"Ostateczne zakończenie kwestii żydowskiej" - tak Niemcy nazwali swój projekt całkowitego zgładzenia Żydów. Wypełniali go w różny sposób - od masowych mordów w obozach koncentracyjnych, takich jak Oświęcim-Brzezinka czy Sobibór po indywidualne egzekucje. Postępowali wytrwale, systematycznie i skutecznie. Świadczy o tym liczba ofiar, znana nam z raportów powojennych.
Zabici nie mogą mówić, ale zostali świadkowie. Ci, którzy przeżyli Holokaust, ich rodziny, przyjaciele, każdy nieobojętny na cierpienie ludzkie. Napisano setki artykułów, książek, przeprowadzono wiele wywiadów. Powstały też filmy, poruszające tę tematykę. Po to, żeby nie znikła pamięć. I żeby historia się nie powtórzyła.
Literaci, aby przekazać te tragiczne treści, stosowali różne formy podawcze, takie jak opowiadanie, dziennik, wspomnienie, kronika, notatka, a także powieść i nowela. Sięgali również po mowę wiązaną. Starali się w nich przekazać grozę tamtych lat, strach przed bólem i śmiercią, cierpienie wywołane np. rozstaniami z bliskimi.
Proza o charakterze dokumentarnym, np. reportaże, przekazywała obiektywnie realia tamtych czasów, nie komentowała, nie nawoływała bezpośrednio do ukarania winnych. Rezygnowała ze zbędnych ozdobników narracyjnych na rzecz prostoty wyrazu. Takie były chociażby Medaliony Zofii Nałkowskiej.
Jest to siedem wstrząsających ludzkich historii. Opowiadają je albo ci, którzy przeżyli je osobiście, albo bezpośredni świadkowie okrutnych zdarzeń. Tematyka eksterminacji żydów poruszana jest w trzech opowiadaniach: Kobieta cmentarna, Przy torze kolejowym, Dwojra Zielona.
Nałkowska nie ingeruje w wypowiedzi rozmówców. Pozwala im wygłaszać takie poglądy, jakie chcą. Nawet, jeżeli są dla nas szokujące, jak np. te, które głosi pracownik profesora Spannera, dostrzegający pożyteczność przerabiania zwłok ludzkich na mydło. Nie przeszkadza też kobiecie pracującej na cmentarzu wygłaszać od czasu do czasu haseł antysemickich. Jej zadaniem jest relacja, nie twórcze przetworzenie.
Dwojra Zielona to imię i nazwisko kobiety, jednookiej Żydówki. Opowiada ona Zofii Nałkowskiej swoją historię. Przeżyła koszmar obozu koncentracyjnego, do którego dostała się właściwie na własne życzenie. Mogła go uniknąć, gdyż w getcie miała dobrą kryjówkę na strychu. Omijała ją w ten sposób przez pewien czas wywózka do obozu zagłady. Stwierdziła jednak, że skoro zginęła cała jej rodzina, to ona również nie chce już dłużej żyć. Wyszła zatem z ukrycia i została przewieziona do obozu, gdzie czekała na zagładę z innymi. Tu jednak budzi się w niej instynkt samozachowawczy - chce przeżyć, by dać świadectwo. O życiu żydów w czasie okupacji mówi: "Ale nie było ważne to całe nasze życie". Oko straciła w noc sylwestrową, gdy pijani hitlerowcy urządzili sobie zabawę, strzelając do ludzi. Po tym incydencie idzie do szpitala. Chce tutaj popełnić samobójstwo, woła, żeby podano jej noże. Kiedy zdrowieje musi wrócić do pracy w fabryce. Wkrótce jednak na jej jedynym oku robi się jęczmień. Utrudniało to jej widzenie. Wie jednak, że jeżeli pójdzie ponownie do szpitala, to czeka ją śmierć. Zbiera w sobie siły i walczy o życie. Jest to niezwykle wyczerpująca walka. W momencie, gdy obóz zostaje wyzwolony nie ma nawet siły, żeby się cieszyć. Na wolność wychodzi jako młoda trzydziestopięcioletnia kobieta. Jednak wygląda, jakby miała o wiele więcej lat. Nie ma oka, straciła wszystkie zęby. Ale przeżyła. Po to, żeby dać świadectwo.
Tytułowa kobieta cmentarna pracowała na cmentarzu. Opiekowała się grobami. Czyniła to także w czasie okupacji. Nie bała się zmarłych aż do czasu, gdy wybuchło powstanie w getcie, które sąsiadowało z cmentarzem. Koszmar tamtych dni nie opuszcza kobiety w dzień i w nocy. Ciągle słyszy krzyki mordowanych ludzi, płacz, lamentowanie, odgłosy ich upadku na ziemię, gdy skakali, chcąc uciec przed ogniem z płonących budynków. Wspomina obrazy, które wtedy widziała na własne oczy - matki i ojców skaczących z dziećmi z okien, ich namowy, by wspólnie skoczyli, wypychanie protestujących przez okna. Wspomina polowanie Niemców na ukrywających się. Tamte okrutne wydarzenia tkwią ciągle w jej pamięci. Nie może o nich zapomnieć. Nie może jeść, spać. Potwierdzeniem jej słów jest jej wygląd - wychudzony, zmizerniały. Cały jej spokój odszedł wraz z tymi, których śmierć widziała na własne oczy. Żałuje Żydów, ale z drugiej strony się ich boi. Głosi antysemickie poglądy, które uważa za słuszne i prawdziwe. Nie docierają do niej słowa perswazji Nałkowskiej, próbującej przedstawić jej odmienny pogląd.
"To także przecież ludzie, więc ich człowiek żałuje - wyjaśniła. - Ale, proszę pani, dla nas lepiej, jak ich Niemcy wyniszczą. Oni nas nienawidzą gorzej niż Niemców... Zdawała się urażona mymi słowami naiwnej perswazji."
Od tej obawy, wpojonej przez propagandę hitlerowską, silniejsze jest u niej współczucie. Zwycięża w niej zwyczajna ludzka solidarność, tak sprzeczna z tym, co głosi. Nie godzi się na takie okrucieństwo wobec drugiego człowieka. Współczuje im i czuje bezradność ich sytuacji. I wie, że nie mógł im nikt pomóc, że skazani byli na śmierć.
"Najgorsze jest to, że dla nich nie ma żadnego ratunku - mówiła cicho, jakby wciąż bojąc się, że kto usłyszy. - Tych, którzy się bronią, oni zabijają na miejscu. A tych, co się nie bronią, wywożą samochodami tak samo na śmierć. Więc co oni mają robić? Podpalają ich w domach i nie dają im wyjść. To matki zawijają dzieci w co tam mają miękkiego, żeby ich mniej bolało, i wyrzucają z okna na bruk! A później wyskakują same... Niektóre skaczą z najmniejszym dzieckiem na rękach..."
Również opowiadanie Przy torze kolejowym dotyczy historii Żydówki. Opowiada ją mężczyzna, który na własne oczy widział, co się z nią stało. Uciekła ona z transportu kolejowego razem ze swoim mężem i kilkoma innymi więźniami. Wszystkich oprócz niej zabito od razu, ona miała więcej "szczęścia", została trafiona w kolano. Leżała tak krwawiąc i nie mogąc się ruszyć. A wokół niej zebrał się tłum mieszkańców pobliskiej wioski. Nikt jej jednak nie pomógł dotrzeć do pobliskiego lasu, by tam się ukryła. Wszyscy obawiali się kary za pomoc żydowi. Stali nad nią, rozmawiali. Paru z nich zlitowało się - dali jej coś do picia i jedzenia. Kobieta nie tknęła tego. Prosiła, żeby ją zastrzelili. Przez długi czas leżała i cierpiała. Nie wezwano doktora, nie doniesiono jej do lasu. Nikt nic nie zrobił. Do czasu. O zmierzchu przybyli policjanci. Znowu poprosiła, żeby ją zastrzelono. Po naradzie zdecydowali, że spełnią jej prośbę. Młodszy wyjął rewolwer i usłyszano strzał. Problem "zniknął". Kobieta nie żyła. W nocy pojawiła się pomoc. Dwóch mężczyzn wyszło z lasu, żeby tam zabrać żydówkę. Ale okazało się, że nie żyje.
W ten sposób Nałkowska pokazała mechanizm działania ludzkiej psychiki w czasie terroru. Lęk o własną skórę okazał się silniejszy niż humanitarne zachowanie. Smutne, że wśród tylu ludzi nie znalazł się nikt, kto opatrzyłby ranę kobiecie lub chociażby wezwał lekarza. Przynajmniej spróbował. Przygnębiające, że ludzie bali się samych siebie. Przecież gdyby byli solidarni nikt z nich nie doniósłby hitlerowcom o tym, że w okolicy ocalał ktokolwiek. Ich lęk świadczy o tym, że znajdowali się wśród nich kolaboranci. Trudno jest również zrozumieć decyzję policjanta. Jednak, czy tylko on był winny? Moim zdaniem zawinili wszyscy, którzy mieli jakikolwiek kontakt z tą sprawą, a nie zrobili nic, żeby okazać się ludźmi. Najgorsze jest jednak to, że potraktowali umierającą jak przedmiot, a nie jak człowieka, któremu należą się jakieś prawa.
Inaczej sprawa przedstawia się w utworach, które z założenia mają wyrażać emocje, np. w wierszach. Tu nie ma miejsca na przyjmowanie roli obserwatora, tu jest krzyk bólu, nienawiści, chęci zemsty. Ale także wybaczenie, poszukiwanie przyczyn, próba zrozumienia niezrozumiałego. Wystarczy chociażby sięgnąć po poezję Różewicza czy Borowskiego.
Jako ciekawostkę można uznać wykorzystanie tematyki wojennej w komiksie - np. seria o Hansie Klossie czy Maus Spigelmana. Ten ostatni porusza kwestię żydowską. Przedstawia ją w zamaskowany sposób, ukrywając ludzi pod postaciami zwierząt. Np. hitlerowcy to koty polujące na myszy (Żydzi).
Historię Holokaustu opowiada ojciec (Władek, Żyd), który przeżył obozy koncentracyjne, urodzonemu już po wojnie, synowi (Artowi) - oczywiście obaj w komiksie są myszami. Autor stara się zachować prawdę o tamtych czasach, nie banalizować tematu pomimo tego, że wybrał taką formę jak komiks. Tym bardziej, że zagłady nie przeżył starszy brat Arta - Rysio, więc tragedia śmierci z rąk hitlerowców dotknęła rodzinę osobiście.
Również filmowcy zajęli się tematyką Holokaustu. Znane są takie filmy jak np. Korczak, Pianista, Lista Schindlera czy kontrowersyjny Życie jest piękne. Zdobyły one szeroką widownię i aprobatę zarówno krytyków, jak i przeciętnego widza. Niektóre z nich zdobyły wiele nagród, m.in. Oskara.
Pianista oparty jest na autentycznych wspomnieniach wybitnego polskiego pianisty pochodzenia żydowskiego, Władysława Szpilmana. Zostały one zapisane przez dwóch ludzi: jego syna oraz jego przyjaciela, Jerzego Waldorfa. Wydawane były częściowo, by ostatecznie ukazać się w formie książkowej. Zatytułowano Pianista, z którego to tytułu skorzystał Polański.
Szpilman w czasie II wojny światowej trafił do warszawskiego getta. Udało mu się uniknąć wywiezienia do obozu koncentracyjnego. Ukrywał się. W ten sposób doczekał powstania warszawskiego, które przeżył dzięki oficerowi niemieckiemu i jego zamiłowaniu do pięknej muzyki.
Reżyser przedstawia dzieje zaszczutego człowieka. Pokazuje jego zmagania z głodem i chorobą. Możemy obserwować jego narastający strach przed śmiercią i konsekwentną walkę o przetrwanie. Obok dramatu jednostki umieszcza obraz rzeczywistości tamtych lat. Wtrąca sceny odbiegające od głównego wątku, np. sprawdzanie monet. Obok drastycznych chwil umieszcza spokojne. Wprowadza sceny masowych egzekucji, selekcji dokonywanych przez hitlerowców, ludzi skaczących z okien płonących domów. Ale także pozwala widzowi na zachwyt piękną muzyką.
Film Stevena Spielberga Lista Schindlera dotyczy również tematyki Holokaustu. Jest to historia oparta na prawdziwych faktach. Tytułowy Oskar Schindler to przedsiębiorca. W czasie okupacji przybywa do Krakowa, gdzie otwiera fabrykę emaliowanych naczyń. Chce się dorobić szybko i tanim kosztem na prawie darmowej pracy okolicznych żydów, zmuszanych do pracy przez hitlerowców. Kiedy nadchodzi rok 1943 i Niemcy zaczynają wprowadzać w życie plan nazywany ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej, czyli mówiąc bez ogródek zaczynają ich masowo mordować, w Schindlerze następuje przemiana. Postanawia coś zrobić. Zaczyna pomagać żydom. Wykupuje od śmierci tych, którzy nie nadają się już do pracy i zatrudnia ich w swojej fabryce. Udało mu się w ten sposób ocalić 1100 istnień ludzkich. W taki oto sposób powstała lista Schindlera.
Zadziwiające jest, że Niemiec, czyli według ideologii Hitlera przedstawiciel rasy wyższej, zaczyna dostrzegać w żydach ludzi. Co więcej, nie pozostaje biernym obserwatorem ich cierpienia. Aktywnie przyczynia się do odmiany ich losu. Poświęca dla nich swój majątek, bowiem jego fabryka w końcu bankrutuje. Schindler jednak nigdy nie żałował swojej decyzji. Wybrał człowieczeństwo i humanitarne zachowanie, czym zyskał sobie dozgonną wdzięczność tych, którym ocalił życie oraz podziw i szacunek tych, którzy wyznają takie same jak on wartości.
Polski film wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę, opowiada fragment biografii wielkiego człowieka, pedagoga i żyda, Janusza Korczaka. Akcja zaczyna się w 1936 roku, kiedy szef radia, w którym pracuje Korczak, wygłaszając popularne pogadanki, wzywa go do siebie, żeby oznajmić mu, że zostają one zdjęte z anteny. Jedynym powodem, dla którego to uczyniono jest fakt żydowskiego pochodzenia Korczaka. To pierwszy duży objaw antysemityzmu, z którym styka się on przed wojną. A sytuacja ciągle się przecież pogarszała. Rozczarowany taką postawą Korczak, poświęca się pracy pedagogicznej. Wykłada na Akademii Medycznej, a także prowadzi sierociniec dla dzieci żydowskich. W 1939 roku wybucha wojna. W czasie pierwszych dni obrony Polski Korczak pracuje jako lekarz wojskowy. Nosi mundur polski. Po kapitulacji oddaje się całkowicie prowadzeniu sierocińca, które zostało przeniesione przez hitlerowców do getta. Dba na miarę swoich możliwości, by uchronić dzieci przed głodem. W jego trudnych zmaganiach pomaga mu m.in. Stefania Wilczyńska. Sytuacja w getcie jest coraz gorsza. Hitlerowcy zaczynają wywozić kolejnych żydów do obozów zagłady. Korczak nie zgadza się na porzucenie sierocińca i ukrycie się po stronie aryjskiej. Pozostaje z dziećmi i z nimi zostaje wywieziony do Treblinki.
Zupełnie odmienny charakter ma film wyreżyserowany przez Roberto Benigniego: Życie jest piękne. Opowiada on o Żydzie, który za wszelką cenę chciał uchronić swojego synka przed realiami wojny. Kiedy obaj zostają wywiezieni do obozu koncentracyjnego, wymyśla grę. Jej zasady dostosowuje do obozowej rzeczywistości, szarej i jałowej w porównaniu z barwnością miasteczka, z którego przybyli. Chłopiec dzięki temu żyje w błogiej nieświadomości, jest chroniony przez ojca. Pozorna wesołość świadomego grozy mężczyzny uwydatnia tragizm sytuacji. Jest to jego sposób na przetrwanie. Niestety, nieskuteczny.
Ale myślę, że bohater osiągnął inny cel. Pokazał, jak można spróbować walczyć śmiechem i optymizmem z beznadzieją. Nauczył, że warto mieć nadzieję, bo nigdy nie wiadomo, jaki będzie wynik. I wykazał, iż prawdziwe człowieczeństwo nie powinno nigdy poddawać się złu.
Wydawałoby się, że tematu tak delikatnego jak masowe ludobójstwo nie da się wyrazić. Jednak powyższe przykłady z literatury i dzieł filmowych przeczą tej tezie. Może nie da się ogarnąć całości tej grozy, ale na pewno można przekazać ją jednostkowo. W końcu historia pojedynczych ludzi składa się na dzieje ludzkości, więc warto posłuchać każdej relacji, zapisać każde wspomnienie czy opowiadanie, choćby wydawało nam się niezbyt ważne.