Tytuł powieści Stefana Żeromskiego "Ludzie bezdomnie" ma znaczenie nie tylko dosłowne ale również metafizyczne. Tytuły wszystkich powieści tego autora posiadają swoją symbolikę. Znaczenie dosłowne tytułowej bezdomności to bezdomność materialna, nie posiadanie dachu nad głową, życia w ubóstwie i brudzie. Tę bezdomność opisuje autor w pełnych realizmu opisach życia najbiedniejszych z biednych: "Tu i ówdzie włóczyli się roznosiciele wody sodowej z naczyniami u boku i szklankami w rękach. Jedna z roznosicielek wody stała pod murem. Była prawie do naga obdarta. Twarz miała zżółkłą i martwą. Czekała w słońcu, bo ludzie tamtędy idący najbardziej mogli być spragnieni w ręce trzymała dwie butelki z czerwoną cieczą, prawdopodobnie jakimś sokiem. Siwe wargi coś szeptały. Może słowa zachęty do picia, może imię Jego, Aldona, który nie może być przez śmiertelnych nazywany, może w nędzy i brudzie jak robak wyległe przekleństwo na słońce i na życie...". Jednak znaczenie tytułu jak już wcześniej wspomniałam jest dwuznaczne, drugą jego płaszczyzną jest bezdomność w sensie metafizycznym i duchowym. To ludzie samotni, wyobcowani, odrzuceni przez środowisko lub zmuszeni do opuszczenia kraju w pogoni za pracą i lepszym życiem.
Takim właśnie bezdomnym jest główny bohater powieści doktor Tomasz Judym i jemu podobni wyobcowani idealiści: "... z tego kręgu, gdzie o jedno nic, wysokie a niezrozumiałe dla motłochu egoistów, kłopocą się bez wytchnienia i trudzą z radością braterskie duchy".
Żeromski pomija w utworze opis jego wyglądu zewnętrznego, ponieważ jest on jedynie przedstawicielem pewnej grupy społecznej. Skupia się natomiast na jego głębokim wnętrzu i smutnym losie. Judym pochodzi z biednej proletariackiej rodziny, on sam swój dom wspomina słowami: "... suterena, wilgotny grób pełen śmierdzącej pary. Ojciec wiecznie pijany, matka wiecznie chora. Zepsucie, nędza, śmierć...". Kiedy umiera matka młody Tomasz trafia pod opiekę bogatej ciotki, która nie dała mu ciepła rodzinnego bo była zbyt zajęta swym bujnym życiem towarzyskim: : "... bywało u niej mnóstwo znajomych. Grało to w karty, piło...". Dla ciotki Tomasz był swego rodzaju służącym, jego życie w jej domu nie było wcale łatwe: sprzątał, zmywał, nie miał w mieszkaniu swego miejsca, mógł sypiać na sienniku w przedpokoju ale tylko wtedy kiedy wszyscy już poszli spać. Zmienne nastroje ciotki często kończyły się laniem. Mimo tego Judym miał wielkie szczęście mógł się uczyć, zdobył średnie wykształcenie, a następnie z wielkim wysiłkiem ukończył studia medyczne w Paryżu.
Studia ukończył z głową pełną ideałów, które pragnął wprowadzić w życie. Mocno interesowały go warunki życia i problemy jakimi targana była warstwa społeczna, z której się wywodził. Co znamienne Judym brzydził się filantropią choć sam chciał nieść bezinteresowną pomoc, wyciągać tych ludzi z nędzy, która stanowiła główne źródło groźnych chorób. Próbował zaszczepić tę ideę wśród swoich kolegów lekarzy, jednak spotkał się z odrzuceniem. Kiedy wygłosił referat o higienie w domu jednego ze znanych lekarzy został potraktowany jak nieszkodliwy pasjonat, młokos który wyrośnie z buntu. W Cisach, gdzie zbudował szpital dla ubogich i starał się o osuszenie stawu również spotkał się ze społecznym ostracyzmem. Judym nie widzi ograniczeń jakie stoją przed nim, nie zdaje sobie sprawy z tego, że działając w pojedynkę nie jest w stanie naprawić świata. Jest przy tym człowiekiem o dużym temperamencie, szybko łamie się podczas szukania protekcji dla swojej idei postanawia działać sam, odwraca się od świata. Jego postawa jest iście prometejska ponieważ poświęca on całego siebie aby nieść pomoc ludzkości. Wyrzeka się wszystkiego dla tej pracy: "Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicz ziemi nie znikną te podłe zmory.. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał." Mimo, że kocha i jest kochany nie chce zakładać rodziny, ponieważ twierdzi że rodzina przesłoniłaby mu ideały jakim chce służyć. Mając rodzinę musiałby pracować za pieniądze a tego nie chce. Chce poświęcić się pomocy rodzinom robotniczym z Zagłębia, które żyją w skrajnej wręcz nędzy, a z powodu braku higieny i właściwej opieki wymierają cierpiąc w chorobach. Jego tragizm polega na tym, że nie widzi on możliwości połączenia osobistego szczęścia z powołaniem. Jest on symbolem przeciwstawienia się ideom kapitalistycznym, chce w pełni wypełniać swoje powołanie, nie potrzebuje czerpać zysków z ludzkiego cierpienia. Jego poświęcenie jest nierealne i mocno przesadzone. Człowiek sam sobie zbudowany jest tak, aby najpierw dbać o własne szczęście potem dopiero o resztę świata. Poza tym sądzę, że praca której podejmie się Judym nie przyniesie mu spełnienia. Skazał się on sam na cierpienie i bezdomność w imię wyższych ideałów. Jednak co to za wartości, które skazują człowieka na wyobcowanie i smutek. Dobro własne nie musi oznaczać wcale odrzucenie chęci pomocy słabszym i biedniejszym. W moim mniemaniu postawa Tomasza Judyma była wyjątkowo błędna, odczuwał on potrzebę spłacenia długu społeczności z której się wywodził jednak dokonał tego nie tylko własnym kosztem ale również kosztem szczęścia ukochanej kobiety. Jest on również swego rodzaju egoistą jest tak bardzo zapatrzony w siebie i tak bardzo chce czuć się wyjątkowy, że popełnia największy w życiu błąd.