Jednym z najważniejszych elementów ludzkiej egzystencji jest niewątpliwie cierpienie. Dlaczego? Dlatego, że będąc negatywną wartością staje się ono, czy raczej chęć jego uniknięcia jednym z podstawowych motorów ludzkiego działania. Człowiek w swoim rozwoju wiele sił umysłowych, duchowych i kulturowych skoncentrował na cierpieniu, na zapobieganiu, na zwalczaniu już zaistniałego bólu. Walka z bólem fizycznym okazała się dosyć łatwa, człowiek wykorzystywał do męczących prac zwierzęta, później zaś skonstruowane przez siebie maszyny. Od samego zarania dziejów rozwija się także główna dziedzina ludzkiej wiedzy, w której wala z bólem stała się priorytetem- medycyna, pojmowana tu jako ogół ludzkich działań, od pierwotnych modłów do bóstw o zdrowie, poprzez ziołolecznictwo, aż po najnowocześniejsze zdobycze medycyny konwencjonalnej. Mimo tych wszystkich zabiegów fizyczne cierpienie ciągle ma do nas dostęp, nie potrafimy wyeliminować ze swojego życia ani chorób, ani bólu, ani śmierci, mimo, że zakres ich władzy udało nam się znacznie ograniczyć. O wiele gorzej rzecz ma się z cierpieniem psychicznym, z bólem rozumianym jako stan umysłu, duszy, serca. Znane dzisiaj środki farmakologiczne jedynie wyłączają świadomość, otępiają zmysły, nie walczą z bólem a jedynie wygaszają w człowieku jego świadomość. Tam, gdzie kończy się ból fizyczny a zaczyna cierpienie psychiczne spotykają się także granice dwóch typów dziedzin- materialnej techniki połączonej medycyną oraz nauk o duszy i umyśle, czyli filozofii i wiary. Ilość miejsca, przemyśleń, dzieł, jakie w dziedzinach duchowych poświecono zagadnieniu cierpienia potwierdza nasze początkowe spostrzeżenie- iż cierpienie, ból są jednymi z najbardziej podstawowych, elementarnych i nieuniknionych składników ludzkiej egzystencji. Filozofia i religia zajmując się cierpieniem stawiały mu różne diagnozy i wprowadzały różne na ból "recepty". Filozofia rozwinęła w swoim wnętrzu wiele prądów i kierunków, jedne z nich, takie jak hedonizm czy epikureizm skupiały się nie tyle na zwalczaniu cierpienia, ile na zdobywaniu przyjemności, która stała się w nich priorytetową wartością ludzkiego życia. Dla nich cierpienie wynikało z samego braku przyjemności. Głębię w sferę bólu wkroczyli już na przykład stoicy, którzy wskazali na jedyny oręż do walki z tym bezwzględnym wrogiem. Uznali, że skoro cierpienie (w rozumieniu psychicznym) jest kwestią uczuć, ducha, afektów które przejmują władzę nad człowiekiem, to walczyć z nim może tylko przeciwieństwo sfery uczuciowej- rozum. Chłodny, racjonalny rozum może zabezpieczyć człowieka przed dopuszczeniem do siebie cierpienia. Stoicy propagowali ćwiczenie hartu ducha, wewnętrznej siły, która ze spokojem pozwoli przyjąć każde cierpienie, każde przeciwieństwo losu. Tak widzieli kwestię cierpienia starożytni. Renesansowa, fascynująca reinterpretacja postawy stoickiej znajduje się w przejmujących, zbudowanych na cierpieniu "Trenach" Jana Kochanowskiego, który odrzucając chłodne, rozumowe przyjmowanie tak wielkiego cierpienia, jakim jest śmierć dziecka stwierdza- "ludzkie cierpienia, ludzkie znoś"- cierpienie przyjmuj po ludzku, a więc dopuść do siebie uczucia, łzy, cierpienie, bo jest ono prawdziwie ludzkie. Nie jest czymś obcym, zewnętrznym, jest nieodłącznym składnikiem ludzkiego życia. Taka postawa charakterystyczna jest już dla chrześcijańskiej, czy nawet judeochrześcijańskiej filozofii wiary, która propaguje pokorę wobec wyroków boskich, zawierzenie się jego opiece i miłosierdziu. Człowiek świata chrześcijańskiego nie walczy z cierpieniem, nie szuka winnych, nie złorzeczy Bogu widząc we wszelkim doświadczeniu boski plan, który dla niego jest niepojęty. To bardzo trudne wymagania, jakie stawia przed człowiekiem wiara. Bo czyż jest coś trudniejszego od zgody na cierpienie? Od pokornego przyjmowania go z rąk Stwórcy? Byłaby więc pokora dodatkowym obciążeniem, trudnością, jaką stawia przed człowiekiem Bóg? Przecież o tym, jak wielkiej siły i wiary wymaga taka postawa świadczy starotestamentowa Księga Hioba- opowieść o ludzkiej egzystencji, na które w równym stopniu składa się radość, szczęście i cierpienie, podobnie jak śmierć jest nieodłącznym elementem życia. Hiob, mieszkaniec miasta Uz był człowiekiem silnie wierzącym, pokornym wobec praw boskich. Stwórca bardzo kochał pokornego swego sługę, z radością patrzył na jego prawość i nagradzał Hioba swoim błogosławieństwem. Hiob rozbudował więc swój majątek do ogromnych rozmiarów, założył liczną i szczęśliwą rodzinę. Nigdy jednak nie zapomniał, komu zawdzięcza swoje szczęście, nigdy nie zaniedbał modlitwy, nigdy nie sprzeniewierzył się nakazom wiary, takim jak posty, modlitwy czy wspieranie uboższych od siebie jałmużną. Jednak pomiędzy Stwórcę i jego stworzenie po raz kolejny wmieszało się zło. Szatan postanowił sprawdzić, czy Hiob zacznie z równą siłą złorzeczyć Panu, jeśli spotka go cierpienie, tak jak teraz wznosi do niego modły, gdy niczego mu nie brakuje. Szatan srodze doświadcza Hioba, odbierając mu majątek, rodzinę, wreszcie zdrowie. Wielu znajomych Hioba szuka w nagłym odwróceniu się jego losu boskiej kary za grzechy, dziwiąc się, że Hiob nie złorzeczy Panu, który tak boleśnie go doświadcza. Hiob jednak posiadał niezachwianą wiarę w boskie miłosierdzie i napominał ludzi i własną żonę, wskazując im na konieczność pokornego przyjmowania wszelkich Jego wyroków- tak pomyślnych dla człowieka, jak i pozornie krzywdzących. Dzięki swojej pokorze Hiob pokonuje Szatana i Bóg, pewien jego wielkiej wiary czyni zadość jego cierpieniom, oddając mu cały majątek, rodzinę, szczęście i zdrowie. Sens tej opowieści jest dwojaki. Po pierwsze, mówi ona, że człowiek nie jest w stanie pojąć planów Boga wobec niego i całej ludzkości, nie może więc tłumaczyć sobie cierpienia jako kary. Hiob niczemu nie zawinił, a cierpienie i tak go nie ominęło. To kolejna ważna nauka- cierpienie nie ma przyczyn w samym człowieku, jest po prostu elementem boskiego planu, naturalnym i nieusuwalnym składnikiem ludzkiej egzystencji. A przedstawione w niej postawa pokory? Czy jest faktycznie dodatkowym obciążeniem dla człowieka, dodatkowym "utrudnieniem" jakie stawia przed nami Bóg doświadczający nas bólem? Wystarczy dokładnie przeczytać dzieje Hioba, aby zrozumieć, że pokora i wiara nie są utrudnieniem, a czymś zupełnie przeciwnym- skuteczną bronią, w jaką uzbraja nas Stwórca w walce z cierpieniem. To pokora i ufność w boskie miłosierdzie pozwalają Hiobowi godnie przejść przez ciężki czas. To one pozwalają mu nie sprzeniewierzyć się prawom boskim, to one wreszcie dają mu jedyną rzecz, która ocala jego duszę. Rzeczą tą, zrodzoną z pokory i ufności w boską sprawiedliwość jest nadzieja. Dzięki niej Hiob wygrywa, dzięki niej odzyskuje swoje szczęście i spokój.