Choć trudno w dramatach Różewicza odnaleźć jakiekolwiek ich powiązanie z tradycją, wypowiedzi autora mówią jednak o tej sprawie w trochę inny sposób: "Co mnie wiąże z teatrem? Z teatrem wiąże mnie chęć napisania sztuki prawdziwie realistycznej i równocześnie poetyckiej. Nie jest to sprawa prosta, ponieważ nie wiem, czym się różni teatr poetycki od realistycznego. Czy sztuka poetycka ma być poprzerastana żyłami realistycznymi, czy też realne mięso dramatyczne winno być przerośnięte żyłami poezji".

Jeden z najbardziej znanych dramatów Tadeusza Różewicza można nazwać utworem dokonującym stwarzania całkowicie nowego, autonomicznego świata wydarzeń. Bohater, stworzony przez pisarza, nie posiada żadnych określonych cech, jest człowiekiem jakby na zasadzie uogólnienia, ponad wszystkimi jednostkami, łączy w sobie elementy charakterystyczne dla wszystkich. Stąd tez jego efemeryczność, bezustanne zmienianie imion, dat swoich urodzin, wykonywanych w życiu prac. Cechuje go jedynie niezwykłe oddanie się otaczającemu go życiu, spędza je bowiem leżąc w łóżku i nie podejmując żądnej szczególnej aktywności wobec toczących się wydarzeń. Jedynym czynem jaki podejmuje to wymordowanie Chóru Starców oraz nieudane samobójstwo. Można go nazwać antybohaterem, tak bowiem wyraźnie odbiega od jakichkolwiek dotychczasowych kreacji scenicznej postaci. Sprowadza go to w świat całkowicie innej poetyki, alegorycznych, parabolicznych znaczeń. Często staje się on Jederman'em, Everymen'em, czyli człowiekiem "w ogóle" z którym można utożsamiać dowolną postać. Pisarz tak nazywał ten sposób budowania bohatera: "(...) każdy mógł niejako wejść w środek ze swoimi sprawami. Coś podobnego było także w "Kartotece". Tam też każdy mógł wejść w środek, dopisać jakiś fragment czy koniec, rozszerzyć czy uzupełnić jakąś scenę".

Nie można powiedzieć by toczące się jedna po drugiej sceny w dramacie Różewicza były ze sobą powiązane jakimkolwiek przyczynowo skutkowym układem logicznym. Można powiedzieć, że jest to swoista wyliczanka, gdzie widz nie może przewidzieć co stanie się wraz z kolejna scena i pojawieniem się nowej postaci. Nie możemy przewidzieć jak zachowa się główny bohater i jak tez ukształtowana będzie kolejna odsłona. Nie odnajdziemy w dramacie Różewicza jakichkolwiek wyznaczników dawnych dramatów. Nie ma u niego żadnego wprowadzenia, prologu, dążenia do punktu kulminacyjnego. Jego dramat stanowi jakby płynącą rzekę, z której my widzimy tylko odcinek nam pokazany. Ważny dla antyku Chór pojawia się i w "Kartotece". Owszem, jak i w "Antygonie": Sofoklesa stara się komentować toczące się wydarzenia czyni to jednak w sposób bezsensowny i niepotrzebny tym samym obnażając swoją głupotę. Nie jest w żądnym razie odniesieniem do wartości i wyznaczników moralnych pozwalających trwać w jakiejś stałości i bezpieczeństwie bohaterom dramatu.

Podobnie zmienna i nieokreślona jest przestrzeń, w którą wpisane są postaci. Może być ona pokojem, peronem, biurem.

Obok siebie występują tez w tym dramacie różne stylistyczne konwencję określające kolejne sceny. Możemy spotkać się więc z groteska, satyrą, karykaturalnymi obrazami, a także z patetycznym i podniosłym stylem. Częste jest tutaj użycie kolokwialnych wyrażeń, potoczne słownictwo, któremu nie obce są wulgaryzmy, czy obsceniczne słowa. Można się zastanawiać czy główny, anonimowy bohater, posiada jakąkolwiek zdolność myślenia, kojarzenia, określania swojego celu działania i kierunku, w którym powinien ono postępować. Kolejne postaci nie wchodzą tez z nim w jakieś szczególnie bliskie kontakty. Wygłaszają tylko swoje kwestie i znikają by zrobić miejsce kolejnym. Postaci określają charakter bohatera. W scenie z rodzicami na powrót staje się on małym, zagubionym dzieckiem, zaś w momencie pojawienia się Tłustej Kobiety, odzywa się w nim burza hormonów popychająca go do podglądania jej w czasie gdy ma zamiar rozebrać się do kąpieli. Wpisuje się on w konkretne stereotypy na daleki plan spychając jakakolwiek własna szczerość czy oryginalność. Może właśnie poprzez takie określenie bohatera Różewicz najlepiej starał się oddać właściwą i częstą dla dzisiejszych czasów dezintegrację ludzkiego ducha i osobowości. Porozumienie jakie wydaje się zachodzić pomiędzy postaciami jest tylko nic nie znaczącą skorupka, która nie zapewnia żadnej wartości takim kontaktom.

Ważną jest dla tego dramatu jego lingwistyczna (językowa) płaszczyzna. Różewicz starał się jak najobszerniej pokazać jak współczesny język polski jest wyprany z głębszych uczuć, jak powoli umierają w nim wszystkie ważniejsze znaczenia, jak bardzo staje się wytarty i bezużyteczny. Stad tez pojawiają się w obrębie dramatu dowolnie w niego wkomponowane teksty gazet, które w zestawieniu z dialogami postaci pokazują jak te drugie są bezużyteczne, nieprawdziwe i kalekie. Nawet dawne arcydzieła literackie, przez lata kształtujące polska świadomość, będące nosicielami tradycji, staja się tylko spłowiałymi frazesami. Taka rzecz przydarza się na przykład "Odzie do młodości" Adama Mickiewicza, która w ustach Chóru Starców, stanowi nic nie znaczący fragment wiersza. Często dialogi budowane są jako nieuporządkowane, improwizowane a wiec swobodne zestawienia podobnie brzmiących dźwięków, sylab, wyrazów. To wszystko składa się na obraz niemożności jakiegokolwiek ludzkiego porozumienia i czyni z "Kartoteki": jeszcze jeden głos literacki wpisujący się w charakterystyczne dla dwudziestego wieku założenie, ze żyjemy w wielkiej wieży Babel, zamknięci na język drugiego człowieka. Już nie na język w rozumieniu leksykalnym, lecz na ten wypływający z ducha. Język serca, uczuć. Sartre - francuski filozof egzystencjalista - pisał o tym, że człowiek tak na prawdę w swoim życiu i wobec śmierci zawsze jest sam. Na nic przydają się kulturowe formy, a nawet jego szczere chęci bowiem "inni to piekło" sfera zamknięta i nieprzenikniona dla drugiego człowieka. Taka tez droga podążą Różewicz obnażający niemożliwość kontaktów jednego człowieka z drugim. Należy wspomnieć że nie jest to jedyna i ostateczna konkluzja podsumowania ludzkiego życia jaka wydała dwudziestowieczna kultura. W opozycji do takich poglądów bytowała filozofia księdza Tieshnera, który mówił o "filozofii innego", czyli o tym że największą wartość dla ludzkiego życia stanowi kontakt z drugim człowiekiem. To właśnie w momencie spotkania, rozmowy z nim, przyjęcia jego sposobu patrzenia na świat człowiek może się najlepiej rozwinąć. Jednak Różewicz nie tak widzi ludzki świat. Wracając do dramatu kontakty ludzki zostały zniszczone przez samych ludzi wraz z degradacja języka.

Dramat stworzony przez autora słynnego wiersza "Nic w płaszczu Prospera" można włączyć w europejski nurt awangardy. Korzystając jeszcze z założeń pisarskich Stanisława Witkiewicza, Różewicz stworzył autonomiczny język poetycki wyrażony w dramacie, co stawia go na równej pozycji wobec największych dramaturgów dwudziestego wieku, jak Eugene Ionesco czy Samuel Beckett. Ten pierwszy napisał w latach pięćdziesiątych niezwykle ważny dramat, również dotyczący kwestii okaleczenia i śmierci języka, a noszący tytuł "Łysa śpiewaczka". Ten pisarz tak określał tworzony przez siebie sceniczny świat: "Teatr abstrakcyjny. Dramat czysty. (...) Postacie bez charakterów. Kukły. Osoby bez twarzy. Raczej: puste ramy, które aktorzy mogą wypełnić własną twarzą, postacią, duchem, ciałem i kośćmi. W słowach wypowiadanych bez związku logicznego i pozbawionych sensu, mogą umieszczać co chcą; (...) Komizm, wartości dramatyczne, humor, samych siebie". Autorzy nowych, powojennych sztuk starali się znaleźć jak najwłaściwszy i najprawdziwszy język zdolny tym samym pokazać świat wielkich kontrastów, zmian i niedomówień.