Tom I
Rozdział 1
Narrator rozpoczyna swoją opowieść stwierdzeniem, że wiele znaków na ziemi wskazywało, że rok 1647 będzie szczególnym w dziejach Polski. Były to zarówno nadzwyczajne zdarzenia, jak i klęski. Było jednak miejsce, gdzie nie działo się właściwie nic. Były to Dzikie Pola. Na ich północnym skraju w pewnym momencie pojawił się pojedynczy jeździec. Szybko został jednak napadnięty przez grupę, która pojawiła się znikąd. Starał się walczyć, ale został pojmany. Chwilę później pojawili się jednak i inni walczący. W końcu walka się skończyła, a pokonani uciekli. Rozpalono ognisko i zajęto się cuceniem napadniętego jeźdźca. Kiedy odzyskał przytomność, poinformowano go, że został napadnięty, ale szczęśliwie udało się uratować. Okazało się, że zaatakowali go słudzy sąsiada. Był to Zenobi Abdank, któremu z pomocą przyszedł Jan Skrzetuski, który wracał z poselstwem od chana.W pewnym momencie pojawiła się grupa kozaków, których wodzem był Abdank. Skrzetuski był zaskoczony ogromnym szacunkiem, jaki Kozacy okazywali swojemu przywódcy. Kiedy Abdank odjeżdżał, podarował Skrzetuskiemu pierścień z relikwiarzem i wyjawił, że naprawdę nazywa się Bohdan Zenobi Chmielnicki.
Rozdział 2
Skrzetuski dotarł do Chehryna, gdzie rozmawiał z Zaćwilichowskim w karczmie Wołocha Dopuła. Wszyscy tutaj mówili tylko o ucieczce Chmielnickiego. Jan nie był do tego momentu świadomy, kogo tak naprawdę uratował. Teraz dowiedział się, że Chmielnicki pokłócił się z Czaplińskim, wykradł królewskie listy i uciekł na stypy. W tym samym czasie przyszedł królewski rozkaz uwięzienia Chmielnickiego jako zdrajcy. Skrzetuski ujawnił, co stało się na stepie. W karczmie Czapliński przekonywał, że bez problemu dorwie chmielnickiego. Kiedy dowiedział się, co stało się na stepie, chciał atakować Skrzetuskiego, ale wyniesiono na zewnątrz. Do Skrzetuskiego dosiadł się Zagłoba, a zaraz za nim Longinus Podbipięta. O ile Zagłoba był otyłym mężczyzną, o tyle Longinus był bardzo wysokim, postawnym mężczyzną. Miał ze sobą miecz, którego nikt – łącznie ze Skrzetuskim, który także próbował – nie zdołał podnieść. Do mężczyzn dołączył jeszcze pułkownik Barabasz. Ponieważ to jemu wykradziono królewskie listy, wiedział, jak ogromne mają one znaczenie. Zapowiadał, że wszystko zakończy się powstaniem kozackim.
Rozdział 3
Niedużo później Skrzetuski ruszył w stronę Łubniów razem ze swoimi ludźmi, Podbipiętą oraz posłem hospodara wołoskiego Rozwanem Ursu. Loginus głośno zastanawiał się, jak silne jest wojsko Jeremiego Wiśniowieckiego. Liczył na wojnę z Tatarami, ponieważ chciał wypełnić złożone ślubowanie, że powtórzy dzieło przodka. Skrzetuski był ciekaw, o co chodziło. Okazało się, że przodkiem Longinusa był Stowejka, który podczas walki z krzyżakami pod Grunwaldem ściął jednocześnie trzy głowy krzyżackie. Czyn ten upamiętniony jest na herbie Podbipiętów – Zerwikaptur.
W pewnym momencie zerwało się stado żurawi. Ursu wypuścił Sokoła i zachęcił Skrzetuskiego do polowania. Sokół zniknął jednak za lasem. Mężczyźni pojechali za nim i natknęli się na kolaskę ze złamaną osią. Obok niej stały dwie kobiety, a sokół usiadł na ramieniu młodszej z nich. Skrzetuski chciał go zdjąć, ale ptak, przechodząc z jednej ręki na rękę doprowadził do tego, że dłonie mężczyzny i kobiety się ze sobą zetknęły. W tym czasie starsza kobieta – wdowa po Konstantym Kurcewiczu, kniahini Kurcewiczowa poprosiła rycerzy o pomoc. Młodsza kobieta to Helena, córka kniazia Wasyla Kurcewicza. Prośba oczywiście została spełniona: poseł odstąpił paniom jeden z wozów. W podziękowaniu wszyscy dostali zaproszenie do Rozłogów. Skrzetuski był zachwycony Heleną. Po drodze spotkali synów kniahini i młodego Kozaka – Bohuna, który był wściekły, widząc zainteresowanie Skrzetuskiego Heleną. Interweniowała kniahini, wyjaśniając Skrzetuskiemu, że Bohun to sławny, kozacki pułkownik.
Rozdział 4
Narrator opowiada historię Kurcewiczów, zaczynając od Wasyla, który był w służbie u Michała Wiśniowieckiego i świetnie sobie radził. W nagrodę za sukcesy otrzymał wieś Rozłogi. Żona urodziła mu córkę Helenę, ale sama zmarła zaraz po narodzinach dziecka. Kniaź sprowadził więc do Rozłogów zubożałego brata Konstantego, z rodziną. W czasie wojny w 1634 roku przejęty został list z herbem Kurcewiczów do Szechina, co uznano za zdradę kniazia. Ten zobowiązał rodzinę do opieki nad Heleną, a sam wyjechał z kraju. Zaginął, a po paru latach okazało się, że był niewinny. Od śmierci Wasyla gospodarzem w Rozłogach był Konstanty, a po jego śmierci majątek przejęła żona – kniahini, które wolała nie przypominać o sobie księciu, bo bała się, że ten odbierze jej i rodzicie cały majątek. Prawnie majątek należał się przecież Helenie.
Kiedy cały orszak docierał do Rozłogów, ich oczom ukazał się obronny dwór z fosą. Trudno jednak było nie zauważyć, że budynki robiły wrażenie zaniedbanych. Wrażenie było tym mocniejsze, że kontrastowało z panującym w środku przepychem. Znajdowało się tutaj wiele cennych przedmiotów zdobytych tak przez Wasyla, jak potem i młodych Kurcewiczów. Kniahini, widząc zdenerwowanego Bohuna, kazała mu zachować spokój. Razem z nią wyszedł do gości, starał się uprzejmie dyskutować ze Skrzetuskim o potencjalnej wojnie z Turcją. W międzyczasie pojawił się obłąkany syn Kniahini, którego Helena uspokoiła śpiewem. Kiedy znalazła się obok Skrzetuskiego, ten wyznał jej miłość. Został zapewniony, że uczucie jest odwzajemnione.Po wieczerzy rycerz wyznał Longinowi swoje uczucie do dziewczyny.
Posłanie Skrzetuskiemu przyniósł sługa Heleny – Czechły, który opowiedział rycerzowi, jak źle Helena była traktowana. Rano Skrzetuski poprosił o rękę dziewczyny. Kniahini najpierw się oburzyła, ale kiedy mężczyzna zagroził, że upomni się o prawa dziewczyny do majątku u księcia, nie miała wyjścia i obiecała mu rękę dziewczyny. Bała się jednak Bohuna, więc nie chciała, aby Skrzetuski od razu ją zabrał. Obiecała, że odwiezie ją do Łubniów. Umowa miała zostać w tajemnicy. Odjeżdżający Skrzetuski minął się z Bohunem.
Rozdział 5
W Łubniach Skrzetuski nie zastał księcia Jeremiego.Czekał więc, aż wróci. Wszyscy cieszyli się z przyjazdu Skrzetuskiego, którego nie widzieli od kilku miesięcy. Pan Wołodyjowski streszczał mu wszystkie ważne dworskie wydarzenia. Uwagę zwracał także przybyły ze Skrzetuskim Podbipięta, któremu Jan obiecał, że niedługo będzie się mógł zaciągnąć do książęcego wojska.
Kiedy wrócił książę, wszyscy zajęli się ucztowaniem. Skrzetuskiego jednak nie radowały zabawy. Zauważyła to jedna z najpiękniejszych dwórek księżnej – Anna Borzobohata. Zwróciła jednak uwagę na Longinusa, na którym także zrobiła ogromne wrażenie. Wszyscy wokół wiedzieli jednak o ślubach Podbipięty, który dopytywał Skrzetuskiego, czy szykuje się wojna polsko-turecka.Ten jednak już bardzo tęsknił za Heleną i mógł myśleć jedynie o jej przyjeździe. Wysłał do Rozłogów swojego pachołka – Rędziana z listem. Po powrocie wypytywał go o to, jak się ma Helena. Był zadowolony z uzyskanych wieści.
Rozdział 6
W tym samym czasie na Ukrainie coraz jaśniejsze stawało się, że szykuje się istotna zmiana. Dostrzegano znaki i przepowiednie. Pojawili się lirnicy – dziadowie wędrowni spełniający w dużej mierze rolę wieszczów ludowych. Nie wszystkim wierzono, ale poczucie zagrożenia nie przemija. Upijanie się na umór Niżowców, było kolejnym znakiem zbliżającej się wojny.
Książę Jeremi również dostrzegał, co działo się wokół.Szykował się na niespodziewane, ściągał wojsko i jednocześnie rozsyłał posłów, aby zdobyć jak najwięcej informacji. Niektórzy próbowali uspokoić księcia, że te znaki nic nie znaczą.
Karcił ich stary Zaćwilichowski, który przekonywał, że nadciąga wojna. Jeremi go posłuchał, dlatego wysłał na Sicz pana Bychowca. Kiedy Skrzetuski to usłyszał, zgłosił się do księcia, aby mógł on przejąć to zadanie. Chodziło o to, że po drodze mógłby Helenę w Rozłogach. Książę się zgodził, a Skrzetuski wyruszył jeszcze tego samego dnia. Ruszyło z nim czterdziestu zbrojnych i sługa Rzędzian.
Rozdział 7
Skrzetuski do Rozłogów dotarł w drugiej połowie marca. Powitanie kniahini trudno było uznać za ciepłe. Bała się go jednak więc nie okazywała mu wprost swojej niechęci. Potwierdzili między sobą zawartą umowę. Skrzetuski obiecał jej pozostawienie włoski, co zdecydowanie poprawiło nastrój kobiety. Helena przyjęła go jednak zupełnie inaczej. Była bardzo szczęśliwa. Para wzajemnie wyznawała sobie miłość, wróżyła sobie z kukania kukułki, które podpowiadało im 50 wspólnych lat i 12 synów. Po tym spotkaniu Skrzetuski ruszył w dalszą drogę.
Rozdział 8
Kiedy Skrzetuski dociera do Czehryna, oddaje listy od Wiśniowieckiego Zaćwilichowskiemu.Ten z kolei próbuje namówić Skrzetuskiego, aby nie ruszał w dalszą drogę, ponieważ wyprawa ta jest wyjątkowo niebezpieczna. Rycerz jednak nie zamierzał złamać słowa danego księciu. Od pułkownika Barabasza dowiedział się, że ten otrzymał pogróżki od Chmielnickiego. Skrzetuskiemu doradzono, aby dalszą drogę odbył łodzią. W trakcie rozmowy Skrzetuski zobaczył razem Zagłobę i Bohuna. Posłał więc po szlachcica. Pił z nim i wypytywał o relację z Kozakami. Zagłoba twierdził, że stara się ich przeciągnąć na stronę Rzeczypospolitej. Miał obiecać Bohunowi przyjęcie do swojego herbu. Okazało się, że to dla Bohuna ważne, bo podobno planował ożenek ze szlachcianką. W końcu Skrzetuski ruszył w dalszą drogę w Łodzią. Martwił się jednak obecnością Bohuna w Czehrynie.
Rozdział 9
Skrzetuski był w drodze. Płynął korytem Dniepru, aż dotarł do Kudaku. Tutaj jednak nie wpuszczono do od razu, ponieważ nocą nie było takiej możliwości. Dopiero rano komendant dowiedział się, że przybył poseł od Jeremiego. Osobiście wyszedł do Skrzetuskiego i podobnie jak wcześniej Zaćwilichowski odradzał kontynuowanie wyprawy.Jego zdaniem nie było już odwrotu, a wojna na dobrą sprawę już się rozpoczynała. Ponieważ Skrzetuski nie zamierzał się cofnąć, kazał przygotować dla niego czajki, czyli specjalne lekkie łódki. Skrzetuski nie mógł usnąć, bał się o Helenę. Wiedział, że Kozacy do Rozłogów mogą dotrzeć bardzo szybko. Postanowił wysłać Rędziana z listem do kniahini, aby jak najszybciej schroniła się w Łubniach pod opiekę księcia Wiśniowieckiego.
Rozdział 10
Wysoki poziom wód sprawił, że na czajkach szybko udawało się pokonywać kolejne etapy trasy. Dopiero przy Nienasytcu konieczne było przeciągnięcie łodzi przez ląd. Do tej pory nikomu nie udało się pokonać tego wodospadu, choć krążyły legendy, że zrobił to Bogun.
Ludzie Skrzetuskiego rozbili obóz na wyspie Chortyca. Nad ranem do obozu dotarli Kozacy, którzy mimo informacji, że mają do czynienia z posłem od księcia do atamana, chcieli związać ludzi Skrzetuskiego. Skrzetuski nie pozwolił na znieważenie swojego poselskiego godła i zabił Kozaka, który próbował go znieważyć. Wybuchła walka, do Kozaków dołączyli Tatarzy. Wszyscy książęcy żołnierze zginęli, a Skrzetuski został ranny w ramię.
Rozdział 11
W siczy rozmawiali Anton Tatarczuk i Fylyp Zachar. Pierwszy martwił się o listy, jakie znaleziono przy książęcym pośle. Chciał pomocy od krewniaka, ale ten bał się o swoje życie. Nagle rozległ się dzwon wzywający się starszyznę na naradę. W tym samym momencie na centralnym placu w Siczy zabrało się „towarzystwo”, a więc Kozacy, którzy nie należeli do rady. Większość z nich była pijana. W domu, do którego ten tłum wysyłał „deputacje”, pojawili się atamani.Dołączyli do nich w końcu najważniejsi bohaterowie – Chmielnicki i Tuhaj-bej.Rozpoczęły się obrady. Chmielnicki poinformował, że przejęto listy księcia Jeremiego do atamana koszowego, Tatarczuka i młodego Barabasz.Uznał, że koszowy nie jest winny i doprowadził do tego, że i rada go uniewinniła. Zupełnie inne zdanie miał jednak o dwóch pozostałych. Bardzo wyraźnie ich zaatakował jako zdrajców. Tatarczuk żądał, aby przywołać Lacha na radę. Zanim jednak to się stało, do Sali wpadli pijani Kozacy z „towarzystwa” porwali Barabasza i Tatarczuka, po czym tłum ich zaatakował, rozrywając ciała. W końcu rozpoczęło się przesłuchanie Skrzetuskiego. Tuhaj-bej i Chmielnicki go rozpoznali.
Hetman, pamiętając o pomocy, jakiej udzielił mu Skrzetuski, chciał go ocalić. Skrzetuski świetnie jednak dawał sobie radę samodzielnie, czym wzbudził szacunek atamanów. Wszystko to jednak skończyło się, kiedy znów do Sali wtargnęli młodsi Kozacy, żądając wydania Lacha. Chmielnicki nie mógł otwarcie go bronić, więc uciekł się do podstępu. Powiedział Tuhaj-bejowi, że Polak jest jego jeńcem, co sprawiło, że ten natychmiast wypędził Kozaków. Niewiele później pojawił się Kozak z listami do Chmielnickiego. Wybuchła wojna polsko-ukraińska i polsko-turecka. Hetman Potocki wysłał swojego syna przeciwko Kozakom. W tym momencie hetman Chmielnicki objął pełnię władzy i już z żadną radą ani „towarzystwem” nie musiał się liczyć.
Rozdział 12
Chmielnicki i Tuhaj-bej zabrali ze sobą Skrzetuskiego na nocleg do koszowego. Chmielnicki od razu chciał wykupić jeńca, więc zapytał Tatara, ile wynosi wykup. Tuhaj-bej podał kwotę dwóch tysięcy talarów, ale kiedy Chmielnicki chciał zapłacić natychmiast, od razu podniósł stawkę do trzech, a potem czterech tysięcy. Skrzetuski sam chciał się wkupić, ale Tatar w końcu zdecydował się przyjąć pieniądze od Kozaka.
W końcu Chmielnicki i Skrzetuski zostali sami. Hetman oświadczył posłowi, że jest wolny, pod warunkiem że obieca, że nie powie, co widział w Siczy. Skrzetuski przyznał, że tego mu obiecać nie może. Poza tym nazwał go zdrajcą Rzeczpospolitej. Chmielnicki podkreślił, że nie chce wojny z królem, ale walczy o prawa Kozaków. Skrzetuski w to nie wierzył.
Rozdział 13
Następnego dnia Kozacy i Tatarzy zjednoczeni we wspólnej walce ruszyli w pole. Ustawili się w sprawny szyk, wodzowie sprawiali wrażenie doświadczonych. Przeciwko nim stanął niewielki polski oddział, liczący około dwóch tysięcy husarii oraz sześć tysięcy semenów. Oprócz tego był jeszcze tysiąc niemieckiej piechoty. Całością dowodził młody Stefan Potocki. Łatwo było przewidzieć wynik starcia tak nieproporcjonalnych w stosunku do siebie sił.
Polskie oddziały podzieliły się na dwie części bardzo szybko. Husaria nie była w stanie nadążyć za szybkimi łodziami, na których przemieszczała się piechota. Chmielnicki doskonale wiedział o tych wszystkich ruchach i szybko na nie reagował. Mimo że polskie wojsko próbowało się informować o przemieszczających się Kozakach, było to trudne. Skrzetuski, który był ranny, więc przewożono go na jednym z wozów, obserwował to wszystko z niepokojem. Rana i wyczerpanie przyczyniły się do jego całkowitego osłabienia i rozwoju choroby.
Rozdział 14
Polskie działa w Kudaku ostrzeliwujące Kozaków dały sygnał wojskom, które płynęły łodziami pod wodzą Barabasza i Krzeczowskiego. Było to 6 000 Kozaków wcielonych do wojska i jeden niemiecki regiment. Krzeczowski, porwany nadzieją szybkiego zwycięstwa i sukcesu, oddalił się od reszty wojsk. Chciał samodzielnie zdusić powstanie. Głosy dział z Kudaku zinterpretował jako znak ataku Kozaków na twierdzę. Zdecydował, że uderzy następnego dnia, mimo że inni nalegaliby atakować od razu. Łodzie ukryty w trzcinach, Krzeczowski już widział się hetmanem. Rano jednak po tych marzeniach niewiele zostało. Okazało się, że obydwa brzegi rzeki zajęte są przez ludzi Chmielnickiego. Ten zaprosił Krzeczowskiego na rozmowę w stepie. Po powrocie hetman obiecał Krzeczowskiemu, że podzieli się z nim władzą, a te poddał wojska Chmielnickiemu. Flik i Barabasz się nie zgadzali – obaj jednak zginęli, podobnie jak Niemcy, którzy nie chcieli przejść na stronę wroga.Kozacy natomiast z radością dołączyli do Chmielnickiego.
Rozdział 15
Skrzetuski zdawał sobie sprawę, że ma miejsce bitwa, nie wiedział jednak, czym się skończyła. Wieści dotarły do niego dopiero wieczorem. Zachar opowiedział o zdradzie Krzeczowskiego. Skrzetuski coraz bardziej martwił się o Helenę. Chciał wierzyć, że kniahini do posłuchała i razem z jego ukochaną są bezpieczne w Łubniach.
Następnym punktem pochodu Kozaków, których zbuntowane wojsko liczyło już ponad 25 000 żołnierzy, były Żółte Wody.Tutaj czekał na nich Stefan Potocki, który jednak miał przy sobie tylko 2 000 konnicy, a do tego sam nie miał wielkiego doświadczenia. Tym jednak dysponował pułkownik Stefan Czarniecki, którego miał przy sobie.
Bitwa rozpoczęła się 6 maja. Skrzetuski mógł oglądać bitwę. Pierwsze uderzenie Kozaków dumnie wytrzymała husaria, co przechyliło szalę zwycięstwa na stronę Polaków. Niestety jednak nadeszła ogromna ulewa, która zmieniła wszystko. Najpierw jednak Chmielnicki musiał się tłumaczyć przez Tuhaj-bejem z porażki. Walki jednak musiały ustać ze względu na pogodę, walczący na pole wyszli w poniedziałek i okazało się, że rozmoknięty teren uniemożliwia ciężkiej polskiej husarii jakąkolwiek szarżę. Polacy byli skazani na obronę zajętych pozycji. W decydującym momencie jedna z chorągwi przeszła na stronę wroga. Polski obóz został zdobyty, a sam młody Potocki zmarł kilka godzin później od odniesionych ran. Skrzetuski był załamany. Wiadomo było, że jedna bitwa nie decyduje o ostatecznym rozstrzygnięciu i zwycięstwo Chmielnickiego nie było przesądzone. Mimo to Skrzetuski się martwił.
Chmielnicki także zdawał sobie sprawę z własnej sytuacji, dlatego szybko ruszył dalej. Nie chciał dopuścić do tego, by wojska książęce połączyły się z hetmańskimi. Poddawały się mu kolejne twierdze – Czehryń, Czerkasy.Do starcia doszło dopiero pod Korsuniem. O ile początkowo znów wydawało się, że Chmielnicki przegra, ostatecznie to on odniósł zwycięstwa i wziął do niewoli polskich hetmanów.
Rozdział 16
Kolejne zwycięstwa przysparzały Chmielnickiemu zwolenników. Po kilku dniach od starcia pod Korsuniem, pod władzą zbuntowanego hetmana było już ponad 200 000 osób. Wszędzie ponosił się bunt, mordowano szlachtę, Tatarzy wykorzystywali okazję i w jasyr brali Polaków, i Rusinów. Chmielnicki szybko zdał sobie sprawę, że rządzi ogromną potęgą, ale utrzymanie kontroli nad nią będzie wyzwaniem. Bał się kary, jaka mogłaby go spotkać, kiedy Rzeczpospolita się zbierze, aby ponownie pokonać niebezpieczeństwo. Największe zagrożenie upatrywał w księciu Jeremim Wiśniowieckim. Zastanawiał się, czy lepiej od razu na niego uderzyć, czy budować siłę na Ukrainie. Zdecydował się na drugie rozwiązanie. Przekonany, że Skrzetuski nie może mu już zaszkodzić, puścił go wolno, dając jeszcze Tatarów do ochrony. Skrzetuski odchodził od zmysłów, obawiając się o bezpieczeństwo Heleny. Odjeżdżając, widział, co oznaczał jasyr. Nad Kahamlikiem spotkał dziada i wyrostka, którzy pomstowali na ludzi, którzy ich napadli i odebrali im ubrania. Kiedy w końcu dotarł na miejsce, zobaczył zgliszcza. Z dworu niewiele zostało. Pogrążył się w rozpaczy, siedząc na pogorzelisku. Tak spotkał go Bychowiec, prowadzący straż przednią wojsk książęcych.
Rozdział 17
Rzędzian z listem od Skrzetuskiego do kniahini i Heleny przeprawił się do Czehryna. Tam musiał się odmeldować pułkownikowi, który kontrolował wszystkich przejeżdżających przez miasto. Łobody nie było. Zastępował go Bohun. Kiedy miał przed sobą Rzędziana, pojawił się Zagłoba, który rozpoznał sługę Skrzetuskiego. Bohun natychmiast rozkazał go zrewidować. Odebrał mu listy, które przeczytał. Ze złości uderzył Rzędziana obuchem w pierś i wybiegł. Zagłoba, nieświadomy co się stało, pobiegł za nim, najpierw nakazując zajęcie się Rzędzianem. Zagłoba szybko zorientował się, co zakochany Bohun chce zrobić.Próbował przekonać go, że napad na Rozłogi to zły pomysł. Wieczorem dotarli na miejsce. Wjechali tylko we dwóch, służący mieli zamknąć bramę.
Rozdział 18
Kniahinię zaskoczyła wizyta Bohuna. Ten jednak od razu nie dał po sobie poznać, co się stało. Opowiadał o wojnie, pytał o Helenę. Poprosił, żeby Kurcewiczowa jeszcze raz przyrzekła mu, że dostanie Helenę. Kniahini z synami złożyła przysięgę. Wtedy Bohun wyciągnął listy Skrzetuskiego. Kurcewiczowie ruszyli do walki. Bohun zabił Symeona i Mikołaja. Potem do izby weszła Helena z obłąkanym Wasylem. Bohun, który był ranny, jednak zasłabł. W tym momencie do akcji wkroczył Zagłoba. Kazał Kozakom wyjść, sam opatrzył Bohuna. Kiedy to zrobił, uświadomił Helenę, że przyjaźni się ze Skrzetuskim. Zaplanował ucieczkę w męskim stroju. Pozwolił, aby semeni się upili. Kiedy pospali się, związał Bohuna, a sam z Heleną po cichu opuścił dwór.
Rozdział 19
Uciekający przed Bohunem Zagłoba z Heleną poruszał się przez step. Wyjaśnił zdezorientowanej dziewczynie, co tak naprawdę się stało.Zagłoba zdecydował, że uciekać będą już nie do Łubniów, ale do dalej położonych Czerkasów, ponieważ tam jest bezpieczniej i znajdują się tam polskie chorągwie. Nagle zobaczyli na drodze samotnego jeźdźca, którym okazał się pan Pleśniewski. Helena i Zagłoba od niego dowiedzieli się, jak zginął Potocki i jak zdradził polskie wojsko Krzeczowski. Zagłoba uświadomił sobie, że nie mogą dalej zmierzać w pierwotnie obranym kierunku. Trzeba było zmienić plany. Najpierw jednak po prostu zjechali w step. Kiedy się posilili, ruszyli dalej, ale szybko zasnęli na koniach.
Rozdział 20
Kiedy się obudzili, okazało się, że są przy niewielkiej osadzie. Chłopskie spojrzenia nie były zbyt przyjazne, ale informacja od Zagłoby dotycząca nadchodzącego wojska książęcego sprawiła, że szybko stracono zainteresowanie nimi. Nocowali w pobliżu Kahamlika. Dalej musieli jednak iść pieszo, ponieważ konie zostały napadnięte przez wilki. Po drodze spotkali ślepego dziada, któremu towarzyszył młody chłopiec. Zagłoba ograbił ich z ubrań, w które przebrali się z Heleną. Kobiecie ściął jej przepiękne długie włosy, które mogły ich łatwo zdradzić. Tak zakamuflowani ruszyli dalej. We wsi Demianówka Zagłoba przekonał chłopów, by szli do Złotonoszy. Tutaj liczył na spotkanie z polskimi chorągwiami.
Rozdział 21
Bohuna odnaleziono dopiero nad ranem, po całym zajściu w Rozłogach. Był wściekły, ale przede wszystkim liczyło się dla niego odnalezienie Heleny. Ruszył ku Łubiom. Podróżował w kolebce przywiązanej do dwóch koni, ponieważ był tak ranny, że nie utrzymałby się w siodle. Kiedy rozbił jeden z oddziałów książęcej piechoty, uświadomił sobie, że Zagłoba z pewnością nie ucieka w kierunku Łubniów. Zawrócił do Rozłogów. Te zdążyli już spalić okoliczni chłopi. Od złapanego Pleśniewskiego wydobył informacje o uciekinierach, ale już za Kahamlikiem trop się urywał. Esauł Anton zasugerował Bohunowi, aby rozdzielił oddział i rozszerzył w ten sposób poszukiwania. Sam jeszcze tego dnia dotarł do Demianówki, gdzie usłyszał o starym dziadzie, który przekonał chłopów do buntu. Ruszył do Porochówki. W trakcie przeprawy przez Sułę dowiedział się od przewoźników, jak wyglądał dziad. Był pewien, że to Zagłoba. W Porochówce Zagłoba otrzymał informacje o klęsce pod Korsuniem. Byli z Heleną z potrzasku: za sobą mieli Bohuna, przed sobą chłopski bunt. Zagłoba postanowił jednak iść naprzód. Dostali się z Heleną na jedyny prom na Dnieprze. Kiedy już odpływał, na brzegu pojawili się Kozacy z Antonem. Zagłoba przekonał chłopów, że to książęce wojska, więc zaczęto do nich strzelać.
Rozdział 22
Informacje o porażce pod Korsuniem dotarły także do Wiśniowieckiego. Nie był pewny, co robić dalej. Postanowił jednak ściągnąć wojsko i wrócić na Ukrainę. Chciał odwiedzić Łubnie. Otrzymał poselstwo od Chmielnickiego, który bardzo ulegle się do niego zwracał, tłumacząc, że to nie jego wina, podkreślając hardość Skrzetuskiego. List miał wywołać określoną reakcję. Pułkownicy natychmiast chcieli ruszyć na Kozaków. W tym samym czasie księciu doniesiono o spaleniu Rozłogów. Jeremi kazał wysłać podjazdy do Czerkasów i Prochorówki, przypominała mu się bowiem Helena. Posłańców nakazał ściąć, a prowadzącego ich atamana Sucharukę wbić na pal. Kiedy wojsko wyjeżdżało w step, młody żołnierz dobił atamana.
Rozdział 23
Kiedy wojsko dotarło do Rozłogów, znaleziono tam Skrzetuskiego, który w końcu odzyskał władze umysłowe. Książę bardzo mu współczuł, podobnie jak towarzysze. Wieści, które przyniosły podjazdy były dziwne. Okazało się bowiem, że Bohun szukał jakiegoś szlachcica z kozaczkiem. Sugerowało to, że Helenie udało się jednak uciec. Nikt jednak nie miał pomysłu, kim mógł być szlachcic, z którym ruszyła do ucieczki. Dopiero Zaćwilichowskiemu udało się na tyle skutecznie podpytać o sam pobyt Bohuna w Rozłogach, że można było się domyślić, że chodzi o Zagłobę.Zdziwieniu odwagą tego specyficznego szlachcica towarzyszyła nadzieja, która wstąpiła w Skrzetuskiego.Mógł liczyć na ocalenie Heleny. Ruszyli do Łubniów, po drodze Jeremi słuchał sprawozdania z poselstwa namiestnika. Dowiedział się o brakach w zaopatrzeniu Kudaku w proch. Wszystko to martwiło Jeremiego. Wieczorem dotarli do Łubniów, które były już przygotowane do dalszej drogi. Żona Jeremiego – Gryzelda była niemniej ugięta od niego.
Rozdział 24
Skrzetuski do Łubniów dotarł jako pierwszy. Tutaj jednak nie znalazł jednak Heleny. Trudno mu było się pogodzić z wszystkim, co się stało. Pomogła spowiedź u księdza Muchowieckiego, który przywołał go do porządku. Nie mógł rozwodzić się nad prywatnym nieszczęściem w sytuacji, kiedy cała ojczyzna była zagrożona.To otrzeźwiło nieco Skrzetuskiego, choć oczywiście nie sprawiło, że zapomniał o Helenie. Następnego dnia wyruszono z Łubni. Wyjeżdżając, Jeremi poprzysiągł, że nie zatrzyma się w walce, dopóki buntu w krwi nie utopi. Sam marsz był jednak trudny, bo Kozacy podpalali lasy. W pewnym momencie do Jeremiego dotarła wiadomość, że zmarł król Władysława IV. Książę stwierdzi, że nowym władcą powinien zostać Karol Waza, brat Jana Kazimierza.
Rozdział 25
Do Czernihowa wojska Wiśniowieckiego szły 10 dni. Tutaj jednak także nie było Heleny. Skrzetuski nie rozumiał, dlaczego Zagłoba nie uciekał tam, gdzie stacjonowało polskie wojsko. W Lubeczu nad Dnieprem Jeremi pożegnał się z małżonką, która miała udać się do bezpiecznego miejsca razem ze swoimi dwórkami.Gryzelda podarowała księciu złoty krzyżyk. Dwórki natomiast swoim rycerzom szkaplerze i wstęgi. Nikt nie podchodził tylko do Any Borzobohatej. Ta ofiarowała swoją szarfę Podbipięcie. Longinus martwił się, że ucieczka Tatarów zmniejsza jego szanse na ścięcie trzech głów. Ruszyli przez bagna Prypeci. Była to wyjątkowo trudna przeprawa, która trwała 21 dni.
Rozdział 26
Chmielnicki nie zamierzał dążyć od razu do otwartej walki z Wiśniowieckim, dlatego cofnął się do Białocerkwi i tam czekał na rozwój wypadków. Rósł w siłę, dzięki czemu mógł liczyć na układy z Rzeczpospolitą. Jego pułkownicy mieli jednak zupełnie inne oczekiwania, chcieli ruszać na Warszawę. Chmielnicki z jednej strony cieszył się zdobytą władzą, z drugiej – obawiał się, czy zdoła w pełni nad nią zapanować. W końcu do chmielnickiego dotarły wieści o sukcesach Wiśniowieckiego. Hetman chciał, aby na księcia wyruszyli Tatarzy, ale oni woleli grabić kraj.W końcu Chmielnicki zwołał naradę, na której zdecydowano się na układy z Rzeczpospolitą i jednocześnie wyprawę przeciw Jaremie. Do niej nikt się nie kwapił, ale w końcu zdecydowali się Krzywonos i Pułjan. Na Jaremę ruszyło 60 000 wojowników.
Rozdział 27
Wojsko kozackie zmierzało ku Machnówce, niszcząc wszystko na swojej drodze. Jeremi wysyłał podjazdy, które atakowały grupy kozackie. Do Wiśniowieckiego z prośbą o pomocy przybył wojewoda kijowski Janusz Tyszkiewicz. Oblężonej Machnówki nie miał szans obronić z 2000 żołnierzy. Jarema zdecydował się ruszyć od razu. Po drodze wojsko widziało zniszczone przez Kozaków wsie. Machnówkę oblegał młody Krzywonos. Książę pospieszył z pomocą garstce walczącej jeszcze na wieży szlachcie. Walka trwała długo, ale ostatecznie przeważył atak husarii prowadzonej przez Skrzetuskiego. Sam Jan pokonał Burdabuta. Książę chciał ścigać kozaków dalej, ale przybyli posłańcy z Połonnego z podobną prośbą o pomoc.W tym samym czasie jednak przyjechał poseł z listem od pana Kisiela, wojewody bracławskiego, który prosił, by Jeremi zaniechał walki, gdyż szykuje się zawarcie układu z Chmielnickim.Otoczenie Jaremy potraktowało to jako hańbę, dlatego zdecydowano o dalszym prowadzeniu wojny.
Rozdział 28
Skrzetuskiego Wiśniowiecki posłał do Osińskiego i Koryckiego, stacjonujących blisko Konstantynowa. Razem mieli uderzyć na starego Krzywonosa. Do pułkowników dotarł już rozkaz od księcia Dominika Zasławskiego, by nie łączyć się z Wiśniowieckim. Skrzetuski, wracając natknął się na grupę chłopów rezunów. Skrzetuski nakazał na nich uderzyć, ale nagle odezwał się lirnik, który mówił, że jest przebranym szlachcicem. Rzeczywiście był to Zagłoba, którego Jan natychmiast zaczął wypytywać o Helenę. Okazało się, że tę Zagłoba zostawił w Barze – twierdzy uznawanej za niemożliwą do zdobycia.
Rozdział 29
Jeremi, słuchając sprawozdania Skrzetuskiego, poczuł się zdradzony i oszukany.Sam przez wiele miesięcy walczył z buntownikami, a teraz nagle odsuwano go od podejmowania kluczowych decyzji. Odłączyć od niego chciał się także wojewoda kijowski. Wiśniowiecki postanowił go odprowadzić, a potem udać się pod Zbaraż. Po naradzie Skrzetuski powiedział księciu, że Zagłoba uratował Helenę. Jeremi chciał go poznać, ale rozmowę przerwały wieści o zdobyciu Połonny przez Krzywonosa, który wymordował 10 000 osób i poszedł na Konstantynów. To zmieniło nastawienie wojewody, który zdecydował się zostać z Wiśniowieckim i razem z nim ratować polskie pułki przez całkowitym wymordowaniem.
Rozdział 30
Do Jeremiego stacjonującego w Rosołowcach dotarli pułkownicy Osiński i Korycki, którzy po tym, czego doświadczyli, zmienili zdanie i prosili o przyjęcie pod komendę księcia. Chcieli, aby zrozumiał, że nie mogli wcześniej do niego przyjść, bo otrzymali inne rozkazy. Wiśniowiecki ich przyjął. Żołnierze robili dobre wrażenie. Do Jeremiego dołączył także pan Łaszcz z ponad tysiącem szlachty. Pod dowództwem Jeremiego Wiśniowieckiego znalazło się około 12 000 naprawdę doskonałym żołnierzy. Krzywonos jednak pod sobą miał ich 60 000. Wieczorami Zagłoba opowiadał o ucieczce z Heleną. Niektórzy – jak pan Wołodyjowski – uważali, że koloryzuje. Pewnej nocy niebo rozjaśniła wielka łuna. Był to znak, że Krzywonos jest pod Połonną. Wojsko ruszyło do walki.
Rozdział 31
Najpierw obrażano się słownie. To był jednak tylko wstęp do prawdziwej walki. Jako pierwszy ruszył do niej Wołodyjowski, który kolejno pokonywał kolejnych Zaporożców, czemu z podziwem z dali przyglądał się Zagłoba. Dostrzegł jednak, że Wierszułła powalił potężny Kozak, Pułjan. Zabił kolejno kilku Polaków. Trafił jednak na Longinusa. Bili się gołymi rękami. Longinus wygrał. Rozpoczęła się coraz ostrzejsza walka. Ruszyli Kozacy, po czym jazda Jeremiego ruszyła na wroga, który był stłoczony w wyniku konieczności poruszania się przez wąską groblę. Do walki poszedł Skrzetuski z husarią, z nimi Zagłoba. Miał zamknięte oczy i na oślep ciął szablą. Kiedy je otworzył, zobaczył uciekających wrogów. Poczuł przypływ odwagi. Nagle coś go uderzyło. Okazało się, że była to kozacka chorągiew pułkowa. Wyszło na to, że Zagłoba zdobył ją w walce. Za to zaś mógł liczyć na nagrodę. Tymczasem wojska Wiśniowieckiego rozbijały kolejne pułki Krzywonosa. Zwycięstwo było oczywiste. Wieczorem przed księciem złożono zdobyte chorągwie. Przyniósł swoją i Zagłoba, za co otrzymał nagrodę. Wszyscy byli pełni podziwu. Milczał tylko Skrzetuski, który pamiętał strach szlachcica przed bitwą. Uwagę zwrócił też Podbipięta. Dotarła do nich także informacja, że z pomocą dla Krzywonosa nadciąga Bohun. To mocno zaniepokoiło Zagłobę. Pytał, kiedy ruszą po Helenę. Jan odparł, że nie może opuścić wojska przed bitwą.
Rozdział 32
Żołnierzom Wiśniowieckiego nakazano się wycofać, ale jedynie po to, aby podstępem zmusić Kozaków do pogoni.Dzięki temu wojska polskie mogły nagle zawrócić i uderzyć z ogromną siłą. Dzięki temu szybko dotarły do samego taboru. Krzywonos uciekł do Chmielnickiego. Ten wściekły kazał go przywiązać do armaty, ale po chwili przywrócił mu dowództwo. Kazał ruszyć na Podole. Po bitwie polscy żołnierze mogli liczyć na odpoczynek. Jan nadal jednak nie mógł ruszyć po Helenę, ponieważ najpierw opiekował się obitym cepami Zagłobą, a potem książę posłał go pod Zasław, aby ścigał rezunów.
Kiedy rano Skrzetuski się obudził, ujrzał nad sobą Rzędziana. Okazało się, że po tym, jak zranił go Bohun, został w Czehrynie. Tam Kozacy w końcu potraktowali go jak swojego. Udało mu się nawet zaprzyjaźnić z Bohunem, którego kurował po zranieniu w Rozłogach. Teraz jednak skorzystał z okazji i uciekł na polską stronę i wrócił do pana.
Rozdział 33
Skrzetuski miał przyprowadzić chorągwie pod Zbaraż, gdzie gromadziły się wojska całej Rzeczpospolitej.Wszyscy oddawali się pod komendę Jeremiego. Spora część zorientowała się bowiem, że układy z Chmielnickim na niewiele się zdadzą. Jeremi miał pochmurną twarz. Stoczone pod jego wodzą walki budziły jednak podziw i dawały nadzieję. Zagłoba oczywiście nie zmarnował okazji do przechwałek. Skrzetuski po przyprowadzeniu chorągwi poprosił księcia o dwa miesiące zwolnienia, aby mógł przywieźć z Baru Helenę i się ożenić. Jeremi zrozumiał prośbę, obiecał eskortę i kazał przyjść nazajutrz. Jan jednak zorientował się, że coś jest nie tak. Pytał, ale Jeremi nie chciał odpowiedzieć.Książę nie mógł spać, myślał o sile, jaką ma pod swoją komendą i o odpowiedzialności. Wiedział, że z tym wojskiem może pokonać Chmielnickiego, może iść na Krym. Doskonale zdawał sobie jednak sprawę, że sejm to nie jego wyznaczył na dowódcę. Teraz jednak hetmani byli w niewoli. On prowadził wojnę sam. Wiedział, że nie może tak dalej postępować, bo niewiele będzie się różnić od Chmielnickiego. Następnego dnia zwołał naradę i oznajmił, że poddaje się pod komendę regimentarzy. Wyprawił ucztę pożegnalną dla Skrzetuskiego.Nagle jednak do sali wszedł Kuszel, oznajmiając, że Kozacy zdobyli Bar.
Tom II
Rozdział 1
W stronę Dniestru poruszała się grupa kilkunastu osób. Byli to Kozacy, którzy eskortowali kogoś leżącego w kołysce przywiązanej do koni. Przeszli przez Wraże Uroczyszcze, docierając do Czortowego Jaru. Tutaj wiedźma Horpyna poinformowała ich, że są bezpieczni, nikt nie jest bowiem w stanie odnaleźć tego miejsca. W kołysce była kniaziówna, którą Bohun nakazał ostrożnie przenieść do chaty.Była poważnie ranna, ponieważ kiedy zobaczyła, jak wpada do jej komnaty w Barze, pchnęła się nożem.
Rozdział 2
Kiedy Helena się przebudziła w pięknie przystrojonej dla niej przez Kozaków Sali, przypomniała sobie wszystkie wydarzenia z Baru. Dołączył do niej Bohun, który wyznał jej miłość. Dziewczyna jednak odparła, że nigdy go nie pokocha. Bohun się wściekł, obiecując zabić Skrzetuskiego. Dziewczyna zemdlała. Kiedy oprzytomniała, dowiedziała się w końcu, gdzie jest.
Rozdział 3
Horypnie Bohun nakazał, aby jak najlepiej zajęła się Heleną. Opowiedział wiedźmie o swoim uczuciu. Nie był zdolny skrzywdzić Heleny. Czarownica postanowiła mu powróżyć. Zobaczyła w kole wodnym śmierć swojego brata – pułkownika Dońca. Bohunowi jednak przepowiedziała wielką sławę, ale ostrzegła też przed zdradą. Zanim odjechał, Bohun długo żegnał się z kniaziówną.
Rozdział 4
Skrzetuski był załamany. Wszyscy ogromnie mu współczuli, Zagłoba zaproponował ponowne poszukiwania Heleny. Wołodyjowski wiedział jednak, że to niemożliwe, bo w obecnej sytuacji nie mają możliwości opuszczenia chorągwi. Powiedział także, że nie mogliby porzucić służby dla ojczyzny w tak kluczowym momencie na rzecz własnych interesów.
Skrzetuski dostał rozkaz wykonania podjazdy na Jarmolińce. Przyjaciele chcieli ruszyć z nim. Po drodze zaczepiał go pijany pan Łaszcz, który rzucił się na Jana z szablą. Ten jednak natychmiast wytrącił mu broń. Strażnik koronny domagał się ukarania rycerza, Jeremi jednak zamiast tego wypisał nominację Skrzetuskiego na porucznika. Łaszcz natomiast miał opuścić obóz. Namiestnikiem za Jana mianowany został Podbipięta. Skrzetuski przyznał się Wołodyjowskiemu, że chce odnaleźć Helenę i wykupić ją z niewoli, a potem pójść do klasztoru.
Rozdział 5
Skrzetuski sprawnie i mądrze poruszał się w wyznaczonym kierunku. Jego celem było poznanie działań Krzywonosa. Chciał też wiedzieć, czy Tatarzy przybyli już za Dniepr. Pozyskanie tych informacji powinni się zająć regimentarze. Nikt jednak tego nie zrobił. Skrzetuski szybko rozpuścił wiadomości, że za nim idzie całe wojsko Jaremy i że pobito Chmiela. Krzywonos zaczął się natychmiast cofać, pamiętając ostatnie spotkanie z Wiśniowieckim. Ruszył natomiast Bohun, który miał zdobyć jeńców. Skrzetuski zaplanował podzielenie podjazdu na mniejsze oddziały i atakowanie z różnych miejsc. Dowództwo jednego otrzymał nawet Zagłoba.
Rozdział 6
Zagłoba nie czuł się zbyt pewnie, przejmują dowództwo. Wiedział doskonale, jak traktowano Wołodyjowskiego. Nabrał jednak nieco odwagi. Doniesiono mu o jeźdźcach. Okazało się jednak, że docierali oni na chłopskie wesele. Zagłoba był jednak nieugięty, kazał ich otoczyć i uznał za buntowników. Dopiero kiedy poczęstowano go miodem, dał się zaprosić na wesele i okazał łaskawość. Wszyscy się upili. Kiedy się przebudził, poczuł, że siedzi na nim jakaś zmora. Otworzył oczy i zobaczył Bohuna.
Rozdział 7
Bohun był w niezłym nastroju. Ironicznie przypomniał, jak się pożegnali ostatnim razem. Zagłoba był pewnym, że zginie. Dotarło jednak do niego, że Helena żyje. Bohun nakazał, by zamknięto go w chlewie. Zagłoba podsłuchiwał. Usłyszał o wyjeździe za Jampol. Zdawał sobie sprawę, że nie ucieknie, postanowił więc walczyć. Wszedł na strych, zabrał drabinę. Kiedy Kozacy zorientowali się, że go nie ma, bronił się zaciekle. Nie miał jednak większych szans. Nagle jednak podniosła się jeszcze większa wrzawa. Bohun zaczął uciekać, za nim ruszył Wołodyjowski. Zanim ten zdążył wrócić, Zagłoba pozbierał już pozostawione kosztowności. Dumnie pokazał jednak przy okazji Wołodyjowskiemu, ilu wrogów zabił w chlewie. Połączone oddziały ruszyły ku Jarmolińcom.
Rozdział 8
Bohun był wściekły. Przegrana z Wołodyjowskim bardzo go bolała. Krzywonos, do którego wrócił jedynie z kilkunastoma jeńcami, wybaczył mu porażkę, bo sam się bał ludzi Jaremy. Był przekonany, że sam Jarema ich prowadzi, tak zeznawali bowiem ludzie Zagłoby (ci również w to wierzyli). W tym samym czasie Zagłoba ponownie przechwalał się, tym razem opowiadając o walce w chlewie. Uważał, że jest najlepszym dowódcą, bo ze swojego oddziału stracił tylko dwóch ludzi. To także on przywiózł najbardziej pewne wieści o Krzywonosie. Wiedział także, że Helena żyje i jest ukryta gdzieś za Jampolem.Rozmowa z Bohunem, mimo że niebezpieczna, dała więc naprawdę sporo informacji. Nocą Wierszułł dotarł do nich z wieścią o klęsce pod Piławcami, gdzie zjednoczone siły Chmielnickiego i Tatarów pokonały Polaków. Regimentarze uciekli po pierwszym dniu walki. Księciu jeszcze wcześniej odebrano dowództwo. Jeremi wysłał Wierszułła, aby ostrzegł Skrzetuskiego, co się dzieje.
Rozdział 9
Pozostali przy życiu żołnierze po klęsce dotarli do Lwowa. Tutaj pełno było uciekinierów. Atmosfera była bardzo nerwowa. Skrzetuski spotkał tutaj Kuszla, który zaprowadził go do kościoła, gdzie odbywała się narada dostojników. Głos zabrał Jarema. Uświadomił zgromadzonych, że nie może dowodzić, bo są wyznaczeni regimentarze. Ludzie byli wściekli. Wojewoda kijowski prosił księcia, by przyjął buławę dowódcy. Obecny na spotkaniu jeden z regimentarz – podczaszy koronny zrzekł się jej. Jeremi przyjął władzę i objął dowodzenie.
Rozdział 10
Wiśniowiecki nie czekał, tylko od razu przyszykował miasto do obrony, a potem opuścił Lwów. Niektórzy oskarżali go o zdradę, ale zdaniem wielu był to dowód przebiegłości i mądrości. Dowódca nie mógł być w oblężonym mieście, bo nic nie mógłby zrobić. Ten umacniał granicę dalej. W Zamościu zostawił Skrzetuskiego, sam ruszył do Warszawy.Chciał prosić o środki na zaciąg nowych oddziałów. Zamierzał także poprzeć swojego kandydata na elekcji królewskiej. Po drodze spotkał się z żoną. Towarzyszący mu Wołodyjowski rozmawiał z Anusią Borzobohatą o Longinusie. Dostrzegł jednak zainteresowanie Charłampa, który był zakochany w Anusi. Jarema ruszył do Warszawy. Wołodyjowski ruszył z rozkazem księcia do chorągwi. Natknął się na Charłampa, który wyzwał go na pojedynek.Wołodyjowski nie miał jednak na to czasu, miał do dostarczenia rozkaz.
Rozdział 11
Cały czas trwało zbieranie się szlachty na elekcję. Przez kilka tygodni nic się właściwie nie działo. Jarema optował za królewiczem Karolem, młodszym bratem Jana Kazimierza. Walczył także o wsparcie sejmu dla wojska. Wołodyjowski zajął się zakupem koni. Znów natknął się na Charłampa. Wołodyjowski prosił o zwłokę, bo książęce rozkazy były ważniejsze. W końcu umówili się na spotkanie w Lipkowie. Wołodyjowski z Zagłobą i Kuszlem przyjechali godzinę wcześniej i spotkali Bohuna. Ten jechał z listem Chmielnickiego do Jana Kazimierza. Nie mogli go aresztować, bo był posłem. Wyzwali go jednak na pojedynek. Chcieli, aby zdradził, gdzie ukrył Helenę. Bohun zażądał, że w przypadku jego zwycięstwa nie będą jej szukać. Charłamp ostatecznie stał się świadkiem, podobnie jak dwaj panowie Sieliccy.
Rozdział 12
Można było domniemywać, że Bohun szybko pokona Wołodyjowskiego, dużo od niego mniejszego i wydawało się słabszego. Ten rzeczywiście na początku się przede wszystkim bronił, potem upadł. Okazało się jednak, że było to mistrzowskie zagranie, ponieważ kiedy Bohun chybił, Wołodyjowski wykorzystał okazję i ciął go przez pierś. To było wybitne, wszyscy musieli to przyznać. Charłamp odpuścił małemu rycerzowi. Esauł Eliaszeńko poprosił ich, aby rannego Bohuna wnieśli do karczmy. Zagłoba go opatrzył, po czym odjechali. Byli jednak przekonani, że Kozak nie przeżyje.
Rozdział 13
Przed księciemWołodyjowski przyznał się do zabicia Bohuna. Ten wynagrodził go cennym pierścieniem. Jarema kazał im jechać pod Zamość z nowinami dla Skrzetuskiego. Uzyskali także od niego pozwolenie na poszukiwania Heleny. Zanim ruszyli, uczcili w karczmie swoje zwycięstwo.
Rozdział 14
Na króla wybrano jednak Jana Kazimierza. Jarema razem z nim pojechał na koronację. Wołodyjowski i Zagłoba ruszyli pod Zamość. Po drodze spotkali Podbipiętę, który jechał z listami do Jaremy. Dowiedzieli się o oblężeniu Zamościa i o Skrzetuskim, który walczył z grupami Kozaków już poza miastem.
Rozdział 15
Kiedy przyjaciele dotarli do Zamościa, czekał już na nich rozkaz jazdy do Zbaraża.W międzyczasie nadeszła zima. Zdrajcę Krzeczowskiego Niemcy wbili na pal. W Zbarażu był już Wierszułł. Od niego dowiedzieli się, że Skrzetuski już zdążył wyjechać stąd. Dotarł do nich list od niego, w którym informował, że razem z kupcami ormiańskimi zamierza szukać Heleny. Przymusowa bezczynność nie był w smak dwójce przyjaciół.
Rozdział 16
Rozpoczęto układy z Chmielnickim, ale komisarze do nich wysłani mieli trudne zadanie. Wiadomo było, że mimo eskorty cały czas groziła im śmierć. Dołączył do nich w pewnym momencie Skrzetuski, który chciał wziąć udział w delegacji. Kisiel na to pozwolił i obiecał wstawiennictwo u Chmielnickiego w jego sprawie. Skrzetuski usłyszał także o śmierci Bohuna, ale nie był pewny, czy opowieściom Zagłoby można w tym przypadku wierzyć.
Rozdział 17
Delegacja ruszyła dalej. Ciężko komisarzom było znosić poniżenie ze strony Kozaków. Skrzetuski jednak był zdeterminowany. Zastępował dowódcę dragonów. Chmielnicki czekał na posłów w Perejasławiu. Już pierwsze powitanie było jasnym sygnałem, że ich po prostu lekceważy. Chciał zdobyć dla siebie księstwo. Skrzetuski nie zobaczył wśród ludzi Chmielnickiego Bohuna. Próbował o niego rozpytywać, ale okazało się, że na pytania posłów nie wolno było nikomu odpowiadać. Za same pytania groziła śmierć. Jan zrozumiał, w jak trudnej sytuacji wszyscy się znajdują.
Rozdział 18
Posłowie przekazali Chmielnickiemu dary królewskie: buławę hetmańską i chorągiew z orłem. Hetman przyjął dary, zaprosił posłów na obiad, ale jasne było, że tylko po to, by po raz kolejny im ubliżać. Następnego dnia przypomniał sobie o Skrzetuskim.Pijany stwierdził, że to jego druh, pamiętał bowiem o pomocy, jakiej Jan mu udzielił. Był gotów spełnić jego prośbę. Skrzetuski chciał walczyć z Bohunem. Uzyskał jednak potwierdzenie, że ten nie żyje. Poprosił więc Chmielnickiego o możliwość poszukiwania Heleny.Ten się zgodził. Następnego dnia Skrzetuski opuścił Perejasław.
Rozdział 19
Przyjaciele Skrzetuskiego czekali na niego w Zbarażu. Bali się o niego. Chcieli już ruszyć na poszukiwania. W marcu jednak dotarł list od Jana, w którym ten zreferował swoje starania o odnalezienie Heleny. Wypytywali Kozaka, który przyniósł list, o szczegóły. Ten zaś nie wierzył, że to mały rycerz pokonał wielkiego Bohuna.
Rozdział 20
Wojna trwała w najlepsze. O ile Chmielnicki ponownie negocjował z Tatarami i szykował się do wojny, o tyle Jaremę snów odsunięto od kluczowych spraw wojskowych. Dowodził tylko własną dywizją. Nie zamierzał jednak czekać bezczynnie: wysyłał podjazdy, zbierał wiedzę, orientował się, co się dzieje. W tych walkach wsławił się szczególnie Wołodyjowski. Z jednej z wypraw wrócił wyjątkowo smutny. Przywiózł bowiem ze sobą dwóch Kurcewiczów-Bułyhów, braci stryjecznych Heleny, którzy twierdzili, że Helena nie żyje, a informację tę miał im przekazać sam Skrzetuski, który ciężko zachorował.
Rozdział 21
Zagłobę wyjątkowo mocno dotknęła informacja o śmierci Heleny. Można było odnieść wrażenie, że zniknęła cała jego buta, przechwałki. Nagle jednak wszystko się zmieniło. Do Zbaraża dotarł Rzędzian z informacją, że Helena jednak żyje. Okazało się, że we Włodawie spotkał rannego Bohuna, którego ponownie pielęgnował. Ten zaś, wierząc, że jest on jego przyjacielem, zdradził mu, gdzie jest kniaziówna. Dał mu piernacz, czyli swoją odznakę i wysłał o Horpyny pilnującej Heleny z informacją, by ta przywiozła pannę do Kijowa. Rzędzian jednak wydał Bohuna w ręce Polaków. Po Helenę ruszyli z Rzędzianem Wołodyjowski i Zagłoba. Longinus miał zostać w Zbarażu. Nie chcieli nikomu podać celu swojej wyprawy, aby ponownie nie rozbudzać nadziei w Skrzetuskim.
Rozdział 22
Przebrali się w stronę kozackiej starszyzny. W Jampolu przedstawili się jako przyjaciele Bohuna. Dano im tutaj nowe konie. Zanim wjechali w Czortowy Jar, Rzędzian przygotował pistolet ze święconą kulą, uważał bowiem Horpynę za wiedźmę. Zastrzelił ją. Zagłoba zabił jej karła Czeremisa. Dotarli do Heleny. Pierwszy był Wołodyjowski, który od razu uspokoił pannę, że są przyjaciółmi Skrzetuskiego.
Rozdział 23
Nie było czasu na długie powitania. Cała grupa chciała się jak najszybciej wydostać z terenów zajętych przez Kozaków. Kiedy ich mijali, mówili, że wiozą pannę dla Bohuna. Piernacz, który otrzymali od Burłaja w Jampolu, wiele ułatwiał. Starali się wymieniać konie, ale nie rozstawali się też z tymi, które mieli od Burłaja. Pewnej nocy Zagłoba znów pojechał wymienić konie, ale wrócił absolutnie przerażony i kazał im natychmiast ruszać. Okazało się, że widział Bohuna. Wypuścić musiał do pan Regowski, który nie lubił Skrzetuskiego. Kiedy byli kilka mil od Zbaraża, zorientowali się, że nadchodzą Tatarzy. Popędzili konie. Ścigał ich czambuł, na domiar złego, koń Zagłoby zaczął utykać. Wołodyjowski nakazał Rzędzianowi uciekać z panną. Pozostał z Zagłobą, walczyli dzielnie z Tatarami, aż nadszedł podjazd Kuszla, który ich uratował. Ustalili, że nic nie powiedzą Skrzetuskiemu, bo nie mieli pewności, czy Rzędzian będzie w stanie uratować Helenę.
Rozdział 24
W Zbarażu zgromadzono wojska koronne. Wszystko dzięki samym żołnierzom, którzy jasno zadeklarowali, że walczyć mogą jedynie pod rozkazami Wiśniowieckiego. Zagłoba i Wołodyjowski spotkali się ze Skrzetuskim, nic mu jednak o Helenie nie powiedzieli. Wszyscy czekali na Jaremę. Rozpętała się ogromna ulewa, która trwała kilka dni. Potem jednak wyszła tęcza. Wierzono, że to dobry znak, tym bardziej że spod tęczy wyszło wojsko księcia Jeremiego. Regimentarz Lanckoroński oddał mu swoją buławę. Z jego ślady poszli kolejni. Było jasne, że tylko Wiśniowiecki może zagwarantować pozytywne rozstrzygnięcie tej walki.
Tatarzy pojawili się już następnego dnia. Próbowali przejąć spóźniony polski tabor, ale książę od razu wysłał kilka chorągwi, które ocaliły wozy. Już wieczorem pod Zbarażem stały jednak wszystkie główne siły Chmielnickiego i chana. Było to nawet kilkaset tysięcy. Wiśniowiecki miał 15 000. Zbuntowany hetman wysłał Jeremiemu wiadomość, że następnego dnia zamierza ucztować w zamku. Na co ten odpowiedział, że ucztę wydaje dziś i swoją zapowiedź spełnił.
Następnego dnia, 13 lipca o zachodzie słońca Chmielnicki rozpoczął szturm. Pognano najpierw stada wołów, potem jeńców, dopiero za nimi szli Kozacy. Chmielnicki sam prowadził koleje pułki do ataku, ale polska piechota odbierała go. Po kilku godzinach Kozacy musieli się cofnąć, bo byli zdziesiątkowani. Przerwa nie trwała jednak długo. Chmielnicki wznowił atak, ale i ten odparto. Uderzono po raz trzeci, wtedy do walki wyszedł sam Jarema. Mołojcy się przestraszyli, ale napierani przez kolejne szeregi, musieli iść dalej. Wyszła przeciw nim husaria, która rozbiła pułki kozackie, a potem tatarów Tuhaj-beja. Jego samego ciężko ranił Skrzetuski. W tym samym momencie szykowała się porażka po drugiej stronie polskiego obozu. Burłaj prawie doprowadził do przerwania obrony, ale na czas wróciła husaria. Z Burłajem starł się Zagłoba, który wykorzystując jego zaskoczenie, pokonał go. Po bitwie książę rozkazał zmniejszyć wielkość okopu. Chmielnicki był zrozpaczony, wiedział też, że chan będzie wściekły. Był jednak na tyle zręcznym politykiem, że poprowadził rozmowę tak, że sam chan zadeklarował, że rozniesie wojsko Jeremiego.
Rozdział 25
Kolejnego dnia polski obóz chronił już nowy wał. Zagłoba był dumny z pokonania Burłaja. Ponownie postrzegał swój czyn jako najważniejszy. Chmielnicki zdecydował się na regularne oblężenie. Pojawiły się szańce i podkopy, a w kolejnych dniach Kozacy próbowali szturmu. Na razie niewiele im to dawało. Kiedy po ostatnim z ataków rozpętała się burza, Jeremi wysłał Skrzetuskiego i starostę krasnostawskiego z wycieczką (czyli z atakiem za wały na obóz przeciwnika). Wystawił także Zagłobę, a Wołodyjowski zgłosił się sam. Wycieczka była bardzo skuteczna, bo nie tylko zdobyto jeden z szańców, lecz także zniszczono część maszyn oblężniczych.
Rozdział 26
Usypano nowe wały, które Kozacy ponownie i znów bezskutecznie forsowali. Ubywało jednak żołnierzy także po stronie twierdzy. Część była mocno poraniona, zmęczona, ale mimo wszystko trwała na swoich stanowiskach. Za Wiśniowieckim byli gotowi iść w ogień. Kiedy w jednej z chorągwi zabrakło prochu, Wiśniowiecki zasugerował, że do szańca kozackiego jest bliżej niż do zamku. Rzucono się więc na niego, zdobyto, a przy okazji przejęto część prochu.
W końcu Kozacy zdecydowali się na układy. Do ich obozu pojechał Zaćwilichowski. Nastąpiło zawieszenie broni i pierwszy raz od wybuchu konfliktu Polacy i Kozacy rozmawiali ze sobą bez wrogiego nastawienia. Niestety jednak poseł obrońców wrócił z niczym, ponieważ warunki Chmielnickiego były nie do zaakceptowania przez Polaków. Efektem był kolejny szturm, który przypuszczono tej samej nocy. Odparto go, oblężenie trwało jednak nadal. Stoczono w jego ramach także mniejsze pojedynki, wypuszczano się na indywidualne akcje. Tutaj przodował przede wszystkim Wołodyjowski, ale co zaskakujące, zasłużył się także Zagłoba, który zabił Dudara. Zagłoba był nie do pokonania jednak przede wszystkim w walce na słowa: skutecznie prowokował Kozaków różnego rodzaju wiązankami słownymi, doprowadzając ich przy tym do ogromnej irytacji ze względu na to, że nic nie mogli zrobić. Doszło nawet, że w obozie atakujących pojawiły się pieśni opiewające waleczność i nieugiętość Jaremy, która musiała zaimponować Kozakom.
Rozdział 27
Skrzetuskiego, Wołodyjowskiego, Podbipięty i Zagłoby nie opuszczało szczęście. Jednej nocy siedzieli w okopie, racząc się zdobytą przez Wołodyjowskiego butelką gorzałki. Między Zagłobą a Longinusem nie kończyły się docinki. Zagłoba opowiadał właśnie o reprymendzie za pobicie kalwińskiego kapela, kiedy nagle Wołodyjowski nakazał wszystkim ciszę. Mały rycerz o wyjątkowo dobrym słuchu usłyszał zbliżające się kroki. Natychmiast ostrzeżono koleje pozycja na wałach. Powiadomiono także samego księcia. Oczekiwano już kolejnego szturmu. Nagle, na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a za nimi trzy tureckiego głowy. Podbipięta nie czekał więc nawet sekundy, tylko zamachnął się swoim Zerwikapturem i ściął jednocześnie trzy głowy. Wypełnił tym samym swoje ślubowanie. Szturm ponownie został oparty. Tym razem trwał około dwóch godzin. Po walce Longinus leżał do rana w kościele, dziękując Bogu za możliwość spełnienia ślubów, które były dla niego bardzo ważne. Kolejnego dnia gratulowano mu w całym obozie. Przyjmował słowa uznania od przyjaciół, ale i od samego księcia. Przybył do niego także starosta jaworowski i zaprosił całą czwórkę przyjaciół do siebie. Ta rozmowa nie należała już jednak do najprzyjemniejszych, ponieważ dowiedzieli się podczas niej jak trudne jest położenie obrońców. Kończyły się zapasy, proch i wiele innych rzeczy. Zagłoba stwierdził, że o trudnej sytuacji trzeba powiadomić króla, który obrońcom ojczyzny powinien przyjść z pomocą. To jednak nie było proste, ponieważ oznaczało, że ktoś z obrońców musi postarać się uciec z twierdzy i dotrzeć do króla. Longinus zaproponował, że on przejdzie przez obóz kozacki. Po tej deklaracji natychmiast zgłosili się również Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba karcił przyjaciół za ten pomysł i deklarację, ale skoro już uparli się, żeby w końcu ich wszystkich zgubić, to trudno – pójdzie z nimi. Poszli do księcia.
Ten z ogromnym szacunkiem do swoich żołnierzy wysłuchał całej propozycji. Nie uznał jej za bezsensowną. Zdecydował jednak, że wyjdą z obozu pojedynczo.Jeśli nie uda się jednemu, pójdzie kolejny. Pierwszy miał iść Podbipięta, który nie wahał się ani chwili.
Wyszedł nad ranem, kiedy po raz kolejny udało się odeprzeć kozacki szturm. Pożegnanie z przyjaciółmi było bardzo emocjonalne. Ci zapewnili go, że jeśli tylko usłyszą strzały, to natychmiast ruszą z pomocą dla niego. Litwin pożegnał się i zniknął z ciemności. Najpierw szedł, potem czołgał się po wozami, udało się mu nawet ominąć całkiem sprawnie kolejne kozackie patrole.
Niestety, jednak kiedy wyszedł poza teren pilnowany przez Kozaków, natknął się na Tatarów, którzy zupełnie przypadkowo stali pod wielkim dębem, ponieważ w ten sposób chronili się przed kolejnym deszczem. Ich pokonał, ale odgłosy walki przyciągnęły kolejny Tatarów, jak i Kozaków. Przez długi czas nikomu nie udawało się podejść do Longinusa, ponieważ wszyscy zginęli od ciosów jego miecza. W końcu jednak sięgnięto po łuki. Po krótkiej chwili Longinus zginął od kolejnych strzał kierowanych w jego kierunku. Konając, odmawiał litanię do Matki Boskiej.
Rozdział 28
Przyjaciele niepokoili się o Podbipiętę. Nie mieli jednak jak sprawdzić, co się z nim dzieje. Niestety odpowiedź przyszła szybciej niż oczekiwali, ponieważ następnego dnia pod wały podciągnięto maszyny oblężnicze, a do największej z nich przywiązane było ciało Longinusa Podbipięty.Zagłoba, kiedy to zobaczył, pierwszy natychmiast rzucił się do ataku za okop. Za nim poszło bez wahania kilkuset innych ludzi. Szybko zniszczono maszynę i przejęto ciało Podbipięty. Jeszcze tego samego dnia, w nocy urządzono mu pogrzeb. Kolejnym śmiałkiem, który ruszył poza mury był Skrzetuski. Postanowił ich inną drogą niż Longinus.Kiedy dotarł do jednego ze stawów znajdujących się w pobliżu twierdzy, ukrył się trzcinach, które porastały brzegi. Była to całkiem skuteczna kryjówka, choć droga przez nią, aby przedostać się do rzeki, nie należała do najłatwiejszych. Przede wszystkim dlatego, że sam staw był duży, jego dno było muliste, do tego wszystkiego w wodzie pływały trupy, na które Skrzetuski kilka razy się natknął. W kocu osłabiony gorączką, głodny, dotarł do ujścia rzeki. Tutaj ukrył się, korzystając z zasłony z trzcin. Natrafił na wygasłe ognisko, przy którym leżały reszty nie do końca obgryzionych kości i rzepy. To musiało wystarczyć rycerzowi za posiłek przed dalszą drogą. Ponownie ukrył się w trzcinach. Był bardzo zmęczony po przeprawie. Zasnął. Wyglądał jednak podobnie do pływających wokół trupów.Obudził się wieczorem. Ruszył jednak dopiero, kiedy zapadła całkowita ciemność. Dotarł do taborów. Tutaj jednak zrobiło się trudniej, ponieważ trzciny zostały wycięte, a na brzegach wody stali strażnicy – tatarski i kozacki. Skrzetuski dostrzegł jednak, że w pobliżu były łodzie, które szczepione były ze sobą burtami. Pod nimi rycerzowi udało się przejść niezauważonym przez straż. W ten sposób doszedł do lasu i mógł puścić się – w niekrótką wcale – drogę do króla.
Rozdział 29
Król przebywał w Toporowie razem z kanclerzem Ossolińskim i Radziejowskim. Nie był pewny, co powinien zrobić. Nie miał także wiedzy, co tak naprawdę dzieje się pod Zbarażem. Kanclerz hamował jego chęci do podjęcia walki. Sugerował, aby czekać, ponieważ do tej pory nie zebrało się pospolite ruszenie. Bez niego zaś starcie z chanem, najprawdopodobniej stacjonującym pod Zbarażem, było z tego punktu widzenia dość ryzykowne. Król jednak nie był przekonany. Chciał zdobyć dodatkową wiedzę. Chciał także objechać obóz swojego wojska i przekonać się, kim właściwie dysponuje. Kiedy miał wychodzić, doniesiono, że przybył człowiek ze Zbaraża. Wprowadzono do króla ledwie żywego, wycieńczonego Skrzetuskiego. Pułkownik zdążył jednak powiedzieć królowi o krytycznej sytuacji oblężonych i ich ogromnym poświęceniu. Król się nie wahał.Natychmiast nakazał odtrąbić „wsiadanego”, czyli sygnał do wymarszu. Ledwie trzymającym się na nogach Skrzetuskim zajął się kapelan królewski, ksiądz Cieciszowski, który zabrał go do siebie na plebanię.
Rozdział 30
Stan zdrowia Skrzetuskiego był zły. Droga do króla bardzo go osłabiła. Był nieprzytomny przez kilka dni. W końcu jednak się ocknął. Stał nad nim Rzędzian. Opowiedział swojemu panu o tym, jak dotarł do Toporowa. Opowiadał o tym, jak wziął udział w wyprawie razem z Wołodyjowskim i Zagłobą. W końcu przyciśnięty przez Skrzetuskiemu opowiedział, jak udało się uwolnić kniaziównę i jak potoczyły się ich losy od momentu, gdy rozstali się z Wołodyjowskim i Zagłobą.Skrzetuski nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Rzędzian zaś opowiadał dalej, jak uciekali z panną przed czambułem tatarskim, a kiedy im się to udało, natknęli się z kolei na kozaków Dońca. Tym jednak przebiegły Rzędzian wytłumaczył, że eskortuje narzeczoną Bohuna. Kozak nie miał powodu im nie wierzyć, ale nie chciał także ich opuścić. Szczęśliwie jednak pojawił się polski podjazd, który pobił kozacki oddział. W ten sposób Helena trafił do dworu kasztelanowej Witowskiej, z którą miała jechać do Toporowa. Jan nie chciał już jednak czekać. Musiał zobaczyć ukochaną. Ubrał się błyskawicznie i chciał jej ruszyć naprzeciw.
W tym momencie pojawili się jednak Zagłoba z Wołodyjowskim, który opowiedzieli przyjacielowi o tym, jak doszło do zakończenia oblężenia i zawarcia pokoju w Zborowie. Teraz mogli już razem wyruszyć na spotkanie Heleny. Kiedy Skrzetuski zobaczył Kurcewiczównę, nie mógł uwierzyć w radość, jaka go spotkała.
Kiedy już wspólnie jechali do Tarnopola, Wołodyjowski opowiedział Skrzetuskiemu również o losach Bohuna, który dostał się do książęcej niewoli. Okazało się bowiem, że kiedy wrócił znad Waładynki zaatakował razem z niewielkim oddziałem wychodzące właśnie ze Zbaraża wojsko książęce. Natychmiast pokonał go jednak sam Wołodyjowski. Jarema postanowił jednak podarować Bohuna Skrzetuskiemu, który przez niego wiele wycierpiał. Teraz od Jana zależał los Kozaka. Pułkownik nie miał jednak najmniejszego zamiaru lżyć czy pohańbić przeciwnika. Nie zgodził się nawet na oddanie go Rzędzianowi, który bardzo o to prosił.
Epilog
Wydawać by się mogło, że starcie polsko-kozackie się na tym skończyło. Tak się jednak nie stało. Chmielnicki wojnę wznowił po dwóch latach. Wtedy, dalej we współpracy z chanem, poprowadzili na Polskę, półmilionową armię Tym razem jednak Rzeczpospolita, której władcy czegoś się jednak nauczyli, była gotowa: król miał do dyspozycji 100 000 żołnierzy, a także zastępy czeladzi.
Walki rozgrywały się pod Beresteczkiem i trwały trzy dni. Polacy nie pozostawili wątpliwości, kto w tym sporze jest górą. Chmielnicki po prostu opuścił swoje wojska, chan uciekł. Kozacy, którym udało się przeżyć to starcie, założyli obóz w widłach Pleszowy. Dowodził nim Dziedziała, wobec którego jednak szybko się zbuntowali i osadzili na jego miejscu Bohuna. Ten zbudował wielki most, który pozwalał poruszać się po bagnach. Kiedy wyprowadzał wojska do walki, wybuchła jednak panika. Doszło do starcia z Polakami, w trakcie którego zginęło bardzo wielu Kozaków. Ciała Bohuna jednak nie znaleziono. Słyszano o nim jeszcze wielokrotnie w ostatnich latach. Był samodzielny i niezależny, nigdy już nie poddał się pod władzę Chmielnickiego. Kiedy umarł Jarema, zapanował nad jego dawnymi ziemiami. Odbudowaną wioskę nazwał Rozłogi i tam zamieszkał.
Tom I
Był rok 1647. Na Dzikich Polach Skrzetuski ze swoimi ludźmi uratował przed napastnikami człowieka, który okazał się ostatecznie Bohdanem Zenobim Chmielnicki. Kiedy Skrzetuski dotarł do Czehryna, dowiedział się ucieczce i buncie Chmielnickiego, którego uznano za zdrajcę. Tutaj Skrzetuski poznał polskiego otyłego szlachcica Zagłobę, a zaraz za nim Longinusa Podbipiętę – bardzo postawnego Litwina, herbu Zerwikaptur. Od pułkownika Barabasza, któremu Chmielnicki skradł królewskie listy cała trójka usłyszała, że szykuje się wojna.
Skrzetuski ruszył z posłem hospodara wołoskiego Rozwanem Ursu oraz Podbipiętą do Łubniów, do księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Po drodze Loginus odpowiedział Skrzetuskiemu o swoim ślubowaniu i zobowiązaniu, że zetnie co najmniej trzy głowy za jednym ciosem miecza tak, jak zrobił to jego przodek Stowejka podczas walki z krzyżakami pod Grunwaldem. Kiedy oddział gonił za sokołem, który wypuszczony został za stadem żurawi, natknął się na kolaskę ze złamaną osią, obok której stały dwie kobiety. Była to wdowa po Konstantym Kurcewiczu, kniahini Kurcewiczowa i córka kniazia Wasyla Kurcewicza, Helena. Mężczyźni pomogli kobietom, za co zostali zaproszeni do siedziby rodziny – Rozłogów. Po drodze spotkali synów kniahini i młodego Kozaka – Bohuna, któremu bardzo nie podobało się zainteresowanie Skrzetuskiego Heleną. W Rozłogach okazuje się, że to właściwie Helena ma prawdo do majątku, ponieważ należał on do jej ojca Wasyla, niesłusznie oskarżonego o zdradę. Pieczę nad majątkiem, a także losem dziewczyny przejęła kniahini. W Rozogach na życzenie kniahini Bohun wyszedł do gości, starał się uprzejmie dyskutować ze Skrzetuskim o potencjalnej wojnie z Turcją. Jeszcze tego wieczoru Skrzetuski wyznał Helenie miłość. Uczucie zostało odwzajemnione. Został zapewniony, że uczucie jest odwzajemnione. Rano Skrzetuski poprosił o rękę dziewczyny. Kniahini najpierw się oburzyła, ale kiedy mężczyzna zagroził, że upomni się o prawa dziewczyny do majątku u księcia, nie miała wyjścia i obiecała mu rękę dziewczyny. Chciała jednak, aby sprawa została jeszcze w tajemnicy, bo bała się Bohuna, któremu wcześniej obiecała rękę Heleny.
Skrzetuski pojechał do Łubniów. Czekał na księcia. Kiedy książę wrócił i wydał rozkaz, aby jeden z jego ludzi pojechał jako poseł na Sicz rozeznać się w sytuacji i ocenić niebezpieczeństwo nadchodzącej wojny, Skrzetuski zgłosił się, że zastąpi w tej roli pana Bychowca. Po drodze miał Rozłogi. Książę się zgodził. Skrzetuski miał okazję zobaczyć się z Heleną, zanim ruszył w dalszą drogę. Już w Czehrynie próbowano go namawiać, aby porzucił dalszą jazdę, ale on nie wyobrażał sobie nie wypełnić rozkazów książęcych. Widzi tutaj także Zagłobę z Bohunem, któremu ten pierwszy za przejście na polską stronę miał obiecać herb szlachecki. Skrzetuski w dalszą drogę udał się łodziami. W Kudaku znów sugerowano mu odwrót. Popłynął dalej, ale zaniepokojony o Helenę wysłał do niej listy przez Rzędziana, chciał, aby jak najszybciej schroniła się w Łubniach pod opieką księcia Wiśniowieckiego.
Na wyspie Chortyca ludzie Skrzetuskiego zostali zaatakowani przez Kozaków. Cała jego eskorta zginęła, a on sam został ranny. W samej Siczy odbywała się właśnie narada starszyzny, do której przychodzili przedstawiciele tzw. towarzystwa, czyli młodszych, często pijanych już Kozaków. W naradzie brali udział Chmielnicki i Tuhaj-bej. Chmielnicki oskarżył Barabasza i Tatarczuka o zdradę, a tłum zaatakował ich, rozrywając ciała. Skrzetuski zrobił wrażenie na atamanach, Chmielnicki także chciał go ochronić, ponieważ pamiętał, jak ten uratował mu życie. Jan stał się jeńcem. Chmielnicki był go gotowy wypuścić, pod warunkiem że nie powie on, co widział na Siczy. Ponieważ Jan nie był gotowy złożyć takiej obietnicy, musiał zostać w niewoli. Kolejne starcia między Polakami a Kozakami pokazywały rosnącą siłę tych drugich i absolutną słabość polskiego wojska, w którym dochodziło do zdrad takich, jak choćby ta, której dopuścił się Krzeczowski, który po rozmowie z Chmielnickim, zamiast go atakować, przeszedł na jego stronę. Skrzetuski obserwował część bitew z obozu kozackiego i cierpiał patrząc na kolejne klęski takie jak pod Żółtymi Wodami, gdzie po deszczu polska husaria nie była w stanie się ruszyć, aby skutecznie odeprzeć atak wroga. Chmielnickiemu poddawały się kolejne twierdze – Czehryń, Czerkasy. Do kolejnego starcia doszło dopiero pod Korsuniem. O ile początkowo wydawało się, że Chmielnicki przegra, ostatecznie to on odniósł zwycięstwa i wziął do niewoli polskich hetmanów. Co gorsza, liczebność jego wojsk dramatycznie rosła. Chmielnicki obawiał się tak naprawdę jedynie Jeremiego Wiśniowieckiego. Zastanawiał się, czy lepiej od razu na niego uderzyć, czy budować siłę na Ukrainie. Zdecydował się na drugie rozwiązanie. Skrzetuskiego puścił w końcu wolno, bo uznał, że nie może mu już zaszkodzić, puścił go wolno, dając jeszcze Tatarów do ochrony. Skrzetuski obawiał się o bezpieczeństwo Heleny. Kiedy w końcu dotarł do Rozłogów, zobaczył zgliszcza spalonego dworu. Pogrążył się w rozpaczy, siedząc na pogorzelisku. Tak spotkał go Bychowiec, prowadzący straż przednią wojsk książęcych.
W tym samym czasie Rzędzian z listem od Skrzetuskiego do kniahini i Heleny, przeprawił się do Czehrynia. Tam jednak spotkał Bohuna i Zagłobę, który rozpoznał go jako sługę Skrzetuskiego. Bohun przechwycił listy. Przeczytawszy je, wpadł we wściekłość i ruszył do Rozłogów, a z nim Zagłoba, który próbował go uspokoić. Bohun w Rozłogach zabił kniahinię i jej synów. Sam jednak został ranny. Tę sytuację wykorzystał Zagłoba, aby uciec z Heleną. Zagłoba szybko zorientował się, że nie mogą z Heleną iść w kierunku polskich wojsk, bo błyskawicznie odnajdzie ich Bohun. Po drodze ograbili starego dziada i młodego wyrostka z ubrań, w które się przebrali. Helenie obcięli włosy. We wsi Demianówka Zagłoba przekonał chłopów, by szli do Złotonoszy.
Bohun ścigał Zagłobę i Helenę, ale w pewnym momencie urwał mu się trop. Jego esauł w Porochówce wpadł na trop dziada i pięknego wyrostka. Zorientował się, że to mogą być Zagłoba i Helena. Zagłoba postanowił iść naprzód. Weszli na prom na Dnieprze. Kozacy pojawili się na brzegu, ale Zagłoba przekonał chłopów, że to wojska książęce, więc zaczęto do nich strzelać.
Wiśniowiecki nie był pewien, co powinien robić, szczególnie w obliczu wieści o porażce pod Korsuniem. Jego pułkownicy chcieli ruszyć na Kozaków wręcz natychmiast, ale Jarema był ostrożniejszy. Wiedział, że nie może stać się takim buntownikiem jak Chmielnicki, nie może więc wykraczać poza swoje kompetencje. Po ironicznym liście od Chmielnickiego wyssał jednak podjazdy do Czerkasów i Prochorówki, a sam ruszył do Rozłogów, przypomniał sobie bowiem o Helenie. Tutaj odnalazł załamanego Skrzetuskiego. Nie było jednak pewności, czy dziewczynie nie udało się zbiec. W końcu do Jana dotarły wieści sugerujące, że Helena uciekła z Zagłobą. Chciał szukać ukochanej, najpierw jednak ruszył z księciem do Łubniów. Kiedy nie zastał tu Heleny, znów się załamał, ale ksiądz przywołał go do porządku, mówiąc, że nie może rozpaczać tylko nad swoim losem w momencie, gdy ojczyzna jest zagrożona. Zmarł król Władysław IV. Rzeczpospolitą czekała kolejna elekcja.
Wojska Jeremiego szły do Czernihowa, następnie książę rozstał się z małżonką, która miała jechać z dwórkami w bezpieczne miejsce. Wojsko ruszyło zaś w przeprawę przez bagna Prypeci.
Chmielnicki chciał się umocnić, nie dążył więc do otwartej walki z Jaremą. Jego pułkownicy mieli inne plany, szczególnie słysząc o pochodzie wojsk Wiśniowieckiego. W końcu Chmielnicki zwołał naradę, na której zdecydowano się na układy z Rzeczpospolitą i jednocześnie wyprawę przeciw Jaremie, której mieli dowodzić Krzywonos i Pułjan.
Jeremi wysyłał podjazdy, które atakowały grupy kozackie. Z prośbą o pomoc przybył wojewoda kijowski Janusz Tyszkiewicz, broniący oblężonej przez młodego Krzywonosa Machnówki. Jarema skutecznie wypłoszył stamtąd Kozaków. Z podobną prośbą przybyli posłańcy z Połonnego. Jednocześnie jednak pan Kisiel, wojewoda bracławski nakazał zaniechanie walki, gdyż szykowano układ z Chmielnickim. Wojskowi się jednak na to nie zgadzali. Kolejnym pułkownikom zakazano łączyć się z Wiśniowieckim. Skrzetuski, wracając z poselstwa natknął się na grupę chłopów rezunów, a wśród nich przebranego Zagłobę. Okazało się, że ten odstawił Helenę do jednej z najbezpieczniejszych twierdz, czyli Baru.
Jeremi czuł się zdradzony i oszukany. Przyszły jednak wieści o zdobyciu Połonny przez Krzywonosa, który wymordował 10 000 osób i poszedł na Konstantynów. Mimo wszystko wyruszono do walki. Kolejni pułkownicy oddawali się pod komendę Jaremy w nim upatrując szansy na zakończenie konfliktu. Pod dowództwem Wiśniowieckiego znalazło się około 12 000 żołnierzy, Krzywonos jednak miał ich 60 000.
Walka trwała długo, każdy się w niej sprawdził, nawet Zagłoba, który przed starciem miał ogromne obawy, o których wiedział jednak wyłącznie Jan Skrzetuski. Podczas walki coś uderzyło Zagłobę w głowę – okazało się to chorągwią kozacką, za której zdobycie po walce Zagłoba od księcia otrzymał nagrodę. Bardzo wsławił się w walce także Podbipięta.
W końcu Krzywonos uciekł do Chmielnickiego. Nie miał szans z doskonale dowodzącym i cieszącym się prawdziwym autorytetem Jaremą. Skrzetuski spotkał Rzędziana, który opowiedział mu, jak to kurował rannego Bohuna, Kozacy wzięli go za swego, ale teraz korzystając z okazji przeszedł na polską stronę.
Skrzetuski miał przyprowadzić chorągwie pod Zbaraż, gdzie gromadziły się wojska, które chciały walczyć pod Wiśniowieckim. Jan po tym chciał jechać po Helenę. Dostał od księcia urlop. Ten zaś zdawał sobie sprawę, że nie ma sejmu po swojej stronie, a nie chce być buntownikiem sięgającym po dowództwo. Ogłosił więc, że poddaje się pod komendę regimentarzy. Wyprawił ucztę pożegnalną dla Skrzetuskiego. Nagle jednak do sali wszedł Kuszel, oznajmiając, że Kozacy zdobyli Bar.
Tom II
Bohun wywiózł Helenę z Baru do Czortowego Jaru, gdzie oddał ją pod opiekę wiedźmy Horpyna. Kobieta zapewniła go, że nikt nie jest bowiem w stanie odnaleźć tego miejsca. Helena była poważnie ranna, ponieważ w Barze, pchnęła się nożem. Kiedy dołączył do niej Bohun, wyznał jej miłość, ona jednak powiedziała, że nigdy go nie pokocha. Bohun przyrzekł zabić Skrzetuskiego. Czarownica wróżyła Bohunowi wielką sławę, ale i ostrzegła przed zdradą. Bohun odjechał. Skrzetuski był za to załamany, przyjaciele chcieli mu pomóc w poszukiwaniach, ale sytuacja uniemożliwia im upuszczenie wojska. Jarema nominował Skrzetuskiego na porucznika. Namiestnikiem za Jana mianowany został Podbipięta. Skrzetuskiemu Jarema nakazał rozpoznanie działań Krzywonosa. Powinni robić to regimentarze, ale się nie kwapili. Skrzetuski natomiast szybko rozpuścił wiadomości, że za nim idzie całe wojsko Jaremy i że pobito Chmiela. Krzywonos zaczął się natychmiast cofać, pamiętając ostatnie spotkanie z Wiśniowieckim. Wysłał natomiast Bohuna. Skrzetuski zaproponował podzielenie podjazdu na mniejsze oddziały. Jeden pod dowództwo dostał Zagłoba. Za buntowników wziął jednak gości weselnych, ale szybko dał się zaprosić na wesele i razem ze swoim oddziałem się upił. Tak zastał go Bohun, który nakazał uwięzić Zagłobę w chlewie. Ten jednak umiejętnie podsłuchiwał i dowiedział się o wyjeździe za Jampol. Wiedział, że nie ma jak uciec, postanowił więc walczyć ze stryszku na stodole. Bronił się zaciekle, kiedy z pomocą przyszedł Wołodyjowski, który przepędził Bohuna. Mimo niezwykłych okoliczności Zagłoba zebrał najwięcej informacji: wiedział, że Helena żyje i jest ukryta gdzieś za Jampolem. Doszło do kolejnej klęski Polaków pod Piławcami, gdzie zjednoczone siły Chmielnickiego i Tatarów pokonały Polaków. Regimentarze uciekli po pierwszym dniu walki. Wszyscy pobici uciekli do Lwowa. Tutaj się naradzono, co dalej. W końcu wszyscy poprosili Jaremę, aby przyjął buławę dowódcy. Ten się zgodził i objął dowodzenie.
Wiśniowiecki przyszykował miasto do obrony, a potem opuścił Lwów. W Zamościu zostawił Skrzetuskiego, sam ruszył do Warszawy. Chciał prosić o środki na zaciąg nowych oddziałów i poprzeć swojego kandydata na elekcji królewskiej, królewicza Karola, młodszego brat Jana Kazimierza. Wołodyjowski miał okazję rozmawiać z Anną Borzobohatą, piękną dwórką, w której kochał się Charłamp. Mimo że Anna swoją szarfę oddała Longinusowi, co było deklaracją przywiązania, Charłamp był zazdrosny o Wołodyjowskiego i wyzwał go na pojedynek. Mały rycerz nie miał czasu, ale w końcu umówił się na walkę w Lipkowie. Przyjechał z Zagłobą i Kuszlem i spotkali Bohuna w roli posła Chmielnickiego do Jana Kazimierza. Nie mogli go aresztować, bo był posłem, ale wyzwali go jednak na pojedynek. Chcieli, aby zdradził, gdzie ukrył Helenę. Wydawało się, że Bohun szybko pokona Wołodyjowskiego, ale dużo bardziej doświadczony mały rycerz starcie rozegrał mistrzowsko, raniąc Bohuna w pierś. Polacy byli pewni, że Bohun nie przeżyje, ale zanim odjechali Zagłoba opatrzył mu rany.
Wołodyjowski przyznał się księciu do zabicia Bohuna. Przyjaciele mieli jechać do Zamościa z nowinami dla Skrzetuskiego. Postanowili także ruszyć na poszukiwania Heleny. W międzyczasie na króla wybrano jednak Jana Kazimierza. Kiedy przyjaciele dotarli do Zamościa, czekał już na nich rozkaz jazdy do Zbaraża. Tutaj otrzymali list od Skrzetuskiego, że razem z kupcami ormiańskimi zamierza szukać Heleny. Rozpoczęły się układy z Chmielnickim, które były niebezpieczne, bo posłom groziła śmierć ze strony buntowników. Skrzetuski, który usłyszał już o śmierci Bohuna, dołączył do polskiej delegacji, na którą Chmielnicki oczekiwał w Perejasławiu. Miał do nich bardzo lekceważący stosunek, był pewny swojej władzy i pozycji.
Następnego dnia Chmielnicki przypomniał sobie o Skrzetuskim: za udzieloną kiedyś pomóc był gotów dać mu glejty pozwalające na szukanie Heleny. Z nimi Skrzetuski opuścił Perejasław.
Chmielnicki ponownie negocjował z Tatarami. Jaremę ponownie odsunięto od kluczowych spraw wojskowych. On jednak zbierał wiedzę, orientował się, co się dzieje, wysyłał kolejne podjazdy. Z jednego Wołodyjowski przywiózł dwóch Kurcewiczów-Bułyhów, braci stryjecznych Heleny, którzy twierdzili, że Helena nie żyje. Zagłoba bardzo przeżył tę informację, ale szybko nastąpił zwrot akcji. Pojawił się bowiem w Zbarażu Rzędzian, który znów leczył poturbowanego przez Wołodyjowskiego Bohuna. Ten wierzył, że Rzędzian jest jego przyjacielem, więc wyjawił mu w końcu, gdzie jest ukryta Helena. Dał mu piernacz, czyli swoją odznakę i wysłał o Horpyny pilnującej Heleny z informacją, by ta przywiozła pannę do Kijowa. Rzędzian wydał Bohuna w ręce Polaków i przyjechał z wieściami do Zbaraża. Przyjaciele ruszyli po ukochaną Skrzetuskiego. Przebrali się i przedstawiali jako przyjaciele Boguna, w Czarcim Jarze zabili Horpynę i karła Czeremisa. Uwolnili Helenę i ruszyli w drogę powrotną. Musieli cały czas się ukrywać, ale jak już spotykali Kozaków, mówili – na przykład Burłaja w Jampolu – że wiozą pannę dla Bohuna. W końcu jednak okazało się, że wypuszczono Bohuna, a ten jechał po Helenę. Musieli jak najszybciej dotrzeć do Zbaraża. Tutaj jednak na kilka mil od twierdzy zaatakował ich czambuł tatarski. Wołodyjowski kazał Rzędzianowi uciekać z panną. Za chwilę jemu i Zagłobie z pomocą przyszedł podjazd Kuszla. Wrócili do Zbaraża, ale postanowili nic nie mówić Skrzetuskiemu, bo nie mieli pewności, czy Rzędzian będzie w stanie uratować Helenę.
W Zbarażu zgromadzono wojska koronne. Regimentarz Lanckoroński oddał Jaremie swoją buławę. W jego ślady poszli kolejni. Dla większości tylko Wiśniowiecki mógł dać nadzieję na zwycięstwo. Tatarzy i Kozacy pojawili się dzień po przybyciu Jaremy. Połączone siły Chmielnickiego i chana liczyły nawet kilkaset tysięcy. Wiśniowiecki miał 15 000. Następnego dnia rozpoczął się szturm, który powtarzał się przez szereg kolejnych dni. Kozacy nie radzili sobie z polskimi wojskami. Wysłana przeciwko nim husaria skutecznie rozbijała pułki kozackie i tatarów Tuhaj-beja. Chmielnicki zdecydował się na regularne oblężenie. Pojawiły się szańce i podkopy. Obrońcy nie przyglądali się biernie i nie tylko odpierali ataki, lecz także uskuteczniali wycieczki, a więc ataki na pozycje wroga poza okopy.
Wszystko odbywało się ogromnym kosztem ludzkim. Nikt jednak nie wątpił w siłę przywództwa Jaremy. W końcu Kozacy zdecydowali się na układy, ale warunki Chmielnickiego były nie do zaakceptowania przez Polaków. Wrócił więc szturm i walka, w której wyróżniał się Wołodyjowski, Skrzetuski, Podbipięta, ale i Zagłoba. Ten ostatni najlepiej radził sobie jednak w walce na słowa.
Pewnej nocy Wołodyjowski nakazał wszystkim ciszę, szykowano się do kolejnego szturmu. Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a za nimi trzy tureckie głowy. Podbipięta ściął jednocześnie wszystkie trzy, wypełniając tym samym swoje ślubowanie. Następnego dnia starosta jaworowski wyjawił całej czwórce, jak trudne jest położenie obrońców. Ktoś z obrońców musiał spróbować przedostać się do króla, aby poinformować go o sytuacji. Longinus zaproponował, że o pójdzie. Zgłosili się również Skrzetuski i Wołodyjowski, a nawet – w imię solidarności – Zagłoba. Książę jednak postanowił, że nie pójdą razem, ale wyjdą z obozu pojedynczo. Jeśli nie uda się jednemu, pójdzie kolejny. Pierwszy miał iść Podbipięta, który nie wahał się ani chwili. Udało mu się ominąć kolejne kozackie patrole, ale natknął się na Tatarów. Odgłosy walki przyciągnęły kolejnych. Longinus wszystkich uśmiercał mieczem, więc zaczęto do niego strzelać z łuków. Konając, odmawiał litanię do Matki Boskiej.
Następnego dnia przyjaciele zobaczyli jego ciało na jednej z maszyn oblężniczych, którą szybko odbili, zdjęli ciało i jeszcze tego samego wieczora wyprawili mu pogrzeb. Następną próbę wyjścia z obozu podjął Skrzetuski. Wybrał inną drogę – przez staw i mokradła. Była niebezpieczna, bardzo wycieńczająca, ale udało mu się wyjść do lasu, a stamtąd puścił się w drogę do króla. Ten przebywał w Toporowie i słuchał rad kanclerza, który zniechęcał do walki. Pospolite ruszenie też się jeszcze nie zebrało. Król był zniecierpliwiony. Kiedy dotarł tam Skrzetuski z wiadomościami ze Zbaraża — ledwie żywy i skrajnie wycieńczony — król się już nie wahał. Kazał dać sygnał do wymarszu. Skrzetuskim zajął się kapelan królewski, ksiądz Cieciszowski, który zabrał go do siebie na plebanię. Opiekował się nim Rzędzian, który opowiedział swojemu panu wszystkie przygody, dociskany przez Skrzetuskiego przyznał, że Helenę udało się uratować, opowiedział jak rozstali się z Wołodyjowskim i Zagłobą. jak uciekali z panną przed czambułem tatarskim, natknęli się z na kozaków Dońca i w końcu jak z pomocą przyszedł polski podjazd, który pobił kozacki oddział. Helena trafiła do kasztelanowej Witowskiej, z którą jechała do Toporowa. Do Skrzetuskiego dołączyli Zagłoba z Wołodyjowskim. Przynieśli informację o zakończeniu oblężenia i zawarcia pokoju w Zborowie. Razem wyruszyli na spotkanie Heleny. Kiedy Skrzetuski zobaczył Kurcewiczównę, nie mógł uwierzyć w radość, jaka go spotkała. Wołodyjowski opowiedział o losach Bohuna, który zaatakował wychodzące ze Zbaraża wojsko książęce. Jarema podarował Bohuna Skrzetuskiemu. Ten jednak zamierzał go uwolnić.
Starcie polsko-kozackie się na tym nie skończyło. Tak się jednak nie stało. Po dwóch latach Chmielnicki z chanem poprowadzili półmilionową armię na Polskę, ale tym razem nie było to zaskoczenie. W bitwie pod Beresteczkiem rozgromiono przeciwników, Chmielnicki i chan uciekli z pola walki. Niewielką grupą ocalałych Kozaków dowodził potem Bohun. Wydawało się, że znów zagrozi on Polakom, ale jego ludzie zostali rozgromieni. On jednak po śmierci Jaremy zapanował nad jego dawnymi ziemiami i zamieszkał w odbudowanych Rozłogach.