Michaił Bułhakow pisał "Mistrza i Małgorzatę" przez ostatnie dwanaście lat swojego życia (1928-1940). Wielu badaczy literatury uznaje tę powieść nie tylko za dzieło jego życia, ale również za swoisty "akt zemsty" na znienawidzonym systemie totalitarnym panującym w ówczesnej Rosji Radzieckiej. Utwór ten jest bowiem doskonałym opisem czasów, w których przyszło pisarzowi żyć i tworzyć.

Rosja w okresie międzywojennym była krajem, w którym niewątpliwie pisarzom trudno się żyło. Ci, którzy nie podporządkowywali się w swojej twórczości obowiązującej doktrynie, byli szykanowani i wyrzucani poza margines towarzyski, a o druku swoich tekstów nie mieli w ogóle co marzyć. W drastycznych przypadkach zdarzały się aresztowania i umieszczania w szpitalach psychiatrycznych lub zsyłki na Sybir. Obowiązującą wówczas doktryną, której należało się bezwzględnie podporządkować był socrealizm, czyli realizm socjalistyczny. Zakładał on, że pisarze będą opisywać w swoich utworach rzeczywistość, ale rzeczywistość widzianą oczami partii, a nie taką, jaka faktycznie była. Trzeba było pisać ściśle wedle nakazów władzy, a przede wszystkim wymagano popularyzowania ideologii rewolucyjnej. Literaci mieli więc tylko dwa wyjścia: albo tworzyć tak jak chce władza, wbrew własnym przekonaniom, albo sprzeciwić się temu, wiedząc, że i tak nic nie będzie można opublikować. Taka sytuacja prowadziła często do frustracji i utraty zdrowia psychicznego u pisarzy (doskonale zilustrowane przykładem losów Mistrza w powieści).

Bułhakow przez cały okres swojej twórczości miał ogromne problemy z komunistyczną cenzurą. Za życia bardzo trudno były mu cokolwiek opublikować, a teatry objęto zakazem przedstawiania jego sztuk. Partia uważała go za wroga klasowego, gdyż bez żadnych oporów występował przeciwko propagandzie sowieckiej oraz miał odwagę pokazywać prawdziwą radziecką rzeczywistość. W tej sytuacji zmuszony był egzystować na marginesie życia literackiego, gdyż nie miał możliwości emigracji. Pisanie traktował jako pewnego rodzaju psychoterapię i ucieczkę od ponurej rzeczywistości. W losy tytułowego Mistrza, bohatera najwybitniejszego dzieła Bułhakowa, autor wplótł niektóre elementy autobiograficzne. Główny bohater też miał problemy z opublikowaniem dzieła, ponieważ opowiadało ono dzieje Chrystusa, a w ateistycznym państwie niedopuszczalną rzeczą było pisanie o Bogu. Takie utwory były od razu dyskwalifikowane przez cenzurę i nie było żadnych szans na ich publikację.

Ostatnia powieść Michaiła Bułhakowa drukiem ukazała się dopiero dwadzieścia sześć lat po jego śmierci, w 1966 roku. Niewątpliwie przyczyniała się do tego żona pisarza, która przez cały ten czas dbała o rękopis "Mistrza i Małgorzaty" oraz usilnie zabiegała o jego druk. Pierwsze, oczywiście ocenzurowane wydanie ukazało się na łamach miesięcznika "Moskwa". Bułhakow miał swoją żonę, która troszczyła się o niego i jego spuściznę literacką. Podobnie było z głównym bohaterem powieści - Mistrzem, również mającego swoją muzę, która dbała o niego i wspierała go w ciężkich dla niego chwilach. Była nią Małgorzata. To ją właśnie uczynił pierwszą czytelniczką swojej powieści o Jeszui Ha-Nocri i Poncjuszu Piłacie. Pisany przez Mistrza utwór uznawała za arcydzieło i nakłaniała go do wydania owoców swojej pracy. Gdy okazało się, że dzieło spotkało się z ogromną krytyką ze strony innych literatów i nie mogło być mowy o jego publikacji, Mistrz w akcie rozpaczy i desperacji, bojąc się represji ze strony władz, spalił cały rękopis. Małgorzacie udało się wtedy uratować jedynie kilka ostatnich kartek. Nie mogła zrozumieć postępowania ukochanego, który był dla niej prawdziwym artystą. W końcu tytułowy bohater trafił do szpitala dla psychicznie chorych pod opiekę psychiatryczną do doktora Skawińskiego. Chciał, aby ukochana o nim zapomniała, ale Małgorzata nie poddała się i postanowiła o niego walczyć. Była gotowa zrobić wszystko dla niego, bo to on nadawał sens jej życiu. Aby go uratować zawarła nawet pakt z samym szatanem. Zdecydowała się wejść w układ z Wolandem i zostać gospodynią na organizowanym przez jego świtę dorocznym balu u szatana. Przy okazji dokonała również zemsty na niechętnym pisarzowi krytyku, któremu zdemolowała dom. W nagrodę za uczestnictwo w balu Woland pomógł jej odzyskać ukochanego i dał im możliwość przebywania ze sobą aż do końca świata. Gdy doszło do spotkania Wolanda z Mistrzem, gospodarz balu poprosił artystę o pokazanie rękopisu dzieła. Mistrz przyznał wtedy, że spalił go. Z ust szatana padają wtedy następujące słowa: "Przepraszam, nie mogę w to uwierzyć [...] to niemożliwe, rękopisy nie płoną". Wówczas oczom wszystkich ukazał się cudownie ocalony rękopis. Okazuje się, że siła dzieła tkwi w jego treści, a nie w papierze - materiale, na którym znajduje się tekst. Powieść ocalała, nie poszła w zapomnienie, mimo iż została spalona. To świadczy o jej wielkości i prawdziwości. Mistrz pisał ją wytrwale i nie poddawał się, choć doskonale wiedział, że postępuje wbrew przyjętym regułom i nakazom. Przez cały czas miał świadomość, że cenzura ją odrzuci, ale nawet to nie zniechęciło go i kontynuował akt tworzenia.

Powieść pisana przez Mistrza opowiada o oskarżeniu i skazaniu Jeszui Ha-Nocri przez prokuratora Judei Poncjusza Piłata. Opowieść ta jest jedynie nawiązaniem do Ewangelii, a nie jej wiernym odtworzeniem. Jeszua to postać przypominająca Jezusa Chrystusa, ale ukazany jest jako człowiek słaby, niepewny i wahający się, choć do samego końca wierzący w prawdy przez siebie głoszone. Niezgodna z tradycją jest również postać Piłata. W powieści Mistrza prokurator przedstawiony jest jako człowiek cierpiący na migrenę, który pod naciskiem większości skazuje niewinnego, według siebie, Jeszuę. Podejmuje decyzję wbrew własnym przekonaniom i nawet symboliczne umycie rąk nie ucisza wyrzutów sumienia, jakie go gnębią od chwili wydania wyroku. Cierpień tych nie przerywa nawet samobójcza śmierć. Dopiero Mistrz z inicjatywy Wolanda uwalnia go od wyrzutów sumienia. Wyzwalając Piłata, Mistrz wyzwoli także samego siebie i odzyska wiarę w sens własnej pracy. Postacie występujące w tej swoistej powieści w powieści mimo iż mają swoje pierwowzory w Biblii, są przede wszystkim jako ludźmi, z wszystkimi ludzkimi słabościami, i to pozwala czytelnikowi oceniać ich w kategoriach ludzkich.

Michaił Bułhakow w "Mistrzu i Małgorzacie" opisuje również, jak wyglądał związek zawodowych literatów istniejący w ówczesnej Moskwie. W powieści funkcjonuje on pod fikcyjną nazwą Massolitu (nazwa od "masy literatów"). Oczywiście należeli do niego tylko wybrani artyści, posiadający legitymację partyjną. Sprowadzało się to do tego, że jego członkowie nie musieli posiadać talentu. Wystarczyło, że potrafili podporządkować się nakazom partii i tworzyli teksty propagujące ideologię komunistyczną. Literatura powstała w tym okresie przepełniona była fałszem i zakłamaniem, a literaci stawali się marionetkami w rękach ludzi wysoko postawionych, które pisały tylko to, co im powiedziano.