"Pianista" powstał w oparciu o wspomnienia wybitnego kompozytora Władysława Szpilmana, które zostały wydane pod tytułem "Cudowne ocalenie". Reżyserem filmu jest Roman Polański, człowiek znany i ceniony nie tylko w Polsce, ale i w Europie, a także w Stanach Zjednoczonych. W rolę samego kompozytora wcielił się niezbyt znany do tej pory Adrien Brody, scenariusz napisał R. Harwood, a scenografię stworzył A. Starsky. Zdecydowanym atutem filmu są zdjęcia Marka Edelmana i muzyka, którą skomponował Wojciech Kilar.
Film zyskał rozgłos nie tylko w Polsce, ale i na świecie, choć wydaje mi się, że dużo lepiej rozumiany jest w Europie, która była świadkiem opisywanych wydarzeń, niż w Stanach Zjednoczonych. Obraz został nagrodzony Złota Palmą w Cannes, która nie tylko jest jednym z największych wyróżnień w świecie filmu, ale przez wiele osób uważana jest za cenniejszą od Oskara.
Moja ocena filmu, jak każda inna, będzie ocena subiektywną, tym bardziej że niezmiernie cenię osobę Polańskiego, którego uważam za wspaniałego reżysera.
Kiedy oglądałem ten film, zastanawiałem się, jaki obraz Holocaustu ukaże nam Polański, gdyż wiele osób zdążyło mi przekazać, że jest to dzieło nie tylko o życiu Szpilmana, ale i o zagładzie wszystkich Żydów. Temat ten nigdy specjalnie mnie nie zajmował, ale że posiadam pewną wiedzę historyczną, oraz nie wniósł właściwie nowej wiedzy o tej tragedii. Rzekłabym raczej, że uzupełnił mój obraz całej rzeczywistości wojennej. Holocaust to Zagłada Żydów w Europie dokonana w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę, wspierana w różnym stopniu przez państwa sojusznicze(Encyklopedia Gazety Wyborczej, tom 6, s. 526). Głównym celem Zagłady było wyniszczenie całego narodu żydowskiego, którego przedstawiciele także w okupowanej Polsce podejmowali wszelkie próby ocalenia siebie i swoich najbliższych. "Pianista" doskonale ukazuje walkę głównego bohatera o przeżycie. Polański, podobnie jak Szpilman jest Żydem i w dodatku artystą. Historia opowiedziana w tym filmie może więc być historią ludzi bliskich reżyserowi. Wydaje mi się, że kompozytorowi w przetrwaniu pomógł także talent. Możliwe, że umiejętność gry na pianinie uratowała mu życie (mam na myśli scenę spotkania z niemieckim oficerem, który ostatecznie prosi Szpilmana o zagranie czegoś na fortepianie). Dzięki temu nie tylko puszcza go wolno, ale także przynosi mu jedzenie.
Obok walki o przeżycie mamy jeszcze problem zwykłej ludzkiej pomocy. Choć wtedy nie było to tak oczywiste, gdyż za pomoc okazaną Żydom można było trafić do obozu, a więc na pewna śmierć. Mimo to Polacy podejmowali ryzyko i chronili swoich żydowskich przyjaciół. Do takich ludzi możemy zaliczyć Dorotę i jej męża oraz mężczyznę, w którego mieszkaniu ukrywał się kompozytor podczas Powstania Warszawskiego.
Wcześniej Szpilman trafił do getta warszawskiego, które było największe całej Europie. Choć wcześniej Żydzi i Polacy żyli obok siebie bez wzajemnych antagonizmów, Niemcy postanowili wprowadzić wyraźny podział. Dlatego powstało getto, które bardzo szybko podzieliło się wewnętrznie. Istniały tam grupy kolaborujące z okupantem, bandy, żerujące na krzywdzie innych Żydów. Mieszkańcy getta byli traktowani przez Niemców gorzej niż zwierzęta, zmuszano ich do nieludzkiej pracy, karano bez powodu i bez powodu zabijano. Z getta udało mu się wydostać dzięki pomocy dawnego kolegi, który pociągnął go za rękaw w czasie wypełniania przez ludność żydowską pociągów, które miały jechać do obozów koncentracyjnych. Dzięki staremu przyjacielowi udało mu się wydostać z getta, powrócić do "normalnego" świata za murem.
Jednak Żydzi nie zawsze mogli liczyć na pomoc Polaków, którzy często uchylali się od pomocy, gdyż się bali. Niektórzy postanawiali zarobić na krzywdzie innych, jak pracownik Polskiego Radia, który zabierał dla siebie pieniądze przeznaczone na jedzenie i ubranie dla Władysława Szpilmana.
Mimo to, najbardziej zaskakujący dla mnie był fakt, że nazista, żołnierz, kapitan armii niemieckiej pomógł Żydowi. Tym człowiekiem był Wilm Hosempfeld, o którym już wcześniej wspomniałem. Ludzie odruchy okazały się u niego silniejsze od rozkazu wydanego przez samego Hitlera. Dla niego ważniejszy okazał się człowiek i jego talent. Dopiero ten film pokazał mi, że wśród nazistów także znajdowali się ludzie czujący i myślący. Wcześniej trudno było mi sobie wyobrazić dobrego żołnierza niemieckiego. Okazało się, że nie można myśleć stereotypami...
Teraz troszkę o tym, co mi się nie podobało. Po pierwsze nie przypadła mi do gustu zbyt długa, moim zdaniem, scena gry na fortepianie przy spotkaniu z Hosempfeldem. Uważam, że była monotonna i nie wniosła wiele do filmu jako całości. Druga rzeczą, która mi się nie podobała jest pojawienie się na ekranie Katarzyny Figury, gdyż nie lubię jej jako aktorki.
Polański niejednokrotnie podkreślał, że "Pianista" jest polskim filmem. Patrząc na obsadę i ludzie pracujących przy jego powstawaniu można w to wątpić. Krytycy zarzucają mu, że w polskim filmie grają właściwie tylko amerykańscy aktorzy (spośród Polaków możemy wymienić m. in. Figurę, Pieczyńskiego, Żebrowskiego), a my, idąc do kina, musimy czytać tłumaczenie. Co, poza tym, o historii Polski wiedzą Amerykanie? Skoro jednak Polański uważa, że to polski film, to może jednak powinniśmy mu zaufać. Mnie samemu wydaje się, że w polskim filmie chodzi nie tyle o obsadę, co o uczucia, przesłanie, jakie chce nam przekazać reżyser.
Uważam "Pianistę" za bardzo dobry obraz filmowy, ukazujący walkę o przetrwanie w czasie II wojny światowej. A wszystkie zarzuty kierowane pod adresem reżysera są moim zdaniem bezpodstawne. Polański, przygotowując się do realizacji tego filmu, musiał zmierzyć się nie tylko z okrutne historią Europy, ale i z historią własną. Film był niewątpliwie powrotem do czasów dzieciństwa, do historii trudnej i miejscami bolesnej. Jestem pewny, że będę bardzo namawiał moich znajomych do obejrzenia tego filmu.