"Człowiek szlachetny, który ma światem kierować, niczego z uporem trzymać się nie powinien,

niczego z góry odrzucać, a zawsze stawać po stronie tego co prawe." (Konfucjusz)

Myśl Konfucjusza traktuje jako wstęp do rozważań na temat władzy w wydaniu totalitarnym. Przede wszystkim myśliciel uświadamia, że człowiek szlachetny zawsze powinien się opowiadać za tymi normami, które są prawe. Tylko wtedy można uniknąć sytuacji, gdy krzywdzi się swoich poddanych. Na rządzącym zawsze spoczywa duża odpowiedzialność i go z tego nie uwolni. Przecież w pewien sposób decyduje o życiu wszystkich, bo może im wiele spraw ułatwić lub utrudnić. Jednak w jakim kierunku pójdzie to zależy od wyznawanych przez niego zasad. Jeśli nie mają one nic wspólnego z moralnością, to mając tak szeroki wpływ, może zniszczyć swoich obywateli. Niestety tą prawdę potwierdziła nam historia w XX wieku. Ludzie zostali wtedy zamknięci w gettach, później w obozach koncentracyjnych, łagrach, tylko dlatego, ze takie było życzenie okrutnych rządzących.

Ma rację Konfucjusz także wtedy, gdy pisze, by nie trwać z uporem przy raz zaprezentowanym stanowisku. Przecież dlatego, że Hitler niezłomnie utrzymywał, że istnieje rasa podludzi to możliwe było wymordowanie tyle milionów Europejczyków. Mógł w pewnym momencie wycofać się z błędnej drogi i to zaoszczędziłoby ludzkiego cierpienia. Jednak on twardo, nieugięcie stał przy swoich durnych tezach i wszelkimi siłami wprowadzał je w życie. Ten sposób zgotował prawdziwe piekło na ziemi. Także inni władcy w ostatnim stuleciu nie powinni być zamknięci na opinie innych. Na pewno mieli wokół siebie doradców, którzy wytykali im nieprawidłowości, jednak na tą słuszną krytykę nie reagowali właściwie. Co najwyżej prześladowali wszystkich tych, którzy mają odmienne zdanie. To było źródło ich klęski.

System totalitarny wyróżnia się tym, że władza państwa ingeruje w prawie wszystkie dziedziny życia oraz sprasowuje kontrolę nad jednostką. Na czele stoi dyktator, który posiada nieograniczoną władzę. Wydaje wyroki sądowe, wprowadza w życie ustawy i egzekwuje ich wykonanie. Skupienie takiej potęgi w ręce jednego człowieka jest bardzo niebezpieczne i może prowadzić do rządów autorytarnych. W ten sposób rodzi się nowoczesna odmiana tyranii. Ważna też jest rola propagandy, która zapewnia rządzącym skuteczną kontrolę nad całym społeczeństwem. O tym wszystkim pisze między innymi angielski pisarz i eseista George Orwell w "Folwarku zwierzęcym"

Pokazuje na przykładzie bohaterów zwierzęcych, jak można przejąć władzę i później bezwzględnie ja sprawować. Napoleon -ambitna świnia przy pomocy Snowballa kierują rewoltą i doprowadzają do wygnania ludzi z folwarku. Teraz wszystko toczy się już błyskawicznie. Przywódcy zmieniają nazwę i ustanawiają siedem przykazań, aby zwierzęta nie upodobniły się do dawnych swoich właścicieli. Jednak radzący nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy i w bardzo krótkim czasie przeprowadza kolejną rebelię. Tym razem przy pomocy psów rozprawia się ze Snowballem. Nie pamięta, że ma wobec niego dług wdzięczności, bo ten kiedyś mu pomógł. Taktuje go bezwzględnie, wypędza i ogłasza wrogiem. Napoleon idzie także dalej. Przeprowadza reformy, aby jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję. Zmienia hymn, bo chce aby zawierał on pochwałę władcy. Także ingeruje w siedem przykazań. Dla przykłady zdanie "Zwierzęta są równe" zamienia na "Zwierzęta są równe i równiejsze". Z pozoru mała zmiana, jednak za nią poszło inne traktowanie obywateli. Jakby tego było mało posiada bat i porusza się na dwóch nogach. Tym samym coraz bardziej się upodabnia do dawnych rządzących. Świadczy o tym również zmiana nazwy - "Folwark dworski".

Książka Orwella jest parabolą i należy o tym pamiętać, kiedy się ją interpretuje. Można w niej widzieć ostrą krytykę Związku Sowieckiego (potem ZSRR), ale także innych totalitaryzmów. Pokazuje dokładny obraz zmian, jakie zaszły po przewrocie rewolucyjnym. Autor przeanalizował etapy rewolucji, ale co najważniejsze pokazał ogólne wnioski na temat takich systemów rządzenia. Totalitarni władcy w podobny sposób jak pokazał to pisarz eliminowali ewentualnych przeciwników. Nie zwracali przy tym uwagi na fakt, że oni wcześniej musieli im pomagać w zdobyciu władzy. Utylitarnie podchodzili do społeczeństwa i robili wszystko, aby zaspokoić swoje nierzadko chore ambicje. Manipulowali ogółem przy wydatnej pomocy propagandy. Robiono wszystko, aby w świadomości powszechnej powstało dobre wrażenie rządzących. Wyolbrzymiano nawet drobne sukcesy, a o klęskach nikt nie mówił. W ten sposób utrwalano fałszywa wizję świata i wokół niej wszystko się kręciło. Nikomu nie zależało na poznaniu prawdy. Jeśli tacy śmiałkowie się pojawiali, to szybko się z nimi rozprawiano. Na porządku dziennym była przemoc i uciekano się do niej bardzo często. Krew niewinnych ludzi lała się obficie w kraju totalitarnym. Tam nikt nie przejmował się życiem jakiejś jednostki. Dla wydumanych celów można było wszystko poświęcić, a zwłaszcza swoich obywateli.. Trzeba zwrócić uwagę, że Orwell nie odrzuca zasad animalizmu, będących analogią do zasad komunizmu. One same w sobie nie były złe. Stary Major, czy nawet Snowball należy do postaci pozytywnych. Jednak zdecydowanie odrzuca postawy rządzących. To ci, którzy stali na czele państwa totalitarnego byli zasadniczo odpowiedzialni za rozprzestrzenianie się zła. Tym samym udało się pisarzowi zawrzeć w "Folwarku zwierzęcym" odniesienia do tych wszystkich systemów, które mają na celu bezwzględne uciskanie społeczeństwa.

Jeśli ponownie przywoła się cytat z Konfucjusza, to widać, że Napoleon nie stanął po stronie dobra, szlachetności. Miał coś zupełnie innego na uwadze. Poza tym nie zamierzał odstępować od raz powziętych planów. Natomiast poglądy i zasady naginał do aktualnych potrzeb. Odszedł od założeń animalizmu, zmienił "zwierzęcą konstytucję" i zawsze miał na celu zdobycie jak największej władzy. Odrzucał z góry inne propozycje i nie jest skłonny do dyskusji ze swoimi współpracownikami. Całkowicie odrzucił prawość i moralność. Tak więc widać, jak wiele cennych wniosków na temat totalitaryzmu zawarł pisarz w parabolicznej powieści. Przeniesienie akcji do świata zwierząt budzi większe zainteresowanie czytelników.

W całkowicie inny sposób podszedł Sławomir Mrożek do poruszanej problematyki. W dramacie "Tango" skupił się na krytyce system PRL-u. Jednak nie daje tutaj opisu ówczesnych władców. Robi coś wręcz przeciwnego. Na przykładzie jednej rodziny pokazuje jak można zdobywać władzę. Wtedy jak w soczewce kumulują się wszelkie problemy i wyraziściej je widać. Najpierw Artur chce zdobyć W odpowiedzi władzę, aby unormować sytuację, wprowadzić dyscyplinę i porządek. Ma więc szczytne cele, ale jest za słaby, by wprowadzić je w życie. Przy tym nie potrafi sobie zjednywać zwolenników, co w końcu doprowadza do jego klęski. Jakby tego było mało władza zaczyna go upajać i szybko go przerasta. Nie sprostał więc zadaniom, które przed sobą postawił.

Wtedy zaczyna rządzić Edek. Ten cham, prostak potrafi w bardzo sprytny sposób przejąć kontrolę nad życiem rodziny. Jest to, o tyle zaskakujące, że pochodzi z zewnątrz i co więcej trafia do artystów, ludzi, którzy cenią sobie wolność. Jednak przy pomocy różnych gierek udaje mu się wywrzeć wpływ na rodzinę Stomila. Potrafi manipulować innymi. Umie też przedstawiać swoje racje: "...byle siedzieć cicho, nie podskakiwać (...), a będzie wam ze mną dobrze". Ceniący swobodę szybko wpadają w sidła zastawione przez Edka i nie potrafią się z nich wyrwać. Najbardziej obrazowo pokazuje to końcowy taniec. Wszyscy działają pod dyktando wspomnianego Edka i nie buntują się przeciwko ograniczeniu swojej woli.

System totalitarny tam pokazany jest ukryty, niejawny. Dlatego w ten sposób łatwiej zdobyć przewagę nad artystami. Tak było też w powojennej Polsce, kiedy komuniści doszli do władzy i chcieli do swoich celów przekonać ludzi kultury. W efekcie mieli do czynienia z postawą służalczą. Wtedy rzeczywiście na czele państwa stały osoby pokroju Edka. Chociaż to byli prostacy, to ludzie sztuki w większości im się podporządkowali. Władza zbratała się z artystami i co ostatni tańczyli pod ich dyktando. Właśnie o tym zjawisku mówi Mrozek i chce przestrzec przed popełnieniem podobnego błędu.

Literackie obrazy totalitaryzmu mogą być bardzo złożone i różnorodne. Jednak już na tych dwóch przykładach wyraziście widać, jak wielkie ryzyko dla społeczeństwa wiąże się z propagowaniem takiego sytemu. Wtedy jednostka nie ma nic do powiedzenie i jest systematycznie, metodycznie niszczona. Wszystko zależy od kaprysu władcy. On ustanawia prawo i wprowadza w życie swoje plany. W przytoczonych książkach widać, jak władza psuje rządzących. Kto wpadł w jej sidła ten już stamtąd nie wydostanie się o własnych siłach. Dzieła literackie są w pewien sposób głosem sumienia i pokazują zło, aby inni mogli z nim walczyć. Twórcy opisują otaczający świat, a my czytelnicy powinniśmy wysunąć wnioski.