego pomieszczenia dla służby i gdy matka zostaje uwięziona za ukrywanie rosyjskiej arystokratki, Cezary nie zmienia zdania.
Choć potępia działania bolszewików, sama idea rewolucji jest mu bliska. Mimo młodego wieku widział już okrucieństwo i śmierć. Pracował bowiem przy grzebaniu i paleniu zwłok. Kiedy spotyka ojca, a po jego śmierci sam dociera do Warszawy, trafia pod opiekę Szymona Gajowca — ministra w niedawno utworzonym rządzie. Studiuje medycynę i wstępuje do wojska, by walczyć przeciw bolszewikom, bo tak czynią jego koledzy z uczelni. Cezary Baryka przez całą młodość jest kształtowany przez ludzi i wydarzenia — z jednej strony przez Szymona Gajowca, któremu zależy na stopniowym reformowaniu państwa; z drugiej strony, przez młodego komunistę, Antoniego Lulka, który pragnie, by robotnicy wszystkich państw zjednoczyli się, przeciwko burżuazji.
Młodość Cezarego Baryki to również pierwsze uniesienia — pożądanie, miłość do Laury (kobieta ostatecznie wychodzi za Barwickiego, by wieść dostatnie życie); otrucie Karoliny przez Wandę, do którego nieświadomie przyczynił się Baryka.
Z jednej strony, młodość w Przedwiośniu jest to czas, w którym Cezary Baryka dojrzewa ideowo. Choć początkowo jest podatny na wpływy, ostatecznie zaczyna myśleć samodzielnie. Nie boi się wyrazić własnego zdania, czego przykładem jest wystąpienie na zebraniu komunistów, w którym bohater broni Szymona Gajowca i jego poglądów, ale potrafi również dostrzec tragiczną sytuację chłopów i próżniacze życie ziemiaństwa w Nawłoci. Ostatecznie przyłącza się do manifestacji robotniczej, bo popiera społeczny charakter rewolucji. Z drugiej zaś strony, Cezary Baryka mierzy się z problemami typowymi dla młodych ludzi (niespełniona miłość, bunt przeciw ustalonemu porządkowi społecznemu).
Przedwiośnie — jak się żyło w Nawłoci?
Cezary Baryka przyjechał do Nawłoci, na zaproszenie przyjaciela, Hipolita Wielosławskiego, któremu w czasie wojny ocalił życie. W dworku tym żyli bogaci ziemianie, którym czas upływał na zabawie i dyskusjach. Głównie słuchano muzyki, grano w karty i organizowano bale. Panie zabijały nudę grą na fortepianie, która niejednokrotnie była okazją do niewinnego flirtu. Mieszkańcy bawili się do północy, natomiast wstawali w południe. Największym śpiochem był ksiądz, który z tego powodu nie był w stanie odprawić punktualnie porannej mszy.
Stół w Nawłoci był zawsze suto zastawiony, a mieszkańcy dworku mogli żyć w dostatku, dzięki pracy okolicznych chłopów. Jedynym zajęciem bogatego ziemiaństwa było segregowanie jabłek. Traktowali je jednak jak rozrywkę, większość zjadając albo wzajemnie obrzucając się owocami. Mieszkańcy Nawłoci prowadzili próżniaczy żywot. Tylko Cezarego ciągnęło do stajni i obory. Chciał bowiem poznać życie „w jego prawdzie i istocie”.
Nawłoć stał się także miejscem intryg miłosnych, które doprowadziły do tragedii. To tutaj Baryka poznał bowiem szesnastoletnią Karolinę, krewną Hipolita. Cezary flirtował z młodziutką dziewczyną, a ta się w nim zakochała. Młodzieniec nie wiedział na początku, że interesował się nim ktoś inny — Wanda. Jej chorobliwa zazdrość doprowadziła do tragedii. Dziewczyna postanowiła otruć Karolinę. Niestety, śmierć dziewczyny nie budziła w Baryce żadnych uczuć. Młodzieniec od dawna interesował się bowiem Laurą, która była już zaręczona.
Między Cezarym a Laurą doszło nawet do zbliżenia, jednak gdy pewnej nocy nakrył ich Barwicki, narzeczony Laury, kobieta wszystkiego się wyparła. Laura wybrała dostatnie życie u boku mężczyzny, którego nie kochała. Kiedy Laura spotkała się z Cezarym po raz ostatni, wyznała mu miłość, ale tłumaczyła, że wyszła za mąż za Barwickiego, żeby uciszyć plotki po tym, jak narzeczony zastał Cezarego u siebie w domu.
Przykład Laury jasno pokazuje, że dla mieszkańców Nawłoci liczyły się wyłącznie pozory. Ich życie było w rzeczywistości nudne i puste. Choć żyli w dostatku, nie byli szczęśliwi.
Przedwiośnie — jak się żyło w Chłodku?
Cezary Baryka wyjechał do Chłodka po śmierci Karoliny. Hipolit oddał go pod opiekę ekonoma, Gruboszewskiego. Dworek, w którym zamieszkał Baryka był bardzo stary. W Chłodku bohater „Przedwiośnia” miał okazję przyglądać się życiu bezrolnych chłopów, czyli komorników. Widział „schorzałe babiny” i chorych starców, których wypędzano na mróz, by nie zawadzali innym. Chłopi ci nie mieli własnych domów i żyli w skrajnej nędzy:
„Komornicy — byli to chłopi i ich rodziny nie posiadający wcale roli, a zamieszkujący „kątem” u gospodarzy przeważnie małorolnych, którzy jednak posiadali własne skrawki roli, własne chaty, stodoły i obórki. Komornicy chodzili na zarobek do dworów, służyli za fornali i ratajów, a także zarabiali u bogatych chłopów jako najemnicy i parobcy w gospodarstwach włościańskich dostatnich, lepiej prowadzonych i zasobnych w inwentarz. Życie komorników było nędzne nad wyraz. Latem wychodzili na zarobek w bogatsze okolice”. [...] Czekali cierpliwie — żyjąc w swych kątach, na cudzym przykominiu, śpiąc na ławkach i po zapieckach, nie mając własnego domu i nie mając nic zgoła, co by swoim nazwać mogli. Był tego po wsiach, wśród posiadaczów i półposiadaczów, tłum, mnogość, powszechność. Słaniali się po drogach jako dziady, tłukli się po dziedzińcach zabudowań, plącząc się i nie wiedząc, o co ręce zaczepić.
Jakże straszną była ich zima! Jakże potworne wśród nich grasowały choroby! Jakież katusze znosiły kobiety tego klanu pariasów, gdy w ich potomstwo uderzały krosty albo to straszniejsze, co ściśnie w gardle i zadusi nieletnie dzieciątko, niczym bezlitosna kuna, ćkórz, wytracający całe kurniki ptasich piskląt. Przez szpary we wrótniach stodółek przypatrywał się starcom i staruchom wywleczonym z ogrzanych chałup przez dzieci i wnuki zdrowe na umarcie w mróz, zawieję, złożonym na snopku kłóci, aby prędzej doszli i nie zadręczali żywych, spracowanych i głodnych, swym kaszlem, charkaniem krwią albo nieskończonymi jękami. Podziwiał tę pierwotną, barbarzyńską bezlitość, która jest nieuniknioną ekonomią życia, życia takiego, jakie jest na wsi”.
Dlaczego Przedwiośnie to powieść polityczna?
Przedwiośnie to powieść polityczna, ponieważ głównego bohatera kształtują ludzie i wydarzenia. Pojawiają się tam zdarzenia historyczno-polityczne, takie jak rewolucja październikowa z 1917 roku, czy bombardowanie Baku i konflikt zbrojny pomiędzy Ormianami a Tatarami. Przede wszystkim jednak, w utworze Żeromski przedstawił dwie odmienne wizje Polski, która niedawno odzyskała niepodległość.
Pierwszą z nich reprezentuje Szymon Gajowiec wiceminister skarbu w nowo utworzonym rządzie. Jego cele było to, by Polska nadal postała niepodległym państwem. Polityk pragnął wzmocnić armię, a także przeprowadzić kluczowe reformy — walutową i rolną. Bliskie były mu również ideały pozytywistyczne — powszechny dostęp do edukacji i walka z analfabetyzmem. Cezary Baryka zgadzał się z przyjacielem, ale uważał, że są to plany na lata, podczas gdy Polska potrzebuje natychmiastowych zmian, ponieważ ludziom żyje się źle.
Na drugim biegunie znajdował się Antonii Lulek, który opowiadał się po stronie bolszewików. Wierzył w idee rewolucji socjalistycznej. Gardził kapitalizmem, dlatego nie akceptował tego, jak wygląda niepodległa Polska. Miał nadzieję, że rewolucja socjalistyczna zniesie własność prywatną, podziały społeczne i dzięki temu skończy się wyzysk robotników i chłopów
Choć na początku, młody Baryka był zafascynowany rewolucyjną wizją, na zebraniu komunistów stanął jednak w obronie rządu. Cezary zdawał sobie sprawę z tragicznego losu proletariatu, ale wiedział jednocześnie, że warstwa społeczna, żyjąca w nędzy, wyniszczona chorobami i niemająca dostępu do edukacji, nie jest w stanie dobrze rządzić Polską.
Mimo że Cezary Baryka na końcu powieści dołączył do marszu robotników na Belweder, Żeromski nie opowiada się wprost, za którąś ze stron. Chociaż sposób przedstawienia obu bohaterów — Gajowca i Lulka, może jednak sugerować, że bliższe są mu jednak poglądy wiceministra skarbu. Wynika to zresztą ze słów samego pisarza, który w artykule „W odpowiedzi Arcybaszewowi i inny” stwierdził:
„Oświadczam krótko, iż nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji, czyli mordowania ludzi przez ludzi z racji rzeczy, dóbr i pieniędzy – we wszystkich swych pismach, a w „Przedwiośniu” najdobitniej, potępiam rzezie i kaźnie bolszewickie. Nikogo nie wzywałem na drogę komunizmu, lecz za pomocą tego utworu literackiego usiłowałem, o ile to jest możliwe, zabiec drogę komunizmowi, ostrzec, przerazić, odstraszyć”.
Dlaczego Przedwiośnie to powieść o dojrzewaniu?
Przedwiośnie to powieść o dojrzewaniu, ponieważ na jej kartach obserwujemy, jak ewoluują poglądy głównego bohatera — Cezarego Baryki — i jego stosunek do spraw narodowych. Jako czternastoletni chłopiec korzysta ze swobody spowodowanej wysłaniem ojca na front. Zmienia się w chuligana, buntuje się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Posuwa się nawet do tego, że uderza dyrektora gimnazjum, za co zostaje wyrzucony ze szkoły.
Barykę fascynuje idea rewolucji komunistycznej. Zaczyna ślepo w nią wierzyć. Oddaje komunistom rodzinne zapasy złota. Nawet kiedy ofiarą rewolucji bolszewickiej, staje się jego matka, usprawiedliwia okrucieństwo wyższą koniecznością, wzniosłą ideą.
Kiedy utożsamia się z grupą, postępuje tak, jak ona, np. wstępuje do wojska, żeby walczyć z bolszewikami, bo tak postępują jego koledzy ze studiów. Dopiero gdy poznaje różne warstwy społeczne (ziemian w Nawłoci, komorników w Chłodku), zaczyna myśleć samodzielnie. Rozumie, że świat nie jest czarno-biały. Chociaż zgadza się z poglądami Gajowca, potrafi ocenić je obiektywnie. Zmienia się również jego stosunek do rewolucji bolszewickiej. Mimo tego, że widział, w jak ciężkich warunkach żyje proletariat, uważa, że ta warstwa społeczna nie udźwignie ciężaru władzy.
Dlaczego „Przedwiośnie” to powieść polifoniczna?
Przedwiośnie to powieść polifoniczna, ponieważ mamy w niej do czynienia z wielogłosowością, poglądów oraz idei. Choć termin polifoniczność odnosił się niegdyś wyłącznie do muzyki, znalazł zastosowanie również w literaturze. Po raz pierwszy użył go Michaił Bachtin w odniesieniu do Zbrodni i kary. Główną cechą powieści polifonicznej jest to, że autor przedstawia w niej różne idee, poglądy z perspektywy bohaterów. Każdy z tych głosów jest tak samo ważny. Ma taką samą wagę i znaczenie.
W praktyce oznacza to, że autor powieści polifonicznej nie opowiada się po żadnej ze stron. Narrator w tego typu utworze nie wartościuje ani nie ocenia wypowiedzi bohaterów. Dobrze widać to na przykładzie wypowiedzi i skrajnie różnych poglądów bohaterów Przedwiośnia: Jadwigi Barykowej — matki Cezarego, która uważa, że rewolucja nie powinna polegać na tym, że odbiera się coś jednym, po to, tylko żeby dać innym. Kobieta opowiada się za równym podziałem dóbr. Szymon Gajowiec jest zwolennikiem długotrwałych i głębokich reform, a Antonii Lulek ślepo wierzy w idee rewolucji bolszewickiej. W powieści często pojawiają się monologi wewnętrzne i mowa pozornie zależna. Wypowiedzi i poglądy te są jednak wobec siebie równorzędne. Niejako „współbrzmią” ze sobą.
Przedwiośnie — co oznacza tytuł powieści?
Tytuł powieści należy odczytywać metaforycznie. Dosłownie przedwiośnie to okres pomiędzy zakończeniem zimy a początkiem wiosny. Dla Polaków taką „zimą” był właśnie okres zaborów, a wiosna to czas, kiedy Polska będzie silnym krajem, ze stabilną sytuacją społeczno-polityczną, mądrą i odpowiedzialną władzą; państwem, w którym panuje powszechna zgoda i dobrobyt.
W tym kontekście tytułowe przedwiośnie oznacza okres przejściowy, trudności; ścieranie się różnych wizji, idei, planów i poglądów. Przedwiośnie to już nie jest zima, ale do wiosny zostało jeszcze trochę czasu. Jak można to zinterpretować? Polska odzyskała upragnioną niepodległość, ale jej państwowość dopiero się kształtuje, Polacy muszą zatem przezwyciężyć wiele problemów (nierówności społeczne, ubóstwo, analfabetyzm), a co najważniejsze — zjednoczyć się. Tylko wówczas przyjdzie wiosna, która przyniesie odrodzenie narodu i państwa polskiego. Znamienny jest również fakt, że Cezary Baryka rusza wraz z robotnikami na Belweder, w pierwszy dzień przedwiośnia. Takie zakończenie może sugerować, że dla Polski jest nadzieja, ale do wiosny, czyli wymarzonego państwa, jeszcze daleko.
Przedwiośnie — co studiował Cezary?
Cezary Baryka, główny bohater Przedwiośnia, studiował medycynę. Studia rozpoczął w Warszawie, zaraz po przybyciu do Polski. Edukacja Baryki została jednak brutalnie przerwana przez wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Młodzieniec wstąpił do wojska, walczył po stronie polskiej, jednak zrobił to, ponieważ zaciągnęli się jego koledzy ze studiów. O tym, że Baryka ponownie zapisał się na studia medyczne, dowiadujemy się z ostatniego rozdziału powieści, zatytułowanego „Wiatr od wschodu”. Ze względu na to, że Cezary był w trudnej sytuacji finansowej, zamieszkał z nielubianym kolegą, na obrzeżach miasta, w ciasnym i zatęchłym pokoju.
Przedwiośnie — jak wyglądały szklane domy?
Seweryn Baryka opowiedział o szklanych domach, by zachęcić syna do przyjazdu do Polski. Domy te miały zlikwidować ubóstwo. W rzeczywistości jednak nie istniały. W utworze stanowiły zatem rodzaj utopii, nierealnej wizji, marzenia. Ojciec chciał uzmysłowić synowi, że jedyną rewolucją, która przyniesie dobrobyt i dzięki której powstanie nowa cywilizacja, jest rewolucja technologiczna:
„Szklane domy kosztują niezmiernie tanio, gdyż przecie przy ich budowie nie ma mularzów, cieślów, stolarzy i gonciarzy. Sam materiał jeno, transport na miejsce i dwu, trzech monterów. Sam dom — bez robót ziemnych — buduje się w ciągu trzech, czterech dni. Jest to bowiem tylko składanie części dopasowanych w fabryce. Materiał, nawet z wynagrodzeniem artystów, nie kosztuje nad morzem drożej niż na miejscu drzewo budulcowe. Nie mówię już o cegle, wapnie i płacy robotnika, strajkującego wciąż z racji rosnącej drożyzny”.
Szklane domy, z opowieści Seweryna Baryki są piękne, mienią się najróżniejszymi kolorami. Nie ma w nich wilgoci ani zgnilizny, bo wszystko jest zrobione ze szkła:
„A wilgoci ani krzty, bo nie ma co gnić ani pleśnieć, ani śmierdzieć widzialnym czy niewidzialnym brudem, jako że naczynia wszystkie, sprzęty, graty, meble — szklane”.
Szklane domy, według starego Baryki, są dziełem ludzi mądrych, artystów:
„Bo te domy komponują artyści. Wielcy artyści. Dzisiaj są ich tam już setki. I powiem ci, nie są to nudziarze, snoby, żebraki, produkujące bzdury i głupstwa, śmieszne cudactwa i małpiarstwa dla znudzonych sobą i nimi bogaczów, lecz ludzie mądrzy, pożyteczni, twórcy świadomi i natchnieni, wypracowujący przedmioty ozdobne, piękne a użyteczne, liczne, wielorakie, genialne, a godne jak najszerszego rozmnożenia — dla pracowników, braci swych, dla ludu.
Domy są kolorowe, zależnie od natury okolicy, od natchnienia artysty, ale i od upodobania mieszkańców. Są na tle okolic leśnych domy śnieżnie białe, w równinach — różowe, w pagórach — jasnozielone, z odcieniem fioletu, albo koloru nasturcji. Domy te są najwymyślniej, najfantastyczniej, najbogaciej zdobione, według wskazań artystów i upodobań nabywców, bo belkę ściany i taflę dachu można w stanie jej płynnym zabarwić, jak się żywnie podoba. Co tylko bezgraniczna fantazja kolorysty może począć i ujrzeć w boskiej tajemnicy organu oka, w darze niebios, we wzroku — jaka tylko barwa jawi się w przepychu kwiatów na łące pod koniec czerwca, to wszystko, to wszystko ujęte w natchnieniu, sformułowane przez twórczą świadomość, artystyczną mądrość i akty pracowitej woli, zobaczysz w zewnętrznych i wewnętrznych kompozycjach kolorowych chat nowoczesnych polskich chłopów.
Są to istne marzenia futurystyczne ucieleśnione w podatnym i posłusznym szklanym materiale”.
Czy „Przedwiośnie” można nazwać powieścią o straconych złudzeniach?
Przedwiośnie można nazwać powieścią o straconych złudzeniach, ponieważ wizja szklanych domów okazała się mitem, utopią stworzoną przez ojca Cezarego, by chłopiec z radością przyjechał do Polski. Niestety, po przybyciu do kraju młodzieńca wita bieda przygranicznego miasteczka. Później Baryka poznaje ciężki los komorników w Chłodku, który boleśnie kontrastuje z wystawnym życiem ziemiaństwa w Nawłoci.
Przedwiośnie jest powieścią o straconych nadziejach również ze względu na idee rewolucji socjalistycznej, w którą na początku wierzył Cezary Baryka. Bohater uświadamia sobie bowiem, że proletariat nie jest w stanie sprawować władzy, ponieważ nie posiada odpowiednich kompetencji, a ponadto jest wyniszczony przez głód, choroby i ubóstwo. Z drugie strony, wie, że rządowa propozycja także nie zdaje egzaminu. Długoletnie reformy nie pomogą ludziom tu i teraz; nie rozwiążą bieżących problemów, takich jak bieda, nierówności społeczne czy analfabetyzm.
Przedwiośnie to powieść o straconych nadziejach, ponieważ żadna z przedstawionych w utworze koncepcji nie pomoże społeczeństwu i Polsce wyniszczonej wieloletnimi rozbiorami, dopóki w kraju nie zapanują jedność i zgoda.