Najwybitniejszy polski humanista, czyli Jan Kochanowski i żyjący trzy wieki później niedoceniony za życia Cyprian Kamil Norwid w swoich tekstach podejmują m.in. tematykę sławy i życia ludzi wybitnych. "Pieśń XXIV" Jana z Czarnolasu ukazała się po raz pierwszy w zbiorze "Pieśni" wydanym w drukarni Jana Januszewskiego dwa lata po śmierci autora, czyli w 1586 roku. Podmiot liryczny, którego czytelnik może utożsamiać z poetą, przedstawia swoje refleksje na temat sztuki oraz życia i śmierci artysty. Uważa on, że jednostki wybitne posiadają podwójną naturę. Z jednej strony są ludźmi śmiertelnymi, a z drugiej poetami, których twórczość zapewnia im nieśmiertelność. Z tego też powodu śmierć nie jest im straszna, gdyż de facto stanowi ona jedynie moment uwolnienia się tej drugiej natury i przybrania przez nią postaci ptaka. Umiera wówczas tylko ciało, ziemska powłoka poety, natomiast duch ulatuje w przestworza i unosi się ponad ludźmi. Na dowód tego Kochanowski mówi:

"[…] nie umrę ani mię czarnymi

Styka niewesoła zamknie odnogami swymi".

To właśnie pozostałe po nim wiersze i inne utwory zapewnią mu życie wieczne i pamięć u potomnych. Będzie nadal żył na kartach swoich książek. Jest również przekonany o tym, że jego sława wyjdzie daleko poza granice jego państwa. Wie, że będą go wspominać nie tylko Polacy, ale także inne narody. Bez problemu można tutaj zauważyć nawiązanie do horacjańskiego toposu "exegi monumentum", czyli "nie wszystek umrę". Rzymski poeta, Horacy, także uważał, jak pamiętamy, że wybudował sobie za życia "pomnik trwalszy niż ze spiżu", pomnik, którym są jego dzieła.

W ostatniej strofie Jan Kochanowski przywołuje wizję własnego pogrzebu.

"Niech przy próżnym pogrzebie żadne narzekanie,

Żaden lament nie będzie ani uskarżanie;

Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,

I głosów żałobliwych ołtarzów śpiewanych".

Nie chce on żadnych ceremonii i obrzędów, śpiewania nad jego trumną żadnych pieśni pogrzebowych i lamentów, gdyż uważa, że nie ma to sensu, ponieważ wszystko to związane będzie tylko z jego ciałem, a nie z duszą. Dla niego ważniejszą rzeczą jest pamięć i pozostanie w sercach potomnych niż pożegnanie jego ciała. W "Pieśni XXIV" poeta czarnoleski wyraża świadomość posiadania ogromnego talentu, który zapewni mu sławę i poczesne miejsce pośród najwybitniejszych polskich twórców.

Powstały kilka wieków później wiersz Cypriana Kamila Norwida, Pt. "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie…" także podejmuje problemy postrzegania jednostki wybitnej przez społeczeństwo. Późnoromantyczny poeta robi to jednak inaczej niż Jan Kochanowski. Wspomniany utwór został napisany w styczniu 1856 roku okazji sprowadzenia do Paryża prochów zmarłego 26 listopada 1855 roku w Stambule Adama Mickiewicza. To wydarzenie stało się punktem wyjścia do rozważań na temat niedoceniania ludzi wybitnych przez współczesnych im ludzi. Norwid przywołuje szereg przykładów wielkich bohaterów, którzy byli źle traktowani przez ludzkość. I tak, wspomina skazanego na śmierć przez otrucie cykutą Sokratesa, wygnanego z Florencji Dantego Alighierego, więzionego Krzysztofa Kolumba, któremu po śmierci utworzono aż trzy groby, czy też Tadeusza Kościuszkę i Napoleona Bonapartego, którym nawet po śmierci nie dano spocząć w spokoju. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że - jak zauważa poeta - za życia byli oni za swoje poglądy i czyny spychani na margines, lekceważeni i niezrozumiali przez innych, natomiast po śmierci nagle dostrzeżono ich zasługi i zaczęto oddawać im spóźniony hołd oraz głosić ich sławę. Wówczas ich prochy przenoszono z miejsca na miejsce, sypano też symboliczne groby, stawiano pomniki, wszystko w celu pokazania, że każde z tych miejsc, w jakiś sposób łączyło się z danym bohaterem.

Pierwszą część tego utworu kończy bezpośredni zwrot do Adama Mickiewicza. Norwid przewiduje, że w jego przypadku też nie będzie inaczej, że jego zasługi i wyjątkowy talent także docenią dopiero przyszłe pokolenia:

"A lać ci będą łzy potęgi drugiej

Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć…

Każdego z takich jak Ty świat nie może

Od razu przyjąć na spokojne łoże.

I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem […]".

Taka już jest prawidłowość historyczna i nikt tego nie zmieni, bowiem jednostki wybitne zawsze wyprzedzają swoją epokę i nie mogą odnaleźć się w czasach, w których przyszło im żyć. Tak było w przeszłości i tak będzie w przyszłości. Czas pokazał, że Mickiewicza spotkało to, co Norwid przewidział. W 1856 roku pochowano go na cmentarzu w Montmorency, natomiast w 1890 roku sprowadzono jego prochy na Wawel.

Analizując wiersz romantycznego poety, którego notabene wielki talent także odkryto dopiero po kilkudziesięciu latach od jego śmierci, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną charakterystyczną rzecz. Wspominając wybitnych bohaterów Cyprian Kamil Norwid buduje luźne pytania retoryczne i stosuje zabieg powtarzania struktur składowych. Natomiast część druga i trzecia ma charakter wyraźnie refleksyjny.

Interpretując przywołane utwory Kochanowskiego i Norwida, można zauważyć, jak różne spojrzenia na tę samą sprawę mają obaj poeci. Dla renesansowego humanisty oczywista jest jego wielkość i posiadanie ogromnego talentu, który po śmierci zapewni mu sławę i pamięć potomnych. Natomiast dla romantycznego poety nie jest to już takie pewne. Ma on wątpliwości, co do chwały i sławy jednostki utalentowanej, nawet po śmierci. Uważa, że pokaże to dopiero czas. Wie jednak, że w ostateczności i tak odniesie ona zwycięstwo, bo "człowiek jeden zwycięży i wygra. Wygra często po wiekach, ale wygra". Tak pisał kilka lat później w jednym ze swoich listów do przyjaciół.