Wiersze Gochowiaka są bardzo charakterystyczne i ten, kto przeczytał kilka z nich łatwo je rozpozna. Ten przedstawiciel pokolenia "Współczesności" wywarł znaczny wpływ na swoich rówieśników i na trwałe wpisał się w świadomość czytelników. Upodobanie do makabrycznych obrazów pojawia się zwłaszcza we wczesnej fazie twórczości Stanisława Grochowiaka. Obecny tam swoisty kult brzydoty sprawił, że zalicza się te utwory do nurtu zwanego turpizmem (od łac. "turpe" = brzydko). Termin ten wskazuje na kierunek rozwijający się w poezji po doświadczeniach modernizmu. Można tu przywołać chociażby utwór Ch. Baudelaire pod wiele mówiącym tytułem "Padlina".
Fascynacja brzydotą, szpetotą ujawnia się wręcz w programowym tekście "Rozmowa z poetą", który został umieszczony w tomie "Menuet z pogrzebaczem". Ma on konstrukcję dialogu między dziewczyną i poetą, a dotyczy istoty poezji. Rozmówczyni pyta i liczy na wyczerpujące odpowiedzi na temat źródeł poetyckiego natchnienia. Natomiast spotyka się tylko z półsłówkami, metaforycznymi formułami, które jej nie zadawalają, gdyż są dalekie od jednoznaczności. Myśli o wzniosłych aspektach twórczości, ale i chce niejako rozpoznać moment, w którym rodzi się poezja, dlatego pyta: "Czy pan ją widzi ? Czy ona się śni ? / Czy też nadbiega - nagła jak z pagórka?". Jest przeświadczona, że można tą chwilę ująć w proste słowa, porównać do zwykłych zjawisk znanych z życia. Tymczasem poeta ukrywa prawdę, skłonny jest tylko do udzielania lakonicznych, wieloznacznych odpowiedzi: "Ona wynika z brodawek ogórka...". Jest to zaskakująca formuła, pokazująca, że inspiracje twórcze można znaleźć w całkiem prozaicznej rzeczywistości. Nie potrzeba do tego romantycznych uniesień ducha, wystarczy skupić się na otaczającym świecie i z ciekawej perspektywy go zaprezentować. Takie etapy powstania lirycznej wypowiedzi nie zgadzają się z koncepcją żywioną przez dziewczynę. Wydaje jej się, że poeta kpi, żartuje z niej, coś przed nią ukrywa, nie mówi jej prawdy, dlatego z większą natarczywością pyta: "Pan ją jedwabnie - pan ją jak motyla / Po takich złotych i okrągłych lasach / To jest jak z Dafnis bardzo czuła chwila". W ten sposób powraca koncepcja poezji komponowanej według klasycznych reguł, z dala od przyziemnych spraw. Powinna jej towarzyszyć lekkość, ulotna subtelność. Poeta ponownie ripostuje, sprowadzając dyskutującą na ziemię: "Owszem. Jak ostro / Całowany tasak". Obcowanie z poezją jest więc źródłem bólu, rodzi cierpienie i niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z metafizycznymi wzlotami duszy.
Dziewczyna podejmuje trzecią próbę rozwikłania zagadki poezji. Przyjmuje do wiadomości ironiczną postawę poety, ale jak domyśla się pod spodem można dostrzec "czułość". Uważa, że uczuciowość, wrażliwość są niezbędne, aby zostać poetą. Znowu okazuje się, że popełniła błąd, bo słyszy w odpowiedzi:: "Dlaczego z pani jest taka piwonia / Co chce zawzięcie być butelką perfum?". Poeta kolejny raz stawia jej zarzut. Oskarża ją o chęć upiększania wszystkiego, przetwarzania tylko po to, by uzyskać żądany efekt. Tymczasem liryka nie ma nic wspólnego ze sztucznością, napuszoną powagą, wielkimi porywami ducha. Powstaje w zderzeniu z rzeczywistością, nawet wtedy, gdy ona jest wydawałoby się mało poetycka, okraszona brzydotą. Ważny jest autentyzm, oryginalność odczucia. Co więcej, te chwile natchnienia trudno jednoznacznie określić, ująć w słowa.
Wyraźniejsze formuły programowe można znaleźć w wiersz o znaczącym tytule "Czyści". Właściwie już na samym początku autor precyzyjnie określa swój stosunek do tradycji poetyckich. Pisze: "Wolę brzydotę / Jest bliżej krwiobiegu / Słów". Brzmi to jak wyznanie turpisty. Posłużenie się metaforą nie wyklucza przejrzystości intencji Grochowiaka. Brzydota, makabra jest, jak się wydaje, bliższa człowiekowi. W większym stopniu opisuje jego świat, jego sytuację, dlatego sztuka musi sięgać do takich formuł. Nie wolno ich odrzucać w imię wyidealizowanej wizji piękna. Bowiem tylko uwzględnienie brzydoty może pozwolić na stworzenie "najbogatszych formy", najpełniejszych, całościowych wizji rzeczywistości. Tam gdzie panuje jednoznaczność, jednowymiarowość potrzebne jest ożywcze przetworzenie. Tak jak posągom brakuje zapachu, aby w pełni przemówiły one do widzów , tak też pełny rozkwit poezji następuje wtedy, gdy nie odrzuca się tematów niegodnych jej. Nie można żądać "czystości" liryki, bo wtedy ona nie przemawiałaby do odbiorcy. Jest bowiem konieczne współtrwanie piękna i brzydoty. Tylko wtedy można liczyć na reakcje innych. W innym przypadku nawet zwykły czworonóg "nie warknie". W ten sposób Grochowiak uzasadnia swój artystyczny wybór. Zdecydowanie opowiada się po stronie szarej, zwyczajnej, nieładnej egzystencji. Preferuje takie ujęcie rzeczywistości, ponieważ jest ono czymś bardziej realnym i znajduje się bliżej obiektywnej prawdy. Brzydota jest więc koniecznie potrzebna, jeśli chce się uchwycić wiarygodny obraz świata.
Potwierdzenie tej tezy możemy znaleźć w "Płonącej żyrafy". Wiersz inspirowany obrazem Daliego jest wyraźnym manifestem. Chociaż w centrum poetyckiej wizji jest żyrafa paląca się "pomaleńku", to w rzeczywistości autor wypowiada się w ważniejszych kwestiach. Odczytuje przywołany obraz Daliego jako symboliczny wyraz ludzkiego bólu, cierpienia. Skoro pisze się o takich silnych, destrukcyjnych emocjach, nie można je obejmować w piękne formuły, bo w tym tkwiłby fałsz. Należy dołożyć wszelkich starań, by nie sprzeniewierzyć się prawdzie. "Aspiryna" i "pot", chociaż zwyczajne, a może nawet odrażające nie wolno ich niwelować z pola widzenia, czy wyrzucać poza obręb wiersza. Z uwzględnieniem tych ważkich detali prezentowany obrazu stanie się godny uwagi. Tylko to co "Użyteczne i groźne" można umieścić w centrum. Dlatego "noga", "serce", "brzuch", a nawet "pogrzebacz" na jednakowych prawach są przywołane w analizowanym wierszu. Żadnego z tych rzeczowników nie powinno zabraknąć. Poeta przecież zajmuje się tylko sentymentalnymi i uczuciowymi sprawami, które symbolizuje serce. W jednakowym stopniu warto pisać o cielesnym aspekcie człowieka. Według tej koncepcji zarówno "brzuch" jak i "pogrzebacz" powinny mieć swoje trwałe miejsce w sztuce.
Wszystkie rzeczy ludzkie nadają się do poezji, ponieważ one współtworzą całość życia. Wobec tak postawionej sprawy należy pisać nawet "Sobie a osłom". Niezależnie od niechętnego przyjęcia krytyków czy czytelników Grochowiak zamierza trwać przy swojej tezie i nie będzie jej zmieniał. Co więcej podaje swoją oryginalną koncepcję ludzkiego życia, które składa się z szeregu czynności:
Kupować mięso Ćwiartować mięso
Zabijać mięso Uwielbiać mięso
Zapładniać mięso Przeklinać mięso
Nauczać mięso i grzebać mięso
Dominuje tutaj brutalny realizm, może zbytnio upraszczający fakty, ale prawdą jest, że wokół prozaicznych działań upływa ludzkie życie. Każdy musi się z tym zgodzić. Fizjologia też ma swoje prawa i nie można z nią walczyć, ani jej wykluczyć. Tak wiec wartość spojrzenia Grochowiaka polega na tym, że zaakcentował biologiczny aspekt ludzkiej egzystencji. Stwierdził, że skoro w życiu każdy styka się z brzydotą i cierpieniem, to właśnie o tym należy pisać.
Jednakże poezja Grochowiaka ma szersze aspiracje. Stara się uwzględnić różne tematy. "Święty Szymon Słupnik" zestawia obraz upadku człowieka (gwałcona dziewczyna, wieszany chłopak) z uwzniośleniem świętego. Antytetyczna paralela ludzkich losów szokuje i pokazuje jak wielka przepaść może dzielić ludzi. Ważny też jest problem wyboru postawy życiowej i pytanie, na ile ludzie decydują o swoim losie. Wszak skoro mowa o "powołaniu", więc w jakimś stopniu człowiek został zniewolony przez Boga. Co więcej obecność świętego nie niweluje zła. Szafot, gwałt są przerażające, ale nie sposób ich wyeliminować. Jednak skoro poeta został powołany "Na bunt", więc powinien podgrzewać ludzi do walki o lepsze jutro i na nowo rozniecać zarzewie niepokoju. Istnieje konieczność troski o dobro innych i staranie się o to wszelkimi siłami. Jeśli konieczna jest rewolucja, to należy właśnie do niej nawoływać ("A ludzie mych wierszy słuchając powstają"). W ten sposób artysta może wpływać na losy świata. Trzeba trzymać się ziemi i pomagać wszystkim nieszczęśliwym, dręczonym. Taka jest rola poety.
Wiersz "Ikar" został zadedykowany Przybosiowi prawdopodobnie dlatego, aby wytłumaczyć i wyjaśnić zaciekłemu przeciwnikowi turpizmu, na czym polega istota tego nurtu. Poeta zestawia kontrastowo obraz Ikara oraz kobiety piorącej ubrania. Wątek mitologiczny istnieje obok zwyczajnej, szarej codzienności. Jednak to Ikar wydaje się nierzeczywisty. Trzeba bardzo wielu słów, aby zimny posąg marzyciela przemówił do współczesnych. Nie sposób też sprawić, żeby jego martwe oczy zaczęły patrzeć, a wyrzeźbiony język poruszył się. Poeta nie jest w stanie przywrócić go do życia. Inaczej wygląda kwestia z kobietą usilnie pracującą nad balią. Jej wysiłek jest ze wszech miar widoczny, jej ruchy płynne nie umkną ludzkiemu oku. Spostrzegawczy dostrzeże nawet zmarszczkami na twarzy. Kobieta jest prawdziwa, przemawia do czytelnika, bo męczy się i odczuwa ból. Prawda nie znajduje się bowiem "w napowietrznych pokojach", gdzie szybuje Ikar, ale zupełnie gdzie indziej. Co więcej chmura nie zdoła "podnieść balii", nie będzie stanowiła podpory dla umęczonych rąk.
Grochowiak nie podważa piękna chmur, ale równocześnie nie chce do tego się ograniczać. Wszak takie estetyczne zachwyty niczemu nie służą. Poeta opowiada się po stronie rzeczy "ciężkich", w imię prawdy, która zawsze łączy się z bólem i cierpieniem. Wszystkie analizowane teksty pokazują specyfikę twórczej drogi Grochowiaka.