Nie-Boska Komedia - znaczenie tytułu
Tytuł dramatu „Nie-Boska komedia” Zygmunta Krasińskiego stanowi wyraźne nawiązanie do jednego z najważniejszych dzieł literatury europejskiej, czyli „Boskiej Komedii” Dantego Alighieri. Dramat Krasińskiego można odnosić przede wszystkim do części „Piekło” tego wielkiego poematu. Henryk podobnie jak Dante udaje się w wędrówkę z przewodnikiem po piekielnej przestrzeni. Przewodnikiem zamiast Wergiliusza jest Przechrzta (a więc Żyd, który przyjął chrzest wyłącznie dla materialnych korzyści, a tak naprawdę nadal jest wyznawcą judaizmu), a piekłem staje się obóz rewolucjonistów. Tytuł odnosi się jednak do całego dramatu i sugeruje, że większość akcji toczy się właściwie bez „nadzoru” Boga. Bohaterowie o nim wspominają (np. Maria przypisująca zdolność ochrony człowieka jedynie Maryi, Henryk uratowany przez Anioła Stróża), jednak szczególnie w drugiej części można odnieść wrażenie, że bohaterowie zostali pozbawieni boskiej opieki. Z pewnością Bóg przez większą część wydarzeń nie ingeruje w losy świata. Rewolucjoniści się go wypierają, chcą budować nowy kościół, a wierzą jedynie we własną siłę, idą, na ustach mając słowa o wolności, a nie o Bogu.
Tytuł można rozbić na dwie części i uznać, że „nie-boska” jest historia jako dzieło ludzi, którzy sami sobie gotują okrutny los. Równie możliwa jest jednak interpretacja mówiąca, że ta „komedia” z pozoru dziejąca się mimo woli Boga i przeciw niemu tak naprawdę stanowi element dialektycznego łańcucha historii: neguje plany Boże, ale nie jest ostatnim ogniwem losów świata, co podkreśla postać pojawiającego się na końcu Chrystusa. Uznanie przedstawionej historii za antytezę boskiego planu wobec świata daje więc cień nadziei, że po antytezie nadejdzie synteza, zgodnie z tym jak rozwój historii widział Hegel. W pewnym sensie tytuł utworu nawiązuje do słynnego w XIX wieku sposobu myślenia, określanego mianem prowincjonalizmu, który zakłada, że losy świata do przodu popycha zachwianie układu równowagi między ścierającymi się dwoma siłami. Krasiński w „Nie-Boskiej komedii” prezentuje dokładnie ten właśnie moment.
