Jan Kochanowski żył i tworzył w epoce renesansu (1530 - 1584). Historycy i badacze literatury uznają go za najwybitniejszego polskiego artystę piszącego przez Adamem Mickiewiczem. Przypomnijmy chociaż słowa współczesnego mu Mikołaja Reja, które - według tradycji - ten wypowiedział tuż po usłyszeniu hymnu "Czego chcesz od nas, Panie…": "Temu dank przed sobą dawam". Jan z Czarnolasu był osobą doskonale wykształconą i nieustannie dążącą do ciągłego rozwijania się. Jako jeden z pierwszych świadomie tworzył w dwóch językach: łacińskim i polskim. I właśnie w języku ojczystym poruszał w swoich utworach tak ważne tematy, jak: człowiek i jego życie, sens istnienia, śmierć, Bóg, ojczyzna itp. Dla tego sławnego humanisty życie tu i teraz miało ogromną wartość, oczywiście chodziło mu o życie zgodne z rytmem natury. Poeta wyraźnie faworyzował teraźniejszość, gdyż uważał, że jest ona najważniejszą fazą ludzkiego istnienia. Wiele swojego wolnego czasu spędzał na rozmyślaniach na temat życia i wszystkiego, co się z nim wiąże, które potem przelewał na papier. W ten oto sposób powstawały jego niezwykle przejmujące dzieła, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Ich lektura pozwala nam dzisiaj na próbę przedstawienia Jana Kochanowskiego ars vivendi.

Pisane w zasadzie przez całe życie "Fraszki" (w sumie uzbierało się tego ponad trzysta utworów, ostatecznie zebranych w trzy księgi), wyraźnie określają jego stosunek do świata. Wiele z nich zawiera rozważania i refleksje poety na tematy związane z życiem i sensem istnienia człowieka oraz istotą Boga. Jan z Czarnolasu najczęściej przyjmuje w nich postawę obserwatora rzeczywistości. Często ze stoickim wręcz spokojem przygląda się sprzecznym uczuciom i emocjom, jakie rządzą ludźmi. Dostrzega również dwoistość świata, jego urodę i przemijalność, której nie da się uniknąć. W jednej ze swoich fraszek zatytułowanej "O żywocie ludzkim" pisze:

"Fraszki to wszystko, cokolwiek myślemy,

Fraszki to wszystko, cokolwiek czyniemy;

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,

Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,

Wszystko to minie jako polna trawa;

Naśmiawszy się nam i naszym porządkom.

Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom".

W drugim utworze opatrzonym tym samym tytułem pokazuje świat jako metaforę wielkiego teatru, w którym człowiek jest tylko aktorem (marionetką) występującym jedynie przez chwilę, jeden moment. Wszystkim kieruje reżyser - Bóg. On to pociąga za "sznurki" ludzkiego losu i nie da się tego zmienić. Poeta zwraca uwagę na fakt, iż człowiek jest tylko igraszką w rękach losu. Podobna wymowę ma utwór "Człowiek Boże igrzysko". Inną fraszką przedstawiającą filozofię życiową Jana Kochanowskiego jest autobiograficzny tekst pt. "Do gór i lasów". Stanowi on przetransponowaną artystycznie autobiografię poety, który w sposób migawkowy dokonuje rekonstrukcji najważniejszych wydarzeń mających miejsce w jego życiu (studia, podróże, pobyt na dworze, udział w wyprawie wojennej Zygmunta Augusta). W zakończeniu fraszki pojawia się pytanie o przyszłość i zbliżającą się starość. Pointa zawiera epikurejską sentencję "carpe diem":

"Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici,

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci".

Poeta nie obawia się przyszłości, jest optymistą i uważa, że należy korzystać z każdej danej nam chwili. Jedną z najbardziej znanych fraszek czarnoleskiego poety na zawsze chyba pozostanie "Na zdrowie". Utwór ten zawiera pochwałę zdrowia jako najcenniejszej wartości w życiu każdego człowieka. Daje nam ono radość, przedłuża młodość i gwarantuje szczęście. Szkoda tylko, że jego wartość doceniamy dopiero w momencie choroby:

"Ślachetne zdrowie,

Nikt się nie dowie,

Jako smakujesz,

Aż się zepsujesz […]".

O ile "Fraszki" możemy uznać za swoisty pamiętnik poety, o tyle cykl "Pieśni" przedstawia jego program poetycki i filozoficzny, który pisał przez ponad 20 lat (począwszy od lat sześćdziesiątych XVI wieku). Wzorował się głównie na twórczości Horacego, od którego zaczerpnął nazwę i formę gatunku oraz życiową filozofię. Obok pieśni biesiadnych, patriotycznych, religijnych, miłosnych, obyczajowych, znajdziemy tutaj także pieśni refleksyjno-filozoficzne, w których Jan z Czarnolasu próbował dać odpowiedź na pytanie: jak żyć, żeby być szczęśliwym? W tym celu odwoływał się do antycznej filozofii epikurejczyków i stoików. Następnie łączył elementy zaczerpnięte od wielkich myślicieli starożytnych z chrześcijanizmem i stworzył własną filozofię życiową, tzw. filozofię złotego środka (za Horacym).

Epikurejczycy, jak pamiętamy, odrzucali lęk przed śmiercią, głosili radość z każdego dnia (słynne hasło "carpe diem" - chwytaj dzień, korzystaj z dnia dzisiejszego) i wiarę we własne siły. Cenili uroki życia, a także umiar i skłonni byli zrezygnować z przyjemności, by nie odczuwać cierpienia. Z kolei stoicy za najwyższą wartość uznawali cnotę. Odrzucali namiętności i emocje, głosili hart ducha, równowagę psychiczną, trzeźwość umysłu i spokój wobec radości i nieszczęść życiowych. Według stoików osiągnięciem szczęścia jest osiągnięcie równowagi i kierowanie się rozumem a nie uczuciem.

Najsłynniejszy humanista polskiego renesansu uważał, że stoickie opanowanie i rozum powinny być uzupełniane radością życia głoszoną przez epikurejczyków. Taką postawę zawarł w swoich pieśniach. Przywołajmy chociaż dwie "Pieśni IX" z "Księgi Pierwszej" i "Księgi Wtórej". Jan Kochanowski zwraca w nich uwagę na to, że człowiek powinien zachowywać spokój i rozsądny dystans wobec zmian Fortuny, której wyroki są nieodgadnione:

"U Fortuny to snadnie,

Że kto stojąc upadnie;

A który był dopiero u niej pod nogami,

Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami."

Nie warto poświęcać życia na zastanawianie się nad przyszłością. Należy żyć każdym bieżącym dniem, ponieważ co ma nas spotkać i tak nas spotka. Na wyroki boskie nic nie poradzimy i musimy pogodzić się z losem i przeznaczeniem. Wpływ filozofii stoickiej widać wyraźnie w drugiej "Pieśni IX (Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje…)". Poeta czarnoleski nawołuje, aby nie tracić nadziei, gdyż nawet przyroda nie poddaje się zniechęceniu. Jako przykład Kochanowski przytacza przemijanie pór roku. Życie bowiem jest ciągłym przeplataniem się radości i smutków. Według niego człowiek powinien nauczyć się "szczęście i nieszczęście znosić". Poeta przypomina człowiekowi, że los to koło Fortuny,

"Lecz na szczęście wszelakie

Serce ma być jednakie".

Jest to realizacja zasady złotego środka. Ostatnie słowa mówią o wielkiej mocy wiary i zaufaniu Bogu: "A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie".

"Pieśń XX (Miło szaleć kiedy czas po temu…)" również przedstawia epikurejsko-stoicki model życia. Pojawia się tutaj metafora świata jako teatru, w którym człowiek jest tylko aktorem - marionetką kierowaną przez Boga - Stwórcę i odgrywającą napisaną dla niego rolę. Przeciwwagą dla wyborów Fortuny jest epikurejska zasada "carpe diem": "Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady…". Poeta nie pojmuje ten zasady jedynie w hedonistycznym wymiarze, czyli zachęty wyłącznie do zabawy, lecz nakłania do rozsądku w korzystaniu z uroków życia. Miło szaleć, ale tylko wtedy, kiedy jest ku temu czas. Tylko wówczas można osiągnąć harmonię w życiu, która daje szczęście.

Filozofię tę Jan Kochanowski starał się wyznawać przez całe swoje życie. Los jednak okrutnie się z nim obszedł. W wieku ok. 50 lat poeta stracił dwie ukochane córki: Urszulkę i Hannę. Po ich śmierci napisał "Treny", cykl zawierający dziewiętnaście utworów żałobnych, w których zawarł całą swoją rozpacz, przygnębienie i ból spowodowane stratą dzieci. W kilku trenach widoczny jest wielki kryzys światopoglądowy, który dotknął wówczas Jana z Czarnolasu. Zaufał starożytnym filozofom, a został przez nich oszukany. Wyznawane przez niego idee i wartości upadają w zderzeniu ze śmiercią dziecka. Szczytem kryzysu oraz załamania się postawy humanistycznej i chrześcijańskiej poety i ojca są trzy "Treny": IX, X, XI. "Tren IX" przynosi zwątpienie w podstawową wartość filozofii stoickiej, czyli w mądrość, która pozwalała człowiekowi uniezależnić się od zewnętrznych okoliczności i wydarzeń. Jednak w obliczu takiej tragedii okazała się zawodna. Z kolei "Tren X" przedstawia zwątpienie w istnienie Boga i życia wiecznego ("Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest…"), czyli podważenie podstawowych aksjomatów wiary chrześcijańskiej. W "Trenie XI" Kochanowski wraca do polemiki ze stoicyzmem i neguje zasadność cnotliwego życia. Przytacza nawet szereg przykładów na zwycięstwo zła nad dobrem. W końcu się opamiętuje, gdyż dochodzi do wniosku, że zaczyna popadać w szaleństwo. Od tego momentu powoli będzie wychodził z kryzysu i odbudowywał świat upadłych wartości. Ostatni "Tren XIX albo Sen" przynosi nagrodę. Śpiącemu poecie ukazuje się we śnie duch zmarłej matki wraz z duchem Urszulki. Przychodzą, aby go pocieszyć. Matka zapewnia go, że obie są szczęśliwe i nic złego im się nie dzieje, gdyż są pod opieką Boga. Według jej słów Urszulka jest w raju szczęśliwsza niż była na ziemi, a jej wczesna śmierć oszczędziła jej wielu cierpień i trudów życia ziemskiego. W niebie "jako wdzięczna jutrzenka świeci, a za swymi rodzicami się modli". Matka poety daje synowi wskazówki, jak powinien teraz żyć i godnie znosić swój los. Przede wszystkim mówi mu, że powinien zaakceptować to, co się stało, gdyż taka była wola Boga, a wtedy łatwiej będzie mu żyć z tym wszystkim. Wypowiada wtedy znamienne słowa:

"Tego się, synu, trzymaj, a ludzkie przygody

Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody".

Można powiedzieć, że Jan z Czarnolasu nie znalazł oparcia w filozofii, w którą wierzył przez całe życie. Pomogła mu natomiast silna wiara w Boga (czyli chrystianizm).

Po ukończeniu studiów Jan Kochanowski przez ponad dziesięć lat przebywał na różnych dworach, w tym także na dworze królewskim. Prowadząc życie dworzanina, poznał kulisy polityki, realia państwowe oraz zetknął się z wieloma ważnymi osobami. W powstałych wówczas utworach dużo miejsca zajmowały więc sprawy kraju oraz tematyka patriotyczna. Kochanowski dał się w nich poznać jako obywatel silnie zaangażowany w losy ówczesnej Rzeczypospolitej. Warto przypomnieć tutaj chociażby fraszkę "Na sokalskie mogiły". Upamiętniała ona bitwę Polaków z Tatarami pod Sokalem w 1519 roku, w której naród polski poniósł klęskę. Podmiotami lirycznymi mówiącymi w tym utworze są dusze poległych bohaterów. Stwierdzają one, że zamiast ich opłakiwać, powinno się samemu poświęcać w imię dobra Ojczyzny, gdyż walka w jej obronie jest podstawowym obowiązkiem każdego obywatela. Z kolei "Pieśń V" zwana też "Pieśnią o spustoszeniu Podola" nawiązuje do innych wydarzeń historycznych, mianowicie do napadu Tatarów na Podole w 1575 roku, kiedy to Polska znajdowała się w stanie bezkrólewia po ucieczce Henryka Walezego do Francji. Podmiot liryczny zwraca się do czytelnika i mówi o hańbie i wstydzie dla całego narodu. Hańbą nazywa "pozwolenie' na wzięcie w jasyr córek szlacheckich. Wstydem jest poddanie się zbójom. Wzywa wszystkich Polaków do walki, zemsty i wzięcia odwetu. Upomina ich, że należy myśleć przede wszystkim o dobru kraju, a nie o swojej prywacie.

Jan z Czarnolasu jest również autorem dramatu klasycznego pt. "Odprawa posłów greckich", w której także poruszał problemy państwowe. Pomimo faktu, że Kochanowski umieścił akcję tej tragedii, wzorowanej na dramacie antycznym, w starożytnej Troi, to wprowadził do niej polskie realia. Dlatego też "Odprawę…" możemy odczytywać jako utwór alegoryczny. Troja staje się więc alegorią szesnastowiecznej Rzeczypospolitej, kraju źle rządzącego i ogarniętego kryzysem, pogłębianym coraz bardziej wewnętrznymi sporami. Artysta próbował przestrzegać swoich rodaków przed błędami politycznymi, które niechybnie doprowadzą nasz kraj do upadku. Stanie się z nim to samo, co z opisywaną Troją stanowiącej w dramacie symbol źle rządzącego państwa, w którym liczy się tylko prywata i korupcja, a dostojnicy i władcy zamiast dbać o dobro ojczyzny, troszczą się o prywatne interesy. Kochanowski konfrontuje w "Odprawie…" dwie przeciwstawne sobie postawy: Aleksandra (Parysa) - bohatera negatywnego, egoistę, który posługuje się szantażem i przekupstwem, i Antenora - bohatera pozytywnego, prawdziwego patriotę, rozsądnie myślącego, odważnego i nieprzekupnego. Wprawdzie Aleksander wygrał z Antenorem, ale było to zwycięstwo pozorne. W głosowaniu większość dostojników trojańskich poparła Parysa, a to oznaczało klęskę całego państwa. Wprawdzie Helena została w Troi, ale jak pokazała historia po dziesięciu latach miasto to całkowicie zostało zburzone, a jego mieszkańcy wymordowani.

Zapoznając się ze spuścizną literacką Jana z Czarnolasu, można zauważyć jej niezwykłe bogactwo gatunkowe i tematyczne. Widać wyraźnie, że Kochanowskiemu żaden temat nie był obcy. W swoich dziełach dawał odbiorcom liczne wskazówki dotyczące tego, jak należy żyć i postępować, aby być szczęśliwym i pewnym, że ma się czyste sumienie. Sam wcielał swoje poglądy w życie. Nie zawsze działo się tak, jakby tego chciał i los czasem okazywał się dla niego niezwykle okrutny, ale mimo to poeta nie poddawał się. Jak każdy człowiek miał w swoim życiu chwile zwątpienia i załamania, ale potrafił sobie poradzić z własnym bólem i rozpaczą po stracie dziecka i podźwignąć się z tego upadku moralnego. Powinniśmy brać z niego przykład i wzorować się na jego ars vivendi. Uważam, że każdy z nas, ludzi żyjących w zagonionym świecie, powinien zwolnić tempo swojego życia i zastanowić się nad własną egzystencją, nad tym, co robi i do czego zmierza.