Jednostki genialne posiadają cechy, których trudno by szukać u tak zwanych zwykłych śmiertelników. Faktem jest, że wiele osób mogłoby być geniuszami, gdyby tylko potrafiły wykorzystać drzemiący w nich potencjał. Często nadzwyczajne zdolności są ukryte pod powłoką przeciętności, a obdarzony nimi człowiek niczym specjalnym się nie wyróżnia. Niestety - najczęściej pragną sławy ci, którym Bóg odmówił talentu i elementarnej wiedzy, o czym świadczy chociażby przypadek zespołu Ich Troje. Ludzie pokroju Michała Wiśniewskiego to koszmarne beztalencia, które roszczą sobie prawo do popularności i związanych z nimi korzyści finansowych. Najsmutniejsze jest to, że tak wielu naszych rodaków zachwyca się tego rodzaju gwiazdorami, co świadczy o ich niskiej kulturze i daleko posuniętym konformizmie. Nie warto jednak marnować czasu na pisanie o tych, którzy na to nie zasługują. Zajmijmy się zatem prawdziwymi geniuszami, czyli ludźmi obdarzonymi niezwykłą zdolnością twórczą, wyjątkowo utalentowanymi w jakiejś dziedzinie. Zagadnienie geniuszu nieobce było twórcom literackim, o czym świadczy "Pieśń XXIV" Jana Kochanowskiego oraz wiersz pod tytułem "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie..." Cypriana Kamila Norwida.
Pieśń Jana Kochanowskiego jest utrzymana w podniosłym tonie, co z kolei wpływa na jej patetyczną wymowę. Z pewnością tekst "Pieśni XXIV" oddziałuje na odbiorcę, sprawiając, że odnosi on wrażenie obcowania z prawdziwym dziełem sztuki poetyckiej. Stosowanie licznych epitetów ("niezwykłym i nie leda piórem opatrzony", "Bosfor huczny") dodatkowo wzmaga pracę naszej wyobraźni, w wyniku czego przeżywamy prawdziwą rozkosz płynącą z obcowania z tym utworem. Nie bez znaczenia są także zastosowane w wierszu inwersje, czyli innymi słowy szyk przestawny zdania, co świadczy o wielkim kunszcie Jana z Czarnolasu. "Mój Myszkowski" - pisze poeta. Apostrofa ta jest dowodem uznania dla biskupa Piotra Myszkowskiego - mecenasa poety. "Pieśń XXIV" ma budowę stroficzną, jest zbudowana z pięciu strof, w których mamy do czynienia z rymami parzystymi.
Podmiotem lirycznym "Pieśni XXIV" jest obdarzony niezwykłym talentem poeta. W utworze został dokonany podział na dwie natury. Pierwsza z nich, ludzka, stawia twórcę wśród innych osób, zmuszając go do przeciętnego, zwyczajnego życia. Istnieje jednak coś, co wyróżnia artystę z tłumu zwykłych obywateli. Tym czymś jest jego druga natura. Artysta przyrównuje siebie do ptaka, który unosi się nad ziemią i z góry spogląda na świat. Podwójna natura poety czyni go indywidualnością. Pozostawione przez niego dzieła są najtrwalszym pomnikiem, o jakim większość ludzi może jedynie marzyć. Poeta "nie wszystek umiera", ponieważ rozkładowi ulega tylko jego ciało, natomiast dzieła i sława na zawsze pozostają w pamięci ("O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie"). Wybitna twórczość zawsze się obroni. Poeta nie życzy sobie łez wzruszenia na jego pogrzebie, gdyż tak naprawdę będzie żył wiecznie w pamięci potomnych. To właśnie odróżnia poetę od innych ludzi.
Cyprian Kamil Norwid ukazuje zagadnienie geniuszu i sławy w nieco inny sposób. W wierszu pod tytułem "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie..." twierdzi, że ludzie wybitni umierają niedocenieni i zapomniani przez współczesnych. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie rozumieją prekursorów nowych kierunków, a wolą zachwycać się tym, co jest im dobrze znane. Wyprzedzanie epoki nie jest mile widziane nawet dziś, w dwudziestym pierwszym wieku. Nowatorstwo artystów jest zazwyczaj doceniane przez następne pokolenia. I tak na przykład Sokrates został zmuszony do wypicia napoju z cykuty, a dopiero później postawiono mu pomnik. Dantego Alighieri wygnano z Florencji. Prochy Krzysztofa Kolumba odbyły wędrówkę od Sewilli, przez San Domingo, do Hawany. Symboliczny grób Tadeusza Kościuszki jest umiejscowiony w Solurze (Solothurn); narodowy bohater musiał długo czekać, zanim jego szczątki złożono w krypcie na Wawelu. Prochy Napoleona Bonapartego podróżowały z Wyspy Świętej Heleny do samego Paryża. Cypriana Kamila Norwida także nie ominął tragiczny los. Był on poetą niedocenianym za życia, a przypomniano sobie o nim dopiero w okresie Młodej Polski. Wszystkiemu winien jest wszechobecny konformizm. Ludzie boją się przyznać, że podoba im się coś innego niż reszcie, bo przecież większość ma rację. Taki jest niestety urok życia w ustroju demokratycznym. Nie wolno się poddawać z powodu odmienności zdania, lecz wytrwale dążyć do osiągnięcia wytyczonego celu. Historia niejednokrotnie pokazała, że geniusz musi poczekać na swoje pięć minut. Najczęściej nie ma go już wśród żywych, kiedy jego twórczość przeżywa renesans.
Wiersz "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie..." składa się z trzech części. Pierwsza część jest zbudowana z sześciu strof trójwersowych, w których odnajdziemy oryginalne przenośnie, a także pytania retoryczne. Warto też przyjrzeć się sposobowi rymowania. Część pierwsza ma charakter opisowy. Jej zadanie polega na ukazaniu czytelnikowi absurdu dotyczącego pośmiertnej popularności genialnych jednostek. Ta część wiersza cechuje się sporą dawką ironii. Druga i trzecia część mają wymowę filozoficzną, są w nich zawarte rozważania dotyczące schyłku ludzkiego życia oraz bycia wybitnym człowiekiem.
Zarówno Jan Kochanowski, jak i Cyprian Kamil Norwid poruszają w swoich utworach problem ludzkiego geniuszu. Obydwaj są zgodni co do tego, że być docenionym to odczuć spełnienie, które jest najwyższą nagrodą dla twórcy. Nie ulega wątpliwości, że dla Jana Kochanowskiego poezja jest rzeczą przyjemną, związaną z poczuciem wyższości. Z kolei dla Cypriana Kamila Norwida poezja to nic innego, jak żmudne zajęcie, które nie zawsze przynosi upragniona sławę. "Pieśń XXIV" ma wydźwięk optymistyczny, czego z kolei nie można powiedzieć o wierszu "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...". Niewątpliwie obydwaj poeci mieli prawo do wyrażenia swojego poglądu na kwestię geniuszu i sławy. Moim zdaniem obydwa utwory są doskonałe pod względem artyzmu. A zatem i Jan Kochanowski, i Cyprian Kamil Norwid mogli powiedzieć o sobie: "Nie wszystek umrę".