Miłosierdzie gminy - problematyka
Problematyka „Miłosierdzia gminy” Marii Konopnickiej koncentruje się na dramatycznym losie ludzi starych, ubogich i bezradnych, którzy w obliczu braku rodziny i środków do życia stają się całkowicie zależni od społeczności lokalnej. Autorka ukazuje mechanizm pozornego dobra – tytułowe „miłosierdzie” jest w rzeczywistości chłodną kalkulacją ekonomiczną, w której opieka nad człowiekiem staje się przedmiotem licytacji, a wartość ludzkiego życia mierzy się pieniędzmi.
Starzec Kuntz Wunderli zostaje potraktowany nie jak istota ludzka, lecz jak towar, o którego „utrzymanie” rywalizują mieszkańcy gminy, kierując się jedynie własnym zyskiem. W trakcie zebrania jest stopniowo odzierany z godności, wyśmiewany i oceniany jak zwierzę bez uczuć. Musi kolejno pokazywać zęby, maszerować i tłumaczyć się z tego, co ma (a właściwie nie ma, bo nawet kurtka jest pożyczona). Postępowanie gminy jest w istocie nieludzkie i okrutne, a nie miłosierne.
Konopnicka piętnuje obojętność, hipokryzję i brak prawdziwego współczucia, pokazując, jak łatwo społeczne poczucie obowiązku może przemienić się w bezduszny rachunek zysków i strat, a człowiek – w przedmiot pozbawiony godności. Pod przykrywką miłosierdzia gmina oddaje ludzkie życie w ręce oprawcy, bo tak należy nazwać mleczarza, który licytuje kolejnych nędzników tylko po to, aby resztę życia spędzili przy katorżniczej pracy. Jeśli uzmysłowić sobie, że Kuntz cierpi z każdym krokiem z powodu chorych i powykręcanych kolan, to postawienie go przy ciężkim wózku mleczarskim wydaje się bezdusznym okrucieństwem. Trzeba tu podkreślić, że widzą to wszyscy uczestnicy zebrania i Radca, który prowadzi licytację, działając w imieniu gminy.
Nowela z każdą kolejną sceną poraża, pokazując jak daleko sięgać może ludzka bezduszność i jak łatwo legalizować okrucieństwo i niesprawiedliwość. Paradoksalnie wszystko dzieje się pod przykrywką miłosierdzia i chrześcijańskiego wsparcia, które zamiast pomocą, staje się wyrokiem śmierci w męczarniach.