"Żołnierz, poeta, czasu kurz" - rzecz o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim
WSTĘP
Sztukę można nazwać twórczością artystyczną, która stwarza dzieła wartościowe, typowe dla danej kultury.
Dzieło to w estetyce przedmiot, zdarzenie artystyczne zdolne wzbudzić odczucia (poruszenie, uwielbienie, zdziwienie). Estetyka zajmuje się dziełem w różnych aspektach jego istnienia: ontologicznym (istnienie), semiotycznym (znaczenie), aksjologicznym (wartości) i rozdziela tworzywo dzieła sztuki od odbioru dzieła. Wartości artystyczne decydują o sposobie kształtowania tworzywa artystycznego, natomiast podczas odbioru rodzą się wartości estetyczne. Z punktu widzenia nauki o pięknie, sferą dzieła sztuki jest, na przykład temat obrazu, dziedzina zainteresowania rysunku, przedmiot rzeźby, dziedzina fotografii, problematyka literatury i tym podobne; wydarzenie artystyczne (np. przedstawienie, widowisko) a także rzeczywistość artystyczna wyodrębniona w czasie (np. muzyka) lub w przestrzeni albo zjawiskowo, jak również istnienie niezależne w danej kształcie i schemacie. Dzisiaj następuje zamazywanie różnic pomiędzy gatunkami oraz wprowadzanie różnej estetyki.
Dlaczego o K.K. Baczyńskim?
Jego twórczość poznałam jeszcze w szkole podstawowej. Wtedy pierwszy raz zetknęłam się z wierszami poety pokolenia Kolumbów. Jednak zrozumienie sensu jego utworów przyszło znacznie później. Wtedy zaledwie zasmakowałam fascynacji poezją Baczyńskiego.
Jest on jednym z bardziej interesujących pisarzy swego czasu. Przyciąga do niego szczególnie fakt trudnych warunków, w których przyszło mu dochodzić do dorosłości. Druga wojna światowa pochłonęła jego dzieciństwo. Zamiast bawić się tak, jak każde normalne dziecko, on musiał walczyć w obronie swojej ojczyzny.
Jego twórczość znalazła uznanie dopiero wtedy, gdy jego samego już zabrakło. Zginął w walce, jak prawdziwy żołnierz.
Dzisiejsza młodzież niewiele wie o tym wrażliwym poecie, dlatego postanowiłam przybliżyć tę niepospolitą sylwetkę.
Krótka notka biograficzna
Krzysztof Kamil Baczyński przyszedł na świat w styczniu 1921 roku. Pochodził z rodziny inteligenckiej. Ojciec - Stanisław Baczyński zajmował się krytyka literacką i historią literatury, był znanym krytykiem i historykiem literatury. Przyszły poeta chodził do świetnego gimnazjum im. Stefana Batorego. Zadebiutował jako pisarz już w 20-leciu międzywojennym (w 1936 roku), jednak dopiero na czas okupacji przypada największy rozkwit jego umiejętności twórczych, które czynią z niego prawdziwą legendę młodego poety, zestawianego z Juliuszem Słowackim. W 1940 roku Baczyński opublikował tylko dwa niewielkie zbiory poezji: "Zamknięty echem" i "Dwie miłości". Dwa lata później wyszły "Wiersze wybrane", pod pseudonimem Jan Bugaj. Wówczas ukazało się kilka wierszy poety w dwóch konspiracyjnych wyborach liryki polskiej: "Pieśń niepodległa" a także "Słowo prawdziwe". Czerwiec 1942 roku - Baczyński żeni się z Barbarą Drapczyńską, którą poznał na działającym tajnie Uniwersytecie Warszawskim, gdzie oboje uczestniczyli w kursie polonistycznym. W następnym roku zaciąga się do Szarych Szeregów i zaraz potem angażuje się w kilka akcji zbrojnych. W czasie powstania warszawskiego walczy do końca w niezwyciężonym oddziale Zośka, nie przejmując się swoim słabym zdrowiem. Czwartego sierpnia 1944 roku, w czasie krwawych potyczek w Placu Blanka, zabłąkana kula trafiła w głowę. Zginął na miejscu. Basia Baczyńska odeszła miesiąc po nim, podejrzewając śmierć męża. Ginęła, zaciskając w dłoni tomik wierszy Krzysztofa. Matka Baczyńskiego twierdziła, że nosiła już pod sercem dziecko Krzysztofa.
Śladami twórczych zmagań poety
Jan Bugaj, na wzór Słowackiego, został bardzo szybko po śmierci zapomniany, a oficjalnie nie mówiło się o nim prawie wcale. Legenda mocno oparła się na fundamencie wieści o jego śmierci niedaleko pomnika Nike. Nadszedł jednak czas, że poezja Baczyńskiego powstała z prochu zapomnienia. Ewa Demarczyk wskrzesiła liryczny świat poety, śpiewając jego wiersze i budując z nich pomnik powstaniu warszawskiemu.
Spuścizna Baczyńskiego obejmuje, między innymi nowele, utwory dramatyczne i najważniejsze - liryki. Nowele nie są zbyt wyszukane. Widoczny jest w prześmiewczym tekście o Gimnazjum im. Boobalka, dla którego pierwowzorem był rodzimy Batory.
Jego poezja odbyła niesamowicie szybki i krótki wzlot. Znany w czasie okupacji poprzez powielane własnym sumptem tomiki, przerzucane przez linię frontu, potem popadł w zupełne zapomnienie. Do1961 roku jego twórczość pozostała w ukryciu. Trzeba pamiętać, że nie było to parę wierszy wrażliwego żołnierza, napisanych podczas walki. Było tego naprawdę dużo i to na wysokim poziomie. Nie można jednak mówić o jakimś rozwoju jego twórczości, ponieważ powstawała zaledwie w ciągu paru lat. Zazwyczaj przyjmuje się, że istniały dwa etapy. Pierwszy wizyjny i katastroficzny, drugi - bardziej "realistyczny", jednakże utwory okresu pierwszego wychodziły spod pióra poety aż do jego śmierci. Wydaje się jednak, że to stwierdzenie jest właściwe, a poza tym, już wtedy zaczyna być widoczne wykraczanie poza struktury katastroficzne, inni poeci uczynili to dużo później.
Baczyński kontynuował nurt "drugiej awangardy", który w odróżnieniu od żagarystów pozostał przy kolorze. Podobne do sennych obrazy stwarzały świat barwny, bujny i wielokształtny. Przeważały w tym ruchu cechy "barokowe" a nie "klasyczne". W jednej z zachowanych recenzji Baczyńskiego, dotyczących Gajcego, o tym ostatnim mówi się w kontekście Zagórskiego i Miłosza, jak również Słowackiego, a zwraca się uwagę na elementy fantastyczne i barokowe. Dosyć ciekawie to brzmi, bo barok właśnie pasowałby do Baczyńskiego. Uderzające jest bogactwo obrazów i trzeba się poważnie namyśleć, żeby coś zacytować.
Baczyński tytułuje swoje utwory w bardzo znamienny sposób: "elegia", "nokturn", "kantylena", "ballada", "modlitwa", "legenda", "sielanka", "psalm", "tren"- świat baśni, bogactwo kształtów i barw przemienia się w zasmucenie, sen, umykanie czasu. Próżno by tu szukać rzeczywistości okupacyjnych dni, lecz i inni raczej tego unikali. Jawi się nam coś na kształt kontynuacji Czechowicza, identycznie osaczonej śmiercią i przemijaniem. Jedynie śpiewność jest jakaś inna, całkowicie własna, niedająca się zamienić na nic innego.
Nie jest prosto zabierać się do analizy tak wielkiego talentu, dzieł powstałych w celu zachwycania odbiorcy, nie mającej nic wspólnego z rozumowaniem, jednak niezmiernie wizyjnej. Baczyński nie był intelektualistą i próby przypisywania jemu filozoficznego fundamentu, na nic się zda. Jego myśli i uczucia były pejzażem i muzyką, ułożonymi w mozaikę nietypową i wspaniałą. Świat przesyconej kolorami onirycznej przestrzeni, to rzeki, zwierzęta różnorakie, wybrzeża, ciała niebieskie i chmury, wody, drzewa, owoce, sady; zdarzały się również ruiny i zgliszcza - równie malownicze. Baczyński prawie wszystko, uczucia w szczególny sposób, obrazuje, koloruje, przemienia w secesyjna plątaninę. Bardzo ważne jest natomiast to, że postępuje tak ze słowami opisującymi czas, zyskując wręcz dotykalność przemijania, i zupełnie inną, baśniową sferę czasu i przestrzeni. Wiele można podać przykładów na takie postępowanie, choćby na przykład: "lata [...] jak łodyżki strzelające pod grad", "lat gniewnych czarny pył", "fala za falą w czaszkę leje się noc", "zarosłe czaszkami wybrzeża lat", "Wisło, rzeko płynąca w przeszłość", "godziny upływają z wysoka", "dni jak zwierzęta, jak rośliny", "dni - małe miasteczka zdarzeń"- i można jeszcze długo, długo cytować, bez końca prawie.
Baczyński snuje opowieść o niezwykłym czasie, niekiedy bez kolorów, pozbawioną radości. Jak wiadomo całość utworów poety zaczyna się od "Ballady o wisielcach", z bardzo znanym pierwszym wersem: "Kołyszemy się, kołyszemy, wmurowani w pejzaż szubienic", śmierć występuje tu na każdym kroku, także na jawie. Element senny nie jest jednak charakterystyczny tylko dla Krzysztofa Kamila. Dopiero Borowski pokaże całą jego koszmarną rzeczywistość. Sen i legenda u Bugaja stają się opowieścią - w taki sposób powstały poematy: "Leli czyli Olbrzym w lesie" o Aboonie i Sahib i "Szklany ptak w Miłunie". Obraz staje się gęsto naszpikowany wieloma elementami, zostaje powołana do istnienia jako niezmierzona przestrzeń. "Niebo się toczyło na północ czy zachód, było różą deszczu rozkwitającą w krąg", "był czas hipocentaurów, zwierząt zodiakalnych, "gdy niebo rosło z ziemi jak korona blasku", "Tabuny oceanów płoną na równinach"- dziwne uczucia rodzą się wśród tylu wspaniałości.
Wyka wyodrębnia jeszcze dwa wątki, do których należy się odnieść. Przede wszystkim podkreśla subtelność i siłę erotyków, nie wiadomo jednak dlaczego neguje związek religijny. Podczas gdy Bóg jest być może ostatnią deską ratunku dla Baczyńskiego; widać bardzo wyraźnie aluzję do Lieberta. Bóg Krzysztofa nie ma wiele wspólnego z "metafizyką", jest raczej Bogiem wizyjnym, a może nawet obrzędowym. Także ten wątek znacznie się upraszcza po pewnym czasie. Wiersze autora "Elegii o ..." stają się mniej skomplikowane, przestaje bytować w dziwnych obszarach wyobraźni. Utalentowany poeta zaczyna pisać w duchu patriotycznym, i heroicznym, a także zwraca się ku codzienności. Utwory ostatnie zyskały popularność dzięki wykonywaniu ich przez Ewę Demarczyk. W twórczości schyłkowych dni poety gęstnieje mrok, nieukrywany za żadnymi przesłonami. Erotyki stają się utworami o śmierci, zawierając ciągle patos, heroiczne gesty. Autor "Białej magii" być może z rozkoszuje się tym, że zginie i podkreśla barokową teatralność umierania.
O niezwykłym poecie przyszło mi pisać. Skorzystał on z doświadczeń Czechowicza i, posługując się niejako jego wyobraźnią, kreślił cały czas wizję koszmaru w swoich wynurzeniach poetyckich. Można by się zastanawiać czy takie postępowanie miało jakąkolwiek przyszłość? Czy Krzysztof mógłby dalej pisać? Jeśli by był sławny, to czy inni poszliby jego śladem? Co byłoby ważniejsze dla kultury polskiej: dalsza jego twórczość, czy legenda?
Próba zinterpretowania kilku utworów
"Biała magia" należy do grupy najbardziej nietypowych i delikatnych erotyków Baczyńskiego, pisanych do młodziutkiej żony. Liryk powstał, według autora 4. I. 1942 roku, o trzeciej w nocy (okupacyjnej oczywiście), składa się z sześciu zwrotek po cztery wersy każda, o nieregularnie rymowanych, w nierównym tempie barwnych porównań. Jego wyobraźnia i metaforyka tekstów nie mają sobie równych w tym czasie. Bohaterka wiersza przypomina poecie "...dzban zapełniony gwiazdami i białym pyłem miesiąca", odzwierciedlający w poetyckiej wizji wszystkie dobre strony, zalety i niezbadane sfery damskiej urody. Niezwykła obfitość obrazów, subtelność szkicu, luźność kojarzonych rzeczy, wpisują się już w lirykę zupełnie nowoczesną. W tym wierszu został oddany hołd kobiecości, identyfikowanej w tym miejscu z Barbarą Drapczyńską.
"Elegia o...(Chłopcu Polskim)" reprezentuje nurt patriotyczno-obywatelsko-żołnierski. Na wiersz składają się trzy czterowersowe strofy, również nieregularnie rymowane, mające bardziej intensywny rytm niż "Biała magia". Baczyński wykorzystał konstrukcję elegii żałobnej, w której rytm to ważny element ekspresji, dodał do tego wzór piosenki wojskowej, silnie zabarwioną emocjonalnie. Patriotyzm poety ma smak gorzki i zawiera uczucie bólu, nie ma chwytliwych sloganów, na co zwraca uwagę znany krytyk, Kazimierz Wyka: "Poeta zachował nadal swoją skrystalizowaną indywidualność moralną i artystyczną, po stoicku patrzy on na los swojej generacji. Pamięta o codziennym upływie krwi w szeregach walczących, o ich stałym obcowaniu ze śmiercią. Cena postawy patriotycznej jest więc wysoka i mówi o świadomości moralnej młodego twórcy." "Elegia o..." pokazuje na czym polegał trudny patriotyzm poety, jego dramatyczne rozdarcie i rozciągnięcie młodych ludzi pomiędzy wesołą zwyczajnością życia a niepodważalnością odwiecznych o obowiązków młodego obywatela, przyzywanego do stoczenia boju o ojczyznę. W związku z powyższym w wierszu pojawiają się oryginalne, poetycko i groźnie brzmiące skojarzenia z rzeczywistością okupacyjną i wojenną codziennością oraz złowróżbne metafory (żelazne łzy, bochen trwóg czy czarna broń w rękach polskiego chłopca, wisielcami drzew płynące morze). Podmiot liryczny zwraca się do młodego bojownika o wolność z poetycko-retorycznym pytaniem:
"Zanim padłeś, jeszcze ziemię pożegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?"
Kolejny utwór, "Mazowsze", podobny jest do wizji historycznej. Osoba mówiąca w wierszu kieruje swoje słowa do przyrody (piasku, lasu, Wisły), pytając o to, czy przechowały pamięć o dawnych wojownikach, walczących w obronie ojczyzny. Historia i przeszłość wyrastają z pewnego miejsca na świecie, stanowią jego konieczny element. Natura nie stoi obojętnie obok wydarzeń historycznych, lecz na swój sposób bierze w nich udział (rany lasu goją się i znowu otwierają). Tętno przyrody i historii (Polski) łączą się ze sobą nierozerwalnie. Tekst ma aluzyjny charakter - występują w nim nawiązania do obu powstań: listopadowego i styczniowego. Obecne są też na zasadzie przywołania czasy współczesne. Następni młodzi muszą poderwać się do walki. Każda chwila należy do historii, tak jak byt poszczególny stanowi część losu zbiorowości. Stąd pochodzi poczucie sensu i związku z tym co było.
Przyroda, krajobraz są konkretnie opisane. Posiadają charakterystyczne cechy krajobrazu mazowieckiego. Powiązanie z danym miejscem ma tutaj bardzo istotne znaczenie, określa wręcz o tożsamość "ja" lirycznego, które głęboko odczuwa przynależność do niego, identyfikuje się z przedstawiona rzeczywistością. Dochodzi aż do tego, że prosi on swoją ziemię, by nadała mu imię (dwa ostatnie wersy utworu).
"Z głową na karabinie" to prawdopodobnie najlepiej zbadany wiersz Baczyńskiego. Sytuacja podmiotu jest przedstawiona przez całkowitą pewność śmierci, nie ma mowy o jakimś przeczuwaniu zniszczenia. Ta sytuacja nie powoduje jednak kategorycznego sprzeciwu, bezdennego smutku, ale kieruje w stronę wycofania się, do pogodzenia się z losem i policzenia się z samym sobą. W utworze widać bardzo wyraźnie opozycję: kiedyś - dzisiaj. Z czasem staje się ona opozycją przestrzenną, sytuującą podmiot w dwóch perspektywach: między otwartą i szeroką perspektywą, a tą, która jest teraz - przestrzenią zamkniętą, ograniczoną, zamykającą się stopniowo, lecz nieodwołalnie. Trochę inaczej sprawa ma się z drugim kontrastem przestrzennym, zachodzącym między tym, co na górze, a tym, co na dole, tam dawniej młodość rozwijała się wzwyż, zaś teraz "ja" liryczne bytuje na dnie śmierci.
Liryk traktuje również o bezsilności ludzkiej i indywidualnych staraniach wobec potęgi historii, która jest niezindywidualizowana, obojętna na mękę pojedynczego człowieka: "głowę rzucę pod wiatr jak granat / piersi zgniecie czas czarną łapą".
Ukochana żona
Basia Drapczyńska - urodziła się 13-tego w listopadzie 1922 roku, w rodzinie drukarzy. Jej ojciec posiadał drukarnię przy Pięknej (wtedy Piusa XI). "Wiedza" wydzierżawiła po wojnie jego maszyny i to właśnie na nich składano w 1947 roku tomik utworów zatytułowany: "Śpiew z pożogi". Znajomi podśmiewali się z Krzysztofa, twierdząc, że wybrał świetną partię, gdyż po zawierusze wojennej teść wydrukuje wszystkie jego dzieła. Basia i Krzysztof poznali się w grudniu 1941 u wspólnej koleżanki. Wtedy oznajmił matce, że spotkał wymarzoną kobietę. Równocześnie z wyznaniem Krzysztofa, podobne oświadczenie złożyła Basia swojej matce. Pobrali się tuż przed Bożym Ciałem, 3 czerwca 1942 roku w kościele na Solcu. Dzień zapowiadał się przepięknie, Basia była ubrana w kremowy kostium i trzymała w ręce bukiet konwalii, Pan Młody był w ciemnym garniturze. Ci, którzy byli przy tym wydarzeniu, mówią po latach, że nigdy młody poeta nie był aż tak poważny i skoncentrowany, co wtedy. "Byłem na ślubie Baczyńskich" - wspominał potem Jarosław Iwaszkiewicz. "Bzy w tym roku kwitły specjalnie obficie i zjawiłem się na tym obrządku z ogromnym snopem tych kwiatów. Po ślubie powiedziałem do kogoś: właściwie wyglądało to nie na ślub, ale na pierwszą komunię. Oboje Baczyńscy, bardzo młodzi, wyglądali jeszcze młodziej, a ponieważ oboje byli niewielkiego wzrostu, rzeczywiście zdawało się, że to dwoje dzieci klęczy przed ołtarzem". Przewodniczył uroczystości ksiądz Ludomir Lissowski, działający w konspiracji jako Leon Latowicz. Sprezentował młodym posążek Matki Boskiej podpisany: "Monstra te esse matrem" (okaż nam się matką). Niewielkie przyjęcie ślubne odbyło się w mieszkaniu Drapczyńskich przy Śniegockiej. Trochę czasu spędzili młodzi małżonkowie Radości, ponieważ nie stać ich było na dalszą wyprawę. Potem nowożeńcy zajęli dwupokojowe mieszkanie przy Hołówki 3 na Mokotowie, to w tutaj wcześniej Baczyński zamieszkiwał z matką. Na początku towarzyszyła im matka Krzysztofa (zachował się taki zapis w dokumentach), ale nie mogła się dogadać z synową i dlatego wyprowadziła się stamtąd, nie chcąc zniszczyć małżeństwo syna. Matka poety zamieszkała w Aninie. Basia bardzo negatywnie odczuła okres pobytu teściowej w mieszkaniu zajmowanym z Krzysztofem, ostrzegała potem Jadwigę Klarnerównę: "Nigdy nie mieszkaj z teściową". Zbyszek, brat Basi, opowiadał potem, że zdarzyło się pewnego razu, że Basia zawitała do rodziców na Pańską. Była roztrzęsiona i mówiła o możliwości ponownego zamieszkania z rodzicami.
Baczyński kierował do umiłowanej żony swoje erotyki, poświęcił jej naprawdę dużo wierszy. Stała się jakby jego muzą, co dobrze wróżyło jego poezji. To właśnie jej poświęcił kunsztowną "Kołysankę", w której znakomite zdolności poety widać w bogatych poetycko strofach, które są równocześnie na wskroś prostotą przeniknięte. "Nie bój się nocy. To ja nią wiodę ten strumień żywy przeobrażenia, duchy świecące, zwierząt pochody, które zaklinam kształtów imieniem. Ułóż wezbrane oczy w kołysce, ciało na skrzydłach jasnych demonów, wtedy przepłyniesz we mnie jak listek opadły w ciepły tygrysi pomruk".
Akt ślubu spisano w kancelarii parafii św. Trójcy w Warszawie na Solcu. Mieszkanie przy Hołówki to w życiu Krzysztofa czwarty i ostatni adres. Pewnego dnia Krzysztof wychodził z mieszkania razem z Basią, on - na spotkanie podziemia w okolice placu Teatralnego, gdzie zaskoczyło go Powstanie; ona - do domu rodzinnego na Pańską. Nigdy potem się już nie spotkali. Niby zwyczajne wyjście z domu rozdzieliło ich na zawsze, przynajmniej w tym życiu. 31 sierpnia sanitariuszka "Barbara" - Barbara Baczyńska, przemierzając jezdnię, została zraniona odłamkiem "krowy", moździerza salwowego, który rozbił szybę i malutki kawałek szkła trafił ją w głowę. Mózg został uszkodzony. Wtedy, kiedy była przytomna, mówiła: "Ja wiem, że Krzysztof nie żyje, to i ja nie chcę żyć". I faktycznie miała rację, ponieważ jej mąż już nie żył po walce w Pałacu Blanka. Przeczuwała to jej wrażliwa dusza. Niezwykły związek, który ich łączył sprawił, że ona wiedziała, mimo że nie widziała. Napadały ją mdłości, odchodziła od zmysłów i śniła na jawie. Próbowano ratować ją okładami. Przeprowadzono operację. Kiedy już żegnała się z tym światem, ciągle nie wypuszczała z rąk tomiku wierszy Krzysztofa i dyplomu podchorążówki. Odeszła 1 września 1942 roku. Pochowano ją obok męża na Powązkach Wojskowych, między kwaterami "Zośki" i "Parasola".
Lata wojenne
Wstąpienie Baczyńskiego do oddziałów harcerzy zaowocowało zdaniem, dzisiaj powszechnie znanym, a wypowiedział je profesor Stanisław Pigoń:
"Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów".
Od czerwca 1943 roku Baczyński uczestniczył aktywnie w pracach konspiracyjnych, połączywszy się w działaniach z kolegami ze szkoły, którzy należeli do trzonu słynnych jednostek harcerskich, zwanych "Szarymi Szeregami". W ramach reorganizacji powstał z nich bardzo dobry batalion "Zośka" (nazwa pochodzi od pseudonimu Tadeusza Zawadzkiego). Zainicjował on wiele akcji sabotażowych i przy jednej z nich stracił życie - zdobywanie posterunku żandarmerii pod Wyszkowem w lecie 1943 roku.
Baczyński bardzo przykładał się do szkolenia wojskowego, może nawet bardziej od innych, bo wiedział, że nie wszystkiemu podoła, ze względu na słabe zdrowie, które wciąż dawało mu się we znaki. Trzykrotnie na tydzień uczestnicy kursów szkoleniowych wysłuchiwali nocnych wykładów, trwających już po godzinie policyjnej. W 1944 roku uzyskał zaliczenie kursu szkoły podchorążych, a nie było to dla niego łatwe osiągnięcie, ponieważ najpierw oblał nawet egzamin z terenoznawstwa i dopiero potem otrzymał stopień starszego strzelca. To nie była jego dziedzina działalności, nie odpowiadała mu taka forma działalności, ale uważał, że ma obowiązek do spełnienia wobec Ojczyzny. Po to, żeby zostać żołnierzem zawodowym, porzucił polonistykę na uniwersytecie. Ukończył pierwszy rok podziemnej polonistyki, ale potem brakło mu czasu i sił do kontynuowania dalszej nauki. Literaturę zgłębiał odtąd samodzielnie.
Jako członek batalionu "Zośka", walczył podczas wielu akcji zbrojnych między innymi w "TU" ( Tłuszcz - Urle) -27 kwietnia 1944 roku wysadzenie niemieckiego pociągu pośpiesznego SFR. Latem 1944 roku odbył miesięczne ćwiczenia z plutonem "Alek", które miały miejsce pod Warszawą, w lasach niedaleko Wyszkowa, tam przeważnie ćwiczyła większość warszawskich podziemnych podchorążówek. Ten wyjazd miał zadecydować o przydatności danego żołnierza do walki w terenie.
Zraz po tym jak się pojawił w "leśnej bazie" zaczęto zmieniać organizację plutonu "Alek". Baczyńskiego dano innej drużyny, w której przypadło mu w udziale prowadzenie dosyć trudnej sekcji. Nie podobało się to zarówno jemu jak jego podopiecznym. Polubił poprzednich podwładnych, dlatego też nie był zadowolony z decyzji dowództwa. Z kolegami oddziału był już razem w walce i ćwiczeniach od roku, a więc zżył się z nimi. Podczas wspólnych zajęć teoretycznych dograli swoją współpracę. Poświęcał się i ryzykował, przenosząc broń do swojego mieszkania, ponieważ wcześniejsza lokalizacja składów była już "spalona". Nie przejmował się tym, że właściwie stawia na jedną kartę wszystko, co jest mu najdroższe, włącznie ze szczęściem swojej własnej żony.
Basia wykazała się nie lada odwagą, pozwalając na ukrycie w ich mieszkaniu broni, jeszcze pomagała układać ją w łóżku (dwa pistolety maszynowe, zdobyte na okupantach, oraz dwa zrzutowe steny i thompsona). Wielkie było zdziwienie teścia Baczyńskiego, kiedy któregoś razu odkrył w domu arsenał broni. Żona poety wytłumaczyła mu wszystko bardzo spokojnie:
"Przecież to musi być gdzieś schowane, dlaczego ma być w innym mieszkaniu, a nie w moim?".
W niedługim czasie starszy strzelec Baczyński opuścił swoją sekcję, którą się zajmował przez dosyć długi okres czasu. Wojenne doświadczenia połączyły go z podchorążym Morsem i z tego narodziła się prawdziwa przyjaźń.
Potem przyszło powstanie warszawskie i walka całkowicie pochłonęła młodego twórcę. W roli obrońcy ojczyzny spędził niewiele czasu, gdyż nieprzyjaciel szybko "zdjął" go z obronnej reduty 4 sierpnia 1944 roku. Ostatnią wędrówkę odbył w kondukcie pogrzebowym na Powązki Warszawskie, gdzie obok niego spoczęła jego żona, która umarła zraniona odłamkiem 1 września 1944 roku.
"Kolumbowie rocznik 20-ty"
Pokolenie Baczyńskiego zaznało upokorzenia przegranej i rozpaczy sytuacji bez wyjścia w swoim, jakże krótkim życiu, aż nadto i nie musiało wcale szukać wojennych doświadczeń w literaturze. Młodzi ludzie stanęli naprzeciwko okrucieństwa okupacji, które naznaczyło ich już na zawsze i lekcję formowania człowieka poprzez to, co rozgrywa się wokół niego. Oni znali wartość własnego, niezmiernie trudnego dorastania. Natomiast Baczyński nadał mu charakter posłannictwa według kanonów romantycznych; charakter świadomie podjętej decyzji. Broniewski i Tuwim nie podjęli wyzwania walki bezpośredniej i na czas wojny pozostali poza granicami, ale inni, jak Zofia Nałkowska, Krzysztof Baczyński, Tadeusz Borowski, pozostali w ojczyźnie, odgrywając różne role w wojennej tragedii swojego kraju. Kolumbowie, tak ich nazwał Roman Bratny w swojej powieści "Kolumbowie rocznik 20". Pokazał w niej losy, tych, którzy w dorosłość wkraczali w czasie wojny. Jeden z nich, Tadeusz Borowski, charakteryzuje sytuację Europy w kategoriach katastrofizmu. Kolumbowie przeczuwali Apokalipsę i zapewne dlatego nazywa się ich czasami poetami "Apokalipsy spełnionej". Józef Czechowicz, Jerzy Zagórski, Czesław Miłosz włączają okres okupacji w swoje dzieło twórcze, wyrażając jakby prorocką wizję unicestwienia, które nadchodzi milowymi krokami. Z kolei Baczyński zapisuje swoje myśli w wiersze, które są jak gdyby jego pamiętnikiem tego czasu, rozgrywają się współcześnie do wydarzeń wojennych. Sferą jego życia jest katastrofizm, nie jest to jedynie literacka kreacja. Poeci okupacji bardzo szybko dojrzeli twórczo, jak gdyby los przeczuwał, że nie będzie im dane dotrwać do końca wojny. Jak potem by stawili czoło obrońcom ojczyzny, pisząc wiersze patriotyczne, a potem wymigując się od walki? Sami narzucili sobie obowiązek moralny uczestniczenia w boju. Wypływał on z tego, że chcieli być odpowiedzialni za świat, którego byli w owym czasie mieszkańcami. Oddawali życie wszyscy, nie tylko żołnierze, walczący na frontach. W większości byli przygotowani na śmierć, ale przedtem chcieli opowiedzieć o tragedii własnego narodu. Wiersze Borowskiego były napełnione drwiną z tragicznego losu, to był sposób na przetrwanie "czasów pogardy". Baczyński natomiast próbował w swych utworach zmagać się z nieubłaganymi realiami. Dorastający młodzieńcy próbowali znaleźć furtki, prowadzące poza matnię wojny. W związku z tym podejmowali wątki katastroficzne, z drugiej strony wyszydzali tę rzeczywistość. Młodzi poeci odbierali życie i sztukę bardzo prosto, nie komplikując nadmiernie widzianych treści, nie było w nich jeszcze cynizmu ludzi dorosłych. Przy tym wszystkim starali się, żeby nie było rozdźwięku pomiędzy tym, co mówili, a tym, co robili. Był to gest związany z romantycznym podejściem do świata i jego spraw, oznaczał wierność nawet poza na śmierć. Baczyński pytał, lecz nie wiedział, gdzie znaleźć odpowiedź. Na tym właśnie polegał tragizm losów wojennej młodzieży, która każdym krokiem zbliżała się do nieuchronnej śmierci. Cały czas poszukiwała dojścia do istoty rzeczywistości, ale przejście uniemożliwiało powrót, bo rozwiązanie problemu leżało w śmierci.
Twórczość Baczyńskiego jest zupełnie inna od utworów poetów, debiutujących znacznie wcześniej, niejako jego poprzedników. Oni opisywali heroiczne zmagania obywateli państwa polskiego, bezmiar klęski i bezwzględność okupantów. Wiele miejsca zajmują w niej : przerażenie i zdawanie sobie sprawy z zagłady wszystkich wartości i rzeczy materialnych. Przyszły żołnierz wie, że świat sprzed wojny już nie powróci. To, co było, minęło bezpowrotnie i potem będzie można ewentualnie próbować odbudowywać to, co zostało zniszczone. Mówi o tym wiersz zatytułowany "Ten czas", który opowiada o ówczesnym świecie w barwach zakrwawionej, skąpanej w mroku walki o przetrwanie. Zdarzenia wojenne powoli niszczą pisarza i ukochaną nad wszystko kobietę. Oboje mają świadomość, że ludzkie istnienie jest bardzo wątłe i łatwo je zniszczyć w jednej chwili. W tym utworze są ukazywane na przemian dwa przeciwstawne horyzonty patrzenia: życia i miłości oraz piękna, a także miażdżącej świadomości brutalizmów wojennych. W Baczyńskim wzbiera przerażenie, tym co jest wokół niego. Obraz losów pokolenia poety znajduje bardzo przejmujący wyraz w wierszu zatytułowanym "Pokolenie". Dorastający człowiek lęka się wszystkiego i wszystkich, w snach widzi ślady po ranach, które nigdy nie znikną. Widzi śmierć bliskich osób, które zostały przed śmiercią bestialsko okaleczone (wykłuto im oczy). Sceny, niby z koszmaru sennego przewijają się jak w kalejdoskopie. Porażeni wojną nie mają litości, miłości, sumienia, z tego wszystkiego obdarł ich okupacyjny horror. Wszystko wokół tonie w morzu krwi, jest wypełnione strachem, cierpieniem i nienawiścią. Ideały tracą jakąkolwiek wartość, bo są nieprzydatne w czasach pożogi wojennej. Psychika młodych ludzi nasiąknęła obrazami zagłady i już nigdy nie będzie taka jak dawniej. Prześladuje ich nasuwająca się w każdej sytuacji wizja śmierci, która odbierze im dopiero co rozpoczęte dorosłe życie. Utwory Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Andrzeja Trzebińskiego, Tadeusza Borowskiego, Zdzisława Stroińskiego stały się niezwykle cennymi elementami twórczości polskiej w XX wieku. Baczyński jest uważany wybitnego przedstawiciela poezji lat okupacji. Pokolenie, którego był członkiem i którego obraz utrwalił w wierszach, chociaż czuło bezsensowność działań, które były od samego początku skazane na niepowodzenie, bez wahania podjęło walkę w imię obowiązku wobec ojczyzny, zabrało się do walki z okupantem i zostało napełnione przerażeniem, naznaczone ranami duchowymi i cielesnymi. Liryczne utwory spełniły bardzo ważną funkcję w kraju pod okupacją. Podsycały nadzieję i nie pozwalały zwątpić, że nadejdzie w końcu kres ciągłych mordów i okrucieństw, wyrządzanych przez ludzi sobie nawzajem. Wojna ukształtowała określony obraz poezji. Uciemiężonym liryka była niczym cudowne remedium na wszystko to, czego nie dało się zmienić, i co przygniatało nieodwracalnym ciężarem. W czasie tragicznej zawieruchy dziejowej to właśnie liryka nie przestawała ciągle przemawiać, apelować i wzywać do oporu wobec otaczającego zła. Wyraziła, to co przeżywał w tym czasie zmagający się z okupantem naród. Nawiązywała do najpopularniejszego prądu liryki polskiej, ukształtowanego w czasach romantycznych.
SPIS TREŚCI
1. Wstęp
2. Życiorys
3. Śladami twórczych zmagań poety
4. Próba zinterpretowania kilku utworów
5. Ukochana żona
6. Lata wojenne
7. Kolumbowie rocznik 20-ty
8. Bibliografia
BIBLIOGRAFIA
1. K. K. Baczyński, "Wiersze"
2. P. Kuncewicz, "Agonia i nadzieja. Literatura polska od 1939 roku", t. II, Warszawa 1994 r.
3. P. Kuncewicz, "Leksykon polskich pisarzy współczesnych", t. I, Warszawa 1995 r.