"Nad Niemnem" E. Orzeszkowej doczekało się swojej adaptacji filmowej już jakiś czas temu, a zadania tego podjął się reżyser- Zbigniew Kuźmiński, który dziś już niestety nie żyje. Realia są wiernie przeniesione z powieści, wydarzenia rozgrywają się w terenach nad Niemnem, pokazują życie zaścianka Bohatyrowiczów i Korczyna a wszystko to odbywa się w dziewiętnastym wieku. Podobnie jak w powieści, tak w filmie dużą rolę odgrywa zryw niepodległościowy z 1864 roku, jego upadek, który stłumił myśl o kolejnych powstaniach na następnych kilkanaście lat, zainicjował epokę pozytywizmu: rozsądnego i przemyślanego, a nie opartego na wizjach, przeczuciach i emocjach. Nieudane powstanie ma też duży wpływ na losy postaci, które spotykamy w "Nad Niemnem" zarówno tym literackim, jak i filmowym, wiele z nich miało do niego osobisty stosunek, inaczej niż inni go przeżywało, kontemplowało. Centralnymi postaciami adaptacji, zgodnie z pierwowzorem są dwie sąsiadujące ze sobą rodziny: Korczyńscy i Bohatyrowicze a także ich bliscy, którzy mieszkają nieopodal i często odwiedzają swych krewnych. Stałym motywem filmu są losy Justyny Orzelskiej, której postać odtwarza w filmie Iwona Pawlak, które splatają się z życiem Janka Bohatyrowicza, w którego postać wcielił się Adam Marjański. Młoda Orzelska nie jest zadowolona z życia w dworku ciotki Emilii Korczyńskiej (w filmie postać ta została zagrana przez Martę Lipińską), w którym panuje marazm i bierność, luksusy, których w żaden sposób nie można spożytkować. W dodatku atmosfera tam nie jest najlepsza, gdyż pani Emilia jest nieustannie chora, ciągle cierpi na migrenę lub inne choróbska (co ewidentnie wygląda na hipochondryzm!), dlatego Justyna wychodzi z dworku, by pooddychać nieco świeżym powietrzem i w czasie swej przechadzki spotyka na swej drodze młodego Bohatyrowicza, który jest synem gospodarza sąsiedniego zaścianka, ale Korczyńscy traktują Bohatyrowiczów zaledwie ciut lepiej niż chłopów. Janek okazuje się jednak wrażliwym, uczciwym i dobrym człowiekiem. Ma około trzydziestu lat i przez całe życie utrzymywał się z własnej pracy, razem z innymi członkami swego rodu samodzielnie uprawia ziemię i z owoców swej pracy jest dumny. Opiekuje się swoim stryjem i młodszą siostrą, a po kilkuminutowej znajomości z panienką czuje, że traci dla niej głowę. Justyna również pokochała Janka, pomimo tego, że przez Korczyńskiech będzie to uznane niemalże za mezalians i obrazę ich szlachetnych korzeni.
W ekranizacji Kuźmińskiego, podobnie jak w dziele samej Orzeszkowej, raz po raz powraca temat związany z polską przeszłością, jest to stały motyw przeplatający wciąż akcję i sugerujący, że polskość miała ogromne znaczenie dla autorki powieści. Jedni z bohaterów czują dumę płynącą z tamtych wydarzeń, pamiętają o nich i ciągle oddają im część i sławę, jak na przykład Witold, inni, nie pamiętają o zasługach niewinnie poległych żołnierzy, o ich poświęceniu, o ofierze, jaką złożyli dla całego polskiego narodu- do tych ludzi należy Zygmunt, który odżegnuje się od historii, nie chce pamiętać o dokonaniach swego ojca, nie uznaje wielkości zrywu narodowowyzwoleńczego ze stycznia 1864 roku.
Ponadto film znakomicie oddaje podział ludzi- Polaków, na tych, którzy wierzą w pozytywistyczne hasła, tych, którzy kochają pracę nie boją się jej i nie wstydzą, z niej utrzymują siebie, swe rodziny i gospodarstwa (do nich zaliczają się wszyscy Bohatyrowicze, a z mieszkańców Korczyna można wymienić tylko Benedykta i Martę, oraz jeszcze panią Kirłową). Korczyński to przykład pozytywnego bohatera, wielkiego patrioty, który walczy z całych swych sił o utrzymanie ziemi, która zawsze należała do jego rodziny. Zdaje się nie obchodzić go sprawa powstania, gdyż to w wyniku represji po nim został zmuszony do tak heroicznej walki i poświęcenia dla tego zakątka, z którym łączyły go więzy krwi. Jednakże z pełną świadomością możemy zaliczyć go do postaci dobrych, którzy wiedzieli, co w życiu jest ważne i co ma sens, że są idee, dla których trzeba walczyć, i nie można się poddać. Dlatego poprzez ciężką, fizyczną pracę broni ojcowizny, by obca dłoń nie zagarnęła tej najcenniejszej pamiątki, polskości. Natomiast pani Kirłowa wywodzi się z zubożałej szlachty, pracuje i ze swojej pracy utrzymajże gospodarstwo siebie i męża, którego jedynym zajęciem jest: nie robienie nic, lenistwo, jeżdżenie po znajomych i ogrywanie przed nimi wielkiego szlachcica. Jest przyzwyczajona do skromnego, ale uczciwego życia, mimo że nie ma luksusów nie narzeka na ich brak, woli swój przytulny kącik niż wizyty u modnych, światowych sąsiadów, gdyż czuje się wśród nich źle.
Natomiast druga grupa przedstawionych w filmie Polaków, to kosmopolici, światowcy, zapatrzeni w zachodnią Europę, jej nowinki, którzy za nic mają polską kulturę, tradycję, obyczaj, zupełnie nie liczą się z narodową historię, właściwie zapominają o tym, że są Polakami. Do niej należy cała polska szlachta, która jest egoistyczna, samolubna, naśmiewająca się ze szlachty zaściankowej, niemająca szacunku do niej i do chłopów, interesująca się jedynie własnym interesem i dobrobytem, przekładająca prywatę nad ogół. Tak na przykład zachowuje się Kirło, który widzi siebie, jako człowieka stworzonego do wyższych celów niż praca w gospodarstwie, dlatego zostawiając Marię zupełnie samą on rzuca się w wir zabawy, bankietów, odwiedzin sąsiadów, natomiast Teofil Różyc jest typowym przykładem arystokraty, który ukochał hulaszcze, rozrzutne życie, przez co większość swego dobytku rozpłynęła się czasie jego pobytu za granicą. O swoje posiadłości w Polsce w ogóle się nie troszczy, zupełnie go one nie interesują, co jest przyczyną zgryzoty choćby zapalonego obrońcy polskiej ziemi- Benedykta Korczyńskiego. Tak naprawdę obraz arystokracji wypływające zarówno z filmu, jak i wcześniej z powieści, jest bardzo przykry i niepokojący. To ludzie, którzy są pasożytami, którzy poza tym, że nic nie wnoszą do Polski, to jeszcze pozbawiają ją sił i większych możliwości. Zupełnie nie włączają się w proces jej odbudowy, zupełnie nie poczuwają się do jakichkolwiek obowiązków. Dlatego zarówno reżyser, jak autorka powieści potępiają nierobów i samolubów, a gloryfikują wszystkich tych, którzy rozumieją wartość pracy, chcą pomóc pogrążonej ojczyźnie, jeżeli już nie siłą, to poprzez własną pracę, poświęceniem w tym wymiarze. Dlatego Bohatyrowicze są postaciami pozytywnymi, którzy zasługują na szczęśliwe i radosne życie, poprzez które głoszona jest apoteoza pracy.
Oprócz wartości pracy ważnym motywem powieści jest owa miłość Justyny i Janka, która jest nieakceptowana przez krewnych panny Orzalskiej, krytykowana i zakazywana. Jednakże dziewczyna wykazuje się wielką siłą psychiczną, potrafi postawić się nieprzychylnemu otoczeniu i zrealizować swoje marzenia o prostym, ale uczciwym i tym samym szczęśliwym życiu. Dlatego mimo presji otoczenia Orzelska i Bohatyrowicz pobierają się i tym samym przełamują pewne konwenanse i bariery. W tym miejscu muszę tylko wspomnieć o kreacjach aktorskich, które stworzyli bohaterowie odtwarzający tę parę. Według mnie ich gra była niesamowita, szczera i naturalna, nie było w niej zbędnej teatralności, przejaskrawienia, banału. To byli aktorzy z wielką klasą i mimo, że od chwili nakręcenia tej adaptacji minęło już sporo lat, to rzadko spotyka się aktorów tak naturalnych i genialnych w swoim zawodzie. Uczucie, które połączyło tych dwojga ludzi, jest o tyle symboliczne, że złączy ponownie ze sobą dwa wielkie rody, skłócone ze sobą od czasów powstania styczniowego, i waga tego uczucia, a równocześnie jego siła i moc zostały bardzo dobrze wyostrzone przez reżysera, który w tym względzie znakomicie odczytał zamysły Orzeszkowej.
Cała ekranizacja utrzymana jest w miłej, spokojnej niemalże statycznej atmosferze, panuje przyjemny nastrój, od czasu do czasu widzi się scenę, która może urzec i chwycić widza za serce. Taki statyczny charakter wypływa z samej powieści Orzeszkowej, w której akcja toczy się statycznie i wolno, bez zbędnej dynamiki i sensacji. Narracja prowadzona w adaptacji filmowej raczej zgadza się z tą, która pojawiła się w książce, jednakże niewielkie uchybienia znajduje w scenografii i zdjęciach. Rozumiem, że film ten został nakręcony w zupełnie innych czasach, kiedy możliwości techniki nie były nawet w jednej trzeciej tak zaawansowane, jak dziś, ale jednak w przypadku scenografii, którą zajmował się Kazimierz Rudowicz, to nie o technikę chodzi, ale o dobór krajobrazu i pejzażu do tekstu, jaki mamy w "Nad Niemnem". Przecież w powieści Orzeszkowej opisy przyrody, jaka była w nadniemeńskiej krainie zajmowały sporą ilość miejsca, były dopracowane i niezmiernie szczegółowe, a te pejzaże, które oglądamy w filmie są banalne, pospolite, wcale nie przykuwają wzroku widza swą urodą i pięknem. Druga rzecz to zdjęcia wykonywane przez Tomasza Tarasina, które również nie są doskonałe i nie potrafią oddać niesamowitości i wyjątkowości terenów, którymi tak zachwycała się pisarka.
Mimo, że fabuła filmu jest na ogół wierna swemu literackiemu pierwowzorowi, to jednak występują w ekranizacji pewne elementy z nim rozbieżne, czy też różne. W filmie dosyć pobieżnie i okrojenie potraktowany został na przykład wątek miłości praprzodków Bohatyrowiczów: Jana i Cecylii, którzy dla Orzeszkowej stanowili wielki symbol patriotyzmu, miłości, poświęcenia i kultu pracy. Byli przecież protoplastami tego świetnego rodu, który przyczynił się do zagospodarowania znacznej części ugoru do życia człowieka, i których wnukowie zostali odznaczeni przez samego króla za swe zasługi a ich nazwisko wywodziło się od słowa "bohater", czyli kogoś niezwykłego, wyjątkowego, który zrobił coś wielkiego dla ogółu. To u Kuźmirskiego nie jest tak dokładnie uwypuklone, jak domagała się tego książka i powiem szczerze trochu tego wątku brakuje w tej ekranizacji. Natomiast na pewno nic a nic nie można zarzucić muzyce w filmowej adaptacji "Nad Niemnem", którą na potrzeby tegoż scenariusza skomponował Andrzej Kurylewicz i która znakomicie koreluje z całościowym obrazem, stanowi znakomite tło pokazywanych sytuacji, dopełnia nastrój filmowy.
Ekranizacja powieści Elizy Orzeszkowej powinna zostać obejrzana przez wszystkich Polaków, gdyż przecież dotyczy jednego z naszych sztandarowych dzieł literatury, które traktuje o sile pracy i konieczności patriotyzmu, a więc wartościach, które wciąż są aktualne i ważne a często w dzisiejszych czasach się o nich zapomina. Adaptacja Kuźmińskiego ma być może kilka zaniedbań, ale pomimo to jest warta zobaczenia (choćby dlatego, żeby porównać sobie środki i możliwości techniczne jakie były dostępne parę lat temu, i zastanowić się, jak bardzo można by ten obraz zmienić przy użyciu dzisiejszej technologii). Ekranizacja "Nad Niemnem" mimo to, że zarówno powieść jak i film powstały dawno temu, potrafi dalej wzruszyć, ukazać tę niesamowitość nadniemeńskiego świata, jej nadzwyczajność w stosunku do każdego innego zakątka Polski. Dlatego serdecznie zachęcam do sięgnięcia po ten film!