Władza jest w pierwszej kolejności kojarzona z siłą. Aby władzę uzyskać należy mieć właśnie siłę, która sprawi, że inni nam zaufają, dostrzegą w nas dobrego władcę. Władza może być formalna i nieformalna. Formalna jest wtedy gdy myślimy o tytułowanym władcy: prezydencie, królu, kanclerzu. Nieformalna władza to oddziaływanie a innych, wpływ jaki ktoś posiada na swoje środowisko. Władza niesie za sobą wiele wspaniałych możliwości: mając ją można pomagać innym, wspierać ważne inicjatywy, rozwijać się samemu, poznawać świat. Jednocześnie władza może oznaczać zło: jej nadużywanie do prywatnych, nie zawsze uczciwych celów, wykorzystywanie innych. Sama droga do władzy też jest wielkim moralnym wyzwaniem: nie wszyscy potrafią dojść do niej uczciwie, istnieją ludzie, którzy dla niej nie zawahają się na nieetyczne postępowanie, na grzech i ciężkie zbrodnie. W końcu władza oznacza zaszczyty i honory jakich nie doznaje szary człowiek, one również stanowią wielką pokusę. Nie każdy dąży do władzy mając na uwadze dobro ogółu, czasem pragnie się władzy dla siebie i własnych zachcianek. Władza z pewnością jest sama w sobie zaszczytem. Zdobywają ją wybrani. Jest więc czymś, co wymaga wielkiej determinacji oraz siły powiązanej z inteligencją i niezłomnym charakterem.

Czy ludzie potrzebują aby nimi rządzono? Wydaje mi się, że tak. Władza, choć ma tak wiele negatywnych aspektów i niesie za sobą wielkie ryzyko, jest czymś co organizuje życie społeczeństw. To od władzy pochodzą prawa, ona ma kontrolę na funkcjonowaniem państwa, danego środowiska, firmy, rodziny. Do tego władza zapewnia ochronę: dba o swoich podwładnych i o ich interesy. Bez takiego nadzoru i opieki zwyciężyłby chaos: ludzie muszą mieć wyznaczone jakieś normy, odgórne przepisy, inaczej nie radzą sobie. Wtedy każdy walczyłby o swoje dobro bez zważania na innych. Nie potrafiono by się pogodzić i żyć wspólnie w jednym społeczeństwie. Można sobie jeszcze jakoś wyobrazić funkcjonowanie niewielkiej gromady ludzkiej bez jednego władcy, ale nie sposób wyobrazić sobie państwa bez władcy. Nawet jeśli jego faktyczna władza wcale nie jest tak szeroka, to jednak potrzebny jest narodowi ktoś, go reprezentuje na zewnątrz i kto jest autorytetem.

Losy władców oglądamy od początków istnienia ludzkości. Poddajemy ocenie ich postępowanie, ich decyzje, ich prawa. Patrzymy na ile można określić czas ich rządów w sposób pozytywny, a na ile negatywny. Historia dostarcza nam różnych przykładów postaci rządzących: jedni byli wspaniałymi władcami, którzy doprowadzili swe kraje do rozkwitu, inni byli tyranami, despotami, którzy swą władzę opierali tylko i wyłącznie na sile i terrorze.

Jednak nie tylko historia przedstawia nam różne portrety władców - czyni to też literatura, a nawet czyni to w sposób ciekawszy, bo pisarz może sobie pozwolić na większą wyobraźnię i dramatyzację swojej opowieści. Literackie historie o rządzących mogą być wskazówką dla rzeczywistych rządzących.

W biblijnych historiach odnajdujemy wiele opowieści o władzy. Przykładami biblijnych władców są Dawid oraz Salomon. Dawid zyskał sławę stając do walki z Goliatem i pokonując go. Nagrodę stanowiło małżeństwo z córką króla. Dawid jednak szybko stracił sympatię u swego władcy, bo zauważono że naród więcej pieśni śpiewa o nim, nie o władcy. Zazdrosny król chciał nawet zabić Dawida, ten jednak został w porę ostrzeżony. Po śmierci króla Dawid został władcą, gdyż był pomazańcem. Był bardzo dobrym troszczącym się o swój lud władcą. Jego wielką zasługą było zjednoczenie izraelskiego społeczeństwa. Jest on dla narodu żydowskiego doskonałego władcy. Sprowadził też do Jerozolimy Arkę Przymierza. Biblia określa go też jako wielkiego poetę. Jego synem był Salomon. Zasłynął jako budowniczy pierwszej świątyni jerozolimskiej. Znany był ze swej wielkiej mądrości - powstało nawet przysłowie "salomonowa mądrość", oznaczające umysł o dużej inteligencji. Do tego przykładał sporą wagę do rozwoju kulturalnego i gospodarczego swego narodu.

W literaturze starożytnej też mamy wiele portretów władców. Jednym z nich jest Kreon z antycznego dramatu Sofoklesa pod tytułem Antygona. Stara się on z pewnością postępować słusznie: chce budować silny autorytet dlatego zakazuje pochówku brata Antygony gdyż uważa go za zdrajcę. Nie spodziewał się jednak czynu na jaki zdecydowała się Antygona - zlekceważyła ona jego królewski rozkaz i symbolicznie pochowała swojego brata. Kreon wydał na nią wyrok śmierci, nie było ważne dla niego nawet uczucie jakim Antygonę darzył jego syn, liczyła się tylko siła królewskiej władzy. Kreon nie chce się wycofać z podjętej decyzji, uważa, że lud oczekuje stabilnego i zdecydowanego władcy. Jednak lud solidaryzuje się z Antygoną. Podchodzi on zbyt surowy i wymagający sposób do rządzenia. Jednocześnie lekceważy prawo, które obowiązuje od wieków, prawo istotne dla swego narodu. Wszystko to, aby budować silną władzę. Jednak jego działania sprowadziły na niego wielką tragedię: samobójczą śmierć swego syna i żony. Sofokles zdaje się nauczać, że władza, która pochodzi od człowieka nie może ograniczać ani przekreślać praw pochodzących od bogów oraz nie może skreślać praw stosowanych przez społeczeństwa.

Już starożytni królowie wykorzystywali władzę do swoich prywatnych celów. Przykładem tego jest choćby historia wojny trojańskiej. Jan Kochanowski nawiązuje do tej opowieści w swym dramacie Odprawa posłów greckich. Postać króla Priama jest ukazana jako słaba i niezdolna podjąć ostatecznej decyzji. Jest uzależniony do innych, łatwo na niego wpłynąć. Z kolei Aleksander postępuje całkowicie w egoistyczny sposób. Kochanowski przedstawia czytelnikom naukę na temat władzy i rządzenia państwem, oto jak zwraca się do władców:

Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi

Z którego macie nie tak swe własne rzeczy,

Jako wszystek ludzki mieć rodzaj na pieczy.

Kochanowski wskazuje więc boskie pochodzenie władzy oraz obowiązki wypływające z tego faktu: służyć dla dobra ludzki. Naucza też, że losy państwa zależą od rządzących, jeśli oni działają dla własnych interesów - państwo upadnie.

Wielką rozprawą o władaniu oraz o zdobywaniu władzy jest dramat Makbet Szekspira. Tytułowemu bohaterowi wiedźmy przepowiadają władzę, gdy spełniają się pierwsze przepowiednie Makbet dodatkowo podjudzany przez swoją żoną decyduje się na zabójstwo. Potem następują kolejne zbrodnie, jednak każda następna przychodzi w coraz prostszy sposób. Władza staje się więc jego wielką chorą ambicją, którą zdecydowanie realizuje jednak czyni to w sposób niemoralny. Przeistacza się z czasem w despotę, tyrana, bezwzględnego władcę. Czy tak zdobyta władza może być długo utrzymana? Szekspir mówi, że nie - Makbet ponosi śmierć.

Konrad Wallenrod jest bohaterem, który zdobywa władzę dla swoich prywatnych celów, jednocześnie te jego cele są celami jego narodu, który znajduje się pod uciskiem. Konrad zostaje więc przywódcą zakonu, który ciemięży jego lud, po czym doprowadza do jego klęski. Dramatem Konrada jest jego sytuacja: wybiera między dobrem rodzinnym a dobrem narodu. Jednak jako władca zawodzi ludzi, którymi dowodzi. To też jest tragiczna sytuacja. Zakon mu ufa, ludzie walczą dla Konrada, a on prowadzi ich na śmierć. W takiej sytuacji władza wcale nie była prywatną ambicją postaci, ale była sposobem na osiągnięcie celu.

Mickiewicz ukazuje też inną postać dążącą do władzy. Konrad - bohater III części Dziadów pragnie władzy nad ludźmi, nad duszami. Konrad jest bardzo dumny i pyszny. Odrzuca dotychczasowych proroków i poetów - siebie uważa za lepszego. Stawia się na równi z władcą świata - na równi z Bogiem. Jednak władzy chce po to, aby pomóc swemu narodowi, który jest poddany wielkim cierpieniom. Nie działa więc z pobudek egoistycznych, ale z drugiej strony działa w sposób bardzo dumny oraz ma despotyczne pragnienia, mówi bowiem o ludziach, którzy mieliby być jego poddanymi: jeżeli się sprzeciwią niechaj zginą i przepadną. Ostatecznie Konrad nie otrzymuje władania nad duszami oraz odpowiedzi na nurtujące go pytanie: dlaczego jego naród cierpi - właśnie przez swą pychę.

Władza często powoduje sprzeciw wyrażony w formie rewolucji. Taki obraz przedstawia nam Krasiński w Nie-boskiej komedii". Są tu pokazane walki o władzę między rewolucjonistami a arystokracją. Sama rewolucja ukazana jest jako niszcząca siła, zmiatająca na swej drodze wszystko. Rewolucjoniści to motłoch, który występuje przeciwko Bogom, królom i panom. Rewolucja jest totalna rozniecona przez ludzi którzy kierują się przyziemnymi pobudkami. Tak naprawdę nie ma ona żadnych wyższych idei, tym co kieruje rewolucjonistami jest zemsta. Autor przekazuje nam naukę, że w rzeczywistości nie ma dobrych rewolucji: są one krwawe i pociągają za sobą wiele ofiar, a rewolucjoniści chcą po prostu władzy.

Człowiekiem, która poniósł totalną klęskę jako władca (a dodatkowo poniósł porażkę w życiu osobistym) jest Zenon Ziembiewicz - bohater powieści Zofii Nałkowskiej Granica. Marzył on o karierze, miał też ideały: chciał poprawić los robotników, los biedniejszych. Jak wyglądała droga jego kariery? Najpierw ukończył studia. Jednak już wtedy wplątał się w układy: aby zakończyć zagraniczne nauki musiał współpracować z Czechlińsksim i jego pismem "Niwą". Dzięki zarobionym tam pieniądzom opłacił studia. Potem stał się redaktorem tej gazety. Nie zbyt mu to odpowiadało, jednak miał poczucie jakiegoś długu wobec Czechlińskiego, nie potrafił się wycofać. Do tego wplątał się też w znajomości z innymi ludźmi, których poglądy nie odpowiadały mu. W końcu zaproponowano mu urząd prezydenta miasta. Zenon przyjął oczywiście tę propozycję. Liczył, że teraz w końcu uda mu się zrealizować, to o czym kiedyś marzył. Rozpoczął nawet budowę osiedla robotniczego. Jednak inwestycja ta nie podobała się jego współpracownikom i cofnięto pieniądze na budowę. W końcu Ziembiewicz podczas zamieszek wydaje rozkaz strzelania do robotników. Jednocześnie załamało mu się jego życie osobiste: doprowadzona do załamania nerwowego była kochanka, nie mogąc znieść ciężaru dawnej decyzji o usunięciu ciąży oblewa go kwasem. Ziembiewicz nie ma siły i nie może sprostać sytuacji - popełnia samobójstwo. Jego klęska jest totalna. W swym rządzeniu nie był wierny sobie, nie miał siły aby doprowadzić wyznawane idee do końca, ugiął się pod ciężarem innych ludzi. Był słaby.

Poeta również może zabrać głos w dyskusji na temat władzy. Czesław Miłosz w utworze Który skrzywdziłeś pisze:

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili

Cnotę i mądrość tobie przypisując,

Złote medale na twoją cześć kując,

Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta

Możesz go zabić - narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy.

Ludzie współcześni mogą się bać, mogą być zaślepieni, nie wiedzieć wszystkiego. Jednak jest ktoś, kto obserwuje, kto może potem dać świadectwo tyrani - to poeta. Żaden despota nie może być bezpieczny. Poeta ma odwagę i siłę by się sprzeciwić. Władza to siła, ale poezja to siła równie wielka, jeśli nie większa - władza przemija, a poezja jest wieczna.

Historia pokazuje nam jednak że i zwykli ludzie pamiętają tyranię. Każdy wie, kim był Lenin, Stalin, Hitler, Castro. Myślę, że ludzie mają w sobie pierwiastek jakiegoś zła, które ujawnia się pod wpływem władzy. Władza ma w sobie coś, co ludzi mających pewne predyspozycje zaraża złem, powoduje, że zdolni są do takich okrucieństw jak obozy koncentracyjne. Do tego tyrania wpływa nie tylko na władcę ale przede wszystkim na ludzi: to im robi się pranie mózgu, to oni żyją w strachu i upodleniu, oni boją się siebie nawzajem, bo każdy może na nich donieść, a błahostka może stać się przyczyną więzienia na kilka lat. Fascynujące jest to, że tyrani znani przed okresem władzy, określani byli jako "spokojni i nie wyróżniający się z tłumu", a nawet pospolici. Tak był określany na przykład Hitler. A gdy zyskał władzę kochały się w nim setki kobiet.

Wydaje mi się, że głównym ryzykiem władzy są pieniądze i korzyści - dla nich nawet szlachetni zmieniają się nie do poznania. Zaślepia ich możliwość polepszenia swego życia, zapominają o rzeczywistym znaczeniu władzy: jest dla innych, dla ludu, nie dla jednostki.

Miniony wiek był świadkiem wielu potwornych wydarzeń, w tym wielu strasznych tyranii. Systemu totalitarne opierają się na autorytecie, jednocześnie działają gdyż ludzie zostali poddani odpowiedniej obróbce: cała władza to doskonale zaplanowany mechanizm. Ludzie są jak trybiki w maszynie: każdy został odpowiednio dopasowany do dobrego dla niego miejsca. I każdy może być kimś ważnym w tym systemie. Jurgen Stroop na przykład był wykonawcą likwidacji warszawskiego getta. Był ważny, zrobił wielką karierę, a jednocześnie był doskonale wychowany do tej funkcji. Wpłynęła na niego tradycja i kultura, został odpowiednio przygotowany. Był dla Rzeszy w stanie zrobić wszystko. Jest przede wszystkim wykonawcą rozkazów, nie waha się, nie zastanawia, tylko działa tak jak mu nakazują. Stroop spowodował śmierć tysięcy osób, a jednak nie mówi o tym tak, aby można sądzić, że czuje się winny czy w jakiś sposób odpowiedzialny: kazano mu więc zrobił. Jego sylwetkę przedstawia nam Kazimierz Moczarski w Rozmowach z katem.

Również ludzie pracujący w obozach koncentracyjnych byli odpowiednio wybrani. Oni też wypełniali rozkazy, a widok śmierci niewinnych czy nawet strzelanie do wynędzniałych bezbronnych ludzi przychodziło im z łatwością. Potrafili prześcigać się w okrucieństwach. Byli całkowicie pozbawieni serca. Oni mieli władzę, wprawdzie nie nad narodem, państwem, ale nad grupką osób. Nawet tak mała dawka władzy potrafi zmienić człowieka w bezlitosne zwierzę. Ale również ofiary potrafią być okrutne wobec siebie: wśród ofiar też jest hierarchia i też jest jakaś władza. Przykładem tego typu okrucieństwa jest postępowanie z kobietami ukazane w Innym świecie Gustawa Herlinga - Grudzińskiego.

Mechanizmy władzy pokazuje powieść George'a Orwella Folwark zwierzęcy. Dosłownie jest to opowieść o zwierzętach źle traktowanych przez swojego właściciela, które buntują się i zdobywają folwark. Początkowo wszystkie zwierzęta są równe, jednak czas pokazuje że nie tak łatwo oprzeć pokusie władzy i przywilejów. Początkowo wspaniałe hasła zmieniają się, ulegają odkształceniu. Do tego taka władza bezwzględnie wykorzystuje innych, w największym stopniu tych, którzy wierzą jeszcze w początkowo piękne idee.

Ciekawym spojrzeniem na problem jest inna powieść Orwella Rok 1984. Jest to anty-utopia czyli utwór przedstawiający jakieś społeczeństwo (najczęściej społeczeństwo przyszłości), które funkcjonuje w jakimś systemie, przedstawia się środowisko, państwo, naród, które żyją w całkowitym ograniczeniu wolności. Jest to przeciwieństwo utopii, bowiem ukazany doskonały porządek opiera się na złych prawach. Książka ta była opublikowana w 1949 roku, a więc tytułowa data jest w sumie tak daleką przyszłością. Dla autora impulsem było zetknięcie się z systemem komunistycznym. Powieść ukazuje Londyn podporządkowany władzy. Wszyscy są cały czas kontrolowani. Piękne hasła nie mają tu żadnej realizacji, bo oto na przykład Ministerstwo Pokoju zajmuje się działaniami wojennymi, a Ministerstwo Miłości to odpowiednik NKWD, Ministerstwo Obfitości ciągle obniża racje żywieniowe i w końcu Ministerstwo Prawdy prowadzi nieustanną propagandę, która z prawdą nie ma nic wspólnego. Głównym bohaterem jest właśnie pracownik tego ministerstwa - Winston, który stara się zrozumieć, dojść do prawdy, zastanawia się czy to co robi ma jakieś znaczenie.

Powieść tę rozumiano bardzo różnie. Niektórzy twierdzili, że autor chce udowodnić jak można zniszczyć każdą ideologię, inni, że ostrzega przed totalitaryzmem.

Niestety smutną prawdą jest fakt, że aby taki despotyczny system funkcjonował muszą się mu poddać ludzie. To oni go tworzą, choć tak bardzo ten system ich krzywdzi i deprawuje. Jednak trudno zorientować się kiedy piękna idea przekształca się w zbrodniczy mechanizm. Ludzie nie zawsze mają wyostrzony zmysł obserwacyjny, trudno dostrzec, że jesteśmy poddawani kłamliwej propagandzie.

Chyba każdy kraj doświadczył takiego strasznego dla człowieka systemu sprawowania władzy. I chyba przed każdym krajem stoi takie zagrożenie. Osoba, która ma predyspozycje do tyranii może nie opanować swych żądzy na czas, tyran przecież nie musi być od razu widoczny w człowieku - to władza może dać impuls do zmiany sposobu myślenia i działania. Dać ponieść się władzy i możliwościom jakie ona niesie jest bardzo łatwo. Łatwo też popaść w spór między zapędami sprawującego rządy, a ludem lub poszczególnymi jednostkami. Oczywiste jest, że nigdy nie będzie sytuacji, że wszyscy będą zadowoleni, jednak władca powinien dążyć do usatysfakcjonowania jak największej liczby obywateli. Musi więc być człowiekiem mądrym oraz chętnym do prowadzenia rozmów z różnymi grupami ludzi. Taka otwartość to niestety rzadkość wśród polityków, którzy najczęściej zaciekle bronią swoich racji, nie chcąc w ogółem wysłuchać innych. Jednocześnie dobry władca to taki, który potrafi czytać naukę z przeszłości, aby nie powtarzać pewnych negatywnych schematów.

Współczesna historia pokazuje nam że dyktatury nadal istnieją, przykładem może być Chińska Republika Ludowa za czasów "Przewodniczącego" Mao, zwanego też "Wielkim Wodzem".

Seria zamachów terrorystycznych z dnia 11 września 2001, których dokonano na terenie Stanów Zjednoczonych (na budynki World Trade Center oraz Pentagonu) pokazuje do czego zdolni są w XXI wieku ludzie, którzy posiadają władzę, mają chore idee, a do tego słucha ich rozkazów tysiące ludzi - bo to przecież nie przywódcy poświęcają swoje życie doprowadzając atak do skutku, a wyszkoleni w tym celu ludzie - samobójcy i mordercy jednocześnie. Władza szerzy swoje fanatyczne hasła, czyni z ludzi maszyny do zabijania, sprawia, że dla sprawy nie ma nic znaczenia, nawet ludzkie życie… Terroryzm jest straszliwym narzędziem w rękach szaleńców - dotyka ludzi niewinnych, nie tych którzy wydają rozkazy, nie tych, którzy rządzą, ale właśnie szarych obywateli. Terroryści dążą do zastraszenia władzy innych krajów, aby w ten sposób wymusić pewne decyzje.

Literatura częściej pokazuje władców strasznych, złych, despotów niż ludzi mądrych i sprawiedliwych. Jednak chyba dlatego, że dla artysty taka kreacja jest ciekawsza, dobry władca wydaje się być nieco mdłym tematem. Jednak i takie postacie się przecież pojawiają. Szkoda, że nie częściej. Na podstawie powyższych rozważań dochodzę do wniosku, że władza ma tyle oblicz, ilu jest rządzących. Natomiast bardzo łatwo ulec pokusom, z którymi władza się wiąże. Oczywiste jest, że nie ma doskonałych królów, prezydentów czy przywódców, tak samo jako oczywiste jest, że zawsze będzie jakaś grupa społeczna, której dana władza się nie podoba. Jednak władca musi słuchać wszystkich, aby jak najlepiej sprawować otrzymaną władzę. Można zastanawiać się, co jest takiego fascynującego we władzy, że ludzie zdolni są całkowicie się dla niej zaprzedać? Czy władza jest jak narkotyk? Nie sądzę, aby istniała wyczerpująca odpowiedź na to pytanie…