Zanim postanowisz, Tomaszu, posłuchaj mojej rady, posłuchaj tego, co mam ci do powiedzenia. Wiem, że potem i tak sam podejmiesz decyzję, jednak ja nie będę miał wyrzutów, że pozostawiłem cię samego przed tak trudnym wyborem. Jestem pewien, że chodzą ci teraz po głowie myśli samobójcze, ale wiedz jedno: samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem. Będzie świadczyć jedynie o twoim tchórzostwie, poddaniu się, a życie to jednak zbyt wysoka cena. Odrzuć tą myśl od razu na samym początku i rozejrzyj się dookoła. Przed chwilą pozwoliłeś odejść kobiecie, która mogła uosobić twoje szczęście, którego nie zaznałeś przez całe życie. Pomyśl, Tomaszu, czy ma sens realizowanie twoich idei? Sam niczego nie zdziałasz. Przypomnij sobie ilu było takich, jak ty, chociażby sam Korzecki. Popatrz, co go spotkało za działalność konspiracyjną. Wiem, że należysz do ludzi, którzy nie potrafią żyć i działać samotnie. Tobie jest potrzebna osoba, która mogłaby hamować twoje, sam wiesz, że czasem nierealne zapędy. To właśnie Joanna potrzebna ci jest do szczęścia. Mamy obowiązek w stosunku do tych ludzi, których istnienie sobie uświadamiamy. Zawróć Joannę, nie pozwól jej odejść, wiesz przecież dobrze, jak bardzo cię kocha i chce z tobą być aż do śmierci. Możecie założyć własną rodzinę. Przypomnij sobie własne dzieciństwo, nigdy nie miałeś prawdziwego domu. Przypomnij sobie noce, które spędziłeś na wycieraczce pod drzwiami u ciotki. Kiedy będziecie mieli dzieci, będziesz mógł dać im oraz sobie coś o wiele lepszego - ciepło rodzinnego ogniska, cichą i spokojną przystań, do której zawsze będziesz mógł wrócić. Powróć do swojego wyuczonego zawodu. Sam wiesz ile wysiłku kosztowało cię zdobycie wiedzy. Ile trudu musiałeś włożyć w zrealizowanie swojego marzenia o byciu lekarzem. Z pewnością w dalszym ciągu czujesz przed tym obawy po nieudanym odczycie referatu w Warszawie. Nie powinieneś brać sobie tego do serca. Twoimi słuchaczami byli zgorzkniali, konserwatywni lekarze, którym nie spodobały się twoje młodzieńcze idee. Tych ludzi już nie zmienisz, ale ty sam jesteś reprezentantem młodego pokolenia. Masz jeszcze wiele sił, żeby pomagać innym. Pamiętasz ile satysfakcji sprawiło ci zakładanie szpitala i leczenie ludzi w Cisach? To jest to, do czego czujesz prawdziwe powołanie, to chcesz robić, zacznij realizować swoje ideały. Z pewnością efektów nie zobaczysz po miesiącu, po roku nawet nie, ale będziesz miał świadomość, że robisz to, do czego jesteś stworzony. Leczenie biednych ludzi nie pozwoli ci utrzymać rodziny, więc nie ograniczaj się tylko do tej warstwy społecznej. Pomoc również ludziom bogatym umożliwi ci zapewnienie rodzinie i sobie godnej przyszłości. Ustabilizujesz się, zdobędziesz jakąś pozycję. Nie będziesz już biednym Tomaszem Judymem błąkającym się z miejsca na miejsce. Twoja tułaczka poprzez Paryż, Warszawę, Cisy, Sosnowiec zakończy się w twoim własnym domu rodzinnym. Po ciężkim dniu pracy nie będziesz musiał wracać do zimnego, pustego mieszkania, lecz do miejsca, gdzie będą na ciebie czekać kochające osoby - żona i dzieci. To jest przecież to, czego zawsze szukałeś błąkając się po świecie. Musisz pamiętać, że szczęście nie jest ani dziełem przypadku, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas powinien wypracować dla samego siebie (Erich Fromm), więc wyjdź z idealizmu społecznego dążącego do nieznanej przyszłości, zawróć Joannę, załóż rodzinę i zacznij realizować swoje szczęście przy boku bliskich. Najbardziej potrzebna ci jest świadomość, że są obok osoby, które cię kochają. Kiedy odczujesz tą świadomość, wtedy twoje życie nabierze sensu. Życzę ci tego, abyś postanowił właściwie, bo twój wybór będzie rzutować na całe twoje życie.