Mała księżniczka

Frances Hodgson Burnett

Streszczenie szczegółowe

Sara

W 1 rozdz. opisano, jak w pewien zimowy dzień kapitan Crewe przywiózł z Indii do Londynu siedmioletnią córeczkę i umieścił ją na pensji (w szkole z internatem) panny Minchin. Dziewczynka nie chciała rozstawać się z ojcem, ale rozumiała, że to jest konieczne. Sytuację pogarszał fakt, że pani Minchin nie wywarła na Sarze dobrego wrażenia. Aby lepiej znosiła rozstanie z ojcem, dostała od niego lalkę - Emilkę, która miała zostać jej przyjaciółką.

Następnego dnia tatuś odjechał. Panna Amelia (siostra właścicielki pensji) była zaskoczona zawartością bagażu nowej uczennicy.

Lekcja francuskiego

Kiedy nazajutrz Sara weszła do klasy, nowe koleżanki bardzo uważnie ją obserwowały. Po odjeździe kapitana Crewe'a Sara opowiadała Emilce o swoim tatusiu. Wyobrażała sobie, że lalki rozumieją, umieją chodzić i myśleć, toteż przed wyjściem na lekcje zostawiła Emilce książkę, by sobie poczytała.

Już w czasie pierwszej lekcji doszło do nieporozumienia. Pani Minchin stwierdziła, że Sara będzie się uczyć języka francuskiego. Dziewczynka próbowała wyjaśnić, że to niepotrzebne (doskonale mówiła i pisała po francusku), ale panna Minchin nie pozwoliła jej niczego powiedzieć. Dopiero kiedy przyszedł nauczyciel tego języka, Sara opowiedziała, że dobrze zna francuski. Choć nigdy się go nie uczyła, był często używany w jej rodzinnym domu przez wzgląd na pamięć matki, która była Francuzką. Wprawiła tym wszystkich zebranych w zdumienie. Pani Minchin nie była zadowolona.

Ermengarda

W czasie pierwszej lekcji Sara zauważyła dziewczynkę, która z zainteresowaniem się jej przyglądała. Gryzła przy tym koniec warkocza, za co została skarcona przez pannę Minchin. Sara bardzo jej współczuła, tym bardziej że koleżanki wyśmiewały się z panny Saint John. W czasie przerwy Sara odnalazła dziewczynkę i zaprosiła ją do swojego pokoju. Ermengarda była wprost oczarowana Emilką, a nowa przyjaciółka opowiedziała jej o swojej podróży z Indii i zaproponowała pomoc w nauce francuskiego.

Lotka

Panna Minchin uważała, że ze względu na pieniądze ojca Sary, należy jej na wszystko pozwalać. Sara często rozmawiała z Ermengardą na temat Lawinii Herbert, najstarszej dziewczynki w szkole, przykrej i złośliwej dla koleżanek. Nie lubiła ona Sary i zazdrościła jej pozycji w klasie, choć się do tego nie przyznawała.

Sara zawsze stawała w obronie młodszych uczennic. Po pewnym czasie zajęła się czteroletnią Lotką Legh. Kiedyś usłyszała jej głośny płacz. Dziewczynka rozżaliła się z błahego powodu i nie dawała się uspokoić. Wciąż skarżyła się, że nie ma mamy. Sara usiadła obok niej i spokojnym głosem powiedziała, że ona też nie ma mamy. Potem opowiedziała dziewczynce, jak wygląda niebo. Tak zajęła Lotkę tą opowieścią, że mała zupełnie zapomniała, dlaczego płacze. Sara zaproponowała, że będzie jej mamą na niby.

Rózia

Najważniejszą umiejętnością Sary było opowiadanie bajek. Robiła to często i chętnie sama je wymyślała.

Po około dwóch latach pobytu na pensji zauważyła w oknie jakąś umorusaną twarzyczkę. Tego samego wieczoru, kiedy opowiadała koleżankom bajkę, zobaczyła dziewczynkę w zniszczonym ubraniu, która czyszcząc kominek w salonie, starała się za wszelką cenę usłyszeć chociaż fragment opowieści. Zauważyła to Lawinia i służąca musiała wyjść. Sara i Lawinia pokłóciły się o to. Potem Sara wypytała o tajemniczą dziewczynkę swoją pokojówkę, Mariettę. Powiedziała ona, że dziewczynka nazywa się Rózia i została przyjęta niedawno na miejsce pomywaczki. Wykonuje wszystkie najcięższe prace w domu.

Po kilku tygodniach, kiedy Sara po lekcji tańca wróciła do swego pokoju, zauważyła śpiącą na fotelu Rózię. Biedna dziewczynka zasnęła z przemęczenia pracą, kiedy przyszła posprzątać pokój. Sara pozwoliła jej trochę odpocząć, a kiedy się obudziła, poczęstowała ją plackiem i umówiła się na następne spotkanie. Była pierwszą osobą, która okazała służącej trochę serca.

Kopalnie diamentów

Nadszedł list od kapitana Crewe'a. Zawiadamiał on córkę, że zainwestował w kopalnie diamentów i wkrótce zostanie ich współwłaścicielem. Wiadomość ta wywołała sensację w szkole i wzmogła niechęć Lawinii, która zaczęła nazywać Sarę małą księżniczką.

Sara spotykała się teraz często z Rózią. Kiedy dowiedziała się, że dziewczynka chodzi głodna, kupowała jej jedzenie. Nie mogło jej się pomieścić w głowie, jak Rózia może żyć w tak ciężkich warunkach.

Kilka dni przed jedenastymi urodzinami Sary ojciec zapytał ją w liście, czy lalka będzie dla niej odpowiednim prezentem. W odpowiedzi córka napisała, że będzie to jej ostatnia lalka. Rankiem w dniu urodzin Sara ujrzała na stoliku paczkę. To Rózia uszyła dla swojej przyjaciółki poduszeczkę na igły - taki był jej prezent dla Sary. Dziewczynka była bardzo wzruszona.

Znów kopalnie diamentów

W tym rozdziale jest opis obchodów jedenastych urodzin Sary, które były przygotowane bardzo starannie i przebiegały uroczyście. Wszystkie uczennice oglądały prezenty, kiedy nadszedł pan Barrow, adwokat pana Crewe'a, by porozmawiać z przełożoną. Oznajmił jej, że kapitan zmarł w Indiach, nie pozostawiając córce żadnych pieniędzy. Sara stała się więc nędzarką. Zdenerwowana panna Minchin kazała natychmiast przerwać przyjęcie urodzinowe, założyć Sarze najgorszą sukienkę i oznajmiła jej, że odtąd będzie musiała pracować na swoje utrzymanie. Dziewczynka musiała opuścić swój piękny pokój i przenieść się na poddasze.

Na poddaszu

Pierwsza noc w nowym miejscu była bardzo trudna. Sara nie mogła spać, wciąż myślała o tatusiu, słyszała odgłosy wiatru i szczury.

Rano zwolniono jej pokojówkę, Mariettę. Sara objęła swoje obowiązki - miała uczyć młodsze dziewczynki francuskiego i pomagać w kuchni. Wkrótce zaczęto się nią wyręczać we wszystkich ciężkich i nieprzyjemnych pracach. Kucharki i pokojówki wykorzystywały bezlitośnie dziewczynkę, widząc, że panna Minchin bardzo jej nie lubi.

Przez pierwszy miesiąc Sara starała się jak najlepiej pracować i gorliwie wykonywała wszystkie powierzone jej obowiązki, lecz wkrótce się przekonała, że im bardziej się stara, tym bardziej jest wykorzystywana. Tylko trzy osoby ją wspierały: Rózia, Ermengarda i Lotka.

Rózia już pierwszego wieczoru zapewniła Sarę, że dla niej zawsze pozostanie księżniczką. Pomagała jej też, kiedy tylko mogła. Drugą osobą była Ermengarda, która przyszła na poddasze odwiedzić Sarę. Przyjaciółki długo rozmawiały. Sara postanowiła sobie wyobrażać, że jest więźniem.

Melchisedek

Trzecią wierną przyjaciółką Sary była Lotka. Kiedy pierwszy raz przyszła do pokoju na facjatce, przeraziła się panującymi tam warunkami. Sara uspokoiła ją jednak ciekawym opowiadaniem. Kiedy mała już poszła, Sara poczuła się bardzo samotna. Wtedy zauważyła szczura.

Gdy po kilku dniach Ermengarda znowu zakradła się na poddasze, aby odwiedzić przyjaciółkę, usłyszała, że Sara do kogoś mówi. W pokoju jednak nie było nikogo. Okazało się, że Sara oswoiła szczura. Nadała mu imię Melchisedek.

Przybysz z Indii

Sara czuła się bardzo samotna. Wysyłana do miasta po sprawunki bardzo lubiła przyglądać się ludziom przez okna domów. Szczególnie ulubioną rodzinę nazwała Wielką Rodziną, nadała jej członkom fantazyjne imiona. Któregoś dnia w okresie świątecznym pięcioletni chłopczyk z tej rodziny dał jej sześć pensów. Sara poczuła się jak żebraczka.

Na pensji wciąż dawała młodszym dziewczynkom lekcje francuskiego. Było jej bardzo źle, przestała nawet wierzyć, że jej ukochana lalka Emilka ją rozumie. Pewnego razu zauważyła, że przed sąsiednim domem zatrzymał się wóz z meblami. Ktoś nowy się tam wprowadzał. Sara zauważyła, że meble pochodzą z Indii, co ją niezmiernie ucieszyło. Okazało się, że nowym sąsiadem będzie bardzo chory mężczyzna, który wrócił z Indii.

Ram Dass

Sara bardzo lubiła zachody słońca. Czasem, gdy wcześniej skończyła pracę, mogła je oglądać przez okno swego pokoiku. Pewnego dnia oglądająca zachód słońca Sara usłyszała jakiś dźwięk. Zobaczyła w oknie naprzeciwko Hindusa trzymającego małpkę. W pewnym momencie zwierzątko wyrwało się i przebiegło po dachu do pokoju Sary. Dziewczynka zapytała właściciela w jego języku, czy małpka da się złapać. Ram Dass przeszedł po dachu i złapał uciekinierkę, okazywał przy tym Sarze wielkie uszanowanie.

Po tej wizycie Sara zaczęła sobie wyobrażać, że jest księżniczką. Z godnością znosiła drwiny kucharek. Kiedy któregoś dnia panna Minchin uderzyła ją w twarz, chciała sobie wyobrazić reakcję przełożonej na wiadomość, że Sara jest prawdziwą księżniczką.

Po tamtej stronie muru

Sara nie raz próbowała sobie wyobrazić, co się dzieje po drugiej stronie ściany, w domu przybysza z Indii. Od kucharek dowiedziała się, że jest chory i że miał duże kłopoty finansowe związane z kopalniami diamentów. Współczuła mu, gdyż przypominał jej zmarłego tatusia.

Tymczasem pan Carrisford, przybysz z Indii, rozmawiał ze swoim adwokatem Carmichaelem, ojcem Wielkiej Rodziny, o poszukiwaniach dziewczynki z Paryża, której ojciec zmarł w Indiach i którą przełożona pensji oddała jakiejś rodzinie. Okazało się, że pan Carrisford już od dwóch lat szuka zaginionej córeczki swojego przyjaciela i wspólnika, kapitana Crewe'a. Nie wiedział ani gdzie ma jej szukać, ani nawet jak dziewczynka ma na imię. Przeszedł ciężką chorobę - zapalenie mózgu, które stało się przyczyną jego zniknięcia w Indiach. Kiedy kapitan Crewe posądzał go o oszustwo, pan Carrisford leżał ciężko chory, a gdy doszedł do siebie, okazało się, że jego wspólnik nie żyje. Od tej pory starał się odnaleźć jego córkę.

Po drugiej stronie ściany Sara skarżyła się Melchisedekowi na swój los.

Dziecko ulicy

Nadeszła wyjątkowo mroźna zima. Sara coraz częściej musiała sobie wyobrażać, że jest kimś innym. Najcięższa próba miała jednak dopiero nadejść. Tego dnia dziewczynka była wyjątkowo zmęczona i przemarznięta. Już po raz kolejny musiała iść do miasta. Była głodna, bo pani Minchin nie dała jej obiadu. Znalazła na ulicy małą czteropensową monetę. Zapytała właścicielkę piekarni, czy przypadkiem nie zgubiła pieniędzy. Ta pozwoliła jej zatrzymać monetę. Głodna Sara kupiła więc cztery bułeczki po pensie, a dobra właścicielka dała jej jeszcze dwie.

Na ulicy Sara zauważyła małą żebraczkę. Zapytała ją, czy jest głodna, a potem dała jej swoje pięć bułek, sobie zostawiając tylko jedną. Tak wzruszyła tym postępkiem właścicielkę piekarni, że ta postanowiła zawsze już żywić małą żebraczkę.

Wracając na pensję, Sara przechodziła obok domu wielkiej Rodziny. Pan Carmichael wyjeżdżał właśnie do Moskwy, by tam szukać zaginionej córki kapitana Crewe'a.

Czary

Kiedy wieczorem Sara dotarła na pensję, otrzymała reprymendę od panny Minchin i kucharek i za karę nie dostała kolacji. W pokoiku zastała zapłakaną Ermengardę, której ojciec znów przysłał paczkę z książkami. Nagle usłyszała podniesiony głos przełożonej, która surowo karała Rózię za to, że coś zginęło z kuchni. Sara wiedziała, że to nie Rózia kradnie, ale kucharka. Zrozpaczona dziewczynka rozpłakała się. Kiedy Ermengarda dowiedziała się, że Sara jest bardzo głodna, przyniosła koszyk z jedzeniem. Dziewczynki udekorowały pokoik i wyobrażały sobie, że uczestniczą we wspaniałej uczcie. Nagle do pokoju wpadła pani Minchin, której Lawinia o wszystkim doniosła. Znowu ukarała Rózię, zabrała Ermengardę, a Sarze zapowiedziała, że jutro też będzie głodować.

Znużona Sara wreszcie zasnęła. Obudził ją dźwięk zamykanego okna. Wydawało jej się, że dalej śni. Było jej ciepło, w piecyku płonął ogień, a na stoliku leżała przygotowana kolacja. Wreszcie dotarło do jej świadomości, że to nie sen - wszystko było prawdziwe. Pokój zmienił się jakby za działaniem czarów. Stał się taki, jak go sobie wcześniej wymarzyła. Znalazła też kilka książek z dedykacją „Od przyjaciela”. Obudziła Rózię. Ten cud miał być ich tajemnicą.

Gość na poddaszu

Rankiem wszyscy w szkole wiedzieli już o wczorajszej awanturze na poddaszu. Spodziewali się, że Sara będzie zupełnie załamana. Lawinia była usatysfakcjonowana. Jessie współczuła Sarze.

Jakież było zdziwienie uczennic, kiedy pojawiła się uśmiechnięta Sara. Najbardziej zaskoczona była pani Minchin. Siostra przypomniała jej słowa wychowanki, że być może naprawdę jest księżniczką.

Tymczasem cud na poddaszu trwał. Co wieczór w pokoju pojawiały się nowe piękne przedmioty, zawsze też była przygotowana smaczna i pożywna kolacja. Sara i Rózia już nie chodziły głodne.

Pewnego dnia na adres Sary nadeszły paczki z nowymi ubraniami. Nieznany nadawca wyraźnie sobie życzył, by dziewczynka używała ich na co dzień. Zdumiało to pannę Minchin. Pomyślała, że może to jakiś krewny Sary ją odnalazł i na wszelki wypadek postanowiła traktować dziewczynkę jak dawniej, kiedy żył kapitan Crewe.

Tymczasem Sara wciąż zastanawiała się, jak podziękować tajemniczemu dobroczyńcy. W końcu napisała do niego list. Któregoś wieczoru za oknem pojawiła się małpka. Sara wpuściła ją i następnego dnia postanowiła odnieść zwierzątko właścicielowi.

To ona

Następnego dnia pan Carrisford w towarzystwie Janki, Nory i Donalda Carmichaelów oczekiwał na powrót z Moskwy swojego adwokata, który poszukiwał tam córki kapitana Crewe'a. Po powrocie adwokat oświadczył jednak, że odnalazł dziecko, ale to nie była córka kapitana.

Postanowili zacząć poszukiwania od nowa, tym razem w Londynie, a ponieważ tuż obok była pensja panny Minchin, tu postanowili udać się najpierw. W tym momencie nadeszła Sara z małpką. Zapytała, czy oddać małpkę laskarowi (marynarzowi - chodziło o Ram Dassa). Ponieważ użyła wyrazu znanego w Indiach, Carrisford zrozumiał, że przebywała w tym kraju. Wyjaśniło się wreszcie, że Sara to córka jego przyjaciela.

Starałam się

Pani Carmichael opowiedziała dziewczynce całą historię. Wyjaśniła, że pan Carrisford nie był oszustem, ale prawdziwym przyjacielem jej ojca. Mówiła, jak długo szukał Sary. Jej odnalezienie poprawiło samopoczucie Carrisforda. Już było wiadomo, że wyzdrowieje.

Nadeszła panna Minchin, szukając Sary. Była zdziwiona, że dziewczynka nie chce z nią wrócić, próbowała jej nawet grozić. Wtedy adwokat wyjaśnił jej całą sprawę. Przełożona starała się przymilić swojej wychowance, ale Sara nie dała się jej zwieść.

Po powrocie do domu panna Minchin odbyła nieprzyjemną rozmowę z siostrą. Amelia powiedziała jej, że jest złą kobietą, a swoim postępowaniem wobec Sary mogła doprowadzić całą pensję do ruiny.

Tymczasem Ermengarda otrzymała od Sary list, który odczytała pozostałym uczennicom. Rózia spotkała w pokoiku Ram Dassa, który zapowiedział jej, że następnego dnia znowu spotka się z Sarą.

Anna

Sara wielokrotnie opowiadała Tomowi (tak kazał się jej nazywać Carrisford) o swoich przeżyciach. Oboje szczególnie lubili opowieść o dniu, kiedy odkryła zmiany w swoim pokoju. Ram Dass opowiedział, jak wnosił tam wszystko w czasie, gdy zmęczona Sara spała. Wtedy ona przypomniała sobie o dziewczynce spotkanej przed piekarnią, której oddała swoje bułki. Nazajutrz wszyscy pojechali do piekarni, której właścicielka rozpoznała Sarę. Dziewczynka poprosiła, by na jej koszt żywiono tu wszystkie głodne dzieci, które będą prosiły o chleb. Spytała też o swoją ubogą znajomą. Okazało się, że właścicielka piekarni przyjęła dziewczynkę pod swój dach i dała jej pracę. Sara prosiła, by właśnie ta dziewczynka rozdawała dzieciom bułeczki.

Potrzebujesz pomocy?

Pozytywizm (Język polski)

Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG

autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A. Sabak, D. Stopka, A. Szóstak, D. Pietrzyk, A. Popławska
redaktorzy: Agnieszka Nawrot, Anna Grzesik
korektorzy: Ludmiła Piątkowska, Paweł Habat

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu.

Polityka Cookies. Prywatność. Copyright: INTERIA.PL 1999-2023 Wszystkie prawa zastrzeżone.