Muzyka towarzyszy człowiekowi od momentu jego narodzin. Bogactwo świata dźwięków towarzyszy nam w każdym momencie naszego życia. Czy śpiew ptaków można nazwać muzyką? Czy gwar uliczny może się podobać? Czy bezładne uderzanie o nasuwające się pod palce klawisze cokolwiek wnosi w nasze życie? Czy je w jakikolwiek sposób ubogaca?

Świat dźwięków fascynował już starożytnych. Prawdopodobnie zainteresowanie zagadnieniem brzmienia w ogóle było przyczyną powstania muzyki. Pierwszy krzyk, zmiany natężenia głosu podczas wypowiadania tych samych słów, którym towarzyszą inne emocje- wszystko to zapewne zadziwiło samego człowieka, który zainteresował się sobą, swoimi emocjami, przeżyciami, a może przede wszystkim światem otaczającym- słyszanym dźwiękiem.

Z biegiem czasu pojawiły się melodie kształtowane w sposób świadomy. Ludzie dobierali coraz bogatsze środki do wyrażania swych uczuć- pojawiły się melodie chorałowe, potem wielogłos renesansowy, harmonika funkcyjna. W każdej z kolejnych epok ludzie w inny sposób starali się ukazać w muzyce swe emocje. W średniowieczu- ruch linii melodycznej uzyskiwał czasem znaczenie symboliczne. Renesans posługiwał się wieloma zabiegami onomatopeicznymi, różnicował wartości rytmiczne, stosował deklamację- wszystko dla pełniejszego oddania nastroju tekstu, w końcu również znaczenia pojedynczych słów. Sztuczki niderlandzkie stosowane u początku epoki często również uzyskiwały symboliczne znaczenie. Barok wnosi harmonikę funkcyjną, harmonika staje się polem wyrażania odczuć. Stosowanie napięć harmonicznych, które są rozładowywane w trakcie utworu, krystalizacja różnego rodzaju form instrumentalnych- szczególnie w okresie klasycyzmu daje kompozytorom nowe możliwości ukazanie siebie i swoich emocji. Teraz już nie tylko muzyka wokalna, ale nawet dźwięk pozbawiony tekstu jest zdolny przemawiać do człowieka. Romantyzm przynosi bogactwo harmoniki, przerost uczucia nad formą i techniką- wszystko zostaje podporządkowane poruszeniom duszy kompozytora. I ta funkcja muzyki- która w każdej epoce zostaje przedstawiona za pomocą różnych środków, wydaje mi się osobiście nadrzędną.

W różnych odległościach między dźwiękami, w napięciach harmonicznych, w ethosie melodii słychać jeszcze echo prapoczątków muzyki, człowiek dociera do owej pierwotnej fascynacji czystym dźwiękiem. Muzyka przynosi zaskoczenie, zdumienie różnorodnością świata, w którym żyjemy.

Muzyka może być też doskonałym sposobem poznania człowieka. Kompozytor, który za pomocą dźwięku komentuje wybrany przez siebie tekst poetycki, nie robi nic innego, jak tylko opowiada o sobie. Wyraża swoje odczucia, odwołuje się do własnego doświadczenia życiowego, opowiada o nim z własnej perspektywy. Muzyka, której nie towarzyszą słowa, w sposób subtelny dociera do zakamarków ludzkiej duszy, wydobywa z nich realne i szczere wyznania, pozwala jej się bezpiecznie wypowiedzieć, odkryć więcej, niż zdołałyby wyrazić słowa.

Dzieła- większe lub mniejsze, bardziej czy mniej wykwintne, skomplikowane, wyszukane- wszystkie póki są szczere pozwalają też na stworzenie przestrzeni dialogu, pozwalają włączyć się w cudze przeżycia, odnaleźć w nich siebie, dają możliwość identyfikacji z własną grupą, pomagają człowiekowi się odnaleźć w środowisku, w którym żyje. Są ponadto niezastąpioną okazją do odkrywania siebie samego, czasem do nazwania własnych emocji, skupienia się na swoich przeżyciach. Niesamowitą okazją do odbycia podróży w głąb siebie.

Muzyka dla mnie jest wyprawą we własny świat. Okazją do spotkania z kompozytorem, odczytywania jego przemyśleń, odczuć, interpretacji... Daje możliwość weryfikacji własnych przekonań. Może i to pociąga, że nie ma tu nadumanego, przeintelektualizowanego bełkotu, ale jest jakiś niepowtarzalny autentyzm, jest wolność wypowiedzi! Wolność tak wielka, że nieskrępowana nawet przekonaniami kompozytora, działaniem jego "super ego" czy "ego"- docierająca do najgłębszych warstw jego osobowości.

Muzyka jest dla mnie przestrzenią, w której odnajduję wolność, swobodę, siebie... nawet jeśli nie absolutną, to zawsze odnajdzie się w niej miejsce na tęsknotę za nieskończonością...