"Ludzie ludziom zgotowali ten los"
"Medaliony" Z. Nałkowska
"Medaliony" Zofii Nałkowskiej to jedna z najjaśniej świecących gwiazd na firmamencie literatury o tematyce wojennej. Utwór składa się z ośmiu krótkich opowiadań zapisanych na sześćdziesięciu siedmiu stronach, jednakże opisem tragizmu tamtych czasów przewyższa wszystkie wielkie tomy spisane na ten temat.
Krótkie wydarzenia, jakby wyrwane z jakiejś całości, ukazują nam wielkość zbrodni popełnionych przez hitlerowców. Dzięki tym obrazom, ukazanym przez Zofię Nałkowską, otrzymujemy próbkę tego, co wtedy działo się z ludźmi, którzy znaleźli się w szponach faszystów. Czy więc słusznie nazwano "Medaliony" zapisem zbrodni? Sprawdźmy…
Opowiadanie "Profesor Spanner" może być przykładem zapisu zbrodni. Przede wszystkim, dlatego, że najlepiej pokazuje stosunek hitlerowców do Żydów. Ich bezduszność wobec tych ludzi, przedmiotowe traktowanie, "robienie czegoś z niczego…" - taka postawa wskazuje, że faszyści mieli za nic tych, którzy zostali uwięzieni w obozach. Byli dla nich jedynie dobrym materiałem na mydło i sienniki. Czyż nie jest to przykładem zbrodni i to największej, jeśli zbrodnie można dzielić na mniejsze i większe? Jak można tak traktować ludzi? Czy jest na to wytłumaczenie? Czy jedyną odpowiedzią będzie - jak to ujęli inni lekarze - koledzy Spannera: "…wzgląd na stan ekonomiczny kraju, na dobro państwa…" czy dlatego Niemcy zamordowali setki ludzi, bo państwo przeżywało kryzys i narzekało na brak tłuszczu? Tak! Właśnie dlatego! Po co marnować pieniądze na kupowanie tłuszczu, kiedy można zamknąć tysiące ludzi w obozach i z nich uzyskiwać ten surowiec za darmo?
Inna scena: brudny, ciemny wagon. Ilość ludzi upchanych w tym wagonie nie pozwala na inną pozycję niż stanie w bezruchu. Głód, brak wody i powietrza. Czy to koszmar senny? Nie - to sytuacja ludzi transportowanych do obozu opisana w utworze "Dno". Mamy tu obraz transportu ludzi do obozu. Straszliwe warunki, w jakich odbywa się ten przewóz, nie są godne nawet zwierząt, a co dopiero ludzi. Jak opisuje to jedna z kobiet, nawet Niemiec nie mógł wytrzymać tego widoku, kiedy otworzono wagon: "Nawet Niemiec się przeląkł (…) jak nas zobaczył jego oczy zrobiły się okrągłe, ręce rozcapierzyły się ze strachu…" Dlaczego on - Niemiec, faszysta, człowiek wyższej rasy przejął się widokiem "podludzi"? Może w tej chwili jego fanatyczny umysł zrozumiał, że tak nie można traktować innych. Przecież to nieludzkie - można by było usłyszeć z jego ust.
"Należy do tych umarłych jeszcze jedna, ta młoda kobieta przy torze kolejowym, której ucieczka się nie udała. To zdanie rozpoczyna opowiadanie pod tytułem "Przy torze kolejowym". Widzimy tu także wagony, którymi Niemcy przywieźli więźniów. Tej kobiecie nie udało się, chciała uciec, ale niestety złamała nogę. Za próbę ucieczki miała zostać zabita. Dwóch policjantów kłóciło się o to, który ma ją zabić. Żaden z nich nie chciał. Czy uważali, że jeśli tak będą się kłócić i przedłużać jej życie o sekundy to będzie im za to wdzięczna i nie będą tak źle wyglądali w jej oczach? Ktoś z boku mógłby pomyśleć, że nie chcą tego zrobić, bo litują się nad nią, ale czy na pewno? Przez cały czas pobytu w obozie kobieta nie miała poszanowania i teraz w ostatniej chwili życia także odebrano jej godność. Była "czymś", czego nikt nie chciał nawet zabić. Wtedy podszedł do nich jakiś obcy mężczyzna, wziął rewolwer z rąk policjanta i strzelił. Dlaczego? Bo to on najlepiej zrozumiał tą kobietę i to, co musi teraz czuć, zlitował się nad nią w pewnym sensie i przywrócił straconą godność. Czy to zabójstwo można traktować jak zbrodnię? Nie, jak mówi cytat "było mu jej żal". W tamtych czasach, gdy wszystkie wartości moralne były wywrócone właśnie zabicie tej kobiety, jej szybka śmierć była czymś największym, co mógł jej dać ten człowiek. Jeżeli nie mógł jej uratować, to przynajmniej pozwolił jej godziwie i spokojnie umrzeć. Jest to kolejny dowód na to, że są to "zapisy zbrodni". To opowiadanie ukazuje, co wojna może zrobić z człowiekiem, jak bardzo go zmienić. Z jednej strony wynaturzyć, a z drugiej skłaniać do czynów, o które nigdy by siebie nie posądzał. To właśnie wojna spowodowała, że życzliwym gestem była szybko zadana śmierć.
Ludzie przyjeżdżają do ciężkich robót. Wychodzą z ciężarówek, a Niemcy "zapraszają ich do kąpieli". Ludzie wchodzą do budynku z napisem Zakład Kąpielowy. Odświeżą się po wyczerpującej pracy. Ale nie! Po rozebraniu się do bielizny wyganiają ludzi na zewnątrz, każą wsiadać do dużej komory na tyłach samochodu. Ale już na późno. Zamiast wody gaz i koniec - śmierć. Oto obraz, który odkrywa przed czytelnikiem podczas lektury opowiadania "Człowiek jest mocny" tragiczną prawdę tamtych wydarzeń. Opowiada ono o zabijaniu ludzi w małych ruchomych komorach gazowych. Są tu wspomnienia Michała P. - młodego Żyda, który zajmował się wprowadzaniem ludzi do komór i potem opróżnianiem tych komór ze zwłok. W ten sam sposób zmuszony był potraktować całą swoją rodzinę. Nie mógł im w żaden sposób pomóc.
"- Co tu robicie dzieci?
- My się bawimy w palenie Żydów."
Tak kończy się opowiadanie "Dorośli i dzieci w Oświęcimiu", nie ma tej scenie żadnej wielkiej tragedii, nie ma nieludzkiego traktowania, śmierci, po prostu bawią się dzieci. Ale to tylko pozory. Jest to jedna wielka zbrodnia, o innym charakterze, ale też straszna. Zanieczyszczenie umysłu dzieci, które zapewne nie wiedziały, co robią. Jednak od małego powtarzane słowa w przyszłości mogą nabrać jakiegoś sensu, mogą się urzeczywistnić. Kiedy dzieci będą starsze znów mogą zacząć je powtarzać, ale wtedy to już nie będzie zabawa.
Powyższe rozważania dobitnie dowodzą, że słuszne były słowa krytyków odnośnie książki Zofii Nałkowskiej. Te osiem krótkich opowiadań niesie ze sobą tak wielki ogrom bólu i świadectwo bestialskiego traktowania ludzi, że są one z pewnością "zapisem zbrodni" - zbrodni popełnionych na ludziach za to, że należeli do innej rasy, religii, kultury.