Literatura towarzyszyła człowiekowi prawie od zawsze. Od momentu wynalezienia alfabetu ludzie zaczęli spisywać przeróżne rzeczy. W ten sposób powstawały pierwsze spisy i rejestry, a z czasem także pierwsze książki zawierające mowy, listy czy też różne myśli ich autorów. Człowiek uwieczniał na piśmie prawie wszystko. Z biegiem lat literatura zaczęła pełnić funkcję nośnika uniwersalnych prawd i wskazówek dotyczących m.in. tego jak żyć i postępować. Była ona swoistego rodzaju drogowskazem dla człowieka, prowadzącym go po trudach życia. Wiele powstających na przestrzeni wieków dzieł zawiera nauki moralne, które wraz z walorami estetycznymi decydują w pewien sposób o wielkości tychże utworów. Przykładem tekstu, który dla mnie zawsze będzie arcydziełem i zawsze będzie ponad pozostałymi, jest Biblia. Stanowi ona wielką skarbnicę mądrości i prawd wiary naszych przodków i nas samych. Jest świętością nie tylko mówiącą o życiu, ale także będącą jego częścią. O Biblii można powiedzieć, że w istocie jest to wielkie dzieło prawdy.

Twórcy często zastanawiali się nad kwestiami prawdy. Dążyli do tego, aby wychodzące spod ich piór utwory właśnie ją przedstawiały. Obdarzeni ogromną wrażliwością próbują oni odnaleźć prawdę o świecie i człowieku oraz przekazywać ją innym poprzez swoje dzieła. Nie jest to rzecz łatwa, gdyż na świecie od zawsze istniało zakłamanie, fałsz i udawanie. A jednak niektórym się to udało. Jest kilku pisarzy wytykających ludziom obłudę, podłość i dwulicowość. Takich autorów zdecydowanie stawiam ponad innymi, a ich dzieła uważam za jedne z lepszych, jeśli nie najlepsze. Emil Zola, twórca nurtu zwanego naturalizmem, sądził, że "dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy". Zgadzam się z tym twierdzeniem. Tylko utwory przedstawiające prawdę o człowieku, czasem nawet bardzo brutalną prawdę, są godne określenia "wielkie". Na początku wspomniałem, że literatura jest nośnikiem uniwersalnych prawd. Z tego też powodu powinna ona być utylitarna. Czytelnicy, poznając różne wzorce osobowe kreowane w poszczególnych epokach, powinni starać się je naśladować, a także wprowadzać w swoje życie treści moralne, o których czytają. Jest kilka dzieł mówiących otwarcie o człowieku, które bez wahania nazwałbym "wielkimi i moralnymi". Poniżej omówię tylko wybrane.

Już w czasach starożytnych poszukiwano prawdy o człowieku i jego życiu. Zastanawiano się m.in. nad tym, co jest dla niego najważniejsze w życiu, czym się kieruje itp. Jednym z utworów, który poruszał wspomniane problemy jest najsłynniejsza tragedia Sofoklesa - "Antygona". Powstała ona w V w. p.n.e. i przedstawia bohaterów uwikłanych w tragiczne wybory. Akcja dramatu zawiązana jest wokół zakazu wprowadzonego przez Kreona, władcę Teb, i dotyczącego pochowania zwłok Polinejkesa. Antygona, siostra zabitego, znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdyż zgodnie z prawami boskimi należało godnie pochować zwłoki każdego zmarłego, a w dodatku Polinejkes był jej bratem. Była więc mu to winna. W końcu wbrew woli Kreona zdecydowała się wypełnić wolę bogów. Tym zachowaniem ściągnęła na swoją osobę gniew władcy Teb i wydała na siebie wyrok śmierci. Poświeciła własne życie, ale udowodniła, że religia była dla niej najważniejsza i że tylko jej się podporządkowuje. Kreon jest przykładem tyrana, który nie liczy się z niczym ani z nikim, a także jest w stanie wystąpić przeciwko prawom boskim. Niektórym z nas postawa władcy Teb przypomina postawy Hitlera czy Stalina. Oni także postawili sobie za cel wprowadzenie silnej i despotycznej władzy w miejsce religii. W ich mniemaniu prastary kult Boga miał być zastąpiony kultem jednostki. Czyż nie temu właśnie miało służyć zburzenie cerkwi Chrystusa Zbawiciela i wybudowanie na jej miejscu pałacu Sowietów? XX-wiecznym przykładem postawy Antygony okazał się ksiądz Jerzy Popiełuszko. On również wystąpił przeciwko despotycznemu władcy. Po raz kolejny zatriumfowała moralność. Autor "Antygony", przedstawiając konkretne postawy ludzkie, zmusza czytelników do refleksji nad bardzo istotnymi problemami. Dramat ten zawiera naukę moralną, która jest uniwersalna. Mimo iż od czasów życia Sofoklesa minęło kilkanaście wieków, to opisywane przez niego konflikty są nadal aktualne. W życiu każdego człowieka najważniejszymi powinny być wiara oraz miłość i szacunek dla bliźniego. Jak pisał w XX wieku Ernest Hemingway: "człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać". Nawet po jego śmierci pozostanie pamięć o jego godnych pochwały moralnych czynach. Temu nikt nie może zaszkodzić. Tytułowa bohaterka antycznej tragedii zginęła, ale Kreona również dotknęła sroga kara. Stracił on żonę i syna i został sam. A wszystko przez jedną decyzję, której nie chciał zmienić. Uważam, że dramat Sofoklesa jest wielkim dziełem prawdy o człowieku i tym, w jaki sposób może go zniszczyć żądza władzy.

Kolejnym utworem, który chciałem tutaj przywołać, jest nasz wielki dramat narodowy - "Dziady cz. III" autorstwa Adama Mickiewicza. On również przekazuje odbiorcom liczne prawdy moralne. Nasz wieszcz w doskonały sposób charakteryzuje dziewiętnastowieczne społeczeństwo polskie i obnaża oraz piętnuje wszędzie panoszące się zakłamanie i obłudę niektórych Polaków. W czasie, gdy niezwykle dzielna i odważna młodzież walczyła o naszą wolność i niepodległość, gdy była aresztowana, więziona, przesłuchiwana i torturowana, polska arystokracja bawiła się z wrogami na balu zorganizowanym przez senatora Nowosilcowa i służyła carowi. Robiła to głównie z powodu chciwości i żądzy różnego rodzaju zaszczytów. Mickiewicz świadomy był tego jakże tragicznego podziału społeczeństwa. Widział jednak nadzieję w aktywnej postawie młodych Polaków. W "Dziadach cz. III", i nie tylko zresztą, podkreślał tkwiące z nich siły, wiarę i honor, które są dowodem na ich gorący i szczery patriotyzm oraz wierność ojczyźnie. W podejmowanych przez nich działaniach upatrywał szansę na odzyskanie wolności. Dziewiętnastowieczna arystokracja zaś została tutaj jednoznacznie potępiona za zaprzedanie się zaborcy za cenę przeróżnych zysków. Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy, charakteryzując postawy ówczesnych Polaków, skłania wszystkich do zastanowienia się nad kwestią lojalności wobec swojej ojczyzny. Czy jesteśmy w stanie zaprzedać się jak biblijny Judasz za kilkanaście srebrników, czyli uzyskanie jakichkolwiek przywilejów? Takim postawom autor "Dziadów cz. III" mówi głośno i wyraźnie: nie.

Największą próbą dla ludzkiej moralności była bez wątpienia pierwsza połowa XX wieku, czyli czas dwóch wielkich wojen światowych, w tym głównie tej drugiej. Przebywając często nieludzkich warunkach, jakie panowały w hitlerowskich obozach koncentracyjnych oraz łagrach sowieckich, człowiek sam odkrywał prawdę o sobie. Wówczas to z goryczą uświadamiał sobie, do czego tak naprawdę jest zdolny. Zdarzało się, że prawda ta była bardzo bolesna dla niego samego. Zmuszony przeróżnymi czynnikami zewnętrznymi dopuszczał się czynów, o które nigdy wcześniej siebie nie podejrzewał. Powstała w okresie wojennym literatura przynosi potomnym prawdę o tamtych czasach. Bez wątpienia książki takie jak "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego czy też "Medaliony" Zofii Nałkowskiej są wielkimi i moralnymi dziełami. "Inny świat" przedstawia świat łagrów sowieckich, w których przebywał sam Herling-Grudziński. Z niej to dowiadujemy się, że świat ten zupełnie inaczej wyglądał od wewnątrz niż z zewnątrz. Dla ludzi odwiedzających więźniów przygotowany był specjalny pokoik (tzw. pokazowy), w którym panowały idealne warunki do mieszkania. W rzeczywistości jednak warunku bytowe przetrzymywanych tam osób były dokładnie przeciwne. Prawdziwym okazuje się być tylko to, co widzą i czego doświadczają na co dzień więźniowie. Tylko ludzie, którzy znaleźli się w konkretnych sytuacjach, mogą mówić, że są one prawdziwe. Większość osób zmuszona sowiecką polityką poddała się i wypełniała rozkazy. Byli jednak i tacy, którzy nawet w obliczu własnej śmierci nie zatracili w sobie człowieczeństwa i do samego końca kierowali się wartościami moralnymi. Aby to potwierdzić, Gustaw Herling-Grudziński przytacza historie konkretnych osób, np. Michaiła Kostylewa, który sprzeciwiał się oprawcom i przypalał sobie rękę. Autor "Innego świata" ma świadomość tego, że tylko wyjątki podejmowały w łagrach heroiczną, ale z góry skazaną na klęskę, walkę z okupantem. Uważa on także, że w żaden sposób nie można usprawiedliwiać postawy tych, którzy się poddali i w istocie od razu przegrali swoją walkę o zachowanie własnej godności. Herling-Grudziński poucza czytelników, że nawet w tak okrutnych okolicznościach trzeba walczyć o siebie, o swój system wartości. Pod żadnym pozorem nie wolno dać zabić w sobie człowieczeństwa, gdyż wówczas to już nie będzie życie. "Człowiek nie może żyć, nie wiedząc, po co żyje". Nawet pobyt w łagrach nikogo z tego nie zwalnia.

Z kolei Zofia Nałkowska w swojej wprawdzie niewielkiej, ale jakże treściwej książeczce "Medaliony" stara się ukazać prawdę o hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Aby była ona obiektywna, autorka wykorzystuje relacje świadków lub bezpośrednich uczestników opisywanych wydarzeń. Porządkuje je, przedstawia, ale ich pod żadnym pozorem nie komentuje. Ocenę pozostawia czytelnikowi. Wychodzi ona z założenia, że tylko rzeczywisty, suchy i beznamiętny opis pozwoli odbiorcy poznać konkretne fakty z tych tragicznych czasów i więcej mu o nich powie niż jakiekolwiek komentarze i oceny odautorskie. Historie przedstawione w "Medalionach" pokazują, jak wyglądał proces wypaczania psychiki człowieka, jego degradacji, zniewolenia i zlagrowania. Zofia Nałkowska przedstawia różnych ludzi: dorosłych i dzieci, intelektualistów i ludzi prostych, niedouczonych. Każdego z nich spotkało to samo zło, ale ich postawy wobec zaistniałych sytuacji były różne, ponieważ ludzie różnią się między sobą. W rzeczywistości mało kto próbował się przeciwstawiać hitlerowcom, gdyż wiedziano, że za to grozi śmierć. Większość po prostu przyjmowała taką rzeczywistość, w jakiej przyszło jej żyć i podporządkowywała się rozkazom faszystów. Ci, którzy wbrew ciemiężycielom nieśli pomoc pozostałym cierpiącym, charakteryzowali się wyjątkową odwagą i swoim zachowaniem dowodzili tego, że nie zanikły w nich cechy człowieczeństwa. Pozostali wyzbywali się wszelkich własnych uczuć i troszczyli się tylko o zaspokajanie swoich biologicznych potrzeb. Życie w ogromnym strachu, w stałym zagrożeniu wyzwalało w ludziach egoizm oraz przytępiało ich wrażliwość na ludzką krzywdę. Ciągłe obcowanie ze śmiercią przynosiło znieczulicę i zobojętnienie. Ekstremalne warunki, w jakich znaleźli się ludzie, najczęściej ujawniały ich strach, słabość i zło tkwiące gdzieś głęboko. Znajdowali się jednak tacy, którzy gotowi byli się poświecić, byle tylko innym pomóc. Jedno, co łączy te wszystkie historie, to to, że są one w równym stopniu wstrząsające dla każdego czytelnika. A przecież to "ludzie ludziom zgotowali ten los". Człowiek aż do czasów drugiej wojny światowej nie uświadamiał sobie, jak bardzo może być okrutny, bezwzględny i nieludzki wobec swoich bliźnich oraz jaką dziką bestię w sobie skrywa. Uważam, że "Medaliony" Zofii Nałkowskiej są doskonałym pretekstem do rozważań na temat natury ludzkiej, rozważań o zdolności człowieka do popełniania najgorszych zbrodni na innych ludziach.

Przywołane przeze mnie powyżej dzieła z pewnością są dziełami wielkimi i moralnymi, gdyż kryją w sobie prawdę. Przekazują one czytelnikom wartości moralne, o których każdy z nas powinien pamiętać i które w każdej sytuacji, nawet ekstremalnej, powinno się mieć na uwadze. Są to prawdy uniwersalne i cały czas jak najbardziej aktualne. Utwory te godzą także w niektóre ludzkie postawy i zachowania, ale ma to swoje plusy, ponieważ największą zaletą prawdy jest krytycyzm.