Wojna trojańska, jak każda wojna świata, miał swoich bohaterów. Byli nimi mityczni wodzowie - AchillesHektor. Wydawać by się mogło, że bardzo byli do siebie podobni, jednak szybko ujawniły się cechy odróżniające ich bardzo mocno.

Achilles to syn Peleusa, który był księciem tesalskim, i bardzo pięknej morskiej bogini Tetydy. Achilles to zatem heros, czyli inaczej pół bóg, pół-człowiek. Był bardzo dobrze zbudowanym, ogromnie silnym mężczyzną, ale uroda mógłby konkurować nawet z dziewczętami, taka bowiem była delikatna i kobieca. Jego cechy jednak nie były równie delikatne i zupełnie nie przystawały do charakteru, ponieważ był wojownikiem prawdziwie bezlitosnym, okrutnym, nieczułym, a w czasie walki dodatkowo żądnym krwi i śmierci wroga. Nie musiał obawiać się żadnych ran, gdyż jako dziecko został przez matkę wykąpany w wodach Styksu, co zapewniało mu odporność na ból i rany. Na jego ciele był tylko jeden punkt, na który musiał uważać - była to jego pięta, nie zanurzona w dawnych czasach w wodach rzeki. Stąd więc brała się jego szalona odwaga i wspaniała sława niepokonanego bojownika. Nie był jednak zupełnie pozbawiony uczuć, co można było zaobserwować, kiedy wydał Priamowi ciało zamordowanego przez siebie Hektora, jego syna. Wtedy na twarzy tego okrutnego zabójcy pojawiły się nawet łzy smutku i współczucia. Przez moment Achilles okazał swą dobroć i serce.

Hektor był synem Hekuby i Priama. Równiez był to potężny mężczyzna, ale jego twarz nie była już tak kobieca, jak ta Achillesa. Był wspaniałym, a przede wszystkim uczciwym i prawym przeciwnikiem w boju. Nie bał się zmierzyć z samym słynnym Achillesem i nawet przez moment nie pokazał, że się go lęka. Był spokojny i odważny, kiedy stawał do pojedynku, choć wszyscy mu to odradzali. Walkę z Achillesem uznał za kwestię honoru i sprawdzian swej prawości.

Dla mnie obaj przeciwnicy pełni byli odwagi i męstwa, oraz godni prawdziwego podziwu. Jednak tylko Hektora można naprawdę szanować, pozostał bowiem szlachetnym, czułym i mądrym człowiekiem. Natomiast Achilles był nieustraszony, bo wiedział, że i tak mu nic nie grozi. Nic jednak nie tłumaczy jego strasznego zachowania, czynów i niesłychanej żądzy zniszczenia.