Powstanie styczniowe – podobnie jak listopadowe – sprowokowało ożywioną dyskusję polityczną na temat sensu powstania, sensu walki zbrojnej w ogóle, na temat tego, co dalej z narodem polskim i z jego dążeniami niepodległościowymi, czy je podtrzymywać. Jeśli tak, to jaką powinny przybrać formę, kogo w nie zaangażować itd.

ZABÓR AUSTRIACKI

Pierwsza reakcja na wydarzenia w zaborze rosyjskim przyszła z Galicji, która intensywnie analizowała sens zrywów niepodległościowych od momentu tak zwanego powstania krakowskiego w 1846 roku. Już w 1866 roku ugodowcy galicyjscy przedstawili światu swoje poglądy wysyłając do cesarza Franciszka Józefa manifest, zakończony słowami: „przy Tobie, Panie, stoimy i stać chcemy”. W 1869 roku wydana została w krakowskim miesięczniku polityczno-literackim „Przegląd Polski” „Teka Stańczyka”, manifest programowy opracowany przez krakowskich historyków, literatów i publicystów o konserwatywnych poglądach: Józefa Szujskiego, Stanisława Tarnowskiego, Pawła Popiela, Stanisława Koźmiana. Stańczycy ostro potępili powstania zbrojne i wszelką działalność konspiracyjną jako coś, co sprowadziło na naród polski morze nieszczęść w XIX wieku nie dając mu nic w zamian. Ich zdaniem celem Polaków powinna być przede wszystkim autonomia, a sposobem realizacji: lojalność i ugoda wobec pruskich, austriackich i rosyjskich władz zaborczych (stąd ich poglądy nazwano mianem trójlojalizmu).

Ze stańczykami związana była tak zwana krakowska szkoła historyczna, której członkowie (Walerian Kalinka, Michał Bobrzyński, Józef Szujski), poprzez swoje badania, uzasadniali stanowisko ugodowe. Poza tym w wielkim narodowym sporze o przyczyny upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów opowiedzieli się zdecydowanie za winą samych Polaków i Litwinów. Józef Szujski posunął się nawet do stwierdzenia, że Rzeczpospolita szlachecka wykazała swoją niezdolność do niepodległego bytu.

Idea ugody zyskała najwięcej zwolenników w zaborze austriackim. Z całą pewnością miała na to wpływ sytuacja, jaka wykształciła się w Galicji w drugiej połowie XIX wieku. Pod wpływem kolejnych porażek na arenie międzynarodowej (Włochy – utrata Królestwa Lombardzko-Weneckiego, ziemie niemieckie – klęska pod Sadową z Prusami i utrata hegemonii w Związku Niemieckim – przekształconym w Związek Północnoniemiecki, utrata Holsztynu w wojnie z Prusami) cesarstwo habsburskie przeprowadziło głębokie reformy wewnętrzne (ustrojowe). Austria stała się Austro-Węgrami, w których dominującą rolę odgrywali Austriacy i Węgrzy, ale gdzie i kilka innych narodów, w tym Polacy, uzyskało pewne koncesje. Ich realizacja wiązała się z rządami w Galicji – w charakterze namiestnika - konserwatywnego polityka austriackiego Agenora Gołuchowskiego (wcześniej był on ministrem spraw wewnętrznych cesarstwa). Gołuchowski uzyskał pewne uprawnienia dla języka polskiego w sądach i urzędach, starał się zamieniać urzędników niemieckich Polakami, jako zwolennik pracy organicznej przyczynił się do ufundowania Akademii Umiejętności w Krakowie i Lwowskiej Szkoły Politechnicznej. Znacznemu rozszerzeniu uległy uprawnienia instytucji politycznych Galicji: Sejmu Krajowego i Wydziału Krajowego. Władze te bez ograniczeń regulowały takie kwestie jak oświata i kultura, rolnictwo, opieka społeczna. Oprócz tego mieszkańcy Galicji wybierali swoich przedstawicieli do wiedeńskiej Rady Państwa, w której obecność stała się dla kilku polityków polskich (m.in. Ignacego Daszyńskiego) bezcenną lekcją polityki. Szkolnictwo zostało spolonizowane (stąd napływ do Krakowa i Lwowa polskiej młodzieży z zaboru rosyjskiego i pruskiego), nie stawiano żadnych przeszkód dla rozwoju polskiej kultury (rozkwit literatury Młodej Polski). Galicja stała się widownią licznych uroczystości narodowych, rocznic i jubileuszy. Tutaj też powstawały dzieła Jana Matejki, Józefa Chełmońskiego, Leona Wyczółkowskiego, Juliana Fałata.

Rozluźnienie gorsetu politycznego w zaborze austriackim nie miało wpływu wyłącznie na Polaków: ożywiły się również ukraińskie środowiska polityczne (Świętojurcy, skupieni wokół katedry św. Jury we Lwowie, Ukraińska Partia Narodowo-Demokratyczna). Stanowiło to niemiłe zaskoczenie dla konserwatystów krakowskich, którzy natychmiast opowiedzieli się przeciwko jakimkolwiek ustępstwom na rzecz „Rusinów”. Tymczasem narodowy ruch ukraiński rósł w siłę i idąc w ślady Polaków walczył o autonomię (podział Galicji na część polską i ukraińską) poprzez postawy ugody i kompromisu z rządem w Wiedniu. Ten ostatni zaś skłaniał się ku uznaniu pewnych praw Ukraińców, więc jedyną przeszkodą w ich realizacji był zawzięty opór Polaków. Inaczej mówiąc u schyłku XIX wieku zrodził się w Galicji współczesny konflikt polsko-ukraiński.

  ZABÓR PRUSKI

Na losy ziem polskich zaboru pruskiego w drugiej połowie XIX wieku wpłynął najbardziej proces zjednoczenia Niemiec i polityka jego głównego architekta, kanclerza Bismarcka. Zgodnie z jego wizją nowe Niemcy miały być państwem scentralizowanym, bez odrębności narodowych, a tym bardziej bez uwidaczniania tych odmienności w instytucjach państwowych czy polityce oświatowej, kulturalnej i gospodarczej. Stąd włączenie Poznańskiego do Związku Północnoniemieckiego w 1867 roku, dokonane mimo sprzeciwów polskich posłów w parlamencie berlińskim.

Najszerzej omawianym zwykle tematem przy okazji antypolskiej polityki Bismarcka jest Kulturkampf, czyli walka z katolicyzmem. Pierwotnie nie miała ona jednak antypolskiego wymiaru, Bismarckowi chodziło o zwalczenie tendencji separatystycznych południowych, katolickich państw niemieckich, takich jak na przykład Bawaria. W jego odczuciu to właśnie Kościół katolicki stanowił najsilniejszy ośrodek oporu przeciwko zjednoczeniu Niemiec wokół protestanckich Prus. Na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Poznańskiego walka z Kościołem katolickim została jednak odebrana jako atak w Polaków jako naród. Stąd też wynikło bohaterstwo kardynała Mieczysława Ledóchowskiego, który na początku sprawowania funkcji biskupa nie identyfikował się z żadną polską działalnością. Ale na politykę kulturkampfu zareagował ostro, co zaprowadziło go do więzienia (duchowieństwo straciło wpływ na szkolnictwo, biskupi musieli uzgadniać z władzami cywilnymi obsadzanie stanowisk kościelnych, wprowadzono obowiązek ślubów cywilnych, udzielanych przez niemieckich urzędników). Kardynał był więziony w latach 1874 – 1876, co przyniosło mu ogromną popularność w społeczeństwie polskim, nie tylko zaboru pruskiego.

Walka z polskością na obszarze zaboru pruskiego to nie tylko kulturkampf, czyli zwalczanie Kościoła katolickiego. To również germanizacja szkół (najpierw wprowadzono nauczanie w języku niemieckim wszystkich przedmiotów, poza religią, później zlikwidowano również i ten polski akcent), germanizacja urzędów (język niemiecki jako jedyny oficjalny, zatrudnianie tylko niemieckich urzędników), zmiana nazw miejscowości na niemieckie. Polscy nauczyciele musieli pracować w głębi Niemiec, a na ziemie polskie przysyłani byli nauczyciele narodowości niemieckiej. Na tle wprowadzenia języka niemieckiego na lekcje religii doszło do buntu uczniów we Wrześni w 1901 roku. Bunt został bardzo szybko stłumiony (dzieci ukarano chłostą,  na rodziców nałożono kary pieniężne), niemniej jednak dzięki nagłośnieniu w prasie zagranicznej sprawa polska zyskała sporo sympatyków w Europie. W 1908 roku władze niemieckie w walce z polskością posunęły się do uchwalenia ustawy, ochrzczonej przez Polaków „kagańcową”, bo zabraniała używania języka polskiego podczas publicznych zebrań na terenach, gdzie ludność narodowości polskiej nie stanowiła więcej niż 60 proc. ogółu mieszkańców.

Germanizacja ziem polskich zaboru pruskiego miała być również dokonana poprzez osadnictwo niemieckie. Temu służyły kolejne posunięcia władz pruskich: w 1885 roku zarządzono wysiedlenie z Poznańskiego wszystkich Polaków, nie posiadających obywatelstwa pruskiego (czyli w głównej mierze osób, przybyłych do zaboru pruskiego z Kongresówki w poszukiwaniu pracy). Tak zwane rugi pruskie objęły około 25 tys. Takie „deportacje” powtarzano kilkakrotnie. W 1886 roku powołana została do życia Komisja Kolonizacyjna, której zadaniem było zarządzanie funduszami państwa przeznaczonymi na wykup ziemi i działalność osadniczą na „obszarach wschodnich”. Akcja miała na celu również osłabienie wpływów polskiego ziemiaństwa, uważanego – zresztą słusznie – za podporę polskości w Poznańskiem. W 1894 roku założone zostało przez niemieckich nacjonalistów ze wschodnich części cesarstwa Niemieckie Towarzystwo Marchii Wschodniej, nazwane przez Polaków Hakatą od nazwisk jego pomysłodawców: Ferdynanda Hausemanna, Hermana Kennemanna i Heinricha Tiedemanna. Celem organizacji był lobbing na rzecz utrzymywania konsekwentnej polityki antypolskiej przez rząd cesarski. Wobec niezadowalających efektów prac Komisji Kolonizacyjnej oraz wprowadzonej w 1904 roku noweli osadniczej (zabraniała ona stawiania nowych budynków w gospodarstwach rolnych bez zezwolenia władz, co miało na celu utrudnienie zakupu ziemi przez Polaków) w 1908 rok sejm pruski uchwalił prawo zezwalające na przymusowy wykup majątków ziemiańskich. Na szczęście ustawy tej nie udało się wcielić w życie.

Wobec tych wszystkich antypolskich działań naród nie pozostawał obojętny. Próbowali im się przeciwstawiać przede wszystkim posłowie polscy do parlamentu ogólnoniemieckiego (Reichstagu) oraz sejmu pruskiego.  Dla przykładu koło polskie w Reichstagu ostro protestowało przeciwko przyłączeniu Poznańskiego do Związku Północnoniemieckiego. Aby okazać niezadowolenie z powodu nasilającej się antypolskiej kampanii część polskich delegatów do Reichstagu zabierało głos wyłącznie w kwestiach dotyczących Polaków, jednocześnie bojkotując debaty dotyczące problemów ogólnopaństwowych.

Reakcją na działalność niemieckiej Komisji Kolonizacyjnej było założenie przez polskie środowisko w Poznańskiem Banku Parcelacyjnego i Banku Ziemskiego. Instytucje te wsparły tak zwaną parcelację sąsiedzką, polegającą na odkupywaniu przez małorolne gospodarstwa polskie działek parcelowanych niemieckich majątków. Szybko się okazało, że to Polacy zaczęli wypierać Niemców z ziemi poznańskiej, a nie odwrotnie: własność niemiecka spadła o 50 tys. ha do roku 1914. 

Inną, powszechną formą walki z germanizacją, była praca organiczna i praca u podstaw. Przejawiały się one w zakładaniu kółek, towarzystw i spółdzielni rolniczych, banków ludowych, stowarzyszeń śpiewaczych. Powstało centralne Towarzystwo Gospodarcze oraz Towarzystwo Czytelni Ludowych. Towarzystwo Przyjaciół Nauk organizowało przedsięwzięcia o charakterze naukowym i kulturalnym, podtrzymywało kontakty z ośrodkami naukowymi w zaborze rosyjskim i austriackim (szczególnie z dynamicznie rozwijającymi się uczelniami w Krakowie i Lwowie), podejmowało działania na rzecz upowszechnienia nauki i czytelnictwa. Wystosowywano oficjalne protesty przeciwko germanizacji szkół. Pracę organiczną o polskim zabarwieniu propagowała prasa: „Gazeta Toruńska”, „Dziennik Poznański”, „Tygodnik Wielkopolski”. Na Kaszubach pojawił się postacie wiążące polskość z „kaszubskością”: należeli do nich Florian Ceynowa (badacz folkloru i dialektu kaszubskiego) i Hieronim Derdowski (poeta i publicysta, jeden z twórców kaszubskiego języka literackiego). W Gdańsku, gdzie większość mieszkańców była Niemcami, rozwinęły się tajne organizacje społeczno-kulturalne, takie jak Związek Polaków w Gdańsku „Ogniwo” czy Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia”. Jeśli chodzi o Mazury, to niezwykle ciekawą postacią był Wojciech Kętrzyński - do 1856 Adalbert von Winkler, spolonizował się w wieku 18 lat, później wspierał powstanie styczniowe, za co został przez władze pruskie uwięziony. Po uwolnieniu przeniósł się do zaboru austriackiego (w latach 1876–1918 sprawował funkcję dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie). Badał polskość dziejów Pomorza, Warmii i Mazur, patronował czasopiśmiennictwu i ruchowi polskiemu na Mazurach. To właśnie na jego cześć po drugiej wojnie światowej miasto Rastenburg przemianowano na Kętrzyn. Na Warmii idee łączności tych ziem z Polską propagowała  „Gazeta Olsztyńska”. Na Śląsku działalnością na rzecz polskości zajmował się Karol Miarka – właściciel i redaktor czasopisma „Katolik”, przeciwnik kulturkampfu, obrońca języka polskiego oraz interesów politycznych i społecznych polskiej ludności na Śląsku, organizator pracy organicznej: kółek rolniczych, teatrów amatorskich, towarzystw śpiewaczych itp. Ważną rolę w podtrzymywaniu tradycji i świadomości narodowej na tym terenie odegrało studenckie Towarzystwo Literacko-Słowiańskie, działające we Wrocławiu w latach 1836-1886. Towarzystwo zajmowało się badaniem historii i literatury polskiej, a działali w nim między innymi Adam Asnyk i Jan Kasprowicz. Akademicki i polski charakter miało również Towarzystwo Górnoślązaków. Na Śląsku Cieszyńskim założono Macierz Szkolną (1885) oraz rozbudowywano sieć Czytelni Ludowych.

Na obszarze zaboru pruskiego łączono walkę o polskość z pracą na rzecz umiejętności samoorganizowania się, samorządności, gospodarności, solidaryzmu międzyklasowego (co wiązało się z rozwojem klasy robotniczej i bogactwem – a co za tym idzie i świadomością narodową – chłopów zaboru pruskiego). Dzięki temu Poznańskie u progu niepodległości nie tylko pozostało w dużej mierze polskie, było też najbardziej rozwiniętą gospodarczo i cywilizacyjnie częścią II Rzeczypospolitej. Nieco gorzej sytuacja wyglądała na Śląsku, Warmii i Mazurach, ale trzeba pamiętać, że ziemie te utraciły kontakt z Polską zdecydowanie wcześniej niż Wielkopolska.

ZABÓR ROSYJSKI

Klęska powstania styczniowego oznaczała dla Królestwa Polskiego oraz tak zwanych ziem zabranych (obszary Litwy, Białorusi i Ukrainy należące przez rozbiorami do Rzeczypospolitej Obojga Narodów) zaostrzenie represji, sankcje gospodarcze i polityczne. Przede wszystkim zlikwidowano całkowicie Królestwo Polskie nazywając je Krajem Nadwiślańskim (od 1888 roku). Przestały funkcjonować Rada Stanu i Rada Administracyjna, na miejsce autonomicznych komisji rządzących (Komisji Spraw Wewnętrznych, Komisja Wyznań i Oświecenia, Komisja Skarbu) powołano instytucje podobne do istniejących w innych prowincjach rosyjskich. Zlikwidowano odrębny dla Kongresówki budżet, Bank Polski podporządkowano najpierw centralnemu Ministerstwu Skarbu, następnie zamknięto. Kraj Nadwiślański podzielono wzorem ziem rosyjskich na gubernie, na czele których stał generał-gubernator. Wprowadzony w 1861 roku stan wyjątkowy, pozwalający chociażby na szybkie sądzenie osób podejrzanych o działalność wywrotową, przedłużono do początków XX wieku. Przeprowadzono masowe aresztowania, egzekucje i wywózki na Syberię. Masowo konfiskowano majątki polskiej szlachty. Wszelka działalność polityczna została zakazana. Podobnie jak na obszarze zaboru pruskiego uderzono w Kościół katolicki, widząc w nim czynnik propagujący polskie postawy: biskupów podporządkowano Kolegium Katolickiemu w stolicy imperium rosyjskiego, Petersburgu. Kolegium to nie było uznawane przez papieża. Zakazano działalności większości zakonów, skasowano około 75 proc. klasztorów. Zlikwidowano kościół unicki (grecko-katolicki), zmuszając jego wyznawców do przejścia na prawosławie. Z ziem zabranych wywożono na wschód całe zaścianki szlacheckie, zabroniono Polakom nabywać tam ziemię.

Polityka rusyfikacyjna dotknęła urzędy (rosyjski jako jedyny język urzędowy, zastępowanie urzędników polskich rosyjskimi), przede wszystkim jednak skupiono się na szkolnictwie. Twórcą i realizatorem polityki rusyfikacyjnej w oświacie był w latach 1879 – 1897 Aleksandr Apuchtin. Za jego rządów wprowadzono do szkół język rosyjski jako wykładowy (wszystkie przedmioty oprócz religii). Zamknięto warszawską Szkołę Główną otwierając na jej miejsce uniwersytet rosyjski. Ze względu na kurczenie się sieci szkół oraz spadek poziomu nauczania wzrastał analfabetyzm, za to szerzyło się donosicielstwo  i wzajemne szpiegowanie się uczniów.

Pierwszą odpowiedzią na powstanie styczniowe było ukształtowanie się opcji lojalistycznej. Kazimierz Krzywicki w swojej broszurze Polska i Rosja w 1872 roku głosił, że jedyną nadzieją dla narodu polskiego jest jego zlanie się z narodem rosyjskim. Popierał go w tych poglądach syn margrabiego Aleksandra Wielopolskiego Zygmunt. Hasła wzywające do pojednania z carem łączyły się u niego z obawą o stan posiadania szlachty: klasy posiadające muszą według niego podjąć współpracę z zaborcą, bo tylko w ten sposób będą w stanie prowadzić walkę o utrwalenie istniejącego porządku społecznego. Margrabia Wielopolski junior postulował również przebudowę państwa na zasadach decentralistycznych tak, by utrudnić przenikanie haseł rewolucyjnych między poszczególnymi guberniami. Zwolennikiem lojalizmu byli również Włodzimierz Spasowicz i Erazm Piltz, założyciele i redaktorzy wydawanego w Petersburgu tygodnika „Kraj”. Spasowicz był przekonany, że odrębność narodu polskiego od rosyjskiego powinna mieć charakter wyłącznie kulturalno-językowy, a nie polityczny. W tym celu z jednej strony popierał polityczno-administracyjną unifikację ziem byłego Królestwa Polskiego z pozostałymi częściami imperium rosyjskiego, z drugiej popularyzował na terenie Rosji literaturę polską wierząc, że kultura polska może wzbogacić rosyjską.

Postawa lojalistyczna jednak nie zyskała sobie w zaborze rosyjskim zbyt wielu zwolenników: represje carskie były zbyt dotkliwe, a nadzieja na zmianę polityki wobec Polaków: po doświadczeniach obu powstań – nikła. Podstawową formą walki o polskość na ziemiach rosyjskich po powstaniu styczniowym – wobec zmęczenia polityką i wobec surowego zakazu podejmowania jakiejkolwiek działalności o charakterze politycznym – pozytywistyczna praca organiczna i praca u podstaw. Mogła się ona rozwijać również dlatego, że generalnie zaborca rosyjski nie przeciwdziałał działaniom mającym na celu rozwój gospodarczy.

Działacze pozytywistyczni wywodzili się przede wszystkim z przedpowstaniowego obozu „białych”. Ich zdaniem klęska powstania styczniowego i to, co po nim nastąpiło potwierdziło tezę: naród polski nie jest jeszcze gotowy do walki zbrojnej o niepodległość, najpierw należy go wykształcić, szczególnie chłopską część.  Trzeba też rozwijać potencjał ekonomiczny kraju, unowocześnić rolnictwo, przemysł i handel. Jednocześnie nie można zapomnieć o idei solidaryzmu społecznego. W praktyce realizacja tych wszystkich haseł odbywała się poprzez:

- wydawanie czasopism fachowych („Gazeta Rolnicza”);

- zakładanie nowych szkół (finansowanie: przemysłowcy, bankowcy, tacy jak Leopold Kronenberg –założyciel Szkoły Handlowej w Warszawie - czy Hipolit Wawelberg);

- wydawanie podręczników i prasy ludowej;

- prowadzenie tajnego nauczania na wsi.

Charakterystycznymi postaciami polskiego pozytywizmu zaboru rosyjskiego – realizującymi się w sferze gospodarczej, bo działalności polityczno-społecznej zakazano – byli Hipolit Wawelberg i Leopold Kronenberg. Hipolit Wawelberg był finansistą, filantropem i działaczem społecznym, współwłaścicielem Domu Bankowego „Hipolit Wawelberg” w Warszawie i Petersburgu. Założył Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie oraz Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej. Wydawał serię opracowań zatytułowaną „Biblioteka Przemysłowa” oraz tanie edycje literatury polskiej. Fundował stypendia dla młodzieży pochodzącej z niezamożnych rodzin. Wspierał budownictwo społeczne – poprzez założenie Fundacji Tanich Mieszkań. Współfinansował założoną w 1895 roku Szkołę Wawelberga i Rotwanda. Szkoła miała charakter mechaniczno-techniczny i przez pewien okres stanowiła - nieoficjalnie – polską politechnikę w zaborze rosyjskim.

Leopold Kronenberg był działaczem politycznym., finansistą i przemysłowcem. Ukończył liceum pijarskie w Warszawie, potem studiował na Akademii Praktyczno-Technicznej w Hamburgu oraz na uniwersytecie w Berlinie. Swoją fortunę zdobył dzięki przemysłowi tytoniowemu. Propagował modernizację rolnictwa, był zagorzałym zwolennikiem czynszowania chłopów. Wspierał też rozwój cukrownictwa, kolei (Kolej Nadwiślańska) i handlu. W 1859 roku nabył „Gazetę Codzienną”, przemianowaną w 1861 na „Gazetę Polską”. Było to pismo o zabarwieniu liberalno-demokratycznym, którego redaktorem był m.in. Józef Ignacy Kraszewski. W 1870 roku założył Bank Handlowy, a w 1875 roku - Szkołę Handlową w Warszawie.

Jak pokazały powyższe rozważania naród polski nigdy nie pogodził się z utratą niepodległości i wykorzystał wszystkie możliwe sposoby, by ją osiągnąć: od walki zbrojnej po pracę u podstaw. Dzięki swojemu uporowi, konsekwencji, wytrwałości zachował swoją tożsamość i odzyskał niezależność polityczną u progu XX wieku. Lata zaborów były bardzo ciężkim okresem w dziejach Polski, kosztowały wiele istnień ludzkich, ale nie były okresem całkowicie straconym – dzięki pracy pokoleń powstańców, filantropów, działaczy społecznych, wydawców, literatów, polityków.