Utwór Stanisława Grochowiaka odwołuje się do postaci św. Szymona Słupnika, utrwalonej w średniowiecznej hagiografii, gdzie był wzorem skrajnej ascezy i umartwienia. Jako młody człowiek wyrzekł się świata i wszystkiego, co z nim związane, w tym przede wszystkim własnego ciała. Wyniszczenie samego siebie miało prowadzić do uwolnienia się od wszelkich pokus i badania jedynie własnej duszy jako najbliższej Boga. Ascetyczny żywot św. Szymona postrzegany był w średniowieczu jako rodzaj powołania człowieka, na które ów się godzi i tym samym w pełni je realizuje. Stanisław Grochowiak przywołując tę postać ponownie stawia pytanie o powołanie, przeznaczenie człowieka, a także o postawy zgody lub buntu wobec niego.

Autor operuje bardzo wyrazistymi środkami językowymi, używa prostych, niemal potocznych sformułowań, silnie zrytmizowanych. Także dominujące tu zabiegi stylistyczne - powtórzenia i zasada kontrastu - czynią przekaz jasnym i dobitnym. Kompozycja wiersza opiera się na naprzemiennym zestawieniu w kolejnych strofach nawiązań do współczesności i do postaci średniowiecznego ascety.

Podstawowym problemem staje się tu utożsamienie cierpienia człowieka współczesnego (czy człowieka w ogóle, niezależnie od czasów w których żyje) i cierpienia św. Szymona. Fraza "powołał go Pan", tak jednoznaczna i niejako "właściwa" w odniesieniu do świętego, przeniesiona zostaje do opisu drastycznego losu innych ludzi.

Powołanie świętego zakładało jego akceptację, swoistą pozytywną odpowiedź na owo powołanie. Czy w przypadku powołania "na stryk" i "na gnój" można mówić o jakiejkolwiek zgodzie? W czym zatem ich los i ich cierpienie różnią się od owego dawnego cierpienia? Z pewnością pojawia się tu problem utraty sensu. Asceza miała być cierpieniem "sensownym", w przeciwieństwie do dzisiejszej utraty znaczenia bólu, który jest już tylko nieszczęściem. Dzisiejszą odpowiedzią nie jest więc akceptacja, ale bunt. Stopniowo ów bunt, sprzeciw staje się jednak uniwersalny. Rodzi się wraz ze zwątpieniem w jakikolwiek sens - obecny lub przeszły. Być może każde cierpienie jest w istocie bezsensowne i być może przeznaczenie do cierpienia nie jest powołaniem a przypadkową igraszką losu, drwiną, jeśli tak, to czyją?

Prawdziwym bohaterem współczesnego utworu o św. Szymonie Słupniku nie jest więc człowiek. Nie jest nim także jego życie, poznawanie siebie, szukanie sensu. Wszystko to wzięte zostaje w nawias, a jedyne co pozostaje to sama zasada buntu - jako sprzeciwu wobec bezsensowności cierpienia, braku wiedzy o świecie i sobie samym, ale też buntu jako ostatniej szansy ocalenia godności człowieka.