Wybitny francuski pisarz i laureat literackiej Nagrody Nobla Albert Camus jest autorem powieści "Dżuma". Napisał ją z inspiracji filozofii egzystencjalnej. Pojawiająca się w tytule książki "dżuma" jest tylko pretekstem do ukazania różnych zachowań ludzkich w sytuacjach zagrożenia i strachu. Pisarz pokazuje specyficzny rodzaj zamknięcia ludzi w ogarniętym epidemią mieście, podobny trochę do obrazu niemieckich obozów koncentracyjnych czy sowieckich łagrów.
W warunkach śmiertelnego zagrożenia ludzie różnie się zachowują. Jedni niosą pomoc bliźnim, inni z kolei - nie dopuszczają do świadomości zagrożenia, chcą żyć normalnie, buntują się, próbując przy tym ocalić jedynie siebie, ewentualnie najbliższych. Widzimy tez osoby potrafiące doskonale dostosować się do nowej sytuacji oraz wykorzystać epidemię dla swych prywatnych interesów. W powieści Alberta Camusa odnajdujemy różnorodne modele ludzkiego postępowania. Camus oszczędny jest jednak w komentarzach, zostawiając samym czytelnikom ocenę poszczególnych postaci wedle własnych kryteriów.
Do głównych bohaterów powieści "Dżuma" należy dr Bernard Rieux. Jest on narratorem, ukazującym w miarę obiektywny obraz sytuacji w zadżumionym Oranie oraz losy tamtejszych mieszkańców, przemiany wewnętrzne w nich zachodzące. Jest swego rodzaju kronikarzem epidemii od jej początków aż do końca.
Rieux wyglądał na około trzydzieści kilka lat. Był średniego wzrostu, ale silnej i krępej budowy, z krotko obciętymi włosami. Według opisu innego bohatera powieści - Tarrau - dr Rieux przypominał nieco sycylijskiego chłopa, gdyż miał opaloną skórę i ubierał się przeważnie na czarno. Był człowiekiem trochę roztargnionym, co nie znaczy, że nie potrafił skoncentrować się przed wielkimi zadaniami czy wyzwaniami. Tarrau dokładnie scharakteryzował wygląd Rieuxa. Dzięki temu możemy coś wywnioskować o psychikę bohatera. Gdy wyjechała z miasta jego żona, stał się trochę przygnębiony i melancholijny, nie mniej jednak po ludzku liczył, iż ona wyzdrowieje.
Wkrótce po rozstaniu z żoną w mieście wybuchła epidemia dżumy. Walka z nią stanie się istotą życia doktora. On jeden szybko zrozumiał powagę sytuacji Był gotów spieszyć innym z pomocą nie oglądając się wstecz, nie kalkulując czy mu się to opłaci czy nie. Wiedział doskonale, iż zła nie da się całkowicie zrozumieć i pokonać, a dżuma była złem. Mimo tego - postanowił podjąć ten nierówny bój. Jego zdaniem człowiecza godność to najwyższa wartość, niepodlegającą zmiennym warunkom otoczenia. Poświęcił się pracy dla chorych, oddał na ich służbę wszystkie swoje siły. Taka postawa była dla niego koniecznością, zwyczajnym lekarskim obowiązkiem, który kiedyś ślubował. Zorganizował więc szpital oraz specjalnie miejsca, gdzie izolowało się chorych, aby nie rozprzestrzeniali zarazy. Bardzo tęsknił za żoną, jednak obowiązki względem bliźnich uznał za najważniejsze w danym momencie. Jego myślą przewodnią było nieustanne podejmowane walki. W samej walce widział wielkość człowieka, choćby nawet zakończyła się przegraną, trzeba było próbować stawić czoła złym siłom, podjąć walkę ze złem, mimo świadomości przegranej. Nie samo zwycięstwo bowiem jest oznaką człowieczeństwa, lecz gotowość do walki i poświęcenia za innych. Okrucieństwa, które stają się jego udziałem, które musi obserwować wzmacniają go wewnętrznie. Jest przekonany o konieczności walki o dobro ludzi. Na pozytywną ocenę zasługuje także inna postać z książki - przyjaciel dr Rieux - Jean Tarrou. Sam narrator pokazuje go jako przedstawia go jako młodego mężczyznę, masywnie zbudowanego. Przybył do Oranu tuż przed wybuchem dżumy. Chociaż był tajemniczy i raczej skryty - mieszkańcy obdarzyli go zaufaniem i zwyczajnie polubili, gdyż był to człowiek dobroduszny i ciepły. Po wybuchu epidemii nie myślał uciekać. Tarrou był właściwie pierwszym człowiekiem, który postanowił zająć się organizacją służb sanitarnych oraz zespołów ochotniczych wspierających lekarzy. Walka z dżumą, podobnie jak w przypadku dr Rieux, traktował jako swój obowiązek, coś normalnego, czego nie trzeba specjalnie wyjaśniać czy uzasadniać. Według niego w pewien sposób każdy na ziemi nosił w sobie pewien rodzaj "dżumy", czyli zła zalęgającego się w najskrytszych zakamarkach człowieka. Według Tarrou zarazie należy się zdecydowanie przeciwstawić. Głowę Tarrou zaprzątał problem objawiający się pytaniem: "Czy można stać się świętym w świecie bez Boga?" Interesujące są rozważania autora na ten temat. Albert Camus rozumiał pod pojęciem świętości wyzwolenie w człowieku jego wewnętrznego dobra, działania w zgodzie z własnym sumieniem, przeciwstawianie się złu na miarę swych sił i możliwości. Świętość nie jest bezmyślnym bohaterstwem. To umiejętność poszanowania człowieczeństwa niezależnie gdzie się człowiek znajdzie i w jakich okolicznościach przyjdzie mu uczestniczyć. Tarrou, daleki od egzaltacji religijnej znajduje wewnętrzny spokój i hart ducha w działaniu na rzecz potrzebujących pomocy. Inspiracją dla niego nie jest wiara religijna tylko wiara w człowieka. Natomiast otwartym pozostaje zapewne pytanie czy w tej wierze w człowieka nie odbija się pośrednio, nawet wbrew intencji samego człowieka wiara w Boga?
Inną postacią, z którą spotykamy się na kartach książki Alberta Camusa jest dziennikarz Rambert. Przybył do miasta z myślą, iż znajdzie w nim świetny materiał do kolejnego reportażu. Co prawda w tej kwestii się nie mylił, ale mimowolnie został, wbrew sobie, uwięziony w Oranie razem z innymi na długi czas. W Paryżu zostawił zwą ukochaną żonę, dlatego chciał za wszelką cenę wydostać się z przeklętego zadżumionego miasta. Twierdził kategorycznie, że dżuma nie jest jego problemem, niech orańczycy sami sobie z nią walczą. Mimo takiej postawy usilnie akcentował prawo do szczęścia dla każdego człowieka. Pogardzał heroizmem czy poświęceniem się w imię idei czy wzniosłych haseł. Nie popierał też ludzi narażających swe życie poprzez pomoc dla chorych. Dla Ramberta ich usilne starania i wysiłki nosiły piętno niezdrowego idealizmu. Sam twierdził, iż mógłby się poświęcić, ale tylko dla najwyższych uczuć. Dlatego nikogo nie dziwiło, iż pragnął opuścić Oran i wyjechać do Paryża, do ukochanej kobiety.
Jednak z upływem czasu Lambert zmieniał się. Przemyślał swoją postawę, zaczął analizować swe postępowanie.
Coraz silniej dochodziły w nim do głosu wątpliwości i pytania, czego on tak naprawdę chce w życiu. Nieoczekiwanie, kiedy mógł spełnić swe pragnienie opuszczenia miasta - postanowił zmienić zdanie i zostać w zadżumionym Oranie. Rozmawiając potem z doktorem stwierdził, iż czułby wielki wstyd przed samym sobą i ukochaną żoną gdyby postąpił inaczej. Opuszczenie potrzebujących przeszkodziłoby mu na zawsze obdarzać kogokolwiek wielką miłością, a takiej ceny nie warto płacić. Po długim więc czasie zrozumiał, iż należał do rzeczywistości i społeczności Oranu. Sprawy, które toczyły się wokół dotyczyły w równym stopniu mieszkańców miasta, jak i jego samego, który w tym momencie był przecież jednym z nich. Dziennikarz przeszedł znaczącą ewolucję. Zrozumiał w końcu, iż szczęście osiąga się poprzez zachowanie etycznej postawy w każdej sytuacji, a egoizm i prywata nie są najlepszymi doradcami w życiu człowieka.
Kolejnym bohaterem powieści jest urzędnik Grand Joseph. Ubierał się zawsze w za duże na siebie ubrania. Autor charakteryzuje go jako człowieka skromnego, właściwie snującego się po świecie jak cień, który przemykał się pod ścianami i prześlizgiwał przez drzwi. Był bardzo solidnym i sumiennym pracownikiem. Cechowała go solidność, dokładność oraz odpowiedzialność. Z jednej strony budził śmieszność, ale z drugiej - zazdrość i wzruszenie. Grand Joseph żył samotnie oddalając się sukcesywnie od rzeczywistości. Jego światem były bardziej marzenia oraz wspomnienia. Całymi dniami pisał powieść, która jakoś nie mogła nabrać realnych kształtów. Mimo tego, urzędnik wytrwale angażował się w swe dzieło, będąc przekonanym, iż kiedyś przyniesie mu nieśmiertelną sławę. Na panującą dżumę zareagował zrazu milczeniem. Jednak poczucie więzi, przynależności do społeczności orańskiej nakazało mu zadeklarować współpracę i pomoc formacjom sanitarnym. Joseph potrafił przyjmować przeciwności losu z godnym podziwu spokojem. Nie złorzeczył, nie przeklinał na rozlewające się wokół niego zło. Jawi się jako symbol ludzi, potrafiących przyjmować to, co przyniesie im los. Dzięki spokojowi ducha, wytrwałości i samozaparciu potrafił zachować się godnie w czasach trudnych i niebezpiecznych, choć żadnym szczególnym bohaterstwem się nie wyróżnił.
Na uwagę zasługuje też kolejna postać z panteonu nakreślonego przez Camusa. Jest nią zakonnik, świetnie wykształcony jezuita - ojciec Paneloux. Początkowo głosił w kazaniach (był świetnym mówcą!), iż dżuma jest niczym innym, jak tylko karą Bożą za grzechy ludzi. Oskarżał ludzi, iż żyli bez Boga, w rozwiązłości i grzechu dlatego nie powinni się dziwić karze za swe niecne uczynki. Mówił: "Sądziliście, że wystarczy wam odwiedzać Boga w niedzielę, abyście byli panami waszych dni. Myślicie, że kilka razy klęknąwszy, zapłacicie mu dość za waszą zbrodniczą beztroskę". Takie postępowanie ściągnęło według płomiennego kaznodziei na ludzi plagę, która już wcześniej nawiedzała grzeszne i bezbożne miasta. Według zakonnika jedyną szansą był dla ludzi pokorny żal za swe przewiny. Tylko tak mogli powściągnąć gniew Boga - surowego i sprawiedliwego Ojca. Tylko szczera modlitwa w pokorze i cichości serca mogła - zdaniem ojca Peneloux - zmienić wyroki boskiej Opatrzności. Jednak ksiądz zmienił wkrótce swoje przekonanie gdy zobaczył umierającego małego chłopca - Filipa, który był synem sędziego Othora. Pojął, iż przecież małe niewinne dziecko nie może być obciążone tymi wszystkimi grzechami, o których grzmiał z ambony i które przypisywał grzesznym mieszkańcom Oranu. Dał wyraz temu w kazaniu, mówiąc, iż "nie ma na ziemi nic ważniejszego nad cierpienie dziecka, leku, jakie to cierpienie przynosi i racji, jakie trzeba dlań znaleźć". To niezwykle ważne wyznanie w ustach duchownego. Po tym bolesnym doświadczeniu zaoferował pomoc doktorowi. Śmierć dziecka spowodowała w nim zmianę, już nie chciał godzić się biernie z wyrokami niebios. Postanowił wraz z innymi przeciwstawić się szalejącej dżumie. Pomagał ofiarnie innym i w rezultacie sam uległ zarażeniu dżumą. Doktor Rieux, który był przy umierającym zauważył, że ojciec oddał życie za innych.
Byli jednakże i w Oranie ludzie, chcący zarobić na nieszczęściu i krzywdzie innych. Do takich należał zapewne przedstawiciel firmy winiarskiej Cottard. Trudno u niego doszukać się wrażliwości czy współczucia na krzywdę ludzką. Swym zachowaniem i postawą wyraźnie odbiegał od innych bohaterów "Dżumy". Był przerażony wizją odpokutowania za popełnione kiedyś przestępstwa. Dlatego wybuch epidemii przyjął niemalże z radością. Dżuma odwlekła bowiem aresztowanie. Czas panowania w mieści choroby stanie się dla niego czasem świetnej prosperity i doskonałego zarobku. Czerpał olbrzymie zyski z kontrabandy, handlu papierosami i alkoholem. Sytuacja zagrożenia odpowiadała mu, mógł spekulować i zarabiać duże pieniądze. Czas dżumy był więc najszczęśliwszym okresem niedoszłego więźnia. Tarrou, towarzyszący nieraz przechadzkom Cottarda widział w nim nie bandytę, ale raczej nieszczęśliwego i samotnego człowieka, który pogubił się w życiu i którego wciągnęło w siebie zło. Gdy epidemia dobiegła końca i bramy miasta zostały otwarte, oszalały Cottard zaczął strzelać do cieszących się mieszkańców Oranu. Znienawidził wszystkich ludzi, gdyż pokonanie dżumy było równoznaczne z jego klęską i upadkiem. Przypadek tego człowieka jest świadectwem, iż nie każdy umiał przyjąć altruistyczną postawę heroizmu i poświęcenia dla innych ludzi. Camus wiedział doskonale, iż sytuacje grozy, narastającego strachu wywołują w ludziach różnego rodzaju reakcje obronne i co za tym idzie - różne postawy, począwszy od najbardziej szlachetnych, aż do niegodnych i nikczemnych. Bez takich postaci kalejdoskop ludzkich zachowań, naszkicowany w "Dżumie" byłby niepełny i oczywiście nieprawdziwy.
"Dżuma" jest swego rodzaju moralno-dydaktyczną przypowieścią. Wydarzenia pokazane w niej oprócz dosłowności niosą ze sobą drugie, głębsze znaczenie. Ukazują prawdy uniwersalne dla ludzi wszystkich czasów. Epidemia posłużyła Camusowi do pokazania mechanizmów rodzącego się zła. Osoby, które z odwagą przeciwstawiły się złu - wygrały, zachowały godność i człowieczeństwo. A walka nie była łatwa, było to starcie na śmierć i życie, wymagała wielu wyrzeczeń i samozaparcia. Dżuma pochłonęła wiele ofiar. Zmarli: Tarrou, ksiądz Paneloux, a dr Rieux nie spotkał się już nigdy ze swoją żoną, gdyż ta zmarła jeszcze w trakcie trwania epidemii.
Albert Camus poświęcił swoją uwagę przede wszystkim na przedstawienie pozytywnych postaci i pokazał postępowanie ludzkie zasługujące na najwyższy szacunek. Nie zaniechał również ukazania prawdy o postaciach negatywnych, uwikłanych w różnego rodzaju konflikty, którzy nie myśleli bynajmniej o próbie rozwiązania ich na drodze ofiarnej pomocy dla najbardziej potrzebujących. Każdy bohaterów w powieści Camusa został postawiony przed koniecznością dokonania trudnego wyboru. I wiemy już, że wybierali róże wartości. U jednych przeważało poczucie obowiązku, u innych z kolei - egoizm i stawianie tylko własnego interesu ponad wszystko inne. Bohaterowie "Dżumy" w swej szlachetnej większości zwyciężyli, pokonali epidemię, odegnali zło. Otwartym pozostaje pytanie czy był to ostateczny triumf nad mocami zła? Wydaje się, że nie, że trzeba nieustannie mieć się na baczności przed różnego rodzaju "dżumami", które niepostrzeżenie wchodzą do naszego serca każdego dnia. Każdy z nas musi codziennie dokonywać wyborów. Tylko od nas zależy czy będziemy się kierować w stronę dobra, czy też pozwolimy, aby zło powoli przejmowało nad nami władanie. Bohaterowie "Dżumy" uczą nas, że warto być dobrymi ludźmi, że wspólnym wysiłkiem można zmieniać świata na lepsze i godnie przetrwać trudny czas.
