Choć twórczość poetów doby renesansu uważa się za optymistyczna i jasna w przeciwieństwie do poprzednich i następujących po nim epok, jednak i u tych twórców pojawiały się motywy eschatologiczne, mówiące i o śmierci i przemijaniu, o marności ludzkiego życia, o nieustającej przemianie losów ludzkich. W twórczości samego Jana Kochanowskiego można znaleźć wiele elementów z tych właśnie zagadnień. Śmierć pojawia się w różnym nasyceniu w twórczości Jana Kochanowskiego. Część z nich bytuje w rejestrach wielkiego bólu i płaczu po zmarłych. Tak to jest przedstawione we fraszce "Nagrobek mężowi od żony", gdzie wiele jest prostych emocji. Kochanowksi wiele napisał krótkich utworów epicedialnych. W jednym z nich, w "Nagrobku Mikołajowi Trzebuchowskiemu" pisał, że płacz po zmarłym nie ustanie, aż do chwili gdy "tkliwa dusza nie odbierze ciała". Co charakterystyczne lamentacje w obu utworach zanoszą kochające swoich zmarłych mężów żony, wynoszące ich i pamięć po nich ponad swoje życie. Z drugiej strony, męskiej rozpacz nie jest wcale mniejsza. Utwór "Pieśń Żałobna" to wyliczenie wielkiej straty jaka przypadła w udziale mężczyźnie któremu śmierć odebrała zarówno żonę jak i dzieci, stawiając go w sytuacji bliskiej Hiobowi. Nic dziwnego ze wobec takiej klęski wszelkiego szczęścia mężczyzna zastanawia się nad celowością jakiegokolwiek życia, skoro i tak jest ono skazane na zagładę. Śmierć występuje tutaj jako siła nieopanowana, cechująca się złośliwością i stojąca raczej po tronie zła niż dobra. Inna fraszka "Nagrobek Kosowi" tematem głównym jest ogólna kruchość ludzkiej egzystencji, która w każdej chwili może zostać przerwana. "W ten grób twe ciało włożyli którzy jeszcze weseli wczora z tobą byli". Jeszcze dobitniej stwierdzają to słowa: "Śmierć za człowiekiem na wszelki czas chodzi". Tyle w tym smutnego optymizmu, że śmierć spotyka każdego i nikt nie pozostaje wobec niej bezpieczny, zarówno bogaty jak i biedny, piękny i brzydki, mający władze i tkwiący w lochu, kiedyś staną wobec niej równi. . Jednym z mniej znanych utworów Kochanowskiego dotykających się tej materii jest warta przypomnienia fraszka nosząca tytuł "O tymże", mówiąca o znikomości człowieka wobec świata, który cały czas zagrożony jest przez cierpienie i choroby. W niej pojawiają się obrazy, przywołujące średniowieczny danse macabre, gdzie wszyscy schwyceni w ramiona śmierci niezależnie od swej pozycji, życia i urodzenia tańczyli ostatni przedśmiertny taniec: "Śmierć nie zna złota ni drogiej purpury, mknie po jednemu jako z kojca kury". Warto zaznaczyć że renesansie śmierć rzadko była uosabiana, obojętnie czy jako gnijąca kobieta czy szkielet niewiadomej płci z kosą, tak ukazywało ją raczej średniowiecze, a później barok. Kochanowski w sposób bardziej teoretyczny w bezpośredni sposób mówił o niej we fraszce "Do snu". W sposób refleksyjny i szlachetny poeta mówi o tej przerażającej sile. Porównuje ja jednak nie do mających negatywne konotacje postaci czy rzeczy, ale do kojącego snu:

"Śnie, który uczysz umierać człowieka

I okazujesz smak przyszłego wieka,

Uśpi na chwilę to śmiertelne ciało,

A dusza sobie niech pobuja mało!".

Mówi o tym, że śmierć jest wejściem do świata niebiańskiego, w którym panuje szczęśliwość. Sen jest jakby przygotowaniem do tego stanu, a śmierć tym się różni od niego że z jej snu już się człowiek aż do Sadu Ostatecznego nie obudzi. Kochanowski przy tym, co warto zaznaczyć, kreśli niebiańską dziedzinę podług wizji Arystotelesa i jego kosmogonii sfer, których miało być ponad pięćdziesiąt, a poruszane i utrzymywane były przez wspólną miłość ( pisał w ten sposób i Dante - "miłość co porusza Słońce i inne gwiazdy"). Właśnie z tego ruchu rodziła się niebiańska muzyka o której mowa w tej fraszce:

"Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować

I spornym biegom z bliska przypatrować,

A jako koła w społecznym mijaniu

Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu

Niech sie nacieszy nieboga do woli,

A ciało, które odpoczynek woli,

Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,

A co to nie żyć, w czas się przypatruje".

Wszędzie w tych utworach spotykając się ze śmiercią spotykamy się tez z cierpieniem, strachem, bóle,.. Jednak czasami śmierć jest wielkim powodem do chwały. Tak właśnie pokazana jest śmierć bohaterów wojennych, którzy polegli dla spraw rzeczpospolitej, w epigramacie "Na sokalskie mogiły":

"Tuśmy się mężnie prze ojczyznę bili

I na ostatek gardła położyli.

Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić

Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić".

Bardzo podobna w wymowie jest też pieśń Kochanowskiego znosząca zwyczajowy tytuł "O dobrej sławie". Taka sławę może uzyskać tylko człowiek który w swoim życiu zerwie z rzeczami doczesnymi odwracającymi dusze ludzką od myślenia o życiu pośmiertnym i kształtowaniu swojego postępowania w taki sposób by na nie zasłużyć.

"Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy

Chciał ze mną dobrą tylko sławę mieć na pieczy".

Tylko ona może zapewnić zbawienie po śmierci i nieśmiertelność w pamięci potomnych. Tak właśnie formułuje ten warunek w "Pieśni o cnocie":

"A jesli komu droga otwarta do nieba,

Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba,

Ze co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie,

A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie".

Śmierć można zwyciężyć wedle Kochanowskiego. Oczywiście nie fizycznie, gdyż ludzkie ciało nie jest wieczne. Ale człowiek wszak nie składa się tylko z niego, jego niezbywalna cechą jest dusza, oraz czyny ludzkie które po nim pozostają na świecie. W tym kontekście poeta wraca do horacjańskiego "non omnis moriar" czyli " nie wszystek umrę". Postępując wiernie śladem wielkiego rzymskiego poprzednika, dowodzi dwoistego charakteru istoty poety: śmiertelnej części, która podlega przemijaniu i z czasem niknie w grobie oraz nieśmiertelnej, która zasadza się właśnie na jego twórczości. Symbolem tej ostatniej jest "muzom poświęcony ptak", a więc łabędź od wieków w języku poetów oznaczający w sposób metaforyczny istotę zdolną przezwyciężyć narzucone człowiekowi przez czas i przestrzeń:

"Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony

Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony

Natury: ani ja już przebywać na ziemi

Więcej będę; a więtszy nad zazdrość, ludnemi

Miasty wzgardzę(...)"

Ta druga, wiecznotrwała istota zgodnie z przeświadczeniami panującymi w odrodzeniu, to pamięć dotycząca poety, której źródło miała przedstawiać wciąż ponawiana lektura jego tekstów. W możliwości tej upatrywał Mistrz z Czarnolasu wyższość poezji nad innymi sztukami pięknymi. Kończąc część poezji Kochanowskiego dotycząca śmierci, a nie mówiąc jeszcze jego "Trenach" na marginesie warto zaznaczyć, że pisał całkowicie zabawne i lekkie nagrobki mające raczej charakter zabawy literackiej, a dzisiaj nazywane limerykami. Spotkać można wśród nich "Nagrobek opiłej babie" jak również "Nagrobek Rozynie": "Tu syta leży Rozyna, lecz tylko wieku ale nie wina".

Całą maestrię poety, który decyduje się mówić o śmierci wyrażają jego "Treny". Można powiedzieć, że impulsem do napisania tych wierszy była śmierć córeczki, nie mającej więcej niż trzy latka Urszulki Kochanowskiej i przez to wydarzenie mają one taki a nie inny kształt, lecz poglądy w nich wyrażone dają obraz umysłu człowieczego, który ukształtowany został przez wiele czynników i przemyśleń. Mistrz z Czarnolasu wykorzystuje w tworzeniu tego cyklu wyznaczniki poezji funeralnej, czyli żałobnej pisanej w starożytnym Rzymie. Nie można powiedzieć jednak by starożytne "epicedia" były cyklicznymi zbiorami utworów jak ma to miejsce u Kochanowskiego. Wykryć można jednak u niego wszystkie jego elementy. Tak wiec pierwsze treny ukazują wielkość straty jakiej doświadczyli po śmierci dziecka rodzice, bowiem i postać matki jest ważna w tym przypadku, jej pochwała jest tren VI, okazywaniu straty służą treny siódmy i ósmy, o napomnieniu mówi dziewiąty, kolejna pochwała zmarłego i okazanie po nim straty to treny aż do trzynastego, żal jest tematem czternastego, zaś dwa przedostatnie o tematyce biblijnej, prowadzą do zamykającego cykl "Trenu XIX. Sen" mającego charakter konsolacyjny, czyli będący pocieszeniem dla żywych. Kochanowski w "Trenach" dokonuje głownie rozliczenia z poglądami stoików wedle których kształtowała cały bieg życia ,a które teraz dla niego tracą rację bytu:

"Próżno płakać- podobno drudzy rzeczecie.

Cóż, prze Bóg żywy, nie jest próżno na świecie?

Wszystko próżno - macamy, gdzie miękcej w rzeczy,

A ono wszędy ciśnie - błąd - wiek człowieczy!"

W tym miejscu by nie zajmować się całością trenów a mówić tylko o elementach wiążących je z tradycją liryki epicedialnej warto w szerszy sposób popatrzeć na "Tren I". Jego charakterystyczny wstęp, w którym poeta przywołuje dwóch starogreckich pisarzy i filozofów, pokazuje tez z jakiej tradycji poetyckiej czerpał ten pisarz:

"Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe

I lamenty, i skargi Symonidowe,

Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania

I żale, i frasunki, i rąk łamania,

Wszytki a wszytki zaraz się w dom mój noście,

A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie;

Z którą mnie niepobożna śmierć rozdzielila,

I wszytkich moich pociech nagle zbawiła".

Pierwszy Heraklit, nazywany ciemnym myślicielem (z racji swojego zawikłanego stylu, a także może i przez to ze nie pozostało po nim wiele twórczości) pisał o przemijalności wszystkiego na świecie, o tym że człowiek w każdej chwili swojego życia obumiera i rodzi się na nowo. Z kolei Simonides "poeta płaczący" był twórca wielu nagrobnych epigramatów. To właśnie ich dawny Mistrz z Czarnolasu, a teraz tragiczny ojciec, wybiera na patronów swoich utworów poświeconych zmarłej córeczce, ich prosi o mistrzostwo pióra, konieczne w podjęciu tak bolesnego tematu. Lamentujący ojciec w tym momencie zastanawia się również, która z dróg jest dla niego bardziej właściwa, czy ta zapomnienia, czy druga prowadząca do zastanowienia się nad tymi przybijającymi wydarzeniami:

"Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,

Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować".

Starając się podsumować to co teraz powiedzieliśmy o śmierci w twórczości Kochanowskiego widzimy jak wiele jest jej w jego twórczości. Nie powinno to dziwić, wszak cała myśl stoicka jak i chrześcijańska traktują życie jako chwilowy stan prowadzący człowieka do ważniejszego "przebytu" w zaświatach. Śmierć jest brama do niego, która zmienia ten stan, przez co intryguje poetów, literatów, czy po prostu ludzi, zawsze i niezależnie od optymistycznego, czy krytycznego nastawienia do życia. Chyba, ze ktoś jak Epikur twierdzi, że śmierć nie istnieje ponieważ, człowiek jeśli żyje, to jej nie doświadcza, a jeżeli nie żyje, to go nie ma, nie istnieje, więc śmierć relatywnie można uznać za nieistniejącą. Prościej zaś wyraził to Lec, który pisał w "Myślach nieuczesanych", że z obserwacji wynika, że umierają zawsze inni, a nie my.