Ponownie obudziłeś się i nie wiesz, kim jesteś naprawdę. Towarzyszą Ci, wciąż te same czynności: budzisz się, bierzesz prysznic, ubierasz się i jedziesz na uczelnię lub do pracy; znów widzisz te same twarze, jedne całkiem tobie bliskie, a inne nieco oddalone... Kolejny raz jesteś uwikłany w podobne sytuacje. I ponownie jesteś marnym wytworem, który okazał się błędem w sztuce. Twór o charakterze arcydzieła, czy też zabawki? A być może wybrakowany produkt...Myślisz czasem o tym, co cię czeka na końcu życia i jak postąpisz, kiedy przyjdzie twoja kolej. Sam nie masz pojęcia, czy jesteś normalnym człowiekiem, czy może twój umysł został opanowany przez ogromnego robala, który gryzie go po kawałku. Co tak w ogóle oznacza bycie normalnym? Czy za normalnego uchodzi ten, kto jest nagi, tak jak go stworzył Wielki, a może ten, kto nie odstaje od pozostałych? Co oznacza "nie odstawać"? Czy złe jest to, że jesteśmy po prostu inni? Czy z rutyny bije coś niezwykłego? Sprawdźmy więc: rutyna, rutyna, rutyna, rutyna, rutyna, rutyna, rutyna... Nie uważam, że istnieją inne wartości, wartości doskonałe, godne przyjęcia, wartości przyjemne. Toteż będę dążyć do przekonania, tak siebie, jak i was, że warto jest korzystać z życia, ile tylko jest możliwe, brać w swoje nieczyste ręce największy fragment ziemi, poznawać, ile się da i dąć się odgadywać jak najpełniej nie tylko sobie samej i nie tylko swojemu kotu. Wielki kazał ( można tak powiedzieć ?), zalecał przestrzeganie tzw. przykazań i groził tzw. "piekłem" i potępieniem oraz obiecał skrzydła...Zastanówmy się jednak, czy Wielki istnieje?

Nie mam na celu obrażać Stwórcy. Ja, podobnie jak każdy inny człowiek i wszyscy nasi przodkowie próbuje odkrywać prawdę, aby zaspokoić swoją ciekawość. Bez tego odczuwam pustkę. Na świecie istnieje dużo różnych religii, każda zaś posiada własnego boga, ale czy na pewno... Czy nie można w nich dostrzec zbliżonych przykazań? Załóżmy, że Wielki jest: jakie są więc Jego oczekiwania wobec nas, co chce Ten, który wszystko posiada? Czasem można poczuć się jak zabawka w rękach Boga. On mówi: "Ach, Och zobaczymy czy ufasz swojemu Bogu... i zabijesz własne dziecko", a niewiele wcześniej powiedział : "Nie zabijaj!". A może ów Wielki Artysta po prostu się pomylił i stworzenie arcydzieła nie udało mu się, a nie miał na tyle sumienia, aby pozbyć się tego niewypału i stwierdził: "sami się zniszczycie, bo jesteście głupcami...". Tak głosi Apokalipsa...Jeden z inteligentnych księży, zapatrzony w złoto, które pochodzi ze skarbonki niezamożnych chłopów, pomylił się kiedy obliczał datę, i dlatego ludzie spieszą się żyć przynajmniej o pięć lat na wyrost. Jak to możliwe? Tak jest, ponieważ człowiek jest tylko człowiekiem i może popełnić błąd. Więc co dalej? Nic, pusto...Wszystko na Ziemi przestanie istnieć i dokona się zniszczenie siebie samych. Czy dostrzeżemy jednak, że oprócz siebie odpowiadamy też za inne stworzenia? Stworzenia nie gorsze nie głupsze niż my, ponieważ tak naprawdę to my, nimi jesteśmy; gdyż potrafimy zabić dla przyjemności, potrafimy się mścić, robić na złość, oszukiwać, ale przede wszystkim, niszczyć wszystko to, co napotykamy na drodze. Tak więc w Apokalipsie nie należy widzieć tylko przepowiedni Wielkiego, ale zapłatę za nasze uczynki. Jest to zapłata, a zarazem, miły gest wymierzony w stronę przyszłych stworzeń powstałych z naszych prochów. Może to powinniśmy pozostawić po sobie, a nie pozbawioną sensu literaturę i wielowiekowe zabytki? Dobro i Zło to w istocie słowa łączące się w jedność, bez Szatana, Bóg byłby nie w pełni dla nas zrozumiały. Ludzie wiekowi nie myślą nad tym, co jest prawdą, a co już nią nie jest. Nas natomiast obrusza kłamstwo w ustach księdza. Nie mogę zanegować istnienia Boga, ponieważ to, doprowadziłoby do tego, że "Mój List" byłby pozbawiony dojrzałości i dowcipu, monologiem, który postawiono na poszarzałej od kurzu półce. Nie jestem jednak w stu procentach pewna istnienia Wielkiego. O wiele łatwiejsza jest wiara w cokolwiek, niż życie w samotności. Samotności, która dzień po dniu przedziera się do naszego serca i dusi naszą siłę miłości do bliźnich. Nie rzadko, wpadamy w ręce zła, które nas zjada. Chociaż ktoś mądry powiedział : "...Bóg i diabeł są tym samym...",czy słusznie? To możliwe, że kiedy poszukujemy bogów niszczymy wszystko, co łagodne i czyste dookoła nas, MY- WIELKIE ISTOTY!!! Dlaczego wylewasz łzy człowieku? Źle się czujesz na ziemi? Źle, że odczuwasz głód, dotykasz, czego chcesz, wąchasz kwiatki i smrody? Źle, że możesz stracić życie? Gdyby się okazało, że życie wieczne istnieje i staniemy przed obliczem Wszechmogącego, co powiemy? Wielki na to: "Wielki, Nieograniczony Niczym, Niepojęty, Najpotężniejszy z potężnych, Najmądrzejszy z mądrych, Najświętszy ze świętych, Ty, który królujesz nad wszystkim, co złe i dobre, przyznajemy się do winy, zgrzeszyliśmy swoimi uczynkami, ale nie umysłem, zgrzeszyliśmy, bo się poddaliśmy i nie podążyliśmy za naszymi marzeniami. Pozwoliliśmy by czas uciekł szybko nam sprzed nosa. Daliśmy się wykiwać ślepemu losowi. Przepędziliśmy nie raz naszą wiarę w inne życie. Zgrzeszyliśmy przeciwko wszystkiemu coś stworzył, dlatego zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie. Prosimy o wybaczenie!!! Błagamy o nie!!!". A Wielki w swej nieskazitelnej czystości powie; "NIE!!!! Kara musi być!!! Zmarnowaliście najwspanialszy dar, jaki wam dałem, wybór, szliście jak owce w tym samym kierunku, w kierunku śmierci... Kara musi być..." I na nowo, rozstąpią się morza i góry, powstanie nowe życie na ziemi, a Bóg skieruje nas na ziemię, pod różną postacią: jako śliskie robaki, trójnożne ssaki, bezskrzydłe ptaki i gady o obrzydliwym zapachu. Trafimy też na ziemię jako ludzie o urodzie innej niż pozostałe stworzenia. Jako skrzywione, pobrudzone i śmierdzące istoty. A Wielki podaruje nam nową szansę, a dalej następną i następną, aż odpowiemy słowami Aleksego Zorby:

"...Jestem Sindbadem Żeglarzem nie dlatego, że przewędrowałem kawał świata, wcale nie! Ale dlatego że kradłem, zabijałem, kłamałem i spałem z mnóstwem kobiet. Złamałem wszystkie przykazania. Ile ich było? Dziesięć? Szkoda, że nie więcej.... Podeptałbym wszystkie! A jednak, jeśli istnieje Bóg wcale się nie ulęknę stanąć przed jego obliczem, kiedy nadejdzie czas... Wydaje mi się, że to nie ma żadnego znaczenia. Czy Bóg zniżyłby się, aby obdarzyć zainteresowaniem jakieś tam ziemskie robaki i sporządzić rachunek ich życia? I jeszcze denerwować się, robić sobie złą krew tylko dlatego, że postąpiło się zdrożnie z robakiem-samiczką, należącą do sąsiada, lub że zjadło się kawałeczek mięsa w Wielki Piątek! Precz z wami obłudne klechy!...". czy nie lepsza okazać się może większa odwaga i godność spojrzenia w twarz Pana, niż kapitulacja i ucieczka od marzeń i własnego "ja"? A może istnieje magia, nieważne w jakiej formie...Może to dzięki niej funkcjonujemy...W istnienia magii wierzono od zawsze; podobno są tacy ludzie, którzy siłą umysłu przesuwają rzeczy, albo w sposób telepatyczny przesyłają wiadomości. Dawniej, za praktyki magiczne palono czarownice na stosie. Człowiek nie był nigdy całkowicie przekonany o istnieniu magii. Uważam, że wszystko, co nas otacza stanowi czystą magię, której większość ludzi w ogóle nie widzi. Matka Przyroda, drzewa, kwiatki, ptaki, ssaki i inne tworzą niezrozumiała dla ludzi księgę przeszłości i przyszłości, z której bije magia, chociaż we własnych oczach uchodzimy za coś lepszego od zwierząt, to tak naprawdę zbudowani jesteśmy z identycznej gliny...Magia, choć tajemniczo brzmiąca...nie jest taka, a wręcz przeciwnie. Człowiecze, spójrz wokół, a dostrzeżesz magię!!! Twój Bóg i twoje pragnienia także nią są. Czy brać z życia, ile jest możliwe, czy też żyć wedle przykazań, a może jedno i drugie? Ustąpmy więc! Wykorzystujmy życie, ale w ramach rozsądku. Postępujmy zgodnie z przykazaniem miłości, kochajmy się, bo gdy tego nie zrobimy, świat nie będzie dobry! Miłość stanowi rzecz najistotniejszą, dlatego należy wierzyć w nią i nauczyć się ją odczuwać. Miłość jednej osoby, do drugiej, wymaga poświęceń, na które przystajemy, i tak bowiem, niewiele tracimy, a otrzymujemy radosne życie. Czy istnieje coś lepszego, czego nie kupimy, a co jest pragnieniem wszystkich ludzi? To dzięki miłości można pokonać monotonne życie na ziemi. Masz dosyć porannych pobudek, mycia się i wypełniania swoich powinności; nie chcesz już spełniać oczekiwań swoich i innych ludzi, aby stać się lepszym niż inni? Nie musisz być lepszy, o ile dojdziesz do wniosku, że już jesteś bardziej wartościowym człowiekiem. Podobno Bóg podarował ludziom mózg, służący do myślenia! Zdobądź się więc na wysiłek! Zanim coś zrobisz, pomyśl!!! Nie krzywdź innych! Bez względu, czy jest twoim wrogiem, czy przyjacielem. Nie jesteś zmuszony, nadstawić drugi policzek, ale nie musisz też oddać. Po prostu, obróć się na pięcie i idź tam, gdzie chcesz. I nie czyń tak z powodu Boga, ale dlatego, że taka jest twoja decyzja, dlatego, ze jesteś lepszy...

Adam i Ewa... Dlaczego to kobieta zawiniła? Dlaczego nie jest winny Adam, który nie mógł powstrzymać swoich popędów? No, ale w końcu to tylko ludzie- a może aż ludzie? Człowieczeństwo potrafi być piękne, o ile potrafi się z niego korzystać. I potrafi się myśleć...Bycie człowiekiem, to nie poruszanie się w pozycji pionowej, ale przede wszystkim, umiejętność myślenia.

"...Stary urzędniku, mój towarzyszu podróży, nigdy nikt nie otworzył ci drzwi do wolności i nie ty odpowiadasz za to. Zbudowałeś swój spokój zalewając cementem, jak termity, wszystkie wyloty i wzloty do światła. Zwinąłeś się w kłębek w swoim bezpieczeństwie mieszczańskim, w swoich nawykach, nawykach dławiącym rytuale życia prowincji, wzniosłeś ten skromny szaniec przeciwko wiatrom, przypływom i gwiazdom. Nie chcesz przejmować się wielkimi problemami, dość trudu kosztuje cię już wysiłek, by zapomnieć swoją kondycję człowieka. Nie jesteś mieszkańcem wędrownej planety, nie zadajesz sobie pytań, na które nie ma odpowiedzi: jesteś mieszczuchem z Tuluzy. Nikt nie ujął cię za ramiona, zanim jeszcze było za późno. Teraz glina, z której powstałeś, wyschła i stwardniała, nikt już nie dobudzi się w tobie muzyka, poety czy astronoma, którzy cię może zamieszkiwali kiedyś..."

Uważam, że te słowa Antoine de Saint-Exupery'ego pięknie ukazują życie normalnego człowieka, który na niepowodzenia zareagował poddaniem się i stał się szarakiem, aby dołączyć do tłumu takich ludzi, co sprawia, że cały świat cechuje szarość i ponurość. Nie można w taki sposób dąć się okiełznać, należy podjąć walkę, godną człowieka, zabiegać o dobro i upiększanie świata. To do młodych należy walka ze złem, zakłamaniem i korupcją. To nasz będzie świat, my dostaniemy go w spadku i będziemy w nim żyć. Każdy dokona wyboru drogi życiowej, która może być monotonna lub nie. Bóg nam pozostawił ten wybór. My dokonaliśmy wyboru demokracji, czyli rządów ludu. A gdzie jest ów lud? Może demos kratos jest jedynie podpuchą, a bardzo prawdopodobne jest, że przyzwalamy, aby stało się kolejnym kłamstwem. To do nas należy decyzja o przyszłości ( nie do rodziców, dziadków). Dokonaj wyboru właściwej dla siebie drogi!!! Drogi, która warta będzie twego życia :

"...Kto staje do walki tylko z nadzieją zdobycia dóbr materialnych, nie zbierze nic, dla czego warto żyć?". Człowieku, to ty jesteś człowiekiem! To ty masz popełnić błędy i uczyć się na nich, to ty masz wiedzieć, co jest dobre a co złe. Nie pozwól się zniszczyć, nie pozwól zniszczyć tego pięknego daru, jakim jest człowieczeństwo. "...Wówczas dopiero będziemy szczęśliwi, kiedy uświadomimy sobie swoją rolę, choćby najskromniejszą. Wówczas dopiero będziemy mogli żyć w spokoju i umrzeć w spokoju, gdyż to, co daje sens życiu, daje także sens śmierci (...) Tylko duch, jeśli tchnie w glinę, może stworzyć Człowieka."

Nie zezwólmy na zamordowanie w sobie kolejnego Mozarta! Próbujmy dążyć do swoich celów, co nas pociąga i ekscytuje, co daje nam chęć życia, a gdy ten "ziemski raj" skończy się odejdziemy, radując się z własnych uczynków wobec innych i nas samych. Nasza śmierć nie będzie pozbawiona sensu. Nasi potomkowie otrzymają od nas spuściznę, która przekażą dalej.

"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..."