12 października,

Pierwszy Rok Niepodległości Folwarku Dworskiego

To z pewnością historyczny moment, który da początek wspaniałej przyszłości czekającej nowo powstały Folwark Dworski! Dziś, nam, zwierzętom, dana jest wiktoria nad odwiecznymi wrogami wszystkich zwierząt - nad tymi, których niższość w naturze jest widoczna, bo pozbawiła ich ona zębów, pazurów i kopyt, a którzy pomimo swej nagości uzurpują sobie prawo do władzy - nad ludźmi! To zaszczyt móc osobiście stawać w linii przeciw tym znienawidzonym dwunożnym, zaszczyt o którym z dumą będą mówić nasi potomkowie! To wasza odwaga i determinacja, wasza, fauny dużej i małej, gotowej oddać życie w imię wolności, buduje dziś dumę nowo odrodzonej Ojczyzny Zwierząt! To wasze kopyta, ryje, dzioby, pazury, zęby - to wasza broń, dana nam przecież od natury, pozwoliła użyć jej w naturalnym celu - rozgromienia człowieka! Mimo poświęcenia wszystkich, trzeba jednak oddać honor naszemu przewodnikowi, prawodawcy i ojcu - Snowballowi! To dzięki niemu , dzięki jego talentowi, oddaniu i musztrze udało się zbudować armię tak karną i niezwyciężoną, jak może być tylko armia zwycięzców walczących o słuszną sprawę! W armię, która nawet z momentów słabości potrafiła wykrzesać determinację do ostatecznego, miażdżącego ataku! Wiwat!

Choć od dawna żyliśmy w cieniu i świadomości agresji, dzisiejszy atak był gwałtem i nieprawością! Oto, o czym będą pisać hymny potomni: my, pracujący cały dzień w znoju, w pocie, w kurzu, przywykli do naturalnego miejsca w naturze - zmuszeni nagle do porzucenia naszych stanowisk roboczych , zaalarmowani krzykiem strażniczych gołębi, stanęliśmy oko w oko z nadciągającymi parobkami i strzelbami! I wtedy oto nasz Snowball skrzykuje wszystkich pod komendę i rozstawia na bojowe pozycje: i oto nastąpiło starcie!

Gołębie oślepiające agresora odchodami, kaczki szczypiące łydki dla dezorientacji! Ale ludzie odparli rekonesans kijami, jednak te na nic się zdały wobec impetu zwierząt większych ; kóz, koni, owiec, tadam! Bok w bok, kopyto w kopyto, prychnięcie w prychnięcie! Paszcze strącały czapki, zęby rwały włosy, kopyta ryły ziemię i tłukły sińce do krwi! Rżenie, beczenie, meczenie, jęki i klątwy dwunożnych - w błocie, w strugach deszczu, w imię idei parła dzielnie nasza jazda odrzucając mur ludzkiej mierzwy! Owszem, pierwszy atak masy odepchnął ludzi, ci jednak zebrali znów szyki i przebili się przez naszą ciężką jazdę - i wtedy, gdy już wydawałoby się, że trzeba trąbić odwrót, Snowball przewidział zapalczywość ludzi, i naraz , stawiając wszystko vabank, zerwał nasze wojska do ostatniego ataku! Udało się! Zdezorientowani dwunożni uciekają naraz w panice przez parkan! Hurrrra!

I oto mamy aż po tę uroczystą chwilę zasłużoną glorię , wiwaty i dumę! Nie wierzyliśmy do końca, że możemy wygrać te batalię - ale mogliśmy! Mogliśmy i możemy! I to nie tyle batalię, co wiele batalii, a gdy przyjdzie czas, to zwyciężymy całą wojnę! Tym bardziej teraz radujmy się, bo pokazaliśmy, żeśmy są niezwyciężeni i zdolni odtrącić jarzmo dwunożnych! Nastaje nam teraz nowa era - era Świetności Animalnych, a Upadku i Upodlenia Dwunożnych!

Radujmy się, bo oto jesteśmy - niepokonani! My, i nasz wódz, który poprowadził nas do wiktorii raz, to i poprowadzi drugi, i trzeci i dziesiąty! Wiwat Snowball!

Kaczka Lukrecja,

kronikarka, która podczas bitwy podziobała trzech ludzi.