Śmierć urzędnika - streszczenie szczegółowe
Iwan Dmitriewicz Czerwiakow spędzał wieczór w teatrze. Czuł się wspaniale, obserwując przez lornetkę sztukę „Dzwony Kornewilskie”. Nieoczekiwanie zakręciło go w nosie. Sytuacja była dla niego krępująca, ponieważ miał nadzieję, że nikomu nie przeszkodził donośnym kichnięciem. Dopiero po chwili zorientował się, że siedzący przed nim starszy człowiek wycierał sobie głowę i szyję. Czerwiakow zorientował się, że najprawdopodobniej go niechcący usmarkał. Od tej pory nie potrafił już czerpać przyjemności z przedstawienia i rozmyślał, jak sprawę załagodzić.
Postanowił przeprosić za nieprzyjemny incydent. Rozpoznał, kim jest człowiek, którego ubrudził. Był to generał wydziału komunikacji Bryzżałow. Wprawdzie nie był jego przełożonym, ale mimo wszystko Czerwiakow czuł się zobligowany do przeprosin, co też czym prędzej uczynił. Generał odparł „To nic”, chcąc uciąć niewygodny temat. Czerwiakow jednak odczuł, że Bryzżałow ma do niego pretensje i przepraszał go dalej, co z kolei rozzłościło generała, który chciał obejrzeć sztukę i zapomnieć o incydencie.
Od tej pory wizyta w teatrze nie dawała już bohaterowi żadnej przyjemności, ponieważ natarczywie myślał tylko o tym, jak skutecznie przeprosić generała. Podczas przerwy podszedł do niego i ponownie usiłował złożyć przeprosiny, oczekując w zamian poczucia pewności, że załatwił sprawę, jak trzeba. Był w tym jednak dość natarczywy, przez co coraz bardziej irytował generała.
Po przedstawieniu Czerwiakow wrócił do domu i opowiedział o nieprzyjemnej przygodzie swojej żonie. Kobieta jednak nie wzięła sprawy tak poważnie, jak jej mąż, co również go zmartwiło. Powiedziała jednak, żeby poszedł go przeprosić, nie wiedząc, że Iwan już to uczynił.
Kolejnego dnia Czerwiakow udał się do pracy Bryzżałowa. Założył odświętny mundur i obciął włosy u fryzjera przed planowaną wizytą, aby wszystko odbyło się, jak należy. Kiedy dotarł do biura generała, okazało się, że czeka na niego cała poczekalnia interesantów. Gdy tylko generał spojrzał w stronę Czerwiakowa, bohater zaczął ponownie przepraszać, przypominając o wczorajszym incydencie w teatrze:
„— Wczoraj, w »Arkadii«, jeżeli sobie Wasza Ekscelencja przypomina — zaczął meldować intendent — kichnąłem i… niechcący, ocharkałem… Przepr…
— Co za głupstwa!… Bóg wie co! Czego sobie pan życzy? — zwrócił się generał do następnego interesanta”.
Generał miał już dość mężczyzny i teraz wyraźnie dawał temu wyraz. To jeszcze bardziej zmartwiło Czerwiakowa, ponieważ widział, że generał nadal mu nie wybaczył, a tym samym jego przeprosiny nie są skuteczne, toteż nie ustawał w kajaniu się. W końcu generał uznał, że przeprosiny są wyrazem drwiny ze strony mężczyzny, a nie faktycznym wyrazem żalu, za zaistniałą sytuację, co doprowadziło do jeszcze gorszego obrotu spraw. Generał nie wytrzymał i wyrzucił go z biura, krzycząc „Precz stąd!”. Czerwiakow z twarzą bladą od przerażenia niemal zemdlał, widząc złość Bryzżałowa. Oniemiały z wrażenia wycofał się i wyszedł. Kiedy doszedł do domu, położył się na kanapie, będąc nadal w mundurze i umarł.