Bez wątpienia Michał Bułhakow należy do najwybitniejszych pisarzy i jest najbardziej znanym rosyjski twórcą XX wieku. Jednak co zaskakujące w ówczesnym Związku Radzieckim nie znalazł zrozumienia i nie należał do świata literackiego. Na pewno twórca bolał nad tym, bo o motywie odsunięcia na boczny tor często pisze w swoich utworach.

Myślę, że "Mistrz i Małgorzata" to jego największe dzieło. Utwór powstawał przez wiele lat i jest skomplikowany zwłaszcza poprzez wprowadzenie licznych nawiązań literackich. Aby go dobrze odczytać trzeba dobrze znać "Fausta", bo z tekstu Wolfganga Goethego pochodzą główne postacie oraz niektóre wątki. Innym ważnym źródłem inspiracji jest Biblia, a na szczególnych prawach funkcjonują fragmenty z Nowego Testamentu opisujące końcowe momenty życia Chrystusa. Nie wolno także zapominać, że akcja zasadniczej części powieści rozgrywa się w bliższym nam czasie, w latach 20-tych XX wieku. W związku z tym odnajdziemy dużo elementów realistycznych, które wprost odnoszą się do ówczesnej Rosję. Przeniesiono zwłaszcza klimat silnie skomunizowanego państwa, które głęboko ingeruje w życie poszczególnych obywateli.

Jednak na tym jeszcze nie koniec, bo Bułhakow nie poprzestaje na realizmie, ale wprowadza z wielkim mistrzostwem świat fantastyczny. To połączenie tak różnych światów szczególnie mi się podoba. Wprowadzona grupa szatańska na czele z Wolandem na do wykonania bardzo ważne zadanie -ujawnić prawdę o ludziach. Mistrzowi sztuk magicznych, posiadającemu największą moc towarzyszy Korowiowa, sprytny żartowniś ironicznie komentujący zdarzenia. Poza tym jest jeszcze Behemot - czarny kot mówiący ludzkim językiem. Ta para płata różne figle, o czym świadczy chociażby spalenie "Gribojedowa". Grupa Wolanda uwidacznia prawdziwą Rosję, a zwłaszcza cechy mieszkańców. Możemy też dobrze poznać procesy zachodzące w społeczeństwie rządzonym przez komunistów. Dla czytelników wiele jest groteskowych ujęć, ale nie można zapominać, że one maja podbudowę w świecie realnym.

Właściwie z każdej karty powieści przebija ówczesna rzeczywistość. W Moskwie dzieje się wtedy źle, jest wiele braków. Wszystko to działa przygnębiająco. Raz po raz bohaterowie muszą się przekonywać na własnej skórze, że w komunizmie nie ma lekko. Nawet gdy jest wysoka temperatura, to nie można liczyć na chłodny napój, bo urządzeń do oziębiania nie ma. Przekonuje się o tym Berlioz z Iwanem Bezdomnym. Do ważnego rysu radzieckiej rzeczywistości należała silna indoktrynacja komunistyczna, która wpłynęła na ludzką świadomość. Oto kiedy bohaterowie spotykają Korowiowa zaczynają uważać go za szpiega. Ideologia państwowa doprowadziła do sytuacji, w której każdego obcego traktuje się jak wroga. To posunięcie psychologiczne doprowadziło do znacznych przekształceń w społeczeństwie. Osłabiono w pokaźnym stopniu więzi międzyludzkie. Dzięki temu łatwiejsze było wprowadzanie idei komunistycznych w życie obywateli. Taka polityka sprawiła, że nikogo nie traktowano z zaufaniem, co uniemożliwiało tworzenie spisków przeciw władzy państwowej.

Specyficznym rysem nie tylko sytuacji nie tylko w Moskwie ale na terenie całego Związku Radzieckiego było wspólne zamieszkiwanie jednego mieszkania przez wiele osób. Oczywiście było to spowodowane problemami finansowymi, bo dużo płacono za wynajem. Nawet ci, którzy mieli gotówkę nie byli wolni od problemów, bo okazywało się, ze jest zdecydowanie za mało mieszkań. Jakby tego było mało sytuację wykorzystywał prezes spółdzielni, który mógł w dowolny sposób decydować o przydziale. Wobec tego często dochodziło do nadużyć, a łapówkarstwo było na porządku dziennym. Prezes zawsze wybierał zakwaterowanie dla tego, kto będzie w stanie więcej płacić. Nędza powoduje zanik człowieczeństwa i prowadzi do drastycznych sytuacji. Oto z Kijowa przyjeżdża wuja Berlioza, ale nie dlatego, aby pożegnać umarłego, uczestniczyć w pogrzebie, jak można by przypuszczać, ale dlatego, że liczy na otrzymanie mieszkania. Nawet nie dziwi nikogo fakt, że po przebudzeniu na plaży człowiek zaskoczony pyta:

"- . coś się ze mną stało. Jestem chory. Gdzie ja jestem? Co to za miasto?

- No, Jałta."

Zjawisko pijaństwa jest tak powszechne, że nikogo nie dziwi widok pijanego. Kiedy Stiopa napisał telegram z Jałty wszyscy myśleli o restauracji o takiej właśnie nazwie i o ogromnej ilości wypitego alkoholu. Nikt nie wierzy, że był tak daleko.

Duże wrażenie wywarła na mnie prowokacja grupy Wolanda, która miała za cel ujawnienie ukrytych marzeń Rosjan. Żyli w takich okolicznościach, że to co było przedmiotem pragnień siłą rzeczy musiało być głęboko schowane i skrywane od wielu lat. Szatan dotarł do tego i co więcej spełnił marzenia wielu kobiet, które znalazły się w teatrze, na pokazie sztuczek magicznych. Rozdał kobietom wspaniałe suknie, które wcześniej mogły być tylko w sferze nierealnych marzeń. Panie przepychają się, by dostać to, co pragną. Komunizm bowiem nie dawał możliwości na spełnienie takich fanaberii. Jednak za wszystko trzeba było zapłacić, o czym pnie przekonały się już po jakimś czasie.

Groteski nie brakuje również w sennej wizji Nikanora Iwanowicza. Bosy pragnie znaleźć dogodne miejsce dla schowania swoich oszczędności. Jak było wiadomo banki przyjmowały pieniądze bardzo chętnie, ale każdy obywatel miał później duże trudności z ponownym ich wybraniem. By oszczędzić sobie tych kłopotów sięgano po niekonwencjonalne metody przechowywania swojej gotówki. Mieszkańcy Moskwy byli tu dosyć pomysłowi. Większość uważa, że najlepszym i co ważniejsze -najbezpieczniejszym miejscem jest skrytka pod podłogą i właśnie tam zlegały oszczędności.

Szczególnie niepokojące wnioski nasuwają się, kiedy czytamy o szpitalu dla umysłowo chorych. Był on nieodłącznym elementem Związku Radzieckiego i spełniał także inne funkcje niż nam się wydaje. To przede wszystkim miejsce, gdzie ówczesna władza kierował ludzi dla siebie niewygodnych, aby nimi sterować i tym samym zastraszać innych. Aparat partyjny decydował, jakich ludzi uznać za nienormalnych, niepoczytalnych. Tym samym w szpitalu dla umysłowo chorych znalazły się głównie takie osoby, które walczyły z zastaną rzeczywistością, nie wierzyły w zapewnienia, że wkrótce będzie lepiej. W czasach komunizmu trafiali tam również artyści, którzy byli krytycznie nastawienie do panującego i walczyli o przestrzeganie wolności wypowiedzi. Właściwie los twórców był nie do pozazdroszczenia, bo tylko tolerowani byli ci, którzy wynosili na piedestał dokonania rządu komunistycznego. Inni, tak jak tytułowy bohater musieli zmierzyć się z bezpardonowym atakiem krytyków, a później byli skazywani na zapomnienie. We wspomnianym zakładzie znalazł się też Mistrz. Przebywali tak również: Bezdomny, prezes spółdzielni mieszkaniowej. Na paradoks zakrawa to, że traktowani jako umysłowo chorzy byli ludzie szczególnie inteligentni, dobrze orientujący się w sposobie działania władzy. Im w ten sposób zamykano usta, bo mogli być niebezpieczni i prowokować niepokoje społeczne. Znali prawdę, ale po pobycie w takim miejscu, nawet gdyby ją otwarcie głosili nikt by im nie wierzył. Na tym też polegał ich dramat. Paradoksalnie sytuacja tam panująca nie była zła, a Mistrz, który posiadał klucze do drzwi szpitala nie uciekł. Wiedział bowiem, że tu nie dosięgną go oszczerstwa krytyków. W gruncie rzeczy to wszystko to, co działo się nie w zakładzie, ale za jego bramą było nienormalne. Taka myśl mi towarzyszyła podczas lektury powieści Bułhakowa.

Z wielką przyjemnością czyta się taką lekturę. Z jednej strony bowiem pisarz w mistrzowski sposób ujął rzeczywistość państwa komunistycznego. W takim kraju obywatele jedynie wegetują i są stale pod presją władz. Z drugiej strony pisarz uchwycił, jak zmienia się człowiek pod wpływem takich okoliczności. Przygląda się charakterom Rosjan i wyciąga niepokojące wnioski. Osobną kwestią poruszaną w "Mistrzu i Małgorzacie" jest problem wiary. Komunizm programowo odciął się od religii i na wiele sposobów próbował udowodnić, że Bóg nie istnieje. Woland jego towarzysze bardzo z tego przekonania zakpili. To szatan pokazuje, że jednak Stwórca istnieje. Podobne przeczucia ma także Mistrz, który tyle miejsca w swej książce poświęca postaciom biblijnym.